JÓZEF NYKA
Jerzy Surdel (1935–2018)
[Jerzy Surdel]
Jerzy Surdel

  

Copyright © 2018 by JÓZEF NYKA
GBH0000    58 (2018)
[faksimile]
Taternik, podróżnik, polarnik, żeglarz, reżyser i operator telewizyjny i filmowy, literat. Urodził się 10 sierpnia 1935 r. w Krakowie. Matka Józefa z Szloserów była nauczycielką, ojciec Franciszek sztygarem górniczym. Lata wojny rodzina spędziła u stóp Gór Świętokrzyskich na Dymarce w Słupi Starej, rodzinnej wsi matki. Uroda krajobrazu tych okolic musiała pobudzająco oddziałać na wrażliwy umysł chłopca. Po wojnie były Świętochłowice, gdzie skończył szkoły podstawową i średnią. Warunki domowe były ciężkie. Ojciec w kopalni „Polska” popadł w konflikt z reżimem i został skazany na 6 lat więzienia (z czego odsiedział 3 w okresie 1946–49). Matkę przeniesiono na Dolny Śląsk: w Szczawnie-Zdroju i później w Zgorzelcu uczyła dzieci politycznych uciekinierów z Grecji. Studia podjął Jurek na Wydziale Filologii Polskiej UW.
MÓJ ŚWIAT GÓRY
Już w latach gimnazjalnych porwała go turystyka, szczególnie górska: Jura Krakowsko-Częstochowska, Beskidy, Tatry. Jako 19-latek pisze o tym okresie w „Turyście” 3/1954 (s.15):
Nasze górskie wędrówki trwały przez całe wakacje. Po Beskidach przyszła kolej na Tatry. Od Chochołowskiej do Morskiego przemierzyliśmy ich szlaki. Piękno gór podbiło nasze serca. W czasie tej wędrówki po raz pierwszy zetknąłem się z taternikami. Pamiętam, jak długo siedziałem na Kościelcu i patrzyłem na idącą od Mylnej granią związaną liną dwójkę. Postanowiłem wtedy, że i ja będę taternikiem. Po roku byłem znów w Tatrach. Lipiec minął mi na turystycznych wycieczkach z kolegami. Resztę wakacji spędziłem na kursie wysokogórskim w Morskim Oku. Miałem wtedy już za sobą trzy lata turystycznych wędrówek i teoretyczny kurs wspinaczki.
[Wycieczka Jurka w Tatry]
Z kolegami na wycieczce w Tatrach. Jurek drugi od prawej strony.
Dobrze jeździł na nartach, wspinał się po trudnych drogach, były też pierwsze przejścia. 22 lipca 1953 r. wraz z Jackiem Janickim rozwiązał problem środka północno-zachodniej ściany Zadniego Kościelca, a wspinaczkę opisał szeroko w „Turyście” 10/1953 (s.15). W lipcu 1954 z Władysławem Malinowskim – przyszłym muzykologiem – poprowadził nową trudną drogę środkiem północnej ściany Wołowej Turni. Tu relacji prasowej zabrakło, a w tomie VII przewodnika Puškáša widnieje notka „podrobnosti chýbajú”. W dniach od 4 do 6 sierpnia 1954 wraz ze Stanisławem Bielem, Andrzejem Bonarskim, Jerzym Mitkiewiczem i Bronisławem Siadkiem zrobił pierwsze przejście grani od Żabiej Czuby do Turni nad Dziadem w grzbiecie Wołoszyna. Techniczny opis zamieściły zastępujące wowczas „Taternika” krakowskie „Góry Wysokie” (1955, s. 69).
W ślady brata poszło jego młodsze rodzeństwo. Jasiek, w środowisku szerzej znany jako „Kiszkant”, był wybitnym taternikiem, dał się też jednak poznać w Alpach i w Kaukazie. Małgosia należała do czołowych taterniczek lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, szczególnie we wspinaczkach w zespołach żeńskich.
[Małgosia i Jasiek]
Wspinające się rodzeństwo: Małgosia i Jasiek.
W Alpy Jurek wyjechał po raz pierwszy w r. 1956. Jego partnerem był przyszły socjolog i działacz opozycyjny, Jan Strzelecki. 9 sierpnia przeszli wschodnią grań Aiguille de Blaitière (3522 m), a 13 sierpnia południowo-zachodnią ścianę Dent du Requin (3422 m). Podczas próby trawersowania masywu Mont Blanc, na zboczu Mont Maudit przeżyli obaj bardzo groźną przygodę: wyszli bez szwanku z upadku lodowym kuluarem z wysokości podobno 300 metrów.
W marcu 1957 nastąpił drugi wyjazd w Alpy – tym razem głównie narciarski. Jurek został kierownikiem grupy Klubu Wysokogórskiego, jego zastępcą był przyszły wybitny socjolog i publicysta, Andrzej Ziemilski. Wyjazd miał smutny epilog: 26 kwietnia w zderzeniu dwóch awionetek nad Genewą poniosło śmierć kilka osób, wśród nich członkini polskiej ekipy i przyjaciółka Jerzego,19-letnia Ewa Dewitz.
