31.05.2006 EVEREST – 11 OFIAR WIOSNY 05/2006 (60)
W rejonie Everestu byl to sezon rekordowy pod wzgledem liczby alpinistow i Szerpow, liczby udanych wejsc (bez mala 500), niestety takze -- liczby zgonow. Pogoda byla dobra przez wiele dni, nie notowano wiec typowych dla Everestu nieszczesc spowodowanych jej zalamaniami, za to mnozyly sie wypadki na tle roznych zaburzen wysokosciowych. Po stronie tybetanskiej smierc ponioslo 6 osob, po stronie nepalskiej -- 5, choc nie brak poglosek, ze smiertelnych ofiar bylo wiecej.
Tragiczna serie rozpoczal w dniu 4 kwietnia 32-letni Nepalczyk z Solo Khumbu, Tuk Bahadur Thapa Masar, ktory po drugim wejsciu na Przelecz Polnocna (7066 m) zapadl na chorobe wysokosciowa i po powrocie do bazy zmarl. Dwa tygodnie pozniej, 21 kwietnia o godz. 7 rano, obryw serakow w Lodospadzie Khumbu na wysokosci 5630 m pozbawil zycia 3 Szerpow pracujacych dla dwu wypraw komercyjnych. Jak podal "Nepali Times", byli to Ang Phinjo Sherpa, Lakpa Tsen Sherpa i Dawa Temba Sherpa. Kilku innych odnioslo obrazenia. 5 maja 39-letni Czech Pavel Kalny z Czeskich Budziejowic spadl 200 m w scianie Lhotse (z 8300 do 8100 m). Utknal w glebokim sniegu i upadek przezyl, w wyniku obrazen wewnetrznych zmarl jednak 10 maja na wysokosci 7350 m, transportowany przez Szerpow (piata ofiara sezonu). Jego towarzyszem byl Martin Minarik, obaj byli czlonkami norweskiej wyprawy na Lhotse. Jak to juz podawalismy, 16 maja tragicznie zakonczyly sie zjazdy na nartach Kuluarem Nortona. Szwed Tomas Olsson w trakcie pokonywania wraz z Norwegiem Tormodem Granheimem bezsnieznego skalnego odcinka, na wysokosci ok. 8500 m spadl z nie do konca jasnej przyczyny. Jego zwloki znaleziono na wysokosci 6700 m, upadek byl wiec 1800-metrowy. 17 maja schodzac ze szczytu Everestu wraz z zona Caroline, zmarl porazony wysokoscia francuski alpinista Jacques-Hugues Letrange. 15 maja, rowniez przy powrocie ze szczytu, na wysokosci ok. 8000 m utknal idacy samotnie 34-letni Anglik David Sharp [8], ktorego widziano najpierw manipulujacego przy zestawie tlenowym, potem slaniajacego sie a wreszcie umierajacego. 16 maja skandal wywolalo zachowanie ok. 40 osob z wypraw idacych ku szczytowi, ktore mijaly go nie probujac udzielic mu pomocy, chociaz "bylo w nim jeszcze zycie". Zaalarmowal baze nalezacy do tej czterdziestki beznogi Mark Inglis. Nie byl on w stanie pomoc Anglikowi, wystawil sie jednak na ataki mediow: "Twoj szczyt czy jego zycie?" -- glosily tytuly w gazetach. Z krytyczna ocena wystapil nawet Edmund Hillary. 18 maja, rowniez po stronie polnocnej, po wejsciu na szczyt bez sprzetu tlenowego ("no 02 summit"), zachorowal Brazylijczyk Vitor Negrete [9]. Sprowadzany przez Szerpe, zmarl w obozie III.
