GS/0000 BĘDKOWSKA I MORSKIE OKO 2003 06/2003
I tak mamy za sobą już XI z kolei zlot seniorów nad Morskim Okiem – tym wyjątkowy, że włączony w obchody 100-lecia zrzeszenia się taterników polskich. Nawiązałam do tej rocznicy w moim wystąpieniu powitalnym, wspomniałam też 50-lecie wejścia na Everest oraz 25-lecie zdobycia przez Polaków dwóch dziewiczych, 8,5-tysięcznych wierzchołków Kangchendzöngi. Nasz himalaizm zaczął się w 1939 r. na Nanda Devi East. Tak się złożyło, że była wśród nas córka jednego ze zdobywców tego szczytu, Magdalena Bujak-Lenczowska. W wystąpieniu przypomniałam, że w tym roku mija 30 lat pracy nad Morskim Okiem goszczącej nas każdej wiosny Marysi Łapińskiej. Z uczuciem smutku przyszło mi też wymienić tych, którzy opuścili nas w okresie od X spotkania: Adama Lewandowskiego, Zygmunta Stypę, Jana Staszla, Jana Józefa Szczepańskiego, Stanisława Worwę, Andrzeja Ziemilskiego. Za nich modliliśmy się wcześniej w czasie mszy odprawionej przez o. Leonarda z Wiktorówek.
W spotkaniu wzięło udział około 120 osób. Z radością powitałam 92-letniego seniora, Zygmunta Mikiewicza, niestety, z różnych przyczyn brak było kilku innych kolegów z najstarszego grona bywalców naszych zlotów: Zdziśka Dziędzielewicza (którego dowcipny list odczytałam), Ryszarda Schramma, Zygmunta Grabowskiego, Tadeusza Marka. Z młodszych – nie było przebywającego w szpitalu Janka Serafina. Dopisali za to goście zagraniczni. Po raz pierwszy pojawili się Jurek Pilitowski i Marek Stefański, przybyli też regularnie bywający nad Morskim Okiem Henio Bednarek i Andrzej Manda, obaj z żonami. Zarząd PZA reprezentowali Hania Wiktorowska, Andrzej Sobolewski i Ryszard Dmoch. Zbiorowe śpiewy wypadły tym razem słabiej niż w poprzednie lata; novum stanowiły za to tańce przy muzyce tanecznej.
W piątek i sobotę 30 i 31 maja pogoda sprzyjała spacerom do Dolinki za Mnichem i w inne ulubione zakątki. Ci, którym chodzić było trudniej, posiadywali przy stoliku na miejscu dawnego kurnika. Jurek Wala, Wojtek Kapturkiewicz i Adam Trzaska jak zwykle szusowali pod Zadnim Mnichem. Była też ekipa telewizyjna z TV Polonia z inicjatywy i pod kierownictwem naszego kolegi, Andrzeja Skoczylasa. Jak się dowiaduję, film jest już w montażu i zapowiada się interesująco.
Jak co roku, tydzień przed spotkaniem nad Morskim Okiem odbył się zlot Pokutników w Dolinie Będkowskiej u Jurka Rościszewskiego (24 maja 2003). Nie był tym razem tak liczny, jak poprzednie (ok. 50 osób). Z powodu innych zobowiązań zabrakło m.in. stałego mistrza ceremonii, witającego przybyłych przy ognisku – Karolka Jakubowskiego. Między uczestnikami znaleźli się Andrzej Manda z żoną i Jurek Pilitowski w towarzystwie rzadko widywanego Zbigniewa Łagockiego. Po raz pierwszy pojawił się Tadek Malkiewicz "Gandhi". Andrzej Manda miał z sobą zdjęcia z pierwszego zlotu, autorstwa Adama Dobrowolskiego. Dzięki nim mogliśmy sobie uświadomić, jak wyglądaliśmy w 1977 roku i ilu nas już od tego czasu brakuje.
[Pokutnicy 1977]
Przy jubileuszowym ognisku "Pokutników". Siedzą od lewej: Zofia Paszuchowa; Karol Jakubowski; Jerzy Michalski; Barbara Morawska z córką. Stoją: Kazimierz Paszucha; Lech Rościszewski; Jan Słupski, Andrzej Wilczkowski; Czesław Łapiński; Jan Zaleski; delegat KW Lublin; Bolesław Chwaściński. Fot. Józef Nyka
Mimo iż od śmierci Staszka Worwy upłynęło dopiero 2½ miesiąca, mogłam już rozprowadzać jego wspomnienia górskie, wydane pod tytułem "Bliżej nieba". Książka została życzliwie przyjęta i rozchodzi się całkiem dobrze. Szczególnie cieszą mnie pochwały za duży wybór zdjęć, których wysoka jakość jest zasługą przygotowującego je do druku pana Piotra Drapy.
