GS/0000 "GLOS SENIORA" 20 07/2000
Dwadziescia lat minelo, jak jeden dzien... W roku 1990 odnotowalismy 10-lecie istnienia naszej minigazetki, przypominajac, ze rozwinela sie ona kiedys ze zbiorowych listow pisanych do weteranow klubowych – w kraju i za granica. Korespondencja z czasem nabrala cech biuletynu, w roku 1980 opatrzonego obecnym tytulem, poczatkowo pomyslanym jako zart. Na liscie adresatow byli tacy niezyjacy juz dzisiaj koledzy, jak Mieczyslaw Babinski, dr Boleslaw Chwascinski, Stanislawa Czech-Walczakowa, Adam Gorka, dr Jerzy Hajdukiewicz, prof. Jerzy Hryniewiecki, Czeslaw Lapinski, Kazimierz Paszucha, Tadeusz Pawlowski, Leon Podobinski, Jan Sawicki, Jan A. Szczepanski, Irena Szydlowska, Adam Uznanski, Pawel Vogel, dr Maciej Zajaczkowski, prof. Stanislaw K. Zaremba, a na Slowacji m.in. Julius Andrasi, dr Radek Roubal, Jozo Simko, Stanislav Samuhel, dr Jaromir Wolf. Szata zewnetrzna "Glosu" dlugo byla ubozuchna. Caly naklad (30 do 50 egzemplarzy) pisany byl na bibulkach na starej "Erice" redaktora. Jedno przepisywanie dawalo 8–9 kopii, kolejne rzuty prowadzily wiec do zmian w tekscie a nierzadko tez wymiany czy dodawania notatek, wskutek czego poszczegolne partie "nakladu" roznia sie miedzy soba. Rozchodzily sie wszystkie kopie, zdarzalo sie ze i archiwalna, stad klopoty z ustaleniem, ile wlasciwie edycji bylo. Az trzy nie objete ewidencja numery wrocily do wydawcy od wdowy po Lolku Szubercie. Numeracja byla stosowana tylko na poczatku, i to dorywczo, ciagle bowiem obowiazywala idea listu do przyjaciol. Z nastaniem techniki kserograficznej, zaczelo sie powielanie maszynopisow i naklady mogly byc wieksze, choc limitowaly je fundusze wydawcy. Rowniez przejscie na sklad komputerowy nie nastapilo od razu: redaktor korzystal z pomocy syna Stefana, ucznia Technikum Poligraficznego, ktory wlaczal sie w miare wolnego czasu i mozliwosci szkolnej pracowni komputerowej (jeden z numerow byl nawet jego praca zaliczeniowa). Edycje drukowane przeplataja sie wiec z pisanymi na maszynie, a te z drukarki iglowej z laserowymi. Poczatkowo przewazal material o charakterze towarzyskim, wnet jednak gazetka objela tez skrotowa informacje alpinistyczna, pojawialy sie nawet niewielkie artykuliki, na ktore nie starczalo miejsca w "Taterniku". Dopiero od schylku lat 80. ukazywala sie co miesiac, choc na poczatku miala cykl nawet dwutygodniowy. Rozprowadzana byla – i jest – nieodplatnie. Jako wydawca dlugo figurowala Komisja Informacji PZA, w formule tej chodzilo jednak o spelnienie wymogow kontroli prasy: prywatne pismo w jawnym obiegu – zwlaszcza wysylane za granice – nie moglo sie wowczas ukazywac. PZA ani technicznie, ani finansowo nie byl w "Glos Seniora" zaangazowany – w odroznieniu od "Biuletynu Informacyjnego" z lat 1969–90, ktory produkowal nizej podpisany, ale powielalo i rozsylalo biuro Zarzadu. W okresie stanu wojennego i ten kamuflaz nie ochronil "Glosu" od klopotow z cenzura wojskowa: mimo iz wydawca dbal o apolitycznosc tresci, przesylki nie docieraly do adresatow, szczegolnie tych za granica, pare wrocilo z ostrzegawczymi uwagami. Obecnie naklad siega stu egzemplarzy, gazetke gromadzi tez kilka bibliotek. W Krakowie (Basia Morawska-Nowakowa, Toni Janik), w Katowicach (Basia Momatiuk), Bielsku-Bialej (Jan Weigel) numery sa wtornie powielane, co podnosi laczny naklad do okolo 150 egzemplarzy. Od paru lat "Glos Seniora" przedrukowuje wroclawski miesiecznik "Na szlaku", poszczegolne notatki pojawiaja sie takze gdzie indziej. Wszystkie materialy nie sygnowane byly i sa autorstwa nizej podpisanego.
