GS/0000 TADEUSZ ORLOWSKI 07/2008
Tadeusz Orlowski
Profesor Orlowski byl juz, kiedy my dopiero wchodzilismy w Tatry. Nam przybywalo lat a jego drogi sie nie starzaly i kolejne pokolenia wiazaly sie pod nimi z emocja i respektem. Dla nas juz 70- i 80-latkow stanowil duchowa podpore: skoro mozna w wieku 90 lat cieszyc sie taka forma intelektualna (z fizyczna bylo nieco slabiej), moze i nam uda sie bez alzheimera dosiagnac tak pogodnej starosci? Niestety, nie ma juz Profesora a uplyw czasu nas przesuwa ku pozycjom nestorow. Tadeusz Orlowski urodzil sie 17 wrzesnia 1917 r. w Kazaniu, gdzie jego ojciec Witold byl w latach 1907–1919 nauczycielem akademickim. Szkole srednia ukonczyl w kraju i po maturze zapisal sie – zgodnie z tradycja rodzinna – na Wydzial Medyczny UJP w Warszawie. Dyplom lekarza otrzymal w r. 1943 na tymze Wydziale, juz jednak tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo zwiazal sie z macierzysta uczelnia i szybko pial sie po stopniach naukowej drabiny: 1945–48 st. asystent, 1948–52 adiunkt, 1952–62 docent i od 1962 profesor. Lata 1954–55 spedzil w Korei Polnocnej, gdzie kierowal szpitalem PCK w miejscowosci Hamhyng, pozniej (1957–1963) odbyl kilka stazy naukowych za granica. W r. 1964 objal kierownictwo I Kliniki Chorob Wewnetrznych AM w Warszawie, od 1975 byl dyrektorem Instytutu Transplantologii. Wyspecjalizowal sie w nefrologii, w ktorej stal sie swiatowym autorytetem – jako pedagog wychowal kilka generacji specjalistow z tej dziedziny. Byl tworca polskiej sztucznej nerki i – wraz z prof. Janem Nielubowiczem – ojcem naszej transplantologii klinicznej. Udzielal sie w wielu swiatowych organizacjach, od r. 1964 byl czlonkiem PAN, w 1971 Prezes Rady Ministrow powolal go na stanowisko I zastepcy sekretarza naukowego tej instytucji. Opublikowal ok. 300 prac z dziedziny chorob wewnetrznych, glownie patofizjologii i terapii schorzen nerek, przez wiele lat redagowal "Polskie Archiwum Medycyny Wewnetrznej", n.b. zalozone przez jego ojca. W nekrologu Prezydium PAN napisano: "Jeden z najwybitniejszych polskich lekarzy i uczonych, pionier polskiej transplantologii i dializoterapii (...) Kierowany przez Niego zespol wprowadzil do terapii w Polsce dializy i przeszczepianie nerek, ktore uratowaly zycie wielu chorym." Zaslugi Profesora uhonorowano licznymi tytulami i najwyzszymi odznaczeniami w kraju i za granica.
Wczesniej od kariery naukowej zaczela sie jego rownie blyskotliwa kariera sportowa. Juz "Taternik" 1936–37 odnotowuje jego I wejscie zimowe na Przelecz nad Wrotami (24 III) i II wejscie zimowe na Zadniego Mnicha (4 IV). W pozniejszych latach zima nie byla jego zywiolem. Sloneczny 30 lipca 1937 przyniosl I wejscie zachodnia grzeda Niznich Rysow, 1 sierpnia nowe warianty w Grani Apostolow. Mature gorska zdal jako towarzysz ostatniej wspinaczki Dawida Milechmana, zakonczonej jego smiercia 11 lipca 1937 na progu Dolinki za Mnichem. 27 wrzesnia 1938 r. przeszedl oslawiony Komin Drege'a – asekurowany przez Wande Henisz-Kaminska i Zofie Radwanska-Kuleszyne (-Paryska). W powietrzu wisiala juz wojna, kiedy 30 lipca i 3 sierpnia 1939 wraz z Wlodzimierzem Goslawskim dokonal wejscia srodkiem Galerii Gankowej – droga, w ktorej wedlug Ivana Dieski "vrcholi cela predvojnova tatranska horolezecka cinnost". Jej pierwszych 20 powtorzen zestawil w "Krasach Slovenska" Ivan Urbanovic, wspolautor I zimowego przejscia drogi (3–4 III 1959). Do KW PTT zostal przyjety w styczniu 1937 r., w poczet czlonkow zwyczajnych przeniesiono go w poczatku 1939 roku. Z dniem 12 marca 1939 wszedl w sklad Zarzadu KW. Wsrod przyjaciol zwany byl "Stolikiem".
