GS/0000 BEATA LASKA – 450 LAT TEMU 06/2015
W tym miesiacu – 10 i 11 czerwca – mija 450 lat od czasu, kiedy ksiezna Beata Laska (z Koscieleckich Ostrogska) udala sie z Kiezmarku w Gory Sniezne czyli Tatry. Wycieczka ta uwazana jest za pierwszy uchwytny slad turystyki tatrzanskiej, a autorzy ksiazek o Tatrach zwykle od niej zaczynaja historyczna narracje. W Kiezmarku wyprawa musiala wywolac poruszenie, skoro zapisano ja w dwoch kronikach miejskich – "Connotatio chronologica" i "Liber censuum", trzeba jednak pamietac, ze wydarzeniu wysoka range nadal nie wyjazd jako taki, lecz wzbudzajaca ogolna ciekawosc osoba ruszajacej w gory Ksieznej. W r. 1804 – na podstawie "Liber Censuum" – przypomnial ten epizod Christian Genersich w tomie I swej monografii Kiezmarku (s. 260): "On [Olbracht Laski] ozenil sie powtornie, z ksiezna Beata (...), przybyl z nia [do Kiezmarku] 21 maja 1565. Ksiezna darzyla te okolice wielkim upodobaniem i w Zielone Swieta odbyla podroz w gory, w towarzystwie wielu ludzi z miasta." W "Connotatio" zapisano, ze ksieznej towarzyszyl tez jej mlody malzonek, Olbracht Laski (Herr Lasky mit seiner Gemahlin), jest to jednak podawane w watpliwosc.
[Kiezmark]
Widok na Tatry z Kiezmarku (ok. 1930 roku)
Historycy turystyki przyjeli od dawna – od Samuela Webera w r. 1893 – ze celem ekskursji Beaty byla Dolina Kiezmarska, a konkretnie kociol Zielonego Stawu. Jan Durr w "Wierchach" 1925 mowi o "pierwszej »taterniczce<<" (s. 72–73), niemiecki historyk Tatr, Anton Klipp, w ksiazce "Die Hohe Tatra" (2006, s. 51) podaje nawet szczegoly podrozy: powozami do wylotu doliny, dalej sciezkami konno. "Liczna sluzba – pisze – i wieksza grupa obywateli (Burger) towarzyszyly pierwszej znanej z nazwiska turystce tatrzanskiej w drodze do jednego z najpiekniejszych kotlow gorskich Tatr Wysokich." Przygotowujac w r. 1960 do "Wierchow" artykul o Beacie Laskiej, przyjalem ustalona wersje wyprawy, czyli odwiedziny Zielonego Stawu, z zastrzezeniem jednak, ze rownie dobrze mogl to byc inny cel, nawet calkiem niespodziewany (s. 84). Z moja dzisiejsza wiedza chcialbym Zielony Staw zakwestionowac, a wlasciwie prawie wykluczyc, i wskazac inny kierunek, dotad chyba nie brany pod uwage, choc nieporownanie bardziej prawdopodobny i realny.
Nie znamy blizej formy fizycznej Beaty Laskiej – juz wtedy 49-letniej – zapewne byla zdolna do odbycia podrozy w glab Tatr, nie bylaby to jednak w tamte lata ot taka sobie przejazdzka. Najstarszy znany opis drogi w Doline Kiezmarska przekazal Georg Buchholtz junior, ktory 7 lipca 1726 r. na koniu dojechal tylko pod Stezki, dalej byla zla kamienista sciezyna. Dwa lata wczesniej jego grupa pobladzila tam i "konie trzeba bylo prowadzic z wielkim mozolem". Johann Asboth w r. 1800 i Christian Zipser w 1817 zgodnie podaja, ze podroz z Kiezmarku do Zielonego Stawu trwa 7 godzin. Nie obyloby sie wiec bez noclegu w gorach. Jest nader watpliwe, by Ksiezna czy oboje panstwo Lascy chcieli narazac sie na takie trudy, a juz zwlaszcza w licznym gronie nawyklych do wygod mieszczan. Pamietajmy tez, ze damy w tamtym czasie starzaly sie szybciej niz dzis, nie mogly sie tez nie liczyc z obowiazujacymi je konwenansami, takze tymi dotyczacymi krepujacego ruchy stroju.
