GS/0000 TATRZANSKI PARK NARODOWY 50/65 08/2004
Pol wieku temu powstal oficjalnie TPN, powolany rozporzadzeniem Rady Ministrow z 30 pazdziernika 1954 (z moca prawna od 1 stycznia 1955). Jubileusze tego waznego aktu byly swiecone przy kolejnych okraglych rocznicach, nikt przy tym jednak nie wspominal, ze faktycznie park narodowy zaistnial 15 lat wczesniej. Przygotowania do jego stworzenia byly prowadzone od lat 20. – po obu stronach granicy. Opracowywano zalozenia, trwal wykup lasow w Polsce i w Czechoslowacji, pojawiala sie nawet nazwa Parku – np. wydanie mapy 1:20.000 z r. 1934 nosilo tytul "Fotogrametryczna mapa Parku Narodowego Tatrzanskiego". Formalne utworzenie jednostki administracyjnej odkladano glownie z braku pomyslu na rozwiazanie problemu prywatnych wlasnosci lesnych i halnych. Przejecie przez Polske w r.1938 ok. 70 km2 Tatr Jaworzynskich wnioslo zwarte kompleksy lasow panstwowych, co wraz z wczesniej posiadanymi polozylo "podwaliny pod rychlejsza realizacje tak nam drogiej idei Parku Narodowego Tatrzanskiego" ("Wierchy" 1938 s. 145). Na pierwsze posuniecia nie trzeba bylo dlugo czekac. W dniu 2 czerwca 1939 r. minister rolnictwa Juliusz Poniatowski wydal zarzadzenie "O uznaniu lasow panstwowych na obszarze Nadlesnictwa Jaworzyna i Zakopane (...) za lasy ochronne i o utworzeniu jednostki organizacyjnej szczegolnej pod nazwa »Park Przyrody w Tatrach«". Obszar Parku kulminowal w Zadnim Gierlachu (2630 m), w latach 1938–39 najwyzszym szczycie Polski. Nakreslone cele i zadania nowej jednostki nie odbiegaly od dzisiejszych, choc szerzej akcentowano w nich zapewnienie praw ludnosci miejscowej oraz nieskrepowanej dostepnosci terenow dla turystyki ("z wyjatkiem tzw. matecznikow, gdzie zwierzyna i roslinnosc wymaga szczegolnej opieki"). Park otrzymywal kierownika (jako p.o. zostal nim inz. Marceli Marchlewski) – z organem doradczym w postaci Komisji Parku Przyrody. "Gleboka wdziecznosc nalezy sie wszystkim tym, ktorzy doprowadzili do skutku wielkie dzielo, stanowiace punkt zwrotny w dziejach naszych najpiekniejszych gor" – pisal w sierpniu 1939 prof. Walery Goetel. Poniewaz zarzadzenie weszlo w zycie 1 lipca, Park istnial zaledwie 2 miesiace. Z lat wojny pamietamy utrzymane przez okupanta (nawet w poblizu Zakopanego) czerwone tablice z nazwa Parku i polskimi wskazowkami dla turystow.
[TPN]
Zakopane – jubileusz 35-lecia TPN. Po prawej prof. Mieczyslaw Klimaszewski i owczesny dyrektor parku Leon Niedzielski. Fot. Jozef Nyka
Park Przyrody w Tatrach nie byl jeszcze parkiem narodowym, przynajmniej z zasiegu i z nazwy, ale stanowil decydujacy krok w kierunku jego powolania. Po wojnie wrocil raz jeszcze, w postaci zadekretowanego przez Min. Lesnictwa z dniem 1 pazdziernika 1947 i znow obejmujacego tylko lasy panstwowe "Tatrzanskiego Parku Narodowego" ("Taternik" 1947 s. 68). Od lat 50. o Parku Przyrody w Tatrach nie wspominano – celowo, gdyz wladza ludowa nie chciala sie z nikim dzielic zasluga utworzenia TPN. Amnezja byla tak gleboka, ze jeszcze w wydanej w 1996 roku 800-stronicowej ksiedze "Przyroda Tatrzanskiego Parku Narodowego" (wydawca TPN) nie widzimy o nim nawet wzmianki! W przypadajace na ten rok 50-lecie przypomnijmy wiec, ze tak naprawde jubilat jest starszy, i to o cale 15 lat.
