GS/0000 SKAD PAN TO WZIAL, PANIE H.? 03/2008
Nakladem Karpatendeutsches Kulturwerk Slowakei ukazala sie ostatnio ksiazka Antona Klippa "Die Hohe Tatra und der Karpathenverein", w gronie kilkunastu zasluzonych badaczy Tatr prezentujaca Belsazara Hacqueta, ktory odwiedzil nasze najwyzsze gory w latach 1792(93)–1794 i podroze krotko opisal w IV tomie dziela "Hacquet's neueste physikalisch-politische Reisen" (1790–96). Warto przy tej okazji stwierdzic, ze z osoba tego uczonego – o czym w ksiazce nie wspomniano – wiaze sie jedna z ciekawszych zagadek kartografii tatrzanskiej, ktora jest skromna mapka, opublikowana w tomie IV jako "Tafel 2". Pokrywa ona obszar Tatr Polskich i wykonana zostala w juz wowczas archaicznej XVI-wiecznej kopczykowej manierze. Mapka ta nie zwrocila dotad uwagi specjalistow, co dziwi tym bardziej, ze byla reprodukowana chyba kilkanascie razy. Badacz dziejow Tatr, prof. Jozef Szaflarski, w swej znanej ksiazce z r.1972 (s.196–198) mowi o niej "wykonana bardzo prymitywnie (...), ubogiej tresci...", a slowackie "Osudy Tatier" (1976) w ogole jej nie zauwazaja, choc rozwodza sie na temat mniej ciekawych prac Sydowa-Wolffa i Reyemhola. A jednak skromny szkic Hacqueta sporo wniosl do literatury, m.in. dane o rozmieszczeniu kopaln oraz pierwsze w druku zapisy nazw takich, jak Samnik M (gora za Mnichem), Koscielec M, Gorecnowa M, Pysna Mons, M Smerczyn, Giwand czy Mons Czerwony Wirch. Ale nie tylko!
Mapka zatytulowana jest "Tatry w strone polnocy", a zawarty w niej obraz Tatr nie odbiega od poziomu prac z tamtego czasu. Zawiera jednak partie, ktora wyroznia sie zdecydowanie i tatrologowi powinna dac duzo do myslenia. Chodzi o nasze Tatry Wysokie a szczegolnie pozniejsza (od 1818) Sekcje Bialczanska, czyli doliny Rybiego Potoku i Pieciu Stawow Polskich.
Austriacka mapa wojskowa wedlug zdjec z roku 1779
Materialy kartograficzne armii austriackiej z tego czasu byly bardzo niejednorodne: obok rejonow odwzorowanych dosc rzetelnie (jak np. Tatry Zachodnie), byly w nich tez takie, gdzie granie i wody rysowano na oko albo wrecz na domysl. Tak bylo z naszymi Tatrami Wysokimi: jeziora w Dolinie Pieciu Stawow tworzyly prosty sznurek, podobnie postrzegano niekiedy Stawy Gasienicowe, a i wyobrazenia Morskiego Oka i Czarnego Stawu nierzadko klocily sie z rzeczywistoscia. Co ciekawsze, nie lepszymi mapami dysponowala administracja miejscowa. Tak bylo do poczatku XIX wieku – przelom mialo przyniesc dopiero fachowe zdjecie z lat 1822–23 ("Taternik" 3/1973).
