JÓZEF NYKA
Organizacje wysokogórskie
w Warszawie
(1927–1977)
[Warszawska droga Kominem Stanisławskiego]
Warszawska droga (Komin Stanisławskiego) na północnej ścianie Małego Kieżmarskiego Szczytu
(12–13 VII 1932): Bolesław Chwaściński i Wiesław Stanisławski. Fot. Wiktor Ostrowski

  
Redakcja: MONIKA NYCZANKA

Copyright © 2017 by JÓZEF NYKA

1927–1977
Pierwsze samodzielne zrzeszenie taterników powstało w Stolicy w r. 1927, a była nim Sekcja Taternicka AZS. Pięćdziesiąt lat później, w r. 1977, Klub Wysokogórski Warszawa święcił swój złoty jubileusz, a zarząd postanowił wydać z tej okazji broszurkę historyczną, w skrótowy sposób przybliżającą czytelnikom dzieje i dorobek owych 50 lat stołecznego środowiska wysokogórskiego. Opracowanie publikacji powierzono wyżej podpisanemu, opieką redakcyjną i wydawniczą z ramienia Klubu zajął się red. Andrzej Skłodowski. Tekst przygotowałem trochę na chybcika, przerastał jednak rozmiarami skromny fundusz przewidziany na powielenie publikacji, materiał został więc przez Andrzeja skrócony o jedną trzecią. Dobrałem ilustracje i wyrysowałem makietę. Na tym się niestety skończyło, gdyż w kasie KWW zabrakło pieniążków na wydanie czegokolwiek. Maszynopis – może w obu wersjach – zaległ więc w archiwum Klubu, różnej wielkości kopie pozostały w moich tekach.
Niedawny artykulik Danka Śmigielskiego o z górą 50-letniej tułaczce klubu krakowskiego, zakończony apelem do KWK o spisanie jego dziejów, przypomniał mi o tym naszym wydawniczym niepowodzeniu sprzed lat. Dzisiaj publikowanie stało się nieporównanie łatwiejsze, toteż z okazji tegorocznego 90-lecia organizacji warszawskiej – 1927–2017 – wracam do zarzuconego kiedyś pomysłu i wydaję tekst tak, jak został wówczas przygotowany, to znaczy dla pierwszych 50 lat historii ośrodka warszawskiego. Przywracam część skrótów z wersji obszerniejszej, teksty dostosowuję do aktualnej sytuacji historycznej, zmieniając tam gdzie trzeba odniesienia kalendarzowe, a czas teraźniejszy na przeszły.
Jako autor, sięgam do tego dość pobieżnego i tylko wybiórczego szkicu z nadzieją, że ktoś z młodszych działaczy KWW znajdzie trochę czasu i natchnienia, by napisać ciąg dalszy, albo – jeszcze lepiej – by wniknąć głębiej w organizacyjne meandry tamtych lat i opracować ze szczegółami całą tak przecież bogatą i ciekawą historię warszawskiego wysokogórskiego światka – z wszystkimi jego zrzeszeniowymi, personalnymi, ale i politycznymi zawiłościami. Kilka klubów – m.in. Katowice (1999), Poznań (2000), Szczecin (1973, 2003), Trójmiasto (2000), PKG (2009) – z jubileuszowych okazji zdobyło się już dawniej na książkowe autobiografie. Czy mogłoby zabraknąć wśród nich centrum największego i najpoważniejszego, czyli Warszawy? Do stulecia założenia ST AZS pozostaje jeszcze pełna dekada, nie ma więc pośpiechu, ale z opracowaniem sprawa jest pilna o tyle, że dziś jest jeszcze kogo pytać o szczegóły ostatniego półwiecza – za 5–10 lat tych świadków może już zabraknąć – ubywa ich z każdym rokiem.
 

GBH0000    48 (2017)
W GÓRY STĄD SZMAT DROGI
[Stanisław Staszic]
Popiersie Stanisława Staszica (1755–1826) z nagrobka na Bielanach. Fot. Józef Nyka
W spiskich i węgierskich drukach z XVIII i XIX w. powtarzało się twierdzenie, że z Babiej Góry, Łomnicy ale i Durlsbergu czyli Kopy Bielskiej widać nie tylko Kraków, ale i Warszawę. U nas podał tę informację m.in. „Kalendarz” J. Duńczewskiego z r.1768. W swoim manuskrypcie z l. 1703–1719 Georg Buchholtz pozostawił wiadomość, że podczas pobytu w Polsce anno 1680 widział on „10 mil za Warszawą, od Łowicza”, polskie Góry Śnieżne [Schneegebürg, tj. Tatry], podobne do stogu siana.
Warszawa leży na wysokości 100 m n.p.m. a do najbliższych gór wysokich jest z niej w linii prostej 300 kilometrów. Nic przeto dziwnego, że w czasach zaprzęgów konnych taternictwo nie mogło tu mieć tradycji, zaś na paradoks dziejowy zakrawa fakt, iż właśnie z Warszawy wyruszył na przełomie XVIII i XIX wieku pierwszy polski taternik i badacz Tatr, Stanisław Staszic. Odbył on w Tatry kilka podróży, których część opisał w „Rocznikach Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk” (1810–12), a następnie w wydanym w r. 1815 – również w Warszawie – dziele „O ziemiorodztwie Karpatów” – z panoramą Tatr od północy, bardziej przypominającą dowcip rysunkowy, aniżeli wizerunek realnego pasma górskiego. Druk „rozpraw” poprzedziło w latach 1805 i 1806 ich „czytanie” przez autora na otwartych posiedzeniach TWPN, co stanowiło pierwsze w Warszawie – a pewnie i w Polsce – publiczne prelekcje o tematyce górskiej. Staszic zwiedził znaczne połacie Tatr – był na Krywaniu i jak się przymuje, także na Łomnicy (byłoby to drugie udokumentowane wejście). Na Kołowym Szczycie stanął jako pierwszy znany z nazwiska turysta.[1]
Pokazał on Polakom drogę na tatrzańskie szczyty, nie znalazł jednak zrazu naśladowców. W 20 lat później w jego ślady podążył „Polak z wyboru”, geolog Georg Gottlieb Pusch, znawca kilku partii Tatr, które w swoich książkach bardzo rzeczowo opisał. Pierwszy wypad w Tatry w r. 1821 zrobił z Kielc, w Warszawie zamieszkał w r. 1827. Książki wydawał po niemiecku, po polsku pisywał m.in. w „Bibliotece Warszawskiej”. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim w Warszawie. Współczesnym tatrologom pozostaje on niemal nieznany. W młodości z Warszawą był związany, być może nawet tu urodzony, pierwszy Polak na Mont Blanc (ok. 1 sierpnia) i pierwszy zdobywca niższego szczytu Aiguille du Midi (4 VIII 1818), poeta Antoni Malczewski. Związki z Warszawą miał też inny poeta, Seweryn Goszczyński. Chodził on w r. 1832 po utartych ścieżkach Tatr – Raczkowa Przełęcz, Dolina Bystrej, Pięć Stawów, Świstówka, Morskie Oko. Jego oryginalnym wyczynem były śmiałe wejścia w mroki wodnej jaskini pod Pisaną, czym stał się jednym z pionierów polskiej speleologii tatrzańskiej.
