GS/0000 KAROL JAKUBOWSKI 08/2011
Ewa Sledziewska i Karol Jakubowski
Ewa Sledziewska i Karol Jakubowski – lata siedemdziesiate. Fot.Jozef Nyka
Zabiera z soba szmat historii klubu krakowskiego – srodowiska, w ktorego rozwoj wlozyl wiele serca i trudu. Urodzil sie 30 listopada 1926 r. w Warszawie, od mlodosci mieszkal w Krakowie. Podczas wojny zaangazowany byl w dzialalnosc konspiracyjna. Studia ukonczyl na Politechnice Krakowskiej, z tytulem mgra-inz. architekta. Podanie o przyjecie do KW zlozyl w jesieni 1947 r., "Taternik" odnotowal go jako czlonka uczestnika z dniem 1 stycznia 1948 i jako zwyczajnego 21 lutego 1949. Jego najczestszym partnerem byl Tadeusz Nowicki, ktorego sam wprowadzal w Tatry i ktorego we wrzesniu 1949 swoim podpisem rekomendowal na czlonka KW. Jedna z ich pierwszych wspolnych wspinaczek byla droga zachodem przez polnocna sciane Mieguszowieckiego (17 lipca 1949 r.). W Tatrach dzialal w szczesliwych czasach, kiedy kolejne tomiki WHP odslanialy dotad dziewicze filary, sciany, granie. Totez jego dorobek w nowych drogach i premierach zimowych jest znaczny – szczegolnie w polskiej czesci Tatr Wysokich, Slowacja byla przeciez dla nas w te lata zamknieta. Do jego czolowych osiagniec zaliczyc trzeba II (I kompletne) przejscie zimowe pn. sciany Mieguszowieckiego (6–7 I 1949), II w ogole przejscie grani Tatr Wysokich, od Liliowego do Przeleczy pod Kopa (25 VII – 1 VIII 1949), I przejscie zimowe Komina Swierza na Zabim Mnichu (4–5 III 1950), I przejscie pd. grzedy Wielkiej Buczynowej Turni (7 IX 1951) i nastepnego dnia – slawnej z czasem – nowej drogi na Buczynowa Straznice, tzw. Kominem Pokutnikow. Pozniej dopisal do swojego dossier m.in. I przejscie zimowe grani wokol Doliny Rybiego Potoku (8–11 IV 1953), I wejscie pn.-wsch. zebrem Zaslonistej Turni (31 VIII 1954) wreszcie II wejscie trudna srodkowa depresja pd. sciany Malego Kolowego Szczytu (9 IX 1955). Andrzej Wilczkowski w "Miejscu przy stole" wyroznia jego pierwsze powtorzenie drogi Kubinskiego na Koscielcu. Do partnerow Karola nalezeli, oprocz Tadeusza, m.in. tak znani taternicy, jak Lapinski, Gorka, Hajdukiewicz, Wegrzynowicz, Staszel, Biel, Manda, Schramm, Jerzy Wala, w skalkach Zbyszek Jaworowski. W dniu 30 sierpnia 1953 uczestniczyl wraz z zona Danuta w I Ogolnopolskiej Alpiniadzie na Orlej Grani, w grudniu 1953 r. zostal powolany w sklad 9-osobowego Komitetu Organizacyjnego I Ogolnopolskiej Alpiniady Zimowej, jako szef Sekcji Technicznej. Uczestniczyl w tej imprezie w roli kierownika pierwszego z zespolow. O swoich drogach informowal Witolda H. Paryskiego, sam pisal jednak niewiele, tak np. szczegoly swego przejscia grani Tatr Wysokich z r. 1949 – w tym scisle daty – ujawnil dopiero w liscie z r. 1987 do Arna Puskasa.
