JOZEF NYKA
Christian Genersich w Pieninach
[Gesto zaludnione podnoza pasma Magury Spiskiej]
Rok 1959 – Potok Matiaszowski. Gesto zaludnione
podnoza pasma Magury Spiskiej. Fot. Jozef Nyka

  
Redakcja: MONIKA NYCZANKA

Copyright © 2020 by JOZEF NYKA
GBH0000    65 (2020)
CHRISTIAN GENERSICH W PIENINACH
Od lat utrzymuje sie mniemanie, ze dawni „uczeni” spiscy, tacy jak Frohlich, Buchholtzowie, Bohus, Genersich, Asboth, Mauksch, jako krajoznawcy byli zwiazani glownie czy nawet wylacznie z Tatrami. Faktycznie jednak ich zainteresowania rozbiegaly sie szerzej, niektorym z lat studiow nieobce byly Alpy. Georg Buchholtz junior mocno zasluzyl sie jako badacz jaskin liptowskich, jego efektowny przekroj Antra Deminfalvensia z r. 1719 opublikowal Matthias Bel w r. 1723. Jakob Buchholtz na polecenie Franciszka I dwukrotnie oprowadzal po gorskich rejonach Slowacji cesarska komisje fizjograficzna, ktorej szlaki wyrysowano na przegladowym, dotad nigdzie nie opublikowanym szkicu. Pastor Christian Genersich, skupiony na Tatrach i Spiszu, a szczegolnie na swoim Kiezmarku, znal tez jednak i popularyzowal dalsze okolice. W r. 1807 w dodatkach do swojej znanej ksiazki „Reise in die Karpathen” zamiescil relacje z wycieczki do Ruszbachow, Bialej Spiskiej i Czerwonego Klasztoru. Relacja ma forme listu do redaktora Samuela Bredetzkyego. W r. 1808 w „Monatliche Correspondenz” obszernie strescil ja Franz X. Zach, w 1821 Jakob Holzer podkreslal, ze powstala glownie jako opis pod wzgledem geognostycznym (in geognostischer Hinsicht). „List” Genersicha swiadczy o jego duzej aktywnosci turystycznej – z wejsciami na wysokie grzbiety i z penetrowaniem jaskin. Uznanie budzi praca, jaka wykonal w Jaskini Haligowskiej (Aksamitce)[1], byc moze – w slady Buchholtza juniora – z zamiarem wykreslenia profilu podziemi. Podane przez niego w sazniach i stopach szacunki byly przytaczane jeszcze pol wieku pozniej.
[Smocze kosci wydobyte z Jaskini Haligowskiej]
„Smocze” kosci wydobyte z Jaskini Haligowskiej przez miejscowego gorala, zakupione od niego przez Johanna Patersona Haina, ktory w styczniu 1672 przeslal je w wiekszej ilosci do Wroclawia, do red. Johanna Philippa Sachsa, ten zas ich piekne rysunki opublikowal w swoich naukowych pismach. Reprodukcja (skrot) z „Miscellanea Curiosa Medico-Physica Academiae Naturae Curiosorum...” 1681, s. 314–315.
Artykul zawiera kilka ciekawostek. I tak rezydujacy w Czerwonym Klasztorze hofrichter Udransky jest przykladem na to, jak – obracajac sie w kregu zaledwie kilkunastu nazwisk – malo wiemy o znawcach Tatr z tamtego czasu i zainteresowaniach ludzi gorami. Bardzo interesujaca jest wiadomosc o legendarnym locie brata Cypriana – tu podana po raz pierwszy w druku, i to przez czlowieka, dla ktorego ow „lot” bylby wydarzeniem sprzed polwiecza.
Ta ciekawa i wazna praca Genersicha nie zostala jakos zauwazona przez naszych badaczy gor, warta jest wiec przekladu na jezyk polski. Oczywiscie, nalezaloby tez udostepnic pierwsza czesc rozprawy, jednak skromne nasze lamy sklaniaja nas do ograniczenia sie tylko do sekcji magursko-pieninskiej, czyli rozdzialu „Haligowce i Czerwony Klasztor”. Tekst przenosimy we wspolczesna polszczyzne, w klamrach podane sa brzmienia nazw tak, jak je notowal Genersich. Podobnie postepujemy z paroma terminami „naukowymi” – nie reczac za ich poprawnosc, gdyz nie sa one latwe do spolszczania, a na dodatek Genersich jako petrograf-amator sam nie panowal nad slownictwem. Dyletantyzm w tej dziedzinie wytykal mu juz Christian A. Zipser, a Georg G. Pusch wrecz sobie z niego pokpiwal. Historyczna petrografia nie jest zreszta przedmiotem naszych zainteresowan.