[Ludwik Zejszner]
Ludwik Zejszner (1805–1871). Rys. Jan Nyka
W tym czasie ruszył w Tatry wybitny uczony, Ludwik Zejszner. Urodził się on i wychował w Warszawie, tu też mieszkał do r. 1829, a następnie w latach 1857–70. Choć swe liczne wyprawy (także w Alpy i Dolomity) podejmował głównie z Krakowa, ich wyniki opisał w „Bibliotece Warszawskiej” w kilku większych artykułach, łącznie obejmujących 300 stron druku i stanowiących aż po schyłek XIX wieku najgruntowniejszą prezentację Tatr w piśmiennictwie polskim. W r. 1829 bawił w Tatrach razem z Puschem. Z Warszawą byli związani inni ówcześni popularyzatorzy Tatr, tacy jak Ludwik Pietrusiński, Łucja Rautenstrauchowa, Teodor Tripplin. Pietrusiński wszedł w r. 1844 na Łomnicę i zostawił w swych dziełach cenny dokumentacyjnie opis „przelotu z Krakowa na szczyt Łomnicki w Tatrach” (Warszawa, 1845).
CHAŁUBIŃSCY, CHMIELOWSKI, KARŁOWICZ
[Ludwik Chałubiński]
Ludwik Chałubiński (1860–1933), pierwszy zdobywca Mięguszowieckiego 140 lat temu.
W r. 1873 zaczęła się w turystyce tatrzańskiej era „dochtora” Chałubińskiego. Warszawianie nadawali teraz ton życiu pod Giewontem, a słynny warszawski lekarz – potężna indywidualność – był wyrocznią we wszystkich sprawach gór dotyczących. Pisał jego partner wycieczkowy, warszawski przyrodnik i redaktor Bronisław Rejchman: „... największe, najdłużej trwające i najwspanialsze wycieczki organizuje prof. dr Chałubiński (...) jest on tych wycieczek duszą i wodzem: obiera dni, wykreśla drogi, naznacza noclegi, przewiduje wszystko i myśli za wszystkich.” Wyprawom w stylu Chałubińskiego trwały pomnik wystawił Stanisław Witkiewicz – od r. 1875 do 1890 też warszawianin – w pięknych szkicach „Na przełęczy”, drukowanych w odcinkach w warszawskim „Tygodniku Illustrowanym” (1889–90), a następnie w wiele razy wznawianej książce. I to dzieło w większej części powstało w Warszawie.
O ile wycieczki Chałubińskiego odegrały istotną rolę w dziejach turystyki tatrzańskiej, działalność jego syna, Ludwika, należy już do historii taternictwa. W dniu 28 czerwca 1877 – równo 50 lat przed początkiem zorganizowanego taternictwa warszawskiego i 140 lat temu – stanął jako pierwszy niegóral i nietopograf na uważanym za niedostępny Mięguszowieckim Szczycie, dokonując najwybitniejszego w ogóle „warszawskiego” wejścia odkrywczego w Tatrach. Miał wtedy lat niespełna 17... Równie młodo wkroczył w góry twórca nowoczesnego taternictwa polskiego, Janusz Chmielowski, urodzony i do r. 1897 zamieszkały w Warszawie. Jako warszawianin zapisał on się w historii m.in. pierwszym w ogóle wejściem na Zadni Gierlach (24 VIII 1895). Swoją przygodę z Tatrami rozpoczął też jako nastolatek Mieczysław Karłowicz, uczeń warszawskiej szkoły realnej Wojciecha Górskiego. Miała też wówczas Warszawa wcale dzielne taterniczki. Europejskiej sławy pianistka Natalia Janothówna[2] była w r. 1883 jedną z pierwszych pań na Gierlachu. Stanisława Pisarzewska, później działaczka oświatowa i autorka podręczników szkolnych, wzięła udział w pierwszym zimowym przejściu przez Zawrat w dniu 21 stycznia 1894. Warunki były ostre, mróz, dużo śniegu. Nocowano w zawianym schronisku w Dolinie Pięciu Stawów. Gdy męska część drużyny padła bez sił wokół watry, panna Stanisława siadła przy ogniu i wzięła się za cerowanie poszarpanych rękawic towarzyszy. Był to jeden z najambitniejszych wyczynów taternictwa kobiecego do końca XIX wieku – przez 38-letnią wówczas bohaterkę wcale tak nie postrzegany.
[Janusz Chmielowski]
Janusz Chmielowski (1878–1968).
Opracowanie graficzne Józef Nyka
Wspomniane wyżej wejścia w Tatrach były poczynaniami jednostek. Jako środowisko Warszawa w wykrystalizowaniu się taternictwa sensu stricto większej roli nie odegrała. Pierwszą organizację taternicką – Sekcję Turystyczną Towarzystwa Tatrzańskiego – stworzyło w r. 1903 Zakopane[3], zaś głównymi ogniskami ruchu wysokogórskiego były wówczas Kraków i Lwów. Pierwszą warszawską organizacją górską była założona tu w r. 1910 Sekcja Miłośników Gór Polskiego Towarzystwa Krajozawczego (PTK), która organizowała wycieczki w Tatry i Beskidy, zdobyła się nawet na grupowy wyjazd w Alpy. Kierowali nią Wanda Herse (1910–12) i Stanisław Osiecki (1912–1920). Organizacja ta nie doczekała się własnej monografii. Taternikami z Warszawy byli bracia Aleksander i Kazimierz Schielowie, niezapomniany Mieczysław Karłowicz, dwie Wandy – Hersówna i Jerominówna. Wanda Herse, również wioślarka i fotograficzka, stanęła w r. 1902 jako pierwsza pani na Mnichu. O pięknej Jeromince i jej wspinających się po balkonach zalotnikach krążyły po Warszawie barwne anegdoty. Karłowicz oprócz zasług sportowych (pierwsze wejście na Czeską Turnię) i artystycznych, ma też zasługi organizacyjne: działał w ST TT, był jednym z inicjatorów TOPR, pierwszy postulował utworzenie szkoły taternictwa. Niestety, ma jeszcze jeden prymat: w dniu 8 lutego 1909 r. zginął w lawinie, stając się pierwszą w Tatrach ofiarą sportu narciarskiego.
RAZEM MŁODZI PRZYJACIELE
Po pierwszej wojnie światowej, w r. 1918, powstał w Warszawie lokalny oddział Towarzystwa Tatrzańskiego, który z uwagi na wymogi statutu placet Walnego Zgromadzenia TT uzyskał dopiero w dniu 28 czerwca 1919, i to początkowo jako „Grupa Warszawska TT”. Pisał „Pamiętnik Tow. Tatrzańskiego” w r. 1920 (s. 3): „Warszawa, stolica dawnej i nowej Polski, poczuła się natychmiast do nowych obowiązków przodowania i przed paru tygodniami (...) utworzył się tam osobny Oddział Tow. Tatrz. (...), który ma już dzisiaj daleko sięgające plany (...) budowy nowego schroniska na Hali Gąsienicowej.” OW PTT szybko się rozwinął, jego działaczami byli od lat związani z Tatrami Jan Rzewnicki, Jan Jaroszyński, Stefan Makarczyk, zaś rzutkim prezesem – Stanisław Osiecki. Ten ostatni (1875–1967) był wpływowym politykiem ludowym, posłem na sejm, w latach 1923–1936 wiceprezesem i prezesem PTT. W latach 1921–25 staraniem OW i osobistym wysiłkiem Osieckiego stanął na Hali Gąsienicowej „Murowaniec”, a Oddział wychował kilku wybitnych turystów górskich, którzy szybko sięgnęli po taternickie laury. Osiecki żył długo i pozostawał wierny Tatrom i Klubowi. Z lat 60. pamiętam go jako drobnego staruszka za stołami prezydialnymi walnych zjazdów KW. W odróżnieniu od Generałowej Zaruskiej, mów powitalnych nie wygłaszał.
