31.12.2006 ZMARL JERZY PILITOWSKI 12/2006 (67)
Konczymy rok 2006 smutna wiadomoscia. Od pani Marii Nowotarskiej otrzymalismy informacje, ze 30 grudnia w szpitalu w Toronto zmarl po dlugich cierpieniach inz. architekt Jerzy Pilitowski. Mial 80 lat. W czasie okupacji byl zolnierzem powstania warszawskiego (ps. "Sylwek", "Zbych"), wspinal sie w latach piecdziesiatych, m.in. z Janem Dlugoszem, Staszkiem Bielem, Andrzejem Pietschem. Z talentem fotografowal i rysowal (np. okladka "Gor Wysokich" z lutego 1955 r.). W Tatrach i na Podtatrzu pamietany jest takze jako zdolny architekt, nalezacy do reformatorow stylu budownictwa tatrzanskiego lat 60. i 70. Byl wspolprojektantem m.in. pawilonu przy Wlosienicy i domu wypoczynkowego "Harnas" w Bukowinie Tatrzanskiej nad szosa do Morskiego Oka. Z jego udzialem powstawaly nie zrealizowane nowatorskie projekty schronisk nad Morskim Okiem i na Hali Kondratowej. Mieszkajac w Kanadzie odwiedzal Polske i uczestniczyl w zlotach seniorow nad Morskim Okiem. Nabozenstwo zalobne odbedzie sie 7 stycznia u Norbertanek w Krakowie, uroczystosci pogrzebowe zostana odlozone do wczesnego lata.
W trojce projektantow "Harnasia".
Od lewej Leszek Filar, Przemyslaw Gawor i Jerzy Pilitowski.
29.12.2006 AAJ 80 – POLONIKA 12/2006 (67)
W najnowszym, osiemdziesiatym juz, tomie "American Alpine Journal" (vol. 48, 2006), w czesci "Climbs and Expeditions" znajduje sie wiele informacji o Polakach i polskich wyprawach. Sledzenie naszej dzialalnosci rozpoczynamy od tekstu Rafala Slawinskiego, relacjonujacego poprowadzenie drogi "Infinity Direct" na Denali – w towarzystwie doskonale znanego Walerija Babanowa. Rafal jest rowniez autorem zamieszczonego w tym tomie podsumowania sezonu wspinaczkowego w Canadian Rockies. Wyprawe na Sfinksa (Arkadiusz Grzadziel, Boguslaw Kowalski, Jerzy Stefanski), w ktorej trakcie powstala droga "Wyjscie z Cienia", zrelacjonowal Kuba Radziejowski. Plonem tej wyprawy byly warianty na wschodniej scianie Sfinksa "Czekajac na Jurka" oraz na Artesonraju, informacje o nich znalazly sie w uzupelnieniach do Cordillera Blanca, autorstwa Antonio Gomeza Bohoreza, Lindsaya Griffina i Richarda Hidalgo. Pozostajac w Ameryce Poludniowej, mozna przeczytac moja relacje z eksploracji Doliny Cochamo (B. Kowalski, J. Stefanski), w ktorej trakcie powstala droga "Wielkie Pekniecie" na niezdobytej wczesniej scianie El Monstruo. Sa takze informacje o innych naszych wspinaczkach w tym rejonie. Wowczas po raz pierwszy natrafilem na slad dzialalnosci sp. Stefana Cieslara.
Dolina Cochamo – El Monstruo.
Fot. Boguslaw Kowalski
W czesci poswieconej Afryce uwage zwraca opis wyprawy do Doliny Taghia (Eliza Kubarska, Przemek Borek i Dawid Kaszlikowski). Plonem tego wyjazdu jest najtrudniejsza klasyczna droga w Taghii, "Fantasia" na scianie Tagouimmt N'Tsouiannt. Warto tu wspomniec, ze na ostatniej stronie okladki znalazlo sie zdjecie Elizy z tej wyprawy, na ktorym mozna zobaczyc wspinajacego sie Dawida.
