MONIKA NYCZANKA
O twórcach Symbolicznego
Cmentarza pod Osterwą
[Kaplica na Cmentarzu Symbolicznym pod Osterwą]
Vlasta i Otakar nad Szczyrbskim Jeziorem w Tatrach.
Zdjęcie z r. 1927, w którym Štáflowie pobrali się.
Reprodukcja za www.horydoly.cz
  
 

Copyright © 2017 by JÓZEF NYKA
GBH0000    46 (2017)
Nie będę ukrywać, że do napisania tego tekstu sprowokował mnie Hubert Jarzębowski, autor książki „Cmentarz symboliczny pod Osterwą. Duchy miejsca.”[1] Ten interesujący i wielowątkowy esej poszerzył moje spojrzenie na sprawy sławnej nekropolii. Ale jednocześnie pojawił się niedosyt wiedzy na temat wczesnych okoliczności powstania tego niezwykłego miejsca pamięci. To zmobilizowało mnie do przyjrzenia się losom ludzi, którzy w latach międzywojennych współtworzyli tatrzański „cintorin”. Niektóre wątki okazały się na tyle ciekawe, że postanowiłam je zrelacjonować Czytelnikom „Górskiej Biblioteczki Historycznej”. Dopełnieniem niniejszego tekstu będą archiwalia zamieszczone w wydanym równolegle 45 zeszycie GBH, który także poświęciliśmy historii Cmentarza Symbolicznego.[2]
Wśród ludzi związanych z Tatrami zupełnie nieliczni nigdy nie byli w Dolinie Mięguszowieckiej i nie widzieli miejsca pamięci pod Osterwą. Cmentarzysko granitowych złomów, porośniętych wiekowymi limbami, stanowi wyjątkową scenerię dla miejsca pamięci o ofiarach Tatr i o ludziach dla Tatr zasłużonych, zmarłych w innych górach. Współczesny turysta ma do rozczytania blisko 360 tablic, na których utrwalono nazwiska 500 tragicznie zmarłych Słowaków, Czechów, Polaków, Niemców i Węgrów. Jest ich dziś wielokrotnie więcej, niż przewidywał projektant cmentarzyka, Otakar Štáfl. A mimo to jego genialna kompozycja nie została w istotny sposób naruszona. Nakryta gontowym dachem kapliczka i ukryte w zieleni rzeźbione detviańskie krzyże przemawiają równie mocno, jak przemawiały 70 lat temu. Żaden z później założonych cmentarzyków symbolicznych na Słowacji i w Polsce (a powstało ich już blisko 10), nie może się równać z Cmentarzem pod Osterwą. Ogromna w tym zasługa artysty-wizjonera Otakara Štáfla i jego współpracowników.
[Otakar Štáfl]
Otakar Štáfl – kartka pocztowa z autografem artysty.
Otakar Štáfl, pomysłodawca i inicjator powstania Cmentarza Symbolicznego w Tatrach, urodził się w roku 1884 w czeskiej miejscowości noszącej obecnie nazwę Hlavíčkov Brod, w rodzinie rzeźbiarza, Josefa Štáfla. W roku 1903 porzucił naukę w gimnazjum i rodzinny dom. Rozpoczął studia malarskie w Pradze, w znanej szkole Ferdinanda Engelmüllera. Szybko dostrzeżono jego nieprzeciętny talent. W ciągu kilku lat zdobył popularność jako ilustrator książek i czasopism, autor plakatów i ex librisów. Swoją pozycję zawodową umocnił w roku 1910, zawierając małżeństwo z Václavą, córką dyrektora koncernu wydawniczego Politika, Arnošta Brichta[3]. W firmie teścia w latach 1909–13 pełnił funkcję kierownika działu graficznego. Interesowały go i inne formy artystycznej wypowiedzi – projektował scenografie teatralne, kręcił filmy, w których sam kreował role.
W roku 1912 po raz pierwszy wyjechał na Słowację. Celem wakacyjnej podróży była Detva, rozległa wieś położona w centralnej części kraju, u podnóża Polany. Musiał o niej słyszeć od przyjaciół z praskiej bohemy, bo Detva od 10 lat była miejscem plenerów czeskich artystów.
O Detvie było głośno od dawna. W pierwszej połowie XVIII wieku opisał ją w swoich „Notitia Hungariae novae historico geographica” Matej Bel. W roku 1895 detviański folklor zaprezentowano podczas wystawy etnograficznej w Pradze. Cztery lata później posługę kapłańską w miejscowej parafii rozpoczął Karol Anton Medvecký (1875–1937). Ten młody ksiądz, urodzony na Orawie, obdarzony był naukowym zacięciem i pracowitością. Początkowo notował ludowe pieśni, ale wkrótce zainteresował się wszystkimi przejawami detviańskiego folkloru. Zaczął gromadzić materiały do monografii, która ukazała się drukiem w roku 1905. Do szerokiej popularności Detvy bardziej niż dzieło Medveckiego przyczyniły się jednak publikowane i przedrukowywane na pocztówkach zdjęcia i obrazy, ukazujące urodę detviańskich krajobrazów, strojów, a także oryginalnego rękodzieła i budownictwa. Autorem pierwszych serii zdjęć, wykonanych jeszcze w końcu XIX wieku, był Pavol Socháň. Później nadwornym fotografem Detvy został Karel Plicka. W środowisku malarzy ścieżki przedeptywał Jaroslav Augusta, sprowadzony w roku 1901 przez księdza Medveckiego.
Jedną z osobliwości Detvy były dębowe krzyże, bogato zdobione roślinnymi i geometrycznymi wzorami, jaskrawo polichromowane. Ustawiano je na lokalnym cmentarzu na mogiłach zmarłych, a także przy drogach. Zwyczaj dekorowania grobów krzyżami znany był i z innych miejscowości Żupy Zwoleńskiej, choćby z Hornégo Tisovníka. Ze skromniej zdobionymi krzyżami można się było zetknąć na spiskich cmentarzach, między innymi w Ździarze, Jaworzynie, Lendaku, Smokowcach, a także po polskiej stronie gór.
Na zakopiańskim Pęksowym Brzyzku wśród licznych krzyży wyróżniają się trzy stylizowane na ludowe i wyjątkowo efektowne. Mogą one przywodzić na myśl najozdobniejsze krzyże z Detvy. Dwa z nich stoją na mogiłach miłośników góralszczyzny – Bronisława i Marii Dembowskich, trzeci na grobie Sabały. Ponieważ Dembowscy jeździli na Słowację, nie można wykluczyć, że stamtąd Maria przywiozła pomysł udekorowania grobu męża. Bo to przecież ona zleciła Wojciechowi Rojowi wykonanie krzyża, który zaprojektował Stanisław Witkiewicz. Twórca stylu zakopiańskiego rozrysował wspaniałą dekorację z roślin tatrzańskich, którą Roj wiernie odtworzył przy pomocy dłuta. Pod drugim krzyżem, mniejszym i oszczędniej zdobionym, spoczął ojciec Marii, Gustaw Sobotkiewicz, a w r. 1922 ona sama. I ten krzyż uważany jest za dzieło Wojciecha Roja. Oba mogły powstać w roku 1894, bo Bronisław Dembowski zmarł w Wigilię 1893 roku, a jego teść 7 miesięcy później. Obok Bronisława Dembowskiego, ale po przeciwnej stronie, spoczywa jego przyjaciel, najsłynniejszy z górali, Jan Krzeptowski – Sabała. Jego mogiła, przez lata zaniedbana, w roku 1923 została uporządkowana i ozdobiona efektownym rzeźbionym krzyżem. Powstał on według projektu Karola Stryjeńskiego, zrealizowanego przez ucznia Szkoły Przemysłu Drzewnego, Władysława Wieczorka.
