24.04.2001 |
"SPISZ - WIELOKULTUROWE DZIEDZICTWO" |
04/2001 (5) |
Poszukiwania tej książki zajęły mi sporo czasu. Odwiedziłam kilka większych warszawskich księgarń, w końcu w Empiku przy Marszałkowskiej natknęłam się na ślad w wykazie komputerowym. Niestety nikt z pracowników nie potrafił odnaleźć książki na półce. Dopiero prowadzone na własną rękę poszukiwania w kolejnym Empiku zakończyły się powodzeniem. "Spisz - wielokulturowe dziedzictwo", książka pod redakcją Antoniego Kroha (wydawnictwo "Pogranicze", Sejny 2000) to tom tekstów, które w większości zostały przygotowane na poświęcone tematyce spiskiej seminarium (Sejny, maj 1998). Cztery artykuły (z 16) były opublikowane wcześniej (1998) w katalogu wystawy "Spisz * Spiš * Zips * Szepes" towarzyszącej sejnieńskiemu seminarium i potem prezentowanej w kilku miastach. Autorami tekstów są znawcy Spisza, historycy, publicyści, działacze -- Polacy, Słowacy, Węgrzy i Niemcy. Piszą na różne tematy dotyczące historii i czasów współczesnych, prezentują różne spojrzenia na sprawy tej ziemi. Ich wypowiedzi zestawione razem współbrzmią jednak z przesłaniem seminarium i tezami, które prezentuje w swoim tekście redaktor tomu, Antoni Kroh, o tym, że wspaniała kultura spiska zrodziła się dzięki wielu stuleciom współżycia kilku odmiennych nacji. Bardzo osobisty tekst zamieścił Ákos Engelmayer, potomek znanej rodziny spisko-niemieckiej, urodzony już na Węgrzech, mieszkający od wielu lat w Polsce, ten sam, który swoją kolekcję cennych hungarików przekazał w depozyt muzeum w zamku Niedzickim. Pisze on o Spiszu -- swojej duchowej ojczyźnie i o babce urodzonej na zamku w Starej Lubowli mieszkającej na Spiszu do śmierci, a także o członkach rodziny rozproszonych po świecie mówiących różnymi językami i pozbawionych świadomości własnych korzeni. Żal, że książka, która powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich mieszkańców Euroregionu Tatry, dotrze do wąskiego kręgu odbiorców...(mn)
24.04.2001 |
DO RUŻBACHÓW PO ZDROWIE |
04/2001 (5) |
20 kwietnia w Instytucie Słowackim na warszawskim Starym Mieście odbyło się spotkanie promujące spiski ośrodek sanatoryjno-wypoczynkowy Vyžné Ružbachy (Wyżnie Rużbachy, w dawniejszym polskim piśmiennictwie Drużbaki Górne). Jest to nieduża miejscowość malowniczo położona na pd.-wsch. stokach Magury Spiskiej na wysokości 633 m (dojazd od drogi Stara Lubowla-Podoliniec). Od przejścia granicznego z Polską w Piwnicznej dzieli ją zaledwie 28 km, niewiele dalej jest z Niedzicy. Lecznicze walory tutejszych ciepłych szczaw znane były być może już w czasach przedhistorycznych (wykopaliska archeologiczne). W roku 1549 źródła opisał Georgius Wernher (1497--1567), niemiecki humanista i naukowiec, wówczas kapitan szaryskiego zamku. W końcu XVI w. właścicielami Drużbaków zostali Lubomirscy, który dzierżyli starostwo spiskie i rezydowali na zamku w Starej Lubowli. Za czasów Lubomirskich miejscowość rozwinęła się w letnisko i kurort chętnie odwiedzany przez polską szlachtę. Kolejny polski epizod rozpoczął się pod koniec XIX w., kiedy to właścicielami Drużbaków zostali Zamoyscy. W latach międzywojennych przywrócili oni wiosce funkcję uzdrowiska, wznieśli nowe zabudowania i nawiercili bardzo wydajne źródło Izabela -- do dziś zasilające tutejsze baseny. Po II wojnie światowej