W r. 1923 zjawił się w Tatrach warszawiak Mieczysław Szczuka (1898–1927) – działacz lewicowy i wybitnie uzdolniony artysta plastyk. O jego pozycji w taternictwie polskim pisał z perspektywy lat jego partner, Jan Alfred Szczepański:
Szczuka był postacią o cechach przywódcy (...) Jako czynny sportowiec-wspinacz wytyczył drogi następcom, jako organizator przyczynił się do ożywienia taternickiego środowiska warszawskiego i osiągnięcia niebawem przez to środowisko roli przodującej (...). Wśród propagatorów i twórców usportowionego taternictwa polskiego, nadania mu charakteru nowoczesnej dyscypliny sportowej w walce z trudnością górskiej przyrody, Mieczysław Szczuka zajmuje miejsce wyjątkowe i prekursorskie. Był w taternictwie nowatorem, jak był nim w sztuce.
Szczuka propagował wielkie „wyprawy” tatrzańskie, on też wystąpił z pomysłem zorganizowania taternictwa warszawskiego na wzór krakowski. „Ja tu organizuję Koło Taternickie – o charakterze klubowym” – pisał 23 listopada 1926 r. do Mariana Sokołowskiego. I w innym liście: „Kraków – Warszawa to dwie różne dzielnice z osobistymi ambicjami – tylko że Kraków ma tradycje i materiał taternicki, a Warszawa – w pieluszkach.” Tragiczna śmierć 30-letniego Szczuki na Zamarłej Turni 13 sierpnia 1927 roku nie zahamowała prac organizacyjnych i Sekcja Taternicka AZS (ST AZS) – pierwsza organizacja wysokogórska w Warszawie – została założona z datą 30 listopada 1927 roku. Prezesem został Wilhelm Smoluchowski, absolwent PW i bratanek Mariana, członkami Zarządu byli Róża Drojecka i Jerzy Drzewiecki. Filary sportowe Sekcji stanowili Adam Karpiński i Konstanty Narkiewicz-Jodko. Pierwszy z nich miał już w dorobku 19 czterotysięczników alpejskich, w Tatrach zaś dał się poznać bezprecedensowymi wyprawami graniowymi: m.in. wraz z Narkiewiczem – od Przełęczy pod Kopą do Białej Ławki z 9 noclegami na grani i 3 w dolinach (1928). Tę wyprawę zorganizowała ST AZS w kwietniu 1928 roku.
Niebawem na plan weszła nowa warszawska generacja: trzej koledzy z gimnazjum Lorentza – Bolesław Chwaściński, Wiesław Stanisławski i Justyn Wojsznis oraz kilku ich przyjaciół z gimnazjum Reja – bracia Tadeusz i Stefan Bernadzikiewiczowie, Henryk Mogilnicki i inni – do najaktywniejszych należał Wiktor Ostrowski. Widząc, że AZS nie ma zrozumienia dla istoty taternictwa, trzej pierwsi zorganizowali nowe zrzeszenie – Koło Wysokogórskie przy Oddziale Warszawskim PTT. Skupiło ono cały wartościowszy aktyw warszawski. Ważnym ogniskiem była usportowiona Politechnika Warszawska, a datą założenia Koła – 30 maja 1930 roku. Pamiętam słowa matki Wojsznisa: „Stanisławski był w naszym domu codziennym gościem. Z Justynem chodzili razem do szkoły od wstępniaka. A Bolka Chwaścińskiego to mam za drugiego syna.”
[Stanisław Osiecki, Mieczysław Szczuka, Konstanty Narkiewicz-Jodko]
Stanisław Osiecki (1875–1967). Archiwum NAC.
Mieczysław Szczuka (1898–1927).
Konstanty Narkiewicz-Jodko (1901–1963). Archiwum NAC.
Przywódcą całej grupy stał się – lubliniak z pochodzenia – Stanisławski, przebojowy taternik, który mimo krótkiego okresu działania (1925–33) zdołał się wybić na czołowe miejsce w całym taternictwie lat międzywojennych. Pierwszym jego „problemem” była pokonana z Wojsznisem zachodnia ściana Kościelca. O „warszawskiej” północnej Małego Kieżmarskiego (z Chwaścińskim i Ostrowskim) pisał „Przegląd Sportowy”, że jest to „wyczyn, któremu w letnich Tatrach zapewne nic nie dorówna”. Stanisławski jako pierwszy zastosował technikę hakową, a jego wejścia w styczniu 1930 na Zadni Gierlach z Doliny Kaczej i w grudniu tegoż roku na Lodową Przełęcz Wyżnią dały pobudzający impuls całemu taternictwu zimowemu. Duże znaczenie miała jego żywa działalność publicystyczna. On i jego koledzy wyprowadzili taternictwo warszawskie „z pieluszek” i 8 lipca 1931 „krakus” Szczepański musiał przyznać w „Przeglądzie Sportowym”:
Jak i w roku zeszłym działać będą przede wszystkim – w szlachetnym współzawodnictwie – dwa środowiska: warszawskie i krakowskie. Taternicy warszawscy (skupieni w Kole Wysokogórskim przy Oddziale Warszawskim PTT) wykazują dziś większą, jak się zdaje, prężność sportową i silniejszy napływ młodych sił; należy więc przypuszczać, że i w Tatrach osiągną oni lepsze rezultaty.
Oprócz już wymienionych, partnerami Stanisławskiego bywali Henryk Mogilnicki, Zbigniew Gieysztor, malarz Marek Żuławski, Jerzy Hryniewiecki, znany później architekt i profesor Politechniki Warszawskiej, nb. projektant odznaki KW OW PTTT. Około r. 1933 do grona KW OW przyłączyła się Zofia Radwańska-Kuleszyna (-Paryska), wówczas też warszawianka, najwszechstronniejsza bodaj taterniczka dwudziestolecia międzywojennego. KW OW PTT od r. 1931 wydało 2 nader skromne zeszyciki „przewodnika perjodycznego” „Nowe drogi”. Prochy Stanisławskiego spoczywają na Powązkach w Warszawie.
Z WARSZAWY W GÓRY CAŁEGO ŚWIATA
Ale nie tylko w Tatrach zbierali laury warszawianie. Ich zasługą – największą zresztą – było wypchnięcie polskiego taternictwa poza opłotki rodzimych gór. Promotorem był tu Adam Karpiński, człowiek o dalekim zasięgu wzroku, który już w r. 1924 wystąpił z projektem wyprawy na Mount Everest. Pomysł wyprzedzał o 20 lat rozwój alpinizmu polskiego, a jego literackim śladem pozostała humoreska Ferdynanda Goetla (w latach 1912–1945 mieszkańca Warszawy) „Wyprawa na Bim-Bam-Buja”.
[Justyn Wojsznis]
Justyn Wojsznis (1909–1965). Fot. Jan Słupski
Ale już niebawem staraniem Koła Wysokogórskiego zostały zorganizowane dwie wyprawy – do Ameryki Południowej i na Spitsbergen. Dla pierwszej z nich długo szukano celu. „Wreszcie padło słowo: Andy! – wspomina Wojsznis – wymówił je pierwszy Narkiewicz. Najwyższe poza Centralną Azją góry świata.” Narkiewicz wyprawę zorganizował, wielką pracę na jej rzecz wykonał Karpiński, projektując dla niej wyposażenie – niemal w całości prototypowe. Wyprawa działała na przełomie lat 1933 i 34 i przyniosła wyniki, które dziś należą do dorobku alpinizmu światowego: pierwszą nową drogę na najwyższy szczyt kontynentu, Aconcagua (6962 m – Stefan Daszyński i Stefan Osiecki oraz Konstanty Narkiewicz i Wiktor Ostrowski, 6 marca 1934); pierwsze w ogóle wejście na trzeci co do wysokości szczyt Ameryki – Mercedario (ok. 6800 m – Adam Karpiński i Wiktor Ostrowski oraz Stefan Daszyński i Stefan Osiecki, 18 stycznia 1934). Do tego pierwsze wejścia na Cerro de la Ramada (ok. 6335 m – Narkiewicz samotnie, 2 lutego 1934, po czym Karpiński 14–15 lutego na oba wierzchołki), Alma Negra (ok. 6140 m – Jan K. Dorawski i Wiktor Ostrowski, 9 lutego) i kilka niższych szczytów.