Lata wojny utrudnily kontakt z Tatrami ale go – paradoks – nie oslabily, w gorach nadal bywal po kilka razy w roku. "Taternik" wymienia z tych lat nowe drogi i warianty, Wanda Henisz-Kaminska wspomina wojenny miesiac spedzony ze Stolikiem i innymi kolegami, wsrod nich Stanislawem Braunem, w "Murowancu", w ktorym zajmowali na pietrze najwieksza z sal. Chodzili wtedy w szerokim promieniu, glownie powtarzajac drogi Stanislawskiego. Rownolegle znajdowal czas na studia i na dzialalnosc w podziemnym KW, w ktorym z Justynem Wojsznisem dzielil obowiazki prezesa. Jednak z lat wojny pamietamy Orlowskiego nie tyle jako wspinacza, lecz jako tworce podziemnego "Taternika". Zredagowal 5 pokaznych zeszytow, swoje teksty sygnowal St. (Stolik) lub S.W. (Stolik Wyzni). W pracy pomagali mu Wojsznis, Zulawski (obaj jako czlonkowie Komitetu Redakcyjnego), bracia Mierzejewscy (druk okladek), setki zdjec powielala Wanda Henisz-Kaminska, od ktorej odbieral je Bernadzikiewicz. W "Wierchach" 1948 misje te ocenial Stanislaw Siedlecki: "Sadze, ze trudno przecenic wartosc tego wyczynu jakim bylo dla zycia taternictwa polskiego poprowadzenie redakcji »Taternika« w czasach okupacji. (...) Jego apolityczny charakter, jego styl redakcyjny (...), jego zakres zainteresowan (...) sa chyba jednym z najlepszym swiadectw tego, ze w tych ciezkich czasach zycie w Polsce nie zostalo zdeptane."
W konspiracji uzywal tatrzanskiego pseudonimu "Spaga", wystepowal tez jako "Justyn" i "Dr Justyn". Wymienia go tom V "Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powstania Warszawskiego": "Orlowski Tadeusz »Dr Justyn«, s. Tadeusza, ur. 1917, lekarz, Ochota Kolonia Staszica, bat. »Odwet«, Srodmiescie, 3 bat. pancerny »Golski«, izba chorych (Gmach Architektury, nastepnie Noakowskiego 20)." Ratowanie ofiar walk w szpitaliku bylo traumatycznym doswiadczeniem zawodowym i – ludzkim. Z plonacej Warszawy wyszedl wraz z Zulawskim, wynoszac na noszach rannego. Unikneli obozow i udali sie do Krakowa a stamtad w Tatry do Morskiego Oka, gdzie wraz z innymi przetrwali az do wkroczenia Rosjan. Pod data 6 lutego 1945, kiedy na dobre huczal dzialami front orawski, Tadeusz Orlowski wspinal sie solo w rejonie Ciemnosmreczynskiej Turni, dokonujac pierwszych wejsc zimowych.
Jak gdyby przedluzeniem przezyc wojennych byla jego wspinaczka latem 1945 z Danuta Schiele na Zadni Gierlach z Doliny Batyzowieckiej, w ktorej trakcie natknal sie na czesci maszyny i ciala ofiar (27) katastrofy samolotu wojskowego, rozbitego w pazdzierniku 1944 roku. O odkryciu zawiadomil wladze slowackie. Kolejne sezony przynosily nowe wspaniale przejscia. W dniach 29 i 31 sierpnia 1946 eksplorowal gran Zabiej Lalki – wraz z Roza Drojecka, Wanda Henisz-Kaminska i Zdzislawem Dziedzielewiczem. W latach 1945 (ze Stanislawem Siedleckim) i 1946 (z Wilhelmem Brachem) przeszedl swoja droge na zachodniej scianie Lomnicy, pomiedzy Hokejka a Stanislawskim. Na Slowacji droga ta dlugo zwana byla "Karouskiem", gdyz V. Karousek pierwszy ja szczegolowo opisal. Do ladniejszych osiagniec nalezala "wlasciwa sciana polnocna" ulubionego szczytu Orlowskiego, Zabiego Wyzniego. Wraz z Wanda Henisz-Kaminska 6 wrzesnia 1946 poprowadzil droge srodkiem, ktora opisal w "Taterniku" jako "bardzo piekna, nalezaca do najwspanialszych drog tatrzanskich". W otoczeniu Morskiego Oka duza popularnoscia ciesza sie do dzis "drogi Orlowskiego" na Zabim Niznim (23 VII 1943), uskoku Zadniego Mnicha (4 IX 1946), Mnichu (10 VIII 1948), Posrednim Mieguszowieckim (27 VIII 1948), filarze Kopy Spadowej (9 VII 1949).
