GS/0000 ŚTYRBNE SŁÓWKO 01/1999
"Pod śtyrbną turnią rósł tam smrek halny" – czytamy u Witkiewicza w opowiadaniu "Na umarcie" (1891). "Puszczamy się »śtyrbnym« kominkiem", pisze Chmielowski o zejściu z Pośredniej Grani (Pamiętnik TT 1902 s. 32). "Kominkiem »śtyrbnym«, obecnie już wcale bezpiecznym, schodziliśmy zwolna ku przełęczy" – to ks. Gadowski w "Przeglądzie Zakopiańskim" z 15 stycznia 1905 roku, podobnie jak Chmielowski z użyciem cudzysłowu. Wyraz śtyrbno notuje Bronisław Dembowski w swym "Słowniku gwary podhalskiej" (Spraw. Komisji Językowej AU 1894 t.V). Artykuł Mariusza Zaruskiego "W śtyrbnych miejscach – Przyczynek do psychologii taternictwa", zamieszczony w "Wierchach" 1929, ostatecznie ugruntował karierę wyrazu, który wszedł do języka potocznego taterników, a w tekstach był w pewnym okresie nadużywany. Z tego m.in. powodu ma nawet osobne równo brzmiące hasełka w "Encyklopedii tatrzańskiej" (1973 s. 531) i "Wielkiej encyklopedii tatrzańskiej" (1995 s. 1211): "śtyrbny. W gwarze podh.: stromy, spadzisty." Posługujący się nim do dziś z lubością starsi taternicy nie zdają sobie jednak sprawy z faktu, że słowo to nie jest samodzielnym wyrazem lecz jedynie uproszczoną artykulacyjnie zakopiańską formą wyrazu "stermny, styrmny" = stromy, przepaścisty (choć także utalentowany wspinaczkowo). Dla ułatwienia wymowy nastąpiła zmiana podobna, jak np. w nazwach Pańszczyca → Pajszczyca czy Hławówka → Chłabówka. W prawidłowej formie wyraz styrmny (lokalnie z palatalnym "ś" w nagłosie) słyszymy poza Zakopanem i przyległą częścią Skalnego Podhala, co ciekawe, tej też używają na ogół pisarze góralscy – Władysław Orkan, Augustyn Suski, Andrzej Florek-Skupień ze Stołowego i inni. "Seł (...) w najśtyrmniese miejsca Tatr" – pisał Skupień o Bronku Czechu. Do wyjątków należy Andrzej Stopka-Nazimek, który w swoim "Sabale" (1897) ma nawet mocno podejrzany czasownik "styrbać się". Czasownik prawidłowy brzmi stermać się, styrmać się i znaczy wspinać się (po turniach, drzewach, dachach). Można też wejść pod nastermane skały lub na szczycie "ustermać" kopczyk, kładąc kamienie jeden na drugim. XIX-wieczne teksty przynoszą nam również formę rzeczownikową: sterminy. Używa jej Wincenty Pol dla "pionowych spadzistości turni", o "szczotach i sterminach" opowiada w r. 1858 Oskarowi Flattowi stary baca z Tomanowej, Tomasz Kipta ("Księga Świata" 1859 s. 142) – "szczoty (...) to same koniuszki werchów na turni, a sterminy to te strome spadki". Nazwa "Stermina" znalazła się też na mapie TT 1:25 000 z r. 1903 (nad Smokowcem). W Gorcach spadziste stoki i fliszowe urwiska zwane są stermami. "A po styrmach katędy wino rośnie" czytamy w "Kostce Napierskim" Orkana. Ze środkowego Podhala formę "po styrmach (urwiskach)" zapisał już w r. 1843 ks. Michał Głowacki ("Wierchy" 1955 s. 74).
Nie można nie pamiętać, że w polszczyźnie literackiej istnieje słowo "stromy". Zarówno stromy, jak stermny nawiązują do starosłowiańskiego pnia strem-, strom- (w starocerkiewnym strm lub strmen = spadzisty). Stąd rozpowszchnienie różnych form wyrazu na całej słowiańszczyźnie południowej: w bułgarskim strymno znaczy stromo ("strymni skali"), w czeskim i słowackim mamy strmý, w słoweńskim strm – stromy, przepaścisty, w serbo-chorwackim, strmina, strmen = stromizna, spad. W Alpach Kamnickich i Sawińskich jest kilka wysoko położonych przysiółków o nazwie "Strmec". Ze Słowacji wyraz ten notuje Ludwik Zejszner (1850, Rocznik Tow. Naukowego 1852 s. 291): "W końcu wielkiej doliny Dobszyńskiej, pod ścianą wapienną zwaną Styrmna Pyrdz (co znaczy stroma ścieszka)..." Zapisane przez Flatta sterminy spotyka się w nazewnictwie Alp Julijskich (np. szyjka na trasie zjazdowej z Vogla), a wyraz ten jest też notowany w słownikach języka słoweńskiego w znaczeniu stromizny, spady, czyli z definicją w pełni zgodną z tym, co powiedział ów wyżej cytowany baca. W "Planinskim Vestniku" 9/1998 na s. 394 czytamy: "Travnate strmine vabijo živino", "Glboko doli [por. góralskie "dołu"] pod strminami Badnja". Sięgając głębiej w przeszłość, objaśniane po łacinie wyrazy "sztërmy, sztermo" znaleźć można już w słowniku Ivana Belostenca (Johannis Bellosztenecz) "Gazophylacium illyricolatinum", napisanym przed r. 1675, a wydanym w 1740 w Zagrzebiu: gora sztërma; bërdo [= wierch – por. "Berdo" w Gorcach] viszoko, sztermo, pechine [skały] szterme. Wprowadzając w roku 1931 nazwę "Śtyrbna Przełęcz" dla siodełka w Śnieżnych Turniach "Taternik" (r. XV, s. 10) przeniósł nieopatrznie zdeformowaną zakopiańską wersję wyrazu na spiski obszar gwarowy, gdzie powinna ona mieć brzmienie "Stermna" lub "Styrmna Przełęcz". Nie jedno to takie potknięcie w nazewnictwie Tatr...
