GS/0000 SUKCES NA LHOTSE 05/2001
Jak podaly agencje, w dniu 21 maja 2001 na Lhotse (8501 m, 8511 m), czwarty co do wysokosci szczyt Ziemi, weszli Anna Czerwinska, Dariusz Zaluski i Szerpa Pasang Tsiring, towarzysz Ani z Everestu i Shishapangmy. Informacje agencyjne poszerzyla depesza z Everest Base Camp: "21 maja zdobylismy w koncu szczyt Lhotse. Startowalismy o godz. 5.20 z obozu IV (7800 m) – Anka, jej Szerpa Pasang, Tom Moores z Anglii oraz Darek Zaluski. Tom wyruszyl za nami, kiedy jego partner dzien wczesniej zszedl na dol. Zdecydowalismy sie na atak szczytowy, mimo braku lin poreczowych, jako pierwszy zespol po duzym opadzie sniegu. Na szczescie warunki okazaly sie w miare korzystne i udalo nam sie przetorowac droge na szczyt. W zejsciu nasz przygodny towarzysz posliznal sie w dolnej czesci kuluaru i spadl ok. 400 m. Darek, ktory byl swiadkiem upadku, rozpoczal akcje ratunkowa, szczesliwie zakonczona powodzeniem. 24 maja pokonujac po raz ostatni Icefall, kompletnie zdemolowany przez cieplo i przerazliwie trzeszczacy, wrocilismy do bazy. Jestesmy cali, zdrowi, bez odmrozen i mamy nadzieje 27 maja opuscic moreny Khumbu. Anka i Darek."
[Lhotse]
Widok na masyw Lhotse od poludnia.
Archiwum "Na Ryba"
Lhotse, chociaz bardzo wysoka, zawsze stala w cieniu wielkiego sasiada i ma wejsc stosunkowo malo, a kobiecych przed Ania zaledwie trzy: Francuzki Chantal Mauduit 10 maja 1996 (+), Amerykanki Christine Feld-Boskoff 26 maja 1997 i mlodej ale bardzo uzdolnionej Czeszki, Sonii Vomackovej 12 maja 1999. Anna Czerwinska jest zatem czwarta i z wszystkich najstarsza pania (nie wymawiajac: 52 lata). Pierwszego wejscia na Lhotse dokonali 18 maja 1956 Szwajcarzy Fritz Luchsinger i Ernest Reiss, pierwszego wejscia zima: Krzysztof Wielicki w smialym samotnym ataku 31 grudnia 1988. Pierwsi Polacy staneli na tym szczycie 4 pazdziernika 1979 r., a byli to Andrzej Czok, Zygmunt A. Heinrich, Jerzy Kukuczka i Janusz Skorek. Lhotse jest czwartym z glownych osmiotysiecznikow Anny Czerwinskiej – po Nanga Parbat 15 lipca 1985 r., Everescie 22 maja 2000 i Shishapangmie 6 pazdziernika 2000. Wejscie na Broad Peak 30 czerwca 1983 zakonczyla na nizszym, choc rowniez osmiotysiecznym Rocky Summit (8035 m), podczas gdy Krystyna Palmowska poszla dalej na wierzcholek glowny. Czwarte wejscie kobiece na czwarty szczyt Ziemi jest bardzo pieknym osiagnieciem.