W r. 1957 Jerzy kończy studia na Wydziale Filologii Polskiej UW, a jedną ze sfer jego zainteresowań stają się film i młoda wtedy jeszcze telewizja. W latach 1957–60 pracuje w Ośrodku TV Katowice, najpierw jako operator, a potem jako realizator programów. Jak podaje, współtworzy około 180 spektakli teatralnych i innych form artystycznych, realizowanych na żywo i w części emitowanych na antenie ogólnopolskiej. W r. 1960 przenosi się do OTV Kraków, gdzie realizuje wszystkie produkcje antenowe emitowane z Krakowa, rozpoczyna też pracę jako scenarzysta i operator filmowy we własnych reportażach. W r. 1961, idąc za radą Krzysztofa Zanussiego, ubiega się o przyjęcie na Wydział Reżyserii PWSTiF w Łodzi. W rewanżu wprowadza Zanussiego w Tatry – wejścia na Cubrynę i na Zadniego Mnicha są jego pierwszą wspinaczką. Trzecim w zespole jest przyszły długoletni prezes PZA, Andrzej Paczkowski. Jurek przerywa zatrudnienie w TVP, jest tam jednak pamiętany i w r. 1962 Telewizja proponuje mu atrakcyjną misję w Algierii. Wyjeżdża w 4-osobowym zespole, aby w stolicy kraju Algierze założyć Szkołę Filmowo-Telewizyjną. Pracuje tam 3 lata. Wykłada realizację telewizyjną, fotografię i montaż filmowy. Program turystyczny pobytu w Afryce obejmuje liczne dalekie wypady samochodowe, m.in. wycieczkę z Jerzym Sawickim i Zygmuntem Grabowskim w góry Maroka z wejściem na najwyższy szczyt Atlasu, Jebel Toubkal (4167 m). Poznaje góry saharyjskie, rejon Djurdjura, Ahaggar (Hoggar), dla telewizji lokalnej kręci film krajoznawczy „Les quatre couleurs d'Algerie”.
Rodzinne kartki pocztowe: 23 V 1964 Casablanca. Od paru dni jestem w Maroku, podróżuję swoim samochodem i zwiedzam cały kraj. Wspaniała wyprawa. Całuję – Jurek. – Paryż 20 X 1965: Kochani! Jestem w drodze do kraju. Mój kontrakt w Algerii skończył się szybciej niż planowałem. Wracam, przyjadę gdzieś 1–3 listopada. Myślę o powrocie na studia w Łodzi. Do zobaczenia – Jurek.
TATERNICKA TRYLOGIA
[Jerzy Surdel]
Jerzy Surdel
Po powrocie do Polski w jesieni 1965 podejmuje dalszy ciąg studiów w PWSTiF i równolegle pełnoetatową pracę realizatora TV w Katowicach. Dla Teatru Telewizji reżyseruje wartościowe pozycje, m.in. „Nocny lot” Saint-Exupéry'ego. W początku r. 1967, na drugim roku Filmówki, kręci w Tatrach 10-minutową etiudę „Dwóch”. Na tytułowych bohaterów zaprasza łodzian – Kazia Gromskiego i przyszłego znanego literata, Andrzeja Wilczkowskiego. Przy kamerze Zbigniew Kaliniewicz, student III roku PWSTiF. Nad Morskim Okiem warunki zimowe są ostre, a sprzęt nie najlepszy – kamera zwalnia na mrozie, magnetofon zamarza. Praca ta przynosi Jurkowi nagrodę UIAA na prestiżowym Festiwalu Filmów Górskich i Eksploracyjnych w Trento we Włoszech.
W r. 1968 wyjeżdża z kierowaną przez Wilczkowskiego ekspedycją Koła Łódzkiego KW do Etiopii. Członkowie ekipy robią wejścia na różne szczyty, w tym (bez Jurka) na najwyższy szczyt kraju, Ras Daszan (Ras Daszen, 4543 m), wspinają się na skalne baszty samotnych amb. Jurek wchodzi na szczyt Encuolo (3806 m), uczestniczy też z kamerą m.in. w I przejściach 250-metrowej pd.-zach. ściany Amby Zirhi (16 I 1969, trudności V) oraz 300-metrowej pd.-zach. ściany Amby Wahni (20 I 1969, 12 wyciągów, trudności VI). Przeżyciem dla wszystkich jest przyjęcie w pałacu cesarskim i rozmowa z cesarzem Haile Selassie. Wyprawę już na wstępie spotyka jednak nieszczęście: podczas podróży dojazdowej przez Egipt, w nocy z 30 listopada na 1 grudnia 1968, niezauważenie spada z ciężarówki Zbigniew Kaliniewicz i ginie na szosie. Podczas wyprawy zostają zrealizowane 3 filmy dla Wytwórni Filmów Oświatowych: Etiopskie impresje – Adis Abeba 1969, U źródeł Błękitnego Nilu oraz W górach Wysokiego Semienu. Osobną relację filmową z przebiegu wyprawy zamówiła agencja Tele-AR.
