GS/0000 POL ROKU NA GRANIACH ALP 02/2001
[Patrick Berhault]
Patrick Berhault w dniu zwyciestwa
Nowym imponujacym maratonem "laczacym dwa wieki i dwa tysiaclecia" wpisal sie do ksiegi rekordow alpejskich 42-letni Patrick Berhault, przewodnik gorski i profesor l'Ecole nationale de ski et d'alpinisme. Zmieniajac partnerow, dokonal on trawersowania calego luku alpejskiego ze wschodu na zachod – na piechote, na nartach, z uzyciem spadolotu. W trakcie marszu wchodzil trudnymi, historycznymi juz drogami na najslynniejsze szczyty Alp. Zaczal 26 sierpnia 2000 od polnocnej sciany Triglavu – towarzyszyl mu tu glosny kiedys skalolaz i bohater filmow wspinaczkowych, Patrick Edlinger. Wspolnie dokonali kilku wejsc na trasie przemarszu przez Dolomity, m.in. polnocna sciana Cima Ovest. W Szwajcarii Edlingera zastapil Philippe Magnin, kolega Berhaulta z ENSY a 20 lat temu jego partner z wielkich wejsc zimowych. W Alpach Francuskich do akcji wszedl slynny Patrick Gabarrou. To z jednym, to z drugim Berhault zrobil polnocne sciany Eigeru, Matterhornu i Grandes Jorasses, Mont Blanc kuluarem Brouillard a wreszcie Grande Casse w Vanoise. W poludniowym odcinku maratonu towarzyszyli mu jego uczniowie z ENSY, kilku wspinaczek dokonal samotnie ze wzgledu na niebezpieczne warunki zimowe (m.in. na Mont Viso, Corno Stella). Wchodzac poludniowa sciana La Meije droga Allaina i Leinigera zlozyl hold zmarlemu niedawno w podeszlym wieku Allainowi, na koncu swego maratonu spotkal starego Francka Ruggieriego, ktorego droga wspinal sie na Corno Sella. Zakonczyl swa haute route w Menton na brzegu Morza Srodziemnego, symbolicznie wbiegajac na bosaka w morskie fale. Byl piatek, 8 lutego 2001. W ciagu 167 dni wedrowki wszedl sportowymi drogami na 22 sommets mythiques, pokonal 1300 km gorskich perci i 140 000 m "deniwelacji dodatniej". Wyczyn poruszyl francuskie media, ktore sledzily go od poczatku, zrazu jednak bez wiary w sukces. "Wielki marsz w czas miniony, sladami zdobywcow niepotrzebnego (conquerants de l'inutile), marsz, ktory moze znow rozslawic wielki alpinizm i odnowic jego oblicze" – napisal z francuska emfaza jeden z dziennikow.
Tadeusz Wowkonowicz (Chamonix)
GS/0000 SKI EVEREST 2000 02/2001
Wydarzeniem sportowym himalajskiej jesieni 2000 byl zjazd na nartach z czubka Mount Everestu Slowenca Davorina Karnicara. Siedmioosobowa wyprawa nosila nazwe "Si. Mobil Ski Everest" i zakonczyla sie pelnym sukcesem. Z bazy relacjonowala ja dziennikarka "Dela" i "Slovenskich Novin", Maja Ros – slowenski odpowiednik Moniki Rogozinskiej. Po trzech dniach wspinaczki na szczyt Everestu weszli 7 pazdziernika o 6.45 rano Davorin Karnicar, fotograf Franc Oderlap, Ang Dorjee (jego 7. wejscie na Everest) i Pasang Tenzing. Godzine trwaly przygotowania, potem Davo ruszyl w dol ku oslupieniu Szerpow, ktorzy cos takiego widzieli po raz pierwszy w zyciu. Z "kisikovo masko" na twarzy, automatycznie wykonywal ewolucje. Z 15-metrowego Uskoku Hillarego, na szczescie dosc zasniezonego, zsuwal sie bokami nart, wpiety do poreczowki. Nizej trudnosci wzrosly. Ponizej Wierzcholka Poludniowego stok mial srednie nachylenie 50, grozily jednak lawiny deskowe, bardzo niebezpieczne byly tez powmarzane w snieg poreczowki. W pewnym miescu najechal na zalodzone ludzkie zwloki – przystanal i pomodlil sie "za duso pokojnika" po czym ruszyl dalej. Wedlug Szerpow, byly to zwloki Scotta Fischera. Zjazd przebiegal zgodnie z przewidywaniami i po "dobrych 5 godzinach" Davo byl w bazie na wysokosci 5350 m czyli 3500 m nizej. Fragmenty zjazdu byly filmowane z bliska, calosc zas przez teleobjektywy ekipy filmowej – wydarzenie transmitowaly slowenska TV i internet. 9 pazdziernika na szczycie Everestu staneli trzej dalsi czlonkowie wyprawy, 22-letni Matej Flis (najmlodszy Sloweniec na tej gorze), Grega Lacen i Taden Golob.