(J. Nyka)
GS/0000 RAZ W ROKU NAD MORSKIM OKIEM 08/2004
Jak juz w numerze lipcowym GS wspomnial Jerzy Wala, tegoroczne, XII z kolei, spotkanie seniorow nad Morskim Okiem bylo mniej tlumne, niz zloty poprzednie. Doliczylam sie 87 osob, w tym paru nowych twarzy, z zagranicy przyjechali tylko Kolakowscy – moj kursowy kolega Mietek i jego zona Zosia, w swych malzenstwach skupiajaca kawal historii taternictwa: 1. voto Schiele, 2. voto Stryjenska. Najstarszy wiekiem byl, jak zwykle, Zygmunt Mikiewicz z Katowic, ktory mimo 93 lat trzyma sie bardzo dobrze, a nawet jakby coraz lepiej. Z powodu niepogody, tradycyjna msza sw. odbyla sie w ciasnej sali kominkowej. Koncelebrowali ks. Leonard z Wiktorowek i ks. Krzysztof Gardyna, znany tez jako wszechstronny alpinista. Mimo deszczu za oknami i mniejszej frekwencji, uroczysta wspolna kolacja wypadla okazale a spotkanie przy stole dobrze sie rozkrecilo, glownie dzieki Zbyszkowi Skoczylasowi i wspomagajacym trunkom, ktorych bylo akurat w sam raz. Do wspolnej fotografii tym razem stawili sie wszyscy – wraz z zaloga schroniska i 3 pieskami.
Barbara Morawska-Nowak
GS/0000 TATRZANSKIE TYSIACE 08/2004
Ciekawe wyniki przyniosl zapowiadany juz przez nas a przeprowadzony 5, 6 i 7 sierpnia monitoring ruchu turystycznego w Tatrach. Na terenie TANAP notowano kazdego dnia 13–15 000 osob, podczas gdy na znacznie mniejszy obszar TPN wchodzilo po 23–27 000. Po slowackiej stronie glownymi ogniskami ruchu sa Siodelko, Lomnicki Staw, Popradzki Staw, Solisko, Zwierowka – po polskiej: Morskie Oko (6–7000 osob dziennie), Dolina Koscieliska (4–5000) i Kasprowy Wierch. Wsrod objetych ankieta gosci TANAP, 40% stanowia Czesi (!), 30% Slowacy i 19% Polacy. Wyniki monitoringu nie zostaly dotad opracowane i powyzsze dane maja charakter orientacyjny. Tegoroczny spis powszechny kozic oba parki przeprowadzily w czerwcu. Jego podsumowanie wnosi maly optymizm: w sumie doliczono sie ok. 360 kozic, z tego 60 mlodych. W granicach Slowacji rachmistrze zastali przeszlo 270 sztuk (40 mlodych), 25 skubalo trawki na samej granicy. "Specjalny program ochrony kamzika zaczyna dawac rezultaty – mowia Slowacy – nadeszla pora, by wziac sie za rownie zagrozony gatunek, mianowicie swistaka."
Monika Nyczanka
[kozice]
Liczenie kozic w Tatrach Bielskich. Fot. Jas Wisniewski
GS/0000 KARPATY Z KONCA W KONIEC 08/2004
19 lipca 2004 r. o godz. 12.25 dochodzac do Przeleczy Uzockiej (Sianki) zakonczylem przejscie lancucha Karpat Zewnetrznych od Orsovy (Zelazna Brama) do Bratyslawy (Devin) – w ramach Polskiej Ekspedycji Karpackiej 2003 (Piotr Gawlowski Solo Karpaty Expedition). Po przeszlo rocznym okresie przygotowan (od 15 lutego 2002), w dniu 15 czerwca 2003 rozpoczalem od Orsovy realizacje tego wielkiego zamierzenia, w ciagu miesiaca (14 lipca) dochodzac do Braszowa (Brasov) w Siedmiogrodzie. Najwyzszym szczytem po drodze byl Negoiu 2535 m. Ze wzgledu na brak wizy rumunskiej i zbyt duze ryzyko samotnego przejscia Karpat Wschodnich, lezacych na terenie Ukrainy, zmuszony bylem do wyjazdu z Rumunii i dalej kontynuowalem przejscie lancucha Karpat z Przeleczy Uzockiej. W dniu 24 sierpnia 2003 dotarlem do Bratyslawy. Na tym etapie najwyzszy szczyt stanowila Babia Gora (1725 m). Po rocznej przerwie, 14 czerwca 2004 rozpoczalem kontynuacje Polskiej Ekspedycji Karpackiej, z Braszowa osiagajac Przelecz Uzocka. Najwyzszym szczytem byla Howerla (2062 m). W sumie przeszedlem 1880 kilometrow. Zgodnie z zalozeniami PEK 2003, w roku 2003 na odcinku Orsova-Petrosani towarzyszyly mi 2 osoby – Sylwia Szulc z Warszawy i Kazimierz Pikor z Rzeszowa. W roku 2004 moim towarzyszem byl Kazimierz Piekarczyk z Bytomia (na odcinku Braszow – Przelecz Uzocka).
