GS/0000 MOJ PRZYJACIEL ARNO 02/2005
[Arno Puskas, Ryszard W. Schramm, Justyn Wojsznis]
Wrzesien 1954 – Kiezmarska Chata. Od lewej: Arno Puskas, Ryszard W. Schramm i Justyn Wojsznis. Fot. Jan Slupski.
Gdyby zyl, w tym miesiacu – 4 lutego – skonczylby 80 lat. Laczyly go liczne serdeczne wiezi z alpinizmem polskim, a takze osobiscie z wieloma z nas. Poznalem go pol wieku temu. Zmarl 9 czerwca 2001 roku a jego prochy zlozono w Urnowym Gaju w Nowym Smokowcu.
Byl rok 1954, lato – pierwszy oficjalny, zorganizowany wyjazd na Slowacje. Zostalem wytypowany na kierownika grupy, ktora miala obozowac w Dolinie Kaczej, ale bylo wiadomo, ze w polowie pobytu przeniesiemy sie na tydzien do Kiezmarskiej Chaty. Troche znalem tamte strony sprzed pieciu lat, kiedy z Lilka Skibniewska-Czabanska i Pysiem Czarnockim biwakowalismy pod progiem Doliny Pieciu Stawow Spiskich. W Kaczej dzielilem namiot z Janem Staszlem. Padal deszcz, nie dalo sie chodzic. Pierwszego pogodnego dnia – byl to 29 sierpnia – ruszylismy w szostke przez Rohatke, Czerwona Lawke i Barania Przelecz do Zielonego Stawu Kiezmarskiego i stad pod gore do Bialych Stawkow. W Kiezmarskiej Chacie zastalismy jej gospodarza, Arna Puskasa, jego zone Tonie i dwoch mlodych Slowakow. Jeden, to byl Milan Valovic, drugi, masywniejszy – Laco Sabo. Obaj mieli gitary, brzakali na nich i podspiewywali. Spedzilismy razem bardzo mily wieczor. Nastepnego dnia byl powrot, a ze wyszlismy wczesnie, skrecilismy pod niewysoka wschodnia sciane Jagniecego Szczytu i przeszlismy jako pierwsi jej srodek, wyraznym zlebkiem. Po tygodniu przerzucilismy sie calym obozem do Kiezmarskiej Chaty.
We wrzesniu 1955 r. robilismy pierwsze przejscie calosci grani Tatr. U Arna zlozylismy nasze wory i przetrawersowalismy na lekko Tatry Bielskie. W nastepnym roku, startujac od Arna, zrobilismy z Halinka, Bromowiczami i Jurkiem Janeckim gran od Przeleczy pod Kopa do Kolowego. Bromowiczowie, ktorych tam wprowadzilem, bardzo chetnie korzystali pozniej z Kiezmarskiej Chaty. W lecie 1960 r. kierowalem obozem taternickim w Dolinie Starolesnej i na wschodniej scianie Gierlacha dostalem kamieniem w glowe. Obudzilem sie z niepamieci w szpitalu po 4 dniach. Staly nade mna Halinka i Majka Zierhofferowa. – Sluchajcie – zapytalem – czy Arno ma brode? – W jakims ulamku tej stugodzinnej nocy zobaczylem nad soba twarz Arna z broda, a przeciez Arno nie mial brody. I on mowil do mnie, jak zawsze: "Ryszu". I mial brode...
