GS/0000 ZAGADKOWE SUCHARZE 08/2006
[Fot. J. Nyka]Cos niedobrego dzieje sie w przyrodzie. Kolejne upalne i suche sezony letnie u nas zalamuja rolnictwo, zas w Alpach (a takze innych wysokich gorach, zob. nizej K2) prowadza do szybkiego zaniku pokrywy lodowej. Cofajace sie lodowce sa pilnie obserwowane przez naukowcow, jest w nich bowiem zapisana historia ostatnich stu- i tysiacleci. Tak np. wylaniaja sie spod nich cenne dla nauki imbrykacje torfowe i pokazne fragmenty drzew w miejscach o co najmniej 100 m (a bywa, ze i 300 m) przewyzszajacych dzisiejszy zasieg lasow. Swiadczy to o dluzszych fazach ocieplania sie klimatu w wiekach minionych, i to w historycznej a nie geologicznej skali czasu. Od r. 1990 w Alpach Szwajcarskich takich odkryc bylo wiele – sam tylko Unteraargletscher dostarczyl ich przeszlo 1000! Skrupulatne badania szczatek pozwolily na dosc scisle ustalenie i ulozenie w tablice cieplych "okien" klimatycznych o czasie trwania od 150 do 1800 lat (srednio 540 lat). Analitycy obliczyli, ze z ostatnich 10 000 lat az polowa (!) przypada na fazy ocieplen – w Alpach i innych gorach wysokich z lodowcami znacznie krotszymi niz dzisiejsze. Jak ustalono, 1900–2300 lat temu jezyki lodowcow konczyly sie o 300 m wyzej, niz obecnie i w czasach rzymskich (przemarsz Hannibala) w Alpach przeszkod firnowo-lodowych praktycznie nie bylo. Oczywiscie, ludzie nie mieli na te procesy zadnego wplywu.
Tatrzanskie platy sniezne niespodzianek raczej nie kryja, gdyz tajaly niemal w calosci za ludzkiej pamieci. Wiadomo, ze dluzsza cieplejsza faze mielismy w sredniowieczu, kiedy to Polska stala sie krajem winnic. Jednak dosc zagadkowe slady stosunkowo niedawnego ocieplenia mamy z Tatr w zabytkach pismiennictwa. W artykule Ludwika Zejsznera w "Bibliotece Warszawskiej" z r.1849 (I s.547) znajduje sie arcyciekawy zapis. Stojac na ryglu Czarnego Stawu pod Rysami Zejszner zauwaza: "Dawniej az do wysokosci tego jeziora, to jest do walu wystajacego nad niem, rosly drzewa, jak to swiadcza biale sucharze (tak nazywaja mieszkancy Tatrow stojace pnie zeschlych drzew); drzewa te musialy oddawna umrzec, bo nie maja na sobie ani sladu kory, z czego mozna wnosic, ze tutaj dawniej panowal cieplejszy klimat." Limbowe klody na ryglu Czarnego Stawu w polowie XIX w. notuja i inni turysci, ale tylko Zejszner – bystry geolog i przyrodnik – potrafil te osobliwosc trafnie skomentowac, byl zas naturalista zbyt powaznym, zeby jego swiadectwa nie potraktowac serio.
Rygiel Czarnego Stawu, nieznacznie wystajacy nad gorna granice lasu, jest wyjatkowo dobrym miejscem do czynienia tego typu obserwacji: anomalie same wpadaja tu w oko. Zreszta w literaturze sa tez podobne slady z pobliza Tatr. Tak np. w zapomnianym dwutomowym dziele C.v. Szepeshazyego i J.C.v. Thielego z r.1825 znalezlismy analogiczna i w dodatku chronologicznie zbiezna wiadomosc, odnoszaca sie do Fatry, jakos tez przeoczona lub zlekcewazona przez badaczy. Na s.62 tomu I w hasle "Fatra" czytamy: "Auf dem hochsten Rucken dieses Gebirgs findet man noch einzelne Stamme verdorrter Eichen und Buchen." (Na najwyzszym grzbiecie tych gor znajduja sie jeszcze pojedyncze pnie uschnietych debow i bukow).