GS/0000 WIOSENNE REWELACJE 05/2001
Sukces Ani ogromnie mnie ucieszyl. Chcialbym jej przekazac moje serdeczne gratulacje. Nawiasem mowiac, w ostatniej dekadzie maja duzo sie w Himalajach dzialo. Nie ma na razie wiadomosci spod Annapurny, Dhaulagiri i Kangchenjungi (ktora atakuje Piotr Pustelnik). Natomiast Everest doslownie kipi od rewelacji. Jako pierwszy w tym sezonie bez maski tlenowej 22 maja wszedl moj rodak, Jorg Stingl (33) z Saksonii, wkrotce po nim zas Rosjanin, Aleksandr Fojgt. Nastepnego dnia rowniez bez dodatkowego tlenu osiagneli szczyt znani Baskowie, Juan Vallejo i Juanito Oiarzabal, z nimi zas Wloch Silvio Mondinelli oraz – po raz drugi od r. 1999 – Ekwadorczyk Ivan Vallejo. Warunki musialy byc znakomite, skoro w dwa dni nastapilo az 6 wejsc bez sprzetu tlenowego. Zdobylo tez Everest kilka pan. Jako nowe nacje do listy zdobywcow czubka Ziemi dopisali sie obywatele Gwatemali i Wenezueli. 22-letni Francuz zjechal ze szczytu na desce Kuluarem Nortona, zas mloda francuska para zleciala na dwuosobowym spadolocie. W obie strony przesunely sie rekordy wieku. Najstarszy wydaje sie obecnie byc – uwaga Seniorzy – Amerykanin Sherman Bull, liczacy lat 64, najmlodszy – uwaga przedszkolaki! – Nepalczyk Temba Chiri w wieku lat 16 i 18 dni. Niepelnosprawnych milosnikow gor ucieszy wejscie na Everest niewidomego Amerykanina (Erik Weihenmayer, 32). Ambitny plan trawersowania Everestu i Lhotse przez dwojke kazachsko-wloska Denis Urubko – Simone Moro zostal w dniu 24 maja przerwany i odlozony "do nastepnej okazji" (Urubko wszedl na Lhotse). Na zakonczenie tego doniesienia zostawiam wiadomosc prawdziwie sensacyjna: 23 maja wyprawie rosyjskiej – zlozonej z najlepszych wspinaczy wysokosciowych kraju – udalo sie wreszcie wejsc na centralny wierzcholek Lhotse, najwyzszy z dotad dziewiczych szczytow swiata. Sniezny czubek osiagneli idac z Przeleczy Poludniowej (oboz IV) 4 czlonkowie 11-osobowej ekipy: Siergiej Timofiejew (kierownik), Jewgienij Winogradzki (55 lat!), Aleksiej Bolotow i Pietr Kuzniecow. 24 maja wejscie powtorzyli Nikolaj Zylin, Gleb Sokolow i Jurij Koszelenko, 27 maja podobno takze Wladimir Janoczkin i Wiktor Wolodin. Wyprawa kierowal Nikolaj Czorny. Prezes Rosyjskiej Federacji Skalolazow, Aleksandr Piratinski, wyslal zwycieskiej ekipie serdeczne gratulacje.
Eberhard Jurgalski, Lorrach

[Lhotse Central, Lhotse Shar]
Widok od poludnia: z lewej Lhotse Central, na prawo Lhotse Shar.
Archiwum "Na Ryba"
Lhotse Central lub Lhotse Ta jest potezna i na wszystkie strony skrzesana turnia w 1-kilometrowej grani o przebiegu W-E, laczacej glowny szczyt Lhotse (8501 m) z Lhotse Shar (8386 m). Na mapie Schneidera ma ona kote 8426 m, na mapie SFFAR 8414 m. Na liscie najwyzszych wierzcholkow swiata Zbigniewa Kowalewskiego zajmuje pozycje 9. Od wschodu przyrasta do niej druga, nizsza i dotad dziewicza turnia. Tak wiec 10 najwyzszymi wierzcholkami Globu podzielily sie w latach 1953–2001 wyprawy: brytyjskie (2), wloska, szwajcarska, polska (2), francuska, japonska, rosyjska i austriacka. Sukces wyprawy rosyjskiej jest jednym z najwiekszych wydarzen eksploracyjnych ostatniej dekady i zasluguje na szczere gratulacje. (Red.)
