MONIKA NYCZANKA
Stefan Nyka
powstaniec wielkopolski
[Jasiek Surdel w Tatrach]
Stefan Nyka na wygnaniu w Czarnym Dunajcu, 14 kwietnia 1943.
Fot. Jozef Nyka, z archiwum Nykow

  

Copyright © 2023 by MONIKA NYCZANKA
GBH0000   67 (2023)
STEFAN NYKA (1896–1967)
W styczniu 1919 roku, gdy 22-letni Paluczanin, Stefan Nyka, dolaczal do oddzialow Powstania Wielkopolskiego, serce przepelniala mu radosc, ze zolnierskie umiejetnosci wykorzysta nareszcie w slusznej sprawie. Nie przypuszczal, ze wkrotce przyjdzie mu takze bronic wschodnich rubiezy kraju w wojnie z Bolszewikami. Nie wiedzial tez, ze po 20 latach, wypedzony z wlasnego domu, przysluzy sie Ojczyznie posylajac do konspiracji i do sluzby w partyzanckim oddziale, dwoch nastoletnich synow. 8 stycznia 2022, w dniu w ktorym Stefan Nyka patronuje IV Zninskiemu Biegowi Powstanczemu, opowiadamy o jego losach mocno splecionych z XX-wieczna historia Paluk...
Stefan Nyka urodzil sie 30 sierpnia 1896 roku w Skarbienicach, stanowiacych od pokolen gniazdo rodziny Nykow. Byl trzecim z kolei dzieckiem Jozefa Nyki i Praksedy z domu Michalskiej. Prakseda pochodzila z Gogolkowa lezacego na przeciwnym brzegu Jeziora Skarbienickiego. Wspolne zycie Nykow nie bylo dlugie. 22 stycznia 1908 roku 36-letni Jozef umarl, pozostawiajac zone i osmioro dzieci. Najstarszy Kazimierz mial 15 lat, najmlodsza Bronia – poltora roczku. Na Praksede spadly ciezkie obowiazki zwiazane z prowadzeniem duzego gospodarstwa, a takze – z wychowaniem i ksztalceniem dzieci.
Stefan w chwili smierci ojca mial 11 lat i uczeszczal do szkoly powszechnej w Rydlewie. Po zakonczeniu nauki, w zwiazku z trudna sytuacja rodzinna, zatrudnil sie w dziale ksiegowosci Starostwa w Zninie. Ta praca byla dla niego, bystrego 15-latka, dopelnieniem edukacji. W pruskim urzedzie szlifowal znajomosc jezyka niemieckiego w mowie i pismie, a takze poznawal zasady niemieckiej ksiegowosci i biurowosci.
[Powstancy Wielkopolscy]
Karta pocztowa wyslana w marcu 1916 do rodzinnego domu w Skarbienicach, pisana reka Stefana Nyki, przebywajacego w Berlinie i przechodzacego szkolenie przed wyjazdem na front I wojny
W listopadzie 1915 roku 19-letni Stefan zostal wcielony do pruskiej armii. Po przeszkoleniu walczyl w oddzialach piechoty. Jego szlak bojowy jest imponujacy: bral udzial w dzialaniach wojennych na froncie francuskim (1916), rosyjskim (kampania 1916/17) i ponownie – francuskim (kampania 1917/18). Pierwsza wojna byla wyjatkowo okrutna. Stefan nie wracal pozniej pamiecia do frontowych przezyc. Jedyna pamiatka z tego okresu jest karta pocztowa wyslana z Berlina, ze stemplem 31 marca 1916 roku, zaadresowana do starszej siostry Wiktorii. Jej tresc nie odnosi sie do wydarzen wojennych, jest mowa o paczkach z domu, ktore w porzadku nadeszly najlepszym, o zaplanowanym szkoleniu w budynku berlinskiej szkoly rolniczej i o oczekiwaniu na list od mlodszego brata Antosia, ktory mial mi tez cos o swojem gospodarstwie napisac, ale jakos jeszcze nic nie widac.
[Powstancy Wielkopolscy]
Powstancy Wielkopolscy w okopach. Ze zbiorow Biblioteki Narodowej
Po kapitulacji Niemiec, w styczniu 1919, starszy szeregowy Stefan Nyka zostal zwolniony do cywila. Niezwlocznie wrocil w rodzinne strony. Na Palukach trwalo Powstanie Wielkopolskie. Obeznany z bronia 22-latek dolaczyl do oddzialow powstanczych, by tym razem bic sie we wlasnej sprawie, o przynaleznosc panstwowa rodzinnych Paluk i calej Wielkopolski. Formalnie zolnierzem Wojska Polskiego zostal 16 marca 1919 roku, gdy z oddzialow powstanczych uformowano 2 pulk Strzelcow Wielkopolskich. W ksiazeczce wojskowej wpisano mu przy dacie 16 marca 1919 „ochotnik”, a takze przynaleznosc do 74 pulku piechoty. Ze wzgledu na doswiadczenie z I wojny nalezal do tych zolnierzy, ktorzy nie musieli przechodzic gruntownego szkolenia.
[Wielkopolski Krzyz Powstanczy]
Wielkopolski Krzyz Powstanczy
Latem 1919 roku wraz ze swoja formacja zostal skierowany na front bialorusko-litewski wojny polsko-bolszewickiej. Bral udzial w zdobyciu Minska Litewskiego, a potem w slawetnych walkach pod Bobrujskiem. Rok pozniej, podczas bitwy warszawskiej, walczyl w rejonie Modlina. W miedzyczasie – 1 kwietnia 1920 roku – zostal awansowany do stopnia kaprala. 14 lutego 1922 zwolniono go do cywila.