ośrodek wyspecjalizował się w leczeniu chorób psychicznych. W roku 1995 uzdrowisko przekształcono w spółkę akcyjną, zmodernizowano i zmieniono jego profil. Obecnie leczy się tu przede wszystkim choroby układu krążenia (70 %). W przestronnym domu zdrojowym wykonuje się przeróżne zabiegi lecznicze, bazę noclegową stanowią 4 sanatoria z 450 łóżkami. Dzięki konkurencyjnym cenom (tydzień pobytu -- pobyt, wyżywienie i leczenie -- 500-700 zł) sanatoria cieszą się dużym zainteresowaniem, a Polacy stanowią pokaźny odsetek kuracjuszy. Miejscowość jest atrakcyjna jako miejsce pobytów wypoczynkowych, również dla osób uprawiających czynnie turystykę górską. Pensjonaty i pokoje gościnne w domach prywatnych oferują niezły standard przy umiarkowanych cenach. Można korzystać z oferty ośrodka sanatoryjnego (siłownia, sale gimnastyczne, sauna, jazda konna). Jest 6 wyciągów narciarskich (część tras sztucznie śnieżona i oświetlona), trasy rowerowe, wielki cieplicowy basen na wolnym powietrzu (50 m x 50 m). Ładnym teren wycieczkowy stanowi Magura Spiska, zmotoryzowani mogą bez trudu podejmować wycieczki również w inne pasma (Pieniny, Tatry, Słowacki Raj). Ciekawostką Drużbaków są tutejsze trawertyny -- skały wapienne wytrącone z bogatych wapń wód mineralnych. W przeszłości były one wykorzystywane do celów przemysłowych, potem w nieczynnym kamieniołomie powstała galeria rzeźby. W parku zdrojowym jest kilka tzw. kraterów, czyli trawertynowych zapadlisk. W jednym z nich utworzyło się śliczne jeziorko. (mn)
22.04.2001 |
MAGAZYN GÓRSKI W BUŁGARII |
04/2001 (5) |
Jak już o tym informowaliśmy, od początku roku Bułgaria ma nowy efektowny miesięcznik wysokogórski. Ma on tytuł "Na ryba", nie jest jednak adresowany do wędkarzy, "ryb" znaczy bowiem krawędź, grań (pamiętamy świetny kiedyś "On the Edge"). Redaktorem naczelnym jest zaprzyjaźniony z polskimi alpinistami Petyr Atanasow, poliglota, polskim władający lepiej od niejednego naszego księdza czy nauczyciela. Przygotowując program pisma, pomyślano też o turystach, podróżnikach, grotołazach i ludziach uprawiających "ekstremni sportowe". W marcowym numerze mamy m.in. ciekawą rozmowę z Messnerem, duży i świetnie udokumentowany artykuł o Jaskini Wroniej w Abchazji (GS 3/01), a także wzorowo opracowaną i zilustrowną monografię Dhaulagiri z pełnym uwypukleniem eksploracji polskiej (ss. 4655, Petyr Atanasow: Dhaulagiri -- Bjalata planina). Podobnie jak to kiedyś robił "Taternik", do ważniejszych prac dodano angielskie abstrakty, bułgarski nie jest przecież językiem światowym. Bieżące informacje są świeże, artykuły nie przedrukowywane, redakcja staranna, druk na poziomie naszych magazynów górskich. Jak tu zresztą nowego tytułu nie chwalić, kiedy każdy numer zawiera kolumnę "Kronikata na Józef Nyka", nawiązującą do popularności redaktora GS w Bułgarii, przez 30 lat stałego korespondenta świetnego "Echa"... Gratulujemy "Na ryba" udanego startu i szczerze życzymy pomyślnego rozwoju. (jn)
19.04.2001 |
GÓRY I LUDZIE |
04/2001 (5) |
Jak podało Polskie Radio w dniu 18 kwietnia, człowiekiem roku 2000 polskiej ekologii został wybrany dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, dr Wojciech Gąsienica Byrcyn. W komentarzu podkreślono wybitne zasługi Laureata dla ochrony nienaruszalności granic TPN i jego unikalnej przyrody.