Polonika z Azji rozpoczyna obszerny material Rafala Slawinskiego, opisujacy dwie bardzo ambitne proby zdobycia Hassin Peak (ca. 6300 m) oraz East Peak of Farol (Slawinski, Steve Swenson z Kanady, Niemiec Hans Mittrerer; Pakistan, Charakusa Valley). Rowniez w Pakistanie, a scislej mowiac w Dolinie Nangma, dzialali Jan Kuczera i Tomasz Polok. Owocem tej wyprawy jest nowa droga "Moonlight Pillar" na Changi Peak, nazywanym takze Barasa. Ostatnia informacja o Polakach, jaka udalo mi sie odnalezc w tym bardzo tresciwym tomie "American Alpine Journal", odnosi sie do pierwszej polskiej wyprawy do Doliny Miyar (Dawid Kaszlikowski i Michal Krol). Relacja dotyczy poprowadzenia nowej drogi na dziewiczym szczycie, ktory otrzymal nazwa Lotos.
Oczywiscie, cieszy aktywnosc polskich wspinaczy w dalekich gorach, ale takze wzrost zainteresowanie nasza dzialalnoscia przez media zachodnie. Po bardzo owocnej jesieni biezacego roku jestem niemal pewien, ze Polacy stana sie stalymi bywalcami na lamach nie tylko AAJ.
Boguslaw Kowalski
23.12.2006 NOWINKI SPOD CHOINKI 12/2006 (67)
Dziwy nad Laba. Takim tytulem Andrzej Wilczkowski opatrzyl kiedys swoj artykul o pobycie w Saskiej Szwajcarii. Elbsandsteingebirge z siecia drog wspinaczkowych przekraczajaca liczbe 17 000 na przeszlo 1100 turniach pozostaje bodajze najwiekszym zwartym rejonem wspinaczkowym w Europie (jesli nie calym swiecie). W r. 2005 kronikarze dopisali dalsze 334 nowe drogi, z czego najwiecej, bo 52, poprowadzono w Bielatal. Drogi z ocena XIIb wzbogacily sie o 3 nowosci (Monch Meditation, Riesenechse Break jour Bridges down i Blasketurm Mutation), wszystkie autorstwa Thomasa Willenberga z uzyciem niestandardowych ringow, drogi klasy XIIa – o 6 nowych linii. Konczacy sie rok 2006 nie powinien byc gorszy. Jedna z ciekawszych drog zrobil na Vierling Thomas Willenberg (Schmidt's Katze XIIa RP XIIa, 3 ringi, 30 X 2006). Do wciaz otwartych spornych kwestii w Saksonii nalezy stosunek do magnezji, ktorej uzywanie w mysl tutejszej etyki i przepisow jest nielegalne. Odkad jednak magnezja stala sie popularna, byla i tu pokatnie uzywana. Teraz jej stosowanie na trudnych drogach stalo sie wlasciwie plaga. Sytuacja wyglada nawet dosc groteskowo, bowiem czesc ludzi, aby bezpiecznie siegac do woreczka szuka ustronnych miejsc, rezygnujac np. ze wspinania w zatloczone dni. Zdaniem Czecha Richarda Litochleba, z tego powodu w weekendy na drogach powyzej IXa w ogole malo kto sie wspina. Jedna z waznych "konkurencji" saksonskich jest kompletowanie wierzcholkow – aktualnie "Korona Saksonii" liczy ich sobie 1106. Pierwszym, kto wspial sie na wszystkie turnie, byl Manfred Kuhn w 1968 r. Wowczas bylo ich 913. Obecnie kolekcje te w calosci ma zaliczona 210 osob (w tym kobiet 12). W srodku minionego lata jako nr 210 zglosil sie z kompletem wejsc Czech Pavel Cerny, pierwszy obcokrajowiec na tej zaszczytnej liscie. W roku minionym przypadaly w Saksonii setne rocznice kilku przejsc waznych eksploracyjnie i sportowo. Warto je przypomniec:
