GS/0000 ELZBIETA SLAWINSKA 11/2009
Ela Lewandowska
Ela Lewandowska (-Slawinska) w latach studiow
Od paru lat wiedzielismy o jej zmaganiach z ciezka choroba, ale nikt nie przypuszczal, ze zgasnie tak wczesnie. Zal i bol byly tym wieksze. Urodzila sie 14 wrzesnia 1938 r. w Warszawie w rodzinie Lewandowskich, otrzymala imiona Elzbieta Barbara. Na UW ukonczyla Wydzial Fizyki, doktorat z nauk przyrodniczych obronila w r. 1978 na Akademii Medycznej w Warszawie. Przez kilkanascie lat pracowala w Polskiej Akademii Nauk. W koncu lat piecdziesiatych dala sie poznac jako utalentowana taterniczka, choc raczej bez konkurencyjno-sportowego zaciecia. Wspinala sie lekko, jakby od niechcenia, a do jej czestszych partnerek nalezala Malgorzata Surdel. Zrobily we dwie kilka trudnych drog, latem 1958 r. m.in. odnotowane w tomie VI "Tobiczyka" czysto kobiece przejscie drogi Swierza na Mieguszowieckim Szczycie. Chodzila tez zima, choc przeszkadzala jej w tym inna namietnosc: narty. Wyszla za maz za kolege klubowego, Andrzeja Slawinskiego "Negra". W r. 1982 wyjechala wraz z rodzina do Kanady, gdzie pracowala na uniwersytecie w Calgary jako ceniona profesorka i wychowawczyni. We wrzesniu 2002 Andrzej pisal w liscie: "Elzbieta pracuje na Uniwersytecie jako profesor na Wydziale Psychologii. Po Nowym Roku planuje spedzic pare miesiecy w Polsce na wspolpracy z osrodkami naukowymi w Warszawie i Poznaniu." Miala znaczace osiagniecia naukowe i duze grono wybitnych wychowankow. W r. 2005 przeszla na emeryture. Gorska pasje realizowala takze w nowej ojczyznie – juz tylko turystycznie, choc ambitnie w lecie i w zimie. Wedrowala tez po gorach swiata – w Ameryce Poludniowej, w Afryce Polnocnej, Oceanii. Cieszyla sie sukcesami gorskimi synow, szczegolnie Rafala, bala sie jednak o nich, wiedziala bowiem, czym jest alpinistyczny wyczyn. Ciezkim przezyciem byl dla niej wypadek Michala w r. 1996. Kochala wszystko, co zyje i aktywnie dzialala w towarzystwach ochrony przyrody. Pisal Negro: "Do naszego psa i trzech kotow Ela dokupila sobie konia – pieknego 20-letniego polskiego araba. Oboje mamy mnostwo frajdy." Ostatnich kilka lat zabrala jej ciezka choroba, lagodzona pelna oddania opieka rodziny. Zmarla 9 listopada 2009 w Calgary w wieku 71 lat, tam tez zostala pochowana a msze zalobne odbyly sie w Kanadzie i w Warszawie. "Pozostanie w naszej pamieci jako wspaniala Zona i Matka, kochajaca i kochana Towarzyszka calego naszego zycia. Nikt nam Jej juz nie zastapi" – napisali Andrzej i synowie Michal i Rafal, ktorych obszerniejsze wspomnienie tu wykorzystujemy i do ktorych kierujemy slowa najszczerszego wspolczucia. Nas, jej dawnych kolegow (a czasem i cichych wielbicieli), wspomnienie Elki cofa do szczesliwej krainy naszej mlodosci: treningow na debach w Lesie Bielanskim, beztroskich tygodni w schroniskach i namiotach tatrzanskich, wspinaczek w granitach Tatr w sloncu a nierzadko i deszczu lub burzy. Wielu przyjaciol z tamtych lat juz nie ma, a kazdy z odchodzacych zabiera z soba czastke tej naszej wspolnej pelnej swiatla pamieci. Szkoda...