Wróćmy jednak na Słowację. Otakar Štáfl przywiózł z Detvy teczkę wypełnioną szkicami. Część z nich została zaraz wykorzystana w albumiku, do którego wstęp napisał ks. Medvecký[4]. W wakacyjnym szkicowniku artysty pozostały rysunki dokumentujące detviańskie krzyże. Malowniczy wiejski cmentarz zapadł Štáflowi głęboko w pamięć. Rok później artysta powrócił na Słowację, ale tym razem skierował się w Tatry, w których zakochał się od pierwszego wejrzenia. Poznał radość jaką daje wędrówka wysokogórskimi perciami. Do Pragi przywiózł kolejne rysunki. Snuł górskie plany na następne wakacje. Tymczasem jednak wybuchła wojna i wyjazd w Tatry trzeba było odłożyć. Podczas I wojny Štáfl zajął się działalnością charytatywną, głównie na rzecz sierot i wdów. W roku 1917 rozwiódł się z pierwszą żoną.
[rysunek Otakara Štáfla]
Lata dwudzieste, hotele na morenie Szczyrbskiego Jeziora, miejsce gdzie zrodził się pomysł utworzenia Cmentarza Symbolicznego. Rysunek Otakara Štáfla zamieszczony w przewodniku po Tatrach dla dzieci „Rozpustilý průvodce po Vysokých Tatrách” (Praga 1926). Tekst napisał Josef Hais Týnecký, którego książki Štáfl ilustrował wielokrotnie.
Po wojnie rozpoczął się okres letnich pobytów w Szczyrbskim Jeziorze i zimowych powrotów do Pragi. Tatrzańskim domem Štáfla stał się „Grand Hotel”, działający już pod nową nazwą „Kriváň”. Był to reprezentacyjny obiekt kurortu. Niewykluczone, że Otakar pobyty w drogim hotelu odpracowywał. Zapewne dzięki temu powstały malowidła zdobiące restaurację hotelową, ze słynną panoramą Doliny Białej Wody (550 × 390).[5] W ozdobionej obrazami Štáfla sali zbierali się wypoczywający w uzdrowisku przedstawiciele czechosłowackich elit – politycy, urzędnicy ministerialni, luminarze kultury. Zawarte tu znajomości stanowiły kapitał na przyszłość. W zbudowanym obok „Krivánia” gmachu „Hviezdoslava”, oddanym do użytku w roku 1922, artysta urządził pracownię malarską, w której wykańczał swoje obrazy. Szkice powstawały często podczas wycieczek. Štáfl – wytrawny turysta wysokogórski – docierał z farbami w niedostępne dla innych miejsca, stąd bogactwo motywów i ujęć. Szeroki odbiór jego twórczości zapewniały objazdowe wystawy, a także reprodukcje na kartach pocztowych. Štáfl sam został wydawcą pocztówek. Po raz pierwszy już w roku 1920, gdy wszedł w spółkę z Jaroslavem Vladimirem Otto. Ich wydawnictwo, mieszczące się pod adresem praskiej pracowni Otakara (Praha-Vinohrady, Mánesova 20), wypuściło między innymi 32 pocztówki w dwóch seriach, ozdobione akwarelami z Tatr. W roku 1921 serię tatrzańskich obrazów Štáfla zreprodukował na swoich pocztówkach Alois Chytil (1877–1949), praski wydawca, publicysta, fotografik, autor przewodników i księgarz. W latach międzywojennych Chytil działał w Tatrach. Prowadzony przez jego żonę Julię sklep mieścił się w budynku przylegającym do hotelu „Kriváň” w Szczyrbskim Jeziorze. W roku 1926 Štáfl został autorem pierwszych w historii znaczków pocztowych o tematyce tatrzańskiej. Jego obraz przedstawiający hotele nad Szczyrbskim Jeziorem, a w tle Grań Soliska i Grań Baszt, wziął na warsztat znakomity rytownik, Karel Seizinger (1889– 1978). Do obiegu weszły dwa różniące się kolorem znaczki o nominałach 4 i 5 koron. Niezwykle popularne, zostały wznowione w roku 1928. W tym samym roku z okazji 10-lecia Czechosłowacji ukazał się drukiem okazały album „Vysoké Tatry”. Zawierał 120 barwnych reprodukcji prac Štáfla i popularnonaukowe teksty kilku autorów, przybliżające problematykę przyrodniczą Tatr.
[Vlasta Štáflova]
Vlasta Štáflova – zdjęcie z lat II wojny światowej.
W roku 1922 Štáfl wpadł na pomysł, że będzie zabiegał o utworzenie miejsca pamięci o tragicznie zmarłych w górach turystach i taternikach. Już wtedy rozważał wykorzystanie detviańskich krzyży – znalazły się one na pierwszych szkicach przedstawiających przyszły cmentarzyk. Wybrał nawet odpowiednie miejsce: za willą Marína, na zachodnim brzegu Szczyrbskiego Jeziora. Zaplanował rozmieszczenie krzyży na morenowym stoku, a kapliczki na naturalnym półwyspie, na którym dziś stoi pomnik poległych partyzantów. Swój projekt przedstawił dyrektorowi uzdrowiska, panu Blažko. Niestety pomysł budowy cmentarzyka przy rekreacyjnym spacerowym deptaku nie uzyskał aprobaty zarządu kurortu.
W roku 1927 Otakar Štáfl powtórnie zawarł związek małżeński – poślubił znacznie od siebie młodszą córkę lekarza, Vlastę Koškovą (1907–1945). Vlasta właśnie zaczynała przygodę ze skałą – szybko zyskała sławę jednej z czołowych taterniczek po południowej stronie Tatr. Wśród poprowadzonych przez nią dróg najbardziej znana jest Stáflovka na pd. ścianie Wołowej Turni. Zasłynęła też jako pisarka, z talentem wykorzystująca wątki autobiograficzne i motywy górskie. W końcu roku 1928 Štáflowie zostali dzierżawcami schroniska nad Popradzkim Stawem. Obowiązki objęli w początku następnego roku. Dołączył do nich Václav Fiška (1899–1976), dotychczasowy dzierżawca uzdrowiska Herľany koło Koszyc. Fiška był taternikiem i działaczem KČST. Wraz z rodziną sprowadził się na stałe do schroniska i przyjął na siebie większość codziennych obowiązków. Dzięki temu podziałowi ról, Štáflowie mogli przez następne 10 lat krążyć między Doliną Mięguszowiecką, a Pragą.
