GS/0000 WANDA HENISZ-KAMIŃSKA 05/2013
[Wanda Henisz-Kamińska, Czesław Łapiński]
Wanda Henisz-Kamińska wraz z Czesławem Łapińskim, Morskie Oko, 23 listopada 1985 roku. Fot. Józef Nyka
Odchodzi jako ostatnia z grona weteranów wielkiego taternictwa przedwojennego. Zamyka się pewna karta dziejowa, nikt nam już nie opowie, jak wyglądał Marek Cybulski, jak się wspinał Staszek Braun, kto jest na zdjęciu z Mirkiem Dunin-Borkowskim. Związała się liną w roku 1935 i miała znakomitych partnerów. Była od nich młodsza i przeżyła wszystkich. Urodzona 20 sierpnia 1918 w Zborówku, Wanda Heniszówna (-Kamińska) w r. 1932 zamieszkała w Zakopanem i tam w 1936 w "Szarotce" zdała maturę. W r. 1935 jej owdowiała matka wyszła za mąż za znanego zakopiańskiego lekarza i społecznika, redaktora "Zakopanego", Józefa Żychonia. Wanda góry poznała jako harcerka, turystka i narciarka, w arkana taternictwa wprowadził ją Wawrzyniec Żuławski. Na początek były granie Fajek, Niebieskiej Turni i Kościelca. Sama niebawem zachęciła do wspinania Marka Cybulskiego, syna taterniczki i pisarki Jadwigi Roguskiej-Cybulskiej. Z wielu wspólnych dróg wspominała klasyczną i trawers Zamarłej. Była blondynką o nordyckiej urodzie i otrzymała przezwisko "Walkiria". "To nasza maskotka" – mawiał o 17-latce Wiktor Ostrowski. W r. 1938 zapisała się na na Wydział Geologii UW, kolegę mając w osobie Stefana Bernadzikiewicza "Siama". W poczet członków uczestników Koła Zakopiańskiego KW została przyjęta w początku lata 1936 roku, członkostwo zwyczajne uzyskała dopiero w jesieni 1945. Jej częstym partnerem był Tadeusz Orłowski, w składzie zespołów pojawiali się też Róża Drojecka, Witold H. Paryski, Zofia Radwańska-Paryska, Jan K. Dorawski, Zdzisław Dziędzielewicz, a do bliskiego kręgu należeli Ostrowski, Bolesław Chwaściński, Józef Orenburg, Paweł Vogel, Tadeusz Bernadzikiewicz, Tadeusz Pawłowski i inne ówczesne sławy. Miała talent do skały, toteż uczestniczyła w otwarciu ok. 20 nowych dróg i wariantów, przewodnik WHP notuje ją 16 razy. Parę ważniejszych osiągnięć wylicza WET (s.491): Żleb Drège'a w Granatach (1938), pd.-zach. grań Żabiej Lalki (1946), pd.-wsch. uskok Zadniego Mnicha bez sztucznych ułatwień (1946), środek pn. ściany Żabiego Szczytu Wyżniego (1946). Wykaz jej wejść z pomyślnych lat 1945–46 zawiera "Taternik" 1947 s.19–20. W pamięci najgłębiej utkwił jej udział w pierwszym przejściu Żlebu Drège'a, jako pierwsza wspinaczka po 2-letnim pobycie w Kanadzie. Z roku 1945 wspominała nowe warianty na pn.-wsch. ścianie Mięguszowieckiego Pośredniego, na wsch. żebrze Rumanowego i na pn.-zach. ścianie Wielickiego Szczytu. Wspinała się też w Tatrach podczas wojny. W lecie 1941 r. mieszkając przez dłuższy czas w "Murowańcu", chodziła z Orłowskim po okolicznych ścianach. Pogoda była deszczowa, a oni cieszyli się pięknem dróg Stanisławskiego. Nie stroniła też od działalności w zespołach żeńskich, w których mogła pełniej pokazać swoje umiejętności. Jej partnerką bywała dr Małgorzata Serini-Bulska, z Zofią Krygowską zrobiła nawet nową drogę na Żabi Szczyt Niżni – przez zach. żebro wtedy jeszcze bezimiennej Marusarzowej Turni (WHP 1164, 14 VII 1947). Później nadal bywała w Tatrach, wprowadzała w nie synów, zdarzały się też łatwiejsze wspinaczki. W większym gronie dawnych przyjaciół ostatni raz znalazła się w Roztoce i nad Morskim Okiem w listopadzie 1985 – na hucznych urodzinach Tadeusza Pawłowskiego. Poznała wtedy Fera Mrázka i Arna Puškáša. Już przed wojną z zapałem fotografowała, dziadek kupił jej aparat Leica. W lata wojny była zaangażowana w sprawy konspiracyjnego KW, produkowała setkami odbitki dla "Taternika", które odbierał od niej Tadeusz Bernadzikiewicz (Tebek). Była członkinią honorową KW Warszawa, taternictwem i górami interesowała się do końca życia a "Głos Seniora" otrzymywała w większym i czytelniejszym formacie. Ostatni liścik, napisany już chwiejną ręką, otrzymaliśmy od niej na Boże Narodzenie 2012 roku. Zmarła 5 maja 2013 r., w dniu 13 maja spoczęła obok męża na Starych Powązkach.