Równie miłą informację znaleźliśmy w wielkanocnym numerze "Tygodnika Podhalańskiego". Wespół z pisarką L'ubą Rusnákovą, nasz smokowiecki przyjaciel
Arno Puškáš (
zdjęcie), został uhonorowany doroczną nagrodą Burmistrza i Rady Miejskiej Vysoké Tatry, co też poniekąd oznacza tytuł człowieka roku. W obszernym laudatio uwypuklono sportowe sukcesy Arna w Tatrach i górach świata, jego pisarstwo tatrzańskie z 10-tomowym przewodnikiem "Vysoké Tatry" na czele, a nadto działalność ilustratorsko-plastyczną, tematycznie również związaną z górami.
W pierwszej dekadzie maja przyjazd do Polski planował Harish Kapadia, kierownik kilkudziesięciu owocnych wypraw eksploracyjnych w różne zakątki Himalajów Indyjskich, autor kilku książek o tych górach i wieloletni redaktor rocznika "The Himalayan Journal". Polscy miłośnicy gór Indii cieszyli się na spotkanie z ekspertem nr 1 jeśli chodzi o tę część Himalajów, niestety nagłe sprawy zmusiły go do odwołania wizyty. Może w późniejszym terminie...
19.04.2001 |
GÓRY I ZNACZKI |
04/2001 (5) |
W roku zeszłym po raz pierwszy w ogóle (?) ukazała się na znaczku pocztowym sylwetka pierwszego zdobywcy Everestu, Tenzinga Norgaya. Znaczek wydały nie Indie, nie Nepal, nawet nie W. Brytania, lecz odległa od Himalajów i himalaizmu... Rumunia. Brawo! (
znaczki) Poczta Jugosławii dwoma okazałymi znaczkami zwróciła uwagę na mniej popularny choć bardzo cenny przyrodniczo górski park narodowy Lovčen. Prezentację piękna swoich gór kontynuuje Słowenia. Na jednym znaczku widzimy masyw Storžiča (2132 m), na innym -- wydanym z okazji 500-lecia komunikacji pocztowej -- najwyższy szczyt kraju, Triglav. Tymczasem Poczta Polska rozpoczęła edycję zainicjowanej jesienią zeszłego roku serii kart pocztowych, propagujących parki narodowe. Wydana w październiku w nakładzie 500 000 egzemplarzy kartka pokazuje mapkę kraju z naniesionymi na nią sygnaturami 22 parków narodowych. W lutym tego roku w nakładzie 190 000 ukazał się ładny graficznie wizerunek Babiej Góry (
kartka) z podobizną niedźwiedzia na znaku opłaty. Cena kartki: 1,10 zł. I jeszcze jedna polska ciekawostka. Z okazji XX Zimowej Uniwersjady w Zakopanem, z dniem 7 lutego nasza poczta wprowadziła do obiegu znaczek wydrukowany w formacie 39,5 x 31,5 mm w nakładzie 1,3 mln sztuk. Przedstawia on twarz z nałożonymi na nią "goglami", w których odbija się Giewont, jednakże nie jako lustrzana odwrotność, lecz jako normalna sylwetka symbolizującej Zakopane góry (
znaczek). Znaczek zaprojektował artysta plastyk, Jacek Konarzewski.
Mieczysław Rożek (Poznań)
19.04.2001 |
JUBILEUSZ EVERESTU |
04/2001 (5) |
Niedawno (z udziałem Andrzeja Zawady) święcono w Londynie 40-lecie zdobycia Mount Everestu, a tu już gotowe są plany obchodów 50-lecia tego wielkiego wydarzenia. Londyn zapowiada je zgodnie z kalendarzem na czerwiec 2003, natomiast w czerwcu 2002 wielki festyn jubileuszowy chciałaby urządzić Nepal Mountaineering Association -- w połączeniu z Rokiem Turystycznym Nepalu 2002. Planowane jest wielkie sympozjum na temat Everestu i alpinizmu w ogóle -- z udziałem gości z 57 krajów, organizatorzy myślą też o zaproszeniu wszystkich osób, które do tej pory stanęły na czubku Sagarmathy -- w liczbie około 1000. NMA liczy się z przyjazdem miliona turystów, co powinno podwoić przychody kraju z turystyki (stanowiącej główne oparcie budżetu kraju). Z Polski zaproszenia otrzyma 6 osób -- pięciu panów i Anka Czerwińska. Pięcioro polskich zdobywców szczytu oddało niestety życie górom (Eugeniusz Chrobak i Tadeusz Kudelski zginęli na samym Evereście).
