GS/0000 |
MORSKIE OKO SZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA |
06/2005 |
Naprawdę trudno uwierzyć, że było to już nasze XIII spotkanie nad Morskim Okiem. Jak zawsze radosne i pełne gwaru, a z upływem czasu jakby coraz bardziej serdeczne. Do radości dołącza się też jednak nuta smutku: znowu zabrakło kilkorga stałych uczestników, a paru nie zobaczymy już nigdy. Tegoroczną frekwencję szacuję na 90 osób. Rekord wieku dzierżył Zdzisiek Dziędzielewicz mimo 89 lat (rocznik 1916) w godnej pozazdroszczenia formie. W sobotę pogoda dopisała, można nawet powiedzieć, że była bardzo ładna. Tradycyjny cel spacerów stanowiła Dolinka za Mnichem, nie brakowało też jednak ambitniejszych pomysłów: Jurek Michalski wszedł na Rysy (zaprawa przed planowanym na jesień Everestem...), Andrzej Wilczkowski i Marian Bała wybrali się na Opalone, Zdzisek Dziędzielewicz doszedł prawie do Kępy, Janek Koisar wspiął się na Mnicha, Jurek Wala i Wojtek Kapturkiewicz zjeżdżali na bigfootach z Wrót Chałubińskiego. Śniegu leżało jeszcze sporo i nawet na spacerach trzeba było zachowywać ostrożność.
|
|
Zdzisław Dziędzielewicz-Kirkin (z prawej) w rozmowie z Józefem Kittnerem i Jerzym Walą. Fot. Wojciech Kapturkiewicz |
Z pewnym opóźnieniem O. Leonard z Wiktorówek odprawił mszę św. przy kapliczce Matki Boskiej od Szczęśliwych Powrotów. Wspólna kolacja była jak zwykle okazją do pogawędek i wspomnień, snutych głęboko w noc. Nie zabrakło też tradycyjnych głośnych śpiewów, którym przewodzili Zbyszek Skoczylas, Staszek Kozieł i Staszek Biel. W tym roku zjechało się sporo osób spoza kraju: Parkins s żoną (Austria), Mietek Kołakowski z żoną (Francja), Koisarowie (Niemcy), Staszka Saloni (USA), Andrzej Klonowski (Australia), Elżbieta i Natalia Lipińskie, Marek Rusinowski oraz na krótko Jurek Pilitowski z wnukiem (z Kanady). W niedzielę pogoda się popsuła i dość wcześnie opuszczaliśmy gościnne schronisko. Znalazło się kilku ambitnych, którzy z pełnym obciążeniem wracali przez Dolinę Pięciu Stawów i Zawrat. Parę osób zatrzymało się nad Morskim Okiem na dłużej m.in. Staszka Saloni, Władek Malinowski, Janusz Baranek, Zdzich Dziędzielewicz. Niestety, opady deszczu a potem śniegu nie pozwalały na ciekawsze wycieczki. Wszystkim uczestnikom XIII zlotu dziękuję za udział i już dzisiaj zapraszam ich nad Morskie Oko w przyszłym roku. Obiecuję ładną pogodę!
Barbara Morawska-Nowak
GS/0000 |
HÄBERLEIN W TATRACH |
06/2005 |
|
|
Południowa ściana Ostrego Szczytu z droga Häberleina. Rys. Gyula Komarnicki 1918 |
Rok 1905 rozpoczął ważny ewenement: pierwsze zimowe wejście na Gierlach. Stulecie tego polsko-węgierskiego wyczynu uczciliśmy wydaniem zeszytu nr 15 naszej Biblioteczki Historycznej. W końcu tego lata mija 100 lat od równie doniosłego wydarzenia: pobytu w Tatrach Simona Häberleina i jego pamiętnych wejść południowymi ścianami Żabiego Konia i Ostrego Szczytu. Jego towarzyszką była Katherine (Käthe) Bröske z Zabrza, jedna z najlepszych alpinistek tamtego czasu. Poznał ją w Alpach, zrobili razem serię markowych dróg w Wilder Kaiser i w Dolomitach. Wspólny wypad w Tatry zaczęli 11 września od Mięguszowieckich i Wołowego Grzbietu. Podczas zejścia zachwycili się bezimiennym jeszcze Żabim Koniem: co najmniej tak strzelisty jak turnia Delago w Dolomitach! "Na czubku nie ma dotąd kopczyka dodał Simon jutro musi paść ten dziewiczy szczyt." Następnego dnia (12 września) dokonali wejścia ścianą południową, jak można się było spodziewać bardzo trudną. "Nazwiemy go Simonturm" postanowili na wierzchołku i nazwa ta obowiązuje do dziś w literaturze niemieckiej. 13 września udali się przez Hagi i Westerów do Smokowca i dalej do Hotelu pod Kozicą. Stamtąd 14 września wspięli się drogą normalną na Pośrednią Grań, z której wrócili (I zejście) drogą Bröckelmanna. 