|
Zbliza sie Dzien Zaduszny, a tylu bliskich przyjaciol nie ma juz miedzy nami. Wspominamy ich wszystkich, szczegolnie zas tych, ktorzy pozostali w skalach i lodach swiata bez mogil i krzyzy. Niech odpoczywaja w pokoju na lonie snieznych gor, ktore za zycia znaczyly dla nich tak bardzo wiele.
|
|
GS/0000 |
KS. WOJCIECH GRZEGORZEK |
10/1997 |
Na stronie 382 "Wielkiej encyklopedii tatrzanskiej" znajduje sie nota biograficzna ks. Wojciecha Grzegorzka, jednego z najwybitniejszych taternikow polowy XIX wieku. Gromadzac kiedys materialy do publikowanego w "Goscincu" slownika zasluzonych turystow polskich dotarlem do przechowywanego w tarnowskim Archiwum Diecezjalnym wlasnorecznie napisanego zyciorysu Ksiedza. Lacinski tekst z dnia 13 kwietnia 1875 r. nic nie mowi o jego pasjach gorskich, wart jednak bylby opublikowania, gdyby nie to, ze wskutek uplywu czasu pewne jego fragmenty sa nieczytelne. Z zyciorysu wynika, iz ks. Wojciech Grzegorzek urodzil sie nie w r. 1810, jak podaja zrodla drukowane a za nimi WET (i wczesniej dr Boleslaw Chwascinski), lecz "die 25te Aprilis 1818", co zbliza go pod wzgledem wieku do seminaryjnego kolegi, ks. Jozefa Stolarczyka. Jego rodzicami byli ziemianie z Cisca, Mateusz lub Maciej (Mathias) Grzegorzek i Ewa Wojtasiewska, ktorych stac bylo na prywatnego nauczyciela dla chlopca. Do szkoly chodzil w Bialej, dalej ksztalcil sie m.in. w Preszowie i Tarnopolu. Na studia w wiedenskim Augustianum skierowal alumna biskup tarnowski Franciszek X. Zacharyasiewicz (ktory w r. 1836 goscil nad Morskim Okiem i dla ktorego wygody zbudowano tam pierwsze schronisko). Urzad proboszcza w Podegrodziu ks. Grzegorzek sprawowal nieco dluzej, niz podaje WET, mianowicie do 13 kwietnia 1875 roku. Botanikiem byl nie tylko z zamilowania ale i po czesci wyksztalcenia: nauki przyrodnicze, szczegolnie zas jak pisze botanike, studiowal w Kolegium Jezuickim w Tarnopolu, do czego zachecil go prof. o. Condraux. Dr Chwascinski wspomina, ze zatrzymywal sie na plebanii w Zakopanem, wiemy jednak, ze mieszkiwal tez w Kuznicach. Obszerny szkic biograficzny o ks. Grzegorzku opublikowalem w czasopismie "Zorza" 49/1977, dopelniajac go kilka numerow pozniej dodatkowa nota. Mam nadzieje, ze te drobne uzupelnienia przydadza sie autorom WET do drugiego wydania ich wielkiego dziela.