Ta kloda limbowa spod Steigletscher liczy sobie 5000 latek
"Les Alpes" 6/2004
Obie wzmianki pochodza ze schylku tzw. malej epoki lodowej (wiek XVII do ok. 1850). Gdyby uznac je za realne, wskazywalyby one na znaczne ocieplenie i to przed niewieloma stuleciami, chociaz wiek owych sucharzy mogl byc calkiem znaczny: znaleziona w r. 1991 przeszlo metrowa limbowa klode spod jezyka Steigletscher datowano metoda izotopowa na lat bez mala 5000 (konkretnie 4920 +/-60). Z naszej strony poprosimy o komentarz eksperta w osobie Zbyszka Jaworowskiego "Bacy" (prof. dra), polecamy tez te okruchy tekstu uwadze zajmujacych sie Tatrami meteorologow, glacjologow i dendrochronologow. Wnioski moga miec znaczenie takze dla prognozowania naszego znow jakby coraz goretszego jutra.
Jozef Nyka
GS/0000 PAKISTAN – WSTEPNY BILANS SEZONU 08/2006
Nie czekajac na koniec gorskiego lata w Pakistanie, internetowy portal MountEverest.net oglosil wstepne jego podsumowanie. Ruch byl wiekszy niz sie spodziewano i w polowie (45% wypraw) nastawiony na zaliczanie najlatwiejszych 8-tysiecznikow. Wiosna prosby o zezwolenia zlozylo 91 zespolow – dziesieciu odmowiono ze wzgledu na zagrozenia polityczne (Hindukusz, lodowiec Siachen). Zgode otrzymalo 78 wypraw. Rekordy frekwencji bil tradycyjnie Gasherbrum II (8035 m) – oblegalo go 21 wypraw, z tego 18 z powodzeniem (126 osob na szczycie, w tym 11 Polakow). Drugi byl – tez jak zwykle – Broad Peak (8051 m): 14 wypraw ale tylko 6 z sukcesami (21 wejsc, troje Polakow). Gasherbrum I (8068 m) i K2 (8611 m) przyciagnely po 7 ekip. Na G I weszly trzy z nich (9 osob), na K2 – dwie (na szczycie 2 panow i 2 panie). Pod Nanga Parbat sciagnelo 6 wypraw – 3 z powodzeniem (4 osoby na szczycie). Z koncem sierpnia w akcji byli jeszcze Czesi na Broad Peaku i Rumuni na Nanga Parbat. Ze szczytow klasy 6500–7000 m jak zwykle najliczniej oblegany byl Spantik (7020 m): 8 wypraw, jak dotad 3 z powodzeniem (23 wejscia). Z dwu ekip szturmujacych Latok III (6940 m) jedna wprowadzila na szczyt 2 osoby. 19 wypraw wykupilo 14 innych szczytow tej klasy – do 20 sierpnia zadna jednak nie zameldowala o sukcesie. Z roznych powodow nie zrealizowano wiekszosci ambitnych zamierzen sportowych (m.in. Broad Peak, Masherbrum, Latok I, Gasherbrumy IV i I, Kunyang Chhish Wschodni). Od strony Sinkiangu (Chin) weszly w Karakorum 2 wyprawy. O owocnej ekipie Koblera na Gasherbrum II East pisalismy w GS 07/06, natomiast z polowy sciany wrocili Kanadyjczycy z K2 od polnocy, gdzie upaly (w bazie do 35 st.) zdemolowaly pokrywe lodowa.
Nie obylo sie tez w Karakorum bez wypadkow (lacznie 7 ofiar). Na ich statystyke mocno wplynela katastrofa Rosjan na K2 (4 ofiary) – pozostale 3 wydarzyly sie na Nanga Parbat (2) i na Broad Peaku (1). Obliczylismy, ze w stosunku do 160 wejsc na szczyty 8-tysieczne jest to 4,4%, czyli ciagle jeszcze srednia himalajska norma. Kilku dalszych nieszczesc udalo sie uniknac dzieki solidarnym akcjom ratunkowym – z istotnym udzialem Polakow.