[Andrzej Wilczkowski]
Andrzej Wilczkowski. Fot. Bogdan Jankowski
W r. 1969 Jerzy kończy w PWSTiF studia filmowe. Pracę dyplomową stanowi nakręcony jeszcze przed wyjazdem do Etiopii – w marcu 1968 r. – film, który przyniesie mu największą sławę: 21-minutowy „Odwrót”, zrealizowany w „Semaforze”, z niezapomnianą kreacją Samka Skierskiego i cudowną muzyką Zygmunta Koniecznego. Na ratunek w ścianie czeka Janek Kiełkowski, przyszły autor górski, twórca Wielkiej encyklopedii gór i alpinizmu. W ekipie pomocniczej są m.in. Jacek Rusiecki, Tadeusz Piotrowski, Wanda Rutkiewicz. Kamera znowu w mistrzowskich rękach Kaliniewicza. Znaczne partie obu filmów Jerzego kręcone są w rejonie Buli pod Rysami oraz w skałach progu Dolinki za Mnichem, w dolnej części żlebu dziś związanego z nazwiskiem Kurtyki. We wrześniu 1969 na festiwalu w Trento „Odwrót” zostaje nagrodzony „Złotą Gencjaną” – najwyższą nagrodą w kategorii filmów krótkometrażowych, przy czym tak publiczność, jak i krytycy jednomyślnie typują go do Gran Premio. Niezależnie od tego, Międzynarodowy Komitet Krzewienia Sztuki i Literatury poprzez Kino (CIDALC) tutuł najlepszego operatora Festiwalu przyznaje pośmiertnie Kaliniewiczowi. „Odwrót” zdobywa nagrody i wyróżnienia na wielu innych festiwalach i szybko staje się klasyczną pozycją światowego kina górskiego. W festiwalu w Trento uczestniczy też ze swoim dziełem „Climbing Fitz Roy 1968” Lito Tejada Flores, słynny amerykański wspinacz i filmowiec, autor głośnego eseju „Alpinism as Humanism”. Zachwyca się filmem o Bonattim, poznaje też Jerzego Surdela. W książce Yvona Chouinarda „The Way it Wasn't” (Patagonia Books, 2013) pisze: „Jerzy Surdel from Poland presented his film Odwrót („The Retreat”), which I thaught was the best mountain film I'd ever seen.” Opinia ta ma szczególną wagę, wygłasza ją bowiem jeden z światowych autorytetów górskiego kina – jego Fitz Roy zdobywa równolegle Gran Premio. Zrządzeniem losu główny aktor „Odwrotu” i równie utalentowany operator giną tragicznie w tym samym roku – 26-letni Samek Skierski 24 sierpnia na ścianie Mont Blanc, a 36-letni Zbigniew Kaliniewicz 1 grudnia w Egipcie.
[W drodze pod Everest]
W drodze pod Everest. Od lewej Jerzy Surdel, Yvette Vaucher, dr Peter Steele i Michel Vaucher.
W tym czasie Jurek zmienia swój stan cywilny – poślubia koleżankę ze studiów i utalentowaną aktorkę, Joannę Bogacką, która 14 grudnia 1972 r. obdarzy go synem Tomkiem.
W r. 1971 otrzymuje zaproszenie najpierw od Normana Dyhrenfurtha, a potem z BBC do ekipy mającej stworzyć film o zdobywaniu Mount Everestu przez dużą ekspedycję międzynarodową pod wodzą Normana. Jerzy słyszy życzenie, żeby film był w stylu „Odwrotu” i żeby wyrażał te same emocje. Jest jednym z dwu operatorów pracujących w górnych partiach. Autonomiczny zespół filmowy tworzą Jerzy Surdel i John Cleare (climbing cameramen), Ian Stuart (low-level cameraman), Ned Kelly (producer) i Anthony Thomas (director), nadto dwaj dźwiękowcy. Podczas karawany Jurek wchodzi na nienazwany szczyt 5450 m. Pełnometrażowy film „Surrender to Everest” zdobywa wiele wyróżnień, pisze o nim Dougal Haston w książce „In High Places”, 1972. Począwszy od Katmandu Jerzy nakręcił 3000 m taśmy 16 mm, co znaczy, że połowa zdjęć pochodzi z jego kamery, chociaż on sam nie miał kopii filmu, a swoją pracę oglądał tylko raz. Na wyprawie poznaje ludzi z czołówki himalaizmu światowego, zaprzyjaźnia się z Pierrem Mazeaud, Yvette i Michelem Vaucherami, Donem Whillansem, Tonim Hiebelerem, Norwegiem Odem Eliassenem, Japończykiem Naomim Uemurą.