7 IV 1906Wilder Kopf – Alter Weg VIOliver Perry-Smith i Rudolf Fehrmann
27 V 1906Jungfer – Alter Weg VIIWalter Honig (17 lat), Oliver Perry-Smith i Willy Baudisch. Pierwsza droga VII.
24 VI 1906Spannagelturm – Perrykante VIIbOliver Perry-Smith i Arthur Hoyer. Pierwsza droga VIIb.
3 IX 1906Dreifingerturm – Sudriss VIIbRudolf Fehrmann i Oliver Perry-Smith
9 IX 1906Teufelsturm – Alter Weg VIIb (VIIc)Oliver Perry-Smith, Walter Honig, Arthur Hoyer i Rudolf Fehrmann. W tym czasie najtrudniejsza droga w calym rejonie. Jako ciekawostke dodajmy, ze jej pierwsze polskie powtorzenie zrobione zostalo we wrzesniu 1989 roku.
Wspomnienia sprzed polwiecza. 11 listopada na Manhattanie odbyl sie XXVII z kolei doroczny bankiet Sekcji Nowy Jork American Alpine Club – impreza znana z atrakcyjnych programow i wyjatkowych gosci. Tym razem zaszczycil ja nie byle kto, bo dr Charles Houston, swiatowy autorytet w medycynie duzych wysokosci i jeden z pionierow wielkiego alpinizmu amerykanskiego lat przed- i powojennych, kierownik wyprawy amerykanskiej na K2 w r. 1953. W wieku 93 lat przygotowal on DVD "The Brotherhood of the Rope" (Braterstwo liny) – narracje wlasna polaczona z nagraniami historycznymi i materialem fotograficznym i filmowym z pamietnych wydarzen na niezdobytym wtedy jeszcze K2. Film przypomina pobyt zespolu w obozie VIII, gdzie zaskoczyla go i przytrzymala burza sniezna. Art Gilkey doznal tam zatoru zyly w nodze i konieczna byla jego szybka ewakuacja. Chociaz jego towarzysze wciaz jeszcze mieli sily do przeczekania zawieruchy i ataku szczytowego, nie zastanawiali sie i wybrali ratowanie towarzysza. W ciezkich warunkach doszlo do slynnego upadku piatki schodzacych, zatrzymanego z czekana przez Pete Schoeninga. Niestety, nieco pozniej Gilkey (nota bene juz prawie umierajacy) zostal porwany przez lawine i stracil zycie, reszta wrocila jednak calo do bazy, rezygnujac ze szczytu. "Wspinajcie sie jako przyjaciele, wroccie jako jeszcze lepsi przyjaciele" – brzmi przeslanie Houstona, a jest ono szczegolnie wymowne w zderzeniu z wiosennymi wypadkami na Everescie (o ktorych pisalismy na naszych lamach). Projekcja i prelekcja Doktora zostaly przyjete z glebokim poruszeniem i owacja. Wyjasnil on tez zebranym, o czym wielu mlodych nie wiedzialo, ze w jego czasach istnial podzial na alpinizm i na wspinanie. Alpinizm to byly powazne drogi i wyprawy na Alaske, w gory Kanady, Himalaje, zas "wspinanie" – glownie skalne – przygotowaniem i treningiem do uprawiania alpinizmu. Wieczor zamknela prelekcja dra Samuela Silversteina o wyprawie w Sentinel Range rowno 40 lat temu.