Również mała wyprawa na Spitsbergen (na jej czele stał Stefan Bernadzikiewicz) osiągnęła piękne rezultaty – odkrywcze, ale także naukowe, w postaci badań lodowców i pomiarów fotogrametrycznych eksplorowanego rejonu. Wiesław Stanisławski, który 4 sierpnia 1933 r. poniósł śmierć u stóp Kościółka, uczczony został nazwą całego pasma górskiego na polarnej Ziemi Torella.
[Wiesław Stanisławski]
Wiesław Stanisławski (1909–1933). Fot. Henryk Mogilnicki
Prezesem Koła Wysokogórskiego OW PTT był głównie Konstatnty Narkiewicz-Jodko, liczyło ono wówczas ok. 40 członków. W lecie 1935 r. z inicjatywy ośrodka warszawskiego zorganizowano wyjazd w Kaukaz – pierwszy oficjalny kontakt z młodym alpinizmem radzieckim. Nawiązane wówczas przyjaźnie przetrwały lata, a Wiktor Ostrowski jeszcze w latach 70. wymieniał listy i odwiedziny ze swym partnerem z Dychtau, Aleksym Malejnowem. Warszawiacy Justyn Wojsznis i Stefan Osiecki zwrócili oczy ponownie na Amerykę Południową i zorganizowali II Polską Wyprawę Andyjską (1936–37). Jej wyniki poruszyły nie tylko kraj. Pionierska penetracja geograficzna dużego obszaru dzikich gór, pierwsze wejścia na 5 szczytów 6-tysięcznych, w tym 3 wyższe niż 6500 m: Nevado Pissis (6884 m, Stefan Osiecki i Jan Alfred Szczepański – 7 lutego 1937), Nevado Tres Cruces (6630 m, Witold H. Paryski – 26 lutego 1937) i wreszcie drugi co do wysokości szczyt całego kontynentu, Nevado Ojos del Salado (6893 m, Jan Alfred Szczepański i Justyn Wojsznis – 26 lutego 1937).
W tym czasie w Warszawie działał już Komitet Himalajski, powołany przez PTT w r. 1936 jako Komisja Himalajska i z rozmachem prowadzony przez jego inicjatora, Adama Karpińskiego, który górę godną polskiego proporca widział zrazu w drugim szczycie Ziemi, K2 (8611 m). Wobec nieuzyskania zezwolenia, ostatecznie celem wyprawy – w całości złożonej z warszawiaków – stał się trudny i piękny szczyt Nanda Devi East (7434 m). Mała 4-osobowa wyprawa, pionierska pod tym względem w himalaizmie, odniosła błyskotliwy sukces: z założonej 25 maja 1939 r. bazy i przez linię 5 obozów 2 lipca 1939 r. Jakub Bujak i Janusz Klarner stanęli na dziewiczym wierzchołku. Po triumfie przyszedł bolesny cios: 19 lipca w lawinie pod Tirsuli (7150 m) stracili życie Stefan Bernadzikiewicz i Adam Karpiński. Sukces Polaków – warszawiaków! – długo był niedoceniany, z czasem został jednak uznany w świecie za czołowy wyczyn wspinaczkowy w Himalajach do lat pięćdziesiątych[4]. Największą niespodziankę zgotował Klarner, który był alpinistą początkującym, niemal bez doświadczenia górskiego.
Cofnijmy się jednak kilka lat wstecz. Już w początku lat trzydziestych planowane było połączenie polskich organizacji taternickich w jeden Klub Wysokogórski. Działacze KW OW PTT Narkiewicz, Chwaściński, Ostrowski i Bernadzikiewicz opracowali projekt statutu, a Koło Warszawskie na Nadzwyczajnym Walnym Zebraniu w dniu 22 grudnia 1932 r. postanowiło „przekształcić się w Koło Warszawskie Klubu Wysokogórskiego PTT”. Formalności trwały jednak kilka lat i dopiero 22 września 1935 r. odbyło się w Zakopanem Walne Zgromadzenie ST PTT, na którym kilka odrębnych organizacji taternickich – dwiema głównymi były ST oraz KW OW PTT – połączyło się w jeden Klub Wysokogórski. Jego siedzibą postanowiono uczynić Warszawę, dokąd jesienią przeniesiono z Krakowa wszystkie agendy. Warszawa stała się na 10 lat urzędową stolicą polskiego sportu wysokogórskiego. Przypominał miesięcznik „Turysta w Polsce” (8/1935):
Dawna Sekcja Turystyczna, obecny Klub, przenosił wielokrotnie swą siedzibę, dostosowując ją zawsze do środowiska, w którym panował najżywszy ruch alpinistyczny Polski. Przypominamy, że siedzibą Sekcji były kolejno: Lwów, Zakopane, Kraków, ponownie Zakopane, a ostatnio Kraków.
Finalne rozwiązanie Koła Wysokogórskiego OW PTT – nieformalnie „Koła Warszawskiego” – nastąpiło 30 stycznia 1936 r., gdy jego ostatnie Walne Zgromadzenie uchwaliło przekształcenie się KW OW PTT w Koło Warszawskie KW PTT. Koło to zrzeszało zrazu ok. 50 członków, w tym 30 zwyczajnych. Ogólnie można powiedzieć, że zasługą Koła Wysokogórskiego było przeniesienie punktu ciężkości polskiego alpinizmu do Warszawy, a także zapoczątkowanie polskich wypraw w góry egzotyczne. „I tu bodajże leży największe znaczenie działalności Koła Wysokogórskiego” – pisał w „Taterniku” Maciej Zajączkowski. – „Przez swą ruchliwość i żywotność, przez swą śmiałą działalność, wypchnęło Koło zamknięty w ciasnych ramach polski ruch wysokogórski na szerokie tory światowego alpinizmu egzotycznego.” Natomiast przenosiny redakcji „Taternika” z Krakowa do Warszawy (w jesieni 1936 r. od nru 1 rocznika XXXI) wiązały się nie tyle z prestiżem ośrodka, co z przejęciem prowadzenia pisma z rąk Jaszcza przez warszawianina Zdzisława Dąbrowskiego. Powstały tu wtedy roczniki 31–33 – jedne z najlepszych w całej historii „Taternika”.