[Paul Kray]
Kiezmark i Tatry na mapie Paula Kraya – Mateja Bela z r. 1723
Wiele wskazuje na to, ze cel wycieczki byl mniej ambitny, za to zgodny z lokalnymi zwyczajami, a bylo nim nie wnetrze, lecz podnoze Gor Snieznych, mianowicie slynne juz wtedy zrodlo Kwasna Woda pod Slawkowskim Szczytem, gdzie 250 lat pozniej wyroslo uzdrowisko dzis zwane Smokowcem. Jak wiemy z dawnych zapisow, zdroj ten od wiekow cieszyl sie szeroka i troche magiczna slawa. Wiazano z nim podobno kult bozka zrodel, a w cieple niedziele bylo to miejsce hucznych zlotow ludzi z dalekich nawet okolic Spisza. W poczatku XIX w. podroz dotad z Kiezmarku trwala ok. 4 godzin. Te ludne majowki wzmiankowane byly czesto. Pisze Gregor Berzeviczy w r. 1810 w "Vaterlandische Blatter" (s. 135): "Stad wchodzenie na szczyty Karpat jest najdogodniejsze. Kilka budynkow zapewnia dach nad glowa. W niedziele i swieta okoliczni mieszczanie i chlopi odwiedzaja te szczawe bardzo czesto; zdroj znany jest pod nazwa Schmeksu." Mozna przypuscic, ze Swieto Slonca ("Sonnenvolksfest", jak mowili Spiszacy) odbywalo sie pierwotnie w kultowe noce sobotkowe, z 20 na 21 (lub 23 na 24) czerwca, moze w polaczeniu z reliktami jakichs przedchrzescijanskich liturgii. Kosciol byl majowkom niechetny, argumentujac, ze niedzielne wyjazdy odrywaja ludzi od slowa Bozego. Glowne doroczne festyny przy Slawkowskiej Szczawie ksieza wpisali wiec w kalendarz koscielny i przeniesli – tak, jak to w Polsce poludniowej uczynili z obrzedami sobotkowymi – na Zielone Swieta, co ok. 1800 r. dodatkowo zreformowal pierwszy zarzadca Szmeksu, pastor Thomas Mauksch, ktory zwiazal je oficjalnie z dniem Sw. Piotra i Pawla (29 czerwca). Dzien ten stal sie tez pozniej data uroczystego otwarcia sezonu w Szmeksie. Mozna przyjac, ze w wieku XVI wlasnie Zielone Swiatki byly dniami Slawkowskiej Szczawy i jest wiecej niz prawdopodobne, ze ksiezna Beata lub oboje Lascy wzieli udzial w takim wlasnie obrzedowym zjezdzie i widowiskowym radosnym pikniku. Urozmaiceniem mogl byc spacer do wodospadow Zimnej Wody, wtedy zwanej Kolbachem.
[Seeger]
Wycinek mapy Seegera z r. 1769 z "Sauer brun" i drogami dojazdowymi. Repr. z oryginalu Jozef Nyka
Obydwie kroniki uzywaja przy wycieczce slowa "gefahren", "pojechala", "pojechali". Nie mogloby to dotyczyc Zielonego Stawu, skoro jeszcze w poczatku XVIII wieku nie bylo tam drogi. Natomiast od dawna i licznie uczeszczana Slawkowska Szczawa musiala byc juz wowczas dostepna drogami jezdnymi, tym bardziej, ze kwasna wode wywozono beczkami jako dolewke do wina i jako popularny wtedy letni napoj. Widzimy te drogi na mapie Seegera z r. 1769, choc nie ma na niej podobnych w Dolinie Kiezmarskiej. Zwrot w kronikach "auf das Carpathische Geburg" i "aufs Schneegebirg" nie oznacza "do wnetrza gor" czy tym bardziej na szczyty, lecz ogolnie "w gory", "do gor", jak w slowackim "na hory". Gazeta "Morgenblatt" z 12 wrzesnia 1810 r. s. 876 pisze: "Mieszkancy gornych okolic Spisza chetnie wspinaja sie na Karpaty (besteigen gern die Karpathen) i czesto odwiedzaja w wielkich gromadach ten tak zwany Slawkowski Kwasny Zdroj." W dwoch leksykonach niemieckich z lat 1744 i 1748 w haslach o Wielkim Slawkowie czytamy, ze szczawa pod Slawkowskim Szczytem jest perla zdrojow spiskich i bardzo przydaloby sie tu schronienie dla licznych gosci, ktorzy nie maja gdzie uciec przed wiatrem i niepogoda, tak niestety czestymi w tych stronach. Nie znaczy to wcale, ze 200 lat wczesniej takiego dachu nad glowa tam nie bylo.