Andrzej Wilczkowski i Karol Jakubowski
Andrzej Wilczkowski i Karol Jakubowski w skalkach. Wywiad do "Miejsca przy stole". Fot. Jozef Nyka
W r. 1957 wyjechal w Alpy a jedno z jego wejsc, pn. sciana Kleines Fiescherhorn (Ochs, 3900 m, 4–6 VIII), opisal Nowicki w "Burzy nad Alpami" w opowiadaniu "Jak spadlismy z wolu". W latach 1958 i 1959 wyjezdzal w Kaukaz, gdzie jego czolowym dokonaniem – poza kilkoma innymi – bylo trawersowanie Uszby (4695, 4719 m – 5–11 VIII 1958). W r. 1962 uczestniczyl w II PWH i osiagnal sukces zycia, mianowicie I wyprawowe (w trzecim zespole) wejscie na dziewiczy Kohe Tez (6995 m, wowczas 7015 m, 30 VIII 1962). Latem 1969 wspinal sie w polnocnym Iranie (m.in. Takhte Soleiman, 4650 m). W Hindukusz wyjezdzal jeszcze w latach 1973 i 1977 – w pasmie Zebaku zrobil wtedy I wejscie na ladny i wybitny Kohe Futur (5400 m, 15 VIII 1973). W okresie niechcianych zmian organizacyjnych taternictwa w latach 1950–1955 trzymal sie na uboczu, choc z zaangazowaniem dzialal na rzecz srodowiska krakowskiego. Pracowal w zarzadzie, jak podaje Barbara Morawska-Nowak – w latach 1956–58 byl prezesem Kola Krakowskiego KW a do 1961 jego wiceprezesem. W pozniejszych latach zajmowal sie glownie szkoleniem. Kiedy mu – dosc wczesnie – posiwiala czupryna, zaangazowal sie w ruch seniorski, w 1977 byl inicjatorem i gospodarzem pamietnego spotkania weteranow w Dolinie Bedkowskiej (por. "Taternik" 3/1977), z czego wylonily sie kontynuowane do dzis doroczne zloty.
Karol Jakubowski i Staszek Biel
Karol (z prawej) ze Staszkiem Bielem. Fot. Jozef Nyka
W nekrologach pisano "taternik, alpinista, ratownik" – i slusznie, bo chociaz nie byl czlonkiem TOPR, uczestniczyl w niejednej trudnej akcji, jak np. w poszukiwaniach Nunberga i Wozniaka w Rumanowym, probach zdjecia ciala Abgarowicza, czy w pamietnej operacji na Eigerze w r. 1957. Wiekszosc zawodowego zycia przepracowal w Biurze Studiow i Projektow Budownictwa Wiejskiego, m.in. projektujac przebudowy i rozbudowy schronisk w gorach. Przez przeszlo 20 lat pracowali wraz z nim Danka i Maciek Baranowscy. Zmarl po dlugiej i ciezkiej chorobie 12 lipca 2011 a jego szczegolowy zyciorys opracowala Barbara Morawska-Nowak dla "Taternika".
Jozef Nyka
GS/0000 EWA SLEDZIEWSKA 08/2011
Wyszli wraz z Karolem z tego samego srodowiska, wspolnie dzialali w Kole Krakowskim KW, zachorowali na te sama zla chorobe, niemal razem – w odstepie miesiaca – odchodza. Ewa Zajac urodzila sie 20 maja 1933 r., po studiach na Wydziale Chemii UJ – juz jako doc. dr hab. Ewa Sledziewska – poswiecila sie pracy naukowej i dydaktycznej na swej uczelni – m.in. pod opieka prof. Jana Moszewa, taternika i czlonka KW. W latach 1983–88 wykladala chemie w Algerii. W Tatry weszla w polowie lat 50. – bez aspiracji sportowych, co nie przeszkodzilo jej zablysnac pieknym wyczynem – przejsciem grani Tatr Wysokich od Zdziarskiej Przeleczy do Liliowego i dalej az po Wolowiec (11–20 lipca 1958). Jej towarzyszem byl Janusz Jelenski a sladem drukowanym 3-wierszowa notka w "Taterniku" 1959 s.49. Czeszki i Slowaczki przechodzily gran Tatr Wysokich w latach 1955 i 1956, jednak wersja po Wolowiec nie miala wczesniej nawet kobiecej proby. Ewa wspinala sie tez poza Tatrami. W dniach 11–19 sierpnia 1959 uczestniczyla w X Alpiniadzie w Rile w Bulgarii, wchodzac m.in. pd. zebrem na Iglate (2575 m, trud. 5a), odwiedzila tez Pirin. W r. 1961 poznala Alpy Julijskie i zaliczyla polnocna sciane Triglavu droga slowenska. W 1970 weszla na Mont Blanc. W historii eksploracji Hindukuszu zapisala sie latem 1966 r. pierwszym wejsciem na zach. wierzcholek Rakhe Kucek (5243 m, 17 VIII) i pierwszym kobiecym i III w ogole na Kharposhte Yakhi (5698 m, 30 VIII). Na Asp-e Safed (6607 m, 28 VIII) doszla wysoko ale zrezygnowala z wierzcholka, ktory osiagneli jej maz Roman i Danka Baranowska. Chodzila tez po gorach Afryki. Jako dzialaczka klubowa (m.in. sekretarz kola) zalozyla Biuletyn Kola Krakowskiego KW (1959–61), zastapiony pismem "Taterniczek", ktore w latach 1967–83 sama z nerwem redagowala. W r. 1980 wlaczyla sie w ruch Solidarnosci, stworzyla i wydawala wlasne nielegalne pismo opozycyjne, angazowala sie tez w zycie polityczne. Zmarla 11 sierpnia 2011 roku. (Kilka informacji zaczerpnelismy ze wspomnienia Barbary Morawskiej-Nowak przygotowanego dla "Taternika").