WARSZAWA CZASU WOJNY
Międzywojenny rozdział historii taternictwa zamknął warszawianin, Tadeusz Orłowski, którego drogi stały się ostatnim słowem wspinaczki klasycznej tamtego czasu. Jego partnerem bywał Wawrzyniec Żuławski, najmłodszy z braci-taterników, który w życiu środowiska warszawskiego dopiero miał odegrać swoją rolę. W lata wojny taternicy warszawscy wsławili się na różnych frontach[5]. Redaktor „Taternika” Zdzisław Dąbrowski zginął we wrześniu 1939 r. w obronie Warszawy, Chwaściński, Ostrowski, Zajączkowski walczyli na Zachodzie, w konspiracji żywo działali bracia Mierzejewscy, Orłowski, Żuławski, Mrowiec, a także do cna zapomniany Sławomir Dunin-Borkowski. Kilka osób wzięło udział w Powstaniu Warszawskim. W produkcję druków konspiracyjnych zaangażowani byli Irena Pawlewska-Szydłowska, Borkowski, bracia Mierzejewscy. Ferdynand Goetel należał do grona kilku polskich intelektualistów, którym Niemcy pokazali ofiary Katynia. Kilku wybitnych taterników straciło w Warszawie życie, a – jak wspominał Justyn Wojsznis – zabezpieczone przez niego archiwa KW spłonęły w ogniu powstania[6].
W Tatrach lata okupacji stały pod znakiem ekspansji wychowanków podkrakowskich „Dolinek”. Z Warszawy dostęp do gór był utrudniony, tym chętniej się o nich mówiło i myślało. Taternicy, jak Aleksander Schiele, utrzymywali łączność między placówkami podziemia w Warszawie i na Podhalu. Zarząd konspiracyjnego Klubu Wysokogórskiego działał w Warszawie, formalnym prezesem był Walery Goetel, urzędującym Justyn Wojsznis, wspierany przez Tadeusza Orłowskiego. Wspominał w „Wierchach” 1948 (s. 279) Stanisław Siedlecki:
Przodujące przed wojną środowisko taternickie warszawskie może się i w czasie wojny poszczycić doskonałymi wynikami (...) wypadów w góry. Największą jednak niewątpliwie zasługą środowiska warszawskiego jest podjęcie inicjatywy wydawania konspiracyjnego „Taternika”. Mimo wielkiego ryzyka i niezwykłych wprost trudności, oficjalny organ Klubu Wysokogórskiego PTT odżył w czasie wojny i dzięki przede wszystkim Tadeuszowi Orłowskiemu ukazał się w 5-ciu obszernych numerach (...) Jego apolityczny charakter (...), jego zakres zainteresowania starający się objąć cały szeroki wachlarz problemów taternictwa, są chyba jednym z najlepszych świadectw tego, że w tych ciężkich latach życie w Polsce nie zostało zdeptane.
WCIĄŻ TRUDNE POWOJENNE LATA
[Wawrzyniec Żuławski]
Wawrzyniec Żuławski (1916–1957)
Po wojnie ze zniszczonej Warszawy siedziba władz KW wróciła do Krakowa. Koło Warszawskie KW reaktywowało się 26 stycznia 1947 r. – pod wodzą kolejno Bolesława Chwaścińskiego (1947), Tadeusza Orłowskiego (1948) i Wawrzyńca Żuławskiego (od 1949). Po 17 grudnia 1950 (połączenie PTT i PTK w PTTK) mieliśmy nadal Koło Warszawskie ale już nie PTT tylko PTTK. Przewodniczył mu Jan Strzelecki, sekretarzem była Krystyna Jakubowska. Część członków KW uciekła w r. 1951 pod skrzydła CWKS jako jego Sekcja Alpinistyczna, na krótko jednak tylko. Stołeczni działacze byli zdecydowanie przeciwni planom odebrania samodzielności Klubowi Wysokogórskiemu. Kiedy PTTK powołało tzw. Komisję Organizacyjną i źle wspominany mgr Tadeusz Kerc ruszył w Polskę w agitacyjny objazd ośrodków, Warszawa jako jedyna odmówiła mu przyjęcia. W liście z 28 lutego 1953 przewodniczący Komisji Organizacyjnej KW, prof. Walery Goetel, donosił, że „dawne zarządy kół K.W. w Krakowie, Warszawie i Zakopanem” rozwiązały się i będą zdolne do działania dopiero po nadaniu Klubowi „nowego regulaminu”. 17 maja 1953 odbyło się przy ul. Senatorskiej tzw. I plenum Komisji Taternictwa ZG PTTK, które przyjęło do aprobującej wiadomości wejście w życie tej komisji i ubezwłasnowolnienie KW. Jej prezydium ukonstytuowało się w składzie: Włodzimierz Marcinkowski (prezes), Zdzisław Dziędzielewicz (wiceprezes), Tadeusz Kerc (sekretarz), Krzysztof Fiedler, Andrzej Pietsch (członkowie). W 14-osobowej Komisji Taternictwa Warszawę reprezentowali inż. Fiedler i Justyn Wojsznis.
[Tadeusz Orłowski]
Tadeusz Orłowski (1917–2008)
Po rozwiązaniu się Koła Warszawskiego KW, Walne Zebranie „jego byłych członków” w dniu 22 kwietnia 1953 w oparciu o Oddział Warszawski PTTK powołało do życia Sekcję Taternicką (ST), w lipcu 1953 „mianowaną Komisją Taternictwa OW PTTK”. Prezydium stanowili: Julian Łaszkiewicz przewodniczący, Zenon Węgrzynowicz i Jerzy Strojny wiceprezesi, Zbigniew Lesnobrodzki sekretarz. Jan Staszel otrzymał referat szkolenia, Jerzy Sawicki referat propagandy. Sawicki wydał w latach 1953–54 3 numery „Krzesanicy” – pierwszego lokalnego pisma taternickiego w Warszawie. 1 stycznia 1955 nastąpiło przemianowanie ST w Sekcję Alpinizmu zaś z dniem 1 lipca 1956 w Stołeczne Koło Taternickie i wreszcie od 1 stycznia 1959 w Stołeczne Koło Tatrzańskie PTTK.
Komisja Taternictwa ZG PTTK urzędowała jeszcze w Krakowie, ale środowisko warszawskie – głównie Wawrzyniec Żuławski – wyjmowało już alpinizm z objęć PTTK, doprowadzając w dniach 26 i 27 czerwca 1954 do konferencji na Polanie Chochołowskiej i do utworzenia – z siedzibą w Warszawie – Sekcji Alpinizmu PTTK i GKKF. Po plenum na Kalatówkach (17–18 XII 1955), z dniem 9 grudnia 1956 doszło do odrodzenia Klubu Wysokogórskiego, podległego GKKF, z Żuławskim jako prezesem. Koło Warszawskie KW zrzeszało w tym czasie już 275 członków, podczas gdy krakowskie miało ich 135. Nie stracił jednak bytu alpinizm w pionie PTTK, a wspomniane wyżej Stołeczne Koło Tatrzańskie w wyniku uchwały Walnego Zebrania Organizacyjnego w dniu 9 marca 1961, nie przystąpiło do KW i z dniem 1 lipca 1961 stało się Stołecznym Klubem Tatrzańskim PTTK.[7] Zarząd Klubu ukonstytuował się w tymże dniu następująco: Prezes – Julian Łaszkiewicz; wiceprezesi – Czesław Mrowiec i Zbigniew Lesnobrodzki; sekretarz – Alina Stawnicka; zastępca sekretarza – Andrzej Zawada. SKT Oddziału Stołecznego PTTK był więc kontynuatorem poprzednio działających na terenie Warszawy struktur organizacyjnych PTTK, których nazwy i charakter organizacyjny były różne, jednakże mimo przekształceń zachowana była ciągłość działania. Klub istniał i istnieje niezależnie od KW. Wciąż cieszy się dużą popularnością, a jego praca kulturalna była zawsze wysoko ceniona. Regularnie wydawał dobrze redagowany „Komunikat”, organizowane w SKT wieczornice miewały takich prelegentów, jak Bolesław Chwaściński, Wiktor Ostrowski, Tadeusz Orłowski, Jerzy Hajdukiewicz, Michał Jagiełło. Lata 1951–1956 były okresem ciągłych zmian organizacyjnych i zasługują na szczegółowe zbadanie.