Nad Popradzkim Stawem Štáfl rozpoczął energiczne starania o urzeczywistnienie swojego pomysłu – budowy miejsca pamięci o ofiarach gór. Ta sprawa nie dawał mu spokoju, zwłaszcza, że im mocniej wrastał w Tatry, tym częściej miał do czynienia z wypadkami w górach. Z jego inspiracji w czechosłowackiej prasie ukazało się kilka artykułów na ten temat. Większy materiał zamieściła gazeta „Večeř” z 30 grudnia 1930 roku. Autorem tekstu był Viktor Hánek, ilustrację stanowił rysunek Štáfla przedstawiający jego wizję cmentarza: łąki z detviańskimi krzyżami i kaplicą o ażurowych ścianach, zwieńczoną również detviańskim krzyżem. Artykuł wzbudził zainteresowanie, a Štáfl uruchomił swoje praskie znajomości. Zaglądał do gabinetu życzliwego sprawom Tatr wiceministra spraw wewnętrznych, Juraja Slávika i do biura dyrektora lasów państwowych, dra Karela Šimana[6]. W roku 1932 sprawą cmentarzyka udało się zainteresować KČST. Jesienią pomysł Štáfla obiecała firmować świeżo utworzona Komisja Tatrzańska KČST w Nowym Smokowcu. Życzliwą duszą okazał się powołany właśnie na sekretarza tej komisji Alojz Lutonský.
[Alojz Lutonsky]
Alojz Lutonský
Alojz Lutonský (1905–1997), podobnie jak Štáflowie, był z pochodzenia Czechem. Już jako uczeń zapałał miłością do gór Słowacji. Po ukończeniu szkoły przeniósł się z rodzinnych Moraw do Liptowskiego Mikułasza. Zaczął od skromnej posady urzędnika, ale szybko pochłonęło go badanie i udostępnianie jaskiń. Terenem jego głównej działalności stała się Dolina Demianowska. W latach 1927–32 był sekretarzem, a potem dyrektorem Przedsiębiorstwa Jaskinie Demianowskie. W Liptowskim Mikułaszu znalazł się w gronie inicjatorów utworzenia Muzeum Krasu i Speleologii. Jego przejście do etatowej pracy w Komisji Tatrzańskiej KČST w Nowym Smokowcu (od 1 lipca 1932) wiązało się z planami jaskiniowymi tej organizacji. Z ramienia KČST Alojz zajął się badaniem i udostępnianiem jaskini Domica w Słowackim Krasie, a w roku 1933 doprowadził do wydzierżawienia przez Komisję Tatrzańską na 30 lat Jaskini Bielskiej. Pracując na rzecz KČST Lutonský rozwinął niezwykle szeroką działalność. Zajął się budową szlaków (Magistrala, Ostrawska Perć) i kolejki na Łomnicę. Odpowiadał za organizację Mistrzostw Świata FIS w roku 1935. W latach 1933–38 był też redaktorem czasopisma „Krásy Slovenska”, gdzie wykorzystał swoje wcześniejsze doświadczenia wydawnicze, bowiem w początku lat trzydziestych, wraz z gronem współpracowników, wydawał po słowacku i niemiecku „Informator Vysokych Tatier”. Mimo nawału obowiązków Alojz znalazł czas, by zaangażować się w sprawę organizacji cmentarzyka. Z myślą o tym zamierzeniu zajął się ewidencją tatrzańskich wypadków. Temat górskich śmierci był dla niego ważny, bo już w tym czasie zajmował się organizacją ratownictwa słowackiego i sam uczestniczył w wielu akcjach ratunkowych.
Przygotowania do budowy miejsca pamięci ofiar gór nabrały tempa wiosną 1934 roku. Wówczas to działacze KČST wpadli na pomysł, że otwarcie cmentarzyka może uświetnić letni pobyt na Słowacji grupy francuskich alpinistów. Plan zorganizowania uroczystej fety w dniu 20 lipca 1934 był rzecz jasna nierealny. Brakowało pozwoleń, projektu, nie było nawet ostatecznych uzgodnień co do lokalizacji. Ale ten nierealny termin sprawił, że ruszyła machina przygotowań. Od marca trwała wymiana listów między Štáflem w Pradze, a władzami KČST. Ponaglany artysta sporządził planik przyszłego cmentarza i rysunki detviańskich krzyży – w oparciu o własne szkice oraz zdjęcia. W liście do Lutonskiego uściślał, że krzyże nie powinny być identyczne, bo cmentarz symboliczny nie może przypominać cmentarza wojennego. Postulował więc, by krzyże robić w kilku typach i w różnych rozmiarach. Zapowiadał, że malowane będą już na miejscu – w domyśle: pod jego nadzorem. Wykonawcą krzyży miała być początkowo szkoła artystyczna w Martinie. Okazało się jednak, że w samej Detvie są fachowcy skłonni przyjąć zlecenie. Jeszcze w czerwcu podpisano umowę z Jozefem Fekiačem-Šumným, który w przeciągu kilku tygodni wykonał dwa „vyrezávané i nefarbené” prototypy.
W czasie, gdy rozstrzygała się sprawa zlecenia na wyrób krzyży, Štáfl zaczął się rozglądać za projektantem kaplicy. Postanowił namówić do współpracy samego Dušana Jurkoviča. Ten najwybitniejszy słowacki architekt był wymarzonym kandydatem na projektanta całego założenia cmentarnego. Zafascynowany słowackim folklorem – czerpał z niego pełnymi garściami. Aranżowanie cmentarzy wpisanych w górski krajobraz było poniekąd jego specjalnością – w latach 1916–18 zaprojektował 35 unikatowych cmentarzy wojennych, rozrzuconych w leśnych ostępach Beskidu Niskiego. Z trudnych dziś do ustalenia przyczyn Jurkovič nie odpowiedział jednak na listowne zapytania Otakara.[7]
[projekt kapliczki Ladislava Horáka]
Sporządzony latem 1934 projekt kapliczki inżyniera Ladislava Horáka z Pragi, później odrzucony. Reprodukcja ilustracji z książki Alojza Lutonskiego „Symbolický cintorín vo Vysokých Tatrách”.
Ponieważ czas naglił, w połowie czerwca 1934 Štáfl uzyskał projekt kapliczki od inżyniera Ladislava Horáka z Pragi. Zamówiono w Martinie odbitki pocztówek Karela Plicki, przedstawiających detviańskie krzyże – zapewne do celów propagandowych.[8] Latem Komisja Tatrzańska KČST wystąpiła o pozwolenia. Utworzono specjalne konto bankowe – Štáfl liczył, że wydatki uda się pokryć z ministerialnych dotacji, ze zbiórki publicznej oraz z wpłat rodzin. Rozesłano zapytania o kalkulację do kandydatów na budowniczych kaplicy, a także listy do krewnych ofiar Tatr. Jesienią zapadła decyzja dotycząca lokalizacji – wybrano lasek limbowy na zwałach skalnych złomów pod zachodnią ścianą Osterwy. Na to miejsce zostało wydane pozwolenie. Komisja Tatrzańska KČST z Nowego Smokowca nie była zadowolona z tego rozstrzygnięcia. Štáfl tłumaczył w liście z 18 listopada 1934, że nie upiera się przy tej lokalizacji: „Zrozumcie mnie, panowie, że to nie jest mój osobisty interes, aby cmentarz był w pobliżu Popradzkiego Stawu. Przecież na Popradzkim wiecznie nie będziemy my. Ale cmentarz będzie tam w miejscu, które jest jedyne w swoim rodzaju. Jeśli znajdziecie inne miejsce, które będzie choć w części równie atrakcyjne jak to, będzie mi wszystko jedno. Chodzi mi w tym przypadku jedynie o sprawę, a nie o osobisty interes.” Do zmiany lokalizacji już jednak nie doszło.