W r. 1945 zostal toprowcem – przyrzecznie zlozyl 3 wrzesnia, ale juz w styczniu 1946 r. wraz z Paryskimi z TOPR wystapil. Odnotowano jego udzial w 5 akcjach. W koncu grudnia 1945 przeszedl na krotko do zakopianskiego Polskiego Klubu Alpinistycznego, z ktorym 4 sierpnia 1946 wrocil na lono KW PTT. Wciaz zywo udzielal sie w pracach Klubu. Uczestniczyl w walnych zjazdach, pracowal w Komisji Rewizyjnej, szkolil adeptow. Jako czlonek Komitetu Redakcyjnego i przyjaciel Paryskich pozostawal blisko redakcji "Taternika". Interesowaly go sprawy programowe. Juz 30 marca 1939 r. w Kole Warszawskim prowadzil dyskusje nad tym, "jak winien wygladac przewodnik po Tatrach". W "Taterniku" 2–3 z 1947 r. oglosil zywo komentowany "Program dzialalnosci wyprawowej Klubu Wysokogorskiego", rozwiniety przez Jana K. Dorawskiego i uznany za "bardzo na czasie".
Alpy 1947. Od lewej: Kazimierz Paszucha, Jan Staszel, Tadeusz Orlowski, Stanislaw Siedlecki i alpinista francuski. Fot. Jerzy Hajdukiewicz
W r. 1947 wszedl w sklad ekipy pierwszego po wojnie klubowego wyjazdu w Alpy a pobyt w grupie Mont Blanc krotko zrelacjonowal w powielaczowym Biuletynie OW PTT. Wraz z Wawrzyncem (Wawa) Zulawskim przeszedl wtedy wschodnia sciane Aiguille de Grepon (1 VIII) oraz filar Boccalattego Mont Blanc du Tacul (16 VIII). W 10 lat pozniej, latem 1956, byl ponowny wyjazd w Alpy: dwojka Orlowski – Zulawski przeszla wschodnia sciane Dent du Requin (16 VIII) a nawet poprowadzila nowa droge 700-metrowa zachodnia sciana Aiguille du Moine (13 VIII). Przygody alpejskie Orlowski omowil w tomie I "Tobiczyka" (1959) zas Zulawski w swoich ksiazkach. "Wyprawa przyniosla nadspodziewanie dobre wyniki, pozwalajace alpinizmowi polskiemu patrzec smialo w przyszlosc i siegac po sukcesy na najtrudniejszych drogach alpejskich i w najwyzszych gorach swiata" – pisal we wspomnianej biuletynowej relacji. Zima 1948 r. byl instruktorem na obozie zimowym KW, w 1949 dzialal w Kole Warszawskim – wyglaszal pogdanki, prowadzil referat szkolenia, zostal dokooptowany do Zarzadu Glownego KW. Wawa byl jednym z najblizszych i najlepszych partnerow Orlowskiego, ktory nawet nie przeczuwal, ze bedzie go musial pozegnac artykulem "Sp. Jerzy Wawrzyniec Zulawski" w specjalnym numerze "Taternika".
Lata piecdziesiate – Wawrzyniec Zulawski, Arno Puskas i Tadeusz Orlowski.
Tymczasem wyjazdy zagraniczne i zaangazowanie naukowe oddalily go od spraw gorskich. Po kolejnym powrocie do kraju odnowil kontakty, a po smierci Zulawskiego w Alpach 18 sierpnia 1957, zajal nawet na kilka miesiecy (do 20 grudnia 1957) fotel p.o. prezesa Klubu. W r. 1960, 1 lipca, wyjechal na wyprawe w Hindukusz, ktorej byl wspolinicjatorem, niestety obowiazki zawodowe zawrocily go juz 18 lipca z Kabulu.
