GS/0000 MALARZ ALP W TATRACH 08/2005
[Edward Theodore Compton]
Edward Theodore Compton.
Rys. Edward Harrison Compton.
Sto lat temu, latem 1904 r., zwiedził Tatry genialny portrecista Alp, Edward Theodore Compton, który wykonał tu przeszło pół setki akwarel i szkiców. Część z nich opublikował w r. 1905 w numerach specjalnych "Leipziger Zeitung" i "Deutsche Alpenzeitung" (37 widoków) a osobno także w luksusowej tece "Die Hohe Tatra" (32,5 × 43,5 cm), zawierającej 7 plansz kolorowych i 26 drzeworytów. W tym wyborze 7 widoków to motywy z Tatr Polskich (2 kolory z rejonu Morskiego Oka). Kilka plansz przedstawia widoki Zakopanego, Smokowców, Łomnicy, Westerowa, są też impresje z wnętrz jaskiń Bielskiej i Dobszyńskiej, jest scenka z Pienin. Plansza taternicka pokazuje wspinaczkę z liną drogą Jordana na Łomnicę. Płaszczyzny jezior mistrz ożywia łódkami, nad brzegiem Zielonego Stawu Kieżmarskiego siedzi góralski... wędkarz, zawiedziony tym, że w wodzie nie ma ryb. Na podstawie zdjęć (m.in. Karłowicza) Compton ilustrował artykuł o Tatrach Dyhrenfurtha i Martina w roczniku DuÖAV 1908. Jego panorama z Płaczliwej Skały ukazała się w dziele Steinitzera "Alpinismus in Bildern" (por. GS 10/04), różne prace pojawiały się w książkach tatrzańskich. W Warszawie był w prywatnym posiadaniu piękny oryginał jego dużej panoramy Tatr od strony Spisza – po śmierci właściciela straciliśmy go niestety z oczu. Fragmenty kilku plansz z teki "Die Hohe Tatra" reprodukujemy w wersji elektronicznej GS.
Compton urodził się w lipcu 1849 r. w Stoke Newington pod Londynem, talent plastyczny ujawnił już w wieku lat 14. Kształcił się w Anglii. W r. 1867 rodzina przeniosła się do Niemiec, gdzie kontynuował studia plastyczne i gdzie spędził całe dorosłe życie. Pierwszy sukces wystawowy odniósł mając lat 21. Przed swym obrazem w monachijskim Cristalpalast zastał pogrążoną w zachwycie panienkę: w 3 lata później została jego oddaną żoną. Podejmował niezliczone wycieczki w Alpy i wyprawy w góry świata, m.in. na Korsykę, w Pireneje, w Kordyliery, pasma Skandynawii (Lofoty), w góry Nowej Zelandii (słynne widoki Mount Cook). Jego 70. urodziny uczczono budując w grupie Reißkofel w Karyntii schronisko Compton-Hütte. Zmarł w marcu 1921 w Feldafing – prochy polecił zanieść w ukochane Alpy. Był głównie akwarelistą, malował jednak również cenione krajobrazy olejne, także w wielkich formatach (widok Grossglocknera ma wymiary 1,8 × 4 m). Słynął z niewiarygodnej biegłości malarskiej: bogate w szczegóły szkice ze szczytów robił w 15 minut. Prace Comptona zdobią liczne wydawnictwa alpejskie, m.in. niemal wszystkie tomy 1889–1914 "Zeitschrift des DuÖAV". Jego obrazy znajdują się w wielu muzeach, największy zbiór ma Muzeum ÖAV w Innsbrucku, które w r. 1982 wydało album Ernsta Bernta "E.T. Compton Maler und Bergsteiger zwischen Fels und Firn", szkoda że bez żadnego widoczku z Tatr. Był też Compton wybitnym alpinistą – rejestry zawierają przeszło 300 jego wejść, w tym 27 nowych dróg. Wspinał się także zimą (np. 29 stycznia 1882 II wejście zimowe na Zugspitze), co wtedy nie było jeszcze praktykowane. Do jego partnerów należeli m.in. Karl Schulz, Karl Blodig, Emil Zsigmondy, Ludwig Purtscheller. Znakomitym malarzem gór był też jego młodszy syn, Edward Harrison.
Józef Nyka
Pani Nadii Brendel dziękuję za życzliwe udostępnienie mi teki "Die Hohe Tatra", stanowiącej rzadkość bibliofilską. Frau Nadja Brendel danke ich für die freundliche Hilfe, die mir die Einsicht in die rare Tatra-Mappe Comptons gewährte.
[Edward T. Compton - Czarny Staw i Niżnie Rysy]
Czarny Staw i Niżnie Rysy.
Malował E.T. Compton.