Barbara Morawska-Nowak
GS/0000 POD ZNAKIEM EVERESTU 06/2003
Sezon wiosenny w Himalajach zapowiadał się źle, ostatecznie jednak z punktu widzenia interesów gospodarczych Nepalu i Tybetu potoczył się całkiem pomyślnie, choć Tybet musiał ograniczyć trekingi z powodu epidemii SARS. Przychody z turystyki są znaczne, zarobki dobrych Szerpów przekraczają 2000$. Jak zwykle, ruch skupiał się na Evereście, gdzie dodatkowe impulsy dał jubileusz 50-lecia. Sporo wypraw atakowało Cho Oyu, nieco mniej Shisha Pangmę, ale medialnie oba te szczyty pozostawały w cieniu wielkiego sąsiada. Było po kilka wejść na Dhaulagiri i Manaslu (w tym polskie). Szczęśliwie, niemal cudownie, zakończyło się zaginięcie Hiszpana Carlosa Paunera po wejściu 20 maja z 3 Włochami na Kangchendzöngę. Poza zainteresowaniem mediów pozostawała – sportowo ważniejsza przecież – działalność na niższych szczytach, gdzie są do odnotowania pierwsze wejścia i nowe drogi. Dużo pisano jedynie o próbach na trudnym południowym filarze Nuptse East (7804 m), prowadzonych osobno przez zespoły Walerija Babanowa i Hansa Kammerlandera. Szczyt, już kilkakrotnie atakowany, i tym razem nie pozwolił się zdobyć. Dziewiczymi 5-, 6- i 7-tysięcznikami otwieranymi przez Nepal (w ostatnich 2 latach udostępniono ich 131) interesują się szczególnie Japończycy. Tymczasem z obu stron Everestu bazy "pękały w szwach". W bazie Khumbu gościło 750 alpinistów i stało kilkaset namiotów. Nowością był szpitalik polowy, prowadzony przez dr Luanne Freer, która uratowała co najmniej jedno życie i kilkanaście odmrożonych palców. Sypały się różnego rodzaju rekordy. Jak nas informuje Eberhard Jurgalski, padły rekordy wejść w sezonie (około 250 osób, w tym kilka pań) i wejść jednego dnia (22 maja więcej niż 110 osób). O nowym męskim rekordzie wieku (70 lat i 266 dni Yuichiro Miury) pisaliśmy w poprzednim numerze. Najmłodszą osobą na czubku świata jest szerpańska 15-latka Ming Kipa, która 22 maja weszła na szczyt z doliny Rongbuk z trudniącymi się przewodnictwem starszymi bratem i siostrą (w Nepalu wspinaczki na Everest do 16 roku życia są zabronione). Mamy pierwszego czarnoskórego zdobywcę Everestu (32-letni Sibusiso Vilane 20 maja), mamy też nowego rekordzistę liczby wejść na szczyt: jest nim 43-letni Szerpa Appa lub Apa, dokonujący wejść od 1990 roku. Niepełnosprawnych podbuduje wejście pozbawionego jednej ręki Amerykanina. Dużo wrzawy wywołały nowe niewiarygodne biegi "BC – summit". Pemba Dorjee Sherpa wszedł w 12 godz.45 min, poprawiając poprzedni wynik Szerpy Babu Chiriego o przeszło 4 godziny. W 3 dni później Lhakpa Gelu Sherpa (36) okazał się jeszcze szybszy: 10 godz. 56 min i 46 sekund. Jednakże pierwszy z nich zakwestionował prawdziwość danych drugiego. Sprawa oparła się o Ministerstwo w Katmandu, Lhakpa ma jednak zdjęcia ze szczytu, uwierzytelniające moment jego tam przybycia. Ataki zimna sprawiły, że było sporo odmrożeń (m.in. Niemcy na Dhaulagiri, Piotr Pustelnik na Manaslu), wypadków śmiertelnych wydarzyło się tylko kilka, w tym niestety polski (Krzysztofa Liszewskiego na Evereście). Suma wejść na Everest (GS 05/03) przekroczyła 1900.
GS/0000 NA ZDROWIE PAŃ! 06/2003
Z okazji 100-lecia himalaizmu kobiecego w Karakorum, "Climbing" nr 222 z 15 czerwca 2003 (w Ameryce dystrybucja na ogół wyprzedza okresy datowania czasopism) opublikował artykuł "In the Footsteps of Fanny. Women in the Karakoram", napisany przez Lizzy Scully. Autorka mówi w nim z wielkim uznaniem o roli Polek w sportowym podboju Karakorum, a w szczególności o miejscu Wandy Rutkiewicz, której – zgodnie oczywiście z faktami – przypisuje kluczową rolę w rozwoju kobiecego alpinizmu wysokościowego. Oprócz niej wymieniono również Krystynę Palmowską, Annę Czerwińską, Dobrosławę Miodowicz-Wolf, Annę Okopińską i Halinę Krüger-Syrokomską. O pierwszych dwóch napisano niestety bez wzmianki o ich ważnym przecież wejściu w zespole kobiecym na Rakaposhi. Zamieszczono także historyczne zdjęcia z polskich wypraw na Gasherbrum III (1975), K2 1982 i K2 1984. Trochę miejsca poświęcono nierówności płciowej. "Podwójne kryteria ciągle istnieją. Wygląda na to, że jako wspinacz stale bardziej akceptowany jest ojciec", uważa Kitty Calhoun, matka dzieciom i uczestniczka wypraw w Himalaje i Karakorum. Wymieniona w tytule artykułu Fanny, to oczywiście Fanny Bullock-Workman.