Arno i Tonia byli moimi przyjaciolmi. Rzadko sie widywalismy, ale poki gazdowali w Kiezmarskiej Chacie, zawsze, bedac na Slowacji, staralem sie do nich zawitac. Wprowadzalem tez pod ich dach moich przyjaciol, ktorzy stawali sie ich przyjaciolmi. Gdy opuscili Kiezmarska Chate, czesciej widywalismy sie z Tonia, ktora pracowala w Smokowcu w "Cedoku". Arno siedzial w Dolnym Smokowcu, pisal przewodnik, malowal, jezdzil w swoje ukochane Fanskie Gory. Czasem, rzadko, odwiedzalem go tam, stopniowo coraz rzadziej. Coraz mniej tez bywalem w Tatrach, az i one sie dla mnie skonczyly... Nigdy sie razem nie wspinalismy. W ostatnich latach skarzyl sie na zdrowie. Smierc Toni bardzo go przybila. W Tatry nie zagladal juz w ogole. "Zegnaj przyjacielu – powiedzialem na wiesc o jego smierci – zasluzyles na trwale miejsce w naszych myslach i naszych wspomnieniach."
Ryszard W. Schramm
GS/0000 JACEK RUSIECKI 02/2005
[Jacek Rusiecki]
Jacek Rusiecki
W dniu 29 stycznia 2005 w wypadku ulicznym w Krakowie (potracenie przez samochod) poniosl smierc nasz przyjaciel i wspolpracownik, Kazimierz Jacek Rusiecki. Mial 63 lata i nie czul sie jeszcze seniorem, choc bliskie wiezi laczyly go z ludzmi we wszystkich przedzialach wieku. Wspinal sie w Tatrach i Alpach, czesto jako partner Wojtka Kurtyki, w 1975 takze w gorach Wielkiej Brytanii. W Tatrach ma kilka ladnych nowych drog (wsrod nich superdirettissime sciany Mieguszowieckiego z lutego 1974) a takze pierwszych przejsc zimowych (np. drogi Galfyego na Galerii Gankowej z kwietnia 1968). Uczestniczyl w prestizowych wyprawach, m.in. lodzkiej w gory Etiopii (1968), warszawskiej w gory Iranu 1971 (kierownik), krakowskiej w Hindukusz 1972 (wybitna sportowa droga NE sciana Akher Chaq, 7020 m). Latem 1973 wspinal sie w Pamirze (czesciowo nowa droga na Pik Kommunizma), zima 1974 na stokach Lhotse, w 1980 byl czlonkiem narodowej wyprawy na Everest, a w 1984 ekipy eksplorujacej Gory Wrangla na Alasce (pierwsze wejscia na szczyty). Jako starszy instruktor alpinizmu wyszkolil licznych taternikow, a takze Szerpow w Szkole Himalaizmu w Manang. Geodeta z zawodu, duzo pracowal za granica. Byl oddanym dzialaczem klubowym, czlonkiem Zarzadow KWK i Zarzadu PZA (1980–1986). Przewodniczyl Walnym Zjazdom PZA 1977 i 1980, pisywal w czasopismach gorskich, najczesciej w "Taterniku". 3 lutego pochowany zostal na Salwatorze, gdzie spoczywaja m.in. Adam Gorka, Inka Janik, Maciej Mischke i liczni inni ludzie gor. Madre powiedzenie mowi, ze czlowiek jest tyle wart, ile dal z siebie innym. Jacek zyl glownie dla innych. (jn)
GS/0000 25-LECIE ZIMOWEGO EVERESTU 02/2005
Tylko nieliczne z klubowych jubileuszy mialy tak efektowna oprawe, jak ta wieczornica w nowej siedzibie Centrum Olimpijskiego. Zorganizowal ja z rozmachem Leszek Cichy, on tez prowadzil ja sprawnie i z humorem z Krzysztofem Wielickim u boku. Wielka sala (500 miejsc) byla wypelniona po brzegi. Mimo "niewspinaczkowej" pogody, licznie stawili sie starsi i mlodsi seniorzy, nie tylko zreszta miejscowi. O zlotych latach polskiego alpinizmu krotko opowiedzial owczesny prezes PZA, Andrzej Paczkowski. Z wzruszeniem obejrzelismy film Staszka Jaworskiego, a na ekranie mlode twarze chlopcow sprzed cwiercwiecza. Aktor Cezary Morawski przeczytal dramatyczna relacje Leszka Cichego z dnia 17 lutego 1980 roku, kiedy wszystko – takze zycie obu wspinaczy – wisialo na wlosku. Prowadzacy zaprosili na estrade obecnych na sali uczestnikow wyprawy, dowcipnie ich przedstawiajac. Andrzeja Zawade – lidera – zastepowala Anna Milewska, liczne grono anonimowych organizatorow: Hanna Wiktorowska. Gratulacje zlozyl calemu zespolowi prezes Janusz Onyszkiewicz. Na zakonczenie odbyla sie pogawedka obu zimowch bohaterow z red. Jackiem Zakowskim, z ktorego inicjatywy po powrocie z wyprawy stworzyli ksiazke "Rozmowy o Everescie", wydana w r.1982 i wznowiona 5 lat pozniej – w lacznym nakladzie 100 000 egzemplarzy. Podczas spotkania czynne bylo stoisko z publikacjami gorskimi, w tym specjalnie przygotowana broszura i plakatem.
