23.06.2005 NEWSY ZZA WIELKIEJ WODY 06/2005 (51)
W New Paltz, NY, ukazało się nowe poprawione i rozszerzone wydanie przewodnika po grupie Shawangunks, najwspanialszym rejonie wspinaczkowym Wschodniego Wybrzeża USA. Autor, Dick Williams, choć w Gunksach wspina sie od 47 lat i zna je jak mało kto, do swojej pracy przyłożył się bardzo solidnie: w ciągu 4 lat przeszedł prawie wszystkie drogi i warianty wyciąg po wyciągu, poświęcając na to 10 000 godzin. Tomik obejmuje Trappsy. Jest też miły polski akcent: autorem zamieszczonego w przewodniku portretu Williamsa jest Kazimierz Śmieszko.
*
W wiosennym biuletynie American Alpine Club Library (vol. 5 nr 1) ukazało się omówienie pióra Marii Borysiewicz kolejnego XVI-wiecznego skarbu w kolekcji biblioteki: dzieła "De chorographia (De situ orbis)" rzymskiego geografa Pomponiusza Meli z ok. 43 roku n.e. (w opisie Sarmacji wymieniona jest Vistula czyli Wisła). Z biuletynu dowiadujemy się też, że biblioteka prowadzi sprzedaż posiadanych dubletów -- tak np. książka z r. 1902 "Climbing on the Himalaya and Other Mountain Ranges" J. Normana Collie wystawiona jest za 700 dolarów.
*
Francuz Jean-Christophe Laffaille opublikował w opiniotwórczym piśmie "Alpinist" w numerze 11 z lata 2005 wyważoną notkę, poświęconą jego późnojesiennemu wejściu na Shisha pangmę (11 XII 2004). Nie ma w niej mowy o jego pierwszeństwie zimowym na tym szczycie , a jedynie o zimowych warunkach wejścia. W tym samym numerze w dziale listów opublikowano "lament Moro", w którym Włoch Simone Moro, współautor wraz z Piotrem Morawskim pierwszego zimowego wejścia na Shisha Pangmę (14 I 2005), zarzuca Laffaille owi liczne fałszerstwa w mediach, w tym podawanie swojego wejścia za pierwsze zimowe
*
W tym samym piśmie Niemiec Thomas Huber uznał za farsę przyznanie rosyjskiemu zespołowi nagrody Piolet d Or 2005 za przejście ściany Jannu w starym himalajskim stylu, z zaawansowanym poręczowaniem i dużym zmieniającym się zespołem. Huber deklaruje się jako zwolennik alpejskiej szkoły i dla niego o wiele ważniejsze są ostatnie dokonania Steve'a House'a (solo na K7) czy wspomnianego wyżej Lafaille'a. Tytuł notki "Piolet de Farce".
*
W marcu 2005. Dean Potter dokonał jako pierwszy w Patagonii skoku BASE z krawędzi El Mocho. Niedawno przeżył on dość nieprawdopodobną przygodę: w trakcie skoku w 365-metrowej jaskini Sotano de las Golondrinas w Meksyku, w trudnych wilgotnych warunkach, nie otworzył mu się spadochron. Ostatecznie uratował się dzięki powieszonej wzdłuż jaskini 10- milimetrowej linie i własnej przytomności, łapiąc się liny na ok. 90 m (4 sekundy) przed gruntem. Swoją dramatyczną przygodę opisał w artykule "Falling" ("Alpinist" nr 9 s. 45).
*
Ochrona przyrody Patagonii była tematem ciekawego artykułu Daniela Passenta "Pan na Patagonii" ("Polityka" nr 16 z 23 kwietnia 2005). Ekscentryczny milioner amerykański, Douglas Tompkins -- pisze Passent -- wykupuje olbrzymie obszary w Chile i w Argentynie, przeznaczając je na rezerwat przyrody. Nie wszystkim się to podoba. Ważne sprostowanie: Yvon Chouinard (partner Tompkinsa w interesach) to nie kobieta, i to z Kanady, jak chce w artykule Passent, ale ogólnie znany wspinacz i milioner amerykański, właściciel firmy odzieżowej "Patagonia" i sprzętu wspinaczkowego Black.
*
Kwietniowy "Climbing" nr 238 w ciekawym artykule "Verglass" Marka Synnotta przybliża anglojęzycznym czytelnikom specyfikę zimowego wspinania po zmrożonych trawach w Tatrach, prezentuje też barwne postacie z naszego środowiska taternickiego. Artykuł zawiera liczne czarno-białe zdjęcia, jest również mała monografia Kazalnicy z ilustracją Jana Żurawskiego (Master Topo).