[Edward T. Compton - W Dolinie Białej Wody]
W Dolinie Białej Wody. Autor E.T. Compton.
[Edward T. Compton - Wspinaczka drogą Jordana na Łomnicę]
Wspinaczka drogą Jordana na Łomnicę.
Rys. E.T. Compton.
GS/0000 POLACY W AZJI CENTRALNEJ 08/2005
Tegoroczny sezon letni w górach najwyższych był owocny w rejonie Nanga Parbat i w niższych skalnych partiach gór, natomiast bardzo słaby na 8-tysięcznikach Karakorum. Jedną z sensacji stała się brawurowa akcja wydobycia przez helikopter pakistański Słoweńca Tomaža Humara z zerw ściany Rupal Nanga Parbat. Polska, jak zwykle, reprezentowana była słabo. O przygodach Piotra Pustelnika i Artura Hajzera na Broad Peaku pisaliśmy w GS 07/05. Wyprawa Ani Czerwińskiej na K2 z Bułgarami, Leszkiem Cichym i Darkiem Załuskim wykazała świetne przygotowanie i dużą bojowość, ale z powodu ciągłych niepogód dotarła do wysokości niewiele większej niż 8000 m. Młodszy polski zespół próbował sił w masywie Trango. Natomiast w pełni zadowoleni są uczestnicy wyjazdu w Pamir: 8 Polaków (2 panie) weszło w dniach 4–6 sierpnia na Pik Korżeniewskoj i 3 osoby 19 sierpnia na Pik Kommunizma. Nazwiska obu pań: Małgorzata Jurewicz i Justyna Osińska. W górach poradzieckich było polskich zespołów – wspinaczkowych i turystycznych – więcej, kilka w Kaukazie (też należącym do Azji), gdzie pod Uszbą doszło do tragicznego wypadku w szczelinie lodowej.
W jesiennych Himalajach mamy reprezentację jeszcze słabszą, choć dość "medialną": 17 sierpnia odbyła się w Warszawie konferencja Jerzego i Pawła Michalskich, którzy wybierają się na Everest. Jerzy, ur. w r. 1931, chciałby ustanowić nowy rekord wieku na czubku Ziemi, Paweł (ur. w 1973) realizuje wraz z ojcem plan wejścia na szczyty 7 kontynentów. Do tej pory weszli na 6 spośród owej wielkiej siódemki (ostatnim był Mount Vinson 2 stycznia 2003). Everest zaatakują od strony Tybetu – nie wykluczone, że w bazie nie zastaną nikogo, gdyż zainteresowanie tym szczytem jesienią ostatnio spadło niemal do zera. Ani Czerwińskiej dziękujemy za pamięć i miłe pozdrowienia z bazy pod K2. Kartkę podpisali też Leszek Cichy, Darek Załuski, Bojan Petrow, Dojczin Bojanow i Iwan Temelkow.
GS/0000 NANDA DEVI EAST 08/2005
22 sierpnia odleciała z Włoch silna wyprawa Sekcji Bergamo CAI, której cel stanowi "polska" góra: Nanda Devi East (7434 m). Włosi chcieliby wejść na nią nową drogą, dwukilometrową ścianą wschodnią. Na swojej stronie internetowej przedstawiają szczyt jako górę niezwykle trudną i pełną niebezpieczeństw (co jest prawdą), nic też dziwnego, że w długich tekstach nie wspominają o dwóch skromnych Polakach, którzy przed 66 laty weszli na nią jako pierwsi. Jeden z nich – Janusz Klarner – był po raz pierwszy w górach wyższych niż Tatry, a i w Tatrach jego dorobek ograniczał się do kilku tylko wspinaczek. Wyprawą włoską kieruje Marco Dalla Longa, który działał tu już 22 lata temu. Miesięcy zabiegów wymagało uzyskanie zgody na wejście wyprawy do pilnie strzeżonego Sanktuarium Nanda Devi (biosphere reserve UNESCO), zamkniętego około 1980 r. i w 2003 ponownie otwartego, jednak tylko dla 500 turystów rocznie.