W poszukiwaniach najlepszego miejsca dla cmentarzyka czynny udział brały trzy osoby – Otakar Štáfl, Alojz Lutonský i Genia Vyskočilova. W poświęconym Geni rozdziale swojej książki Lutonský wspomina, że latem 1934 roku z obawą spoglądał na przyprowadzoną przez Otakara młodą, ładną dziewczynę, która razem z nimi miała się przedzierać przez zarośla kosodrzewiny. Podczas poszukiwań na wschodnim stoku Grani Baszt okazało się jednak, że Genię niełatwo jest zniechęcić. To ona przekonała swoich towarzyszy, że najlepszym miejscem pamięci o zmarłych będzie malowniczy park skalny u stóp Osterwy, niedaleko Popradzkiego Stawu. Przyprowadziwszy w to miejsce obu panów miała wypowiedzieć słowa, które później stały się mottem nekropolii: „Mŕtvym na pamiatku, živým na výstrahu”. W następnych latach Genia prowadzała pod Osterwę znajomych turystów i wczasowiczów. Zmuszała ich do forsowania potoku i przedzierania się przez kosówkę, bo nie było jeszcze kładki, ani wyciętej w zaroślach ścieżki. Skutecznie zbierała od nich datki. W kolejnych latach uczestniczyła w pracach budowlanych, cierpliwie sadziła tatrzańskie rośliny, zamieniając teren cmentarzyka w prawdziwy alpejski ogród. Ona wreszcie ufundowała dzwon do kapliczki, odlany w roku 1937.
Kim była Genia, dobry duch zespołu Štáfla? Przeżyłam zaskoczenie wyczytawszy w reportażu Mariusza Szczygła, że Genia była Polką urodzoną w szlacheckiej rodzinie[9]. Jednak małe śledztwo przeprowadzone z mojej inspiracji przez Mariusza Szczygła i jego praską tłumaczkę z języka polskiego – przed laty bliską znajomą Geni – Helenę Stachovą[10], wykazało, że opowieści o polskich arystokratycznych korzeniach i o ojcu zarządzającym zakładem chemicznym to prawdopodobnie konfabulacje starszej samotnej pani.
Genia miała w rzeczywistości na imię Jiřina. Urodziła się w roku 1900 – tak przynajmniej wynika z dedykacji na jej portrecie, prezencie ślubnym od samego Alfonsa Muchy. Nie wiem jak brzmiało jej panieńskie nazwisko. Zmieniła je w roku 1926 wychodząc za mąż za czeskiego pisarza i urzędnika Quida Marię Vyskočila (1881–1969). Vyskočil w dzieciństwie otrzymał zwyczajne imiona: Antonín Ludvík. Jego literacki pseudonim – przybrane imiona w zestawieniu z zabawnym dla Czechów nazwiskiem – to był temat docinków (mówiono o nim Ježíšmarjá Vyskočil). W latach dwudziestych należał on do grona bywalców hotelu „Kriváň” w Szczyrbskim Jeziorze i być może właśnie tam poznał się bliżej ze Štáflem. Obaj zawarli rok po roku małżeństwa z młodszymi od siebie dziewczynami. Štáfl ilustrował jedną z książek Vyskočila, a Vyskočil propagował pomysł budowy tatrzańskiego cmentarzyka w Pradze, gdzie był urzędnikiem ministerstwa gospodarki. Quido Maria od wczesnej młodości pisał i publikował. Jego wiersze, scenariusze filmowe i powieści nie miały większej wartości literackiej, sprzedawały się jednak nieźle – dzięki wątkom erotycznym, niekiedy na granicy dobrego smaku. Pisarza i w realnym życiu cechowało nadmierne zainteresowanie kobietami, co zdaje się, kładło się cieniem na jego małżeństwie. Może dlatego Genia szybko znalazła sobie azyl w Tatrach, gdzie spędzała długie miesiące. Według relacji Heleny Stachovej, młoda mężatka uległa nie tylko magii Tatr, ale także męskiemu urokowi Otakara Štáfla. To mogła być prozaiczna przyczyna jej wielkiego zaangażowania w sprawy budowy cmentarzyka i trwania przy Štáflach podczas ich pobytów nad Popradzkim Stawem.
Jesienią 1935 roku zgromadzono już większość pozwoleń potrzebnych do rozpoczęcia budowy. Pojawił się jednak kłopot z projektem kaplicy. Sporządzony przez inżyniera Horáka rysunek nie zyskał akceptacji praskich urzędników. Zarzucano mu brak powiązania z miejscową tradycją. Sądząc z zachowanego szkicu – nie bez racji. Trzeba się było wystarać o nowy projekt, lepiej oddający ducha lokalnej architektury. Przygotował go w kwietniu 1936 roku Róbert Vosyka, działacz KČST i JAMES, zaangażowany już wcześniej w sprawę budowy cmentarzyka. I on był Czechem osiadłym na Słowacji. Pracował w Popradzie jako inżynier drogownictwa. W roku 1930 należał do głównych inicjatorów budowy Chaty pod Wagą i sporządził techniczny projekt tego schroniska. Kaplicę dla cmentarzyka pod Osterwą zaprojektował wzorując się na spiskich i liptowskich kapliczkach ludowych. Miał przy tym wykorzystać rysunek swojej żony, Marii, zaopiniowany przez Karela Plickę, lub – jak twierdzi Alojz Lutonský – oprzeć się na ilustracjach zamieszczonych w książce Josefa Vydry „Lidové stavitelství na Slovensku”, wydanej w roku 1925. Warto dodać, że projekt Vosyki bardzo przypomina to, co naszkicował w roku 1934 Štáfl.
[Akwarela Otakara Štáfla]
Cmentarzysko złomów pod Osterwą. Akwarela Otakara Štáfla, namalowana w latach dwudziestych. Dopiero kilka lat później zapadła decyzja o umieszczeniu w tym miejscu cmentarza symbolicznego. Reprodukcja z albumu „Vysoké Tatry”, 1928.
Właściwe prace rozpoczęły się pod Osterwą 19 lipca 1936. Dwa miesiące wcześniej w Detvie zamówiono pięć kolejnych krzyży. W ciągu letnich tygodni brygady robotników wytyczyły drogę dojścia, wiodącą od drogi dojazdowej do schroniska, wzniosły też kapliczkę. Štáfl osobiście osadzał krzyże. Warto wspomnieć, że początkowo miały one symbolizować mogiły konkretnych ofiar Tatr – na pierwszych rysunkach Štáfla były na nich nawet zaplanowane imienne tabliczki. Z tych tabliczek zrezygnowano jeszcze w roku 1934. Znacznie później, bo chyba dopiero po II wojnie, upadł pomył umownego przyporządkowywania krzyży zmarłym. 18 sierpnia 1936 miał miejsce odbiór techniczny kaplicy. O oddaniu cmentarzyka do użytku w roku 1936 – jak wcześniej planowano – nie mogło być jednak mowy. Zbyt dużo pozostało do zrobienia. Mimo to 1 listopada 1936 po raz pierwszy miały miejsce uroczystości zaduszkowe. I stosunkowo często pod Osterwę zachodzili już turyści.
