|
KINDERLANDVERSCHICKUNG 1940–1945
W Niemczech temat wielkiej wojennej ewakuacji dzieci i mlodziezy szkolnej z atakowanych przez alianckie lotnictwo miast byl na dlugie lata odlozony do akt, po czesci nawet zapomniany, jednak okolo roku 1975 wrocono do niego, i to z duza energia. Zainteresowali sie nim historycy, psycholodzy, socjolodzy, teoretycy pedagogiki, a najgorliwiej – autorzy regionalni, szczegolnie w miastach, gdzie zyli wsrod wspomnien weterani kolonii Kinderlandverschickung (KLV), dla ktorych lata w nich spedzone wiele znaczyly w rozwoju ich osobowosci. W roku 1979 zawiazalo sie specjalne Zrzeszenie Dokumentacyjne KLV, ktore wlaczylo sie do pracy kolekcjonerskiej i badawczej. Poniewaz domowe schowki kryly moc pamietnikow, listow, fotografii – zaczeto publikowac artykuly oraz bogato ilustrowane ksiazki, takze beletrystyczne. Proby syntetycznego opracowania podjal ostatni faktyczny ogolnokrajowy szef akcji KLV, Gerhard Dabel. Kompleksowego ujecia dotad w Niemczech nie ma, sporna pozostaje nawet kwestia statystycznych rozmiarow operacji: czy objela ona 5 milionow uczniow szkolnych czy moze 4 albo tylko 3 miliony? Duze kontrowersje budzi tez sprawa realizowanej przy okazji polityki indoktrynacyjnej rezimu: akcja humanitarna czy nicowanie dzieciecych mozgow?
W akcji Kinderlandverschickung jako „ziemia obiecana” wazna role odegrala oddalona od brytyjskich baz lotniczych gorska czesc Generalnego Gubernatorstwa (wraz z Dystryktem Lwowskim), przez ktora przewinelo sie w latach 1941–44 wiecej niz 100 000 niemieckich dzieci i mlodziezy. Brak nam pelnego rozeznania w polskiej literaturze historycznej, mamy jednak podstawy do przypuszczenia, ze w odroznieniu od Niemiec, u nas ta problematyka lezy raczej odlogiem, jak zreszta wiele innych spraw zwiazanych z tamtym trudnym czasem. Jesli idzie o Podtatrze, nie dostrzegly jej „Wierchy” z lat 1950–60, w monografiach roznych miejscowosci Podhala czytamy pisane przez historykow rozdzialy „Lata wojny i okupacji”, w ktorych albo sa marginalne wzmianki o „pobytach wypoczynkowych Hitler-Jugend”, albo nie ma o nich ani slowa. Brak wiedzy dziwny, chodzi przeciez o watek mocno wpisany w wojenne dzieje miasta, a takze sfere – to prawda, ze mieszkancom przez okupanta narzucona – o sporym znaczeniu gospodarczym dla chudych lat 1940–45.
Publikacje niemieckie prezentuja niemiecki punkt widzenia, dzis politycznie na ogol uczciwy, lecz zlagodzony uplywem lat i sentymentem do czasu mlodosci. Spojrzenie polskie mogloby od niego odbiegac. Mogloby, gdyby ktokolwiek zadbal o sporzadzenie bilansu, kiedy zyli w Zakopanem wiarygodni swiadkowie. Poniewaz nie jest to jedyna biala plama w historii wojennego Podhala, pora najwyzsza, by zastanowic sie nad mozliwoscia wszczecia spoznionych badan. We wstepie do opracowania Marty Schlegel czytamy: „Z kazdym rokiem zmniejsza sie liczba swiadkow wojennej epoki. Bardzo czesto sa oni jedynym zrodlem informacji, poniewaz na koncu wojny wiele dokumentow zniszczono. Zanosi sie na to, ze II Wojna Swiatowa zniknie z powszechnej swiadomosci.” Jesli chodzi o Podhale – juz w wiekszosci znikla, polscy uczestnicy zdarzen byli przeciez starsi srednio o 10 czy 20 lat od owczesnych niemieckich dwunastolatkow. To, co z tej pamieci pozostalo, obroslo taka pajeczyna niesprawdzalnej legendy, ze jest dzis w duzej mierze juz tylko literacka fikcja. Szkoda.
|
GBH0000 | 33 (2012) |
GBH0000 | FLUCHT VOR BOMBEN IN DIE BERGE | 33 (2012) |