GS/0000 O RZETELNOSC SPRAWOZDAN 08/2011
Jeden z watkow bardzo ciekawej rozmowy z Colinem Haleyem, wybitnym amerykanskim alpinista, przeprowadzonej przez magazyn "Climbing" (nr 297 z sierpnia 2011 r.), dotyczy uczciwosci sprawozdan z wypraw i wspinaczek. "Climbing": Czy falszywe sprawozdania czesto trafiaja do gorskich mediow? Haley: Najczestszym z wszystkich falszow jest ten, wobec ktorego jestem najbardziej zasadniczy: niedocierania do wierzcholka gory. Wielu alpinistow donosi o sukcesie, mimo ze z roznych powodow zrezygnowali z wejscia na szczyt. Dla mnie to jest czarne i biale: szczyt gory jest szczytem gory! I naprawde nie ma znaczenia, jak latwo jest wytlumaczyc, dlaczego sie na szczyt nie weszlo. Jasne jest, ze nie musialo byc latwo, skoro nie dalo sie tego zrobic (smiech). Powinienes miec odwage nazwac takie wejscie "proba". "Climbing": To jest dokladnie to, co zrobiles na Drifika w Pakistanie, prawda? Haley: Tak, na Drifika solo doszedlem terenem wczesniej prawdopodobnie nie robionym do miejsca dzielacego mnie od szczytu (6446 m) dokladnie o 10 metrow. Zawrocilem, poniewaz na ostatnim odcinku grani byly nawisy, ktorych przejscie bez asekuracji ocenilem za zbyt ryzykowne. Ale gdyby te ostatnie 10 m nie byly najbardziej niebezpiecznymi 10 metrami, to bym je przeszedl. "Climbing": Wziales na siebie role "loczdoga" w dokladnosci sprawozdan wspinaczkowych – bardzo latwo przychodzi ci weryfikowanie i nieuznawanie przejsc. Czy jest to dla ciebie wazne? Haley: Wazne jest, zeby donosic o przejsciach w sposob dokladny. Poniewaz ludzie maja te ceche, ze naglosniaja wszystko, czegokolwiek by nie zrobili.
Rudaw Janowic
Z dorobku Haleya: Zob. GS 4/2011 s. 3; Torres Traverse w Patagonii, 2008; "Dracula" na Mount Foraker, 2010.