Na koniec kilka slow o sobie. Mam 66 lat (urodzilem sie 22 wrzesnia 1938 r. w Warszawie), po gorach chodze od r. 1957. Bralem udzial w 13 wyprawach gorskich (z tego 8 wysokogorskich, powyzej 5000 m). 10 z tych wypraw sam zorganizowalem i bylem ich kierownikiem. Do Korony Ziemi brakuje mi Everestu, Mount Vinsona i Carstensz Pyramid. Wiecej szczegolow z mojego gorskiego zyciorysu podaje Ania Czerwinska w ksiazce "Korona Ziemi".
Piotr Gawlowski
GS/0000 POLACY NA PIKU POBIEDY 08/2004
15 lipca, w czternastym dniu od rozpoczecia akcji, Marcin Miotk (KW Warszawa) i Jacek Teler ("Pamir") osiagneli glowny wierzcholek Pika Pobiedy (7439 m), uznawanego za jeden z najtrudniejszych 7-tysiecznikow swiata. Trzeciego polskiego wejscia (pierwsze w r. 1995) dokonali wyceniona na 5B droga z r. 1961, wiodaca przez Przelecz Dzika i Pobiede Zachodnia (6918 m). Tym samym dopisali sie do ok. 200 dotychczasowych zdobywcow gory. 18 lipca byli z powrotem w bazie. Szczyt atakowaly niezaleznie od siebie 2 polskie grupy, ktore szybko polaczyly sily. Drugim sukcesem bylo wejscie na Pobiede Zachodnia (i nocleg na wierzcholku) dwojki Pawel Roherych i Jaroslaw Zurawski. W konczacym sie sezonie (do 20 sierpnia) na glowny szczyt Pobiedy dokonano zaledwie 2 udanych wejsc, przy czym drugiemu zespolowi, dowodzonemu przez utytulowanych przewodnikow kazachskich, nie udalo sie w komplecie wrocic do bazy: podczas zejscia zginal alpinista z Turcji. Pik Pobiedy wznosi sie na granicy Kirgizji i Chin i jest najwyzszym szczytem Tien-szanu. Historie jego zdobycia opisuje Boleslaw Chwascinski w ksiazce "Ku nie zdobytym szczytom" (1987). W przyszlym roku Jacek i Marcin chcieliby wejsc na Everest bez pomocy sprzetu tlenowego.
GS/0000 GORY AZJI CENTRALNEJ 2004 08/2004
W poprzednich sezonach sypaly sie wejscia na Gasherbrumy i Broad Peak, K2 jednak przez 2 kolejne lata nie puszczal nikogo. W sezonie 2004 wejsc na nizsze 8-tysieczniki bylo mniej, za to powiodlo sie wyprawom na K2: jak juz podawalismy, w dniach 26–28 lipca drugi szczyt Ziemi osiagnelo przeszlo 40 osob, co bylo tu nowym rekordem rocznym. Po okresie niepogod odbylo sie jeszcze kilka udanych wejsc (wraz z lipcowymi przeszlo 50). 7 sierpnia droga normalna weszlo z 2 Szerpami 4 Japonczykow (42, 44, 44, 52, kierownik 62) – tylko jeden nie uzywal tlenu. 16 sierpnia droga baskijska wspieli sie 2 Japonczycy z 4-osobowej wyprawy Mashide Matsumoto. Bylo sporo sensacji, a takze nerwowek z powodu zaginiec i wypadkow. Sportowo najciekawsze jest niewatpliwie wejscie ostatnie: smialy solowy atak katalonczyka Jordiego Corminasa z obozu 8100 m – po przejsciu Magic Line, ktorej klase swiat poznal dopiero dzisiaj. Szczyt osiagnal on 16 sierpnia o polnocy, schodzil grzeda Abruzzow. Hiszpanie uznali Magic Line za najtrudniejsza droge na K2 a tym samym jedna z najtrudniejszych na swiecie. Uczciwie przywolywali nazwiska bohaterow I przejscia z lata 1986 – Przemka Piaseckiego, Wojtka Wroza i Slowaka Petera Bozika. Niestety, szczyt pokazywal tez swoje zeby: nie powiodly sie proby wejscia od polnocy, gdzie juz w poczatku sezonu utonelo 5 tragarzy wyprawy wloskiej, w sumie zginelo tego lata po obu stronach K2 ok. 15 osob, jako ostatni ok. 28 lipca Rosjanin Aleksandr Gubajew, ok. 1 sierpnia jego rodak Siergiej Sokolow (62) i Iranczyk Davoud Khadem, wreszcie 19 sierpnia na Negrotto Col (6400 m) motor wyprawy na Magic Line, Hiszpan Manel de la Matte, zmarly na obrzek pluc w obozie I.