GS/0000 OBELISK TRANGO NA SPORTOWO 08/2005
Baskowie Iker i Eneko Pou realizują program "7 paredes, 7 continentes", przy czym założeniem jest, że trudne ściany pokonują klasycznie. W lipcu obaj bracia przeszli drogę Eternal Flame Güllicha, Alberta, Sykory i Stieglera na "palcu" Trango (6257 m). 29 lipca osiągnęli szczyt, po 4 ciężkich dniach zmieniającej się pogody. Z 35 wyciągów z trudnościami do 7b+ z powodu zimna i wiatru dwóch nie zdołali odhaczyć. Za sobą mają 4 z 7 zaplanowanych ścian. – Kilka dni wcześniej na tym samym "Wiecznym Płomieniu" Güllicha błyskotliwy sukces odniosła czwórka Fédération française des clubs alpins et de montagne (FFCAM), która w dniu 22 lipca przeszła drogę (mimo temperatur -10) w 90% "en libre". Ciekawostką jest to, że czwórkę tworzyli Stéphanie Bodet (29), Arnaud Petit (34), François Petit (30) i Christophe Dumarest (25) – pierwsi troje znani mistrzowie świata w boulderingu i wspinaczce panelowej. Kolejny przykład przechodzenia od wspinania zawodniczego do wielkiego alpinizmu. Szczegóły w "La Montagne et Alpinisme" 3/2005.
GS/0000 DZIŚ W TATRACH CHODZI SIĘ TAK... 08/2005
Jerzy Wala był latem w Alpach Ötztalskich i Dolomitach, trafił jednak na słabą pogodę i nie nawspinał się wiele. Weekend 13–15 sierpnia spędził w Tatrach. Od 1700 m w górę leżał śnieg, na szczytach jego pokrywa przekraczała pół metra (nota bene w pełnej zgodzie z naszym dawnym przesądem, że feralny 13 sierpnia przynosi takie właśnie ataki zimy). Jurek wszedł z Dolinki Koziej na Zadni Granat, zawrócił jednak z braku raków i czekana. Tymczasem białą granią Granatów snuł się sznurek turystów, ten i ów w niedzielnym obuwiu i bez rękawic. Podobnie ludny był kierunek przeciwny – w stronę Żlebu Kulczyńskiego i pyszniącego się zimową bielą Koziego Wierchu. Turyści nie wydawali się zrażeni niebezpieczeństwem śnieżnych skał i stoków. A redaktora GS ostatecznie dobiła wiadomość, że tego samego dnia jego 11-letni wnuk i 14-letnia wnuczka wracali ze Słowacji do Morskiego Oka przez... Rysy. Dzieci są rozchodzone latem i zimą, ale z powodu powmarzanych w lód łańcuchów – emocji nie brakowało. To, że na Orlej Perci w ciągu takiego weekendu nie ma tuzina ciężkich wypadków, podważa sens naszych pouczeń o niebezpieczeństwach gór. Czy jednak my sami w latach młodości naprawdę byliśmy tacy święci? (jn)
GS/0000 CZAS POŻEGNAŃ 08/2005
[Andrzej Skupiński]
Andrzej Skupiński
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 08/2005
Basia Morawska-Nowak
W ramach mego pobytu w Kanadzie odwiedziłam dzisiaj Jurka Pilitowskiego w Toronto i tak doszło do spotkania seniorów na półkuli zachodniej. Z wysokości 11 piętra patrzymy na jezioro Ontario, jak na morze widoczne zza bogatej zieleni parku. Tak "wysokogórsko" Jurek tu mieszka – w osiedlu High Park. Wspominamy dawne czasy i kolegów z Jaśkiem Długoszem na czele. Na ścianie living room wisi ich niezapomniana wspólna fotografia, ta sama, z której do dzisiaj uśmiechają się do nas obaj w schronisku nad Morskim Okiem. Mój pobyt tutaj, bogaty w różnorakie przeżycia, dobiega końca. Rozpoczął się od Nowej Funlandii, zobaczyłam też co nieco w Quebecu i w Ontario. Do Gór Skalistych stąd za daleko... Pozdrowienia dla Czytelników "Głosu Seniora" ode mnie i od Jurka.
Władysław Janowski, Filadelfia.
W GS 07/05 przeczytałem recenzję "Gór Azji". Dla mnie jest to szalenie ciekawa książka i muszę przyznać, że studiuję ją właściwie codziennie. Jak pewnie wielu z nas, będę niecierpliwie czekał na następne tomy. U nas zaczyna się okres wyjazdów, głównie krótkich, bo kto tu – poza Prezydentem – ma długi urlop? Jutro jedziemy na 4 dni do New, pogoda jest obłędna, więc liczymy na ostre wspinanie. Pod koniec września będzie Kentucky, w październiku Siurana w Hiszpanii, w listopadzie Kalifornia, a w grudniu szykuje nam się wypad, tylko turystyczny, do Patagonii. Zapowiada się więc ciekawa jesień, bylebym tylko po drodze nie naderwał sobie jakiegoś ścięgna w barku, co mi się niestety zdarza. Serdeczne pozdrowienia!
GS/0000 KULTURA I NATURA 08/2005
GS/0000 PERSONALIA 08/2005
GS/0000 CIEKAWOSTKI Z GÓR 08/2005