Lasi na sensacyjki slowaccy tatrolodzy wymyslili bajke, ze Olbracht Laski wykorzystal wycieczke niemlodej zony jako pretekst, by oskarzyc ja o "niemoralny postepek" i zamknac na 10 lat w zamku kiezmarskim. Internowanie faktycznie mialo miejsce, ale bez jakiegokolwiek zwiazku z Zielonymi Swiatkami 1565 roku. Jednak naiwna bujda, puszczona w swiat w formie nie domyslu lecz informacji, jest teraz powtarzana w artykulach a nawet w przewodnikach turystycznych (np. Lucy Mallows "Slovakia", Jan Lacicka "Tatras" 1999 itp.).
Przekierowujac Beate Laska z Doliny Kiezmarskiej pod Slawkowski Szczyt, z braku szczegolowszych swiadectw nadal pozostajemy w sferze domnieman, za Szmeksem przemawiaja jednak takie argumenty, jak raczej latwy dojazd, gromadny i mieszczanski charakter wycieczki, uswiecone tradycja majowek dni Zielonych Swiatek, a takze to, ze wiosenne zjazdy u ozdrowienczej wody musialy juz wtedy byc ugruntowanym zwyczajem. Przejazdzka nie byla wiec fanaberia podstarzalej damy, lecz jej wpisaniem sie w lokalny towarzyski rytual. Pamietac trzeba, ze roznica wieku mlodej pary na pewno szokowala kiezmarczan i Beata musiala czynic wszystko, by nie draznic ich ekscentryzmem, lecz pozyskac ich szacunek i sympatie. Moglo zreszta chodzic nie o jej wycieczkowa inicjatywe, lecz o wlaczenie sie do gromadnej swiatecznej kiezmarskiej pielgrzymki – jej "upodobanie w okolicy" bylo domyslem Genersicha a nie kronikarskim zapisem.
Z okazji pieknego jubileuszu 450-lecia, do historii turystyki tatrzanskiej wnosimy jesli nie definitywna poprawke, to przynajmniej wskazanie na wieksze prawdopodobienstwo udzialu Ksieznej w tradycyjnym festynie u slawnych juz wowczas Slawkowskich Szczaw, anizeli w smialej wyprawie miedzy sciany Lomnicy i Jastrzebiej Turni, czy moze, jak dodawal Boleslaw Chwascinski – nad Bialy Staw i na Przelecz pod Kopa. Wnetrze Tatr musialo juz wtedy bywac ludne, jednak pierwszych turystow – admiratores naturae – z nazwisk odnotujemy dopiero w XVII stuleciu.
Jozef Nyka
GS/0000 FRANCIS BOCIANOWSKI 06/2015
[xxx]
W kwietniu tego roku zmarl w wieku 85 lat Francis Bocianowski (Bocia, jak go nazywali Francuzi). Urodzony we Francji alpinista i wspinacz skalkowy polskiego pochodzenia, postac w Polsce (ale i we Francji) niemal nieznana. Pracowal jako ksiegowy w zakladach Citroena pod Paryzem. Zaczal sie wspinac w latach 50. w Montreuil, w Klubie Red Star (ktorego pozniej byl dlugoletnim prezesem). Klub nalezal do wielkiego lewicowego zwiazku sportowego FSGT, a do anonimowosci Francisa (jak i innych czlonkow tej organizacji) przyczynila sie tez niewatpliwie lewicowa etykietka Red Star, niemile widziana w czasach zimnej wojny.