A oto tekst drugiej czesci „listu” Genersicha, w tomie zajmujacej strony 320–333:
[Magura Spiska]
Vojensky zemepisny ustav v Praze – mapa przegladowa 1:200 000 – arkusz 38* 49* Nova Ves. 1927. Czeska replika mapy austriackiej.
HALIGOWCE I CZERWONY KLASZTOR
Polnocna czesc Spisza, w urzedowym podziale zwana Obwodem Magurskim [Maguraner Prozess], wznosi sie ponad miejscowosci graniczne pieknej podtatrzanskiej rowniny. Lendak [Landok], Wyborna [Viborna, Bierbrunn], Slowianska Wies [Totfalu, Wintschendorf]. Lendak lezy tak jakby w kotlinie, cofniety do tylu. Z jednej strony ma swoje wlasne gory wapienne i ilowe, z drugiej – jako obramienie – Magure. Ta sklada sie z ciagu czy lancucha gor, miedzy ktorymi z tej i z tamtej strony wglebiaja sie doliny. Potok Heg-Wasser z Doliny Bielskiej ponizej Slowianskiej Wsi przeplywa czesto z sila rwacego nurtu. Nad jego brzegiem w poblizu mostu lezy ogromne usypisko, gdzie napotyka sie, oprocz innych, kamienie wapienne przerosniete zylami szpatu wapiennego, a takze przelawicone rogowcem i jaspisem. Nie trzeba sie dlugo glowic, skad one pochodza. Otoz wlasnie z gor, i to z tej ich strony, ktora zwraca sie ku Slowianskiej Wsi, skad pan radca gubernialny von Fichtel podziwial sciane skalna [Tatr] i zdumiewal sie nia[2]. Krygowska Gora [Krayger Berg] jest wyskakujaca do przodu izolowana kopa zwyklego piaskowca. Na wierzchu jest wglebiona jak siodlo, przednia strone ma gola, choc porosnieta piekna trawa. Tylna natomiast jest pokryta lasami. W dole przy wodzie mozna znalezc naturalny witriol. Poza ta gora, Magura wciaz ciagnie sie dalej, ale juz bez gestych lasow, ktore pierwotnie nadaly tej gorze miano Czarnego Lasu [des schwarzen Waldes]. Lasy sa przewaznie wyrabane, zapomina sie jednak o tak koniecznej trosce o odnowe drzewostanu. – Dalej gory przechodza w kraine wzgorz i opadaja w doline, gdzie niedaleko ruin starego zniszczalego kosciola wyrzynaja sie lupki wegla kamiennego. Aby zbadac ich zloze, nalezy wspiac sie w lewo parowami gorskimi.
[Trzy Korony i Nowa Gora z drogi z Haligowiec do Smierdzonki]
Trzy Korony i Nowa Gora z drogi z Haligowiec do Smierdzonki. Fot. Jozef Nyka ok. 1960 roku.
Ale oto trzeba znow opuscic te doline, aby idac pod gore przedostac sie na druga strone Magury. Kiedy osiagnie sie wierzch grzbietu, widzi sie poprzez Doline Rychwaldzka [Richwalder-Grund] pelne powabu gory, na koncu przebiegajace na ukos. Ich majestatyczna wysokosc, regularny rytm wciec i wzniesien i z obydwu stron nieomal jednakowe spadki, pobudzaja nieustannie wyobraznie, ale nie zaspokajaja przyjemnosci bezposredniego obcowania z tym tworem natury. Pierwsza nasuwajaca sie mysl jest ta, ze chodzi o kontynuacje Tatr Spiskich [Zipser Karpathen], ktorych widok byl [dotad] zasloniety przez wysunieta do przodu Magure. Tymczasem jest to ledwie najmniejsza czesc z tego, co mozna zobaczyc z tej zaciesnionej doliny, ktora przez Rychwald wiedzie na Haligowce. Na zakrecie drogi po lewej stronie otwieraja sie nowe widoki wspanialych scian skalnych i turni, jak zwaliska starych zamczysk. Ogladane z bliska, zdaja sie byc dzielem reki Wszechmocnego, ktore sklania dusze do kornej adoracji. Jakze uderzajacy jest kontrast marnych tworow ludzkich! Popod tymi wynioslymi, podziwem napawajacymi arcydzielami [przyrody] widzi sie w rozproszeniu licha wies Haligowce [Haligovecz]. Jednakze dalej i wlasnie pod najpyszniejsza czescia tych dziel [natury], w oddaleniu od zgielku swiata, skrywa sie klasztor eremitow kamedulow, zaslugujacy na to, by sluzyc za siedzibe madrym, rzeczywistym czcicielom Boga, ktorzy wyrozniaja sie nie przez samo tylko odosobnienie, lecz przez wzniosly zmysl milosci Boga i czlowieka. Te piramidy dzwigaja sie stopniami na tak jakby ukoronowanej scianie skalnej. Sciana ta zasluguje na nazwe, jaka nosi – Mons Coronae. Po bokach tej Gory Korony pietrza sie jeszcze inne konczaste szczyty na szerokich podstawach, z ktorych jeden nazywa sie Contov[3] [Do Katow]. Ponizej, z rozleglej Lechnickiej Rowni, pomiedzy wysokie i potezne gory wpada obfitujacy w ryby Dunajec, dopelniony doplywami Bialki [Biala] i innych rzek. Sciesniony pomiedzy skalami, Dunajec zmuszony jest przez trzy godziny zataczac petle, dopoki nie przedostanie sie do Galicji. – Tutaj, obok klasztoru, jest wielka lawica piasku, na ktorej wystepuja najroznorodniejsze rodzaje kamieni, wsrod nich takze te splukane przez wody z gor.
