GS/0000 MORSKIE OKO – ZNOWU RAZEM 06/2008
W koncu maja taternicy-seniorzy spotkali sie, zgodnie ze zwyczajem, nad Morskim Okiem, wszakze zapowiedz obchodow stulecia nowego schroniska i ladna pogoda przyciagnely wiecej uczestnikow niz to zwykle bywa. Wiekszosc dotarla z Palenicy szosa, ale niektorzy – Michal Burczyk, Staszek Kulinski, Leszek Lacki i Jacek Karwowski – przyszli przez jeszcze mocno zasniezone gory. Oczywiscie nie zabraklo stalych bywalcow spotkan, a najstarszym wsrod nas byl Zdzislaw Dziedzielewicz-Kirkin (1916). Dobrze jest przynajmniej raz w roku, jak w juz zapomnianej piosence, dawnych "przyjaciol jasne twarze witac"; znow moglismy siedziec razem w dobrze znajomej, mrocznej jadalni schroniska czy na jego werandzie, polaczeni wiekiem i wspomnieniami. Na stolach, jak 50 lat temu, lezaly aluminiowe pudla na zywnosc, o ktorych wspomina napisany na te okolicznosc wierszyk Janusza Chaleckiego "Spotkanie":
Kulminacja spotkania byla, jak zwykle, sobotnia wspolna kolacja, poprzedzona msza sw., z powodu deszczu odprawiona na werandzie. Na jubileusz schroniska jego kierownictwo przygotowalo niespodzianke w postaci recytacji "Dar i zmaganie. Walka o Morskie Oko" w wykonaniu artystow z Kornika pod Poznaniem, wedlug scenariusza Anny Lazika-Witek, opartego na pamietniku lesniczego Wladyslawa Bienkowskiego i poemacie Karola Wojtyly "Myslac Ojczyzna". Dostalismy tez pamiatkowe talerze i po buteleczce litworowki miejscowego wyrobu; wzruszylem sie zwlaszcza tym drugim darem, bo 50 lat temu Dziunia Lapinska nieraz wysylala mnie "w gory" po litwor... Ow wieczor trwal dlugo, nie obylo sie bez spiewania piosenek slowackich i nocnych rozmow.
Jak milo byc Nestorem – honorowe miejsce obok prezesa zapewnione.
Fot. Janusz Kuczab
Nad sprawnym przebiegiem calosci czuwala niestrudzona organizatorka naszych corocznych spotkan, Basia Morawska-Nowak; wyrazy goracej wdziecznosci naleza sie takze kierownictwu schroniska, ktorego zyczliwosc wobec taternikow-seniorow i troska o nich znacznie wykracza poza zwykla goscinnosc.
Maciej Popko
P.S. Zlot seniorow byl okazja do spacerow i skromnych wycieczek w otoczenie Morskiego Oka – po Czarny Staw, Dolinke za Mnichem, Wrota Chalubinskiego. Autor naszej relacji, Maciej Popko, skromnie przemilcza, ze jako jedyny wszedl w sobote na Rysy, mimo iz warunki w gorze byly w pelni zimowe. W spotkaniu uczestniczyl prezez PZA, Janusz Onyszkiewicz, a obszerne omowienie imprezy ukazalo sie w biuletynie PTT "Co slychac?" 6/2008 Basi Morawskiej-Nowak.