GS/0000 KAMET 05/2001
Wyprawe 2001 na ten znany szczyt organizuje kilka klubow. W sklad ekipy wejda: jako kierownik Jerzy Tillak (lat 55, Gdansk), jako kierownik sportowy Marek Grochowski (lat 59, Lodz), jako kierownik organizacyjny Jerzy Wielunski (lat 51, Bydgoszcz), Marek Jozefiak (lat 47, Lodz), Jan Kaminski (lat 34, Lublin), Mieczyslaw Kwapich (lat 47, Lublin), Andrzej Perepeczo (lat 45, Swiebodzin) i jako lekarz Marek Roslan (lat 47, Gdansk). Srednia wieku uczestnikow wynosi 48 lat, braku doswiadczenia zarzucic nam wiec nie mozna, a zapowiedz w "Glosie Seniora" jest jak najbardziej uzasadniona. Koszt wyprawy bedzie dosc znaczny. Na same wstepne oplaty skladaja sie: 4000$ pozwolenie IMF ("strefa zamknieta"), 500$ wyposazenie oficera lacznikowego, 400$ oplata ekologiczna. Harmonogram dzialan (optymistyczny) zaklada rozbicie bazy 9 sierpnia, zalozenie 4 obozow 12–23 sierpnia, wejscie lub wejscia 26–27 sierpnia i zwiniecie bazy 30 sierpnia. Na dotarcie do bazy z Delhi przewidujemy przeszlo tydzien. Z naszych planow alternatywnych (Abi Gamin i Mukut Parbat E) wycofalismy sie, poniewaz ten drugi szczyt (7130 m, glowny 7242 m) w zeszlym roku zdobyla silna wyprawa koreanska (16 alpinistow, 152 tragarzy).
Marek Grochowski
[Kamet]
Kamet i Abi Gamin
Fot. Frank Smythe
Slynny i piekny jako gora, Kamet (7756 m) byl znany od bardzo dawna, juz w r. 1848 zmierzono jego wysokosc. W latach 1907–14 az siedem wypraw probowalo z roznych stron wejsc na jego czubek. W r. 1931 zostal zdobyty przez 2 zespoly 21 i 23 czerwca, a wsrod zdobywcow byli Eric Shipton i Francis Smythe. Przez kilka lat stanowil najwyzszy szczyt pokonany przez czlowieka (choc przeciez na Everescie wchodzono znacznie wyzej). Od r. 1955 jego granie i sciany eksplorowaly indyjskie wyprawy wojskowe, ludziom z Zachodu odmawiano zgody na proby, szczyt lezy bowiem przy granicy z Tybetem. Latem i jesienia 2001 czekaja nas nadto emocje zwiazane z polskimi wyprawami m.in. na Diran, filar Annapurny III, w skalne masywy rejonu lodowca Trango. (Red.)
GS/0000 FESTIWAL WSPOMNIEN 05/2001
Jak to zapowiadalismy w naszym internetowym kaciku, w dniach 18–20 maja w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie odbyl sie doroczny – IX z kolei – Przeglad Filmow Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz, tym razem dedykowany Andrzejowi Zawadzie, ktory jeszcze rok temu, juz bardzo slaby, wyglosil na nim piekna pogadanke. Program przegladu byl, jak zwykle, bogaty. Alek Lwow trzykrotnie prezentowal przezrocza z wejscia na Chan Tengri, byly spotkania z Krzysztofem Langiem i Anna Pietraszek i ich filmami, a takze reportarzem filmowym bawiacego pod Lhotse Darka Zaluskiego. W sobote przy nabitej sali Anna Milewska-Zawadowa rzucila na ekran okolo 100 nieznanych fotografii, obrazujacych fascynacje Andrzeja – te troche w bok od gor wysokich: dom, wedrowki, podroze, woda, fotografia, filmowanie. Towarzyszaca obrazom narracja – daleka od chlodnego prelekcyjnego perfekcjonizmu – sprowadzala naszego przyjaciela z piedestalu "Wielkiego Lidera" prosto pomiedzy nas, jego przyjaciol i gorskich towarzyszy. Rownie rodzinna atmosfera panowala na jubileuszowym (1971–2001) pokazie