Jozef Nyka
GS/0000 LINO LACEDELLI 11/2009
I w czerni krocza do nieba parami... W czerwcowym numerze GS pozegnalismy Achillesa Compagnoniego, obecnie zegnamy jego partnera z K2, mlodszego o 10 lat Lina Lacedellego. Urodzil sie on 4 grudnia 1925 r. jako czlonek rodu tak w Cortinie rozpowszechnionego, jak Gasienicowie w Zakopanem. Mial bogata karte jako miejscowy wspinacz ale swiatowa slawe przynioslo mu pierwsze wejscie na K2, dokonane 31 lipca 1954 roku. Do finalnego ataku wyznaczyl go prof. Desio – il piccolo Mussolini, jak go zwano – poniewaz dobrze sie aklimatyzowal i nie chorowal, jak inni. Obaj zdobywcy wrocili do kraju jako bohaterowie narodowi, spotkali sie z Papiezem i obsypani zostali honorami. Messner powiedzial kiedys, ze mial to szczescie, by wejsc na K2 sladami Lacedellego. Kariere wspinacza Lino zaczal jako nastolatek w miejscowym bractwie Scoiattoli – Wiewiorek, w ktorym szybko przebil sie do scislej czolowki. Z jego pierwszych wejsc w Dolomitach wystarczy wymienic dwa: pd.-zach. sciane Cima Scotoni (1952) oraz slynny Kant Wiewiorek – pn.- zach. gran Cima Ovest di Lavaredo (1959), z wejsc zimowych – pierwsze zimowe przejscie wschodniej sciany Grand Capucin (1951). Droga na Cima Scotoni byla chluba Wiewiorek – 600 m wowczas granicznych trudnosci. Podczas wspinaczki w kompleksie Cinque Torri zobaczyla Lina jakas turystka i spytala: Czy pan nie jest tym Lacedellim z K2? – Nie – odrzekl stanowczo – jestem Lacedellim z Cima Scotoni. Lino byl pozniej handlowcem, przewodnikiem, ratownikiem, prelegentem, dorabial nawet jako hydraulik. Zmarl 20 listopada 2009 roku i spoczal w rodzinnej Cortinie.
Lino Lacedelli, Andrzej Heinrich i Achille Compagnoni
Osobiscie poznalismy go w r. 1962. Jako dolomickich nowicjuszy skierowano nas do niego po wspinaczkowe rady. Mial w Cortinie elegancki sklep ze sprzetem gorskim, ozdobiony wielkim szyldem "Lino Lacedelli del K2". Przyjal nas z wloska wylewnoscia, poczestowal kawa i winkiem ale z praktycznych rad uslyszelismy tylko, ze wszelkie braki w sprzecie mozemy uzupelnic w jego magazynie. Pozniej widywalismy sie na miedzynarodowych mityngach, gdzie czesto reprezentowal alpinizm wloski. Jan Mostowski przyslal nam wycinek z amerykanskiej gazety, ktora przypomina, jak w 2004 r. Lino wzial udzial w jubileuszowej wyprawie Scoiattoli na K2, w ktorej trakcie szczyt zdobyl jego bratanek Mario Lacedelli, o czym pisalismy tez na naszych lamach. Oswiadczyl wtedy Lino, ze przyjechal w Karakorum, by Krolowi Gor powiedziec jednoczesnie i "witaj", i "zegnaj". W tymze 2004 roku, po smierci prof. Desio, napisal wespol z Giovannim Cenacchim reportaz wspomnieniowy "K2. Il prezzo della conquista" (K2. Cena zwyciestwa) – jedyna swoja ksiazkowa wersje wydarzen na K2. W notatce o Compagnonim w GS 06/09 wspomnielismy o dlugo ukrywanych przez prof. Desio i obu zdobywcow niechlubnych okolicznosciach ataku szczytowego na K2, ujawnionych dopiero przez skrzywdzonego Bonattiego. Achille i Lino tlumaczyli sie gesto, m.in. w swoich mocno spoznionych ksiazkach, z ostateczna prawda poszli jednak we dwoch na sad boski, bo nawet Bonatti pewnych spraw tylko sie domysla. W historii alpinizmu obaj pozostana na zawsze.