Adam Chowanski*
Korzystajac z okazji warto dodac, iz podawany w bibliografiach artykul ks. Grzegorzka "Beitrage zur Vegetationskunde der Tatra" w pismie "Ausland" 1853 sie nie ukazal, nie ma go tez w rocznikach sasiednich, ktore przejrzalem w r. 1975 w Bibliotece Uniwersyteckiej w Lipsku. Coroczne wycieczki w Tatry ks. Grzegorzek odbywal, jak pisze, "poczawszy od r. 1850". Biografowie (dr Chwascinski, WET) podaja za notatka Zegoty Pauliego ("Wierchy" 1925 s.256), ze na Lomnice wszedl w r. 1855, tymczasem byl on na niej juz 19 sierpnia 1852 r., i to nie z przewodnikami zakopianskimi, ale pod przewodem slynnego Jakoba Luxa. Zabrany z Zakopanego "koziarz" nadawal sie tylko do dzwigania torby. Podawane przez Pauliego wejscie z dnia 7 sierpnia 1855 bylo zapewne drugim jego pobytem na tym szczycie. Byl ks. Grzegorzek dobrym znawca Giewontu, na ktory wchodzil roznymi drogami. W dniu 12 sierpnia 1852 wprowadzil on trzech znajomych (w tym zapewne Feliksa Berdaua) z Doliny Bialego przez "strome sciany skalne" na gran Dlugiego Giewontu i dokonal trawersowania calego masywu (czesciowo grania, odcinkami po poludniowej stronie) w kierunku Czerwonych Wierchow (jego trzecie wejscie na Giewont). Wycieczka odbyla sie bez pomocy gorali: "obznajomiony z okolica pisze sam swoim towarzyszom sluzylem za prze-wodnika". Red. Adam Chowanski stawia na lamach "Zorzy" sluszne pytanie, czy ks. Grzegorzek uchodzacy za zdobywce Gierlachu w r. 1855 mogl byl wowczas wiedziec o pomiarach Greinera z r. 1838, wysuwajacych ten szczyt na pierwsze miejsce w Tatrach. Otoz jak wynika z jego artykulu w OeBW 1853, wiedzial o tym juz w r. 1852, kiedy ogladal "die grossartige Gerlsdorfer-Spitze" z wierzcholka Lomnicy. Rownoczesnie jednak uslyszal od Luxa, ze nowsze urzedowe pomiary (tzw. katastralne) przywrocily prymat Lomnicy, ktora ma byc o kilka sazni wyzsza. Otwarte pozostaje pytanie, czy ks. Grzegorzek byl na Gierlachu, a jesli tak, na ktorym wierzcholku, skoro za pierwszego zdobywce tego szczytu uwazal sie pozniej jego przyjaciel, ks. Stolarczyk. Wejscie ma watla dokumentacje, zas artykul botaniczny zamieszczony w "Sprawozda-niach Kom. Fizjograficznej" 1868 nie wymienia Gierlachu ani razu (Koscielec, Lomnice i "Turnie Lodowata" wielokrotnie). Podobnie moze byc z informacja o rzekomym zdobyciu w r. 1855 Lodowego Szczytu. Przy wej-sciach w r. 1854 na Kope Lodowa (zob. GS 2/93 i 11/96) uznano ja za najwyzszy z wierzcholkow masywu, co Feliks Berdau stwierdza dobitnie w "Bibliotece Warszawskiej" (1855). "Lodowata Turnia" w wykazach ks. Grzegorzka oznacza wiec raczej Kope Lodowa a nie glowny szczyt, na ktorym za pioniera podawal sie tez ks. Stolarczyk ("wyszedlem ja Pleban.... pierwszy na Szczyt Lodowaty, dotychczas za niedostepny miany"). Warto wspomiec i o tym, ze Zegota Pauli utozsamia w swej zapisce Wielki Kolbak z "lodowa Turnia Eisthaler Spitze", podczas gdy w nomenklaturze Berdaua i ks. Grzegorzka Wielki Kohlbach oznaczal Jaworowe Szczyty.
Jedna sylwetka i tyle znakow zapytania. Ale tez pamietac trzeba, ze polowa XIX w. stanowi w historii taternictwa okres tyle samo ciekawy, co wyjatkowo zle udokumentowany.
Jozef Nyka
*Notatka o ks.Wojciechu Grzegorzku jest ostatnim tekstem napisanym przez Adama Nowaka (ps. Chowanski), ktory w dniu 15 pazdziernika 1997 zmarl tragicznie w Warszawie w wieku 71 lat. Byl znanym dziennikarzem i dzialaczem krajoznawczym, m.in. autorem slownika wybitnych turystow polskich, drukowanego w odcinkach w rocznikach 19771991 "Goscinca". Jego opracowany w latach 50. duzy slownik jezior polskich nie ukazal sie, zablokowany przez cenzure. Zajmowal sie tez tematyka alpinistyczna i tatrzanska, publikujac artykuly w "Slowie Powszechnym", "Kierunkach", "Turyscie", "Goscincu". Wspinal sie w Tatrach, m.in. z Januszem i Pawlem Voglami.