Wyczyn Karnicara jest pierwszym zjazdem z Mount Everestu na wyzsza o 1000 m strone nepalska i pierwszym dokonanym w jednym rzucie, bez zdejmowania nart, choc z wsparciem tlenowym az do Przeleczy Poludniowej. Jak pamietamy, 24 maja 1996 r. polnocna flanka zjechal Tyrolczyk Hans Kammerlander, jednak wobec braku sniegu miedzy rzednymi 8300 i 7800 m schodzil na piechote. W tym samym czasie byl tam tez Karnicar. Jego zeszlorocznemu rekordowi towarzyszyl rekord wydawniczy: juz w polowie grudnia byly w ksiegarniach dwie ksiazki o zwycieskiej wyprawie. Pierwsza ("Z Everestu") napisali Karnicar i bracia Golobowie, druga – Maja Ros. Z ta nieuzgodniona podwojna relacja bylo troche "zlej krwi", ale zdumiewajacy slowenski rynek lekko wchlonal obie pozycje. W grudniu Karnicar zostal zaproszony do Nepalu, gdzie ze srodkow Ministerstwa Turystyki maja powstac dwa centra heliskiingu, zas Davo mialby objac dyrekcje szkoly narciarstwa wysokogorskiego. 7 stycznia w siedzibie MKOl w Lozannie dzielnego Slowenca przyjal na specjalnej audiencji Juan Antonio Samaranch.
GS/0000 KORONA HIMALAJOW 2000/2001 02/2001
W r. 1999 swoje wejscie do klubu 14 x 8000 oglosili Wlosi Sergio Martini i Fausto De Stefani. Podczas dedykowanego 8-tysiecznikom Festiwalu Filmow Gorskich w Trydencie na rynku staly ogromne podobizny zdobywcow calej wielkiej czternastki (w tym Kukuczki i Wielickiego), a wsrod nich Martiniego i De Stefaniego. Okazalo sie jednak, ze ze swoim wejsciem na Lhotse w dniu 15 pazdziernika 1997 popelnili maly szwindel: idacy po nich Koreanczyk oswiadczyl, ze zawrocili nie – jak utrzymywali – 10 metrow od zdradliwego szczytowego nawisu, lecz okolo 150 m ponizej wierzcholka, co oczywiscie nie tylko przekresla wejscie, ale takze dyskwalifikuje obu Wlochow jako sportowcow. Fausto De Stefani upiera sie przy swoim twierdzeniu, natomiast Sergio Martini polozyl uszy po sobie i wiosna 2000 dolaczyl do grupy Piotra Pustelnika, by zaatakowac ten szczyt ponownie, tym razem do samego czubka (19 maja, GS 1/01), czego swiadkami byli Slowency Franc Pepevnik i Milan Romih. W tej sytuacji mozna watpic w uczciwosc innych wejsc wloskiej dwojki – dowodow jednak nie ma i Sergio powiekszyl sklad osmiotysiecznej elity do osob siedmiu. Przypomnijmy:
Reinhold MessnerWloch1970–1986
Jerzy KukuczkaPolak1979–1987
Erhard LoretanSzwajcar1982–1995
Carlos CarsolioMeksykanin1985–1995
Krzysztof WielickiPolak1980–1996
Juanito OiarzabalBask1982–1999
Sergio MartiniWloch1983–2000
Wobec pani Liz Hawley obaj Wlosi zarzekali sie, ze byli 10 m od czubka Lhotse, natomiast Martini po swoim powtornym wejsciu wstydliwie ominal jej biuro w Katmandu.