Na kontynuację prac potrzebne były pieniądze. Mimo usilnych starań, nie udało się uzyskać kredytu bankowego. U progu lata 1937 z prywatną pożyczką pośpieszył Václav Fiška, wypróbowany przyjaciel Štáfla. Panowie razem dzierżawili już dwa schroniska: Chatę nad Popradzkim Stawem i Chatę pod Wagą. Od roku 1930 wspólnie wydawali też pocztówki. Były to reprodukcje obrazów Štáfla, ale i czarno-białe zdjęcia krajobrazowe Václava Fiški, Karela Procházki i innych autorów. Dzięki 15 000 koron od Fiški spłacono długi i zamówiono kolejnych 50 krzyży. To ogromne zamówienie zmusiło Jozefa Fekiača-Šumnego do zatrudnienia pomocników. Wiadomo, że jego współpracownikiem, pewnie nie jedynym, został młodszy brat – Ján, który po przedwczesnej śmierci Jozefa (w roku 1944) jeszcze przez kilkadziesiąt lat zajmował się wyrobem krzyży. W roku 1937 pod kopułką kaplicy zawisł dzwon ufundowany przez Genię Vyskočilovą. W publikacjach dotyczących Cmentarza Symbolicznego pojawia się informacja, że ten dzwon pochodzi ze znanej odlewni Josefa Dytrycha i jego żony (nota bene Polki), Letycji Dytrychovej, mieszkających w Brodku u Přerova na Morawach. To jakieś nieporozumienie, bo wspomniana odlewnia rozpoczęła działalność dopiero w roku 1950 (przed II wojną Josef Dytrych był już wprawdzie przedsiębiorcą, ale miał palarnię kawy i o dzwonach nawet jeszcze nie myślał).
[krzyże na Osterwie]
Po lewej: Cmentarz w Detvie, miejsce które zainspirowało Otakara Štáfla. Zdjęcie autorstwa Karela Plicki wydane jako pocztówka w serii propagującej kulturę ludowa na Słowacji (seria IV nr 10). Ta właśnie pocztówka została wydrukowana na zamówienie twórców Cmentarza Symbolicznego.
Po prawej: Jeden z krzyży detviańskich na Cmentarzu Symbolicznym w latach siedemdziesiątych. Fot. Józef Nyka
Latem 1938 kontynuowano budowę. Otakar Štáfl pracował ramię w ramię z robotnikami, budząc powszechny podziw. Własnymi rękami osadził 50 nowych krzyży. Z Detvy przyjechał obejrzeć swoje dzieło Jozef Fekiač-Šumný. Twórcy cmentarzyka byli zaskoczeni widząc stosunkowo młodego człowieka[11]. Z gościem omówiono sprawę zamówienia na wielki krzyż, który miał stanąć u wejścia na teren cmentarzyka. Koszt wykonania dębowego olbrzyma, liczącego 8–10-metrów wysokości, miały pokryć wpływy ze sprzedaży pocztówek. Termin realizacji wyznaczono na wiosnę 1939. Później miała zostać zamówiona figura Ukrzyżowanego, wzorowana na dziele wybitnego czeskiego rzeźbiarza, Josefa Václava Myslbeka (1848–1922), do czego już nie doszło.[12] Latem 1938 wciąż daleka od wykończenia była kaplica. Dzierżawca restauracji w Szczyrbskim Jeziorze, Karol Danko, zobowiązał się ufundować ołtarz z limbowego drewna, którego projekt przygotował Otakar Štáfl, w sprawach zgodności z kościelnymi przepisami zasięgając opinii proboszcza ze Szczyrby. Wykonania ołtarza podjął się szczyrbski warsztat. Według zapisków Lutonskiego, w tym czasie opłacone były tylko trzy symboliczne mogiły: Wspólny „grób” z dwoma krzyżami Wiesława Stanisławskiego i Witolda Wojnara, którzy ponieśli śmierć 4 sierpnia 1933 na ścianie Kościółka w Dolinie Batyżowieckiej. Wpłaty w wysokości 600 koron dokonał ojciec Witolda, Jerzy Wojnar z Katowic. Krzyż i „grób” Tomáša Budzáka, ofiary wypadku lawinowego w Dolinie Staroleśnej z 28 marca 1935, został sfinansowany przez przewodników tatrzańskich. „Grób” prawnika Otakara Vitáka, który zginął 22 lipca 1937 podczas zejścia na polską stronę z Rysów, ufundowała siostra zmarłego. W sierpniu 1938 zatwierdzony został statut i skład Kuratorium Symbolicznego Cmentarza. Do tego składu weszli oczywiście Štáfl i Lutonský. Kuratorium na dwóch dorocznych zjazdach miało podejmować decyzje dotyczące cmentarza i rozmieszczania tablic, ale w pełnym składzie zdołało się spotkać tylko raz.
Wydarzenia polityczne z jesieni 1938 sprawiły, że Štáflowie musieli opuścić Tatry i Słowację. Przed nimi, w ostatnich dniach września, do Pragi wyjechała też Genia Vyskočilova. 1 listopada odbyły się jeszcze zaplanowane uroczystości zaduszkowe. Wkrótce nastąpił rozpad KČST. Alojz Lutonský przeszedł do nowopowstałego KSTL, gdzie w smokowieckim oddziale do 31 marca 1939 pełnił funkcję sekretarza. Później go usunięto. Dalsze przygotowania do otwarcia Cmentarza Symbolicznego przebiegały już bez udziału jego twórców. Ustawiono wielki krzyż, zamontowano kilka tablic, wytyczono drogę od strony Popradzkiego Stawu. Członkowie JAMES ufundowali okno i drzwi do kaplicy. Z pewnym wahaniem przystąpiono do montażu ołtarza – pojawił się bowiem absurdalny zarzut, że celowo rozmieszczono na nim znaki wolnomularskie. Sama idea budowy cmentarza stała się zresztą także celem ostrego ataku ze strony nacjonalistycznego dziennika „Slovák” (nr z 10 czerwca 1939). Mimo tych poważnych oskarżeń szykowano uroczyste otwarcie, zaplanowane na 10 września 1939 roku. Wydarzenia wojenne sprawiły, że huczna feta nie mogła się odbyć. Dopiero w następnym roku, w sierpniu 1940, Cmentarz Symboliczny doczekał się poświęcenia kaplicy, z udziałem najwyższych władz Słowacji i samego prezydenta ks. Tiso. Nazwiska Štáflów, Lutonskiego i Vyskočilovej starannie pominięto w sprawozdaniach i okolicznościowych materiałach prasowych. Rzecz jasna żadne z nich nie mogło uczestniczyć w uroczystościach.