Działały też sekcje akademickie i nieformalne grupy, jak „Korsarze”, „Dębiniści” czy Prywatny Klub Tatrzański. Zostały po nich m.in. skromne zeszyciki „PKT – Alpinist” i dwa grube voluminy „Korsarza”, ręcznie ilustrowane dowcipnymi gwaszami.
I ZNÓW INICJATYWA WARSZAWY
Nie bez poczucia dumy przychodzi nam stwierdzić, że wyprawowe idee Adama Karpińskiego odżyły na nowo w jego mieście – Warszawie. Przed atakiem na Himalaje postanowiono spróbować sił w górach nieco łatwiejszych, za to całkiem dziewiczych: w Hindukuszu Afgańskim. Bolesław Chwaściński, jeden z twórców KW OW PTT, partner Stanisławskiego i Ostrowskiego z północnej ściany Małego Kieżmarskiego, zorganizował i latem 1960 r. wzorowo poprowadził I Polską Wyprawę w Hindukusz Wysoki. Pech chciał, że Polaków wyprzedzili o kilka dni Japończycy i nasza wyprawa musiała się zadowolić drugim wejściem na najwyższy szczyt Afganistanu, Noszak (7492 m, 27 sierpnia 1960), dorzucając do tego pierwsze wejścia na kilka niższych szczytów. Środowisko warszawskie na szczycie Noszaku reprezentowali Jerzy Krajski i Stanisław Kuliński. Otwarta została nowa wielka karta dziejów polskiego alpinizmu, na którą niebawem wpisać się miały świetne zwycięstwa w Karakorum i Himalajach, też nota bene po części przygotowywane w Warszawie.
[Julian Łaszkiewicz, Wanda Rutkiewicz, Witold H. Paryski]
Zakopane. Julian Łaszkiewicz (1912–1991) z Wandą Rutkiewicz i Witoldem H. Paryskim. Fot. Józef Nyka
Do Warszawy nadal ściągali na studia lub do pracy wspinacze z innych miast. Na ogół pozostawali na stałe: góral Jano Staszel z Kościeliska, Jan Kowalczyk i Paweł Czartoryski z Lublina, Czesław Momatiuk z Katowic, Maciej Popko z Częstochowy, Bogna Skoczylas z Łodzi, Zbigniew Jurkowski z Trójmiasta, Wanda Rutkiewicz z Wrocławia, Michał Jagiełło z Zakopanego... Ok. 1960 r. Koło Warszawskie liczyło 250 członków i było najliczebniejszą sekcją terenową Klubu. O jego członkach głośno było w Alpach, Kaukazie i innych górach. Nie zapominano także o Tatrach. Trudno byłoby wymienić „warszawskie” nowe drogi i pierwsze przejścia zimowe – ograniczmy się do jednego wymownego przykładu: W dniach od 27 marca do 14 kwietnia 1959 r. ekipa KW KW dokonała pierwszego zimowego przejścia grani całych Tatr – od Przełęczy Zdziarskiej do Huciańskiej, bez grup wspierających i bez większych opuszczeń. Uczestnikami tego historycznego przejścia byli Jerzy Krajski, Czesław Mrowiec, Kazimierz W. Olech, Andrzej Sobolewski, Szymon Wdowiak i Andrzej Zawada jako kierownik. Tym samym warszawiacy zrealizowali marzenie całej generacji. Dość liczne warszawianki, zwłaszcza Halina Krüger (-Syrokomska) i Danuta Topczewska (-Baranowska), mają duże zasługi dla rozwoju samodzielnego taternictwa kobiecego wyższych trudności, zaś warszawscy wspinacze Czesław Momatiuk, Janusz Kurczab, Krzysztof Zdzitowiecki i Adam Szurek byli współtwórcami pierwszych w Tatrach dróg o ekstremalnych trudnościach – lewego filara wprost i tzw. Momatiukówki na Kazalnicy. Nie mając w pobliżu skałek, uczono się wspinaczki i trenowano na... dębach w Lasku Bielańskim, gdzie małą towarzyską szkołę taternictwa prowadził student AWF, Czesław Momatiuk. W latach 60. niedaleko Warszawy odkryto bunkry w Czosnowie i Janówku. Niedzielne wyjazdy tam klubowej braci przemieniały się w wesołe pikniki.
Do oddanych działaczy klubowych należeli Wawa Żuławski, Jan Strzelecki, Julian Łaszkiewicz, Zbigniew Lesnobrodzki, Andrzej Niesiołowski, Czesław Mrowiec, Włodzimierz Obojski, Tadeusz Jacobi, Antoni Janik, Piotr Młotecki, Andrzej Sobolewski, Ryszard Dmoch. Wcześniej na dwie strony działał Justyn Wojsznis, aktywny w KW, a od 1950 zarazem w prezydium PTTK i w Komisji Organizacyjnej Rady Turystycznej. Dobrym duchem finansów najpierw PKG, później PZA był Jerzy Wesołowski. 1 grudnia 1959 r. podjęła pracę w ZG KW Hanna Wiktorowska, przez niemal pół wieku filar biura Związku (od 1964 urzędujący członek zarządu, od 1969 sekretarz generalny). W r. 1960 członkiem ZG KW został Andrzej Paczkowski, od r. 1974 długoletni prezes PZA. Wśród członków koła i klubów nie brakowało luminarzy kultury i nauki, jak Jan Strzelecki, Paweł Czartoryski, późniejsi profesorowie Orłowski, Paczkowski, historyczka sztuki Iza Galicka i inni.
W dziedzinie wypraw sytuacja była dość osobliwa. Organizowały je samodzielnie koła słabsze od warszawskiego, Warszawa zaś pozostawała w tyle, bowiem jej aktyw był bądź zaangażowany w przedsięwzięcia centralne, bądź też tworzył stołeczne agentury wyprawowe dla innych ośrodków. W SKT szefem rzutkiej Komisji Wypraw był Maciej Popko, równolegle działający w KW.
[Tadeusz Jacobi]
Twórca PKG Tadeusz Jacobi (1918–1984)
Wyjazdy i wyprawy warszawskie organizował też Polski Klub Górski (PKG), stowarzyszenie wbrew nazwie głównie stołeczne, założone w latach 1957–58 (14 grudnia 1957) przez Tadeusza Jacobiego jako Klub Turtystów Górskich. Nazwę na obecną zmieniono w r. 1966. Działałnością Klubu kierował głównie Piotr Młotecki, a członkowie dokonywali m.in. wejść na Pik Lenina (7134 m – od r. 1967), Pik Korżeniewskiej (7105 m – w r. 1972), Pik Kommunizma (7483 m – w r. 1972). Owocna eksploracyjnie wyprawa PKG do Mongolii w r. 1967 w górach Tawan bogd uuł zostawiła na mapach nazwę Lodowca Warszawa (Warszawa möst uuł). W dniach 7–10 sierpnia 1970 r. inna wyprawa tego Klubu zdobyła w Pamirze trzy dziewicze szczyty, nadając im polskie nazwy: Pik Warszawa (6042 m), Pik Poronin (6205 m) i Pik Tatry (6142 m). Dorzućmy tu informację, że od r. 1967 w rejonie Bezingi w Kaukazie był turnia ok. 4000 m, nazwana Pikiem Warszawy, a w r. 1969 w Pamiro-Ałaju nazwę Pik Warszawa otrzymał też zdobyty przez wyprawę KW strzelisty szczyt o wysokosci 5484 m (Pik Minteke, 5 VIII). Nazwy te towarzysze radzieccy z czasem pousuwali.