Józef Nyka
Lit. Garść wspomnień z dawnych lat. Z Wandą Henisz-Kamińską rozmawiają Barbara Morawska-Nowak i Stanisław Janocha. "Pamiętnik PTT, tom 11, 2002 s.93–98.
GS/0000 TONI JANIK 05/2013
[Antoni Janik]
Antoni Janik, 2008
W dziejach naszej organizacji niewielu było działaczy, którzy w sprawy Klubu włożyliby tyle serca i taki szmat życia. Urodził się 17 kwietnia 1919 r., matka była Niemką sudecką, ojciec zginął w Katyniu. Po maturze, obowiązkową służbę Junaków odbywał w Zakopanem, mieszkając w barakach za "Kolibą" i budując drogę podnóżami Gubałówki. W jesieni 1939 r. przy próbie ucieczki na Węgry został zdradzony przez słowackich chłopów i kilka miesięcy spędził w więzieniu gestapo w Rzeszowie. Wydobycie go stamtąd przez matkę graniczyło z cudem. Z wykształcenia był ekonomistą (Akademia Handlowa w Krakowie 1950–53). Wspinał się od r. 1953, taterniczką była też jego żona Inka, zmarła w r. 1995. Taternictwa oboje nie traktowali wyczynowo, Antoni – Toni, jak go nazywaliśmy – był za to bardzo aktywny organizacyjnie. W latach 50. działał w łódzkich Sekcjach Taternictwa i Alpinizmu, gdzie jako "sprzętowy" zajmował się ważnym wówczas zaopatrywaniem ludzi w sprzęt, odzież, obuwie. Zainicjował wtedy i zorganizował wymianę grup wspinaczy z NRD. W składzie Zarządu Głównego KW znalazł się w kadencji 1956–58 a następnie w latach 1963–1977 z również ważną funkcją skarbnika i prezesa. Jego pomysłem był, uruchomiony w r. 1964, Fundusz Berbeki. Prezesura Toniego objęła kadencje 1969–72 i 1972–74, podczas których w naszym alpinizmie wiele się działo dobrego. Wyjechała pierwsza wyprawa w Karakorum (na Malubiting, 1969), 26 sierpnia 1971 biało-czerwona załopotała na prawie 8-tysięcznym dziewiczym Kunyang Chhishu, ruszył himalaizm zimowy (Noszak 13 II 1973, 8250 m na Lhotse 25 XII 1974). Inicjatywą i "oczkiem w głowie" Toniego była Komisja Alpinizmu Niewyczynowego, która drogą wyjednywanych przez niego na Zachodzie "lewych" zaproszeń pozwoliła w te ciężkie lata ok. 300 członkom KW zobaczyć Alpy i inne góry Europy. Zwieńczeniem tego programu były dwie samolotowe wymiany 60 osób z Club Alpin Suisse, z grupowym wejściem na Mont Blanc 42 osób. Kierował tymi wymianami przyjaciel Toniego, sekretarz generalny KW, Jan Kowalczyk. Jako biegły w niemieckim, Toni cieszył się poważaniem w UIAA, której ton wtedy nadawało lobby niemieckojęzyczne. Na kongresach UIAA ściskał dłonie generałów Franco w Hiszpanii i Svobody na Hradczanach. Należał do nielicznych wówczas działaczy, którzy umieli przewidzieć karierę wspinania zawodniczego i lansować je wbrew gremialnym na Zachodzie sprzeciwom i protestom. Jako oficjalny obserwator UIAA był delegowany na radzieckie zawody na Krymie. W r.1971 (16–17 października) zorganizował w Zakopanem jedyne u nas po wojnie Walne Zgromadzenie UIAA. Był ostatnim prezesem KW i członkiem honorowym PZA. O swoich górach i swojej pracy w Klubie szeroko opowiedział w rozmowie z red. Barbarą Morawską-Nowak w "Taterniku-Suplemencie" 1997.