W r. 1972 we współpracy z Grupą Tatrzańską GOPR powstaje 21-minutowy film „Akcja” (WFD) – trzecia część tryptyku taternickiego, zapoczątkowanego przez „Dwóch” i artystycznie kulminującego w „Odwrocie”. Podczas podchodzenia na miejsce zdjęć zdarza się wypadek: na ekipę schodzi lawinka i w metrowych zwałach śniegu grzebie ratownika GOPR Franka Spytka. Nerwowa akcja odkopywania i reanimacji zostaje przez Kaliniewicza utrwalona na taśmie i wchodzi do filmu jako rzadko zdarzający się autentyk. „Akcja” zbiera nagrody we Włoszech, Francji, w Krakowie. Zamyka ona tryptyk tatrzański.
KRAJ I EGZOTYKA
W latach 1972–74 Jerzy pełni funkcję gównego realizatora w OTV Kraków. W tym czasie krakowski Teatr Telewizji staje się ważnym miejscem na mapie kulturalnej kraju. Jerzy reżyseruje m.in. „Ruch jednokierunkowy” Armanda Salacrou. W r. 1974 rozpoczyna pracę w TV w Warszawie. Z ramienia Studia 2 wyjeżdża w składzie pierwszej polskiej wyprawy zimowej w Himalaje, na szczyt Lhotse. Głęboki cień na wyprawę rzuca tragiczna śmierć operatora Stanisława Latałły. Reżyser filmu zostaje sam bez operatora, a jest to dla niego po Kaliniewiczu drugi taki przypadek. Śmierć Staszka wzmaga zainteresowanie wyprawą i filmem. Był on popularną postacią, zwłaszcza po filmie „Iluminacja” Zanussiego, w którym – jak pisała Dorota Terakowska – jako aktor „z niezwykłą wrażliwością i prostotą nie tyle zagrał, co przeżył główną rolę Franciszka. Jego twarz z plakatu filmowego znaliśmy wszyscy.” Wyprawę dokumentują cztery 30-minutowe odcinki serii „Lhotse'74”, a nadto film „Zima 8250”. Emitowany przez Studio 2 obraz ten miał milionową widownię i otrzymał nagrodę Komitetu RiTV.
[Staszek Latałło]
Pożegnanie na Okęciu – ostatnie chwile Staszka Latałły w ojczyźnie. Fot. Józef Nyka.
W trakcie tej wyprawy trafia się Jurkowi wyjątkowa gratka: niedaleko bazy w nocy pojawia się sznurek śladów wielkich łap himalskiego yeti. Jurek filmuje je i fotografuje, a materiał ten budzi zainteresowanie w świecie. W bazie część taśmy powierza do szybszego wywołania zachodniemu dziennikarzowi, który materiał przywłaszcza sobie i handluje nim jako własnym.
Rok 1976 przynosi Jerzemu niezwykle ciekawy poznawczo wyjazd z wyprawą naukową do Wenezueli, kierowaną przez Macieja Kuczyńskiego. Chodzi o zbadanie i rozpoznanie genezy niedawno odkrytych wielkich studni w skałach piaskowcowych płaskowyżu Sarisariñama na pograniczu Wenezueli i Brazylii. Wyprawa wraca z rewelacyjnymi wynikami naukowymi i z materiałem na trzy półgodzinne filmy powiązane w serię „Sarisari. Świat zaginiony” z częściami „Tajemniczy płaskowyż”, „Zagadka kraterów”, „Dzika rzeka”. Komentarze pisze Maciej Kuczyński, muzykę tworzy Zygmunt Konieczny. Filmy pojawiają się regularnie w programach TVP.
[Tomek Surdel]
Tomek Surdel w latach szkolnych.
W r. 1977 Jurek reżyseruje w schronisku nad Morskim Okiem realizowany według własnego scenariusza film telewizyjny „Okupienie” (zdjęcia Jerzy Łukaszewski, muzyka Zygmunt Konieczny). Powstaje też dokument „Sygnały skalnego lata”. Rok 1978 przynosi spektakl „Każdy ratuje siebie” – według sztuki scenicznej Michała Jagiełły, z premierą w Teatrze Telewizji 9 marca 1979. Bohaterką (dziennikarką) jest druga żona Jurka, aktorka z wykształcenia Maria Czyż. 13 stycznia 1979 Mariusz Walter urządza Jerzemu Surdelowi nobilitujący Dzień Autorski w Telewizji Polskiej. Miejscem emisji jest znowu schronisko nad Morskim Okiem, a gośćmi bohatera Dnia są znani i od lat zaprzyjaźnieni ludzie kultury i gór, wśród nich Czesław Łapiński, Andrzej Wilczkowski, Michał Jagiełło i Wanda Rutkiewicz. Wyświetlone zostają wszystkie filmy Jurka, wraz z fabularnym „Okupieniem”. Wiele lat później, bo w r. 1995, TVP 1 organizuje podobny program, zatytułowany „Za siedmioma górami”. Jako miejsce emisji Jurek proponuje okolice nad Biebrzą, a zaprasza tylko jednego gościa – syna Tomka.