*
Nowe drogi w Sierra Nevada. Na Mount Whitney (4419 m), najwyzszym szczycie Sierra Nevada w Kalifornii, glowna atrakcje stanowi wschodnia flanka z kilkoma technicznymi drogami i sciezka prowadzaca na wierzcholek. Jak sie okazuje, ciekawa poludniowo-zachodnia sciana pozostawala dlugo nie zauwazana. W pazdzierniku 2006 jej prawdopodobnie pierwszego przejscia (po zeszlorocznym rekonesansie) dokonali Doug Robinson i Michael Thomas. Ich 20-wyciagowa alpejska droga "Lost" (IV 5.9+, z kilkoma latwiejszymi 5.6) jest "zaskakujaco dluga, trudna i zawila". Wspinaczka zajela im prawie dobe. Wystartowali rankiem o 8. Kontynuowali po zmierzchu w swietle ksiezyca i o 4 rano zameldowali sie na bardzo wietrznym tej nocy szczycie. Zdaniem Robinsona (61 lat, przedstawiciel "zlotego" pokolenia lat 60. w Yosemite) na scianie tej jest jeszcze miejsce na co najmniej 6 wybitnych drog, z tym ze trzeba pamietac, iz samo podejscie pod nia zajmuje 2 dni. Zwraca sie tez uwage, ze w calej Sierra Nevada znajduje sie niezliczona ilosc (literraly thousands) scian bez przejscia.
Fot. Wladyslaw Janowski
Nowe przepisy w Patagonii. Jeszcze kilkanascie lat temu ruch turystyczny nie byl wielkim problemem w rejonie Fitz Roy i w calym dzisiejszym Parku Narodowym Los Glaciares zdjecie. Okolo r. 1980 rejon ten odwiedzalo w sezonie stu lub dwustu gosci. Ale w r. 1998 bylo ich juz 20 000 a w roku zeszlym (2005) 45 000. Liczby te to glownie trekerzy, spedzajacy w gorach po kilka dni, wzrastaja tez jednak rzesze wspinaczy, ktorzy miesiacami czekaja na pogode we wnetrzu gor. Wszystko to razem bardzo obciaza miejscowe srodowisko naturalne. Dla powstrzymania degradacji konieczne sa dzialania ochronne. I tak od wrzesnia 2007 bedzie zabronione korzystanie z koni do transportu sprzetu i zywnosci drogami i sciezkami poza miasteczkiem El Chaltel. Wyprawy, ktore w przyszlym sezonie przyjada, musza byc przygotowane na dzwiganie ladunkow na wlasnych plecach. Odleglosci i deniwelacje nie sa duze, nie bedzie to wiec problemem porownywalny np. z Himalajami. Alpinisci winni tez wiedziec, ze ich "schronisko" w Campo De Agostini, sklecone w r. 1987 a w 1994 mocno rozbudowane, podlega likwidacji i nie bedzie budowane na nowo. Podobny los czeka obiekty w bazie Rio Blanco, ktore zostana zburzone w najblizszym czasie. Park Narodowy nie bedzie juz dopuszczal do wznoszenia jakichkolwiek trwalych konstrukcji na swoim terenie – do biwakowania beda sluzyly tylko namioty. Tzw. schroniska alpinistyczne, stworzone dla wspinaczy, z czasem zaczely tez obslugiwac innych uzytkownikow, co prowadzilo do niesnasek i wzajemnych pretensji. Poza wszystkim, byly one producentami smieci i odpadow a ich mieszkancy – dewastatorami okolicznych terenow, szczegolnie skapych w Patagonii zadrzewien. Kiedy te obiekty powstawaly, miasteczko El Chalten jeszcze nie istnialo. Dzisiaj ono winno byc glowna baza wypadowa, co uchroni obszar Parku od tak nieobojetnego dla przyrody bytowania w nim rzesz ludzkich. Inne regulacje parkowe beda utrzymane w mocy. Wspinacze przybywajacy do El Chalten musza zarejestrowac sie w urzedzie Parku. Rejestracja jest wolna od oplat ale obowiazkowa. Dyrekcja Parku liczy na zrozumienie ze strony przyjezdnych i ich wspolprace w dziedzinie ochrony tego unikalnego skarbu przyrody, jakim jest grupa Fitz Roy.