filmu Andrzeja Galinskiego o zdobyciu Kunyang Chhisha, ktory temu i owemu wycisnal lzy z oczu. Po filmie wypowiadali sie uczestnicy wyprawy, a spotkanie prowadzili cieplo i serdecznie Bogdan Jankowski i Janek Stryczynski. Ze skladu wyprawy 6 osob juz nie zyje, w tym oficer lacznikowy, ktory polegl na froncie indyjskim. Zatrzymany przez obowiazki w Rzeszowie, Andrzej Kus wydelegowal dwie urodziwe cory, ktore miedzy siwe glowy wniosly powiew wiosny i mlodosci. Zakonczyl festiwal wybor wierszy Anny Milewskiej, recytowanych przez autorke, a takze wzruszajaca "Ostatnia rozmowa" Anny T. Pietraszek, ktora przy tej okazji odebrala nagrode za ten film, przyznana jej przez Jury IV Festiwalu Filmow Gorskich w Vancouver. Statuetke wreczyl Ani specjalnie przybyly z Kanady wspolorganizator tego festiwalu, nasz rodak, Mariusz Pawlak. Przegladowi towarzyszyla niezwykle interesujaca wystawa biograficzna "Andrzej Zawada", zestawiona przez Anne z bezbrzeznych archiwow domowych. Dyrekcji i personelowi Muzeum naleza sie slowa uznania i szczerej podzieki za serce wkladane w organizacje Festiwalu i za umozliwianie nam rok w rok pelnych nostalgii powrotow do lat naszej mlodosci. (jn)
GS/0000 MARC BATARD – SLOWA I CZYNY 05/2001
W "Taterniku" 1/2001 (polecamy lekture!) ukazala sie rozmowa Malgosi Bilczewskiej ze znanym alpinista francuskim, Batardem – krotka, ale wystarczajaco dluga, by jej bohater mogl sie az kilka razy zaplatac w sprzecznosci. Swych sprinterskich wejsc na Makalu (w 18 h) i Everest (22 h 24 min!) – mowi – nie traktowal w kategoriach sportowych, lecz jedynie jako "testy swego organizmu". Zapomnial widac, ile staran wlozyl w to, zeby wyniki owych "testow" znal i podziwial caly swiat, nie wspomnial tez o 8-osobowej ekipie Szerpow, ktora pracowicie przedeptywala mu droge do szczytu (szczegoly zob. GS 11/88). Milosnik "odizolowania od swiata", z wierzcholka Makalu musial schodzic droga normalna, na ktorej dzialaly dwie wyprawy: ludzie, ruch, az dwie linie poreczowek. "To nie jest alpinizm" – stwierdza z gorycza, przy tym jednak nie gardzi zalozonymi przez innych linami, korzysta nawet z obozow owych wypraw, podobnie jak chwali sobie "moznosc korzystania ze sprzetu i lin", pozostawionych przez poprzednikow na filarze zachodnim Makalu. "Gory staly sie narzedziem do robienia pieniedzy" – mowi. A przeciez sam wiele lat niezle z nich zyl i ma osobisty wklad w rozwoj alpinizmu komercyjnego. Jak wiemy, Batard uwiklany jest ostatnio w proces wytoczony mu przez pewna narwana klientke o to, ze nie doprowadzil jej do czubka Cho Oyu. W wywiadzie "Taternika" wymienia nie Cho Oyu lecz Shishapangme, ale to juz chyba pomylka rozmowczyni. Na zakonczenie Batard wypowiada sie kwasno na temat idei himalajskiej zimy. "Bylem na Dhaulagiri zima, aklimatyzowalem sie w listopadzie i 1 grudnia wyruszylem z bazy, a 2 grudnia bylem na szczycie." Szkoda, ze Malgosia nie odeslala go do literatury, gdzie przeczytalby, iz pierwsze dekady grudnia sa w Himalajach bodaj najdogodniejszym do wspinania okresem z calego roku, zas sroga zima regularnie nastaje po Bozym Narodzeniu. Natomiast poczatkiem sezonu zimowego jest nie 1 lecz – drobiazg – 21 grudnia.