Jozef Nyka
GS/0000 SUKCES W CHINSKIM PAMIRZE 11/2009
"Z wysokich gor Chin, gdzie glownie (...) buszuja Japonczycy, nie ma dotad prob podsumowan i dlugo nie bedzie." – czytamy w numerze 10/2009 Glosu Seniora. Tymczasem warto wspomniec o polskim sukcesie wlasnie w sezonie 2009 w Chinskim Pamirze. 8 i 11 sierpnia 2009 wyprawa w skladzie ks. Krzysztof Gardyna, Pawel Roehrych, Pawel Ciszewski i Rafal Michalowski w dwoch zespolach jako pierwsza polska ekipa stanela na szczycie Koskulaka (7028 m). Atak przeprowadzono zebrem polnocno-zachodnim. Jako w ogole pierwsi szczyt zdobyli w r. 2005 Rosjanie. Zespoly rosyjskie oprocz przejscia wspomnianej drogi dokonaly takze wejsc zebrem poludniowo-zachodnim oraz sciana polnocna od strony Muztaghaty. Podejmowane wczesniej proby zdobycia szczytu nie odniosly sukcesu.
Koskulak – droga zebrem polnocno-zachodnim. Fot. Pawel Roehrych
Koskulak z Muztaghaty. Fot. Pawel Roehrych
Skromna liczba polskich wejsc w tym rejonie wiaze sie m.in. z jego niedostepnoscia. Jeden z dojazdow mozliwy jest od strony Kirgistanu po ok. dwudniowej podrozy z Biszkeku przez Naryn i przeladunku bagazu na granicznej przeleczy Torugart (3752 m, samochody kirgiskie nie wjezdzaja na teren Chin). Alternatywa jest przylot do Kaszgaru przez Urumqi i Pekin – droga dluzsza i drozsza, ale dzieki temu, ze pokonywana samolotem, znacznie mniej meczaca. Trzecia droga, to Karakorum Highway od strony Pakistanu polaczeniem Rawalpindi – Kaszgar.
Muztaghata z Koskulaka. Fot. Pawel Ciszewski
Uczestnicy wyprawy: Rafal Michalowski, Pawel Ciszewski, ks. Krzysztof Gardyna, Pawel Roehrych i Chinczyk Kong Baocun. Fot. Pawel Ciszewski
Pierwsza zdobycza dla polskiego alpinizmu z tego rejonu bylo wejscie na Muztaghate (7546 m) Ryszarda Pawlowskiego w 1998 r. (nie bedziemy tu wspominac o wiek wczesniejszych osiagniec po czesci eksploracyjnych, po czesci wywiadowczych, Bronislawa Grabczewskiego). Od tamtego czasu na szczycie Ojca Lodowych Gor stanelo kilkunastu Polakow, szczegolnie licznych w roku 2005: wyprawa AKT Watra i Klubu Gorskiego z Lubina (Pawel Mitura, Boguslaw Chamielec, Malgorzata Nowak, Marcin Nowak, Witold Pietrzak) oraz Annapurna Klub (Pawel Roehrych). Dwukrotnie bezskutecznie probowano dokonac polskich wejsc na pobliski Kongur Shan (7719 m), w r. 1985 zdobyty od poludnia przez Chrisa Boningtona. Dwie wyprawy KW Trojmiasto, kierowane przez Michala Kochanczyka w 1999 i Marcina Henniga w 2007 r. nie osiagnely szczytu.
Pawel Roehrych (KW Warszawa)
GS/0000 XI EXPLORERS FESTIVAL 11/2009
W dniach 18–22 listopada odbyl sie w Lodzi juz po raz jedenasty Explorers Festival, najwieksza w Polsce impreza tego typu, jedna z najwiekszych na swiecie. Nagrody "Explorera" tym razem poszly do rak polarnikow, m.in. 4 czlonkow glosnej kiedys wyprawy TransAntarctica 1989. Nagrody "Camera Extrem" odebrali mistrzyni fotografii podrozniczej Elizabeth Wald z USA oraz znany slowacki filmowiec gorski Pavol Barabas. Wsrod licznych atrakcji towarzyszacych festiwalowi, w tym zawodow wspinaczkowych, wymienic trzeba wybor droga glosowania internetowego "10 Zlotych Wypraw Polskich XX Wieku" oraz adresowana do mlodziezy szkolnej i rozrastajaca sie z roku na rok Wielka Lekcje Geografii z wykladami uznanych slaw nauk geograficznych i konkursem, do ktorego w tym roku stanelo 65 szkol i ok. 700 uczniow z calej Polski. W sobotnie popoludnie publicznosc cieplo przyjela nawiazujaca do 70 rocznicy Wrzesnia prelekcje prof. Andrzeja Paczkowskiego – w asyscie redaktora GS – pt. "Drogi do wolnosci", przypominajaca udzial alpinistow w walce z hitlerowskim najezdzca. Nakladem Festiwalu ukazala sie broszura "Taternicy Ojczyznie 1939–1945", rozdawana gratis uczestnikom. Dyrektorem i dusza Explorers Festival – dzis juz z powodzeniem nasladowanego w innych miastach – jest jego niegdysiejszy inicjator, Zbigniew Luczak, ktoremu naleza sie od ludzi gor gorace podziekowania.
