Przez pół wieku należał do zakopiańskiej prominencji, do końca życia pozostał aktywny społecznie, towarzysko, intelektualnie. Był taternikiem, narciarzem, działaczem turystycznym i sportowym, jako wioślarz zbierał laury olimpijskie. Pochodził ze starego góralskiego rodu, jeden z jego przodków, Błażej, notowany jest w XVII w. jako wojewoda wałaski. Urodził się 1 kwietnia 1911 r., studia w warszawskim CIWF (od 1936) przerwała mu wojna, dokończył je po wojnie na UJ (mgr wf). W czasie wojny był członkiem ruchu oporu. Po wojnie czas jakiś kierował uzdrowiskiem Karpacz i jest wspominany jako jeden z pionierów polskiego narciarstwa i turystyki w Karkonoszach. Po powrocie pod Tatry był burmistrzem Zakopanego (194850), krótko zarządzał "Murowańcem", długo (195368) zakopiańskim Ośrodkiem Sportowym GKKF. Przed wojną do jego partnerów wspinaczkowych należeli m.in. Stanisławski, Gnojek, Korosadowicz, Kozik, Kenar, Lida Skotnicówna. Najlepszy sezon miał w r. 1929, uczestnicząc w pierwszych przejściach takich ścian, jak wsch. Zawratowej Turni, wsch. Kościelca, lewa strona pd.-zach. Kozich Czub czy chyba najszerzej znana zach. Żabiego Mnicha ("Czech-Ustupski"). Zapał do trudnej skały stracił na dłużej w dniu 6 października 1929, będąc naocznym świadkiem tragedii sióstr Skotnicówien na Zamarłej Turni. W r. 1932 (4 i 13 lipca) uczestniczył w I przejściach ścian (w tym uskoku) obu Szczytów Żelaznych Wrót.
W r. 1950 włączył się do prac zjednoczeniowych PTT-PTK i wszedł w skład pierwszego ZG PTTK. Przysięgę ratowniczą złożył 10 kwietnia 1953, ale brał udział tylko w 8 wyprawach. Był za to długoletnim prezesem Zarządu Głównego GOPR (195674), przyczyniając się do modernizacji wyposażenia i metod działania tej organizacji. Uprawiał też sport wyczynowy. W barwach SNPTT odnosił sukcesy narciarskie a jako zawodnik wioślarski AZS Kraków zdobywał medale w dwójkach podwójnych (193249 dwukrotny medalista ME i 6-krotny MP, 1935 mistrz Europy, 1936 w Berlinie brązowy medal olimpijski). Jerzy Ustupski był działaczem regionalnym, m.in. prezesem Związku Podhalan. Pisywał w gazetach i czasopismach, opracował dwa podręczniki: "Turystyka" (1952) i "Poradnik turysty narciarza" (1953). Zmarł 25 października 2004, spoczął na Pęksowym Brzyzku. Informacje o zgonie i pogrzebie zamieścił "Tygodnik Podhalański" w numerach 43 i 44/2004.
Niemałą sensację wywołał werdykt jury festiwalu filmów górskich w Banff w Kanadzie, które Grand Prize 2004 niespodziewanie przyznało polskiemu filmowi "Odwrót", nakręconemu 36 lat temu przez Jerzego Surdela. O tym wyjątkowym zdarzeniu (filmy retro nie są przecież nagradzane) szeroko donosiły niemal wszystkie strony internetowe na świecie. Przytaczały one opinie jurorów o filmie: "timeless and irreproductible" (Mike Libecki, USA), "impeccable directing and editing create a film of poetic ambiguity" (Liam Lacey, Kanada). Osobliwa była droga filmu na festiwal. Zgłosił go tam nie autor i nie polski producent, lecz amerykański alpinista Alex Bertulis. Nie wiadomo, jak wszedł on w posiadanie kopii. Zgłaszając film na festiwal podał choć stan faktyczny był łatwy do ustalenia że twórca filmu nie żyje, a on sam jakoby ocalił jedyną istniejącą kopię, udając się w r. 1981 do Polski na wieść o planach wprowadzenia stanu wojennego. Jak podał, modernizacja taśmy kosztowała go 10 000 dolarów. Podczas galowego wieczoru w dniu 7 listopada opowiedział tę wzruszającą wersję gościom festiwalowym, którzy nie znając historii Polski przyjęli ją z podziwem i aplauzem. Powtórzyły ją liczne światowe strony internetowe. Mimo upływu 20 dni Alex Bertulis nie porozumiał się z autorem filmu.