Pech przesladowal wielka wyprawe 7 Summits-Club, dokonujaca wejsc od polnocy. Pisze Aleksandr Abramow: "Dni 21 i 22 maja byly dla nas fatalne. Najpierw dwukrotnie zachorowal 15-letni Christopher Harris. Duza grupa atakowala szczyt, na ktory weszlo 16 osob, 4 zawrocily z 8600--8700 m. Po noclegu w obozie 7800 m rano poczul sie slabo Igor Pljuszkin, 54-letni sniezny bars. Nie pomogl tlen ani zastrzyki -- mimo intensywnej pomocy po godzinie Igor nie zyl (dziesiata ofiara). Zostal pochowany tam w gorze." Ale to nie byl koniec nieszczesc wyprawy. 25 maja na wysokosci 8800 m czyli 50 m przed wierzcholkiem zawrocil niedowidzacy niemiecki alpinista, zamieszkujacy w Abu Dhabi, 41-letni Thomas Weber (zdjecie), czlonek zespolu Sight on Everest Expedition. Najpierw widzial tylko kontury, potem oslepl calkowicie i szybko zaczal tracic sily. Sprowadzony przez Szerpow na wysokosc II uskoku doznal zalamania. "Ja umieram" -- byly jego ostatnie slowa. Thomas zebral spore doswiadczenie wysokosciowe: mial tytul snieznego barsa, wszedl tez na Aconcague, Kilimandzaro, Elbrus i Denali. Tymczasem jeden z jego partnerow, znany alpinista australijski Lincoln Hall, wszedl w dobrej formie na szczyt. W nastepnej godzinie poczul sie zle i nie byl w stanie poruszac sie o wlasnych silach. Szerpowie sprowadzili go w ciagu kilku godzin na wysokosc powyzej 8700 m. Znowu tekst Aleksa Abramowa:
"25 maja o godz. 19.20 na wysokosci 8700 m Szerpowie przerwali przeszlo 9-godzinna akcje ratunkowa i uznali Lincolna Halla za zmarlego. Od godz. 17 nie dawal on znakow zycia. Pieciu Szerpow zeszlo w ciemnosciach do obozu 8300 m. Rano 26 maja o godz. 7 Amerykanin Dean Mazur idacy na szczyt z grupa klientow stwierdzil, ze Hall nie jest martwy. Z Przeleczy Polnocnej wyruszylo na ratunek 13 Szerpow z zapasami tlenu, wyslalismy tez 5 Szerpow nocujacych w obozie na wysokosci 8300 m. Dwaj z nich zapadli na sniezna slepote i sami wymagali pomocy, trzej dotarli o godz. 11 do Halla -- z herbata, tlenem i lekami. Po napiciu sie i przyjeciu lekarstw Hall zaczal mowic niezbornymi zdaniami. W kilka godzin Szerpowie przeniesli go 50 m trudnym skalnym terenem. Tu przyszlo 8 Szerpow z dolu. O godz. 18 ratownicy odezwali sie z obozu 8300 m, gdzie dolaczyl sirdar Mingma Gelu, idacy z ABC. Hall byl przytomny, lecz nie calkiem swiadom sytuacji. Mimo to udalo sie sprowadzic go do obozu 7000 m, gdzie lekarz wyprawy Andriej Seliwanow w duzym namiocie urzadzil szpital polowy. Hall przespal noc (zdjecie) i w nastepnym dniu -- czesciowo idac o wlasnych silach -- zostal sprowadzony do bazy."
11 ofiar sezonu bylo "statystycznym" wynikiem koncentracji mas ludzkich oraz -- choc to paradoks -- dlugotrwalej dobrej pogody, ktora osmielala alpinistow i zachecala ich do chodzenia powyzej wlasnych fizycznych i technicznych mozliwosci. Zbyt pewnie czuli sie tez przewodnicy wyprawowi, przescigajacy sie w liczbach ludzi doprowadzanych do szczytu. Tragiczny sezon -- dorownujacy temu z r. 1996 (12 ofiar) -- zakonczyl sie niewiarygodnym happyendem. Czlowiek uznany za zmarlego, Lincoln Hall, po przelezeniu wysoko w strefie smierci nocy na sniegu bez tlenu i sprzetu biwakowego, czesciowo rozebrany -- niespodziewanie wstaje z martwych i nie tylko wytrzymuje godziny ciezkiej akcji ratunkowej, ale odzyskuje forme i odcinkami schodzi o wlasnych silach. Poza wszystkim jest to niezwykly casus medyczny, ktory powinien byc starannie zanalizowany przez Komisje Lekarska UIAA -- wyniki badan moga rzucic swiatlo na mechanizm choroby gorskiej i na tkwiace w organizmie ludzkim niewiarygodne rezerwy, tu ujawnione w tak cudowny sposob.
Serdecznie dziekujemy Aleksowi Abramowowi i Ljudmile Korobieszko za stale informowanie nas o wydarzeniach na polnocnych stokach Everestu.
Jozef Nyka
29.05.2006 EVEREST – PODSUMOWANIE SEZONU 05/2006 (60)
Od strony nepalskiej ostatnie wiosenne wejscia na Everest zanotowano 24 i 25 maja. Zezwolenia wykupilo 17 wypraw, niektore byly jednak bardzo duze. Dominowaly wielonarodowosciowe przedsiewziecia komercyjne, obslugiwane przez cale brygady Szerpow. Wszystkie ataki szly droga normalna przez Przelecz Poludniowa, strone zachodnia wybrala tylko nieudana wojskowa wyprawa brytyjska. Ministerstwo Kultury, Turystyki i Cywilnej Awiacji oglosilo statystyke wejsc z doliny Khumbu. W sezonie przedmonsunowym 2006 z tego kierunku na szczycie stanelo 194 ludzi, z czego przeszlo polowe (104) stanowili Nepalczycy, glownie Szerpowie. Wsrod summiterow zagranicznych najliczniejsi byli Amerykanie (19) i Brytyjczycy (16), 8 przybylo z Indii, 6 z Korei, po 5 z Kanady i Polski, Hiszpanow bylo tylko 4, tyluz Nowozelandczykow. Zaledwie po jednym z krajow tradycyjnie liczniej reprezentowanych, takich jak Rosja, Austria, Wlochy, Niemcy czy Francja. Lacznie narodowosci zebralo sie 25, w tym tak egzotyczne, jak Boliwia, Filipiny, Taiwan, Singapore, Malaysia. Wypadkow po stronie poludniowej wydarzylo sie dwa (jeden w drodze na Lhotse) z lacznie 4 ofiarami. Statystyki tybetanskiej strony Everestu nie mamy i pewnie dlugo nie bedziemy mieli -- szacuje sie, ze wejsc bylo tam ok. 300, co pelna sume dotychczasowych wejsc na Everest zbliza do 3000. Ciekawe, do ilu tysiecy bedziemy sie bawili ich ksiegowaniem...