Szczyty nizsze niz 6500 m w Pakistanie wolne sa od zezwolen i oplat, wskutek czego brak jest centralnego rejestru wypraw a wiesci o wydarzeniach schodza sie powoli innymi drogami. W sportowych wynikach sezonu 2006 (Biafo, Trango) duzy udzial maja kraje slowianskie – Slowacy, Slowency, w grupie Trango w akcji sa dwa zespoly polskie. (jn)
GS/0000 POLACY W KARAKORUM 2006 08/2006
Tego lata nasi rodacy nalezeli w Pakistanie do najwytrwalszych wyprawowiczow. Ania Czerwinska do konca walczyla na Gasherbrumie I – 10 sierpnia wyeliminowal ja upadek na lodowej sciance, zakonczony kontuzja stawu barkowego i przelotem helikopterem do szpitala w Skardu. W tym samym dniu opuscili baze Darek Zaluski i Tamara Stys (27 lipca oboje weszli na Gasherbrum II). Na K2 Jacek Teler pokazal, ze nalezy do rzadkiej klasy zyjatek wysokosciowych, mogacych bezkarnie bytowac w warunkach niedotlenienia. Jego finalny wypad na gran Abruzzow trwal 17 dni, z ktorych 15 spedzil powyzej 6000 m a kilka powyzej 7000. 13 sierpnia byl jeszcze w stanie zaatakowac szczyt bez maski tlenowej i dotrzec ponad Bottleneck, gdzie kres wspinaczce polozyla tragiczna lawina. Dzielnie poczynala tez sobie wyprawa, ktora najpierw planowala wejscie na Istor-o Nal a nie otrzymawszy zezwolenia przerzucila sie na Pasu Sar 7478 m i Passu Diar 7295 m. Trudnosci lodowca, brak dobrej pogody i wypadek Pawla Kulinicza (uraz stawu kolanowego) pozwolily tylko na zalozenie obozu II (6040 m). Po drodze dokonano wejscia na szczyt Hiriz 5540 m. O udanej wyprawie Pawla Pustelnika na Broad Peak pisalismy w GS 07/06. Bardzo sprawny przebieg miala tez wyprawa na G II (8035 m), kierowana przez K. Wielickiego, R. Pawlowskiego i J. Majera. Baze zalozono 9 lipca, a juz w dniach 23–26 sierpnia w 3 rzutach na szczyt weszlo 9 uczestnikow (dwaj z nich, Pawel Mitura i Boguslaw Chamielec, tworzyli autonomiczny zespol). Dwa nasze zespoly bawia w grupie Trango. Sa to: Maciej Ciesielski, Grzegorz Mikowski, Jakub Radziejowski i Wawrzyniec Zakrzewski oraz Adam Pieprzycki i Marcin Szczotka.
GS/0000 DZIEKUJEMY, PIOTRZE 08/2006
Dotkniety tragedia na Broad Peaku zespol Markusa Kronthalera (GS 07/06) po powrocie do Austrii zwrocil sie z listem dziekczynnym do wypraw, ktore mu udzielily pomocy. Szczegolnie cieple slowa skierowano do Piotra Morawskiego i do Hiszpana, dra Jorge Egocheagi. Jak podkreslono, Piotr zaryzykowal wlasny szczyt, by ratowac Seppa Bachmaira, Jorge pospieszyl z pomoca medyczna z bazy do obozu III, mimo iz byl zmordowany szybkim wejsciem na Broad Peak sprzed dwoch dni (21 godzin w gore i w dol!). Austriacy podali w liscie szczegoly wypadku. Kronthaler wyruszyl z bazy 4 lipca, nastepnego dnia byl w obozie III. 6 lipca noc zmusila go do biwaku w jamie na wysokosci 7900 m. Szczyt zdobyl wraz z Bachmairem 7 lipca o godz.15.30. W zejsciu oslabl i poruszal sie prowadzony przez partnera. W rejonie Rocky Summit nastapil drugi, juz krytyczny biwak. O 6 rano chory zmarl na rekach przyjaciela. Bachmair byl przybity tragedia, wyczerpany, odwodniony i poodmrazany – bez pomocy nie mial szans na przezycie. "Chcemy raz jeszcze podziekowac Piotrowi Morawskiemu i Jorge Egocheadze, jak rowniez innym zespolom, za ich pomoc i polaczone wysilki" – koncza swoj list uczestnicy wyprawy.
GS/0000 JUNKO TABEI W TATRACH 08/2006
W poczatku sierpnia 2006 goscila po obu stronach Tatr 66-letnia Japonka Junko Tabei, pierwsza kobieta, ktora weszla na Everest (1975) i pierwsza z pan z kompletem Korony Ziemi (1992). Obecnie kolekcjonuje ona najwyzsze szczyty panstw i w tym celu odwiedzila Europe. Do Smokowca przyjechala z mlodsza towarzyszka Nyima. W dniu 3 sierpnia na Gierlach poprowadzil obie Peter Sperka – z Doliny Wielickiej z zejsciem przez Batyzowiecka Probe. Na obu Probach asekurowano sie lina. Dla Sperki – przewodnika i himalaisty (9 lipca 2006 Broad Peak) – byl to 560. pobyt na najwyzszym szczycie Tatr. Nastepnego dnia panie weszly tez na Lomnice – od Ramienia na wlasnych nogach. Niestety, pogoda w oba dni nie dopisala a panoramy mozna bylo podziwiac miedzy lawicami chmur.