Stefan Nyka wrocil do Skarbienic. Rozpoczal nauke w szkole rolniczej w Bydgoszczy. Wkrotce tez musial podjac wazna decyzje. W uznaniu zaslug dla odrodzonej Ojczyzny otrzymal, oprocz medalu „za wojne 1918–21”, gospodarstwo rolne na Polesiu. 17 grudnia 1920 roku Sejm Ustawodawczy przyjal ustawe o nadaniu ziemi zolnierzom Wojska Polskiego. Ustawa przewidywala nieodplatne nadanie ziem na Kresach Wschodnich szczegolnie zasluzonym zolnierzom WP, ochotnikom, ktorzy odbyli sluzbe frontowa oraz inwalidom. Stefan rozwazal przenosiny. Zachwycily go krajobrazy Polesia, zaciekawili tamtejsi ludzie. Przewazyly jednak wzgledy osobiste. Jego narzeczona, Maria Maciejewska z Komratowa (18 V 1898 – 17 XI 1969), mocno zwiazana ze swoja rodzina, nie chciala budowac wspolnej przyszlosci w obcym miejscu. Wnosila za to w wianie gospodarstwo w Lysininie, ktore jej rodzice, Walentyna z Tomaszewskich i Wladyslaw Maciejewscy odkupili z rak niemieckich w pierwszych latach XX wieku i poczatkowo sami uzytkowali.
Po slubie zawartym 19 lutego 1924 roku panstwo Nykowie zamieszkali w domu, ktory w poczatku XX wieku wzniosl poprzedni wlasciciel, niemiecki osadnik, Schleif. Od jego nazwiska oddalona od innych zabudowan huba nazywana jest po dzis dzien Szlajfowem. Warto pamietac, ze wykupywanie ziemi i warsztatow pracy z rak niemieckich wlascicieli mialo w wojewodztwie poznanskim charakter akcji o zabarwieniu patriotycznym. Z kolei sprzedawanie gospodarstw, budynkow, czy warsztatow pracy Niemcom spotykalo sie z potepieniem.
Dom Nykow szybko zaczal rozbrzmiewac glosami dzieci. Jako pierwszy przyszedl na swiat Jozef (5 XII 1924 – 4 IX 2021), przyszly autor przewodnikow i ekspert gorski, a po nim zwiazani przez cale zycie z Palukami – Jan (3 II 1926 – 16 X 1988), Jadwiga (13 IV 1927 – 3 X 2020, po mezu Ludwiczakowa) i najmlodszy Walenty (22 I 1931 – 14 V 1992). Okolice domu, podworze, ogrodek, sad – to byl teren dzieciecych zabaw. Zarosla za domem, stodola wypelniona sianem. Dolek – nieduzy staw oddzielony od domu ogrodem, latem zapraszal do kapieli i przejazdzek lodka, a zima zamienial sie w slizgawke.
Przez podworze, kuchnie i gabinet Stefana Nyki kazdego dnia przewijali sie pracownicy. Czesto wpadali na pogawedke, albo w interesach sasiedzi, znajomi, a takze gesto rozsiani po okolicy krewni obojga gospodarzy. Stefan latwo zjednywal sobie ludzi. Towarzyski i dowcipny, potrafil doradzic w wielu sprawach. Byl swiatlym gospodarzem. Umiejetnosci zdobyte w Skarbienicach, gdzie pomagal matce, uzupelnil w latach 1922–23 w szkole rolniczej w Bydgoszczy. Duzo czytal, prenumerowal gazety i czasopisma rolnicze. Ziemia na Palukach jest wymagajaca – Stefan Nyka potrafil z nia postepowac. Unowoczesnial swoje gospodarstwo, prowadzil prace melioracyjne, zarybial stawy. Byl pasjonatem meteorologii, wnikliwie obserwowal zmiany pogody. Jego zapiski zwiazane z prowadzeniem gospodarstwa imponuja drobiazgowoscia. To grube zeszyty, specjalnie poliniowane. Zawieraja dane dotyczace opadow i temperatur, zasiewow, kolejnosci prac polowych, uzyskanych plonow. Sa tez godziny pracy zatrudnionych osob, ich wynagrodzenia. Kazdy z tomow otwiera wypisana reka wlasciciela znamienna sentencja: Czego dzis nie zrobisz; Jutro nie dogonisz; A szkoda jezeli; Dzien jeden uronisz.