W r. 1979 czeka go kolejna egzotyczna przygoda – tym razem głównie podróżnicza: ekspedycja KW Poznań do Nowej Gwinei i na wyspy Pacyfiku. Powstaje 6 półgodzinnych filmów, m.in. tematy „Sing-sing”, „Omarakana” oraz „Kopra i katamarany”. W tym samym roku Studio 2 zawiera porozumienie z Polskim Związkiem Alpinizmu i Jerzy dołącza z kamerą do wyprawy speleologicznej „Meksyk 80”. Wyprawa rozciąga się na niemal pół roku, trwa od 20 grudnia 1979 do 23 maja 1980. Cele jaskiniowe są dwa: Sótano del Barro (– 455 m), wówczas najgłębsza studnia krasowa świata, oraz Sótano San Agustin (obecnie –1250 m) – „dno Ameryki”, najgłębsza jaskinia całego kontynentu. Oba zamierzenia udaje się zrealizować, jednak w San Agustin pół kilometra pod ziemią dochodzi do ciężkiego wypadku i wielkiej międzynarodowej akcji ratunkowej. Powstaje seria 5 półgodzinnych filmów dokumentalnych, wśród nich nagradzany „A jednak słońce”.
W dniach od 31 października do 10 listopada Jurek jest gościem Festiwalu Filmów Górskich w Genewie, gdzie prezentuje swoją „Zimę 8250” a także „Temperaturę wrzenia” Zajączkowskiego i „Skoki i upadki” Dziworskiego.
OSIEM LAT EMIGRACJI
19 marca 1982 odlatuje do Argentyny jako członek szwajcarskiej wyprawy „Aconcagua 82”, by sfilmować wspinaczkę na najwyższy szczyt Ameryki drogą wytyczoną w r. 1934 przez zespół polski. Wydarzeniem jest paszport, jaki otrzymuje w okowach stanu wojennego. Wskutek niepogody atak przez Glaciar de los Polacos załamuje się 400 m od wierzchołka najwyższej góry Ameryki, a wyprawa wraca 19 marca do Szwajcarii. Film Jurka otrzymuje tytuł „Aconcagua adios”. „Brak sukcesu stwarza większą dramaturgię, niż sam sukces” – mówi jego autor.
Tymczasem w kraju trwa stan wojenny, życie staje się coraz trudniejsze. Po udziale w Jury Festiwalu w Trento zapada decyzja o emigracji – azyl polityczny Jurek otrzymuje w Szwajcarii. Zamieszkuje wraz z Marią w domku w Genolier. Z tarasu widok na Jezioro Genewskie i na biały masyw Mont Blanc na południowym horyzoncie. Jurek znajduje zatrudnienie w Telewizji Romańskiej w Genewie i lata 1983–1988 wypełnia mu ciekawa praca reżyserska w dziale filmów i reportaży. Wiele się w tym czasie uczy, a plon jego aktywności zawodowej jest bardzo bogaty:
Jego własną pracą autorską jest godzinny film kostiumowy „Le Cervin” (Zdobycie Matterhornu), z Michelem Vaucherem w roli Edwarda Whympera. Wśród statystów jest Tomek Surdel, który zarabia... 100 franków. W r. 1988 Jerzy usamodzielnia się i zakłada własną firmę produkcji video Video-Presse. M.in. współtworzy pierwszą genewską gazetę video, informującą o wydarzeniach kulturalnych miasta – „Top Geneve”. Realizuje filmy promocyjne i reklamowe oraz rozpoczyna przeznaczoną dla telewizji serię o prywatnych kolekcjach i muzeach sztuki na świecie (pierwszy tytuł: „Petit Palais de Genve”).
[Prace nad filmem Cervin]
Prace nad filmem „Cervin”
Tymczasem w Polsce następują pamiętne zmiany i państwo Surdelowie mogą myśleć o powrocie do kraju. W jesieni 1989 Jurek przyjeżdża do Warszawy na rekonesans, w r. 1991 następuje ostateczna przeprowdzka. Opuszczając w r. 1982 Polskę swoje krakowskie mieszkanie odstąpił bratu Jaśkowi, powstaje konieczność stworzenia nowego gniazda. Wraz z Marią kupują zaniedbany, bliski ruiny dwór w Bożej Woli niedaleko Błonia. Trudny remont i rozbudowa przeciągną się do r. 1993, prace dodatkowo komplikuje reforma Balcerowicza, która pożera zgromadzone na inwestycję fundusze. Dwór otacza 2-hektarowy dziki park z kilkoma drzewami uznanymi za pomniki przyrody. Jurka, miłośnika zwierząt, cieszy bogactwo życia w tym kompleksie zieleni – radość niesie każda nowa wiewiórka, każde nowe gniazdo i wesoła ptasia rodzina. Ze Szwajcarii formalnie przenosi firmę Video-Presse, odnawia też związki z Telewizją. Środkami firmy realizuje dwa programy. Pierwszy, zatytułowany „Dreszcze”, stanowi serię filmów z dziedziny wyczynów w sportach przestrzennych off limits. Poszczególne projekcje z talentem komentuje syn Jerzego, Tomek. Program drugi nosi tytuł Videopasje i jest realizowanym cyklicznie instruktażem fotograficznym i filmowym, prwadzonym w sposób lekki i atrakcyjny. W dwóch seriach zbiera się 28 odcinków (12 + 16).