*
Nowy tom "Berg". Najnowszy "Alpenvereinsjahrbuch" 2007 liczy 320 stron. Zamieszczono w nim m.in. artykuly Stefana Glowacza, Alexandra Hubera, Marietty Uhden i Richarda Goedeke. Jednym z ciekawszych tekstow (10 stron) jest nakreslony przez Elmara Landesa portret Bernda Arnolda (ktoremu w lutym stuknie szescdziesiatka), w czasach NRD wybitnego saksonskiego skalkowca, pozniej z powodzeniem dzialajacego na calym swiecie (nowe drogi w Patagonii i Karakorum, na Madagaskarze i w Wenezueli). Zreszta pierwsze wyjazdy poza "demoludy" Arnold odbyl jeszcze "z glejtem od Honeckera", co wowczas wielu mialo mu za zle. Warto tez zapoznac sie z "Aktuelle klettersportliche Entwicklung im sachsischen Sandstein". Christian Hobenreich wywoluje z mrokow niepamieci pierwsze wejscia w Ruwenzori sprzed 100 lat, zas Rollo Steffens – 50-lecie zdobycia Broad Peaku. Bardzo ciekawy temat porusza Nicole Slupetzky – chodzi o lata wojny i podoboz koncentracyjny "Weisssee", polozony na wysokosci 2300 m. Temat "wiodacy" rocznika stanowia schroniska i szlaki alpejskie, zas temat geograficzny – rejon Grossglocknera. Atrakcyjny zalacznik stanowi zaktualizowana mapa Alpenvereinu nr 40 "Glocknergruppe" 1:25 000.
*
Big-Wall Pioneer Eric Brand. To nazwisko w Polsce znaja nieliczni, a warte jest zapamietania: Eric Brand, jeden z pionierow rozwiazywania problemow wielkich scian. 30 wrzesnia 2006 w swoim domu w New Mexico ucial drzemke na kozetce i... nie obudzil sie wiecej. Mial zaledwie 50 lat. Jako uczen szkolny studiowal zycie wezy, ktore hodowal i o ktorych wiedzial wszystko. Jako 20-latek zainteresowal sie wspinaniem i odtad ta dzialalnosc wypelnila jego zycie. Pasjonowaly go nowe drogi – z roku na rok trudniejsze. Wyszukiwal nowe linie w rejonach uwazanych za do cna wyeksplorowane. Pamietamy "Disco Strangler" na Leaning Tower, "Heartland" i "Genesis" na El Capitanie, "Ten Days After" i "Saddam Hussein" na Washington Column. Niektore wymagaly dlugiej roboty – "Heartland" 18 dni. Wspinal sie tez poza Stanami. W r. 1985 znalazl sie pod Mount Thor na Baffin Island. Wraz z 3 przyjaciol spedzil 33 dni w zachodniej scianie pokonujac b. trudne wyciagi i przeciagajac setki kilo wyposazenia. W r. 1995 sensacja sezonu byla jego droga "Book of Shadows" na polnocnej scianie Bezimiennej Turni Trango (Willie Benegas, Jared Ogden i Kevin Starr, 20 dni). Chetnie angazowal sie w sprawy ochrony srodowiska gorskiego i w dzialalnosc organizacyjna – przez szereg lat byl prezesem Sekcji Sierra Nevada AAC. Mimo iz nie mial naukowego przygotowania (we wszystkim byl samoukiem), interesowal sie historia sportow gorskich i zgromadzil bogate zbiory relacji, nagran magnetofonowych i filmow video, z ktorych miala powstac bogato ilustrowana ksiazka o wielkich scianach i ludziach, ktorzy je w trudzie pokonywali. Ksiazki nie zdazyl nawet zaczac – archiwa trafia do American Alpine Club Library w Golden, gdzie byc moze zostana opracowane. "Wszedzie go bylo pelno – napisano we wspomnieniu – trudno uwierzyc, ze juz go nie ma miedzy nami."