GS/0000 "TATERNIK" ZNOW NA WIRAZU 11/2009
W koncu listopada otrzymalismy "Taternika" nr 3/2009 z "przewrotnym" zdjeciem na okladce. Numer jest tresciwy i bogato ilustrowany – glownie eksploracyjno-sportowy i w odroznieniu od kilku poprzednich raczej wolny od malowartosciowych tekstow. Zaskoczenie dla czytelnikow kryje artykulik wstepny: pozeganie z odbiorcami redaktorki pisma, ktora wytrwala na tym posterunku zaledwie 2 lata. Pani Jagoda Adamczyk-Ceranka zawiadomila nas o swej decyzji okolnikiem mailowym: "Chcialabym wszystkich poinformowac, ze nie jestem juz redaktorem naczelnym "Taternika". Dziekuje Wam za wspolprace i zachecam do jej kontynuowania w przyszlosci. Nowym redaktorem zostala Renata Wcislo, tel. 607-503-568, e-mail: renata.wcislo@pza.org." Nowa gospodynie pisma, taterniczke jaskiniowa i dziennikarke, postaramy sie przedstawic w numerze grudniowym, juz wiemy jednak, ze w pracy nad "Taternikiem" pomagala dotychczasowej redaktorce i w wiele spraw jest niezle wprowadzona.
GS/0000 EVELIO ECHEVARRIA 11/2009
Echevarria (rocznik 1926) w liscie z 28 lipca donosi nam o swojej kolejnej solowej wyprawie w rzadko odwiedzane rejony Andow Peruwianskich. Pisze: "Wypad do Peru byl bardzo nieudany, a to z powodu fali polarnego powietrza (nazywanej w Peru el friaje), ktora dotarla tu z poludnia i spowodowala zamarzanie wod, zanim zdolaly one wyplynac z lodowcow czy pol firnowych. W zwiazku z tym potoki wyschly i nie bylo wody w dolinach, ktore ludzie ze stadami musieli opuscic. Ja przez kilka dni maszerowalem jak idiota, majac do dyspozycji tylko jeden kubek wody na dzien, az w koncu nizej udalo mi sie znalezc jakies zrodlo. Wszedlem tylko na dwa malo wybitne szczyty, P.5007 m i P.5123 m (wysokosci wedlug GPS), polozone na poludnie od przeleczy Abra Condori i na poludnie od masywu Mismi w pasmie Cordillera Chila. (...) W Chile teraz w ogole nie ma sniegu, a powinien trwac wlasnie sezon narciarski."
Od lat dostajemy od Evelia krotkie meldunki z jego wypraw w Andy, ktorych co roku odbywa dwie do trzech. Najczesciej wyrusza samotnie i zawsze w rejony rzadko lub wcale nie odwiedzane przez alpinistow. Obecnie najczesciej sa to Andy Peruwianskie lub Boliwijskie, dawniej chetnie jezdzil do Kolumbii i Wenezueli. Andy Argentynskie i Chilijskie eksplorowal w mlodosci, natomiast nigdy nie byl w Andach Ekwadorskich. Evelio jest autorem znacznej liczby hasel w tomie IV WEGA, a takze zyciorysow andynistow do biograficznego tomu VI encyklopedii. 83 lata – czapki z glow!
Jan Kielkowski
GS/0000 W SKROCIE 11/2009
GS/0000 NOTATKI KULTURALNE 11/2009
GS/0000 11/2009
Jest cicho. Choinka plonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie,
blask swieczek zlotem zasnuwa,
a z kata, z ust brata plynie
koleda na okarynie:
Lulajze, Jezuniu...
 
Konstanty I. Galczynski
 
 
Najserdeczniejsze i najgoretsze zyczenia swiateczne i noworoczne sklada swoim Czytelnikom i Przyjaciolom
GLOS SENIORA
 
Zdjecie Stanislawa Osieckiego – Zakopane ok. 1920 roku. Oryginalny szklany pozytyw w naszym archiwum.