17.04.2001 |
POLSKIE PLANY 2001 |
04/2001 (5) |
W wiosennym sezonie himalajskim uczestniczy kilkoro Polaków. I tak na trzeci szczyt Globu, wspaniałą i trudną
Kangchenjungę (8586 m), próbuje wejść
Piotr Pustelnik (
adrenalina.onet.pl), dla którego byłby to już 10. ośmiotysięcznik i ostatni z czwórki najwyższych. Jak pamiętamy, Piotr -- poza wszystkim innym aktywny ostatnio publicysta, m.in. redaktor naczelny miesięcznika "n.p.m." i jeden z "autorytetów" również nowo powstałego "Magazynu Górskiego" -- wystąpił z programem "Trzech Koron", czyli zebrania wejść na szczyty "Korony Ziemi", "Korony Himalajów" (na razie brakuje mu pięciu) oraz kompletu drugich szczytów kontynentów (ma w dorobku m.in. K2, a to najważniejsze). Tę ostatnią konkurencję już szereg lat temu wymyślił pewien amerykański alpinista, miał z nią jednak pewne geograficzne problemy. Tymczasem czwarty szczyt Ziemi, sąsiadka Everestu,
Lhotse (8511 m) jest celem dwojga alpinistów warszawskich,
Anny Czerwińskiej i
Darka Załuskiego. Jak wynika z komunikatów telefonicznych, robią oni dobre postępy: ok.
20 kwietnia mieli już założony obóz III, rozbijany zwykle na wysokości ok. 7300 m, poniżej właściwej ściany Lhotse. Do wejścia konieczny będzie jeszcze obóz IV, z którego -- jeśli wszystko dopisze -- nastąpi ostateczny szturm.
Jak już wiemy z doniesień prasowych i radiowych, KW w Poznaniu planuje na najbliższe lato wyprawę w Karakorum na szczyt Diran (7257 m). Numer 2 nowego magazynu "n.p.m." przynosi szczegóły tego przedsięwzięcia (s.7), mającego zainicjować poznański program "Strefa 7000", polegający na atakowaniu co roku innego siedmiotysięcznika -- dziewiczego (o te jest już coraz trudniej) lub dotąd nie znanego Polakom. Wyprawa wyruszy 14 czerwca, a jej kierownikiem będzie Jarosław Żurawski, który minionej zimy uczestniczył w wyprawie Wielickiego na Makalu, był też m.in. na Gasherbrumie II, Piku Lenina, Chan Tengri i Pobiedzie Zachodniej. W skład ekipy wejdą: Tomasz Banasiewicz (lekarz), Jarosław Dutkiewicz, Andrzej Kozłowski, Grzegorz Murawicz (kierownik organizacyjny), Paweł Nowak, Maciej Przebitkowski i Maciej Sokołowski. Baza stanie na lodowcu Minapin na wysokości 3900 m, planowana droga wejścia będzie wymagała rozpięcia 2500 m poręczówek i założenia paru obozów pośrednich.
Tyle w skrócie magazyn "n.p.m." Od siebie dodajmy, że Diran (7257 m, u
Jerzego Wali 7266 m), dawniej znany też jako Minapin (
mapa), wznosi się 17 km na wschód od Rakaposhi (7788 m). Próby zdobycia trwały od r. 1954 -- pierwszą ekipą kierował zmarły parę lat temu Mathias Rebitsch. Zwycięstwo odniosła w r. 1968 wyprawa ÖAV (R. Göschl, R. Pischinger i H. Schell). W ostatnich dekadach wejścia dokonywane są niemal corocznie. Góra zebrała też, niestety, sporo ofiar -- w sumie kilkanaście. W trakcie wyprawy poznańskiej, pod patronatem miejscowej Akademii Medycznej przeprowadzone zostaną "kompleksowe badania dotyczące zmian fizjologii człowieka w warunkach wysokogórskich" ("n.p.m."), nawiasem mówiąc realizowane już przez dziesiątki innych wypraw i systematycznie prezentowane na sympozjach i konferencjach lekarzy służb górskich.