*
Gorskie echa zimnej wojny. W artykule "Szpiedzy z linami" (GS 01/06) wspomniana byla historia amerykanskiej misji szpiegowskiej CIA na Nanda Devi (7816 m) w Indiach w latach szescdziesiatych, ktorej w niejasnych okolicznosciach zaginal odbiornik napedzany radioaktywnym plutonem 238 i 239 – ten drugi o polowicznym rozpadzie 24 400 lat! Sprawa znow wrocila szerokim echem, tym razem z okazji opublikowanej na ten temat ksiazki przez Pete Tekade pt. "An Eye at the Top of the World: The Terrifying Legacy of the Cold War's Most Daring C.I.A. Operation" (s.304, Thunder's Mouth Press, 2006) a takze artykulu tego samego autora "The Secret of Nanda Devi" na lamach "Rock & Ice" nr 156 ze stycznia 2007 roku. W ramach pracy nad ksiazka (3 lata) autor (z trojka towarzyszy) odbyl w 2005 r. podroz pod Nanda Devi, o malo nie zakonczona tragicznie w wypadku lawinowym na Nanda Kot. Z artykulu mozna sie dowiedziec, ze w operacji szpiegowskiej sprzed 40 lat brali udzial znani amerykanscy wspinacze, jak Tom Frost (stale nie chce sie wypowiadac na ten temat), Lute Jerstad (zmarl w 1988 r. na atak serca w czasie trekingu w Nepalu), Jim McCarthy i Robert Schaller. Ten ostatni, z zawodu chirurg-pediatra, wspomina, iz rok po zagubieniu odbiornika wszedl samotnie na Nanda Devi, ale cala dokumentacje z tego wejscia (zdjecia i zapiski) skonfiskowala mu CIA. Tak jak trzech pozostalych zwerbowanych wspinaczy CIA, Schaller zostal wyrozniony przez Agencje medalem. Ubocznym efektem udzialu w calej akcji byl w jego przypadku takze rozpad rodziny. Jim McCarthy, byly prezydent AAC i prawnik z Manhattanu, ktory jako jedyny ze wspinaczy mial bezposrednia stycznosc z radioaktywnym plutonem, w 1971 r. zachorowal na raka jadra. Wyleczyl sie, ale uwaza, ze choroba byla skutkiem napromieniowania. Ten sam problem moze dotyczyc takze niosacych trefny ladunek Szerpow, nie majacych oczywiscie pojecia, w czym biora udzial: Gwarantuje – mowi McCarthy, ze zaden z nich juz nie zyje. Choc w artykule podane sa niektore nowe szczegoly calej historii, nadal przewazaja spekulacje i gesta mgla tajemnicy – normalna przy okazji szpiegostwa – wciaz utrzymuje sie wokol calej operacji.
Rudaw Janowic
09.12.2006 HITY ROKU 2006 12/2006 (67)
Co uznamy za przeboje wspinaczkowe konczacego sie roku 2006? Pewna przymiarke stanowia ogloszone ostatnio wstepne nominacje do najbardziej cenionej nagrody alpinistycznej – francusko-miedzynarodowego Zlotego Czekana. Uroczyste rozdanie nagrod nastapi 26 stycznia w Grenoble. Oto 5 glownych propozycji:
1. Ian Parnell i Tim Emmett za nowa droge poludniowo-wschodnim filarem Kedarnath Dome.
2. Igor Czaplinski, Andriej Rodioncew i Orest Werbicki za polnocna gran Singu Charpa albo Great Tower w Karakorum.
3. Pavle Kozjek za poprowadzona solo nowa droge na Cho Oyu.
Gorna czesc NW filara Chomolhari. Fot. Marko Prezelj
4. Marko Prezelj i Boris Lorencic za nowa droge polnocno-zachodnim filarem Chomolhari w Tybecie.
5. Denis Urubko i Siergiej Samojlow za nowa droge na Manaslu.
Wszystkie wyroznienia wiaza sie z gorami najwyzszymi, dwa z osmiotysiecznikami. Dwa wyroznienia zgarneli Slowency, co jak najsluszniej okresla wyjatkowosc tej nacji w alpinizmie – nie tylko wysokosciowym. W doborze osiagniec widac premiowanie stylu wspinaczki, przy czym dokonujacy selekcji wyraznie nie dysponowali obszerniejszym przegladem swiatowych dokonan. Przy drodze Kozjeka na Cho Oyu podano sciane poludniowo-wschodnia, podczas gdy faktycznie chodzi o lewa polac sciany poludniowo-zachodniej.
04.12.2006 SKALNE ROZMAITOSCI 12/2006 (67)
Josune Bereziartu. Zrodlo: Desnivel
Panie spod znaku 8c. Dotychczas 12 kobiet osiagnelo "swiety" stopien trudnosci 8c czyli amerykanskie 5.14b. Wsrod nich sa dwie Polki: Kinga Ociepka, najmlodsza w tym towarzystwie (20 lat), ktora we wrzesniu przeszla droge Geminis w hiszpanskim Rodellarze oraz Aleksandra Taistra z dwoma 8c z roku 2004: Power Play i Nie dla psa kielbasa na Pochylcu. Znany magazyn "Climbing" w numerze 253 z grudnia 2006 przedstawil cala elitarna grupe pogromczyn stopnia 5.14b wraz z krotkimi wywiadami z kazda z pan. Oprocz Polek sa na tej liscie 3 Slowenki (Martina Cufar, Maja Vidmar i Natalija Gros), 2 Hiszpanki (Eva Lopez i Baskijka Josune Bereziartu), Amerykanka Beth Rodden, Wloszka Jenny Lavarda, Francuzka Liv Sansoz, Niemka Marietta Uhden i Austriaczka Barbara Raudner. Stawce wyraznie przewodzi Bereziartu, majaca w dorobku jedna droge 5.14d/5.15a (Bimbaluna, Saint Loup, Szwajcaria) i szereg przejsc o trudnosciach 5.14.
 
Lot na Eigerze. W tym samym numerze "Climbinga" zamieszczono artykulik o polnocnej scianie Eigeru w cyklu "10 Things you didn't know about..." Wsrod cytowanych ciekawostek znalazlo sie miejsce dla Jana Mostowskiego, ktory w kwietniu 1963 roku przy probie przejscia direttissimy byl bliski tragedii na Eigernordwand, spadajac ok. 500 m do podstawy sciany. Przezyl ten dlugi upadek dzieki wyladowaniu na snieznej polce. Poza zwichnieciem kolana, nie odniosl zadnych powazniejszych obrazen. Mostowski tak to zdarzenie wspomina: Nabieralem szybkosci, odbijalem sie o polki, tluklem w skale kaskiem i plecakiem, czekajac na ostatnie uderzenie. Po prawdopodobnie 30 sekundach wyladowalem w glebokim sniegu u podstawy sciany. Zaczalem ruszac nogami i rekami i zrozumialem, ze niczego nie zlamalem. W szoku wyjalem przeciwsloneczna szminke i zaczalem smarowac nia usta.
