GS/0000 WSPINACZKI NA SCIANIE "MARRIOTTU" 06/1998
Francuz Alain Robert, najslawniejszy przedstawiciel "urban climbing" (solo free), pokonal w dniu 3 czerwca 1998 r. polnocna sciane hotelu "Marriott" w Warszawie. Czas przejscia ok. 20 minut, wysokosc sciany 147,5 m (czyli Zamarla Turnia liczona od najnizszego punktu do szczytu). Sekwencja ruchow jednego pietra ma miec trudnosci 6c/7a, powtorzone 42 razy. Trudnosci stwarza ciag okien o szerokosci ok. 150 i wysokosci 180 cm, oddzielonych przeszlo centymetrowymi listwami metalowymi; listwy boczne sa szersze i korzystnie zagiete. Cala impreza miala dosc dramatyczny przebieg. Wejscie planowano dzien wczesniej, z transmisja na zywo w programie "Tok Szok". Przygotowania do transmisji i ruch dziennikarzy zmoblizowaly ochrone hotelu, ktora juz na wiele godzin przed proba znala twarz Roberta. Totez sciagnieto go za nogi z wysokosci 2 metrow. Nastepnego dnia Robert zalatwil sprawe, jak wiele razy dotad. Moment nieuwagi, przewieszka na taras, zanim ochrona sie polapala byl juz wysoko. Tym razem dziennikarze "dostali cynk" tylko niewiele minut przed akcja, telewizja ledwie zdazyla. Policja po 2-godzinnym przesluchaniu wypuscila go, z jednej strony udzielajac upomnienia, z drugiej gratulujac i proszac o autografy.
Bohaterem pierwszego dnia stal sie Jacek Jurkowski, jeden z dublerow majacych odwrocic uwage ochrony. Po zapoznaniu sie ze specyfika sciany, dotarl on w poblize 12 pietra, po czym zszedl, niczym Preuss wycofujac sie po wlasnych sladach. Mozna szacowac, ze wykonal ok. 50% calosci zadania. Jak przyznal w telewizji, mial juz doswiadczenie w zdobywaniu scian budynkow, tu uznal, ze moze to byc ostatnia okazja do zmierzenia sie z "Marriottem". Bezposrednia przyczyna jego odwrotu bylo rozciecie reki o ostre krawedzie (Robert wspinal sie z solidnie oklejonymi palcami).
Wywiad z Robertem ukazal sie m.in. w stolecznym dodatku "Gazety Wyborczej" z 3 czerwca, obszerna relacja dnia nastepnego (fachowym piorem Marcina Jamkowskiego). Wywiady publikowalo tez wiele pism ilustrowanych, w tym "Wprost" z 14 czerwca. Sponsorem imprezy byl "Alpinus", ktory przed 20 czerwca wydal plakat reklamowy, ilustrowany zdjeciami z przejscia, nb. bardzo udany.
Grzegorz Glazek
34-letni Alain Robert ma 164 cm wzrostu i 49 kg wagi. Wspina sie od 22 lat. Zalicza kolejne wiezowce swiata, ma ich za soba przeszlo 30, w tym slynny Empire State Building w Nowym Jorku. Nie gardzi tez drobniejszymi lupami, jak wieza Eiffla czy pokonany w polowie kwietnia 1998 23-metrowy Obelisk Zgody na paryskim Place de la Concorde. Jak powiedzial w rozmowie z "Trybuna Slaska" (12 VI 1998), wspina sie, bo lubi to, choc waznym motywem sa tez wysokie zarobki (nierzadko 10 000 dol. za "dzien pracy"). "Jestem calkiem szalonym facetem, ktory kocha ryzyko" – mowi. (Red.)