Roczniki GS zawieraja wiadomosci nie powtarzane na ogol w "Taterniku" ani w "BI PZA", stad tez moga one byc przydatne dla historykow naszego sportu, szczegolnie tych interesujacych sie zyciorysami. Poniewaz "bibulkowe" numery GS sa ledwo czytelne, wydawcy marzy sie stopniowe przeniesienie ich w zapis komputerowy i druk w lepszej technice – z jednoczesnym wlaczeniem notatek wariantowych (o ile zdolaly sie zachowac). Indeks zawartosci pozostanie zapewne w sferze nierealnych planow. "Glos Seniora" zawsze byl "gazetka" z przymruzeniem oka i nie pretendowal do rangi czasopisma – nawet tylko srodowiskowego. Totez powaze haslo "Glos Seniora" w "Wielkiej encyklopedii tatrzanskiej" bylo dla wydawcy tyle samo zaskoczeniem, co zaszczytem i powaznym zobowiazaniem. Na ile numerow starczy nam jeszcze oddechu?
Jozef Nyka
GS/0000 ALINA KASZYNOWA 07/2000
Niedawno temu zadzwonila z prosba o majowy numer "Glosu Seniora", wyslany egzemplarz wrocil niestety z adnotacja z dnia 26 VI 00 "Adresatka zmarla". W rozmowie telefonicznej zeszla na sprawy osobiste – pokrewienstwo z Ludomirem Rozyckim (jej matka, Wanda, byla siostra kompozytora), swoj udzial w powstaniu warszawskim. "Uratowalam w Srodmiesciu 5 domow od spalenia – mowila – bylam jedyna kobieta w Powstanczej Strazy Przeciwpozarnej w tym rejonie." Warszawe opuscila jednym z ostatnich pociagow wiozacych rannych i zostala internowana w Krakowie, skad po wkroczeniu Rosjan udala sie do Zakopanego. Urodzila sie 7 marca 1919 r. jako Alina Maria Balabuszynska. Tatry poznala tuz przed wojna, po wojnie stala sie zapalona turystka. Jej gorska kariera byla typowa dla wielu zakopian. W ciagu paru lat przeszla "co najmniej po trzy razy" wszystkie szlaki znakowane i wiele nieznakowanych, czesc w zimie pieszo lub na nartach. W r. 1946 wstapila do PTT, w 1949 uzyskala patent instruktora turystycznego, w latach 1948–49 uczestniczyla w kursie przewodnickim PTT i 1951 w analogicznym kursie PTTK, dyplom przewodnika III klasy uzyskujac w sierpniu 1951 roku. "Na kursie PTTK – wspominala – mielismy zajecia z zasad taternictwa letniego i zimowego oraz ratownictwa, a takze wyklady i egzaminy z historii alpinizmu, ze szczegolnym uwzglednieniem alpinizmu ZSRR." Pierwsze wspinaczki odbyla w grudniu 1946 r. w masywie Swinicy z Pawlem Voglem. Potem chodzila duzo, choc nie wyczynowo. Do jej czestszych partnerow nalezeli Ludwik Ziemblic, Danuta Schiele, Wojciech Niedzialek (trawers Zadniego Mnicha), Helena Hajdukiewiczowa, Eugeniusz Strzebonski (pn. sciana Kozich Czub), Janusz Vogel, Tadeusz Pawlowski, Jadwiga Brydowna, Adam Truszkowski, Zbigniew Bromowicz i wielu innych. Do KW zostala przyjeta wiosna 1949 r. (legitymacja nr 00020 – podanie z 31 XII 1948 poparli Kazimierz Schiele i Tadeusz Pawlowski), o przemianowanie wystapila w grudniu 1951 r. i w tym samym miesiacu uzyskala czlonkostwo zwyczajne. W listopadzie 1950 na pare lat objela sekretariat Kola Zakopianskiego, ktore bylo wowczas jednym z czterech kol Klubu i zrzeszalo ludzi z calej Polski. W dniu 12 lutego 1956 r. zlozyla przyrzeczenie ratownicze w GOPR, jako jedna z pierwszych pan (pierwsza byla Zofia Paryska). Uczestniczyla w ok. 15 akcjach. Tatrom pozostala wierna do konca zycia. Mozna ja bylo spotkac z plecakiem w glebi Slowacji – czesto w towarzystwie Zofii Steckiej, Marii Chalubinskiej, Heleny Hajdukiewiczowej, gromadzila ksiazki, pilnie czytala czasopisma. Byla dzialaczka Kola Przewodnikow Tatrzanskich, w ktorym przez wiele lat prowadzila biblioteke, udzielala sie tez w Klubie Seniora TOPR. Czesto siegala po pioro – ostatnie prace zamieszczala w "Pamietniku PTT", gdzie m.in. oglosila biogram Heli Hajdukiewiczowej i relacje ze swoich przygod w Zlebie 13 Progow w Dolinie Koscieliskiej (1948 i 1949). Ostatnio pracowala nad wspomnieniem o Pawle Voglu, nie dokonczyla go niestety. Z zawodu byla fotolaborantka, duzo i dobrze fotografowala, ze zdjeciami nie trafiala jednak do ksiazek czy albumow. W l. 1948–49 byla kierowniczka DW Polskiego Radia, w 1949 rozpoczela prace kasjerki w PKL Kasprowy Wierch, co przysporzylo jej "przyjaciol", ceniacych sobie taka znajomosc. Funkcje te pelnila do r. 1974 (obie daty wg WET) – powtarzala pozniej, ze praca w zimnych i wilgotnych murach stacyjnych zrujnowala jej zdrowie. Zmarla 23 czerwca 2000. "Byla osoba ciekawa swiata, zyczliwa ludziom i zwierzetom" – napisano w jednym z nekrologow. Spoczela wsrod przyjaciol na Nowym Cmentarzu w Zakopanem.