15 września 1905 nastąpił wielki skok: wraz z Käthe i jej mężem Maxem Bröske, Simon przeszedł (prowadził non stop) południową ścianę Ostrego Szczytu, wtykając w szczeliny wizytówki. Znowu było solidnie trudno, trudniej niż w Dolomitach, a droga jak zaznaczał w opisach "otrzymała nazwę Häberlein-Route". Przygodę zamknęło pierwsze zejście granią wschodnią. Obie ściany zrobione przez dobrego wspinacza alpejskiego były pierwszymi w Tatrach dużymi czwórkami i oznaczały nowy przełom w taternictwie, zwłaszcza że dzięki relacjom w Österreichische Alpenzeitung i Jahrbuchu UKV uzyskały europejski rozgłos. Mówi Bolesław Chwaściński (II wydanie, 1988, s. 104): "Drogi Häberleina były w skali bardzo trudnej, o cały stopień przewyższały wejście na Basztową Przełęcz i wszystkie najtrudniejsze miejsca pokonywane dotychczas w Tatrach." W tym sensie stały się ważnym impulsem i kierunkowskazem w rozwoju taternictwa. Katherine Bröske ma swoje skromne miejsce w alpejskich leksykonach, nie ma w nich jednak Häberleina, a w WET suche hasła obojga ograniczają zawartość do owego zaledwie 5-dniowego epizodu tatrzańskiego. Brak w nich nawet lat urodzenia, a przy Häberleinie także roku śmierci. Wielki, choć zaledwie 5-dniowy taternik, pozostaje człowiekiem niemal anonimowym. (Józef Nyka)
GS/0000 |
SOLO W HIMALAJACH... |
06/2005 |
Znany szwajcarski wspinacz, Ueli Steck (29), przeniósł alpejski koncept ścianowej łańcuchówki w wysokie masywy Himalajów. Na wiosnę 2005 zaplanował seryjne przejście 3 trudnych ścian w rejonie Mount Everestu. W połowie kwietnia uporał się z 1600-metrową skrajnie trudną północną ścianą Cholatse (Jobo Lhaptsan, 6439 m). Szedł "na lekko" plecak ważył zaledwie 6 kilo. Biwakował raz w ścianie i drugi raz w trakcie zejścia ścianą południową. Trudności drogi porównuje z drogą klasyczną na Eigerze, z tą różnicą, że szczyt znajduje się 2500 m wyżej, a w razie awarii nie ma mowy o jakiejkolwiek pomocy. Odpocząwszy w bazie, Ueli Steck przeszedł samotnie wschodnią ścianę Tawoche (6500 m), sąsiada Cholatse. Od 7 lat nikt nie stał na jego wierzchołku. Wybrał lodową nitkę w lewej połaci ściany, którą udało mu się dosłownie przebiec w 4 i pół godziny! Trzeci cel Szwajcara stanowiło III przejście NE ściany Ama Dablam (6828 m), niestety, niebezpieczne warunki śnieżne zatrzymały go na wysokości 5800 m, uniemożliwiając mu pełną realizację planu. Ale i tak to, co zrobił, jest jednym z głównych sportowych wydarzeń himalajskiej wiosny 2005 tuż obok sukcesów Francuzów na Chomo Lönzo. Uli Steck znany jest z licznych nowych dróg, m.in. na Eigerze i Mount Dickey na Alasce. W towarzystwie Stephana Siegrista wsławił się łańcuchówką północnych ścian Eigeru, Möncha i Jungfrau 25 godzin!.
Władysław Janowski
GS/0000 |
... I SOLO NA MOUNT MCKINLEY |
06/2005 |
Najnowszy "Climbing" (nr 242) zamieścił informację o pierwszym samotnym przejściu drogi przez Muldrow Glacier na Denali, dokonanym w dniach 123 maja 2005 r. przez Marka Klonowskiego (25 lat), podróżnika z Gryfina, absolwenta Akademii Morskiej w Gdyni. Na Amerykanach wrażenie zrobiło także to, iż Klonowski po przybyciu do Nowego Jorku całą drogę na Alaskę przebył niepopularnym w USA autostopem. Szczęśliwy traf sprawił, że już na Alasce Polaka podwoził pilot Jok Bondurant. Zatrudnił on Klonowskiego w swoim domu przy usuwaniu drzew, a następnie własnym 2-osobowym samolotem przerzucił go do Wonder Lake, początku wysokogórskiej części ekspedycji. Przez pierwsze 16 dni Klonowski nie spotkał nikogo i przebył trasę przez Muldrow Glacier do Karstens Ridge na Harper Glacier, skąd obniżył się 300 m do obozu pod liczącym ponad 5000 m West Buttress. W obozie tym spędził 4 noce w oczekiwaniu na poprawę warunków pogodowych, następnie wszedł drogą West Buttress na wierzchołek Denali (Mount McKinley, 6193 m). Ze szczytu wrócił tą sama grzędą.