Wspomniana cwiartka (a wlasciwie osemka) mapki Hacqueta wylamuje sie z tego schematu, swiadczac o tym, ze jej autor mial do dyspozycji jakis nie znany nam material geodezyjny, i to jak na owe czasy znakomity. Plan obu dolin wyraznie zdradza, ze zostal wykreslony na podstawie zdjec terenowych, sporzadzonych z uzyciem pelnego sprzetu pomiarowego – na 30 lat przed pierwszymi udokumentowanymi pracami tego typu w sercu Tatr. Hacquet umiejetnie wlaczyl uzyskany material do swojego amatorskiego szkicu. Wodny detal naniesiony jest tu zgodnie z koordynantami, jeziora sa w pelni rozpoznawalne a ich obrysy i wzajemne relacje powierzchniowe jak najbardziej prawidlowe. Znamienne jest uwzglednienie nietypowego odwodnienia Zadniego Stawu, ktory jak wiemy nie laczy sie z Czarnym Stawem, lecz odprowadza wody obok niego. Trafnie przedstawiono wyplyw z Wielkiego Stawu, zauwazono tez latwe do przeoczenia osobne polaczenie z Przednim Stawem. W Dolinie Rybiego Potoku nie ma widocznego wowczas na mapach (jeszcze u Reyemhola w r. 1842) rzekomego Czarnego Stawu za Mnichem, zas w kreskowej kopce na zachod od obu jezior mozna sie domyslac masywu Mieguszowieckich. Od polnocy Doline Pieciu Stawow otacza pasmo Kozich Wierchow – jedyne na calym arkusiku bardziej realistyczne wyobrazenie grani gorskiej. Na mapke naniesiono tez granice polityczne, "suche" i zgodne z przebiegiem grzbietow, co nie potwierdzalo pozniejszych roszczen Wegrow do polowy Morskiego Oka. Z tej przyczyny w latach 1890–1903 mapke wlaczono do sadowych dowodow w sporze granicznym. Powiedziano wtedy o pracy Hacqueta pare zyczliwych slow, a adwokat dr Retinger stwierdzil w polemice z gazeta "Pester Lloyd" (1893, s.18), iz "rozmiar i sposob wykreslenia tej mapy dowodza, ze nie byla niczyjem nasladownictwem, ale musiala byc na miejscu przez niego samego zrobiona". Domniemanie oczywiscie falszywe. W szkicu Hacqueta jest pewien wklad jego wiedzy, odnosi sie jednak do elementow gorniczych i geologicznych, zas wyrozniona czesc arkusika obejmuje okolice, ktorej on sam raczej nie zwiedzal. W swoim tekscie poswieca tej partii zaledwie dwa zdania – w akapicie mowiacym o powrocie z Krywania: "Przeprawilismy sie przez grzbiet wapienny, jak gory Bieszki, Dzwinia, Skala, gdzie ukazaly sie nam jeziora Chrubi Wreh, Pienti Stawi i Ribia. Jeden z tych stawow nazywany jest Morskim Okiem, a historyjki, jakie o nim kraza, nie roznia sie od bajd (Erdichtungen) z innych okolic gorskich i z tej racji nie zasluguja na wzmianke." Ale nawet gdyby uczony spedzil tu pare tygodni, nie bylby w stanie uzyskac tak wiernego obrazu terenu – do naniesienia go na papier konieczna byla wyposazona w sprzet ekipa. W kazdym razie jakosc wykorzystanego przez niego pierwowzoru jest zdumiewajaca i trudno zrozumiec zarzut prof. Szaflarskiego (s.198), ze "w ubogiej tresci mapki element geograficzny (uklad rzek, gor, dolin) jest oddany niemal dowolnie".
Skad Hacquet wszedl w posiadanie geodezyjnej osnowy? Odnosila sie ona do malego wycinka dobr kameralnych, bo juz Dolina Gasienicowa – w osi rownoleznikowej mocno przesunieta na wschod – narysowana jest z wyobrazni (choc dla odmiany mapa Motzela z ok. 1772 r. oddaje ja calkiem niezle). W przeszlosci sporzadzano tam plany lasow, ale nawet te z r. 1818 uwazane byly za nieporadne i "mizerne". Wod oczywiscie nie obejmowaly, brak tu bylo bowiem motywacji gospodarczej. Jaki byl wiec cel takiego zdjecia, dlaczego nie objelo reszty dobr kameralnych? Czemu nie trafilo do Wiednia czy tym bardziej do pracowni geodezyjnej powiatu? Dlaczego nie skorzystali z niego pozniejsi autorzy map tatrzanskich, wsrod nich w r. 1830 Sydow i Wolff, ktorzy w dodatku dobrze znali dzielo Hacqueta? Pierwsze podobnej jakosci wizerunki obu dolin w druku mialy pojawic sie pol wieku pozniej – np. na I wydaniu mapy Kummerera z r. 1855. Co ciekawsze, wykonane w r. 1863 mapy Koristki i Fuchsa w tej partii wciaz mocno ustepowaly Hacquetowi. Pytan narzuca sie wiecej – historykow geografii i tatrologow zachecamy do zajecia sie nimi. Ale nawet jesli pan H. nie wyjawi swojego sekretu, interesujace jest stwierdzenie, ze juz w XVIII wieku Tatry Polskie nie stanowily dzikiej terra inhospitalis, lecz mialy partie niezle poznane a nawet zbadane w sposob calkiem profesjonalny. Popelnie maly nietakt i dorzuce pro domo sua, ze w swojej monografii Doliny Pieciu Stawow juz w r. 1954 zwrocilem uwage na ten frapujacy kawalek pracy francusko-austriackiego uczonego.