Alojz Lutonský, mimo nieprzyjaznego klimatu, pozostał na Słowacji. Zapewne miało znaczenie, że miał tu rodzinę. Formalnie był zatrudniony w firmie budowlanej w Bratysławie, ale mieszkał w Mikułaszu. Pod Osterwą pojawił się po dłuższej przerwie w październiku 1941 roku. Swoje wrażenia przekazał w liście do Štáfla:
Lipt. Mikulaš 14.10.1941
Miły mistrzu,
W niedzielę na Wacława byłem z rodziną u Fiški. Byłem też, po długim czasie, na Cmentarzu Symbolicznym, który poprzednio widziałem na długo przed uroczystym otwarciem. Oprócz starego urządzenia, znalazłem tam tablice Húli [Emanuel Húla, urzędnik z Koszyc, zginął 9 lipca 1922 podczas zejścia z Wysokiej; jego tablica wisiała w rejonie Wagi po stronie Czeskiego Szczytu od 7 września 1924 i stamtąd została przeniesiona], Franza [Johann Franz, doświadczony przewodnik, zginął 18 sierpnia 1939 schodząc w niepogodzie wraz z klientem z Pośredniej Grani], Bachledy i również śmigło z samolotu kpt. Löflera [pierwszy lotniczy wypadek w Tatrach w 1938 w ścianie Łomnicy]. Wnętrze kapliczki jest wyłożone drewnem. Pokryte jest dziesiątkami podpisów (...). Rama na rozmiar Waszego obrazu czeka. Dobrze by było umieścić obraz w kaplicy. Rozmawiałem z wieloma [osobami] i nigdzie nie ma przeszkód. Proszę w związku z tym o wiadomość, czy nie zmieniły się poprzednie decyzje. Jeśli pozostają aktualne, wystarajcie się o papiery, które pozwolą na wywóz obrazu za granicę. Ja w tutejszych urzędach pozyskam wskazówki dotyczące przewozu. Gdy obraz znajdzie się u mnie, zobaczą go wszyscy, którzy już o nim wiele różnych rzeczy słyszeli, ale go jeszcze nie widzieli. Zima jest dostatecznie długa, abyśmy do wiosny, gdy pojawi się pierwszy krokus spod śniegu, obraz mieli na cmentarzyku w kapliczce. (...) Ufam, że po przerwie prace będą kontynuowane tak, żeby dzieło nie zostało opuszczone. Pozdrawiam uprzejmie miłą panią i wszystkich, którzy z nami kiedyś pracowali (...).
[Odsłonięcia tablicy Klimka Bachledy w Dolinie Jaworowej]
Uroczystość odsłonięcia tablicy Klimka Bachledy w Dolinie Jaworowej. Zdjęcie z Tygodnika Illustrowanego nr 35, 2 IX 1911. Tablicę około roku 1940 przeniesiono pod Osterwę.
Kilka informacji zawartych w tym liście wymaga komentarza. Lutonský wymienia tablice zamontowane od czasu jego ostatniej wizyty. Wiemy z innych źródeł, że był na cmentarzu po raz ostatni w lipcu 1939 roku – na rok przed ceremonią otwarcia. Dwie z wymienionych przez niego tablic odnoszą się do nowszych wypadków, wykonano je więc specjalnie pod Osterwę. Ale jest też mowa o tablicy Klimka Bachledy, upamiętniającej jego bohaterską śmierć w dniu 6 sierpnia 1910 roku. Zaprojektował ją Wojciech Brzega. W dniu 17 sierpnia 1911 r. została ona odsłonięta na ogromnej wancie w Dolinie Jaworowej.[13] Z listu Lutonskiego wynika, że do przenosin musiało dojść już po jego bytności w lipcu 1939 – czyli później niż zwykliśmy sądzić. Lutonský porusza też sprawę obrazu do kaplicy – obrazu o niejasnej historii. To malowidło miało stanowić najbardziej osobisty wkład Štáfla w dzieło budowy cmentarzyka. Szkice do niego powstały już przed rokiem 1930. Galeria Tatrzańska w Popradzie ma w swoich zbiorach jeden z nich – gwasz na papierze z datą 1929, zatytułowany „Znášanie raneného horolezca”. O zamiarze przygotowania dużego obrazu dla kaplicy jest mowa w artykule z 30 grudnia 1930[14], a później w jednym z listów do Lutonskiego. Ze względu na duże rozmiary (145 × 200 bez ramy), dzieło powstawało w praskiej pracowni artysty. Lutonský w książce z r. 1948 wspomina, że w roku 1936 obraz był już „niemal gotowy”. Štáfl zwlekał jednak z wykończeniem twarzy ratowników znoszących rannego taternika, bo chciał sportretować czołowych tatrzańskich przewodników i czekał na nadesłanie ich fotografii. Później odkładano kłopotliwy transport do czasu montażu ołtarza i założenia w kaplicy okna i drzwi. Nim to nastąpiło, Štáflowie musieli opuścić Słowację. W wojenne lata przesłanie obrazu nie było już takie proste, choć, jak wynika z listu, Lutonský nie tracił nadziei. Poczciwy Alojz najwyraźniej nie był pogodzony z myślą, że nowi opiekunowie Cmentarza pod Osterwą nie życzą sobie kolejnych czeskich akcentów. Rok później dotarł do niego kolejny sygnał ostrzegawczy. 2 października 1942 roku wystosował pismo do KSTL z prośbą o wypożyczenie mu zdeponowanych w willi „Janosik” w Nowym Smokowcu materiałów ilustracyjnych Štáfla, nosił się bowiem z zamiarem powielenia przed 1 listopada zestawienia dat śmierci ofiar Tatr. Po 3 tygodniach otrzymał arogancką odpowiedź, że nie ma prawa pisać o Cmentarzu Symbolicznym.
Vlasta i Otakar Štáflowie w wojenne lata bardzo tęsknili. „Dałabym dużo za to, żeby znowu choć parę godzin być w Tatrach” – pisała Vlasta w liście do Lutonskiego. Niestety, obydwoje z mężem już nigdy nie zobaczyli kochanych gór. Zginęli 14 lutego 1945 podczas tragicznego w skutkach alianckiego nalotu, pod gruzami zawalonej kamienicy mieszczącej ich pracownię. W rumowisku na ulicy Mánesovej unicestwiona została także duża część spuścizny malarskiej Štáfla i jego słynna biblioteka. Los innych dzieł podzielił najpewniej obraz „Obetiam hor”. Znamy go dziś tylko z zachowanych szkiców i zdjęć. Od roku 1961 kapliczkę zdobi drzeworyt artysty z Podolińca, Ladislava Tfirsta, nawiązujący do zaginionego obrazu. Wśród ratowników uwieczniony jest Štáfl, tak jak to zresztą było na jego szkicu. Wiadomość o tym, że obraz wisiał w kapliczce pod Osterwą i stamtąd został ukradziony, to kolejna nieścisłość pojawiająca się w publikacjach dotyczących cmentarzyka.
Genia Vyskočilova w przeciwieństwie do Štáflów dożyła późnej starości. Mieszkała wraz z mężem w Pradze. Owdowiała w roku 1969. Dwa lata później wybrała się w Tatry razem z Heleną Stachovą. „Oczywiście zaprowadziła mnie na cmentarz na Popradskim Plesie, żeby mi pokazać dzwon, który ufundowała” – pisze mi w liście z 27 grudnia 2016 pani Helena. „Wyszłyśmy razem jeszcze o wiele wyżej, do przełęczy Waga pod Rysami.” W połowie lat osiemdziesiątych sędziwa już Genia była pod Osterwą razem z inną przyjaciółką, panią Suchánkovą. Dojście do samej kapliczki po kamiennych schodach, które pół wieku wcześniej własnoręcznie układała, było już dla niej poważnym wyzwaniem. Wspinając się z trudem, mówiła do Suchánkovej: „Widzisz, cośmy za schody z tym Štáflem zbudowali! (...) Tak, jakbyśmy nie chcieli wierzyć, że będziemy starzy i ciężko nam będzie zadzierać nogi!”