[Pieniny z grzbietu Haligowskich Skal]
Takie Pieniny ogladal Genersich z grzbietu Haligowskich Skal. Masyw Trzech Koron, Nowa Gora i Macelak. Fot. Jozef Nyka 1960
Te wyniosle szczyty, rozciagniete wzdluz Dunajca, to nie granity, lecz po czesci skala wapienna, po czesci utwory ilowe ze skalami porfirowymi. Gory [Tatry] oddalone sa stad o co najmniej 3 mile, jednak z brzegu Dunajca widac je bardzo dobrze. Pan Joseph Udransky, hofrichter w Czerwonym Klasztorze, nie tylko ze nas zyczliwe ugoscil, ale byl tez tak dobry i objasnil nam w nastepujacy sposob imiennictwo widocznych stad czesci gor [Tatr Bielskich], opadajacych z ukosa w kierunku polnocno-zachodnim: 1. Zelesna Wrata albo das eiserne Thor [Zelazna Brama]. 2. Maly Koschar. 3. Welky Koschar. 4. Lasztova Skala. 5. Kupferschacht. 6. Cserna. 7. Holitza. 8. Hawran Cserny. 9. Kolowe. – W rzeczy samej widzi sie stad przewaznie cale pierwsze pasmo [Tatry Bielskie], ktore przerzuca sie na ukos przez gory, a dalej niektore ze skrajnych czesci wewnetrznego lub tylnego pasma gorskiego, ktore jednak obejmuje jeszcze liczne, tu nie wymienione wielkie czlony, ktorych z tej perspektywy nie da sie zobaczyc. Mozna znalezc tu niemal wszystkie rodzaje skal w jednym skupieniu. Szczegolnie piekne odmiany granitu z czerwonym feldszpatem, jaspis czysty albo przerosniety z wapieniem, podobnie rogowiec[4] [Hornstein]; brekcje [Breschen] i mieszane wapienie, drobno- lub gruboziarniste. W wielkiej obfitosci [wystepuja] zwaliska skal wapiennych – poprzez kolory i zyly szpatu wapniowego roznorodnie zniuansowanych.
[Klasztor Kamedulow]
Ten klasztor jest pieknie i regulanie zbudowany. Napis na tylnej stronie budowli wskazuje na fundacje wczesniejsza, niz ta widniejaca na przedniej czesci [elewacji]. Tamta jest z r. 1505, ta natomiast z 1630, przy czym jako opiekun zakonu kamedulow wymieniony jest osobno Paul Rakotzy, de Felso Vadasz. W kosciele, ktoremu nie brakuje przepychu, uderza znamienny brak kazalnicy. Ma on dwie przybudowki [Nebengebaude]. Po jednej stronie zakrystie, po drugiej kaplice biskupa Copi, w ktorej spoczywaja jego szczatki. Mieszkania mnichow usytuowane sa za kosciolem w jednym szeregu. Kazdy z nich mial naprzeciwko siebie izbe mieszkalna i sypialnie, osobna cele przeznaczona do skupionej modlitwy [Andacht], jak rowniez obok ogrodek. Niektorzy z braci nastawiali sie przede wszystkim na hodowle kwiatow. Samotnosc czesto pobudza ducha wynalazczosci. Zanim jeszcze swiat uslyszal o aerostatach i statkach powietrznych, tu pewien brat, imieniem Cyprianus, ktory mial podobno rozlegla wiedze przyrodniczo-historyczna i fizyczna, a faktycznie mial byc lekarzem mnichow, podjal probe wzniesienia sie w powietrze z pomoca przyprawionych skrzydel. Dostal sie tez szczesliwie az na czubki Gory Korony[5] [des Kronenberges]. Poza ta gora [ueber diesem Berge] w odleglosci kwadransa, byl jeszcze starszy klasztor, sw. Kunegundy, ktorego zburzone resztki mozna wciaz jeszcze obejrzec.