Władysław Janowski, Filadelfia
UZUPEŁNIENIE
Końcową notatkę Władka Janowskiego warto uzupełnić wiadomością o tym, że pokłosiem tej samej wizyty Marka Synnotta w Tatrach jest dwuodcinkowa barwna relacja Artura Paszczaka w ostatnich numerach "A Zero" (nr 8 i następny, w druku), przy czym "A Zero" nr 8 na stronie 76 zawiera też fotodiagram wspólnej nowej drogi treningowej Synnott-Paszczak-Madejczyk w Małej Łące, nazwanej "Wycieczka do Polski" (trudności M7, mixt). Dla pełnej jasności dodajmy, że Paszczak był niejako przewodnikiem autora artykułu po wspinaniu zimowym w Polsce i mimo fatalnych warunków pokazał mu kultowe miejsca w Tatrach Polskich, od ostrogi Kazalnicy i "Pluskwy", po stare schronisko nad Morskim Okiem, Małą Łąkę i willę "Bajeczka" w Zakopanem. Synnott poznał też osobiście "Glajzę", Muskata, "Ascetę" czy "Blondyna" i całą grupę młodych zakopian w akcji. Sama zaś idea artykułu i "zbadania na miejscu", co to takiego to tatrzańskie "grass climbing", powstała w redakcji "Climbinga" pod wpływem zeszłorocznego artykułu Wojtka Kurtyki w kwartalniku "Alpinist" nr 4 (pt. "Losar"), ilustrowanego zdjęciem Jana Muskata w akcji na Siodłowej Turni w Małej Łące.
Grzegorz Głazek
19.06.2005 W CZERWCU NAD MORSKIM OKIEM 06/2005 (51)
Mamy już za sobą XIII spotkanie taterników-seniorów nad Morskim Okiem. Jak zawsze radosne i gwarne, a z latami coraz bardziej serdeczne. Dołącza się też pewien smutek, że tego czy innego z przyjaciół już się nie widuje, a niektórych nie zobaczy się już nigdy. Tegoroczną frekwencję szacuję na 90 osób -- szczegółową listę sporządzi recepcja schroniska. Jako najstarszego powitaliśmy tym razem Ździśka Dziędzielewicza (rocznik 1916, a więc 89 lat).
W sobotę mieliśmy przepiękną pogodę, toteż kto mógł, pakował plecaczek i gdzieś wyruszał. Oto przykłady: Jurek Michalski wszedł na Rysy, Leszek Łącki z Michałem Burczykiem byli też dość wysoko w drodze na ten szczyt. Andrzej Wilczkowski z Marianem Bałą osiągnęli widokową kazalniczkę na Opalonem. Janek Koisar z Waldkiem weszli na Mnicha. Jurek Wala i Wojtek Kapturkiewicz zjeżdżali z Wrót Chałubińskiego, a Magda i Adam Lenczowscy -- spod Szpiglasowej Przełęczy. Wiele osób było tradycyjnie w Dolinie za Mnichem, dochodząc niżej lub wyżej, niektórzy aż pod Mnicha. Śniegu leżało jeszcze sporo, pola śnieżne trzeba było przekraczać nawet podchodząc ceprostradą. Jęzor śniegu sięgał w dół aż do stawu, pewnie ku uciesze dzieciarni z licznych o tej porze roku wycieczek.
Z pewnym opóźnieniem o. Leonard z Wiktorówek odprawił mszę św. przy kapliczce Matki Boskiej od Szczęśliwych Powrotów. Potem była wspólna kolacja z tradycyjnym doskonałym żurkiem, młodą kapustą i szarlotką.
W tym roku zjechało się sporo osób spoza kraju: Parkins z żoną (Austria), Mietek Kołakowski z żoną (Francja), Koisarowie (Niemcy), Staszka Saloni (USA), Andrzej Klonowski (Australia), Elżbieta i Natalia Lipińskie, Marek Rusinowski oraz -- na krótko -- Jurek Pilitowski z wnukiem (Kanada). Zabrakło niestety Andrzeja Mandy z żoną. Ich, a także tych wszystkich, którzy wybierali się nad Morskie Oko i w ostatniej chwili musieli z przyjazdu zrezygnować, wspominaliśmy szczególnie ciepło. Hania Wiktorowska mogła usłyszeć na łóżku szpitalnym nasze zbiorowe pozdrowienia, wykrzyczane przez telefon komórkowy. Były tradycyjne głośne śpiewy, którym przewodzili Zbyszek Skoczylas, Staszek Kozieł i Staszek Biel.
W niedzielę pogoda już się niestety psuła, na szczęście wytrzymała do czasu wykonania tradycyjnego zbiorowego zdjęcia. Jak zwykle, dość szybko opuszczaliśmy gościnne schronisko, trzema zjazdami schroniskowym łazem lub pieszo; znalazło się nawet kilku ambitnych, którzy z pełnym obciążeniem wracali przez Dolinę Pięciu Stawów, Zawrat i Halę Gąsienicową. Tylko nieliczni zatrzymywali się w górach na dłużej.