[dziennik]
Sentencja rozpoczynajaca kazdy dziennik Stefana Nyki z jego gospodarskimi zapiskami
Stefan Nyka nie byl pierwszym w rodzinie mieszkancem Lysinina. Dwie dekady przed nim osiedlil sie tu jego bliski krewny, mlodszy brat matki, Antoni Michalski (14 XII 1880 – 10 IV 1969). Warto o nim wspomniec, bo odegral wazna role w zyciu siostrzenca, mial tez niepospolite zaslugi dla rolnictwa na Palukach. Stefan Nyka osiadajac na Szlajfowie zostal sasiadem wuja. Dworek Michalskiego, wybudowany w roku 1926 (a nie, jak sie blednie podaje, w 1914), od gospodarstwa Nykow dzielil pas pol niemieckiego rolnika, Krauzego. Mimo sasiedztwa wuj Antoni zazwyczaj zajezdzal na podworze z fasonem – bryczka w dwa konie, albo automobilem, zawsze entuzjastycznie witany przez dzieci i psy. A bywal czesto. Jozef Nyka wspominal po latach emocje zwiazane z tymi wizytami:
Specjalnosciami kulinarnymi Matki byly gomolka i doskonaly placek z kruszonka. Wuj Antoni przepadal za jednym i za drugim, totez bywal u nas po kilka razy w tygodniu. (...) Wysoki, szczuply, uczesany z przedzialkiem z blond i bardzo pozno siwym wasem, byl zawsze ladnie ubrany, z laseczka (taki byl styl). Pamietam, ze jak przyjezdzal z Warszawy z posiedzen sejmu, przywozil nam papierowe torby wypelnione mandarynkami – jeszcze dzisiaj zapach mandarynek budzi we mnie tamte wspomnienia.
[Kazimierz Michalski]
Dwor Antoniego Michalskiego w Lysininie wzniesiony w roku 1926. Na pierwszym planie najstarszy syn Antoniego, Kazimierz. Fot. Jozef Nyka
Antoni Michalski to czlowiek nieslychanie aktywny – od wczesnej mlodosci byl dzialaczem spolecznym i gospodarczym. W l. 1905–06 bral udzial w organizacji strajkow szkolnych na Palukach. Po wybuchu Powstania Wielkopolskiego wstapil jako ochotnik do oddzialow powstanczych w Zninie, by uczestniczyc z bronia w reku w walkach przeciw Niemcom w okolicach Gasawy, Znina, Szubina i Rynarzewa. 3 stycznia 1919, po rozbrojeniu niemieckiego komendanta obwodowego w Gasawie, zostal odkomenderowany przez Ludwika Zlotogorskiego na stanowisko Tymczasowego Komisarza Obwodowego. Pozostal na tym stanowisku do 1 lipca 1919. (W r. 1960 w uznaniu jego zaslug nadano mu Wielkopolski Krzyz Powstanczy.) Potem byl czlonkiem wladz gminnych, powiatowych, a takze wojewodzkich. Zasiadal w rolniczych komisjach, zakladal stowarzyszenia, przewodniczyl zebraniom. Wiele dekad przepracowal w Kolku Rolniczym w Gasawie. Przed I wojna byl jego sekretarzem, a pozniej – cenionym prezesem. Edukowal rolnikow, zabiegal o dostawy nawozow i srodkow ochrony roslin, propagowal ubezpieczenia. Gdy w r. 1927 zawiazalo sie Wielkopolskie Towarzystwo Kolek Rolniczych, objal fotel wiceprezesa w powiecie zninskim. W Lysininie podejmowal wycieczki rolnikow, zagraniczne delegacje, a takze mlodziez szkolna. Jako wzorowy rolnik postawil gospodarstwo swoje na najwyzszym stopniu kultury – pisal o nim „Dziennik Bydgoski” z 6 wrzesnia 1935. W roku 1928 Michalski wystartowal w wyborach parlamentarnych. Zostal zastepca posla, a w styczniu 1931 objal fotel poselski zastepujac w parlamencie ustepujacego ksiedza Pawla Czaplewskiego. W kolejnych wyborach zostal wybrany poslem IV kadencji. W zwiazku z sejmowymi obowiazkami czesto jezdzil do Poznania i do Warszawy.
[Antoni Michalski]
Antoni Michalski w swoim powozie na rynku w Gasawie. Ze zbiorow Elzbiety Nykowej
Gdy w Gasawie zawiazalo sie kolo zrzeszajace weteranow Powstania Wielkopolskiego, Michalski wlaczyl sie w jego prace, jako czlonek komisji weryfikacyjnej. To on namowil siostrzenca ze Szlajfowa, aby przystapil do organizacji kombatanckiej. Stefan Nyka wypelnil stosowne deklaracje, po czym 20 marca 1935 zostal przyjety do Zwiazku Powstancow Wielkopolskich w Poznaniu. Jego nazwisko widnieje na liscie zweryfikowanych czlonkow Zwiazku Weteranow Powstan Narodowych R.P. 1914/19 (z 1 stycznia 1936). W kartotece archiwum Referatu Historycznego przy DOK VII jego akta figuruja pod nr 20508. 10 grudnia 1936 otrzymal dyplom nr 12955, potwierdzajacy oficjalnie, ze jest weteranem Powstania Wielkopolskiego.
Stefan Nyka nie zangazowal sie specjalnie w dzialalnosc „druhow” z Gasawy. Byl typem czlowieka, ktory patrzy chetniej w przyszlosc niz wstecz. Skupiony na swojej pracy, do przezyc wojennych nie wracal, nie epatowal swoimi dokonaniami, bliscy malo wiedzieli o jego wojennych zaslugach. Przy tej niecheci do dzielenia sie wspomnieniami mial jednak poczucie, ze na nim, dobrze wyszkolonym zolnierzu, ciaza obowiazki wobec kraju, od ktorych nie wolno mu sie uchylac.