Toni miał rozległe zainteresowania humanistyczne, rozczytywał się w książkach o historii najnowszej. Był patriotą śląskim i cieszyńskim, ostatnio zatroskanym problemami tych ziem. Na temat gwary śląskiej wymieniał listy z prof. Miodkiem. Prowadził szeroką korespondencję, w pisaniu listów i w polszczyźnie był mistrzem, jakich już dzisiaj nie ma. Mało kto też wie, że jako emeryt Toni stał się wytrawnym podróżnikiem. W latach 1979–92 odbył statkami PLO 7 rejsów, w tym jeden dookoła świata (60 000 km). "Przebyłem na morzu łącznie 235 000 km, byłem w 39 krajach, zawinąłem do 97 portów, w morzu spędziłem 429 dni, w portach 391 dni" – pisał. Zwiedził też partie ZSRR, Koreę Północną, a w marcu 2007, w wieku 88 lat – Chiny. Trzy razy był w Ziemi Świętej, gdzie wszedł na górę Synaj. Jego relacje z podróży liczą 24 oprawione tomy (6300 stron) i znajdują się dziś w zbiorach bibliotek Śląskiej i Jagiellońskiej, podobnie jak jego cenne opracowania katyńskie. Zmarł 8 maja 2013 i spoczął obok Inki na krakowskim Salwatorze. Opuszcza nas po niezwykle aktywnym życiu i ciężkiej chorobie – równocześnie z Wandą Henisz-Kamińską, swoją prawie rówieśnicą. W górach raczej się nie spotkali, ale razem zastukają do bram Raju, na który oboje uczciwie zasłużyli.
Józef Nyka
[Hradczany 1969]
Hradczany 1969 r. Prezydent Ludwik Svoboda wita delegata Turcji Osmana Cikigila. Z lewej prezes UIAA, Albert Eggler, Toni Janik w środku szeregu.
Odejście Toniego jest dla mnie wyjątkowo bolesne. Przysyłał mi często listy, wspominam go z czasów kiedy był prezesem KW, ze wzruszeniem przypominam sobie jego przyjazd do Gdyni, by pożegnać naszą wyprawę odpływającą do Peru (1971). Mam w pamięci jego działania umożliwiające wielu członkom KW wyjazdy w Alpy. Byłem m.in. na zorganizowanych przez niego wyjazdach w Alpy Walijskie, w masyw Mont Blanc, kierowałem obozem w Alpach Delfinatu (Oisans). Ze wzruszeniem przypominam sobie "laurki", jakie mi przysyłał w lata mojego prezesowania w KW Bielsko-Biała a potem BKA. Były to zachęty do dalszej pracy w Klubie. Żegnam go ze szczerym smutkiem.
Jan Weigel
GS/0000 Z TATR SŁOWACKICH 05/2013
Od 11 maja Łomnica Tatrzańska ma nową placówkę muzealną. W samym centrum miejscowości otwarto interesujące Muzeum Narciarstwa. Twórcą ekspozycji i właścicielem znacznej części eksponatów jest młody kolekcjoner i entuzjasta sportów zimowych, Vladimír Hubač. Muzeum prezentuje początki narciarstwa na Słowacji (do r. 1945), ale także historię innych sportów zimowych. Do najcenniejszych pamiątek należą ponad 3-metrowe narty wyprodukowane w r. 1885 w Oslo. Można także oglądać oryginalne bobsleje z r. 1908, wykorzystywane na torze na stokach Łomnicy. Muzeum jest czynne codziennie w godz. 9–18 (a latem nawet do 22), wstęp 2,50 €.