[Tablica pamięci Štáflów]
Tablica pamięci Štáflów – odsłonięta pod Osterwą w roku 1947. Było to pierwsze odstępstwo od zasady, że na Cmentarzu Symbolicznym upamiętnia się tylko tragicznie zmarłych w Tatrach. Fot. Monika Nyczanka
Alojz Lutonský także przeżył wojnę. Miał przy tym dużo szczęścia, bo wiele ryzykował. Brał udział jako zwiadowca w Słowackim Powstaniu Narodowym, a potem uczestniczył w dramatycznych walkach o Liptowski Mikułasz, gdy podczas trwających 62 dni działań frontowych zginęło ponad 4000 osób. Po wojnie ten urodzony organizator zaangażował się w sprawę upamiętnienia swoich towarzyszy broni poległych na przedpolach miasta. Zainicjował budowę pomnika i największego w Czechosłowacji cmentarza wojennego na wzgórzu Haj nad Mikułaszem. Wrócił też do działalności w organizacjach związanych z turystyką i doprowadził do realizacji swojego, jak się zdawało całkiem nierealnego pomysłu, ogłoszonego publicznie jeszcze przez wybuchem wojny, 11 października 1936 roku. Była to propozycja przerzucenia kolejek krzesełkowych przez masyw Chopoka i budowy ośrodków narciarskich po obu stronach masywu. W roku 1946, mimo powojennej biedy, Lutonský wyjechał do Szwajcarii, gdzie nawiązał współpracę z wytwórnią kolejek, firmą Von Roll. Dwa lata później ruszyła budowa na stokach Chopoka. Alojz przez 10 lat wchodził w skład zespołu koordynującego wszystkie działania. Historia jednak zatoczyła koło – w roku 1958 został usunięty z placu budowy. Znalazł sobie nowe pole do aktywności w Liptowskim Mikułaszu, gdzie przez szereg kolejnych lat kierował muzeami.
W okresie, gdy Alojza pochłaniała budowa ośrodków narciarskich na stokach Chopoka, nie zapominał on o sprawie upamiętniania ofiar gór. Jesienią 1950 roku ogłosił projekt utworzenia cmentarza symbolicznego w Niskich Tatrach. Wyszukał ładne miejsce na grzbiecie Ostredoka – blisko budującego się ośrodka narciarskiego Jasná. Szybko okazało się, że ta lokalizacja zostanie zarezerwowana pod pomnik bohatera Słowackiego Powstania Narodowego (SNP), Jana Švermy, który zmarł wraz z 83 innymi partyzantami z wyczerpania podczas przejścia grani Niskich Tatr. Niezrażony Lutonský znalazł inne miejsce, 1,5 kilometra dalej, na tym samym grzbiecie, pod główną kulminacją Ostredoka. W tym nowym miejscu 29 sierpnia 1954 uroczyście odsłonięto „Horską pietę”, rzeźbę dłuta Alfonza Gromy. Aby komunistyczne władze zaakceptowały powstanie „górskiego cmentarzyka” i religijne konotacje piety, rzeźba Gromy została oficjalnie zadedykowana pamięci partyzantów, a uroczystość jej odsłonięcia wpleciona w obchody 10 rocznicy wybuchu SNP. Jednocześnie odsłonięto tablicę upamiętniającą „cywilną” ofiarę Niskich Tatr – 16-letniego narciarza, Alojša Halaša z Trenczyna, który poniósł śmierć 2 maja 1942 podczas zawodów na Dziumbirze. Nowe miejsce pamięci Alojz Lutonský propagował w swoim wydanym rok później zimowym przewodniczku po Niskich Tatrach[15]. „Tego pięknego godzinnego narciarskiego spaceru nie powinien zaniedbać żaden gość Jasnej” – pisał. Z biegiem lat tablic wokół piety przybyło, ale cmentarzyk nie miał gospodarza ani regulaminu. Do jego uporządkowania i planowej rozbudowy doszło dopiero kilka lat po śmierci Lutonskiego, zaś uroczyste poświęcenie przebudowanej nekropolii miało miejsce 26 czerwca 2010 roku. Przytaczam tu późniejsze fakty z życia Lutonskiego, by pokazać jak bardzo był on czynny. Tymczasem na Słowacji przez wiele lat usuwano go w cień. Dopiero w roku 1999 odsłonięto jego tablicę pod Osterwą, a 12 lipca 2014 został upamiętniony w Jasnej pod Chopokiem. Bogaty życiorys Alojza Lutonskiego wart jest solidniejszego opracowania, zwłaszcza, że zachowało się jego prywatne archiwum.
[Tablice Alojza Lutonskiego i rodziny Václava Fiški]
Tablice upamiętniające zasłużonych przy budowie cmentarza – Alojza Lutonskiego i rodzinę Václava Fiški – zawisły dość późno, bo w roku 1999. Fot. Monika Nyczanka
Lutonský prócz tego, że zasłużył się bezpośrednio jako organizator Cmentarza pod Osterwą, był też jego kronikarzem i przywrócił pamięć o roli Štáflów. Już w roku 1945 apelował na łamach czasopisma „Host' a Turista” (nr 3–4): „Uchwałą Komitetu Głównego KSTL z dnia 28 września 1945 zdecydowano o uczczeniu pamięci mistrza Štáfla na Cmentarzu Symbolicznym. Cmentarz Symboliczny nie jest ukończony. Pierwszym wyrazem hołdu – chyba stosownym – będzie, jeśli Štáflowi przynajmniej po śmierci przyznamy faktyczne autorstwo dzieła, któremu poświęcił kawał życia. Praktycznym sposobem zadośćuczynienia będzie wykończenie Cmentarza i zbudowanie dojścia od Popradzkiego Stawu.” Dwa lata później pod Osterwą odsłonięto tablicę upamiętniającą Štáflów. A 14 lutego 1948, w trzecią rocznicę ich śmierci, w Liptowskim Mikułaszu ukazała się drukiem książka Alojza Lutonskiego zatytułowana „Symbolický cintorín vo Vysokých Tatrách”. Według notki redakcyjnej do publikacji doszło „staraniem grupy przyjaciół Otakara i Vlasty Štáflów”. Wydanie monografii cmentarza było planowane już przed wojną. Alojz Lutonský i Vlasta Štáflova w roku 1938 pracowali nad książką „Tatranský symbolický cintorín”, poświęconą historii powstania cmentarza. Vlasta napisała 6 rozdziałów, a Alojz kolejnych 12. Materiał ilustracyjny przygotowywał Otakar Štáfl. Książkę zdążyły zapowiedzieć „Krásy Slovenska” i „Vysoké Tatry”. Niestety, wojna rozdzieliła autorów, a materiały uległy rozproszeniu i zniszczeniu. Książka, którą w roku 1947 dość pośpiesznie przygotował Alojz, miała zapełnić tą lukę. Starannie wydana, zawiera wiele cennych informacji z okresu budowy cmentarzyka. Znamienne jednak, że Lutonský pominął wydarzenia, które miały miejsce po roku 1938. O uroczystości z udziałem prezydenta Tiso zaledwie napomknął – nie podał nawet jej daty dziennej. Czy rozpatrywanie tych faktów było dla niego zbyt bolesne? Czy też może nie chciał relacjonować wydarzeń, których nie wolno mu było naświetlić zgodnie z własnym sumieniem?