GS/0000 CLIMBER LEFT TO DIE 06/1998
Historia najwyzszego szczytu Ziemi obfituje w dramatyczne watki – miniony sezon nie byl pod tym wzgledem lepszy. Znakomity alpinista rosyjski, mistrz sportu Sergiej Arsentiew (40), postanowil dokonac wejscia na Mount Everest bez maski tlenowej – wraz ze swa amerykanska zona, Frances Distefano (40) z Telluride. W obozie 8200 m spedzili bez tlenu 3 doby (!), szczyt osiagneli 22 maja o godz. 18 – Frances jako druga lub trzecia kobieta bez dodatkowego tlenu. Zaskoczeni przez noc, zabiwakowali w rejonie szczytu bez zadnego sprzetu. Rozlaczyli sie w nocy lub podczas zejscia. Rano 23 maja Arsentiew wrocil do obozu, nie zastal tam jednak malzonki. Tymczasem idacy w gore Uzbecy natkneli sie na nia na wysokosci ok. 8500 m – lezala bez ruchu, ale jeszcze zyla. Zajeli sie nia intensywnie aplikujac jej swoj tlen (3 butle), niebawem wsparci przez trzech Szerpow i dwojke alpinistow poludniowoafrykanskich, ktorzy rowniez zrezygnowali ze szczytu i oddali swoj tlen. Wspolnie zniesli ja ok. 100 m w dol, niestety – Frances zmarla po drodze okolo godz. 11. Gdy w obozie 8200 m dowiedzial sie o tym Arsentiew, porwal dwie butle tlenu i ruszyl w gore. Nie zobaczono go juz wiecej, schodzacy ze szczytu Uzbecy znalezli tylko jego line i czekan. Wypadek relacjonowala swiatowa TV, przy czym wersje roznily sie bardzo. Mowiono nawet o porzuceniu umierajacej pod szczytem. Informacja w naszym kanadyjskim "The Globe and Mail" z 28 maja otrzymala tytul "Climber left to die on Everest after failed rescue". Zmarla – w odroznieniu od slawnego meza – nie byla alpinistka szerzej znana w Ameryce. W wyprawie uczestniczyl tez jej poprzedni maz, Joe Distefano.
Robert Bombier, Toronto
Wejscia na Everest bez wsparcia tlenowego sa mozliwe, ale zwiazane z duzym ryzykiem, wyczerpuja bowiem sily wspinacza do kranca. Jezeli sprawe skomplikuje wysoki biwak, smierc jest niemal regula. Wypadek Arsentiewow potwierdza to, gdyz i Siergiej mogl byl zginac w wyniku szoku wysokosciowego. Fatalnym pomyslem bylo czekanie na wejscie przez az 3 doby w obozie powyzej 8000 m. Jak dotad na szczycie Everestu stanelo bez sprzetu tlenowego ok. 70 osob, w tym dwie panie: Nowozelandka Lydia Bradey w r. 1988 (wejscie kwestionowane) i Angielka Alison Hargreaves w 1995. Arsentiewowie podwyzszyli liczbe ofiar Everestu – liczac od r. 1922 – do 155. (Red.)
GS/0000 CHANTAL MAUDUIT 06/1998
W poprzednim numerze podalismy wiadomosc o smierci na Dhaulagiri jednej z czolowych alpinistek wysokosciowych, Francuzki Chantal Mauduit. Urodzona w Paryzu 24 marca 1964 r., w wieku 5 lat zamieszkala ona w Chambery w Sabaudii. Po studiach pracowala naukowo w dziedzinie terapeutyki kinestetycznej. Przygode z gorami zaczela jako dziecko. Przeszla dobra szkole: wielkie wspinaczki klasyczne, ski extreme, wyczynowo spadoloty. Byla uznawana za najlepsza z Francuzek w pionowym i przewieszonym lodzie, jako pierwsza dziewczyna weszla w sklad kadry mlodziezowej FFME. Z sukcesami wspinala sie w Andach, w Himalajach weszla w sumie na 8 osmiotysiecznikow – dorownujac w tym Wandzie Rutkiewicz. 3 sierpnia 1992 weszla na K2 (8611 m). W dniu 10 maju 1996 r. zdobyla Lhotse (8501 m, jako pierwsza kobieta) a w dwa tygodnie pozniej (24 maja) takze Manaslu (8163 m). Juz wtedy postanowila ubiegac sie o cala czternatke 8-tysiecznikow. Dwukrotnie probowala wejsc na Everest bez tlenu (jesienia 1989 r. do 8100 m po stronie polnocnej, wiosna 1991 do 7200 m w kotle Khumbu). Jej atak na poludniowa sciane Annapurny jesienia 1996 r. zalamal sie na wysokosci 6600 m. O swej karierze napisala ksiazke pod znamiennym tytulem "Mieszkam w raju". Zegnajac ja, gazety zachodnie przypomnialy inne wielkie alpinistki, ktore stracily zycie w Himalajach. Wloski "Lo Scarpone" 6/98 pisze: "Tragiczny koniec Chantal przywodzi na mysl dwie inne slawne alpinistki, ktore w latach 90. swa pasje himalajska przyplacily zyciem: Polke Wande Rutkiewicz na Kangchenjundze w r. 1992 i Angielke Alison Hargreaves w 1995 na K2." A przeciez byly tez Liliane Barrard (1986), Julie Tullis (1986), Marija Frantar (1991), Jordanka Dymitrowa (1992) i wiele innych.