GS/0000 SZCZYTY WSZYSTKICH KONTYNENTOW 02/2001
Jak pamietamy (albo i nie pamietamy...), rok przyszly zostal przez ONZ proklamowany Miedzynarodowym Rokiem Gor (International Year of Mountains), w zwiazku z czym poszczegolne kraje podejmuja rozne inicjatywy gospodarcze, naukowe, kulturalne, liczac na to, ze ich rzady sypna okolicznosciowym groszem. Wlosi – wyspecjalizowani w pomiarach wysokich gor – zaplanowali na r. 2002 weryfikacje kot najwyzszych szczytow roznych czesci Ziemi. Poszczegolnymi dzialami prac (topografia, geodezja naziemna, pomiary satelitarne) kieruja wybitni profesorowie uniwersytetow wloskich, przewidziane sa tez studia geologiczne, glacjologiczne, medyczne. Glownym koordynatorem i szefem organizacyjnym jest doswiadczony w takich misjach Agostino Da Polenza (m.in. proba rewizji pomiarow Everestu i K2 sprzed paru lat). Akcja TOWER (Top of the World Elevation Remeasurement) juz sie rozpoczela. Po probnych pracach przeprowadzonych jesienia na Matterhornie i Monte Rosa, do Ameryki Poludniowej wyjechala ekipa naukowcow, by raz jeszcze przemierzyc Aconcague. W dalszej kolejnosci pojda Kilimandzaro, Ruwenzori, Carstensz Pyramid, Vinson Massif, Mount McKinley, Mount Logan, Mount St. Elias, Elbrus, K2 i Mount Everest. O ile Mont Blanc, Aconcagua, McKinley i Everest maja koty dosc solidne (choc dwie ostatnie niedawno zmieniono o 2–4 m), o tyle pozostale szczyty, zwlaszcza Carstensz i Vinson, faktycznie moga kryc spore niespodzianki.
Na koniec raz jeszcze przypomnijmy komu trzeba o przyszlorocznym Miedzynarodowym Roku Gor. Poszczegolne rzady beda chcialy w jakis sposob zaakcentowac te dedykacje – wloskie i francuskie regiony gorskie powolaly specjalne komitety majace pilotowac te tematyke – warto wiec juz dzisiaj pomyslec o ew. naszym wlaczeniu sie w nia (np. zimowa wyprawa na Shisha Pangme czy obozem szkoleniowym w Karakorum), zeby jej nie przespac, tak jak przesypialismy inne podobne okazje. Moze watek ten daloby sie wplesc w tak milo zapoczatkowany dialog PZA – Sejm (zob. nizej)? (jn)
GS/0000 EVEREST W LICZBACH 02/2001
Przed wiosennym sezonem himalajskim i w nawiazaniu do notatki w GS 1/01 warto podac pare aktualnych liczb odnoszacych sie do statystyki wejsc na Mount Everest. Poniewaz doliczenie sie absolutnie wszystkich wspinaczek i osob nie jest raczej mozliwe, sumy podaje w niewielkim zaokragleniu. I tak w calym roku 2000 na Everest weszlo 145 osob, co jest rocznym rekordem tego szczytu, choc jesienia pogoda wyraznie nie dopisala. W sumie – od Hillary'ego i Tenzinga poczynajac – szczyt osiagnelo przeszlo 980 osob, ktore wykonaly lacznie przeszlo 1300 wejsc (bez sztucznego tlenu okolo 100, czyli mniej niz 8%). Sposrod ok. 60 pan, ktore stanely na szczycie, trzy zaliczyly powtorne wejscia. Mount Everest zebral w tym czasie bez mala 170 ofiar, w tym 5 kobiet. Wynika z tego, ze na kazde 8 wejsc (scisle 7,6) przypada jeden wypadek smiertelny. Zaktualizowane imienne listy zdobywcow szczytu i jego ofiar ukaza sie w tym roku w nowym wydaniu angielskiej wersji znanej ksiazki Gillmana "Everest – the Best Writings and Pictures from Seventy Years of Human Endeavour".