Pogoda byla w Karakorum zmienna, ale na tyle dobra, by umozliwic realizacje sportowe na skalnych scianach i dziewiczych iglach, niestety informacje o szczegolach tych wejsc dopiero sie schodza. Tak np. Wladek Janowski informuje nas, ze Amerykanie Doug Chabot i Bruce Miller weszli stylem alpejskim na trudny K7 (6936 m), zas Steve House solo i nowa droga na K6 (7283 m) czy K7. Inny zespol z USA (Kelly Cordes i Josh Wharton) pokonal w stylu alpejskim przeszlo 2000-metrowy SW filar Great Trango (6286 m) smiala droga o trudnosciach 5.11 R/X, A2, M6.
[Kongur]
Kongur (7719 m) od polnocy. Na wprost gran polnocna z droga japonska, skosem w prawo opada grzeda polnocno-zachodnia z nowa droga zrobiona przez Rosjan (deniwelacja 4000 m).
Z gor Chin naplywaja liczne meldunki. Tutaj do najciekawszych zdobyczy naleza wejscia trzech wypraw na Kongur (7719 m) od polnocy. 9 sierpnia na wierzcholku stanelo 5 alpinistow z Petersburga i Lotwy (kierownik Walerij Szamalo), 25 sierpnia, nowa droga (5B) – 6 z Moskwy (kierownik Andriej Lebiediew) i 26 sierpnia 3 stolbistow Nikolaja Zacharowa z Krasnojarska. Byly to wejscia III, IV i V na ten wspanialy i trudny szczyt, przez czesc geografow uwazany za kulminacje Pamiru. W gorach Azji postradzieckiej duzo sie dzialo we wszystkich wazniejszych pasmach, takze na wielkich zerwach skalnych i mikstowych. W Pamirze najwiekszy ruch panowal na Piku Lenina, w Tien-szanie na Chan Tengri, gdzie jednak wiecej pisalo sie o lawinie anizeli o wejsciach. Powazne nowe drogi (5B) powstaly na Mramornej Stienie, jedna poprowadzil Denis Urubko z 2 towarzyszami. Oryginalnym pomyslem byl rosyjski atak na Pik Wojennych Topografow od strony chinskiej. Nad wysokim jeziorem Sarez (3300 m) w Tadzykistanie 8 alpinistow z klubu MAK weszlo na bezimienny P.5674 m i na czesc olimpiady nazwalo go "Wschodnim Olimpem". Ze szczytu odbyto satelitarna rozmowe z Atenami. A wiec Rok Olimpijski takze w gorach.
GS/0000 TRAGEDIA NA CHAN TENGRI 08/2004
W naszej Gazetce Gorskiej piszemy o "czarnym polroczu" Czechow w Tatrach. Jak gdyby nieszczesc bylo malo, 5 alpinistow z Czech (w tym siostry Duskowe) stracilo zycie w lawinie pod Chan Tengri. W tragicznym dniu 5 sierpnia o godz. 6.30 rano z Piku Czapajewa potezna lawina sniezno-lodowa zeszla na idaca w gore duza grupe (ok. 50) alpinistow. Smierc ponioslo 5 Czechow, 3 Rosjan i 3 Ukraincow, 2 ciezko rannych przerzucono do szpitala. Z powodu rozmiarow lawiny i braku pogody, poszukiwanie cial zajelo okolo tygodnia. Poniewaz nie bylo wiadomo, ilu alpinistow lezy pod lodami (mowiono nawet o 40), tragedia przez kilka dni stanowila temat glowny swiatowych stron internetowych. W lipcu 1993 r. w tym samym miejscu zeszla lawina, w ktorej stracili zycie 2 alpinisci angielscy i 2 Rosjanie, m.in. slynny Walerij Chriszczaty (zob. GS 7 i 8/1993). Rzecz dziwna, w r. 1993 lawine poprzedzila o 10 dni inna, w ktorej zginelo m.in. 2 Polakow. W tym roku tragiczna lawine o 20 dni poprzedzila smierc Grzegorza Skorka po drugiej stronie masywu Chan Tengri.
GS/0000 Z TATR 08/2004
GS/0000 MIEDZY NAMI SENIORAMI 08/2004