TAMTEGO LATA W PATRIOT HILLS
Tymczasem Jurka nadal nosi po świecie. Kiedy jest już 60-latkiem ulega fascynacji krainami podbiegunowymi. Zaprzyjaźnia się ze słynnym polarnikiem Markiem Kamińskim – wszystkie filmy o wyprawach arktycznych Kamińskiego są autorstwa Jerzego Surdela. W prospekcie Fundacji Polarnej Kamińskiego czytamy:
Polarna przygoda Jerzego Surdela zaczęła się w 1995 roku. Zdjęcia w Resolut Bay, na Wyspie Elsmera, na pękających lodach Oceanu Arktycznego, wreszcie na samym Biegunie Północnym. Filmowcy mieszkali w takich samych namiotach i warunkach, jak zdobywcy. Pracowali w temperaturze spadającej do –55°. Tego samego roku Antarktyda. Dwa Bieguny w jednym roku! Wyczyn Marka Kamińskiego i film Surdela. Trzy miesiące przeżyte w małym namiocie: Berkner Island, Biegun Południowy, Góry Ellswortha. Pierwsze samotne i długie wędrówki; udane wspinaczki na szczyty nigdy dotąd nie zdobyte. Wiatry i huragany. Antraktyda staje się przestrzenią bliską i fascynującą.
W rok później powrót na lodowy kontynent. Marek Kamiński podejmuje próbę trawersowania Antarktydy. Jerzy Surdel spędza znowu 3 miesiące w namiocie. Wspinając się samotnie, zdobywa wszystkie najtrudniejsze szczyty w rejonie południowym Gór Ellswortha. Dysponując identycznym, rezerwowym ekwipunkiem Marka, odbywa wielodniowe samotne wędrówki, ciągnąc sanki wyładowane sprzętem i żywnością, o wadze zbliżonej do ładunku Kamińskiego. Jest to już świadomy trening przed wyzwaniem najważniejszym – przyszłym samotnym marszem do Bieguna Południowego.
Polarne zadurzenie Jurka powiększa jego dorobek filmowy o kolejne zbierające nagrody pozycje – treściowo wzbogacane przez piszącego komentarze znawcę tematyki i popularnego literata Macieja Kuczyńskiego.
[kartka pocztowa]
Promocyjna kartka pocztowa „Alpinusa”. Projekt: Iwona Ruszczyńska (1998)
W r. 1996 na Antarktydzie rodzi się wspomniany wyżej pomysł własnej wyprawy do Bieguna Południowego. Realizację planuje na lata 1999–2000, a przeszło 1000-kilometrowy przemarsz ze stukilogramowymi sankami od Hercules Inlet na 55–70 dni. Na Biegunie miałby stanąć w wieku lat 65. „Chcę tego dokonać – powtarza – dla milionów starszych ludzi na całym świecie, by nabrali przekonania, że starość jest pojęciem, które definiujemy sobie sami, a wiek nie stwarza granic dla realizacji pragnień.” Jurek wpisuje swój plan w program Roku Starego Człowieka ONZ, zyskuje przychylność mediów i władz politycznych – z dniem 8 grudnia 1998 patronat nad wyprawą obejmuje premier Jerzy Buzek. Niestety budżet przedsięwzięcia przekracza kwotę 200 000 dolarów, a czasy nie są łatwe – mimo wysiłków takich pieniędzy nie udaje mu się zebrać. Nie wiek zatem staje na przeszkodzie urzeczywistnieniu marzenia, lecz twarde realia świata, w jakim żyjemy. Na szczęście Jurek umie przegrywać i nie traci zapału do dalszego działania na polu gór wysokich i kultury. Na festiwalach filmów górskich – a jest ich coraz więcej – jest niemal etatowym członkiem jury, co pozwala mu być na bieżąco z produkcją i trendami kina górskiego – tak krajowego, jak i światowego. Trento (dwukrotnie), Genewa, Diablerets, Chapelle en Vercors, Tengersee w Bawarii (dwukrotnie), po kilka razy Łódź, Kraków, Gdańsk, Lądek Zdrój... W częściach „retro” festiwali perełką pozostaje jego „Odwrót”.