W okolicy Czerwonego Klasztoru znajduje sie takze silny zdroj siarkowy, nie jest jednak dotad oczyszczony ani ocembrowany. Wyplyw z jego zrodel tworzy rozlegle bagno. Po ograniczajacych go lupkach alunowych mozna poznac, ze woda zawiera takze alun. Tu wlasnie przebywala w celu poratowania zdrowia slabujaca nerwowo polska hrabina. I, jak sie slyszy, wielu juz tak przez zewnetrzne, jak i wewnetrzne stosowanie tej wody wykurowalo sie z najglebszej utraty sil.
[Haligowskie Skaly od strony zachodniej]
Haligowskie Skaly od strony zachodniej. Fot. Jozef Nyka, lata piecdziesiate.
Wiekszsc gor w otoczeniu to blaszkowa zlupkowana skala wapienna. Sa tu tez jednak cale gory brekcji, czyli marmurow zlozonych z wapnistych okruchow, przewaznie grubo- albo drobnoziarnistych. Ich masywne zloze znajduje sie przy jazie (zaporze).
Wspaniale gory wapienne ponad Haligowcami maja slynna, warta zwiedzenia jaskinie [zob. przyp. nr 1]. Wejscie do niej znajduje sie w Dolinie Michnowej, naprzeciwko konczystej skaly, w prostej linii od dolu do gory okolo 130 sazni w pionie. Od szczytu gory 25 sazni w dol. Przy przeswicie 2½ saznia i 2 sazniach wysokosci, jaskinia po 4½ sazniach schodzenia zaciesnia sie: obniza sie i ma zaledwie 3½ stopy szerokosci. Zaraz za tym ciasnym przelazem powieksza sie do 16 sazni szerokosci oraz ok. 8 sazni wysokosci. Tymczasem po prawej otwiera sie wlaz waski na rozmiar 4½ stopy, ktorym postepuje sie na odleglosc ok. 10 sazni. Potem, polozywszy sie na ziemi, trzeba sie wemknac do dziury o wysokosci 2 stop i szerokosci 2½ stopy. Jaskinia teraz wznosi sie, pojawiaja sie stalagmity i szpat wapienny z czarnym nalotem, przypuszczalnie z dymu pochodni i swiec, jakimi sie wchodzacy posluguja. Kiedy przejdzie sie ok. 30 krokow, jaskinia opada w dol: otwiera sie piekna krypta o srednicy kregu ok. 8 sazni i wysokosci 6 sazni. Schodzi sie okropnym piarzyskiem, a sklepienie obniza sie wraz z jama az do jej konca.
[Drewniane chaty w Hanuszowcach]
Lata piecdziesiate. Drewniane chaty w podmagurskiej wiosce Hanuszowce. W zaprzegu laciata krowka. Fot. Jozef Nyka.
Z owej pierwszej poza wejsciem komory idzie sie przez wysokie usypisko kamienne, ktore ukosem z dolu siega prawie az do wysokiego na okolo 30 sazni stropu, by na druga strone opasc tak samo gleboko w inna jaskinie. Myszkujac po jej dnie, napotyka sie kilka bocznych komor, w ksztalcie jak gdyby grot, a w nich: 1) ulamana kolumne[6], lsniaca i zda sie umyslnie wyrobiona; 2) cos jak slup albo pien drzewa grubosci 4½ stopy, z rurkami naciekowymi; 3) czubaty Betg (?) wysokosci przeszlo 5 stop i 4 stop w przekroju. Oraz 4) w wyzszej komorze kolumne. I tu znowu [pojawia sie] dziura[7], ktora otwiera sie prostopadle na 4 saznie w dol. Dostac sie tam mozna tylko z najwiekszym zagrozeniem zycia, bedac z pomoca innych opuszczonym po slupach [Saulen – Seilen? – recenzent w r. 1808 odczytuje to jako sznury]. Nawiasem mowiac, jest tam tak samo, jak na gorze, piarg, zlom naciekowy, kamienne mleko i podobnie. -- Ze znalezionych tu okazow najefektowniejszym jest lsniacy jak szklo brunatny szpat wapienny, zolty jak miod, a barwa ta przechodzi w brazowa i prawie czarna. Znajduje sie go w odlamkach, okraglych skupieniach, takze w blaszkowych luskach. Pozatem masowo kuliste nacieki wapienne i tzw. kwiat zelaza. Nie brakuje tez szpigla albo wielkoblaszkowego szpatu wapniowego.