Władysław Janowski
GS/0000 I JESZCZE RAZ PANIE 06/2003
W 50 lat po pamiętnym samotnym wejściu Hermanna Buhla (3 VII 1953), na Nanga Parbat weszła jego pierwsza rodaczka, Gerlinde Kaltenbrunner. Wejścia dokonała wraz z Baskiem Ińaki Otxoa w imponującym tempie 3 dni (18–20 VI). Etap pierwszego dnia wyniósł 1800 m! Gerlinde zaliczyła już Cho Oyu (1998), Makalu (2001), Manaslu (2002) a nadto Rocky Broad Peak (1994) i centralny wierzchołek Shisha Pangmy (2000). Ostro włączyła się też do tej gry Hiszpanka Edurne Pasaban, której wiosną powiodło się na Lhotse, a ma już za sobą wejścia na Everest, Cho Oyu i Makalu. Obecnie – w ramach programu Al Filo de lo Imposible – atakuje Gasherbrumy I i II. Narzeka na obecność ekipy filmowej (Manuel Benito), która źle wpływa na tempo akcji i na zachowanie się ludzi. W zespole jest też Szwajcarka Marianne Chapuisat. Katalonka Arceli Sagarra po zeszłorocznej porażce na K2 próbuje ponowić próbę (już swoją trzecią) na tym szczycie – dla zdobycia aklimatyzacji poprzedzi ją wejściem na Gasherbrum I. Aktualnie w konkurencji "Korona Himalajów" przodują Wanda Rutkiewicz (8), Francuzka Chantal Mauduit (6, obie niestety nie żyją) i Amerykanka Christine Boskoff (6), o której planach po zeszłorocznym niepowodzeniu na K2 nic jakoś nie słychać. Anna Czerwińska ma zestaw podobny do Gerlinde Kaltenbrunner przy czym zamiast Makalu i Manaslu ma Everest i Lhotse.
GS/0000 ZAKOPANE I TATRY W WARSZAWIE 06/2003
Z inicjatywy Burmistrza Zakopanego oraz Dyrektora Biblioteki Narodowej, 29 maja w gmachu biblioteki otwarte zostały trzy wystawy o tematyce zakopiańsko-tatrzańskiej: 1) Zakopane i Tatry w piśmiennictwie polskim na przełomie tysiącleci; 2) Tatry i Podhale w malarstwie Anny Miszalskiej-Gąsienicy i Jerzego Miszalskiego; 3) Zbójnicy na szkle malowani Mieczysława Kołodziejczyka. W uroczystym otwarciu uczestniczyło ok. 300 gości, podejmowanych góralską muzyką i specjałami góralskiej kuchni. Nową książkę Michała Jagiełły – "Zbójnicką sonatę" – przedstawił Tomek Łubieński. W składzie delegacji TOPR był Adam Marasek, film górski reprezentowali Andrzej Galiński i krytyk Wacław Świeżyński, górską literaturę m.in. Ewa Matuszewska i Jan Gondowicz. Wystawy plastyczne takie sobie. Ciekawa była prezentacja piśmiennictwa 1995–2003, która unaoczniała rozmiary produkcji książek i pism poświęconych Tatrom i Zakopanemu. Optycznie dominowało "Co słychać?" Basi Morawskiej, wyłożone w aż kilku gablotach. Wystawy będą czynne od 30 maja do 30 czerwca 2003 roku.
GS/0000 NANGA PARBAT 50 06/2003
Z okazji 50. rocznicy pierwszego wejścia na Nanga Parbat (8125 m, 3 VII 1953) główne uroczystości odbyły się w Pakistanie, a gościem honorowym był Reinhold Messner. Na swoje święto DAV zaprosił do Monachium 30 zdobywców tego szczytu, w tym niestety już tylko dwóch żyjących uczestników wyprawy Herrlikoffera: Fritza Aumanna i Hermanna Köllenspergera. Obecna była też pani Eugenia, wdowa po wielkim Buhlu. Podczas dyskusji, o bohaterze roku 1953 ciekawe rzeczy mówili Kurt Diemberger i Köllensperger. Robert Renzler z ÖAV opowiedział, jak wielki wpływ sukces jego rodaka wywarł na rozwój austriackiego alpinizmu powojennego. Z okazji jubileuszu ukazało się w różnych krajach wiele książek, w Niemczech dwie z nich wracają do tragedii Günthera Messnera w r. 1970. Książki napisali uczestnicy zdarzeń: Hans Saler ("Zwischen Licht und Schatten") i Max von Kienlin ("Die Überschreitung"). Na zapomniany już dramat pada więc nowe światło.
GS/0000 POŻEGNANIA 06/2003
GS/0000 MY WETERANI 06/2003
GS/0000 ROZMAITOŚCI 06/2003