GS/0000 |
EL CAP W KARAKORUM |
10/1997 |
Niemiecko-amerykanski "zespol gwiazd" dokonal drugiego wejscia na Latok II (7151 m), pokonujac slynna sciane polnocno-zachodnia. Amerykanin Conrad Anker i Niemcy Toni Gutsch oraz Alexander i Thomas Huberowie spedzili 18 dni w zerwach granitowej sciany, ktora Anker nazywa "El Capitanem na Latoku". Aby dotrzec do stop 1000-metrowej pionowej i przewieszonej sciany trzeba bylo przebyc kuluar, ktory Anker uwaza za jeden z najniebezpieczniejszych w trakcie swych 19 wypraw. Z uwagi na lawiny i obrywy, ladunki transportowano nim tylko noca. Na samej scianie wspinacze przeszli 26 dlugich wyciagow, by ich ogolne trudnosci ocenic na VII, 5.10, A3. Droga otrzymala nazwe "Tsering Mosong", co w balti znaczy "dlugie zycie". Dwaj inni czlonkowie ekipy, Christian Schlessner i Franz Fendt przeszli w dwa dni polnocno-zachodnia gran Latoka II i dokonali trzeciego wejscia na wierzcholek. Pierwsze wejscie na Latok II przypadlo w udziale wyprawie wloskiej w r. 1977 dosc latwa flanka poludniowa. Tegoroczny sukces Ankera i towarzyszy uznac trzeba za jedno z czolowych osiagniec roku 1997 w gorach Azji Centralnej.
Wladyslaw Janowski
GS/0000 |
DOKTOR ALPINIZMU |
10/1997 |
Prawdopodobnie jako pierwsza w Polsce (a chyba jedna z nielicznych na swiecie) zostala obroniona praca doktorska dotyczaca alpinizmu. Wydarzenie to mialo miejsce 16 maja 1997 r. na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego im. Bronislawa Czecha. Autorka rozprawy jest Ewa Kuczaj-Jasinska, czynna alpinistka, zona znanego wspinacza, Jacka Jasinskiego ("Polkmiecia"). Temat pracy brzmial: "Przelom w alpinizmie europejskim w latach 30. XX wieku". Praca zostala oparta na obszernej bazie zrodlowej, a pewnym novum w podejsciu do tematu byla m.in. uwaga, jaka autorka poswiecila politycznym i spolecznym aspektom alpinizmu tych lat, osobny rozdzial przeznaczajac na analize stosunku rezimow totalitarnych (wloskiego i niemieckiego) do alpinizmu. Promotorem dr Ewy Kuczaj byl prof. Andrzej Paczkowski, recenzentami prof. prof. Julian Dybiec z Uniwersytetu Jagiellonskiego i Kazimierz Toporowicz z AWF. Podczas publicznej obrony glos zabrali m.in. prof. Ryszard Koziol oraz dr Stanislaw Biel. Obrona zakonczyla sie pelnym sukcesem.
Andrzej Paczkowski
GS/0000 |
THS TANAP 40 |
10/1997 |
Nasi slowaccy przyjaciele w czerwcu swietowali 40-lecie istnienia THS(HS) jako agendy TANAP-u. W strukture Parku wlaczono ratownictwo w r. 1957, po okresie dzialalnosci zachrannej skupiny przy Radzie Narodowej w Smokowcu (195056, stad nasza dawna "zachranka"), a wczesniej ochotniczych druzyn ratowniczych kolejnych organizacji turystycznych (do 1949 KSTL). Dwumiesiecznik "Tatry" 5/1997 przynosi z tej okazji bardzo cenny diagram wypadkow w Tatrach Wegierskich i Slowackich w latach 16501986, a takze wykaz 65 ratownikow zawodowych HS(THS) ze szczegolami ich sluzby. Z tej liczby 13 ludzi juz nie zyje, przy czym az 6 stracilo zycie podczas pelnienia misji ratowniczych (wszystko wypadki helikopterowe). Najwiecej lat (43) przepracowal w HS Ivan Galfy. Arno Puskas byl ratownikiem w latach 195865, zmarly w r. 1995 Julius Andrasi 195769, Ivan Urbanovic 195770, Pavol Vavro 195769. W swej 40-letniej historii HS(THS) TANAP interweniowala w ok. 32.000 przypadkow, w tym przy 5000 ciezkich zranien i 643 ofiarach smiertelnych. W smokowieckiej willi "Flora" czynna byla latem okolicznosciowa wystawa "Slovenska a Polska Zachranna Sluzba v Tatrach", na ktorej zaprezentowano sprzet ratowniczy, stare dokumenty oraz zdjecia obrazujace dzialania ratownicze w przeszlosci. W przygotowaniu wystawy uczestniczyly m.in. THS oraz nasz TOPR.