[Stefan Nyka, Jadzia Nyczanka, Emilia Maciejewska, Walentyna z Tomaszewskich Maciejewska, Jan Maciejewski, Maria z Maciejewskich Nykowa]
Rok 1930 – wizyta w Komratowie. Od lewej: Stefan Nyka, Jadzia Nyczanka, Emilia Maciejewska, pozniej Busse, pomoc domowa Genia, Walentyna z Tomaszewskich Maciejewska, Jan Maciejewski, Maria z Maciejewskich Nykowa. W srodku na zelaznym plugu – w sukienkach – Jozef i Janek Nykowie. Z archiwum Nykow
W latach dwudziestych dwukrotnie uczestniczyl w wielotygodniowych cwiczeniach wojskowych. W roku 1923 bylo to zgrupowanie w dniach 14 maja – 17 czerwca. Pod zaswiadczeniem w ksiazeczce wojskowej widnieje nazwisko kapitana Jozefa Pawla Rachfahla z Panstwowej Komisji Uzupelnien w Grudziadzu. Szesc lat pozniej – juz jako ojciec trojga malych dzieci – Stefan ponownie trafil na poligon. Nie ulega watpliwosci, ze pozostawienie gospodarstwa tuz przed zniwami pod opieka obarczonej dziecmi zony nie bylo latwe. Stefan Nyka nie szukal jednak wymowek i odbyl 6-tygodniowe szkolenie, ktore zakonczylo sie 20 lipca 1929 roku nadaniem mu stopnia plutonowego. Awans mial moc wsteczna. Udzial w szkoleniu i nadanie wyzszego stopnia podoficerskiego poswiadczyl mu kwatermistrz 61 pulku piechoty, major Aleksander Kierski, ktory 11 lat pozniej zostal zamordowany przez NKWD w Charkowie...
W 1939 roku Stefan Nyka z rosnacym niepokojem sledzil rozwoj wypadkow, sluchal komunikatow radiowych, wertowal gazety. W sierpniu zwolnil z prac zniwnych dwoch starszych synow, 14-letniego Jozefa i 13-letniego Jaska. Wspominal Jozef:
Sierpien ja i moi rowiesnicy spedzilismy przy ciezkiej pracy kopania dlugich linii okopow, na jeziorach pobudowano drewniane zapory, ktore mialy spietrzyc wody i powstrzymac Niemcow. Taka zapora z okraglakow powstala 20 m powyzej mostu na szosie Znin – Gasawa, u wylotu Jeziora Gasawskiego. Ustawiane byly zasieki z drutu kolczastego, na przesmykach miedzy jeziorami tworzylismy zapory przeciwczolgowe.
Nadszedl 1 wrzesnia. Dopiero wowczas do rak Stefana Nyki dotarla karta mobilizacyjna. Dzien pozniej wsiadl na rower i wyruszyl na miejsce zbiorki w Inowroclawiu. (Punktem mobilizacji byl Inowroclaw, bo okreg inowroclawski obejmowal Znin, Szubin, Mogilno i Inowroclaw.) Na kuchennym stole zostala kartka ze wzruszajacym pozegnaniem:
[kartka]
A teraz na koniec Ty moja jedyna i wy moje Kochane Dzieci zostancie z Bogiem i udzielam Wam wszystkim mojego ojcowskiego blogoslawienstwa, niech Was Bog i Matka Najswietsza ma w Swojej opiece. A na mnie badzcie pewni, ze moje obowiazki wykonam sumiennie. Niech zyje Polska Ojczyzna nasza! Stefan 2.IX.1939.
Weteranowi wojennemu nie bylo jednak dane stanac w szeregu obroncow kraju. Ku radosci zony zostal odeslany do domu. Nim na Paluki wkroczyli Niemcy, miala miejsce jeszcze groteskowa ucieczka przed nadciagajacym frontem, podczas ktorej Nykowie zabrali ze soba... niemieckich sasiadow. Warto przytoczyc opis zdarzen, tak jak je zapamietal nastoletni Jozef. Jest to epizod pokazujacy jak pogmatwane byly na Palukach stosunki narodowosciowe:
Kiedy wojna wybuchla rozpoczela sie gremialna ucieczka ludzi – drogi byly zapelnione wozami, stadami bydla i gromadami pieszych obarczonych tobolkami. Nasze podworze zapelnilo sie wozami z dobytkiem mieszkajacych dalej na zachod (niewiele, bo 10–15 km) stryjow i wujow. Rowniez my zaczelismy sie pakowac. Ale Ojciec pamietal tez o rodzinie sasiada Krauzego, ktora pozostala bez ojca, bez wozu i bez koni. [Glowie niemieckiej rodziny polskie wladze zlecily, by odwiozl w rodzinne strony nauczyciela z Lysinina, Henryka Kapturczaka.] Lena Krause dostala wiec od nas woz i pare koni i wraz z corkami i matka wyruszyla „na ucieczke” razem z nami. Wyjechala cala wies i wszyscy znali Krauzina, a mimo to miala ona zakaz odzywania sie po niemiecku. Ta ucieczka byla groteskowa. Najpierw wjechalismy w glab lasu, gdzie czekalismy kilka godzin. Przelatywaly juz niemieckie samoloty. Potem pojechalismy za las (za bor) do wioski Nowa Wies, gdzie bylo kilka opuszczonych gospodarstw niemieckich, penetrowanych przez dzieci i wyrostkow. (...) W pewnym momencie na drodze ukazala sie bryczka a na niej miedzy dwoma polskimi zolnierzami w helmach i pod bagnetami zakuty w kajdanki blady nauczyciel Walenty Szwajcer – rdzenny Polak, tyle ze o niemieckim nazwisku. Znany byl szeroko, jako odkrywca prehistorycznej osady w Biskupinie. Do akcji wkroczyli nasz Ojciec i wuj Antoni Michalski. Zatrzymali pojazd, a wuj Michalski pokazal zolnierzom legitymacje posla na sejm i poreczyl za rdzenna polskosc aresztowanego. Nie wystarczylo to jednak, zabrali wuja na bryczke i pojechali gdzies do punktu dowodzenia. Tymczasem za lasem w kierunku naszej wsi wystrzelil slup czarnego dymu – po jakims czasie ktos powiedzial, ze to w Lysininie pali sie podpalona przez zolnierzy zagroda Krauzego. Niemki zanosily sie placzem wszystkie cztery, nasza Mama uspokajala placzaca Krauzine. Mimo, ze Niemcow nadal nie bylo, Ojciec zarzadzil powrot do domu – ucieczka nie miala sensu. Z lasu wyjechalismy Chomiazka Droga, juz bylo widac dymiace zgliszcza budynkow Krauzego. Wtedy naprzeciwko nas w klebach kurzu wyjechaly dwa motocykle z niemieckimi zolnierzami. Teraz nasza Matka zaczela plakac, a Krauzina objela ja za szyje i powiedziala „nie placz Marysza, jo cze byde odratowacz”. Piec miesiecy pozniej Krauzowie zajeli Szlajfowo...