GS/0000 BOGDAN KRAUZE 06/2008
Bogdan Krauze (1985)
29 czerwca po ciezkiej chorobie opuscil nasze grono Bogdan Krauze, taternik, alpinista, instruktor PZA i zasluzony szkoleniowiec, dlugoletni dzialacz KW w Toruniu. Urodzil sie 3 stycznia 1938 r., z wyksztalcenia byl geografem-kartografem, przez 20 lat pracowal jako geodeta w "Geofizyce". Po Tatrach chodzil od mlodych lat. W r. 1991 w Podlesicach zalozyl pierwsza w Polsce prywatna szkole wspinaczki skalkowej (dzisiaj Szkola Alpinizmu Bogdana Krauzego), przez ktora przeszly rzesze wspinaczy, w tym niejeden z pozniejszych mistrzow. Wspominaja go koledzy z KW Torun: "Byl organizatorem wielu klubowych obozow alpejskich, wypraw w Andy. Dzieki jego inicjatywie w latach 80. Klub wzbogacil sie w kamienice przy ul. Kopernika, ktora do dzis sluzy nam jako podstawowe zrodlo utrzymania i finansowania wyjazdow w gory." W r. 1971 wspinal sie w Kaukazie, dokonujac wejscia na niezdobyty dotad wierzcholek 3503 m (Pik Muscheliszwili, "Taternik" 2/1975 s.84). W 1973 byl zastepca kierownika (Tadeusza Laukajtysa) swietnie prowadzonej wyprawy torunskiej w Andy Peruwianskie (T. 1/1974 s.13), w 1976 kierowal interesujacym i inspirujacym dla srodowiska wyjazdem grupy z Olsztyna w gory Grecji (T. 1/1978 s.9). W r. 1978 uczestniczyl w pracach geofizycznych na Spitsbergenie i przy okazji wszedl na kilka interesujacych szczytow (T. 4/1979 s.180), z wyprawa naukowa znalazl sie tez na Antarktydzie. Na przelomie lat 1984–85 wyjechal ponownie w Andy, tym razem jako kierownik sportowy owocnej zdobywczo wyprawy Taternickiego Klubu Harcerskiego z Krakowa, ktora omowil w "Taterniku" 2/1985. Sam wzial udzial w paru pierwszych wejsciach a takze w III wejsciu na Pico Polaco Sur (6080 m). Szkolka skalkowa przyniosla mu wielka popularnosc w kregach skalolazow i taternikow, duzym zainteresowaniem cieszyly sie organizowane przez niego cykliczne mistrzostwa podlesickie, rozgrywane na prawdziwej skale. Wspolpracowal z torunska Fundacja Ducha w rehabilitacji mlodziezy niepelnosprawnej. Byl czlonkiem honorowym KW w Toruniu a od ostatniego Walnego Zjazdu (2007) takze PZA. Spoczal na cmentarzu komunalnym w Zawierciu. (jn)
GS/0000 HIMALAJSKA WIOSNA 2008 06/2008
Mimo chinskich restrykcji i zamkniecia Everestu na dlugie tygodnie, po 8 maja sypnely sie wejscia i liczba "zdobywcow" czubka Ziemi (czy jak pisza Rosjanie "szczytu Planety") wzrosla o kolejne 340 glow. Wedlug statystyk Jurgalskiego przekracza dzis 4000 wejsc. Szczegolnie ludno bylo w dni 22 i 24 maja (92 i 71 osob). 22 maja padl nowy rekord: 92 gosci na wierzcholku (poprzedni 65). Do listy zdobywcow dopisaly sie nowe egzotyczne nacje: Wietnam, Algeria, Arabia Saudyjska, Jordania, Tailandia. Wyniesienie znicza olimpijskiego na szczyt nastapilo planowo i z odpowiednia pompa. Mimo kaprysnej pogody, przybylo tez wejsc na inne wysokie szczyty – Dhaulagiri (22), Manaslu (5), Kangchendzonge (10), Lhotse (46) i Makalu (49). Szczegolnie warte zauwazenia sa liczby z trzech ostatnich gor. 1 maja Ekwadorczyk Ivan Vallejo stanal na swoim 14. osmiotysieczniku (Dhaulagiri) i stal sie 14. z kolei zdobywca Korony Himalajow – nie omieszkano odnotowac, ze jako siodmy zrobil cala serie bez dodatkowego tlenu. Juanito Oiarzabal na Makalu zaliczyl swoje 22. wejscie osmiotysieczne. Na Dhaulagiri awansowaly obie ostro prace do Korony panie: Gerlinde Kaltenbrunner swietowala w bazie swoja jedenastke zas Edurne Pasaban dziesiatke. W koncu maja Gerlinde byla blisko szczytu Lhotse, warunki nie pozwolily jej jednak na i ten sukces. Czolowy wyczyn sportowy sezonu – Ueliego Stecka i Simona Anthamatten na Tengkangpoche – omowilismy w GS 04/08. Wydarzylo sie jak zwykle kilka wypadkow, najglosniejszym echem odbila sie smierc Inaki Ochoa de Olza na Annapurnie, ktory zmarl 23 maja w obozie IV w wyniku powiklan choroby wysokosciowej. Mial w dorobku 12 osmiotysiecznikow i w sumie 15 wejsc tej klasy, obszerne pozegnanie zamieszcza ostatnia "Pyrenaica". W miedzynarodowej akcji ratunkowej uczestniczyl polski lekarz, Robert Szymczak. Naszym alpinistom towarzyszylo zmienne szczescie. Warunki pogodowe uniemozliwily realizacje planow Annie Czerwinskiej na Dhaulagiri i Trzem Piotrom (wraz z Darkiem) na Annapurnie (droga Gabarrou), natomiast z 8-tysiecznymi zdobyczami wrocily Kinga Baranowska z Dhaulagiri i Agnieszka Kiela-Palys z Everestu, czwarta Polka na tym szczycie. 11 maja na Dhaulagiri weszli tez Artur Hajzer i Robert Szymczak.