Cala ta okolica, ktora na wschod rozciaga sie ku Galicji, zasluguje na zywa uwage. Opuszczajac Haligowce dolina, podnozem tych wapiennych skal, trafia sie do Lipnika. W jednej z dolin po prawej stronie znajdowane sa nie tylko mniejsze, w porze deszczowej splukiwane z gor na pola czyste, przejrzyste krysztaly (diamenty? – zob. przyp. nr 10), nie ustepujace marmaroskim, ale rowniez wielkie krysztaly kwarcu w zylach [Quarz-Krystalle in Gangen]. W poblizu wsi, po lewej stronie nad potokiem, zalegaja lupki wegla kamiennego, zawierajace alun – ich poklad zaslugiwalby na odszukanie. Takze kolo Folwarku [Follyvark], przy przeplywajacym na poprzek rowie potoku, znajdowane sa zniesione z gor lupki weglowe. Rowniez ciag gor kolo Lipnika i Folwarku jest wysoce osobliwy, a to z uwagi na obfitosc wkladek pirytow [siarczkow zelaza], ktore na nich wystepuja. Gory wznosza sie tu po lewej stronie, na godzine wysoko. Kiedy osiagnie sie te wysokosc, wypietrzenie skal wapiennych pozostawiajac po prawej rece, wowczas otwiera sie amfiteatr lancucha skal polozonych jeszcze raz tak wysoko, ze stromymi urwiskami zbiegajacych sie w jednym centrum grzed. Tutaj musza wystepowac nie tylko piryty siarczkowe, ale i zalaza, a takze chalkopiryt. Potwierdzeniem tego jest domieszka chrysokoli (Kupfergrun), jak rowniez jaskrawo zolta barwa odmiany pewnej partii, przechodzacej w lupki wapienne. Zreszta na calym obszarze tych gor piryty mozna znalezc pod murawami. Najwyzsze z tutejszych gor zwracaja na siebie uwage, przypuszczalnie dzieki zabarwieniu nalotem hematytu (Eisenrahm, Blutstein, „o ktorym sie mowi, ze krwawi” – Gmelins „Grundriss der Mineralogie”, s. 466). Kiedy osiagnie sie juz grzbiet, po drugiej stronie widac wiecej tak zafarbowanych skal. Stad otwiera sie na obydwie strony niewymownie piekny widok przez wszystkie te czubate, kopiaste, piramidalne gory, ktore wyrastaja z obu tych przylegajacych do szerokich grzbietow gorskich dolin. Idzie sie bez zadnej zawady, jak po zupelnej plaskosci. Jednakze w tej wynioslej krainie gorskiej wystercza kilka wyrozniajacych sie skal, ktore napotyka sie w drodze powrotnej. Jedna z nich, Fridrickskove Skal[y] (Friedrichs-Fels)[8], ktora z tego grzbietu wypietrza sie gigantycznie i na osobnosci, zbudowana jest z czerwonawego, zolto i zielono prazkowanego drobnoblaszkowego porfiru [drobnoziarnistego? – Thon-Porphyr], przez obecnosc feldszpatu i lyszczyka silnie blyszczacego. Ona jest po czesci jakby powleczona polewa hematytowa. Inna skala, juz obrywajaca sie na strone Lesnicy, zwana Rabsztyn albo Rabenstein, przypuszczalnie zostala tak nazwana przez pierwotnych niemieckich mieszkancow tej okolicy – od czarnoblekitnawego rogowca (krzemienia), jaki zawiera (zob. przyp. nr 4), jest poza tym znana z przecinajacej ja wydatnej zyly markazytowej. Ja posiadam z tego duzy kawal: podklad stanowi czerwony i czarny il zelazisty [Eisenthon], calkowicie przerosniety pirytem. Na powierzchni z obu stron sklada sie on pieknie, jakby w postaci naciekowej, z drobnych krzywoluskich czastek, co wyglada mi na markazyt [Strahlkies].
[Portal kosciola w Czerwonym Klasztorze]
Rok 1968. Czerwony Klasztor – poznogotycki portal kosciola. Fot. Jozef Nyka.
Po jednej stronie ten grzbiet gorski opada ku Galicji i Dunajcowi, gdzie w dolinie widac Gorny i Dolny Szczawnik (Ober- und Unter-Scavnik). Przy tym drugim jest nie tylko dobre wyrobisko wegla brunatnego, ktory odkryl mieszczanin kiezmarski i stelmach, Christoph Schilde, ale takze znakomita solankowa kwasna woda, ktorej smak jest tak samo mily, jak jej dobroczynne oddzialywanie na zdrowie. Natomiast po drugiej stronie tenze [grzbiet gorski] przez Lesnice przybliza sie do wysokich gor wapiennych przy Czerwonym Klasztorze. Oddalenie tych gor od Karpat Spiskich (Zipser-Carpathen) stad uwidacznia sie bardzo wymownie.