GS/0000 |
RAZEM BYC |
10/1997 |
Kolejny sukces Alka Lwowa. Jego III z kolei doroczne spotkanie czytelnikow i milosnikow "Gor i Alpinizmu" w Szklarskiej Porebie w ostatni weekend wrzesnia 1997 sciagnelo ok. 300 gosci ze wszystkich stron kraju. Z klubowych prominentow zjawili sie m.in. prezes PZA, Leszek Cichy, Andrzej Zawada, Krzysztof Wielicki, Anna Czerwinska, Anna Pietraszkowna, Jerzy Kolankowski, Wojciech Branski, Piotr Pustelnik, Tadeusz Pawlowski... Rozpietosc wieku siegala od 1 roku do lat przeszlo 80 (najmlodszy ze starszych panow Jurek Kolankowski 83). Impreza byla swietnie zorganizowana i duch wspolnej zabawy wszechobecny. Talentami wodzireja blysnal Andrzej Zawada. Organizator i gospodarz spokania, Alek Lwow, dwoil sie i troil, by kazdemu dogodzic. Jako wygodna i tania baza mitingu swietnie spisal sie d.w. "Sniezynka" w Szklarskiej Porebie. Bardzo dobrze przyjeto filmy Ryszarda Pawlowskiego z jego wypraw, huczne brawa zebral film Ani Pietraszek "Wyzej niz Himalaje", poswiecony sylwetce Andrzeja Zawady (GS 9/97). Rekreacyjnym wypadem w plener zachodnich Karkonoszy byla wycieczka w 215 osob (!) kolejka krzeselkowa na szczyt Szrenicy (1362 m). Klubowi handlowcy nie zaspali gruszek w popiele i rozlozyli na miejscu spotkania swoje "stragany" z oferta tak bogata, jak w centrum Chamonix. Alek Lwow od lat tkwi w samym srodku nurtu dzisiejszych sportow gorskich i wie, czego ludziom najbardziej brakuje: okazji do bycia razem, wspolnych dyskusji i rozmow, wspolnej dobrej zabawy. To stara sie organizowac i tym zaskarbia sobie zbiorowa sympatie i wdziecznosc.
GS/0000 |
ALPY BAWARSKIE ZAPRASZAJA |
10/1997 |
Janusz Badura ze Skoczowa, zalozyciel i wlasciciel nowego wydawnictwa gorskiego DUES (por. GS 7/97), przyslal nam swoj pierwszy produkt przewodnik Elzbiety i Stanislawa Durczokow "Alpy Bawarskie" (stron 246). Ksiazka zostala wydana ladnie, na poziomie podobnych pozycji zachodnich, a opracowano ja bardzo solidnie. Zawiera opisy 78 tras i szlakow wycieczkowych, w tym slynnej Deutsche Alpenstrasse. Ilustruje ja 40 mapek graniowych, z ktorych wiekszosc wyodrebniono w osobny dwukolorowy atlasik. Pewien mankament stanowi przy skladzie komputerowym niezrozumiala rezygnacja ze znakow diakrytycznych (fuer zamiast fur, Koenig zamiast Konig itp.), utrudniajaca korzystanie z informacji. Nie znajac analogicznych prac niemieckich, trudno nam ocenic, na ile "Alpy Bawarskie" sa opracowaniem samodzielnym, a na ile zgrabna kompilacja. Z notki o autorach dowiadujemy sie, ze sa oni zapalonymi turystami gorskimi i ze czas jakis prowadzili schronisko w Beskidach. Stanislaw Durczok (52) byl czlonkiem krakowskiego AKA, a w r. l987 nalezal do zalozycieli Klubu Gorskiego w Cieszynie. Obecnie oboje mieszkaja w Niemczech. Planowane sa dalsze tomy, obejmujace inne rejony Alp.
GS/0000 |
Z NASZEJ POCZTY |
10/1997 |
Wladyslaw Janowski, Filadelfia.