Od ok. 1965 r. efektywną działalność szkoleniową, sportową i kulturalną rozwijały akademickie kluby i sekcje alpinistyczne przy uczelniach – w Warszawie szczególnie AKA Politechniki Warszawskiej, Akademii Medycznej i UKA Uniwersytetu Warszawskiego. W lutym 1971 r. kluby te – a było ich wtedy w Polsce, nie licząc jaskiniowych, przeszło 20 – zrzeszyły się w Federację Akademickich Klubów Alpinistycznych (FAKA) z siedzibą w Warszawie. Pierwszym przewodniczącym Rady FAKA był Andrzej Sikorski. Kluby organizowały życie towarzyskie, wyjazdy w góry Europy i wyprawy, wydawały też własne pisma i pisemka. Od czasu do czasu wyjeżdżały z Warszawy małe wyprawy prywatne, jak np. Macieja Popki z paroma partnerami w góry Przedniej Azji – z pięknymi wejściami w pasmie Cilo Dagh w Turcji (1967 i 1968).
Bogatą w wyniki wyprawę w Hindukusz – z polskich była ona piątą z kolei – doprowadzili do skutku stołeczni akademicy z Politechniki Warszawskiej. Kierował nią Kazimierz W. Olech. Poszerzyła ona rejon działania Polaków dalej w głąb Wachanu, przyniosła też takie pierwsze wejścia, jak Lunkho-i Maghreb (wierzchołki 6400 i 6450 m, 11 i 20 sierpnia 1968), Lunkho-i Dosare (wierzchołek zachodni 6868 m, 24 sierpnia), a także II wejście na Kohe Urgunt (7016 m – Kazimierz W. Olech i Zbigniew Pawłowski, 13 września 1968). W r. 1970 Koło Warszawskie wespół z Akademicką Sekcją Wspinaczkową zorganizowało interesującą wyprawę w góry Iranu. Jej kierownikiem był Andrzej Marczak.
Na swą pierwszą dużą wyprawę Koło Warszawskie KW zdobyło się dopiero w r. 1972, z inicjatywy i staraniem Janusza Kurczaba. Celem był Hindukusz Wysoki. Wyprawa wróciła z doskonałymi wynikami. Dokonano m.in. pierwszych wejść na szczyty W82 i W81 (po ok. 5980 m), pierwszego trawersowania 4 wierzchołków Asp-e Safed (6607 m – Andrzej Łapiński, Andrzej Marczak i Janusz Onyszkiewicz, 15–18 sierpnia 1972), pierwszego przejścia 1600-metrowej południowo-zachodniej ściany Noszaka (7492 m – Jan Holnicki-Szulc, Janusz Kurczab i Krzysztof Zdzitowiecki, 20–23 sierpnia). Wejście w ramach tej wyprawy dwóch Polek – Wandy Rutkiewicz i Ewy Czarnieckiej – na Noszak (7492 m) wraz z pamirskimi sukcesami członkini PKG Anny Okopińskiej (Pik Korżeniewskiej, Pik Kommunizma) dało warszawskim alpinistkom prowadzenie w europejskim kobiecym alpinizmie wysokościowym i stworzyło podwaliny pod niedalekie triumfy w Karakorum.
[Andrzej Zawada, Bolesław Chwaściński, Aleksander Schiele]
A diabłu ogarek... Koło Warszawskie podczas pochodu 1-majowego w r. 1950.
Oryginał zdjęcia w albumie Czesława Mrowca
Tymczasem na obozie AKA Politechniki Warszawskiej w Tatrach powstała myśl urządzenia zimowej wyprawy w Hindukusz. Zorganizowała ją grupa osób, która na kierownika zaprosiła Andrzeja Zawadę. Wyprawa zakończyła się efektownym sukcesem: wejściem 13 lutego 1972 r. Andrzeja Zawady i Tadeusza Piotrowskiego ze Szczecina na Noszak (7492 m) – pierwszy na świecie 7-tysięcznik zdobyty w zimie. Był to początek programowego himalaizmu zimowego, czego organizatorzy wyprawy nawet nie przeczuwali. Latem 1973 Stanisław Bratkowski poprowadził wyprawę na północną ścianę Alam Kuh w Iranie. Wytyczyła ona na tej słynnej ścianie drugą drogę warszawską – równoległą do tej z r. 1971.
W r. 1974 Polski Klub Górski zorganizował silną wyprawę w Himalaje. Kierował nią Piotr Młotecki, a celem był Kangbachen (7902 m) w masywie Kangchendzöngi. Po rozwinięciu linii obozów, w dniu 26 maja 1974 roku stanęli na szczycie jako pierwsi ludzie Wojciech Brański, Wiesław Kłaput, Marek Malatyński, Kazimierz W. Olech i Zbigniew Rubinowski (jedynie ten ostatni spoza Warszawy). W tym samym czasie staraniem studentów z Politechniki Warszawskiej doszła do skutku polsko-niemiecka wyprawa na Shisparé w Karakorum, która pod kierownictwem Janusza Kurczaba dokonała pierwszego wejścia na ten trudny i efektowny szczyt (7611 m – 21 lipca 1974, 7 osób, z Warszawy Leszek Cichy, Jan Holnicki i Andrzej Młynarczyk).
W r. 1974 miało miejsce jeszcze jedno ważne wydarzenie – już nie sportowe. Pod reformatorskim naciskiem GKKFiT, Walne Zebranie KW w dniu 3 marca przekształciło Klub Wysokogórski w Polski Związek Alpinizmu. Koło Warszawskie działało czas jakiś jako oddział terenowy PZA, by na swoim walnym zebraniu stać się autonomicznym KW Warszawa, do PZA przyjętym z datą 1 lipca 1975 roku. Prezesem nowo powołanego PZA został warszawianin Andrzej Paczkowski, który miał tą organizacją kierować przez z górą 20 lat. Utworzenie Związku nie wszystkim było na rękę. I tak PKG długo zwlekał z akcesem, jego Sekcja Alpinizmu (nie cały Klub) zrobiła to dopiero z końcem r. 1977, formalne przyjęcie uzsyskując na Walnym Zjeździe 5–6 lutego 1978. Dla odmiany Sekcja Alpinizmu SKT, prowadzona przez Macieja Popkę, wstąpiła do PZA na samym początku.
[Andrzej Zawada, Bolesław Chwaściński, Aleksander Schiele]
Warszawa – trzy pokolenia: Andrzej Zawada (1928–2000), Bolesław Chwaściński (1909–1992) i Aleksander Schiele (1890–1976). Fot. Wiktor Ostrowski
Oryginalnym pomysłem był warszawski wyjazd zimowy w marcu 1975 r. w masyw Olimpu (kierownik Andrzej Skłodowski). Łupem naszej ekipy było I zimowe przejście znanej drogi Comiciego. Z inicjatywy KW Warszawa zrodziła się też jedna z najowocniejszych wypraw ostatnich lat: tzw. kobieca wyprawa w Karakorum w r. 1975, kierowana przez Wandę Rutkiewicz. Zespołom czysto warszawskim przypadły w udziale tak świetne sukcesy, jak nowa droga na Gasherbrum II (8035 m – Leszek Cichy, Janusz Onyszkiewicz i Krzysztof Zdzitowiecki, 1 sierpnia), jak pierwsze w dziejach alpinizmu wejście na szczyt 8-tysięczny zespołu czysto kobiecego (Halina Krüger-Syrokomska i Anna Okopińska na Gasherbrum II, 12 sierpnia) czy wreszcie pierwsze w ogóle wejście na Gasherbrum III (7952 m) przez zespół Wanda Rutkiewicz i Alison Chadwick-Onyszkiewicz, z Januszem Onyszkiewiczem i Krzysztofem Zdzitowieckim, 11 sierpnia 1975 roku. Był to absolutny rekord wysokościowy pierwszego wejścia kobiecego, a chodziło o najwyższy z wszystkich 7-tysięczników, 15. na ogólno światowej liście.