[Marc Batard]
Marc Batard
Archiwum "Verticala"
Wracajac do sportowych motywacji alpinistow stwierdzic trzeba, ze odzegnuje sie od nich wielu asow (takze naszych polskich), ktorzy plota o zglebianiu wlasnych granic, obcowaniu z wysokogorska przyroda, szukaniu przyjazni, ucieczce od cywilizacji itp., jak gdyby problem rywalizacji, rekordu, "dokaszania" innym byl czyms niegodnym romantycznych herosow gor. Ich poczynania stoja w jaskrawej sprzecznosci z tym, co glosza z mownic i kart ksiazek. Dobrze, ze prostolinijny Malysz nie uzasadnia swoich wynikow upodobaniem do ogladania swiata z wysoka...
GS/0000 A CO U CIEBIE? 05/2001
Ania i Andrzej Gardasowie, Warszawa
Czytamy "Glos Seniora" i ciesza nas wiesci od znajomych, szczegolnie od Teddiego Wowkonowicza, ktory pozostaje, jak widac, w dobrej formie. My w marcu spedzilismy przeszlo dwa tygodnie w Hiszpanii, wspinajac sie w skalach Costa Blanca i Costa Dorada. Jest tam wiele ubezpieczonych drog, nie tylko dla ekstremalistow, ale takze dla emerytow (w stopniu 5+, 6a, 6b). Spotykalismy na scianach ludzi z naszej grupy wiekowej, glownie Amerykanow i Anglikow. Nasze szczegolne uznanie wzbudzil przeszlo 70-letni Anglik, ktory w tych trudnosciach swietnie sobie radzil. Uznalismy to za dobra prognoze na przyszlosc. Pozdrawiamy serdecznie wszystkich znajomych.
Andrzej Sklodowski, Warszawa
Czesc dlugiego weekendu na przelomie kwietnia i maja spedzilismy z Iwona w Tatrach Slowackich. Po polskiej stronie przewalaly sie dzikie tlumy – szczegolnie w Zakopanem i na szlakach do popularnych schronisk. Znacznie mniejszy ruch panowal w gorach, zas wspinaczkowy – praktycznie zaden. Po stronie slowackiej tradycyjne pustki, zwlaszcza, ze dlugi weekend wynikal z kalendarza polskiego. Bawilismy trzy dni w Starolesnej, pierwszy raz po remoncie spalonego schroniska. Serdecznie je wszystkim polecamy: przemila, funkcjonalna chata. Pogoda byla niezla, nad ranem wspinalismy sie Czarnym Zlebem na Jaworowy. W schronisku nocowalo zaledwie kilkanascie osob, glownie polskich narciarzy. Schodzilismy Biala Woda, gdzie spotkalismy tez tylko paru narciarzy. Ostatni dzien weekendu spedzilismy nad Morskim Okiem. Na szosie i przy schronisku tlumy tzw. pasantow, w gorach – nikogo, jesli nie liczyc Wlodka Cywinskiego biegajacego po szczytach i zbierajacego materialy do kolejnego tomu przewodnika.
Miroslaw Kuras, West Vancouver
U mnie zycie biegnie utartym trybem, jak to w kraju, w ktorym w miare wszystko funkcjonuje bez niespodzianek. W kalendarzu jest tez oczywiscie miejsce na gory, ktorych tu nie brakuje. Dzieci ksztalce w Polsce i czekam dnia, kiedy na stale wroca do Kanady. W przyszlym roku, jak Najwyzszy pozwoli, skoncze 60 lat i moze uda mi sie wziac udzial w spotkaniu oldbojow w Tatrach. Na razie, za posrednictem "Glosu Seniora" chcialbym zlozyc najserdeczniejsze zyczenia zdrowia i dobrego humoru wszystkim Seniorom Gorskim – tym obecnym i nieobecnym na zlocie w niezapomnianym schronisku nad Morskim Okiem.
GS/0000 GORY I LUDZIE 05/2001