„Skaly te haligowieckie odznaczaja sie tem, iz posiadaja mniejsze i wieksze pieczary. Jedna z tych pieczar lezy w obr. gm. Haligowiec, w dolinie Michnowej i zwie sie Mleczna Dziura, od licznych stalaktytow w niej znajdowanych. Nowszymi czasy znaleziono w niej kosci z niedzwiedzia jaskiniowego i krzemienne noze. Druga grota, wprawdzie niewielka, zowie sie Zbojecka, a trzecia lezaca na granicy gmin Haligowiec i Lipnika, znajduje sie w gorze Aksamita (841 m).”
Slownik geograficzny Krolestwa Polskiego
i innych krajow slowianskich, tom III (1882), s. 19

 

Nad wyraz mila jest polnocna rubiez Spisza, wzdluz biegu rzeki Dunajec od Czerwonego Klasztoru przez Lechnice, Stare Majery (Szwaby), Golembark [Lechnitz, Alt-Mayerhofen, Kallenberg]. Po przeciwnej stronie [rzeki] pietrza sie wciaz jeszcze skaly wapienne, natomiast po tej stronie gory zmieniaja sie w kraine wzgorz. Idzie sie albo jedzie piekna plaskoscia, pomiedzy wzgorzami, ktore w wiekszosci zostaly wziete pod plug i zamienione w uprawy rolne. Ze Starej Wsi (Ofalu, Altendorf) w dol [chyba w gore?] przez Matiaszowce [Mattyasfalva], Hanuszowce [Hanusfalva], Hagi, Relow [Rellyova], gdzie wysuwa sie na front gora Magura[9]. Ta droga jedzie sie przez srodek Spisza Polnocnego, ktory – podobnie jak zrownanie podkarpackie [podtatrzanskie? -- Unter-Carpathische Flache] – zbudowany jest glownie z piaskowca, jak zreszta i sama Magura, na ktorej nie znalazlem niczego szczgolnego, nic, jak tylko nieliczne wzgorki z lupkow – niektore z nich moglyby dostarczyc zapewne przydatnych [do budowy] dachowek lupkowych. Masowo wystepuja tu kamienie piaskowcowe, powleczone szpatem wapiennym. Nie ulega watpliwosci, ze cecha szczgolna tego dlugiego pasma sa krysztaly gorskie[10], jednak nie na tej drodze z Relowa do Slowianskiej Wsi. Wzmiankowane wyzej krysztaly kwarcowe kolo Lipnika zalegaja w tym samym ciagu. Sama Magura zasluguje jednak na specjalna po niej wedrowke.
PRZYPISY
 1.  Jaskinia Haligowska (Aksamitka) w Pieninach w poblizu Czerwonego Klasztoru, w wapieniach Haligowskich Skal. Zaslynela wczesnie. Jako o „spelunca longissima & profundissima” pisze o niej w r. 1670 Johann Paterson Hain w tomie I „Miscellanea Curiosa Medico-Physica” i obszerniej – w tomie III tego pisma (1672[1673], s. 366–69). Wieksze streszczenie niemieckie jego lacinskiej rozprawy przynosi „Medulla Mirabilium Naturae” Johanna H. Seyfrida, w edycji 1694, s. 501–502. Do literatury krajowej wiadomosc o „antrum Draconis” niedaleko klasztoru Kartuzjanow wprowadzil Gabriel Rzaczynski (1721 s. 246). „Verane illa sunt Draconum ossa?” – czy to sa faktycznie kosci smokow? – pyta z niedowierzaniem. W prestizowym dziele „Das Konigreich Ungarn” (1826) nasza jaskinia otwiera rozdzial „Szczegolne osobliwosci”: „W Haligowcach (Haligocz) jaskinia zwana Pennina, w ktorej znajdowane sa rozne szkielety potwornych zwierzat.” Stwory te dlugo uwazano za smoki. Jaskinie jako pierwszy mial zwiedzic mnich o. Venceslaus (Wencelaus, ok. 1670 dyrektor gimnazjum w Warszawie), choc goralom jej wnetrza byly znane od dawna. Wynosili stamtad jako farmaceutyki mleczko wapienne i smocze kosci. Znachorow zaopatrywal w nie okolo 1660 r. goral, ktory penetrowal smocze jamy. On tez dostarczyl kosci doktorowi Johannowi Patersonowi Hainowi. Hain osobiscie przeszukal Haligowska Jame w maju 1672 roku. Sto lat pozniej, w r. 1751, komisja cesarska poslala na glebokosc 14 sazni 2 gornikow oraz paru miejscowych gorali, ktorzy spod skorupy naciekowej wyrabali kilka kosci smoczych [einige Drachengebeine, Ungarisches Magazin 1787, s. 36]. Jaskinia dlugo budzila zainteresowanie naukowe na zachodzie Europy i miala hasla w wielkich encyklopediach. W periodykach naukowych ukazywaly sie jej opisy, w wiekszosci jednak – po wiek XIX – nie