[Maria Nykowa]
Tymczasowy dokument tozsamosci Marii Nykowej z 22 pazdziernika 1939, wydany przez nowe wladze niemieckie w Gasawie. Co ciekawe popis zlozyl Walter Krause, sasiad z Lysinina, ktory potem objal gospodarstwo Nykow.
Jesienia rozpoczela sie szeroko zakrojona akcja „oczyszczania” polskich ziem wlaczonych do III Rzeszy z ludnosci slowianskiej. Paluki stanowily czesc objetego aneksja okregu Poznan – caly ten region otrzymal potem nazwe Kraj Warty (Warthegau). Na zaanektowanym terytorium zaplanowano wysiedlenie nawet 80% rdzennych mieszkancow. Kierunek wywozek stanowily dystrykty utworzonego w pazdzierniku 1939 Generalnego Gubernatorstwa. W pierwszej kolejnosci wypedzano z domow „zatwardzialych Polakow”, czlonkow polskich organizacji, weteranow powstan, a takze tych, ktorych majatek byl atrakcyjny dla niemieckich osadnikow.
Stefan Nyka wiedzial, ze jego rodzina musi sie liczyc z wysiedleniem. Przed swietami Bozego Narodzenia zarzadzil przygotowania – zaszycie w lniane plotno specjalnych pakietow z najpotrzebniejszymi rzeczami. Tobolki te, kazdy podpisany imieniem wlasciciela, byly zlozone na stole w pokoju jadalnym. W ogrodzie zostala zakopana skrzynia z pamiatkami, kosztownosciami i dokumentami. Czesc zimy – wyjatkowo mroznej i snieznej – Nykowie spedzili jeszcze u siebie. Ukryty w stodole radioodbiornik byl dla nich i ich sasiadow lacznikiem ze swiatem. 12 lutego nadszedl sadny dzien. Lomotanie do drzwi, ujadanie psow, strach, zbierane w poplochu rzeczy. Trzeba bylo zostawic caly zywy inwentarz. Opuszczone gospodarstwo zajal sasiad, Walter Krause z rodzina. Nasz rzeczowy jak zawsze Ojciec, powiedzial, ze cieszy sie z tego: Walter to dobry gospodarz, nie zmarnuje nam gospodarstwa, jak moglby zrobic jakis Baltendeutscher lub repatriant znad Wolgi...
Wysiedlency trafili najpierw do punktu etapowego w gasawskiej szkole, a po dwoch dniach – do Znina. Za towarzyszy niedoli mieli wielu krewnych i znajomych. Zaladunek do pociagu mial miejsce 16 lutego, na dworcu zabrano im jeszcze wszelkie „nadmiarowe” rzeczy. Pojechali w nieznane, pilnowani przez czarno umundurowanych zolnierzy z trupimi lebkami.
Pociag byl dlugi i od Krakowa wlokly go dwie lokomotywy. Wjezdzalismy na Podhale w sloneczna niedziele 18 lutego, ludzie szli z kosciolow, a w wagonach cisnelismy sie do okien dyskutujac, czy to sa gorale czy gornicy. W wielu ksiazkach sa opisy, jak z grzbietu Obidowej kolosalne wrazenie zrobily na przyjezdnych Tatry. Mnie rozczarowaly. Wydaly mi sie male, szukalem ich wzrokiem wysoko na niebie, a one ledwo sie zaznaczaly na horyzoncie.
Pociag skonczyl bieg w Nowym Tagu. Podrozni spedzili noc w barakach, rano urzednicy Arbeitsamtu rozdali im wezwania do pracy, a potem zostali rozwiezieni przez gorali – od Kroscienka na wschodzie po Czarny Dunajec na zachodzie. Rodzina Nykow trafila do Ludzmierza.