Wiele nowin gorskich czerpie obecnie z Internetu, jednak im czesciej zagladam do prezentowanych w sieci czasopism z naszej branzy, tym bardziej jestem nimi rozczarowany. Od jakiegos czasu swojej kolumny nie maja juz krakowskie "Gory" miejmy nadzieje, ze to tylko przejsciowe trudnosci. Pojawia sie natomiast warszawski "Wspinek", choc od wielu miesiecy tekst pozostaje ten sam. Podobnie zreszta ma sie rzecz z gazetami z calego swiata. "Alp", "Rotpunkt" czy "Vertical" maja slabe i nieaktualne serwisy informacyjne. Zawodzi nawet taki potentat, jak American Alpine Club, ktorego biuletyn "A.A. Newsletter" tez od pol roku tkwi na ekranie w tej samej tresci. Z drugiej strony jednak, AAC zapowiada, ze wprowadzi do sieci swoj "American Alpine Journal" i to nawet w calosci! To byloby rzeczywiscie cos... Systematycznie natomiast czytuje w internecie przekazywany ta droga Polonii amerykanskiej zakopianski "Tygodnik Podhalanski".
Ryszard W. Schramm, Poznan.
Podczas pobytu w Londynie w lipcu br. odwiedzilem Jurka Pierzchale, ktory osiadl w Anglii po wojnie. Po raz pierwszy zlozylem mu wizyte w czasie mojej pierwszej bytnosci w Wielkiej Brytanii, w jesieni 1957 roku. Wtedy dopiero go poznalem. Bylo to po tragicznym alpejskim lecie, smierci Gronskiego i Zulawskiego. Pierzchala w czasie tych wydarzen akurat byl w Chamonix, widzial sie z Wawa, ale ja w tym straszliwym kolowrocie i napieciu nie mialem wtedy okazji go poznac. Jurek pracowal w duzym przdsiebiorstwie drzewnym i jako jego przedstawiciel przez szereg lat przyjezdzal na Targi Poznanskie. Zawsze staral sie wtedy mnie odwiedzic. W lecie 1972 bylem z dziecmi Tomkiem (23) i Joanna (20) na obozie KW w Wysokich Taurach. Bezposrednio stamtad Joasia pojechala sama do Londynu, gdzie rowniez odwiedzila Pierzchalow. Z prawdziwa przyjemnoscia sluchalem tego lata, kiedy Jurek i jego przesympatyczna zona, pani Iza, milo wspominali wizyte Joasi w ich domu. Jurek (rocznik 1914) pomogl mi w Anglii w nawiazaniu kontaktow w czasie przygotowan do oplywania Spitsbergenu. Umyslowo trzyma sie doskonale, fizycznie ogolnie tez, ale prawie zupelnie nie widzi w swietle rozroznia kontury. Przed wojna nalezal do najlepszych mlodych w Tatrach, w 1936 uczestniczyl w wyjezdzie w Wysokie Taury, gdzie chodzil glownie z Adamem Karpinskim. W "Taterniku" XXI (6) przedstawil nowa (wowczas) skale trudnosci skalnych w Alpach, a w ostatnim przedwojennym numerze XXIII (3) zainaugurowal serie tematow "lodowych" artykulem "Tajemnica haka lodowego". Wiecej szczegolow znalezc mozna w WET.
GS/0000 |
NOWOSCI W SKROCIE |
10/1997 |
6 wrzesnia w Jurze odbyly sie VI Skalkowe Mistrzostwa paluckiego miasta Znina. W kategorii pan sensacyjne zwyciestwo odniosla 14-letnia Urszula Gawron, ktora nigdy dotad sie nie wspinala, a do Podlesic pojechala tak sobie, "zobaczyc, jak sie na to wchodzi". W damskim finale lekko przeszla droge, na ktorej w eliminacjach zalamywali sie panowie. I impresja jej kolezanki, Mileny Stys: "Najmilej bede jednak wspominac ostatnia noc, kiedy doswiadczeni skalkowicze wspominali minione czasy i przy akompaniamencie gitar spiewali piosenki, ze slow ktorych mozna bylo odczytac nutke zalu i tesknoty, za tym, co minelo." ("Wzrok Ludu" 1/1997).