byly to efekty nowych badan, lecz skroty lub streszczenia pracy Haina z r. 1672. W ciagu wiekow jaskinie odwiedzali liczni goscie. Sciany powlekalo „lecznicze” mleczko skalne, zwane ksiezycowym (Lac Lunae, Stein-Milch) lub obrazowo „bialym nic” (Album Nihil). W podziemnych czelusciach kryli sie opryszkowie, buntownicy, wygnancy, potem posypali sie turysci, a biale sciany ciemnialy od sadzy pochodni i swiec. Wedlug opisu Spisza z lat 1720–1722 Georga Bohusa, kiezmarski medicus Johann Fischer, poskladal z kosci caly szkielet „smoka” i podarowal go cesarzowi Leopoldowi I. Podobny dar – 6 stop dlugosci – poszedl do zbiorow Dresdener Cabinet od Georga Buchholtza mlodszego. Rzecz dziwna, ale Genersich o tych reliktach nie wspomina nawet slowem, zapewne dno jaskini bylo z nich ogolocone, co juz sto lat wczesniej konstatowal Bohus, ktory w sierpniu 1719 r. cala jaskinie skrupulatnie obszukal. W Roczniku UKV 1876 (s. 246) ukazal sie artykul Samuela Webera, czesciowo oparty na pracy Genersicha. Zawiera on wart spolszczenia szeroki raport wlasciciela Haligowiec, Matyasa Badanyi, ktory w lecie 1874 przeprowadzil w Smoczej Jamie dwukrotnie amatorskie wykopaliska, znajdujac prehistoryczne i historyczne „relikwie”, m.in. skorupy glinianych naczyn i narzedzia kamiene. Jaskinia zwana byla przez miejscowych Smocza Jama, Bohus uzywa nazwy Smocza Dziura w Haligowieckich Gorach, Jakob Buchholtz – „Pennina”. W Slowniku Geograficznym jest to Mleczna Dziura. Z czasem na Jaskinie Haligowska przeniesiono nazwe Aksamitka, zwiazana z innym jaskiniowym obiektem. Pisze Samuel Weber w r. 1876 (s. 248): „Oprocz tej wielkiej i godnej uwagi jaskini w poblizu wsi Haligowce znajdujemy jeszcze inna, mniejsza jaskinie, przez miejscowych az do dzisiaj nazywanej Aksamitka. Tu mianowicie ukrywal sie Akssamit (Axamyth), herszt bandy zbojcow, ktorzy ok. 1450 r. (...) stali sie plaga okolicy.” Skupienie jaskin w Haligowskich Skalach zasluguje na szczegolowa monografie, dawne opisy roznia sie od siebie i nie pasuja do faktycznej topografii jam, obfituja tez w niejasnosci a nawet w warte rozsuplania zagadki.
 2.  Juz ok. 1785 r. c.-k. radca Johann Ehrenreich von Fichtel zachwycil sie widokiem wschodniej flanki Tatr spod Slowianskiej Wsi. Ta ogromna sciana skalna – pisal – jest majstersztykiem natury, byc moze jedynym tego rodzaju w Europie. Nie moglem sie jej napatrzec do syta. („Mineralogische Bemerkungen von den Karpathen” 1791, s. 10).
 3.  Contov – Do Katow – zapewne gory Macelowa lub Nowa. W wylocie doliny Katy dzis miesci sie znana przystan splywowa.
 4.  Franz Xaver Zach dodaje na s. 245, ze Hornbein (rogowiec) z Rabsztyna jest pozyskiwany jako krzemienne krzesiwo (Feuersteein).
 5.  Komentatorzy pism Genersicha podaja, ze legende o latajacym mnichu przyniesli w Pieniny osadnicy niemieccy, sprowadzeni w l. 1786–88 ze Szwabii. W ich rodzinnych stronach latajacym mnichem byl ok. 1600 roku wszechstronnie uzdolniony Pater Kaspar Mohr.
 6.  Genersich zastal w jaskini szate naciekowa wylamana (przez kogo?). W opisach z XVII w. wydaje sie ona byc dosc kompletna. Pisze Seyfrid na s. 502: „Z tego terenu wznosza sie cztery kolumny (Saulen, stalagmity) nierownej grubosci, troche tezsze dolem niz gora, bardzo misternie uplecione i ukrecone z brunatnego alabastru”. Juz w r. 1673 notowany jest okazaly twor naciekowy zwany Tronem Krolewskim, ktory ogladajacym wydaje sie byc dzielem reki artysty. Ciekawe, ze watek tronu przewija sie przez teksty spiskow poszukiwaczy skarbow. Czyzby to byl refleks ich szperan w Jaskini Haligowskiej? Ew. zwiazki owczesnych uczonych ze skarbnikami z Wloch wzmacnia wzmianka o kosciele San Marco w Wenecji i o Wlochu, jako czarnoksieznik ozywiajacym smoki. Poszukiwaczy skarbow w opowiesciach czesto wiazano z Wenecja.