Francis byl pionierem i najwybitniejszym eksploratotem wspinaczkowym skal polnocnej Francji, glownie w dolinie Sekwany oraz w Normandii. Uczestniczyl tam m.in. w poprowadzeniu okolo 900 nowych drog. Wspinal sie tez duzo w Fontainebleau, gdzie m.in. mial czynny wklad w otwarcie 24 trudnych szlakow bulderingowych (circuits d'escalade). Wspinal sie tez duzo na skalach Bioux, Calanques i w Verdon. W Alpach przeszedl okolo 500 klasycznych drog – najczesciej wspinal sie w Vercors (m.in. nowe drogi na Petit Pommerol i La Palloir, powtorzenia szeregu trudnych drog Livanosa), w Alpach Delfinackich, w Dolomitach (m.in. wielkie drogi na Brenta Alta, Civetcie i Monte Agner), w Masywie Mont Blanc (m.in. droga Bonattiego na Petit Dru i Rebuffata na Aiguille du Midi). Byl wieloletnim kronikarzem Klubu Red Star Montreuil, jest autorem 3 tomow przewodnika wspinaczkowego po skalach polnocnej Francji.
Przez lewicowy klub Red Star przewinelo sie wielu znanych wspinaczy i alpinistow, jak bracia Jean i Michel Afanassieffowie, Pierre Beghin i Christophe Profit. Wszyscy byli uczniami "Bociana". Profit przeslal mailem kilka wzruszajacych slow, ktore zostaly odczytane podczas ceremonii zalobnej w Evreux: "Francis, spotkanie z toba w Connelles bylo moja szansa. Twoja motywacja i radosc zycia byly dla mnie niezapomniana szkola. Pozniej wspolne momenty spedzone z Toba daly mi niesamowita sile w gorach. Dowiedzialem sie, ze nas w poniedzialek opusciles. Chcialbym Cie jeszcze raz zobaczyc u stop Turni, aby Ci powiedziec, czym mnie obdarowales. I ujrzec jeszcze raz Twoj usmiech." Red Star przygotowuje numer klubowego biuletynu, ktory zostanie w calosci poswiecony "Bocianowi".
Jan Kielkowski
[Francis Bocianowski]
GS/0000 PLANY NA WYSOKIE LATO 06/2015
Firma Gore-Tex przyznaje co roku granty malym zespolom zglaszajacym ambitne projekty sportowe i eksploracyjne. Patronami akcji sa Eric Shipton i Bill Tilman, z ktorych ducha mlodzi wspinacze maja czerpac natchnienie. W tegorocznej XXV edycji suma 20 000 dol. podzielilo sie 6 zespolow amerykanskich i brytyjskich. W slady obu patronow wybiera sie trojka, ktora zamierza eksplorowac doliny Obra i Bhilangna w Garhwalu, gdzie wciaz czekaja na zdobycie szczyty i wielkie skalne filary. Celem innej trojki jest "biala plama na mapie Chin" w krainie Golok w Tybecie, z bezimiennym dziewiczym szczytem 5250 m, ktory chcieliby zdobyc 950-metrowa sciana poludniowa. Znany pionier arktyczny, Mike Libecki, planuje z partnerem 4 wielkie wejscia na turnie po wschodnej stronie Grenlandii, ktore zaatakuje najstromszymi i najtrudniejszymi formacjami. James Monypenny i Max Fischer sprobuja wejsc na turnie Tangra (5620 m) nad rzadko odwiedzana dolina Khane w Karakorum. Peter Thomson z dwoma partnerami maja na oku 7 bezimiennych 6-tysiecznikow w rejonie Shimshal, w tym Khurdopin Sar (6310 m) z pieknym filarem polnocnym. Do Kirgistanu wyleci Emily Wart z trojka przyjaciol. Upatrzyli tam sobie drugi co do wysokosci w rejonie szczyt Kosmos (5940 m), a konkretnie – jego 1700-metrowa pn. sciane.
Tymczasem portale alpinistyczne anonsuja wyprawy zjezdzajace sie na lato do Pakistanu – mniej ambitne sportowo, za to celujace wyzej niz 8000 m. K2 jest celem ok. 10 zespolow, Broad Peak 5, co najmniej 10 ekip (w tym 2 z Polski) rozbije bazy pod Gasherbrumami. Nick Cienski – z Polakami w ekipie – chce kontynuowac swoj program Six Summit Challenge, Aleksander (Olek) Ostrowski i Piotr Snigorski planuja zjazd na nartach z Gasherbruma II.
GS/0000 LUDZIE 06/2015
GS/0000 NOTATKI 06/2015