6 maja słowackie agencje podały, że jeszcze przed tegorocznym sezonem letnim zostanie wytyczona pierwsza na Słowacji via ferrata. Jej pomysłodawca, Oblastna organizácia cestovného ruchu Región Vysoké Tatry, ma już podobno zgodę ŠL TANAP, S-TANAP i miasta Wysokie Tatry na poprowadzenie takiej drogi granią między Czerwoną Ławką a Lodową Przełęczą. Trwają rokowania z ministerstwem ochrony środowiska. Koszty budowy ferraty oszacowano na 30 000 €. Na razie nie wiadomo nic na temat przepisów, które powinny regulować ruch na nowym szlaku.
Przy okazji informacja, że w maju ukazało się nowe, VIII już, wydanie naszego przewodnika "Tatry Słowackie", gruntownie zaktualizowane, choć bez powyższych informacji. W kwietniu opuściło drukarnię XVIII wydanie "Tatr Polskich".
Monika Nyczanka
GS/0000 NASI TAM WYSOKO 05/2013
W tym sezonie Polacy znowu uczestniczą w obleganiu 8-tysięczników. Pod Dhaulagiri 10 kwietnia założyła bazę wyprawa unifikacyjna PZA pod proporcem projektu "Polski Himalaizm Zimowy" i pod wodzą Jerzego Natkańskiego. Zespół tworzą Agnieszka Bielecka, Tamara Styś, Robert Cholewa, Marcin Miotk, Piotr Tomala, Darek Załuski, Jacek Żebracki. W połowie maja Jacek zachorował i zszedł w dół, eskortowany przez Marcina Miotka. Z tego samego zezwolenia korzysta Paweł Michalski, który wspina się z Włochem Simonem la Terra. Na Makalu próbują szczęścia Kinga Baranowska i Rafał Fronia. Kinga ma w dorobku osiem 8-tysięczników, czyli tyle, ile zebrała Wanda Rutkiewicz. Z początkiem lata ma wyruszyć organizowana przez Jacka Berbekę wyprawa pogrzebowa na Broad Peak.
GS/0000 MOUNT EVEREST 60 05/2013
Świętujemy kolejne jubileusze pierwszego wejścia na czubek Ziemi, najhuczniej fetowana była – w Katmandu i Londynie – pięćdziesiątka. Wiosną 1953 sukces wyprawy brytyjskiej nasza prasa przyjęła kwaśno, donosząc o nim w skromnych, pełnych niewiary i uszczypliwości notatkach. Próbowano podważać prawdziwość relacji, akcentowano pierwszeństwo Tenzinga na wierzchołku. W pełni rzeczowe omówienie dał "Oscypek" nr 8 a jeszcze pełniejsze Jan K. Dorawski w "Tygodniku Powszechnym" 1953–1954. Tzw. "problem Tenzinga" "Oscypek" nazwał otwarcie "bzdurą". Tegoroczny jubileusz jest tym szczególny, że po śmierci 20 marca Georga Lowe (GS 03/13), nie żyje już nikt z członków zwycięskiej ekipy Lorda Hunta. Jak obliczył Eberhard Jurgalski, od r. 1953 do połowy r. 2012, czyli w ciągu 60 lat, na szczyt Everestu weszło 3755 ludzi, niektórzy powtórnie lub po wiele razy. Wejść w sumie dokonano 6150. Tej wiosny sypią się kolejne setki, a "historycznymi" faktami stają się takie wydarzenia, jak pierwsze siostry bliźniaczki (Hinduski) czy wejścia od południa i od północy w jednym sezonie (Meksykanin David Liaño). Na szczycie było już 8 alpinistów z ukończonym 70. rokiem życia. Od 23 maja najstarszym zdobywcą jest 80-letni Japończyk Yuichiro Miura (ur. 12.10.1932). Z okazji jubileuszu, w Szwajcarii ma się ukazać album pokazujacy zmiany cywilizacyjne w rejonie Everestu. Na 135 zdjęciach "wtedy i dziś" widać jak umiera krajobraz z lat pionierskich wypraw – tylko patrzeć, jak w Namche Bazar wystrzelą apartamentowce. Autorem opracowania jest młody naukowiec badający tamten region, Rodney Garrard.
[koperta]
Ciekawostka filatelistyczna: zaproszenie na obchody jubileuszu 25-lecia zdobycia szczytu.
GS/0000 WIEŚCI Z HIMALAJÓW 05/2013
GS/0000 KRÓTKO 05/2013