Mowi sie, ze przestrzegal regul klasycznego wspinania, co decydowalo o wysokim standardzie jego drog. Wzorem Birkenmajera, czesto biwakowal przy ognisku lub pod kamieniami. Dobrze pamietaja go skalne schrony w Kaczej, Ciezkiej, Batyzowieckiej, Kiezmarskiej, Czarnej Jaworowej ("moja ulubiona koleba"). W kolebie na progu Bandziocha spedzil noc przed tragiczna wspinaczka z Milechmanem. Zaangazowany w dzialalnosc zawodowa i naukowa, w Tatrach szukal juz tylko orzezwiajacego relaksu, choc udzielal sie jeszcze organizacyjnie a dla mlodych wciaz pozostawal inspiracja i wzorem. I tak kiedy w marcu 1960 r. ZG KW powolal do zycia Komisje Bezpieczenstwa Gorskiego, jej przewodnictwo powierzono doc. Tadeuszowi Orlowskiemu. Komisja wysunela kilka radykalnych propozycji, ktore niestety nie doczekaly sie realizacji. Mowil doc. Orlowski: "Jedna z glownych przyczyn wypadkow taternickich ostatniego okresu jest, moim zdaniem, dysproporcja pomiedzy sprawnoscia techniczna u mlodziezy a doswiadczeniem gorskim. Nadmierna ambicja obudzona perspektywa wyjazdow zagranicznych, chec dostania sie na liste wyjazdowa, pogon za rekordem (...) to wszystko dzieje sie ze szkoda dla gruntowniejszej znajomosci terenu, asekuracji i niebezpieczenstw obiektywnych (...) Proponujemy zawieszenie szkolenia dla poczatkujacych na okres jednego roku, a w zamian za to wzmozenie szkolenia dla zaawansowanych." Przyjaznil sie z Puskasami i czesto korzystal z ich gosciny – w Kiezmarskej Chacie i pozniej w Smokowcu. Z Arnem przeszedl swoje ostatnie nowe drogi. Arno komunikowal nam w liscie z 12 listopada 1980 roku: "W sierpniu byl u mnie dwa tygodnie prof. Tadeusz Orlowski. Chodzilismy i wspinalismy sie w Slovenskim Raju i w Tatrach. Zrobilismy nawet dwie nowe drogi – jedna w masywie Soliska z Mlynicy (II), druga zas w Kopie Popradzkiej (II–III). Opisy i schematy poslalem WHP do jego przewodnika. Starsi panowie dwaj – on 63, ja 55, razem 118."
W pozniejszych latach w wywiadach odzegnywal sie od ducha sportowego w swoim taternictwie – bylo w tym duzo kokieterii, gdyz jego dzialalnosc w gornych rejestrach skali trudnosci i smiale ataki na "granice ludzkich mozliwosci" swiadcza o czyms zgola przeciwnym. W naszych latach bylo w obiegu powiedzenie "ja na drogi Orlowskiego wole chodzic na drugiego". Czlonkostwo honorowe Klubu Wysokogorskiego nadal mu Walny Zjazd w 1960 roku. Ksiazki "moje gory" nie napisal, a szkoda, artykulow o tresci gorskiej zostawil niewiele, udzielil kilku wywiadow, m.in. Marii Skroczynskiej ("Turysta") i Wojtkowi Kurtyce ("Gory"). Barbarze Morawskiej-Nowak udalo sie wydobyc od niego wiekszy artykul wspomnieniowy, opublikowany w "Pamietniku PTT" 2003. Mimo wieku i nawalu spraw, wciaz interesowal sie gorami, regularnie czytal nawet nasz skromny "Glos Seniora". W jesieni 1994 r. uczestniczyl w zlocie seniorow nad Morskim Okiem i – z Wanda Henisz-Kaminska u boku – swymi wspomnieniami oczarowal sluchaczy. Zmarl 30 lipca 2008 w Warszawie, spoczal na Starych Powazkach, zegnany w pelnych holdow slowach przez wybitnych przedstawicieli nauk medycznych – rektorow i dziekanow.
W kwietniu 1961 r. wypoczywal nad Morskim Okiem wraz z literatem Juliuszem Zulawskim, bratem Wawy. Z podziwem i niedowierzaniem obserwowali obaj II zimowe przejscie "lewej" Kazalnicy w wykonaniu nieznanych im z nazwisk "dwoch mlodych taternikow". Tadeusz porownywal ich styl ze swoimi drogami. "Ilez sie zmienilo!" – podsumowal Zulawski. Ci dwaj mlodzi autorzy "nadludzkiego przedsiewziecia" byli to Maciek Popko i Zbyszek Jurkowski. Przekorny los sprawia, ze sedziwy Profesor w swoja ostatnia wedrowke wyrusza razem z jednym z nich, Zbyszkiem Jurkowskim, mlodszym o 20 lat lecz w tych samych dniach odwolanym z tego swiata. Spoczeli w dwoch roznych sekcjach Powazek ale wspolnie zmierzaja do gorskiej czesci Nieba – jest taka czesc z pewnoscia, inaczej trudno byloby taternikom zapewnic wieczne szczescie. Zegnaj Profesorze – i w nauce, i w gorach zostawiasz po sobie slady naprawde nie do zatarcia.
Jozef Nyka
GS/0000 POZEGNANIA 07/2008
GS/0000 W SKROCIE 07/2008