[25-lecie zimowego Everestu]
Z depesz gratulacyjnych wybieramy te od Piotra Atanasowa z Bulgarii: Pozdrawiam z okazji 25-lecia pierwszego zimowego zdobycia Everestu. 17 lutego 1980 roku Polacy z Andrzejem Zawada na czele zapoczatkowali nowa ere w historii alpinizmu swiatowego. Prosze przekazac moje najlepsze zyczenia wszystkim uczestnikom wyprawy i specjalnie usciskac Anne Milewska. Z czcia pamietamy tez o tych kolegach, ktorych juz nie ma miedzy nami.
GS/0000 KARAKORUM W "PYRENAICE" 02/2005
W numerze 4/2004 kwartalnika "Pyrenaica", organu Baskijskiej Federacji Wysokogorskiej, ukazaly sie wspaniale ilustrowane artykuly o wydarzeniach sezonu 2004 w Karakorum. Siedem stron wypelnia opis wspinaczki na Gasherbrum III (7952 m), w ktorym z wielkim uznaniem mowi sie o zaslugach polskiego zespolu z lata 1975, ktorego wejscie omowione jest w rozdziale "G-III: Historia" (s. 193). Baskowie planowali powtorzenie drogi na Gasherbrum IV, jednak niepogoda sparalizowala proby. W tej sytuacji skoncentrowali sie na G III, ktory od lata 1975 czekal na drugie wejscie. Zalozono obozy 6000, 6300, 7000 i 7400 m – gorny w siodle miedzy G III i G II. Atak rozpoczeto 23 lipca, 26 lipca 2004 o godz. 10.30 szczyt osiagneli Jon Beloki i Jose Carlos Tamayo. Trudnosci gornych 500 m przerosly obawy wspinaczy, zwlaszcza, ze snieg nie byl stabilny. Nie bez wzruszenia znalezli tytanowy hak polskiego zespolu. Opis w "Pyrenaice" jest niestety nie hiszpanski, lecz w jezyku euskera.
[K2 - Magic Line]
Filar poludniowo-zachodni K2 (Magic Line). Zrodlo: Pyrenaica 4/2004 s.203.
Na ss. 200–203 Oscar Cadiach omawia pierwsze powtorzenie drogi Magic Line na K2. Hiszpanie pisza, ze jest to najtrudniejsza z drog na ten szczyt, a z uwagi na swoj ogrom – jedna z najtrudniejszych na swiecie. Powtarzaja komplementy pod adresem jej pierwszych zdobywcow (Bozik, Piasecki i Wroz 1986), nie wspominaja jednak, ze do 8200 m doszly na niej Anna Czerwinska i Krystyna Palmowska. Bardzo ciekawe jest zdjecie masywu z naniesiona i skomentowana technicznie droga – nie mielismy takiego obrazu w naszej literaturze. Dodajmy, ze powtorzenie Magic Line przez Katalonczykow (szczyt Jordi Corminas 16 VIII 2004) strona MountEverest.net uznala za najwybitniejszy wyczyn minionego roku.