Eberhard Jurgalski (Lorrach)
GS/0000 PUCHARY SWIATA 2000 02/2001
Dwunasta edycja Pucharu Swiata we wspinaniu "na trudnosc" zakonczyla sie finalem w slowenskim Kranj, gdzie spotkanie juz po raz piaty swietnie zorganizowal Tomo Cesen. Rozgrywek pucharowych bylo tym razem 5 – pierwsza w Chamonix w oparciu o obiekty i zaplecze ENSY, druga w Lecco, pod okiem tamtejszych "Ragni", trzecia po drugiej stronie masywu Mont Blanc, w Courmayeur, wreszcie przedostatnia w Nantes, na scianie o wyjatkowej estetyce i raczej srednich walorach sportowych. W imprezach uczestniczylo ok. 150 zawodnikow z 40 krajow, hale zas nabite bywaly po brzegi. Swiadczy to o duzym zainteresowaniu wspinaczka panelowa ze strony sportowcow i publicznosci, choc nie sponsorow, reklamodawcow i centrow gorskich: organizacja calej edycji spadla na barki zaledwie trzech krajow alpejskich. Wsrod pan w Pucharze 2000 zdecydowanie zwyciezyla Liv Sansoz, swiatowa championka takze w latach 1997 i 1999, ostatnio zas rowniez mistrzyni wspinaczki lodowej. Druga byla Muriel Sarkany, trzecia – Stephanie Bodet. Premie "za pasje i wytrwalosc" otrzymala weteranka Luisa Iovane (41), jedyna z kobiet, ktora uczestniczyla we wszystkich 12 dotychczasowych pucharach. Na meskim podium staneli Juji Hirayama, Alexandre Chabot i Cristian Brenna. W roku zeszlym rozegrano tez w 6 spotkaniach druga edycje Pucharu Boulderingowego. Po kilku przetasowaniach (czesc faworytow wylaczyly kontuzje) pierwsze miejsca zajeli Sandrine Levet i fenomenalny Hiszpan, Pedro Pons. W roznojezycznych relacjach ze spotkan nie zauwazylismy ani jednego polskiego nazwiska, natomiast milym akcentem bylo blyskotliwe zwyciestwo Polki, Kingi Ociepki (15) z krakowskiej "Korony", w grupie B Mistrzostw Swiata Juniorow w Amsterdamie (drogi finalowe dziewczat 7B/7C). Ciekawe, ze w kategorii "szybkosc" wszystkie czolowe miejsca meskie i zenskie obsadzili mlodzi (14–19 lat) zawodnicy z Rosji i Ukrainy.
W zeszlym roku rozegrano tez po raz pierwszy Puchar Swiata w sportowej wspinaczce lodowej. W tym roku (2001) odbylo sie juz kilka spotkan drugiej edycji – pierwsze w tyrolskim kurorcie Pitztalu, drugie w Chamonix, trzecie w Sas Fee. Zauwazono, ze do walki o miejsca na lodowym podium wlaczyli sie dotychczasowi mistrzowie sztucznych scian, wsrod lodowych pan triumfy swieci np. wszechstronna Liv Sansoz.