Jozef Nyka
GS/0000 STO LAT "CHMIELOWSKIEGO" 03/2008
Mija wlasnie wiek od ukazania sie dwoch pierwszych tomow "Przewodnika po Tatrach" Janusza Chmielowskiego. Tom I (1907) objal Tatry Zachodnie, tom II (1908) zachodnia polac Tatr Wysokich – po Wage. Oba tomy byly wspolnie oprawiane i w tej formie zostaly w r. 1990 wznowione w reprincie. Do obu wklejono cenne mapy, ktore w kartonowych okladkach weszly tez do handlu jako osobne skladanki. Mapa Tatry Wysokie ukazala sie o rok wczesniej anizeli odpowiedni tom. Dzielo Chmielowskiego bylo pierwszym w Tatrach przewodnikiem taternickim, a gruntownoscia opracowania i bogactwem materialu dystansowalo wszystkie dotychczasowe publikacje. Miernikiem moga byc chocby drobiazgowe opisy panoram – np. na widok ze Swinicy sklada sie 100 obiektow, na widok z Krzyznego jeszcze wiecej. W latach 1910 i 1912 ukazaly sie we Lwowie dwa dalsze tomy – ciensze juz i wydane w sposob przestepny: tom IV wyszedl w r.1910 zas tom III – dedykowany "przyjacielowi wiernemu " Klimkowi Bachledzie – w 1912. Ich wspoltworca byl Roman Kordys, a aktywnym pomocnikiem – poza innymi – Gyula Komarnicki. Na tym publikacja sie urwala – geograficznie na Przeleczy Lodowej, choc w r. 1914 tom V byl podobno gotowy do druku. Czesc swej wielkiej wiedzy Chmielowski spozytkowal pozniej, piszac wraz ze Swierzem 4-tomowy przewodnik "Tatry Wysokie" (1925–26), niestety zgromadzone przez niego a niewykorzystane materialy historyczne i topograficzne przepadly wraz z calymi, traconymi dwukrotnie zbiorami autora. Dzielo Chmielowskiego bylo w historii taternictwa jednym ze "zlotych ogniw" i zasluguje na male jubileuszowe przypomnienie – takze obcym historykom Tatr, ktorzy o jego istnieniu zdaja sie w ogole nie wiedziec. Setna rocznica publikacji przewodnika laczy sie z przypadajacymi na ten rok osobistymi jubileuszami jego autora: 130. rocznica urodzin i 40. rocznica smierci.
GS/0000 U PRZYJACIOL MOSKALI 03/2008
24 listopada 2007 odbyla sie w Moskwie konferencja wyborcza Federacji Alpinizmu Rosji (FAR). Uczestniczylo 50 delegatow, obrady zagail prezes Andriej J.Wolkow, prowadzil sekretarz FAR, Wladimir N. Szatajew. Z okazji 25-lecia istnienia Federacji (zalozonej w r. 1982) 7 dzialaczy otrzymalo jubileuszowe nagrody, wsrod nich nasi dawni znajomi Szatajew i Eduard W. Myslowski. Wsrod licznych spraw omowiono plan przewidzianej na najblizsze lata budowy schroniska w siodle Elbrusa, ktora ma realizowac firma Sprandi International. Schronisko otrzyma forme srebrnej kapsuly, od lipca do wrzesnia 2008 w pracach przygotowawczych beda uczestniczyli ochotnicy z wszystkich klubow Rosji. Omowiono tez aktualne problemy moskiewskiego Muzeum Alpinizmu, ktore odzyskalo kolekcje wysokogorska z Muzeum Sportu Rosji (Muzej Rossporta), nie do konca jednak rozstrzygniete sa sprawy wlasnosciowe. Tymczasem 26 stycznia 2008 po dlugiej chorobie zmarl w wieku 81 lat Jewgienij Igoriewicz Tamm, dr nauk fizyczno-matematycznych, dlugoletni szef Instytutu Fizyki Akademii Nauk. Mial ladne wejscia w Kaukazie, kierowal wyprawami w Pamir i Tien-Szan (m.in. nowa droga na Pik Kommunizma). W r. 1982 byl liderem pamietnej wyprawy na SW sciane Everestu. Jako dzialacz Federacji Alpinizmu, mistrz sportu i zasluzony trener, otrzymal wysokie odznaczenia panstwowe. Wybitnym alpinista byl tez jego ojciec, Igor J. Tamm (1895– 1971), fizyk-teoretyk, laureat nagrody Nobla (pierwsze wejscia na szczyty w Kaukazie i Pamirze).