Jozef Nyka
GS/0000 NIEWYGLOSZONE POWITANIE 07/2000
W poprzednim numerze zamiescilismy krotka informacje o ostatnim spotkaniu seniorow nad Morskim Okiem. Ze wzgledow rodzinnych jego inicjatorka i od lat glowna animatorka, Basia Morawska-Nowakowa, nie mogla wziac w nim udzialu, napisala jednak krotkie powitanie, ktore zostalo odczytane w trakcie uroczystej kolacji. Oto tresc tego wystapienia:
Moi Drodzy! Chce was na wstepie przeprosic za to, ze powita was dzisiaj inna Basia – po raz pierwszy nie bede z wami, ale ci z kolezanek i kolegow, ktorzy znaja moje domowe problemy, beda mnie mieli za usprawiedliwiona. To juz osme nasze spotkanie. Oprocz stalych bywalcow co roku pojawiaja sie nowi, wielu z nich zaczyna czuc sie seniorami i powieksza nasze grono. I dobrze, bo z biegiem czasu kurcza sie nasze szeregi: nie wszystkim starcza sil i zdrowia, a niektorzy opuszczaja nas na zawsze. I tak od naszego ostatniego spotkania kolejno odeszli: Ryszard Koziol, ktory zginal przedwczesnie i tragicznie; Witold Udziela, po wieloletnich zmaganiach z choroba; Leszek Malanowski z Poznania, ktory goscil nas na ostatnim Zlocie Old Boy'ow na Rabanisku; Henryk Mogilnicki, Zofia Wysocka-Bernadzikiewiczowa-Jakubowska i Pawel Vogel – te trzy osoby, to jedni z ostatnich przedstawicieli przedwojennej elity taternickiej; Danuta Mischke, wierna towarzyszka zycia i liny honorowego prezesa PTT, Macieja Mischkego; Adam Dobrowolski, zegnany ostatnio na Cmentarzu Rakowickim. Odeszli takze Jerzy Grabowski i Jadwiga Pawlowska, ktorych nazwiska, podobnie jak Pawla Vogla, lacza sie z prowadzeniem schroniska w Roztoce. Uczcijmy ich pamiec minuta ciszy...
Teraz dla odmiany przypomne tych, ktorzy w minionym od ostatniego spotkania roku obchodzili "okragle" urodziny. Najstarsza z nas, Zofia Radwanska-Paryska, rozpoczela 3 maja setny rok zycia. Wspomne tu, ze oboje pp. Paryscy w lutym tego roku zostali odznaczeni Krzyzami Komandorskimi z Gwiazda OOP. Najstarszy z dzis tu obecnych, Zygmunt Mikiewicz, rozpoczal 90 rok zycia. Jano Staszel, takze bedacy z nami, w styczniu obchodzil 85 urodziny. Za kilka dni 80 urodziny swietowac bedzie Ryszard W. Schramm, 80 lat konczy tez w tym roku Krystyna Heller, ktorej zdrowie uniemozliwia od kilku lat udzial w naszych spotkaniach, nawet tych w dolinkach. 75 lat stuknelo naszemu przyjacielowi ze Smokowca, Arno Puskasowi. Wszystkim Jubilatom skladamy bardzo serdeczne gratulacje. Takze nasze kluby swieca okragle jubileusze. Od wrzesniowego spotkania w Morskim Oku do styczniowego balu w Katowicach obchodzil swe 50-lecie KW w Katowicach. Z tej okazji wydano "Ksiege jubileuszowa", w ktorej znalazlo sie 825 nazwisk osob zwiazanych z tym Klubem. Do obchodow 50-lecia przygotowuje sie takze srodowisko poznanskie.