Otrzymalismy skierowanie do Katarzyny Sojki, bogatej i niezameznej „Hamerykonki”. Powitanie bylo mrozne: gazda wyladowal nas w snieg. Czekalismy w wielkim ogrodzie, bo okazale domostwo bylo zamkniete. Kilka godzin chodzilismy w kolko po sniegu. Kiedy zapadl zmierzch ojciec poszedl po soltysa, ktory zalomotal do drzwi i wezwal Kaske, by nas wpuscila. Dostalismy zimna izbe – po galazki do Grela ruszylismy nastepnego dnia. Nie bylo tez slomy na poslanie. Ponura gospodyni jeszcze wieczorem dorwala w kacie 10-letnia Jadzie: a czy ty umiesz sie przezegnac? Lody szybko stopnialy. Zywilismy sie przez czas dluzszy przywieziona z domu w duzym sloju slonina i pieczonymi w szabasniku grulami. Chrust na opal zbieralismy w Grelu, takze dla gospodyni. Nasza pani nie miala gazdowki, dorobila sie w Ameryce i zyla z kapitalu. Wiosna staralismy sie pomagac w polu. Atrakcja bylo rycie kopcy, czyli kopanie torfu, a potem suszenie. Torfowiska wysokie, jeszcze wtedy rozlegle, byly po obu stronach wsi. Rylismy na borach pod Grelem i – glownie – na poludnie od wsi. W porownaniu z naszym torfem paluckim, ktorym palilismy przeciez w Lysininie, ten wydawal nam sie malo kaloryczny i taki byl.
[Jan Nyka, Stefan Nyka, Maria Nykowa, Jan Nyka, Jadzia Nyczanka, Walek Nyka, Chelminiakowna]
Przed domem w Czarnym Dunajcu, Zielone Swiatki, 14 czerwca 1943 – u gory Jan Nyka, ponizej Stefan Nyka, Maria Nykowa i Jan Nyka ze Skarbienic. W dolnym rzedzie Jadzia Nyczanka, Walek Nyka i Hela Kopczynska. Fot. Jozef Nyka, z archiwum Nykow
Po siedmiu miesiacach spedzonych w Ludzmierzu nastapily przenosiny do Czarnego Dunajca, ktory byl wiekszym skupiskiem wysiedlonych z Wielkopolski. Paluczanie z powiatu zninskiego trzymali sie tam razem i mimo trudnych warunkow prowadzili zycie towarzyskie. Bylo wspolne swietowanie imienin, mlodziez wyprawiala sie na narty, rowery i w Tatry. Stalym tematem rozmow byl koniec wojny, ktorego wygladano z miesiaca na miesiac, wbrew komunikatom z frontow. Nykowie utrzymywali bliskie relacje z Krupinskimi i Kargami z Gasawy, Chelminiakami z Godaw, z Kalasami z Sarbinowa, Gocami ze Znina. W Czarnym Dunajcu mieszkal tez najblizszy przyjaciel Stefana Nyki – Ignacy Wysocki z Godaw. W Nowym Targu przy ulicy Ludzmierskiej spedzili okupacyjne lata czlonkowie skarbienickiego klanu Nykow – brat Stefana, Jan, siostry Janinka i Bronia (ta druga z wlasna rodzina) i Prakseda Nykowa.
[Stefan Nyka, Jozef Nyka, Jan Nyka]
Stefan Nyka z synami Jozefem i Janem. Czarny Dunajec, 26 kwietnia 1943. Fot. Michal Slomkowski, z archiwum Nykow
Pobyt na Podhalu – mimo odciecia kordonem granicznym – obfitowal w kontakty z Palukami. W obie strony wedrowaly listy i zdjecia, szly tez paczki z zywnoscia. Pierwsza skrzynie, od Antoniego, brata Stefana, Nykowie odebrali juz 8 marca 1940. Byl tez kontakt listowny z wysiedlencami, ktorzy trafili do innych dystryktow Generalnego Gubernatorstwa. Zima 1943 roku znaczacym wydarzeniem byl przyjazd na Podhale wuja Antoniego Michalskiego z corka i zieciem – warszawskim dziennikarzem, Wladyslawem Suszkiem. Byl z nimi brat Antoniego, wuj Jan Michalski z Gogolkowa. Zarowno w Ludzmierzu jak i w Czarnym Dunajcu Nykowie nawiazali przyjaznie z goralami. Stefan Nyka dzielil sie swoja wiedza i doradzal, pomagal przy organizacji zniw, propagowal rybactwo.