GS/0000 DAREK NA K2 08/2011
Mila niespodzianke zrobil nam wszystkim Darek Zaluski, ktory 23 sierpnia wszedl na K2 droga japonska od polnocy. W godz. 18.18 – 18.30 na wierzcholku najtrudniejszego z 8-tysiecznikow znalezli sie wraz z nim Austriaczka Gerlinde Kaltenbrunner i Kazachowie Wasilij Piwcow i Maksut Zumajew. Czlonkami wyprawy byli nadto maz Gerlindy, Ralf Dujmovits i argentynski fotograf Tommy Heinrich. Wejscie bylo relacjonowane krok po kroku na portalach Gerlindy i Maksuta, w ostatnim dniu przysparzajac nam dreszczy niepokoju. Z bazy wyruszyli 16 sierpnia. Warunki sniezne byly tak ciezkie, ze Dujmovits z obozu I zawrocil i naklanial zone do zaniechania wspinaczki. Drugim ostrzezeniem byla lawina, jaka przewalila sie przez zespol. Mimo to parli do gory. Droge zaporeczowano do 8000 m. O mozole torowania swiadczy horarium ostatniego dnia: z biwaku na 8300 m wyruszyli o 1.30 w nocy, 400 m wysokosci zajelo im niemal 17 godzin. Schodzili niebezpiecznym Kuluarem Japonskim w swietle latarek. 25 sierpnia byli z powrotem w bazie. Jak wynika ze statystyki Eberharda Jurgalskiego, K2 ma juz w sumie przeszlo 300 wejsc, z tego 30 od strony polnocnej. Darek jest czwartym Polakiem na drodze japonskiej, ktora w dniach 10 i 14 sierpnia 1996 r. przeszli Krzysztof Wielicki, Piotr Pustelnik i Ryszard Pawlowski. Wejscie zespolu Gerlindy bylo na K2 jedynym w tym sezonie i pierwszym od sierpnia 2008 roku.
GS/0000 14 x 8000 08/2011
To lato przynioslo troje nowych gazdow na wszystkich 14 osmiotysiecznikach: Kazachow Piwcowa i Zumajewa i Austriaczke Gerlinde Kaltenbrunner – trzecia kobiete, pierwsza bez siegania po sztuczny tlen. Wedlug zestawien Eberharda Jurgalskiego, lista zdobywcow Korony Himalajow wydluzyla sie do 27 nazwisk – 15 narodowosci. Najliczniejsi sa Wlosi (4), po 3 reprezentantow maja Polacy, Hiszpanie i Koreanczycy. Eberhard analizuje tez okolicznosci wejsc, takie jak uzycie tlenu, nowe drogi, wejscia zimowe. Tu zdecydowanie pierwsze miejsce zajmuje Jerzy Kukuczka: 9 nowych drog (Messner 6), 4 premiery zimowe (Messner 0), tylko jedno uzycie tlenu. W czolowej trojce jest tez Wielicki: 3 nowe drogi, 3 wejscia zima, w tym Everest. Trzeci Polak, Piotr Pustelnik, ma rekord wejsc z maska tlenowa: 7. Panie mamy juz trzy – kolejno Koreanke Oh Eun-Sun, Hiszpanke Edurne Pasaban i Austriaczke Gerlinde. Problem w tym, ze Koreanka niemal na pewno nie doszla do czubka Kangchendzongi, wobec czego jej wejscie wchodzi do statystyk jako "dyskusyjne" choc raczej nie powinno go byc w ogole. Przypomnijmy, ze 10 pazdziernika uplynie 25 lat od sukcesu Messnera, pierwszego zdobywcy calej Wielkiej Czternastki. Poniewaz do kompletu zbliza sie kilka dalszych osob, byc moze do dnia jubileuszu lista bedzie jeszcze okazalsza.
GS/0000 ANAM 2011 08/2011
Omowienia wypadkow alpinistycznych bywaja pozyteczne, zwlaszcza jesli dane statystyczne sa bogate. Przyjrzyjmy sie pobieznie dawno nie przedstawianemu na naszych lamach raportowi opracowanemu przez American Alpine Club i wydanemu – zgodnie z wieloletnia tradycja – w formie porecznej ksiazeczki. Wynika z niego, ze w 2010 r. (raport ma w tytule "2011" – odnosi sie jednak do roku poprzedniego) w wypadkach wspinaczkowych w USA smierc poniosly 34 osoby (najwiecej ich bylo w 1976 r. – 53 ofiary). Ogolem zarejestrowano 185 wypadkow z udzialem 389 osob. Najwiecej ofiar smiertelnych (10) zanotowano w Kolorado. W Kalifornii na Mt. Shasta (4317 m) doswiadczona dwojka zmarla z powodu obrzeku mozgu (HACE). Duza akcje przeprowadzono na El Capitanie po ciezko rannego po odpadnieciu Francuza, Jeana-Noela Crouzata. Dzieki determinacji m.in. jego partnera, po 11 godzinach ranny zostal helikopterem sciagniety ze sciany i wszystko zakonczylo sie szczesliwie. Najczestszym powodem wypadkow, regularnie notowanych z rejonow skalkowych, byly bledy przy asekuracji lub zjazdach. Omowiono akcje ratunkowa na Mount McKinley po Polaka, Zygmunta Berdychowskiego (49 lat), z powodu objawow choroby wysokosciowej zdjetego helikopterem z wysokosci 4328 m. Przy okazji podajmy czolowe nacje na McKinley w r. 2010: USA (673 osoby na szczycie), Wielka Brytania (62), Kanada (52), Polska (39) i Rosja (36). Raport nie uwzglednia smiertelnego wypadku na lodospadzie w poblizu Hunter (Nowy Jork) Polaka (pochodzacego z Walbrzycha), Daniela Pawlika (zob. GS 2/2010 oraz obszerny tekst Macieja Majewskiego w nowojorskiej "Gazecie Polskiej" z 19–21 lutego 2010). Duza zaleta omawianej ksiazki sa towarzyszace relacjom wnioski, nierzadko pisane przez samych poszkodowanych. Opisy zawieraja zwykle dane personalne uczestnikow wypadkow.