Tymczasem zaczal sie sezon pod Nanga Parbat i w Karakorum, notowane sa coraz to nowe wejscia na szczyty. Ludno jest w skalnych ogrodach Karakorum, gdzie m.in. 4 Norwedzy powtorzyli slynna droge swoich rodakow z r. 1984 na Great Trango Tower.
GS/0000 NIECODZIENNE SPOTKANIE 06/2008
Szanowny Redaktorze! Pochodze z Gdanska i wspinam sie od przeszlo 20 lat. Do USA wyjechalem w 1993 roku na studia doktoranckie i tak jakos jeszcze tu jestem. Kilka dni temu razem z Joelem, moim amerykanskim partnerem wspinaczkowym, wspinalismy sie na polnocnej grani Mount Baker w stanie Waszyngton. Dzien przed wspinaczka rozbilismy namiot wysoko na lodowcu Colemana, tuz przy normalnej drodze na szczyt. Kiedy siedzielismy przed namiotem, zauwazylismy samotnego wspinacza podchodzacego szybko w naszym kierunku. Zatrzymal sie przy nas i nawiazalismy rozmowe. Byl to starszy pan. Ja wyrazilem swoje uznanie dla jego wysokiej formy a to moje uznanie przeszlo natychmiast w zdumienie, kiedy on oswiadczyl, ze ma 80 lat. To byl dopiero poczatek zaskoczen, bo zaraz potem uslyszelismy, ze jest jeszcze "slaby", poniewaz kilka tygodni temu przeszedl operacje wstawienia nowego stawu biodrowego. Pomyslelismy sobie zgodnie z Joelem, ze wobec tego my powinnismy sie przestawic na szachy (albo bierki), bo nic tu po nas. Po krotkiej rozmowie okazalo sie, ze wspinaczem tym jest Jan Mostowski, ktory mieszka aktualnie w Bellingham. Zaczelismy rozmawiac o Tatrach, Alpach i wspinaniu w latach piecdziesiatych. Dla mnie byla to niesamowita rozmowa. Nigdy nie spodziewalem sie, ze na odleglym lodowcu w USA bede rozmawial o Zulawskim, Bielu, Dlugoszu, Chwascinskim – z kims, kto sam nalezal do grona tych niezwyklych ludzi. Ja wspinam sie w duzej mierze dzieki ksiazkom Zulawskiego i Dlugosza. Spotkanie z Janem Mostowskim bylo dla mnie warte wiecej niz wspinaczka na polnocna gran Mount Baker.
3 czerwca 2008. Jas Mostowski w 33 dni po operacji stawu biodrowego. Dwie godziny na karplach do przeleczy w grani...
Pan Mostowski musial schodzic, wiec zyczyl nam powodzenia na grani i rozstalismy sie. Po pozegnaniu przypomnialem sobie, ze nie zapisalem zadnego kontaktu do niego – zreszta nie bylo jak. Poniewaz wspominal on o periodyku "Glos Seniora" pomyslalem, ze moze redaktor moglby mi pomoc w nawiazaniu kontaktu z Janem Mostowskim. Bylbym bardzo wdzieczny. Jezeli jednak jego adres jest zastrzezony, prosilbym bardzo o przekazanie mu moich serdecznych pozdrowien i zyczen szybkiego powrotu do pelnej formy. Prosze mu tez powiedziec, ze polnocnej grani tym razem nie zaloilismy. Musielismy sie wycofac spod samego szczytu, przez strome pola lodowe i mielismy sporo szczescia. Nastepnym razem.