Wielka niespodzianka spotyka Jurka jesienią 2004 roku. Na 29. z kolei Banff Mountain Film Festival, największym i najbardziej prestiżowym w całej Ameryce, bez jego wiedzy wyświetlony zostaje poza konkursem zapomniany już „Odwrót”. Mieszkający w Seattle alpinista Alex Bertulis, Litwin z pochodzenia, prezentuje go jako dzieło rzekomo nieżyjącego reżysera, przez siebie cudem uratowane z pożogi stanu wojennego i poddane „rekonstrukcji” kosztem 12 000 $ (!). Film zaprezentowany wieczorem 6 listopada w sekcji Retro Reels głęboko porusza widownię. Pełne emocji wprowadzenie wygłasza brytyjski alpinista Brian Hall, zachwyty głośno wyraża słynny Carlos Buhler. Ela Lipowska wraz z grupą polskich widzów liczą na wyróżnienie – tymczasem okazuje się, że film zachwyca też jurorów i zgarnia główną nagrodę – Grand Prix. Kompletne zaskoczenie. Bertulis, choć wie że Jurek żyje, odbiera statuetkę i inkasuje pieniążki. Jurek o projekcji „Odwrotu” jak i o nagrodzie dowie się w kraju z telewizji. Jego telefon do Banff z oświadczeniem, że istnieje i że chciałby odebrać nagrodę, wprawia dyrekcję w konsternację. Z pomocą kanadyjskiego prawnika i przyjaciela, Roberta Bombiera, pieniążki udaje mu się wydobyć, ale statuatki nie odzyska. Hochsztapler Bertulis przy swoich mocno podejrzanych intencjach ma niewątpliwą zasługę: to, że dał „Odwrotowi” drugie życie i że umocnił jego pozycję na liście światowych bestsellerów górskiego kina.
W jesieni 2005 r. Jurek odbiera w Łodzi nagrodę Camera Extreme, której sam był parę lat wcześniej inicjatorem. W maju 2016 r. w Zakopanem w cyklu Kino Górskie wyświetlony zostaje Tryptyk – już bez udziału chorego twórcy. Szeroko komentuje to zdarzenie „Tygodnik Podhalański”. Oryginały trzech filmów na taśmie 35 mm Jurek przekazuje Muzeum Tatrzańskiemu – rolki pakuje do worka transportowego, którym w r. 1971 posługiwał się na Evereście. W jesieni 2016 na Festiwalu Filmów Górskich w Lądku Zdroju odbiera ostatnie w życiu wyróżnienie – Nagrodę za Szerzenie Kultury Górskiej. Rok ten przynosi mu też ważne wydarzenie w życiu osobistym: formalizuje związek małżeński – czwarty z kolei – z wieloletnią przyjaciółką, a w ostatnich latach opiekunką, Iwoną Ruszczyńską.
BYLI CHŁOPCY BYLI
Życie Jurka nie było ascetyczne. Był smakoszem, amatorem whisky, bon vivantem, ze zmieniajacymi się pięknymi dziewczętami u boku. O roku przyjaźni z Jurkiem ciepło pisze w swej książce znana piosenkarka, Urszula Sipińska. Lubił szybkie samochody, kochał poznawać świat i zwiedził mnóstwo jego ciekawych zakątków. „Lubię się bać – mawiał – lubię, kiedy adrenalina skacze wysoko, a potem przychodzi radość z pokonania strachu.” Był człowiekiem wielostronnie uzdolnionym, choć nie wszystkie swoje talenty zdołał spożytkować. Miał niewątpliwe zdolności techniczne. Próby pisarskie przyniosły mu już w r. 1956 wyróżnienie w Konkursie Literackim „Turysty”. Jako nastolatek robił artystyczne zdjęcia, mało kto wiedział o jego talencie poetyckim, choć na przestrzeni lat w periodykach literackich ukazywały się jego wiersze. W domowym zaciszu tworzył grafiki, nosił się nawet z zamiarem urządzenia wystawy. Myślał o wydaniu albumu ze zdjęciami z całego świata, które zgromadził w archiwum.
Zaangażowany twórczo w pierwsze dekady telewizji, miał wkład w rozwój jej form, szczególnie w sferach kultury oraz dokumentacji i popularyzacji sportów górskich. Miał zasługi w odkrywaniu gór wysokich. W Tatrach już jako 18-latek wytyczał nowe drogi, wspinał się w Alpach. W górach Etiopii wchodził na trudne amby, w Ellsworth Mountains na Antarktydzie samotnie zdobywał dziewicze szczyty, był pierwszym Polakiem, który próbował wejść na najwyższy szczyt świata, Mount Everest. W Ameryce Środkowej filmował tajemnicze wnętrza głębokich jaskiń, w tym nowych dla nauki studni w piaskowcach płaskowyżu Roraima. Jego pobudzające do refleksji filmy wywoływały polemiki ideologiczne typu „Czy alpinizm to jeszcze sport?”, „Po co zdobywać niezdobyte?” Jego „Odwrót” mimo skromnych rozmiarów jest zdecydowanie najlepszym obrazem całej polskiej górskiej filmoteki krótkiego metrażu. Dzięki swym walorom artystycznym wszedł też do ścisłej klasyki światowego górskiego dokumentu.
Żywiołem Jurka były góry, ale kochał też wodę. Żeglował po krajowych jeziorach, w Wenezueli spłynął z kolegami dziką rzeką Caurą do Orinoko, miał własną łódź na Jeziorze Genewskim, z żoną Aną opłynął na pontonie Korsykę. W ostatnich dekadach co roku uczestniczył w rejsach jachtowych po egzotycznych morzach.