Rudaw Janowic
Accidents in North American Mountaineering 2011. Issue 64. Golden, CO. Stron 124, cena $12. Uwaga: od r. 2006 raporty ANAM nie obejmuja wypadkow z terenu Kanady.
GS/0000 NAOE SAKASHITA W POLSCE 08/2011
W dniach 17–20 lipca przebywal w Polsce na moje zaproszenie Naoe Sakashita, jeden z najwybitniejszych himalaistow japonskich lat osiemdziesiatych. Poznalismy sie pod Noszakiem w 1976 roku. Jak sam mowi, nasza katowicka wyprawa pod kierownictwem Staszka Rudzinskiego, uratowala mu wtedy zycie. Sakashita przyjechal w Hindukusz wraz ze swym przyjacielem, drem Sakano, dwa miesiace po wejsciu na Jannu (7710 m). Sadzili ze maja dostateczna aklimatyzacje. Zainspirowani ksiazka Messnera, postanowili wspinac sie w gorach wysokich w stylu alpejskim. W planie mieli zdobycie 20 szczytow. Po pierwszym szczycie, mimo bolu glowy poszli nastepnego dnia na Gumbaze Safed, jednak po biwaku na 6000 m starczylo im sil tylko na powrot do bazy. Tu juz musial sie nimi zajac nasz lekarz, Eugeniusz Kolodziejczyk. Dzieki jego staraniom (przydal sie tez tlen), po trudnej nocy, nad ranem "wrocili pomiedzy zywych".
baza pod Noszakiem 1976
Rok 1976 – baza pod Noszakiem: Jozef Olszewski (Zakopane), Naoe Sakashita i Janusz Majer.
Przez pare lat pamietalismy o sobie, z czasem kontakt sie urwal. W czasie pobytu Nakamury w Polsce zapytalem go o Sakashite. Okazalo sie, ze wciaz dziala w swiatku alpinistycznym. Jest wlascicielem firmy outdoorowej, m.in. dystrybutorem "Black Diamond" Yvona Chouinarda. Tom dal mi jego adres mailowy i tak po 35 latach spotkalismy sie na targach we Friedrichshafen, po ktorych odwiedzil mnie w Polsce. Spedzilismy mily wieczor w Gorkach Wielkich w towarzystwie Krzysia Wielickiego, Oli Dzik wraz z rodzicami Lidka i Wojtkiem oraz Danuty Przybylskiej z KW Warszawa, ktora mieszkala w Japonii 3 lata (studia uniwersyteckie) i mowi biegle po japonsku. Danka towarzyszyla nam rowniez podczas zwiedzania Krakowa.
Naoe Sakashita i Janusz Majer
Naoe Sakashita i Janusz Majer w domowej bibliotece Janusza w Gorkach Wielkich.
A oto kilka osiagniec wyprawowych Naoe Sakashity:
   1976 – Kumbhakarrna (Jannu) 7710 m droga z lodowca Kumbhakarna;
   1980 – Kangchendzonga pn.-zach. sciana, "Przez trzy tarasy";
   1982 – K2 od pn. – pierwszy czlowiek na tym szczycie od strony Chin;
   1985 – Ama Dablam 6828 m zach. sciana w zespole 2-osobowym;
   1985 – Taboche (Taweche) 6501 m nowa droga.
Janusz Majer
GS/0000 W SKROCIE 08/2011