Krzysztof Gorny
GS/0000 ODUJ NAS WIERCHOWY WIETRZE 06/2008
"Taternik" i "Wierchy" to dwie arki przymierza miedzy dawnymi a nowymi laty, nic dziwnego, ze tak niecierpliwie czekamy na kolejne numery i z taka duma patrzymy na rozpychajace sie na polkach ich dwumetrowe szeregi. Rzad "Wierchow" wydluza sie o kolejne 2 centymetry – opuscil wlasnie prase datowany "2006" tom 72, ogolnego zbioru (wraz z Pamietnikiem TT) 111. Stron przeszlo 320, zawartosc tradycyjnie bogata i urozmaicona, szata zewnetrzna tradycyjnie tradycyjna, styl wlasciwy publikacjom naukowym a w kronice mnostwo wiadomosci odnoszacych sie do alpinizmu i poszerzajacych serwis zawsze zbyt chudego "Taternika". Wieksze artykuly odnosza sie do Pienin, Karpat Wschodnich (swietne "Rozrogi" Tomasza Boruckiego), zbojnictwa liptowskiego (historia Janosika), tatrzanskiej dzialalnosci PTK, narciarstwa zakopianskiego (skocznia, firma Zubek), udomowiania swistakow. Komitetowi Redakcyjnemu przewodniczy Jacek Kolbuszewski (od maja juz 70...), a zasiadaja w nim m.in. Zdzislaw Ryn (70 w jesieni), Andrzej Matuszyk (72), Janusz Zdebski. Redaktorem jest od przeszlo 30 lat (kiedy ten czas przelecial?) niezastapiony Wieslaw A. Wojcik. Teraz czekamy na kolejne zeszyty "Taternika" – ostatni ze stojacych na polce zamyka rocznik 2007.
GS/0000 O POLAKACH W "NATIONAL GEOGRAPHIC" 06/2008
Andrzej Manda przyslal nam numer styczniowy "National Geographic" zawierajacy artykul "Ice Warriors", napisany i zilustrowany przez dwoch "veteran Himalayan climbers", Marka Jenkinsa z Wyoming i Tommego Heinricha z Argentyny. Tekst poswiecony jest polskiej wyprawie zimowej na Nanga Parbat, szeroko omawia jednak cala nasza dzialalnosc zimowa w Himalajach, nie szczedzac jej bohaterom – z Zawada i Wielickim na czele – slow uznania i podziwu. "Kiedy nadciaga zima, Polacy wchodza w posiadanie Himalajow – z osmioma pierwszymi zimowymi wejsciami na 14 najwyzszych szczytow swiata". Nie zapomniano o ekonomicznym i politycznym podlozu polskiego zaangazowania w himalajska zime a takze o walorach Tatr jako szkoly snieznego wspinania. Andrzej Manda wyraza nadzieje, ze ten wazny i swietnie napisany artykul zostanie tez opublikowany po polsku. Przypomnijmy, ze w "National Geographic Polska" grudzien 2002 ukazal sie szkic obejmujacy skrotowo calosc historii polskiego himalaizmu zimowego (Jozef Nyka: Polskie drogi – gory Azji).
GS/0000 POPRAWKI DO "TATR POLSKICH" 06/2008
Na progu sezonu turystycznego, chcialbym zglosic dwie poprawki do ostatniego wydania przewodnika "Tatry Polskie" Jozefa Nyki. Na skraju Wielkiej Polany w Dolinie Malej Laki nie ma juz wiaty TPN, zniknely nawet lawki, jednak latem 2007 przywieziono traktorem nowe. Rozpadla sie rowniez wiata w Dolinie Tomanowej na rozstaju szlakow na Tomanowa Przelecz i Chuda Przelaczke, zachowala sie tylko lawka. Moze ktos pomysli o odbudowaniu tych przydatnych w razie deszczu schronien? Bawiac ostatnio w rejonie Tomanowej z zainteresowaniem obserwowalem slowackich turystow, swobodnie i licznie wedrujacych grzbietem wzdluz granicy przez Tomanowa Polska, Tomanowa Przelecz i dalej na Ciemniak, chociaz nie ma tam wyznakowanego szlaku. A dzis nie ma juz nawet szlaku na Tomanowa Przelecz.
Leszek Zakrzewski, Nowy Sacz
Ten sam przewodnik uzupelnia tez nasz dlugoletni wspolpracownik, Jerzy Mikulec: Na wspomnianym w opisie drogi dojazdowej z Krakowa beskidzkim Lubomirze 5 pazdziernika 2007 otwarto duze murowane obserwatorium astronomiczne. Ciekawy artykul o tym nowym obiekcie ukazal sie w "Dzienniku Polskim" z 6 pazdziernika. Piotr Konopka podaje nowe "namiary" swej zakopianskiej placowki: Biuro Przewodnickie Piotra Konopki www.k2.zakopane.pl; e-mail; tel.kom. 0-601-207-659; tel./fax 018 20 14261. Stary adres (Do Bristolu 6) jest nieaktualny.
GS/0000 MISCELLANEA 06/2008