[Strona tytułowa książki Alojza Lutonskiego]
Strona tytułowa książki Alojza Lutonskiego z dedykacją dla Stefana Zwolińskiego. Egzemplarz z księgozbioru Marka Maludy.
Nie ulega wątpliwości, że Lutonský pisząc książkę chciał oddać sprawiedliwość twórcom cmentarzyka. W pierwszym rozdziale postawił pytanie, czy rzeczywiście ich pomysł był oryginalny. Aby upewnić się, czy Štáfla ktoś nie ubiegł, Lutonský w latach 1934–35 przeszukiwał biblioteki w Pradze i w Zakopanem, a później rozpytywał zagranicznych dziennikarzy. Na kartach swojej książki cierpliwie prostuje też informacje, jakoby pomysł budowy cmentarza miał wyjść od któregoś ze słowackich działaczy, Miloša Janoški, Jaroslava Janáka czy Fera Liptáka. Litościwie przemilcza jednak, kto i z jakich pobudek ojcem pomysłu uczynił Liptáka. A pisały o tym „Krásy Slovenska” w relacji z uroczystości otwarcia cmentarza (r. XVIII, 1939–40). W kolejnych rozdziałach Lutonský podkreśla zasługi ludzi, którzy wspierali Štáfla. Szerzej omawia rolę Geni Vyskočilovej, Václava Fiški oraz jego małej córeczki Vierki. Pisze o wielkim wsparciu, jakiego budowniczowie doświadczyli ze strony pracowników schroniska nad Popradzkim Stawem. „Wszystkim, którzy w jakiejkolwiek formie pomogli w dziele, należy się wdzięczność i błoga świadomość, że pomogli w dobrej sprawie.”[16] Lutonský zadbał, aby jego podziękowania dotarły do zainteresowanych. Ciepłe jeszcze egzemplarze książki rozesłał do wspomnianych osób. Jedną z adresatek była Genia Vyskočilova. 21 marca 1948 odpowiedziała ona autorowi: „Bardzo mnie ucieszyła Wasza publikacja, ogromnie Wam dziękuję za przesyłkę. Odżyły we mnie liczne wspomnienia pięknych i niezapomnianych chwil w Tatrach. Cieszę się, że w miarę sił mogłam być użyteczna dla Štáfla, myślę jednak, że moją skromną współpracę przeceniliście, nadając jej takie znaczenie.” Wiele wskazuje, że Lutonský pomyślał od razu o szerszym rozpropagowaniu swojej książki i zawartych w niej informacji. Adresatami przesyłek byli też polscy działacze. Egzemplarz książki, z którego mogłam korzystać dzięki uprzejmości Marka Maludy, ma odręczną dedykację dla „miłego przyjaciela Stefana Zwolińskiego”, wypisaną w Św. Liptowskim Mikułaszu 23 lutego 1948 roku, a więc zaledwie tydzień po jej ukazaniu się.
PRZYPISY
 1.  Hubert Jarzębowski: Cmentarz Symboliczny pod Osterwą. Duchy miejsca. Wydawnictwo Stapis, Katowice 2016.
 2.  L. Smatana, J. Hefty: W limbowym gaju pod Osterwą. Górska Biblioteczka Historyczna, zeszyt 45, Warszawa 2017.
 3.  Arnošt Brichta (1852–1935), dziennikarz, założyciel i wydawca gazet „Národní politika” oraz „Česká politika”, dyrektor koncernu wydawniczego Politika. Ojciec sześciu córek, z których co najmniej 3 wyszły za mąż w r. 1910. Rodzina była dobrze sytuowana, mieszkali na praskich Vinohradach (Královské Vinohrady). Václava po rozwodzie ze Štáflem wyszła za mąż za Václava Pohana (1887–1931). W biogramach Štáfla panieńskie nazwisko jego pierwszej żony pojawia się w błędnym zapisie: Brychta (Brychtova).
 4.  Detva. Cyklus obrazů O. Štáfla z uherského Slovácka. Wydawnictwo Politika, Praga 1913.
 5.  Salę restauracyjną w hotelu „Kriváň” w Szczyrbskim Jeziorze oprócz panoramy Doliny Białej Wody zdobiły cztery inne wielkoformatowe obrazy Otakara Štáfla. Przetrwały niemal 100 lat wciąż stanowiąc najważniejszy element wystroju restauracji. Niestety, bogaty inwestor, który w latach 2005–09 zrekonstruował zespół hoteli na morenie Szczyrbskiego Jeziora, nie zachował tych obrazów. Dzieła Štáfla zostały sprzedane. Wiadomość o tym podały „Podtatranské noviny” w numerze z dnia 26 III 2014.
 6.  Juraj Slávik i Karel Šiman udzielali się także podczas prac zmierzających do utworzenia pogranicznych parków narodowych w Tatrach i w Pieninach. Slávik w gorących latach 1936–39 był przedstawicielem Czechosłowacji w Warszawie.
 7.  Štáflowi nie udało się nawiązać współpracy z Dušanem Jurkovičem, ale taką możliwość miał kilka lat później Lutonský, który koordynował prace podczas budowy obu odcinków kolejki na Łomnicę. Jak wiadomo Jurkovič był projektantem zachowanych do dziś gmachów stacyjnych tej kolejki.
 8.  Kilkanaście serii pocztówek, między innymi z motywami z Detvy, wydała przez rokiem 1930 Matica slovenská. Komisja Tatrzańska KČST zamówiła 22 czerwca 1934 dodruk pocztówki nr 9 z serii III i pocztówki nr 10 z serii IV – obie przedstawiały detviański cmentarz.
 9.  Mariusz Szczygieł: . Wydawnictwo Czarne 2010. Reportaż zatytułowany Po obu stronach okna.
10.  Helena Stachová, tłumaczka polskiej literatury na język czeski, jest bohaterką reportażu Mariusza Szczygła, zatytułowanego Mam to spalić? Tekst opublikowało czasopismo „Książki – magazyn do czytania” w numerze 4(11)/2013.
11.  Jozef Fekiač-Šumný urodził się w roku 1897, a zmarł 21 IV 1944. Alojz Lutonský w swojej książce Symbolický cintorín vo Vysokých Tatrach odmłodził go pomyłkowo o 8 lat.
12.  Pomysł połączenia detviańskiego krzyża z figurą Chrystusa był już wypróbowany na Podtatrzu. W roku 1936 z inicjatywy Alojza Lutonskiego zamówiono w Detvie duży krzyż, który został ustawiony przy drodze łączącej Poprad ze Starym Smokowcem (za Wielkim Sławkowem). Dwa lata później kolejny detviański krzyż stanął nad Ździarem. Na obu zawisły figury Ukrzyżowanego, zdjęte z krzyży–poprzedników, stojących wcześniej w obu tych miejscach.
13.  „Jak ujawnił „Taternik” z 15 września 1911 (nr 3, s. 55), 17 sierpnia 1911 w Dolinie Jaworowej w obecności około 100 gości uroczyście odsłonięto gipsową kopię tablicy (60 × 90 cm), gdyż z odlewem w „bronzie” nie zdążono się uporać.
14.  „Večeř” nr 303 30 grudnia 1930, autor – Viktor Hánek.
15.  Alojz Lutonský: Nízke Tatry v zime, 1955.
16.  Alojz Lutonský: Symbolický cintorín vo Vysokých Tatrách, Liptovský Sv. Mikuláš 1948, s. 60.