[Stefan Nyka, Hobag, Delta]
Stefan Nyka na placu niemieckiego zakladu (Hobag, a pozniej Delta) w Czarnym Dunajcu. Za nim jeden z barakow. 25 marca 1943. Fot. Jozef Nyka, z archiwum Nykow
Okupacyjne zycie wypelniala jednak przede wszystkim praca zarobkowa. Zgodnie z przydzialem otrzymanym z Arbeitsamtu Stefan i jego syn Jozef od 1 marca 1940 roku pracowali w Czarnym Dunajcu w tzw. Hobagu. Byl to przedwojenny tartak rozbudowany przez Niemcow. Zwozone z Tatr i z Orawy drewno przerabiano w nim na baraki i hangary dla wojskowych lotnisk. Przedsiebiorstwem zarzadzala firma z Wroclawia (slowo Hobag to skrot od jej dlugiej nazwy). Zaloga skladala sie z 250 ludzi: gorali, Niemcow, skoszarowanych na terenie zakladu Zydow (potem bestialsko wymordowanych), a takze z przesiedlencow. Paluczanie stanowili trzon pracownikow biurowych. Ceniono ich znajomosc niemieckiego, a takze doswiadczenia wyniesione z pracy w pruskich instytucjach. Takie obycie mial Stefan Nyka, ktory dostal odpowiedzialna funkcje magazyniera, rozdzielajacego jedzenie, papierosy, alkohol. Byla to dla zalogi dodatkowa forma zaplaty za prace. 15-letni Jozef, poczatkowo zatrudniony jako robotnik fizyczny, po roku zostal przeniesiony do biura. Mozna powiedziec, ze w jakims sensie powtorzyl los ojca z roku 1911. Pozbawiony szans na dalsza nauke w szkole (do czerwca 1939 uczyl sie w gimnazjum w Zninie), zdobywal nowe umiejetnosci w niemieckim biurze. Opanowal biegle niemiecki, a takze niemiecka ksiegowosc. Cieszyl sie sympatia dyrektora Georga Sachera i jego zony, oboje przywozili mu z Wroclawia ksiazki i chetnie z nim rozmawiali. Okupacyjne stosunki polsko-niemieckie byly w Hobagu bardziej zlozone, niz dzis to sie moze wydawac...
W poczatku roku 1942 nastoletni bracia Jozef i Jan, zaangazowali sie w dzialalnosc niepodleglosciowa. Do konspiracji wciagnal ich pracujacy w Hobagu wuj, Jozef Kopczynski, przed wojna znany zninski kupiec. Gdy Kopczynski wycofal sie ze wzgledu na obciazenia rodzinne, jego miejsce zajal podchorazy Kazimierz Karge ps. Bialy (1917–1971), syn weterana z Gasawy, Jana. „Bialy” kierowal szkoleniami i akcjami sabotazowymi, takimi jak spalenie jednego z barakow w tartaku – po uprzednim wyniesieniu czesci przechowywanej tam niemieckiej broni.
[Stanislaw Suliga, Jozef Nyka, Andrzej Goc]
Przyslop nad Ochotnica, jesien 1944. Kapral Stanislaw Suliga „Sosna”, strzelec Jozef Nyka „Szpis” (z czeskim erkaemem) i strzelec Andrzej Goc „Szpon”.Fot. Franciszek Chelminiak „Tygrys”, z archiwum Nykow
27 lipca 1944 ogloszono mobilizacje, a w jej ramach – wymarsz w gory 30 pracownikow „Hobagu”. Pod gorczanskim Turbaczem trwala koncentracja ludzi z calego Obwodu AK Nowy Targ, ktorzy podczas Akcji Burza mieli wzmocnic partyzantke. Bracia Nykowie zostali wcieleni do oddzialu kapitana Lamparta (Juliana Zapaly), ktory to oddzial niebawem przeksztalcil sie w IV batalion I Pulku Strzelcow Podhalanskich AK. Czlonkowie komorki „Hobag” tworzyli w nim osobny pluton. Pisal Jozef Nyka:
Naszym dowodca byl podchorazy „Bialy” czyli Kazimierz Karge z Gasawy. Zolnierzami byli bracia Chelminiakowie z Godaw – Franciszek „Tygrys” i Kazimierz „As”, bracia Nykowie z Lysinina, Jozef „Szpis” i Jan „Pantera”, Antoni Domagala ze Znina ps. „Brzoza”, Andrzej Goc ze Znina ps. „Szpon”, brat „Bialego” Franciszek Karge „Leszek”. Tworzylismy palucka druzyne, do ktorej nalezal nadto Adam Bryl z Kruszwicy „Kujawiak”. Uczestniczylismy niemal we wszystkich wazniejszych operacjach IV batalionu „Lamparta”. Na nas spoczela operacja rozbrojenia oddzialu strazy kolejowej w Lasku w poblizu Nowego Targu. Bralismy udzial w krwawej potyczce pod Tylka niedaleko Kroscienka, z rotmistrzem Podkowa bylismy na Slowacji w Starej wsi Spiskiej. Uczestniczylismy w roznych bitwach tzw. wojny ochotnickiej. Moj brat, ps. „Pantera”, w Dolinie Kamienicy otrzymal niegrozny postrzal w noge. Swieta Bozego Narodzenia i Sylwestra spedzalismy w Tatrach w Dolinie Starej Roboty, skad wycofywalismy sie noca wsrod plonacych schronisk i szalasow, a w Roztokach starlismy sie z Niemcami.
Decyzja z lipca 1944 o zmobilizowaniu 30 pracownikow niemieckiego zakladu militarnego w Czarnym Dunajcu nie byla rozsadna. Zakopianskie gestapo nalegalo na pokazowa egzekucje czlonkow rodzin „dezerterow”. Stefan Nyka byl swiadom grozacego niebezpieczenstwa. Do realizacji planu gestapowcow z Zakopanego nie dopuscil niemiecki dyrektor tartaku, Georg Sacher. Jozef Nyka wspominal po latach: Sacher wozil skrzynie wodki i wyciagal z gestapo aresztowanych ojcow, m.in. mojego staruszka.
[Maria i Stefan Nykowie]
Rok 1945 – Maria i Stefan Nykowie na podworku w Lysininie w drodze do kosciola.