Na tegoroczny festiwal w Banff wpłynęło 330 filmów z 46 krajów, z czego do konkursu dopuszczono 57. Nagrody otrzymały m.in. narciarski "Sinners" (Kanada), "Alone Across Australia" (Australia), "Daughters of Everest" (USA), "Hike Hike Hike" (USA). Od r. 1994 osobny tok imprezy stanowi Festiwal Książki Górskiej (Banff Mountain Book Festival). Grand Prix prestiżowego festiwalu (a takim jest główny na zachodniej półkuli Banff) otwiera każdemu filmowi drogę do ekranowej kariery. W tym sensie Alex Bertulis, niezależnie od pobudek i łagodnie mówiąc niekonwencjonalnych metod działania, zasługuje na naszą wdzięczność, jego zaskakująca inicjatywa daje przecież zapomnianemu "Odwrotowi" nowe życie już w tece światowej klasyki filmu górskiego (w której prawdę mówiąc tkwił od Złotej Gencjany w Trento). Przypomnijmy jeszcze, że w r. 1979 Bertulis był członkiem polskiej wyprawy na Dhaulagiri, a jego 8-dniowy samowolny atak szczytowy (Taternik 3/1980 s. 106) spowodował konieczność przeprowadzenia trudnej akcji ratunkowej.
W centrum muzealnym w Nowosybirsku 15 listopada otwarto wystawę, poświęconą represjonowaniu rosyjskich wspinaczy, działających w latach międzywojennych w Stołbach. Zżyci z sobą i połączeni w zwarte grupy, ze słowem "Swoboda" w deklaracjach ideowych, stanowili oni dla GPU i NKWD element mocno podejrzany. W latach 30. zarzucano im dążenia wywrotowe, agitację antysowiecką i aresztowano pod różnymi pozorami, zwykle niezwiązanymi z alpinizmem. Pierwszy dyrektor rezerwatu Stołby, urzędujący w tamtejszej chatce Aleksandr Jaworski, skazany został na 10 lat zsyłki pod zarzutem organizowania młodych wspinaczy w grupę terrorystyczną, mającą zagrozić wodzom Partii w Moskwie (!). W r. 1938 izbuszki stołbistów zostały zrównane z ziemią, a grupki tych, których nie aresztowano, przepędzone ze skałek. "Żizń w Stołbach zamiorła". Centrum wspinaczy stanowiła chatka "Nielidowka", zbudowana w r. 1918 przez 5 braci Nielidowych, też później aresztowanych i więzionych. Na wystawie pokazano zdjęcia ludzi i pamiętnych izbuszek, najciekawsze są jednak kopie dokumentów z przesłuchań i dwu procesów Jaworskiego, a także oryginalne listy jego i innych stołbistów z więzień i łagrów. Absurdalność zawartych w protokołach oskarżeń budzi podobno niewiarę, że coś takiego mogło w ogóle kiedyś zaistnieć. Jaworski większą część swego wyroku odsiedział w Wiatłagu, gdzie napisał pełen tęsknoty poemat "Stołby". Uwolniono go i zrehabilitowano dopiero w r. 1954.
W
GS 07/04 informowaliśmy czytelników o rewelacjach z najgłębszej jaskini świata,
Wroniej czy inaczej
Krubera w Arabice w Kaukazie Zachodnim. Dalsze postępy (-1823 m) przyniosła sierpniowa wyprawa. Już wtedy mówiło się o realnych widokach na magiczne minus 2000 m. Realizacja oczekiwań przyszła szybko. W październiku Ukraińskie Stowarzyszenie Speleologiczne zorganizowało kolejną wyprawę pod kierownictwem Jurija Kasjana. Ekipa pracowała pod ziemią ok. 3 tygodni i zaatakowała zauważony wcześniej ciąg boczny, ok. 30 m powyżej syfonu 1823 m. Partie te dość łatwo puściły w dal i w głąb. Pokonując spadziste korytarze i studnie dotarto do suchej zamulonej komory, nazwanej Game Over. Obliczenie danych pomiarowych przyniosło rewelacyjny wynik: -2080 m! 26 października wiadomość o tym poszła w świat. Apetyty grotołazów są jednak większe. Istnieją widoki na dalsze posuwanie się w głąb, duże nadzieje stwarza poszukiwanie połączeń Wroniej (Krubera) z jaskiniami usytuowanymi powyżej niej. W naszej notatce w
GS 07/04 wyraziliśmy nadzieję na utrzymanie się zakomunikowanego wówczas wyniku -1800 m. Nie utrzymał się on niestety, może tym razem nowa wartość okaże się trwała.