Nakłaniany przez przyjaciół, jako emeryt postanowił zebrać swoje bogate wspomnienia i utrwalić je w książce. Propozycję napisania autobiografii przygodowej otrzymał już w r. 1979 od amerykańskiego wydawcy. Wtedy nie podjął inicjatywy, teraz pomógł mu krakowski literat, Andrzej Mirek, który sięgnął do formy wywiadu-rzeki. Książka otrzymała tytuł „Góry, ludzie, kontynenty w obiektywie ekstremalnej kamery” i ukazała się dzięki inicjatywie wydawniczej oficyny Annapurna Romana Gołędowskiego. W trakcie pisania materiał rozrósł się i został podzielony na dwa tomy. Pierwszy, doprowadzony do r. 1974 i zakończony rozdziałem „Zagadka yeti”, ukazał się w r. 2015 jako „część I”, tom drugi czeka na edycję.
[Prace nad filmem
Jedna z wesji okładki książki Jerzego Surdela. Proj. Stefan Nyka
O dokumentację i popularyzację swojego dorobku artystycznego Jurek nie dbał zupełnie. Na stworzenie czeka – dziś technicznie łatwe – zgranie wszystkich jego dzieł w Filmotekę Jerzego Surdela. Warto by opracować antologię jego artykułów i wywiadów, rozproszonych po gazetach, czasopismach i nośnikach elektronicznych. Ktoś z krytyków kina mógłby podsumować całość jego twórczości, a przy okazji także dorobku całkiem zapomnianego Zbigniewa Kaliniewicza. Otwarty temat stanowi la vie romancée Jurka – niewątpliwie bujne i niebanalne.
Życie Jurka Surdela – wiecznego młodzieńca – jest dla biografa tematem bardzo trudnym. Dziesiątki – ba, setki – zdarzeń, przygód, sukcesów, a także potknięć i niepowodzeń. W Tatrach wspinał się m.in. z Bielem, Długoszem, Warteresiewiczem, Puškášem, Piotrowskim, z weteranów przedwojennych znał Chmielowskiego, Korowicza, oboje Paryskich, Ostrowskiego, Żuławskiego, Grońskiego, Chwaścińskiego i wielu innych. Nie brakowało momentów dramatycznych, jak ocieranie się o śmierć przyjaciół. Z jego około 15 wyjazdów klubowych i wypraw, aż 4 straciły uczestników: Ewę Dewitz, majora Harsha Bahugunę, Zbyszka Kaliniewicza, Staszka Latałłę. Jurek czuł się po trosze współwinny tym wypadkom, wszak troje z tej czwórki wyjechało na jego zaproszenie. W Sótano San Agustin w Meksyku złożona z 70 ratowników międzynarodowa ekipa wyciągała z głębokości 500 m Józefa Cubera, sparaliżowanego po 20-metrowym upadku i złamaniu kręgosłupa. Jurek filmował akcję wisząc w ciemnych bezdniach na linach.
[Zbigniew Kaliniewicz]
Zbigniew Kaliniewicz w drodze do Doliny Pięciu Stawów. Fot. Józef Nyka.
Na wyprawach odświeżał dawne przyjaźnie, poznawał coraz to nowych ludzi – z reguły nietuzinkowych: sport, kultura, polityka. Pisze o sobie: „Kręcąc filmy o przedsięwzięciach ekstremalnych miałem szczęście poznać wielu spośród najwybitniejszych eksploratorów epoki. To od nich uczyłem się jak żyć i pracować w warunkach najtrudniejszych: jak rozkładać wysiłek, jak przetrwać i przeżyć. Oni też nauczyli mnie rzeczy najistotniejszej: w zdobywaniu najważniejsza jest wola. Kluczem sukcesu są nie mięśnie, lecz rozum.” W zakończeniu czekającej na wydanie drugiej części książki Andrzej Mirek pyta Jurka o plany na starość. Jurek odpowiada:
Starości się nie planuje – nie jesteśmy w stanie przewidzieć własnego końca. Starość pochłania nas codziennie – nieustannie toniemy we własnej niemocy, w biologicznych ograniczeniach, w nieustannej degradacji ciała i umysłu. Nasza pamięć staje się dziurawa – jest to czas smutnej wędrówki ku nicości. Pewnie łatwiej tym, którzy na tej drodze połykają słodkie lekarstwo – opium złudzenia. Ja go nie zażywam. Starość to prawdziwa, nieuchronnie śmiertelna choroba, na którą nie ma ratunku. Znikamy w mroku. Tylko nieliczni pozostawiają po sobie jakiś ślad.
Jurek musiał już być wtedy świadom tego, że sam należy do garstki tych nielicznych wybrańców losu, a ślad, jaki pozostawi jest mocny i trwały, trwalszy od honorów publicznych i marmurowych tablic. Zmarł w Bożej Woli 20 października 2018 roku – grób ma nie na Powązkach, nie na Pęksowym Brzeżku, lecz na skromnym Wypalenisku w Sochaczewie.
[wiersz]
Życie Literackie 31 XII 1967