 7.  Karpathen Post nr 28 z r. 1912 przytacza opowiesc prof. Carla Rothe z Lewoczy: „W Haligoczer Hohle (...) jest waska rozpadlina, ktora stromo prowadzi w dol. W tej szczelinie, do ktorej z lekiem zapusciliby sie najodwazniejsi badacze, widac w glebokosci okolo 10 m kilka polozonych w poprzek drazkow, ktore odwiedzajacym to niebezpieczne miejsce sluzyly jako mostek. Zapewne byli to poszukiwacze zlota, lub uciekinierzy, ktorzy wlasne zycie tak wystawiali na probe.” Wzmianki o tych drazkach znajdujemy juz w opisach Haina i jego kopistow. U Genersicha niejasnosc „Saule” zamiast „Seile” przy tej szczelinie zdaje sie pochodzic z „Medulla Mirabilium Naturae” Seyfrida (1694), ktory na s. 502 pisze o Jaskini Haligowskiej, ze w jej glebi przy bocznym wlocie (Thur = drzwi) jest jama, do ktorej z pomoca „Saulen” mozna sie opuscic gleboko, a przez nia do nastepnej, tez bardzo glebokiej – az do „Fluss des Berges” (druga pomylka zecerska Fluss – Fuss). Pozniejsi autorzy unikaja tych bledow. „Cosmographia” z r. 1689 pisze na s. 184 „vermittelst einiger Stricke” (z pomoca kilku powrozow), zas „Alverium curiosarum scientium” z r. 1710 (s. 189) – „mittelst Seilen” (z pomoca lin). W „Cosmographii” glebokimi studniami dociera sie „bis zum Fuss des Berges” czyli poprawnie – az do stop gory (by tam napotkac znaczna rzeczke). Nie mozna nie dodac, ze formacji takiej, jak opisywana, nie ma w Jaskini Haligowskiej (Aksamitce).
 8.  Fridrichove skaly (Friedrichs-Fels) – nie wiadomo, o jaka turnie chodzi, nie ma skaly o takim „rysopisie”, brak tez na starych mapach podobnej nazwy. W stosunku do turni Rabsztyn, winna ona byc usytuowana po stronie poludniowej.
 9.  W r. 1812 w Vaterlandische Blatter nr 54 (4 VII, s. 322) pisze Samuel Bredetzky: „Magura jest mianem zbiorczym, przez mieszkancow gor przydawanym najwyzszym gorom granicznym. Tak wiec do Starej Wsi jedzie sie ze Spisza przez jedna gore, do Sacza zas przez inna.” Odludzia Magury (Spiskiej) byly ongis czatownia zbojnikow. W r. 1843 o gospodarce okregu Magurskiego w „Innerosterr. Industrie- und Gewerbeblatt” nr 22 ciekawie pisal znawca tych okolic i pierwszy zdobywca Lodowego, Wilhelm Richter. Ubolewal nad plaga pijanstwa, a jako glowne zrodlo zarobkow tutejszych gorali wymienial wozowy transport rud zelaza z odleglych kopaln do huty w Jaworzynie.
 10.  „Annalen der Osterreichischen Literatur” 1807, s. 267 zwracaja uwage na przytaczany artykul Genersicha. „Pan Genersich opisuje okolice Bialej, Ruszbachow Wyznich, Haligowiec, Czerwonego Klasztoru. Obserwacje sa czesciowo topograficzne, czesciowo geognostyczne, po czesci mineralogiczne. Na s. 329 autor [Genersich] napomyka o »czystych krysztalach«, a we wtraceniu stawia pytanie »diamenty?«. Jako recenzent udzielam mu odpowiedzi: tak zwane diamenty, podobnie jak te marmaroskie, faktycznie nie sa prawdziwymi diamentami, lecz jedynie drobnymi krysztalami.”


Przeklad zechciala przejrzec i opatrzyla cennymi poprawkami pani Grazyna Burchart, autorka (wraz z Janem Burchartem) wydanego w r. 1966 „Malego slownika geologicznego”. Wiedze petrograficzna Genersicha ocenia ona nader krytycznie. Serdecznie Jej za te pomoc dziekuje. Jozef Nyka
Zrodla ksiazkowe uzyte w tym opracowaniu pochodza ze zbiorow Biblioteki Narodowej, CBG w Krakowie oraz – glownie – milionowych katalogow „Google”.