GS/0000 ZLOTY CZEKAN NR 14 02/2005
"Najwieksi alpinisci – czolowe wyczyny roku" – pod tym haslem w dniu 25 lutego w Alpes Congres w Grenoble odbyla sie Ceremonie du 14e Piolet d'Or – najwyzej cenionego z dorocznych "oscarow" wysokogorskich. W programie 2 godziny przeznaczono na prezentacje pieciu nominatow, ktorzy krotko chwalili sie slajdami i filmikami ze swoich wypraw. O godz. 22 odbylo sie glosowanie publicznosci, a o 22.30 wreczenie nagrod. Organizatorami konkursu sa "Montagnes Magazine" oraz Groupe de Haute Montagne. Zgodnie z naszymi przewidywaniami, 7-osobowe Jury z kilku nominacji wybralo te najefektowniejsza: rosyjskie przejscie srodka polnocnej sciany Jannu (7710 m) – smialy cios w kolejny mit szklanej gory. Pozostale cztery: S sciana Aconcagui, E sciana Mooses Tooth, SW sciana K7 i solo Lafaille'a na poludniowej scianie Shisha Pangmy. No i mila ciekawostka: Polacy byli juz czlonkami Jury Zlotego Czekana, tym razem jednak Polak – Krzysztof Wielicki – byl jej przewodniczacym.
[Ceremonie du 14e Piolet d'Or]
GS/0000 WIELKIE GORY TADZIA WOJTERY 02/2005
Tadeusz Wojtera: W cieniu wielkich gor. S.281; 210 ilustracji; naklad 400 numerowanych egzemplarzy; Sosnowiec 2004.
Obok Wilczkowskiego, Schramma, Worwy swoje miejsce przy wspomnieniowym stole zajal Tadeusz Wojtera, ktorego ksiazka "W cieniu wielkich gor" ukazala sie w nakladzie zaledwie 400 egzemplarzy. Autor, do KW przyjety w grudniu 1951 r., byl glownie speleologiem i alpinista wyprawowym, totez 2/3 tomu wypelniaja barwne relacje z ekspedycji na Spitsbergen, do jaskin Kuby, w gory Turcji, w gory Afryki (Ruwenzori, Kilimandzaro, Kenya, Atlas Wysoki). Wyprawy byly opisywane przez innych, ale pamiec ludzka dziala wybiorczo i kazda kolejna relacja wnosi nowe szczegoly i nowy sposob widzenia zdarzen, wszystkie czyta sie wiec z zaciekawieniem. Duzym walorem ksiazki jest wartki rytm narracji, zgodny z nawykami dzisiejszego czytelnika. Teksty ilustruja liczne, w wiekszosci kolorowe zdjecia. Z rozrzewnieniem ogladamy mlode twarze naszych slaskich – i nie tylko slaskich – przyjaciol: Janusz Chalecki, Maciek Bernadt, Krysia Konopka, Mirek Kuras, Ryszard W. Schramm, Tadzio Marek, Zygmunt Grabowski, Adam Zyzak, Wojtek Wroz, ale takze zasluzony jako sponsor gen. Jerzy Zietek. Tadek Wojtera przemierzyl szmat gorskiego swiata, a jego wspomnienia sa zarazem bogata w autorefleksje relacja z wedrowki przez zycie, zamknieta opisem pobytu w szpitalu i smutnym rozdzialem "Zycie na kredyt". Zyczmy autorowi aby ten kredyt nie wyczerpal mu sie szybko – jako dluznik spisuje sie znakomicie, a omawiana ksiazka jest splata kolejnej raty.(jn)
GS/0000 Z LOTNA 02/2005
GS/0000 ROZNE GORY 02/2005