Junko Tabei 6 sierpnia na szczycie Gierlachu. Z lewej Peter Sperka, u dolu Nyima.
Fot. Peter Sperka
W Tatrach Polskich (2 dni) interesowaly Junko glownie Rysy. Tutaj przewodnikiem byl Tadeusz Gasienica. Mimo pewnego juz wieku, Junko jest niezwykle sprawna – na grzedzie niemal nie korzystala z lancuchow. Oprocz wierzcholka granicznego panie odwiedzily takze wierzcholek glowny. Byla niedziela 6 sierpnia. Podczas zejscia Junko fotografowala akcje TOPR na Buli pod Rysami wykonala rowniez szybki szkic sciany Kazalnicy. Do ksiegi pamiatkowej schroniska wpisala sie obok Edmunda Hillary'ego, z ktorym zna sie od lat. Przy okazji wspomniala tez niezyjacych juz polskich przyjaciol, Jurka Kukuczke i Wande Rutkiewicz. W poniedzialek panie odbyly wycieczke w Tatry Zachodnie – Stanikowym Zlebem na Jaworzynke i Przyslop Mietusi z zejsciem przez Mala Lake. Przed przybyciem w Tatry weszly na Musale (2925 m) w Bulgarii, potem w Rumunii na Moldoveanu (2544 m), wreszcie na Wegrzech na Kekes (1014 m). Junko niechetnie rozmawiala o swoich sukcesach gorskich, unikala rozglosu i mediow, nie zdradzala tez dalszych planow sportowych. Zdjecia z wejsc otrzymalem od Petera Sperki, mam tez wybor zdjec z Rysow i Jaworzynki przekazanych mi przez Tadka Gasienice. Moj obszerny artykul o pobycie Junko Tabei w Tatrach ukazal sie w "Tygodniku Podhalanskim" z 24 sierpnia.
Apoloniusz Rajwa
GS/0000 SETKA A.C. OF CANADA 08/2006
Notatke o jubileuszach roku 2006 warto uzupelnic informacja o 100 rocznicy powstania The Alpine Club of Canada. Klub zostal zalozony 19 lipca 1906 r. w Winnipeg, Manitoba, siedzibe ma w Canmore, Alberta. Nalezy do mniejszych choc bardziej zamoznych towarzystw. W 19 regionalnych sekcjach zrzesza 10 000 czlonkow, ktorzy maja do dyspozycji 24 schroniska klubowe. Organizuje dzialalnosc sportowa, zawody wspinaczkowe i finansowymi dotacjami wspiera gorskie plany zdobywcze, m.in. wyprawowe. Wsrod jubileuszowych publikacji jest specjalna ozdobna koperta z wspinaczkowym znaczkiem "Mountaineering – Alpinisme". (Wladyslaw Janowski)
Jubileuszowa koperta Alpine Club of Canada 100
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 08/2006
Anka Skowronska-Gardas
Oboje z Andrzejem staramy sie wciaz byc aktywni – zawodowo i wspinaczkowo. W marcu z Jurkiem Bieleninem spedzilismy 2 tygodnie w Maroku, wspinajac sie po scianach wawozu Todra. Wrazenia niezapomniane: pionowe skaly o czerwonawym zabarwieniu, wznoszace sie na wysokosc 300 m. Wioda nimi drogi o roznych trudnosciach, przewaznie bardzo dobrze ospitowane. Przeszlismy ich okolo 30, w skali od 4c do 6a+. W dni odpoczynku robilismy minitrekingi po okolicznych gorach, spotykajac nomadow ze stadami owiec i koz. Wielu wrazen dostarczaly kontakty z tubylczymi Berberami, ktorzy szybko nas zaakceptowali. Nie musze dodawac, jak wielki kontrast stanowil zatloczony i glosny Marrakesz. Z kolei w dniach 2–4 czerwca bralam udzial we wspinaczkowym Meetingu Kobiet, ktory odbyl sie w Gorach Stolowych (relacja w miesieczniku "Gory", takze w GG 06/06 z 07.06.2006). Bylam chyba najstarsza uczestniczka miedzypokoleniowego wspinaczkowego biegu na orientacje. Impreza byla bardzo udana, spotkaly sie dziewczyny z roznych pokolen i o roznych zainteresowaniach. Dodatkowa atrakcja dla mnie byla mozliwosc wspinania sie na Szczelincu, w piaskowcach. Moze uda sie reaktywowac tradycje samodzielnych damskich zespolow, w ktorych Polki mialy kiedys tak mocna pozycje?
GS/0000 ONI I ONE 08/2006