Fot. Jozef Nyka, z archiwum Nykow
Bracia Jozef i Jan wrocili z lasu 25 stycznia 1945, na cztery dni przed wyzwoleniem Czarnego Dunajca. 9 lutego Stefan zaczal starania o przepustke na powrot do domu. Wraz z Jankiem otrzymali taki dokument z data 15 lutego 1945, z adnotacja, ze „rower jest zwolniony od rekwizycji przez jakiekolwiek wladze wojskowe”. 19 lutego, mimo zimowej aury, ojciec i syn wyruszyli na rowerach do Lysinina. Nie bylo innego wyjscia, bo nie kursowaly pociagi, nie dzialala poczta. Dotarli szczesliwie do celu, a dwa tygodnie pozniej – po piecioletnim wygnaniu – do domu wrocila Maria Nykowa z pozostalymi dziecmi. Gospodarstwo bylo ograbione, ale budynki staly nienaruszone. Obawe budzila zapowiadana reforma rolna. W poznanskim objeto nia gospodarstwa powyzej 100 hektarow, wiec Szlajfowo ocalalo, ale caly majatek stracili krewni, m.in. wuj Antoni Michalski w Lysininie, czy Jan Maciejewski w Komratowie. Nad Szlajfowem zawisly jednak nowe czarne chmury. Starsi synowie Stefana zaangazowali sie w dzialalnosc niepodleglosciowa w ramach Delegatury Sil Zbrojnych na Kraj. Tworzyli siatke konspiracyjna ze swoimi towarzyszami z gorczanskiej partyzantki, ktorzy takze powrocili na Paluki. Byli ponownie podkomendnymi porucznika Kazimierza Karge, ktory pelnil role dowodcy Obwodu Paluki AK krypt. 315 (dzialanie na terenie powiatow zninskiego, mogilenskiego i szubinskiego). Po ogloszeniu amnestii, w sierpniu 1945, Karge zajmowal sie sprawami ujawnienia swoich zolnierzy. Do tego ujawnienia doszlo w koncu pazdziernika 1945 w Zninie. Wspominal Jozef Nyka: Ujawnienie odbywalo sie w Zninie, chyba w siedzibie UB – pamietam wnetrze pokoju, ale budynku nie. Za stolem siedzieli czlonkowie komisji z Bialym posrodku, byli tez obecni obserwatorzy z ramienia UB. Zdajacy bron mieli – wedlug gwarancji amnestii – wrocic do normalnego zycia i uniknac represji. Czas pokazal, ze to nie byly to uczciwe warunki, gdy do Jozefa Nyki w przelomie roku 1952 i 1953 odezwali sie panowie z UB, probujac zwerbowac go jako informatora. Dla Stefana Nyki rok 1945 byl niewyobrazalnie trudny – probowal odbudowywac swoj warsztat pracy, drzac jednoczesnie o zycie synow, a takze innych czlonkow rodziny ...
[Stefan Nyka, Ania Ludwiczak, Monika Nyczanka, Jacek Ludwiczak]
Stefan Nyka na podworzu w Lysininie z wnukami: Anna (Hania) Ludwiczak, Monika Nyczanka i Jackiem Ludwiczakiem. Jesien 1964. Fot. Jozef Nyka, z archiwum Nykow
Pozniejsze lata Stefanowi Nyce wypelniala praca na roli. Wspomnienia z roku 1919 wrocily, gdy Uchwala Rady Panstwa z dnia 2 maja 1958 otrzymal zaszczytne odznaczenie – Wielkopolski Krzyz Powstanczy. W miedzyczasie jego dzieci pokonczyly szkoly i usamodzielnily sie. Najstarszy Jozef osiadl w Warszawie, gdzie po studiach rozpoczal prace dziennikarska i autorska, wspierany paczkami z domu wypelnionymi aromatycznymi wedlinami. Jan po slubie z Wieslawa z domu Schwartz mieszkal w Dabrowie obok Mogilna. Jadwiga wyszla za Jerzego Ludwiczaka, bohatera II wojny, zawiadujacego w pozniejszych latach cukrownia w Zninie. Najmlodszy Walek pozostal w Lysininie, by pozniej przejac gospodarstwo. Wielka duma i radoscia Stefana Nyki staly sie pod koniec jego zycia wnuki, a szczegolnie pierworodna Anna Ludwiczakowna, zwana w dziecinstwie Hania, ktorej dziadek zdazyl przekazac swoja milosc do pracy na roli.
Umarl zdecydowanie za wczesnie, 1 wrzesnia 1967, w zninskim szpitalu. Spoczal w Gasawie, a jego grob od niedawna oznaczony jest jako mogila powstanca wielkopolskiego. My zas jestesmy dumni, ze dzieki dziadkowi Stefanowi mozemy powiedziec: „pochodzimy z rodziny, ktora dobrze zasluzyla sie ojczyznie”. Tak, jak to proroczo przewidzial w roku 1927 Oredownik Urzedowy Powiatu Zninskiego:
... bo chociaz dzisiaj tytul powstanca wielkopolskiego nie jest specjalnie wysoko ceniony, to przeciez za lat 50 czy 100 tytul potomka powstanca wielkopolskiego juz tylko nielicznym bedzie przyslugiwal i bedzie dowodem, ze posiadacz tego tytulu pochodzi z rodziny, ktora dobrze zasluzyla sie ojczyznie w potrzebie... „Oredownik Urzedowy powiatu Zninskiego”, 30 VII 1927
[Stefan Nyka, medal biegu]
Medal IV Zninskiego Biegu Powstanczego – 8 stycznia 2023