Władysław Janowski
GS/0000 |
POLECAMY NORWEGIĘ |
06/2005 |
Iwona i Andrzej Skłodowscy odbyli 2-tygodniową podróż samochodową po górach Norwegii. Mimo spóźniania się lata, weszli na kilka szczytów m.in. na Galdhöpiggen (2469 m) i Glittertind (bez czapy lodowej 2451 m). Było cudownie i pusto, a ścianę Trolli w zimowej szacie zapamiętają jak mówią do końca życia. === Tymczasem nasi czescy sąsiedzi wspinali się w początku lata (826 czerwca) w granitowych monolitach polarnych Lofotów. Przeszli 750-metrowy filar Vagakollen, 30-wyciągowy Stormpillar (E5 6a/A3-) i tej samej wysokości drogę Freya, najtrudniejszą w rejonie (9/A3+ pierwsze powtórzenie). Granit jest fantastyczny a dzień trwa 24 godziny, wspinanie podobne do tego na Grenlandii. Na przechodzonych drogach są na ogół haki stanowiskowe, na wyciągach brak jednak przelotów. Z pierwszego przejścia drogi Freya (Robert Jasper z żoną Danielą) powstał ciekawy film, prezentowany na festiwalu w Cieplicach nad Metują.
GS/0000 |
KOMUNIKATY |
06/2005 |
W niedzielę 21 sierpnia o godz. 17 u Wizytek na Krakowskim Przedmieściu zostanie odprawiona msza św. za spokój duszy Andrzeja Zawady w pięciolecie zgonu. (
Anna Milewska)
=== Następnego dnia, 22 sierpnia, na Cmentarzu Powązkowskim odbędzie się uroczystość złożenia do grobu rodzinnego urny z prochami zmarłego w Kanadzie Andrzeja Skupińskiego. (
Bogna Skupińska) Obu niezapomnianych kolegów i przyjaciół pożegnaliśmy w "Głosie Seniora" w numerach
GS 08/00 i
GS 01/05.
Tegoroczne spotkanie Rendez-Vous Hautes Montagnes (RHM) odbędzie się w dniach od 6 do 12 sierpnia w Walii Północnej (UK). Bazą będzie schronisko Cwm Dyli Hut należące do Pinnacle Club. Duży wybór 2- do 4-wyciągowych dróg skałkowych, możliwość wspinaczek w klifie nadmorskim Gogarthu. Informacje: www.rhm-climbing.org. === Zakopiańscy organizatorzy I Spotkań z Filmem Górskim rozszerzają czas trwania imprezy: odbędzie się ona w dniach od 8 do 11 września 2005. Więcej informacji na stronie www.spotkania.tatrynet.pl.
Spotkanie Łojantów 2005. Zapraszam serdecznie do Morskiego Oka w dniach 79 października. W sobotę, jeśli pogoda pozwoli, proponuję spacer na Żabi Szczyt Wyżni. Koszt sobotniej imprezy bez zmian 25 zł. Schronisko mamy zarezerwowane, proszę jednak o wcześniejsze zgłoszenia. Chciałabym też zebrać adresy mailowe Koleżanek i Kolegów, aby w przyszłości ograniczyć ilość listów wysyłanych normalną pocztą. Mój adres internetowy: ; tel. 603 591 128. Do zobaczenia nad Morskim Okiem! (Elżbieta Fijałkowska).
GS/0000 |
Z NASZEJ POCZTY |
06/2005 |
Maciej Popko.
Od 9 czerwca jestem znowu w Polsce. Z Andrzejem Piątkiem, m.in. moim partnerem ze ścianki, weszliśmy na najwyższy szczyt Licji, Akdag (3070 m): cztery dni akcji, wielkie odległości (65 km poziomo od punktu startu), podejście ponad 2500 m przez lasy piniowe, potem wśród cedrów libańskich, skał jak z bajki, wreszcie po wielkich śniegach; mróz w nocy, szczyt dopiero trzeciego dnia rano, bardzo długi powrót. Rejon jest niezmiernie rzadko odwiedzany, wynika to z wpisów w książce wejść na wierzchołku (w przyzwoitej puszce).
GS/0000 |
PERSONALIA |
06/2005 |
GS/0000 |
W PARU SŁOWACH |
06/2005 |
-
-
-
-
-
-
-
|
|
Trapecio, 5644 m. Droga środkiem południowo-wschodniej ściany 900 m, ED+, Pavle Kozjek, Miha Lamprecht, Branko Ivanek i Bask Aritza Monasterio. |
-