MANASLU
Według licznych doniesień prasowych i telewizyjnych, w końcu marca w Himalaje wyruszyła niewielka wyprawa, zorganizowana przez środowiska z wybrzeża (Szczecin i Trójmiasto). Jej celem jest Manaslu (8156 m), już kilka razy odwiedzany przez Polaków (dwie nowe drogi, pierwsze wejście zimowe), niestety -- mający też polskie ofiary. Członkami grupy są: Wojciech Bogusławski (kierownik organizacyjny), Bartosz Duda, Piotr Henschke, filmowiec Krzysztof Heike, Jacek Juściński (lekarz), Jerzy Kawiak, Jan Szulc, Krzysztof Tarasewicz (kierownik sportowy) oraz Jan Turowiecki. W Nepalu skład wyprawy wzmocnili dwaj alpiniści włoscy. Wyprawa dysponuje połączeniem internetowym, meldunki od niej będą więc napływały w sposób ciągły (ukazują się m.in. w "Tygodniku Podhalańskim").
KAMET
09.04.2001 |
"WIADOMOŚCI SKT" |
04/2001 (5) |
W stronę prawdziwego pisemka górskiego, a więc czegoś więcej, niż towarzyskiej gazetki środowiskowej -- dryfuje też skromny kiedyś biuletyn informacyjny SKT, obecnie ukazujący się regularnie w objętości ok. 30 stron druku, z interesującym serwisem informacyjnym i ciekawymi artykułami. Ostatni numer (marzec 2001) zawiera 20-stronicowy, cenny na progu sezonu, dodatek "Mini-informator o pobycie pod Tatrami Słowackimi", opracowany przez Andrzeja Krasińskiego i przynoszący wiele porad i informacji praktycznych, z adresami prywatnych kwater włącznie. "Wiadomości Stołecznego Klubu Tatrzańskiego" z dużą biegłością redaguje Michał Szurek, brat słynnego kiedyś pająka skalnego, Adama Szurka. Jeszcze nie ma lakierowanej okładki, jeszcze brak koloru, jeszcze zbyt dużo jest przedruków z na ogół znanych staroci, ale ambicje są, kompetencja też i być może któregoś dnia w kiosku z gazetami zobaczymy numer "Wiadomości SKT" z jakimś nowym tytułem, podobnie kokieteryjnym jak "A/zero". Dodajmy przy sposobności, że biuletyn SKT należy do najstarszych i najbardziej stabilnych górskich periodyków klubowych w naszym kraju, żałujemy, że mamy spore luki w jego komplecie. (jn)
05.04.2001 |
LAWINA TYTUŁÓW |
04/2001 (5) |
Mimo przednówka i kiepskiej koniunktury (na którą narzekają wszyscy wydawcy) na rynku czasopism górskich mamy prawdziwy zalew nowych tytułów! Na przełomie marca i kwietnia ukazały się -- obok od dawna już obecnych "Gór", "Gór i Alpinizmu" i "Na szlaku" -- dwa kolorowe miesięczniki i ambitnie zakrojony biuletyn KW Warszawa. Trwają prace nad premierowym numerem "Taternika" przygotowywanym przez nowy zespół redakcyjny. Nieuchronnie nasuwa się pytanie: kto to będzie kupował? Już dziś chcąc skompletować ważniejsze tytuły górskie i podróżnicze trzeba przeznaczyć 50 zł w miesiącu. Zapowiada się ostra walka o czytelników i reklamodawców. Nasze sympatie są przy zakorzenionych już na rynku czasopismach, tym nowym będziemy się jednak też przyglądać z życzliwą uwagą.
"Magazyn Górski" (kwiecień 2001, cena 6.50 zł)
|
Miesięcznik o górach i wspinaniu. Redaktorem naczelnym jest Jacek Trzemżalski, wydawcą firma Alpin Media. W numerze: newsy, serwisy tatrzańskie, skalne i bulderowe, kronika TOPR, recenzje, testy sprzętu, teksty poradnikowe. Felietony osobistości świata gór: Marcin Kacperek, Piotr Korczak, Piotr Pustelnik, Krzysztof Wielicki. Wśród obszerniejszych tekstów:
"Giewont -- fakty i mity", wspinaczkowa monografia, pióra jednego z największych tatrzańskich autorytetów, Władysława Cywińskiego.
"Kalallit Nunaat -- wspomnienie z Grenlandii" relacja uczestników ubiegłorocznej wyprawy, Janusza Gołębia i Marcina Tomaszewskiego.