 
Z Gor Skalistych. Na rzadko przechodzonej 1000-metrowej polnocnej scianie Mount Alberta (3619 m) w kanadyjskich Gorach Skalistych przybyla pierwsza klasyczna droga (a dopiero druga na calej scianie). Przejscia w 30-godzinnej akcji "od schronu do schronu" dokonali 7 wrzesnia 2006 Jon Walsh i Chris Brazeau. Ich linia poprzez na dole mikst (2 wyciagi) oraz sniezny lodowiec (550 m) dochodzi pod 200-metrowy wapienny uskok, pokonany w 6 wyciagach liny (w tym kluczowy 55 m M6 i 5.11). Dodajmy, ze sciane te jako pierwsi pokonali w r. 1972 Jocelyn C. Glidden i George H. Lowe (5.9 A3). W r. 1991 Mark Wilford droge te powtorzyl samotnie, dodajac wlasny wariant. Pierwszego zimowego wejscia na szczyt dokonal zespol Scott Semple, Eamonn Walsh i Rafal Slawinski 20 lutego 2005 r. po przejsciu w 9 godzin drogi japonskiej.
 
Wypadki w El Potrero. 24 listopada br. w trakcie wspinaczki solowej na drodze The Scariest Ride in the Park (5.9; 40 wyciagow) w El Potrero Chico w Meksyku spadl (prawdopodobnie z dolnej kruchej partii sciany) i zabil sie Jimmy Ray Forester, wspinacz z 17-letnim stazem i znany dzialacz z Teksasu i Oklahomy. Urodzony w r. 1963 (rok lotu Mostowskiego na Eigerze...), byl kronikarzem i znawca historii wspinania w tych stanach. Wapienne El Potrero Chico (zob. "Taternik" 2/2001 s.20–22) nalezy do atrakcyjniejszych rejonow sportowych, popularnych zwlaszcza wsrod Amerykanow. W ostatniej dekadzie co najmniej 5 osob stracilo tu zycie w roznych wypadkach. Najbardziej znany byl spowodowany obrywem kamieni smiertelny wypadek Wenezuelczyka Jose Luisa Pereyry (znanego z rekordow szybkosci na El Capitanie) w roku 2003.
Rudaw Janowic
*
Jan Mostowski pod Eigerem.
Fot. Czeslaw Momatiuk
Eiger – Post Scriptum. Cudowne ocalenie Jana Mostowskiego na Eigerze pamietam z relacji jego partnera, Czeslawa Momatiuka. Do wypadku doszlo 1 maja 1963 r. przy wycofywaniu sie zjazdami z proby przejscia direttissimy Eigernordwand. Przy starcie do trzeciego zjazdu, pod ciezarem Janka wyskoczyl hak zjazdowy. Zapewne napisano o tym w "Climbingu", ze Mostowski polecial razem z obiema linami, a Czeslaw pozostal w trudnej scianie z golymi rekoma. Widzial jak kolega koziolkuje, obija sie o polki i wyskakuje w powietrze – nawet przez moment nie zakladal, ze zyje. Nizej zniknal mu z oczu. Po ochlonieciu z szoku, Czeslaw nie zastanawiajac sie dlugo powiazal posiadane petle w sznur i z pomoca tej improwizacji rozpoczal ryzykowne zejscie. Tylko pajak Momo mogl sobie na cos takiego pozwolic. Skaly pokryte byly swiezym nocnym sniegiem. Trudnosci pochlonely jego uwage i dopiero po osiagnieciu nieco latwiejszego terenu zaczal wypatrywac ciala przyjaciela. Gleboko w dole zobaczyl na sniegu nieruchomy ludzki ksztalt. Nie bylo zludzen. Nie wolal, nie probowal nawiazac glosowego kontaktu. Snieznym terenem mozna bylo schodzic szybciej. Przejety nieszczesciem i przerazony, stromym polem zblizal sie do wciaz nieruchomej sylwetki. Jakie bylo jego zdumienie, kiedy lezacy bez ruchu Most nagle usiadl i przemowil do niego normalnym ludzkim glosem! Powiedzial, ze chyba przysnal na sloncu i ze jest biedny, bo ma skaleczony nos i byc moze zwichniete kolano... Tak to wiele razy opowiadal Momo, a przynajmniej tak jego relacje zapamietalem. Przygode opisal w "Taterniku 3–4/1966 s.87, jednak bez tu przypomnianych szczegolow. – Jozef Nyka.