GS/0000 GORY I KULTURA 06/1998
GS/0000 SAGA RODU GASIENICOW 06/1998
"Genealogia rodu Gasienicow w Zakopanem" to tytul I. czesci szeroko zakrojonej serii "Podhalanskie osadnictwo rodowe", zainicjowanej przez wydawnictwo "Krzeptowscy", w opracowaniu Marii i Jozefa Krzeptowskich-Jasinkow. Bogato wydana ksiazka liczy 395 stron tekstow, 8 stron zdjec kolorowych i 239 stron zdjec czarnobialych i reprodukcji dokumentow. Droga badan archiwow autorom udalo sie zebrac imponujacy material genealogiczny, niestety zawiodly ich umiejetnosci autorsko-redakcyjne. Szwankuje polszczyzna, material podany zostal w sposob wysoce nieprzejrzysty, a upodobanie do rzymskiej numeracji (rozdzialow, stron) bardzo utrudnia korzystanie z ksiazki. Wyniki badan archiwalnych nie zostaly wsparte lektura literatury juz istniejacej, co sprawia, ze dzielo nie odzwierciedla dzisiejszego stanu wiedzy o historii rodu. Dla nas bardzo interesujaca jest na przyklad sprawa Hali Gasienicowej. I tu autorzy ograniczyli sie do przytoczenia dwoch oderwanych dokumentow – bez proby nakreslenia historycznego kontekstu, a przeciez procesy o hale ciagnely sie od wieku XVII – raz miedzy Gasienicami a Szaflarskimi, to znow miedzy roznymi galeziami Gasienicow. Kilkaset zdjec dobrano i ulozono wedlug kryteriow towarzystkich a nie historyczno-dokumentacyjnych. Niezwykla wartosc maja zebrane przez autorow setki reprodukcji dokumentow i planow katastralnych – niestety zmarnowane przez nieudolny skaning: sa nieczytelne nawet z uzyciem szkiel powiekszajacych. Na lato 1998 zapowiedziano ukazanie sie II tomu serii, obejmujacego rody podhalanskich soltysow. Miejmy nadzieje, ze autorzy wyciagneli wnioski z wlasnych bledow i bedzie to juz dzielo na wlasciwym poziomie. Tak ogromna praca badawcza powinna przeciez aspirowac szerzej, niz zaspokojenie ambicji rodowych kilkudziesieciu zakopianskich i chicagowskich domow.
GS/0000 NOWY ALBUM O TATRACH 06/1998
Z okazji 50-lecia TANAP (1948–98) nowy album o calych Tatrach przygotowal Dionys Dugas z zespolem. Polskim partnerem wydawnictwa "Dino" z Preszowa jest wydawnictwo "Voyager", prowadzone przez Marie Janudi i Eckeharda Kesickiego. Edycja polska ma calkowicie niezalezne teksty autorstwa Grzegorza Glazka, ze streszczeniami angielskim i niemieckim. Czterojezyczne podpisy umieszczono obok siebie przy kazdym zdjeciu, co ulatwia orientacje w bogactwie wielojezycznych nazw tatrzanskich. Wsrod dziewiatki autorow jest 4 fotografow polskich, m.in. Grzegorz Glazek i Christian Parma. Zwraca uwage zrownowazony udzial zdjec ze strony polskiej i slowackiej, jak i z Tatr Zachodnich, lacznie z najdalsza grupa Siwego Wierchu. Album zawiera 132 zdjecia na 144 stronach formatu 22x29 cm. Ukaze sie prawdopodobnie w poczatku sierpnia. Spodziewana cena detaliczna ok. 65 zl. (gg)
GS/0000 PERSONALIA 06/1998
GS/0000 GLOSY SPOD ZIEMI 06/1998
GS/0000 W SKROCIE 06/1998