Józef Nyka
GS/0000 ROZBIÓR TPN? 01/1999
"Nie przedałek was, Tatry", to tytuł artykułu w świątecznej "Rzeczpospolitej" (24–27 XII 1998), upominającego się o krzywdy, jakich doznali górale wskutek przejmowania hal przez TPN w latach sześćdziesiątych. Autor, Michał Mońko, nie zadał sobie jednak trudu, by choć wyrywkowo sprawdzić naładowane emocjami informacje, jakimi go uraczyli gazdowie (a może tylko sama Zofia Bigosowa, prezeska powstałego niedawno Stowarzyszenia Właścicieli i Współwłaścicieli Hal i Polan w Tatrach?), przez co wystawił na szwank nie tylko sprawę o którą walczy, ale i dobre imię poważnej przecież gazety. Rzeczowy i szeroko udokumentowany artykuł na ten sam temat zamieściła "Polityka" nr 52 z dnia 26 grudnia (Jagienka Wilczak: "Rozbiór Tatr"). Autorka wysłuchała opinii różnych zaangażowanych w konflikt stron i doliczyła się aż 9 pretendentów do cząstek lub całych połaci Tatr, wśród nich PKL, PTTK i COS. Niestety, też nie ustrzegła się uproszczeń i błędów, wynikłych m.in. z niestarannej lektury "Paryskich". Problem istnieje, emocje rosną, a funkcja dyrektora TPN jest dziś jedną z najmniej godnych pozazdroszczenia w naszym kraju. A poza wszystkim, batalie takie muszą też budzić nadzieje wśród wywłaszczonych w roku 1945 (bez porównania brutalniej) ziemian i przemysłowców, a w parę lat później także beskidzkich Łemków. Krzywda jednakowo boli i jedna dla wszystkich powinna być moralność.
GS/0000 FRANZ GRASSLER 01/1999
W Monachium zmarł w wieku 86 lat dr Franz Grassler, zasłużony działacz DAV. Urodzony w r. 1912, był przez długie lata jednym z głównych animatorów pracy kulturalnej tej wielkiej organizacji. Od r. 1950 współprowadził programy górskie Bayerischer Rundfunk, w 1947 wznowił pismo "Der Bergkamerad", które redagował do r. 1957 – równolegle z pismem "Der Winter". W latach 1962–71 opiekował się biblioteką DAV, 1981–84 reprezentował Towarzystwo jako rzecznik prasowy, a od 1970 r. był członkiem jury dorocznej Nagrody Literackiej DAV, którą zresztą sam zainicjował. Był kronikarzem spraw górskich, jego autorstwa jest m.in. podział geograficzny Alp Wschodnich a także szczegółowy spis zawartości roczników DAV 1926–68. Na swym pracowitym życiorysie miał jednak brunatną plamę: podczas wojny był wysokim urzędnikiem Ortskommandantur Warschau, współodpowiedzialnym m.in. za wydzielenie getta i zagładę jego mieszkańców. Po wojnie przeszedł proces denacyfikacyjny, w r. 1957 sąd uwolnił go od zarzutów, zweryfikowano go też jako prawnika. "Pełniąc obowiązki w Warszawie – mówił – w ciągu roku zorientowałem się, co się tu dzieje i poprosiłem o przeniesienie do służby frontowej." Mimo to do końca życia miał wyrzuty sumienia – na temat eksterminacji Żydów anonimowo wypowiadał się m.in. w filmie Claude Lanzmanna "Shoa". Napisane przez historyka DAV, Helmutha Zebhausera, wspomnienie pośmiertne niewiele mówi o zasługach zmarłego, dużo natomiast o jego niesławnej wojennej karcie.
GS/0000 JASKINIE 01/1999
GS/0000 POŻEGNANIA 01/1999
GS/0000 GÓRY I KULTURA 01/1999
GS/0000 PERSONALNE 01/1999