Podobnie jak do poprzednich zlotów, tak i do tego, będziemy wracali wspomnieniami przy różnych okazjach, także na łamach "Gazetki Górskiej". Wszystkich uczestników XIII zlotu, jak i tych, którym nie udało się być razem z nami, jak najserdeczniej pozdrawiam i już dzisiaj zapraszam na spotkanie w przyszłym roku .
Barbara Morawska-Nowak
Rodzinne zdjęcia z XIII Zlotu Seniorów zostały wysłane razem z tekstem notatki, zawieruszyły się jednak na internetowej drodze. Uzyskaliśmy je od Basi Morawskiej-Nowak po raz wtóry i dzisiaj możemy zaprezentować kwiat klubowej starszyzny (trochę przywiędły, to prawda). Na zdjęciu zbiorowym pierwszy szereg zasłania głębsze warstwy głów: najwyższa pora, by wzorem Brukseli seniorzy zafundowali sobie rozbierany trójstopniowy podest do pozowania -- z poczciwym Mięguszem w tle. Zdjęcia wykonał Wojciech Kapturkiewicz. (Zdjęcie zbiorowe; Nestor wśród przyjaciół; Szanujmy wspomnienia)
15.06.2005 TROCHĘ SKALNYCH WIEŚCI 06/2005 (51)
W wyniku olbrzymiego 525-tonowego obrywu skalnego z Glacier Point w Yosemite w roku 1999 stracił życie wspinacz Peter Terbush. Do oberwania się skał mógł się przyczynić wybudowany przez Park system wodociągowo-ściekowy, powodujący erozję i przesuwanie się skalnych bloków. Tak przynajmniej twierdzą niektórzy eksperci, a przede wszystkim rodzina zmarłego Petera, żądająca od administracji 10 milionów dolarów odszkodowania za stratę syna. Proces jest zaplanowany na sierpień. Zdaniem obserwatorów, sprawa ta może się przyczynić w przyszłości do komplikacji w dostępie do słynnych terenów wspinaczkowych Yosemite.
*
Kinga Ociepka (Korona Kraków) i Tomasz Oleksy (Tarnovia) zostali tegorocznymi (międzynarodowymi) mistrzami Polski we wspinaczce na trudność. Oleksy zwyciężył także w (swojej koronnej) konkurencji na szybkość. W której najlepsza wśród kobiet była Edyta Ropek z Tarnovii. Zawody rozegrano 4 czerwca 2005 w Gdyni na skwerze Kościuszki.
*
Jak trudno jest o dobry czas na El Capitanie, niech świadczy czerwcowy wynik naszych asów, Jacka Krawczyka i Marcina Tomaszewskiego, którym przejście Salathe Wall (5.11 C2) zajęło nieco ponad 30 godzin. Jest to najlepszy polski czas na tej drodze. Rekord wynosi 6 i pół godziny.
*
Karkonoscy wspinacze podsumowali zimowy sezon, spotykając się w dniu 9 kwietnia 2005 w schronisku Pod Łabskim Szczytem, na zjeździe Karkonoskiego Klubu Wysokogórskiego. Za najlepsze osiągnięcie sportowe sezonu 2004/05 uznano klasyczne (drytool) przejście direttissimy Turni Popiela (M6/M6+), w wykonaniu Andrzeja Sokołowskiego i Mariusza Górskiego. Burzliwa dyskusja na temat zasad wspinania w Karkonoszach zakończyła się kompromisem i przyjęciem stosowanych dotychczas zasad -- jak je zgrabnie określono: "konserwatywno-przygodowych".
*
Od 1 czerwca będziemy płacić za wspinanie w Hejszowinie. Zarządzenie w tej sprawie wydał dyrektor PNGS, mgr Krzysztof Baldy. Cena biletu niewiarygodnie wysoka: 10 zł za jeden dzień! Nie przewidziano żadnych zniżek. Jako środowisko zwieramy szeregi i zamierzamy odwoływać się od tej kuriozalnej decyzji.
*
Jeżeli ktoś jeszcze tego nie widział, to zapraszamy do obejrzenia prawdziwych skarbów ze starych albumów na stronie: www.irys.um.pabianice.pl. Swoje fotografie z pradawnych i dawnych lat prezentują następujący wspinacze: Janusz Kurczab, Jan Fijałkowski, Ryszard Pilch, Elżbieta Gutowska, Michał Kochańczyk i Alek Lwow. Autorzy pomysłu chcieliby zgromadzić jak największe polskie (i nie tylko) archiwum wspinaczkowe. Chętnych zapraszają do współpracy.
Władysław Janowski, Filadelfia