GS/0000 NOWA KSIAZKA ANKI 02/2001
W styczniu pojawila sie oczekiwana ksiazka Anny Czerwinskiej o jej rendez-vous z czubkami kontynentow ("Korona ziemi" s. 147, wyd. Proszynski i S-ka). Autorka juz dawniej zapewnila sobie miejsce w historii naszego sportu – nie tylko jako alpinistka, ale i literatka, ma przciez w dorobku takie gorskie bestsellery, jak "Trudna gora Rakaposhi" (1982), "Broad Peak '83 tylko dwie" (1989), "Nanga Parbat, gora o zlej slawie" (1989), "Groza wokol K2" (1990). Swietna narratorka, rowniez "Korone ziemi" napisala lekko i z wdziekiem, umiejetnie dozujac humor, napiecie i strach, a takze autoironie i refleksje w rodzaju "co ja tu szukam, po co ja to robie?". Jej opisy cechuje umiar: unika autoapoteozy, nie epatuje nas gorska smiercia (Everest), nawet swoj wlasny lot relacjonuje bez sensacyjnej dramaturgii: a la guerre comme a la guerre... Czytelnicy spedza z ksiazka kilka milych godzin, a ten i ow poderwie sie z fotela i sam ruszy na spotkanie z przygoda – na razie na Kopiec Kosciuszki, bo Mount Kosciuszko jest jednak daleko. Ale czesc czytelnikow dozna zawodu. Skupiona na akcji gorskiej, Autorka nie pomyslala o tych ludziach, ktorzy nie tylko chca wraz z nia przeleciec sie po wyzynach, lecz przy okazji radzi by sie tez czegos o gorach dowiedziec. Tematem ksiazki jest tzw. "korona ziemi", czytelnik prozno jednak szuka wiadomosci, kto te zabawe wymyslil (bo nie Junko Tabei), jakie problemy wynikaja z wahan w definiowaniu kontynentow, ile osob uciulalo cala wielka siodemke (10, 50, 100?), ile jest w tej liczbie pan (padaja trzy nazwiska...). Przy Gorze Kosciuszki moze ktos zapytac, skad w Australii taka polsko brzmiaca nazwa, moglby tez chciec cos uslyszec o rodaku, ktory stanal na tym szczycie 160 lat przed Anka, czyli o Pawle E. Strzeleckim. Podobnie jest z Aconcagua, przy ktorej polska wyprawa z r. 1934 – przez historykow wpisywana w najkrotsze nawet dzieje gory – zaslugiwala na pare cieplych zdan, nie mowiac juz o tym, ze Wanda Rutkiewicz przeszla slynna poludniowa sciane tego szczytu, zas nowa droge ma na niej Leszek Cichy, tez przeciez z "korona ziemi" zwiazany. Dzieje innych wielkich gor kryja nie mniej interesujace watki. Autorka pisala swoja opowiesc w pospiechu i stad jej przeoczenia, szkoda jednak ze brakow nie zauwazyla redakcja – mozna im bylo zapobiec nawet kilkoma przypisami. No ale nic straconego: nie wydal jeszcze swej relacji Leszek Cichy, ktory "korone ziemi" skompletowal jako pierwszy Polak, slychac tez o innych literackich zamierzeniach zwiazanych z tym tematem. (jn)
GS/0000 WSPOMINANIE WIELKICH OJCOW 02/2001
W piatek 23 lutego w domu Malgosi Apathy w Bielsku Bialej spotkali sie pp. Jan Kordys, syn Romana Kordysa (1886–1934) i Hanka Skoczylasowa, corka prof. Zygmunta Klemensiewicza (1886–1963), tatrzanskiego partnera Kordysa i jego bliskiego wspolpracownika (m.in. w redakcji "Taternika"). Mgr inz. Jan Kordys, chemik z zawodu, urodzil sie w r. 1926 i mieszka w Oswiecimiu. Nie udalo sie natomiast zaprosic mieszkajacej w Nowym Rembertowie p. Krystyny Braun, corki Jerzego Maslanki (1886–1961), trzeciego z lwowskiej trojki przyjaciol i zalozycieli Klubu Himalaja. Tematem rozmow przy obiedzie byly stare dzieje, przy czym pamiec wspieraly pozolkle rodzinne fotografie. Hania Skoczylasowa pokazala tez wybor zdjec ze swoich ostatnich podrozy po Wietnamie i Laosie (por. GS 11/00). Jak wyniklo ze wspomnien inz. Kordysa, archiwalia gorskie pozostale po jego ojcu przekazano Janowi A. Szczepanskiemu, zas skrzynke szklanych negatywow – Jerzemu Maslance z przeznaczeniem dla Warszawskiego Oddzialu PTT. Malgosia Apathy, z domu Kauczynska, jest rowniez bliska krewna Romana Kordysa (jego matka i jej dziadek byli rodzenstwem)."
GS/0000 GORY I LUDZIE 02/2001