"Między gnozą, a grozą" -- opowiadanie Piotra Narwańca.
"Bulderowe skale trudności" -- o historii wyceniania najmniejszych problemów wspinaczkowych pisze Piotr Drożdż.
"Ręka wspinacza -- przyczyny powstawania zespołów przeciążeniowych u wspinaczy sportowych." -- opracowanie Wojtka Swędzioła, część jego pracy magisterskiej.
Oprócz tego skałoplany "Okiennik Wielki" i "Zimny Dół" oraz galeria zdjęć. W maju kolejny numer "Magazynu Górskiego".
Władysław Janowski
"A/zero" biuletyn informacyjno-propagandowy KW Warszawa
|
Zespół redakcyjny tworzą: Mariusz Wilanowski, Marek Czyżewski i Marek Libront. W formacie papierowego "Brytana" na 42 kolorowych stronach można przeczytać o działaniach członków tego mocnego klubu (400 osób). Sporo o zimowym i letnim wspinaniu w Tatrach (schematy), ale też Jordania, Paklenica, Kaukaz uzupełnione o informacje praktyczne (dojazd, ceny, nocleg itp.). Oczywiście też dalsza zagranica -- El Capitan, Madagaskar -- są i wieści z zawodów. Jest co poczytać i oby tak dalej.
Władysław Janowski
"n.p.m." magazyn turystyki górskiej (kwiecień 2001, 66 stron, cena 6,50 zł)
|
Kolorowy miesięcznik redagowany przez Piotra Pustelnika, wydawany przez Dom Wydawniczy Kruszona z Poznania. Pismo adresowane do turystów górskich. Pierwszy, starannie przygotowany, numer przynosi wywiad z Jarosławem Żurawskim -- uczestnikiem zimowej wyprawy na Makalu i relację Artura Pasika z wyjazdu w Pireneje. Wiele miejsca zajmują materiały o charakterze poradnikowym. O możliwościach uprawiania różnych form turystyki w Alpach pisze Aleksander Bednarczyk; Grzegorz Lipnicki w artykule "Górska turystyka narciarska" koncentruje się na sprzęcie, Andrzej Liczbik doradza fotografom-amatorom, Janusz Chmielewski pomaga skompletować apteczkę. Jest też obszerne zestawienie map tatrzańskich (Tomasz Nodzyński) oraz teksty o posługiwaniu się w górach GPS i telefonem komórkowym. Mimo zapowiedzi we "wstępniaku", polskim górom poświęcono niewiele miejsca (artykuły o Babiej Górze i karkonoskim schronisku Samotnia). Na 7 stronach "galerii n.p.m." prezentowane są zdjęcia o tematyce górskiej -- w przyszłości ten dział mają współtworzyć czytelnicy pisma. Mocną stroną magazynu jest brak reklam, ale to zapewne będzie atut co najwyżej kilku pierwszych numerów... (mn)
Krakowskie Koło Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki wydaje własne czasopismo! Pierwszy numer "Maćkowej Perci" opuścił drukarnię w styczniu 2001. Redaktor Jan Jabłoński zapowiada, że pisemko będzie się ukazywać dwa razy do roku i zajmie się przede wszystkim Tatrami, Podtarzem i tematyką przewodnicką. W pierwszym numerze znajdujemy przedruki tekstów Walerego Eljasza (o przewodnictwie) i Tadeusza Staicha (o Józefie Krzeptowskim). Jest też referat wygłoszony przez Jarosława Balona z okazji 100 rocznicy śmierci Macieja Sieczki (w roku 1997). Janusz Kamocki przypomina o 80 rocznicy rozstrzygnięć granicznych na Spiszu i Orawie. Jerzy Kochman relacjonuje swój wyjazd na McKinleya i przy okazji omawia historię zdobywania tego szczytu, pisze też o nowinkach sprzętowych. Możemy też przeczytać spory wywiad z prezesem krakowskiego Koła -- Marianem Fersterem (wybranym ponownie na następną kadencję 22 lutego 2001). Numer zamykają pożegnania Zdziesława Leszczyńskiego, taternika i przewodnika w sutannie, oraz Witolda Henryka Paryskiego. (mn)