Biezacy rok mozemy nazwac himalajskim. 17 lutego minela 20 rocznica pierwszego zimowego wejscia na Mount Everest, dokonanego przez Leszka Cichego i Krzysztofa Wielickiego z wyprawy PZA, kierowanej przez Andrzeja Zawade. Z tej okazji odbylo sie wiele spotkan i obchodow w Warszawie, Karpaczu, Poznaniu, a w Wieliczce Zawada odebral w imieniu calej ekipy nagrode "Kolosa 99". W Warszawie odbyl sie Przeglad Filmow im. Wandy Rutkiewicz, rowniez tematycznie zwiazany z Everestem. "Gwozdziem" tej parodniowej imprezy byla ilustrowana przezroczami barwna pogadanka Andrzeja Zawady. Wreszcie, jakby dla uczczenia tej rocznicy powiodlo nam sie ostatnio w Himalajach. Piotr Pustelnik wszedl na Lhotse, a Anna Czerwinska na Mount Everest, zdobywajac dzieki temu takze "Korone Ziemi". Na Everest weszla jako druga Polka, a jednoczesnie jako najstarsza w ogole kobieta – nie pogniewa sie chyba, jesli uznamy ja za seniorke i zaprosimy do naszego grona.
Pozwolcie mi jeszcze przekazac pozdrowienia od tych, ktorzy w tym roku nad Morskie Oko nie przyjechali – od Andrzeja Mandy z Kalifornii, Andrzeja Skupinskiego i Jurka Pilitowskiego z Kanady, Hipolita F. Fajkosza z Jeleniej Gory. Nadszedl tez na moje rece liscik rymowany:
Bardzo zaluje, ale w tym roku
nie moge z Wami byc w Morskim Oku
Lecz zjazd nastepny przeciez jest bliski
zatem na razie sle Wam usciski
A najmocniejszy zgadnijcie komu?
Iza Galicka, Mikulska z domu.
GS/0000 O ADAMIE JESZCZE ZDAN KILKA 07/2000
Uzupelniajac notatke zamieszczona w kwietniowym numerze "Glosu Seniora" pragne dodac kilka slow na temat zawodowej dzialalnosci naszego zmarlego Kolegi, Adama Dobrowolskiego, o ktorej w naszym srodowisku wiadomo niezbyt wiele. Tymczasem Adam zasluzyl sie nie tylko na wysokogorskiej niwie.
Urodzil sie 24 sierpnia 1924 roku w Krakowie. Jego dziecinstwo bylo trudne. Gdy mial 2 lata odumarl go ojciec. Wojna zastala go po drugiej klasie gimnazjum Nowodworskiego. W okresie okupacji dzialal w "Szarych Szeregach". Po wojnie przeniosl sie do Wroclawia, gdzie rozpoczal studia na Wydziale Prawa. Po dwoch latach wrocil do Krakowa i tu w r. 1950 na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellonskiego uzyskal dyplom magistra. Niepewny politycznie, dopiero w 1954 r. zostal wpisany na liste aplikantow Izby Adwokackiej. Pozwolilo mu to na rozpoczecie pracy w Zespole Adwokackim w Chrzanowie (do tego czasu zatrudniony byl m.in. jako etatowy pracownik Zarzadu Okregu PTTK w Krakowie). W r. 1967 przeniosl sie do Warszawy, gdzie zajal sie radocostwem prawnym i na tym polu byl niezwykle aktywny, chetnie sluzac tez rada i pomoca kolegom klubowym. Byl wiceprzewodniczacym Komitetu Organizacyjnego Samorzadu Radcow Prawnych w Polsce a nastepnie wiceprzewodniczacym Rady Krajowej tej organizacji. W 1992, gdy zaczeto wydawanie dwumiesiecznika "Radca Prawny", Adam zostal jego redaktorem naczelnym. W 1994 r. samorzad wyroznil go Zlota Odznaka, a w listopadzie uhonorowano go Krzyzem Kawalerskim Polonia Restituta.
Stanislaw Biel
GS/0000 ALPEJSKIE JUBILEUSZE 07/2000
GS/0000 W SKROCIE 07/2000