GS/0000 "TATRY" NASZE I WASZE 03/2008
Kwartalnik "Tatry" TPN wybil sie zdecydowanie na czolo wszystkich licznych czasopism gorskich w Polsce. Tresc jest roznorodna i bogata, redakcja perfekcyjna, a szata wydawnicza jakby wprost z Paryza. Nasz skromny "Taternik" w tym sasiedztwie moze popasc w kompleksy. W ostatnim numerze ("zima 2008") redaktorzy 27 stron poswiecili dziejom czasopismiennictwa tatrzanskiego. "Wierchy" i oba "Pamietniki" omawia w krotkim lecz gruntownym artykule Wieslaw Wojcik, losami "Taternika" zajal sie Zbigniew Ladygin, ktory do bogatej historii pisma dorzuca pare smaczkow wydobytych z archiwum Witolda H. Paryskiego. Nie brak omowien publikacji zakopianskich (Maciej Pinkwart) a takze wegierskich i czechoslowackich, sa oczywiscie cenne artykuly o innej tematyce. Redaguja "Tatry" Marek Grocholski (naczelny), Zbigniew Ladygin i Anna Zadziorko. Oprocz zakopianskich "Tatr" ukazuja sie rowniez dwumiesieczne "Tatry" SL TANAP (od 1962, do 1991 "Vysoke Tatry"). Wydawane nie tak luksusowo, i one przynosza bogaty serwis aktualnosci tatrzanskich i okoloparkowych, a do autorow-seniorow nalezy Juraj Pacl (81), wspolpracujacy z pismem niemal od jego kolyski. Materialy sa krotkie, Redakcna Rada wie bowiem, ze dzis czytelnik nie ma checi na wczytywanie sie w 10-stronicowe tasiemce. Z uznaniem trzeba tez podkreslic, ze kolegium konsekwentnie utrzymuje linie organu TANAP i nie probuje tworzyc pisma ogolnotatrzanskiego czy taternickiego, choc w pierwszych rocznikach (1962–70) byly takie zapedy. Naczelna "Tatr" jest dr Tatiana Hoholikova. W bibliografiach i cytatach "Tatry" TPN i 45-letnie juz "TATRY" SL TANAP beda sie nam niestety mieszaly.
GS/0000 ANDRZEJ KUS W "HC NEWSLETTER" 03/2008
W dniach 16 i 17 lutego The Himalayan Club uroczyscie swietowal 80-lecie istnienia. Prelekcje wyglosili m.in. George Band (150 lat Alpine Club), Tamotsu Nakamura (eksploracja gor Tybetu), Mark Richey (Latok 2007), Nawang Gombu (Everest 1963). Z tej okazji ukazal sie specjalny podwojny zeszyt (130 stron) rocznego klubowego "Newsletter", przynoszacy materialy historyczne ale takze przeglad wydarzen minionego roku. 20 stron wydzielono w jubileuszowy "Photo Album & Memories", wypelniony zdjeciami nadeslanymi przez czlonkow Klubu. Milo nam odnotowac, ze najwieksza i najlepsza prezentacje ma w nim nasz przyjaciel Andrzej Kus, ktorego fotowspomnienia wypelniaja 5 stron, a ze zdjec usmiechaja sie – oprocz autora – Andrzej Heinrich, Andrzej Zawada, Ryszard Szafirski, Roman Petrycki ale takze Lord Hunt, Alfred Gregory, col. Eric Goodwin i inni. Gratulacje, Andrzeju! Sezon wyprawowy 2007 byl w Indiach slabszy od poprzednich. W gory wyruszylo 113 wypraw, 61 lokalnych i 52 z zagranicy (kilka wspolnych). Okolo 70 wybralo rutynowe szczyty – latwo osiagalny Stok Kangri przyciagnal az 25 ekip. W notkach omowiono m.in. dwie wyprawy czeskie, zadnej jednak z Polski. Duzy artykul poswiecono parkowi narodowemu Nanda Devi, dwa ciekawe studia – efektom zmian klimatycznych na swiecie. Rocznik redaguje wciaz aktywny wyprawowo Harish Kapadia.
Z fototeki Andrzeja Kusia: Rawalpindi 1969 – plk. Eric "Buster" Goodwin w rozmowie z Ryszardem Szafirskim, Andrzejem Kusiem i Andrzejem Heinrichem. Fot. Roman Petrycki
GS/0000 TO I OWO 03/2008