Głównie staraniem warszawskich działaczy została przygotowana pod wodzą Janusza Kurczaba centralna wyprawa na drugi szczyt Ziemi, K2 (8611 m), która zawrócić musiała dosłownie o krok od wierzchołka.
Było dziejowym paradoksem, że z nizinnej Warszawy ruszył w Tatry pierwszy znany z nazwiska polski taternik. Było paradoksem, że nie Zakopane, lecz odległa od gór Warszawa wycisnęła znaczące piętno na taternictwie międzywojennym. Było wreszcie paradoksem, że z tego nizinnego miasta wyszły idee wielkich wypraw, które sprawiły, że nie ma niemal na świecie gór, w których nie łopotałyby polskie barwy. Dodajmy do tego, że głównie w Warszawie tworzyła się kulturowa otulina polskiego ruchu górskiego. Wspomnieliśmy dzieła Staszica, Pietrusińskiego, Tripplina, rozliczne prace Zejsznera. Tu w „Słowniku geograficznym” drukował swoje znakomite tatrzańskie hasła Bronisław Gustawicz, tu ujrzała światło dzienne botaniczna książka Berdaua (1867–1890), tu w „Tygodniku Illustrowanym” 1889–90 drukował swe arcydzieło „Na przełęczy” Stanisław Witkiewicz. W Warszawie dużą część życia spędził piewca Tatr, Kazimierz Przerwa-Tetmajer. W latach 1897–1898 nie w Zakopanem, nie w Krakowie, lecz w Warszawie w do dziś zachowanej rotundzie na Dynasach wystawiono słynną „Panoramę Tatr”, namalowaną przez wybitnych malarzy. W Warszawie ukazała się pierwsza drukowana relacja z wyprawy – Chwaścińskiego i Wojsznisa „Wśród gór Maroka” (1935), tu powstawały wspomnienia Jana Alfreda Szczepańskiego (od 1949 warszawianina), w małym mieszkanku przy ul. Chocimskiej Justyn Wojsznis napisał swych „Polaków na szczytach świata” (1964). Od r. 1951 nakładem „Sportu i Turystytki” wychodziły tomiki „Tatr Wysokich” Witolda H. Paryskiego, a od r. 1959 w pracowni na Saskiej Kępie rodziły się kolejne tomy monografii dra Saysse-Tobiczyka „W skałach i lodach świata”. W r. 1963 do Warszawy znów wrócił „Taternik”, którego nakład przekroczył 10 000 egz., z czego ok. 1500 prenumerowane było z zagranicy. W Warszawie działali eksperci himalajscy – Lech Wróblewski i Zbigniew Kowalewski. Ten drugi miał sławę międzynarodową, z jego wiedzy korzystali Anders Bolinder, Adams H. Carter (AAJ), Toni Hiebeler (Der Bergsteiger), Annie Bertholet (La Montagne), Etienne Gross (Die Alpen)...
***
Ile lat liczy warszawski alpinizm dziś – w roku 2017? Od śmiałych wypraw Staszica minęło przeszło 200 lat, od wejścia Ludwika Chałubińskiego na Mięguszowiecki – 140, od założenia ST AZS – 90. Każde sztywne ustalenie jest fikcją, nie odpowiadającą rzeczywistości, gdyż na nasz obraz czasów dawnych składają się jedynie fakty z jakichś powodów zapisane. Prawdą jest tylko to, że alpinizm ma w nizinnej Warszawie bardzo odległe tradycje, a jej cmentarze kryją prochy wielu wybitnie zasłużonych górołazów – od Staszica i Puscha poczynając, a na Zawadzie i Orłowskim kończąc. Tekst powyższy wymienia stołecznych pogromców szczytów, próbuje jednak też wydobyć z mroku sylwetki ludzi, którzy – jak Osiecki, Łaszkiewicz, Lesnobrodzki, Jacobi – po wiele lat życia włożyli w rozwój naszej wysokogórskiej parafii. W medialnej wrzawie wokół asów – książki, filmy, patronat szkół, nazwy ulic, tablice – ci cisi działacze wyrzuceni zostali na złomowisko historii, choć ich faktyczne zasługi są nierzadko większe, niż – nic nikomu nie ujmując – niejednego lodowego championa. Osobny temat stanowi i na opracowanie czeka historia warszawskich taterników jaskiniowych – znowu z nazwiskami Staszica i Goszczyńskiego na pierwszej karcie.
PRZYPISY
 1.  Zdobycze Staszica tak są ujmowane przez historyków, można jednak mieć co do nich wątpliwości, sygnalizowane przez autora tego tekstu w „Głosie Seniora” 12/2005 (Staszic 200 lat temu). Za pierwszego na Kołowym jest podawany Christian Genersich, jednak jego wzmianka o widoku ze Szczytów Czerwonostawiańskich („ich sah von den Roth-See-Spitzen”, s. 195) przy ówczesnym chwiejnym nazewnictwie i lakoniczności zapisu nie jest informacją, lecz zaledwie wątłą poszlaką.
 2.  Natalia Janothówna, utalentowana pianistka i kompozytorka, urodziła się w Warszawie w r. 1856. Na Gierlachu stanęła z Maćkiem Sieczką 22 VIII 1883 r. Była też prekursorką w dziedzinie przełamywania tabu dotyczącego stroju turystycznego. Podobno jako pierwsza w Tatrach zakładała podczas wspinaczek spodnie. (Przypis Monika Nyczanka)
 3.  Do powstania Sekcji doprowadził przybyły w r. 1897 z Warszawy Dyonizy Bek. Choroba nie pozwalała mu na uprawianie taternictwa, ale obracał się w kręgach wspinaczy i działaczy TT i o sportach górskich informował w redagowanym przez siebie „Przeglądzie Zakopiańskim”. (Przypis Monika Nyczanka)
 4.  W r. 2015 (w ścianie 24 IX – 1 X 2015) silna wyprawa angielska próbowała wejść granią NE i zawróciła z wysokości 6865 m. W swoim sprawozdaniu w internecie niemal pół tekstu poświęciła ona osiągnięciu z 1939 roku, kiedy „Heroic Poles” poprowadzili drogę o alpejskich trudnościach TD, będącą „by far the hardest pre-war climb in the Himalaya” (zdecydowanie najtrudniejszą przedwojenną wspinaczką w Himalajach).
 5.  Józef Nyka:: Taternicy Ojczyźnie 1939–1945. GBH z. 6(26) 2008. Szerzej: – Józef Nyka::Taternicy Ojczyźnie 1939–1945. Explorers Festival Łódź, 2009.
 6.  Chyba jednak nie spłonęły doszczętnie, gdyż kilka przedwojennych segregatorów – podobno m.in. „Nanda Devi” – wykradł Zbigniew Lesnobrodzki podczas likwidacji akt PTTK.
 7.  Daty podaje Komunikat SKT 1/1964 z 13 IV 1964. O tych przemianach i dalszej historii SKT pisze szerzej Elżbieta Jaworska w artykule „Jubileusz SKT” w „Głosie Seniora” 5/2008.