27.05.2006 COS DLA TURYSTOW GORSKICH 05/2006 (60)
Bedzie kladka do Czerwonego Klasztoru!
W polowie maja na brzegu Dunajca w Sromowcach Niznych rozpoczeto budowe kladki "transgranicznej" przeznaczonej dla turystow poruszajacych sie pieszo, na rowerach i wozkach inwalidzkich. Planowany termin zakonczenia prac to 12 sierpnia 2006.
Sprawa przeprawy przez Dunajec pomiedzy Sromowcami Niznymi a Czerwonym Klasztorem ma juz 7-letnia historie. W r. 1999 na rzece, na wysokosci slupka granicznego II/104, wyznaczono "miejsce przekraczania granicy panstwowej na szlaku turystycznym". Mimo atrakcyjnej lokalizacji, ruch przez Dunajec byl znikomy, bowiem chetni musieli przeprawiac sie przez gleboka i wartka tu rzeke. Poczatkowo planowano uruchomienie przeprawy promowej, po protestach flisakow powstal jednak pomysl budowy kladki. W r. 2004 rozstrzygnieto konkurs na jej projekt -- wygrala go firma Zbigniewa Sliwinskiego z Poronina. Mimo to termin rozpoczecia budowy byl odkladany. W poczatku r. 2006 wyloniony zostal w koncu wykonawca (konsorcjum trzech firm). Kladke zaprojektowano jako "konstrukcje podwieszana z jednostronnym pylonem i zakotwiczeniem odciagow po stronie polskiej". Drewniana nawierzchnia kladki bedzie miala 2,5 m szerokosci i 176 m dlugosci. Planowany koszt inwestycji to 2,6 miliona zl.
Most na Dunajcu ulatwi zycie polskim turystom. Beda oni mogli korzystac z tanszych propozycji splywu przelomem po slowackiej stronie (250 koron za doroslego i 120 koron za dziecko do 12 lat). Otworem stana Pieniny Slowackie, pojawi sie mozliwosc polaczenia wycieczki Droga Pieninska z wariantem powrotu np. przez Przelecz Snozke.
Zamki Orawskie -- otwarcie sezonu
W cieszacych sie wielka popularnoscia Zamkach Orawskich 1 maja zainaugurowano kolejny letni sezon. Zwiedzanie kompleksu zajmuje 2 godziny. Wejscia w duzych grupach z przewodnikiem, w maju i wrzesniu w godz. 8.30--17, w czerwcu 8.30--17.30, w lipcu i sierpniu w godz. 8.30--18, w pazdzierniku 8.30--16. Pomiedzy 1 listopada a 31 marca kompleks beda mogly zwiedzac tylko zgloszone wczesniej wycieczki. W kwietniu obiekt bedzie nieczynny. Wstep platny: 100 Sk (ulgowy 60 Sk). Dzieci do 6 lat bezplatnie. Tel. 042144/581-61-11, fax 581-61-30, www.muzeum.sk. Jest pewna nowosc: zwiedzajacym udostepniono zamknieta przez ostatnie 13 lat kaplice Sw. Michala. Wybudowana w latach 1610--11, jest ona miejscem ostatniego spoczynku Jerzego (Georga) Thurzo, jego zony i dwojga dzieci. W odrestaurowanym wnetrzu mozna podziwiac wielki oltarz patrona kaplicy, epitafia i malowidla scienne.
Ferraty w Tatrach?
Na Slowacji powrocil temat poszerzenia mozliwosci wycieczkowych dla turystow gorskich w Tatrach. W poczatku maja, z inicjatywy Stanislava Klauco i Mikulasa Argalacsa, powstalo nowe stowarzyszenie spoleczne pod nazwa "Tatranske chodniky". Stawia sobie ono za cel przebudowe istniejacych zaniedbanych lub zniszczonych szlakow, a takze ponowne udostepnienie dawnych sciezek turystycznych, ktore na razie pozostaja poza siecia znakowanych drog. Na pierwszy ogien mialyby pojsc oba chodniki na Lodowa Przelecz, z Doliny Pieciu Stawow Spiskich i z Doliny Jaworowej. Sa one rzeczywiscie w oplakanym stanie. Dzialacze stowarzyszenia przewiduja ich rekonstrukcje, oraz czesciowa zmiane przebiegu z przesunieciem z usypistego stozka piargowego na lite skaly. Kolejny projekt, przewidziany do realizacji jeszcze w tym roku, to budowa nowej sciezki z od Zielonego Stawu Kiezmarskiego przez Dolinke Dzika na Barania Przelecz (zdjecie) i w dalej w dol do Doliny Pieciu Stawow Spiskich. Na Baraniej Przeleczy ma sie odgaleziac szlak na Baranie Rogi. Wedlug deklaracji Stanislava Klauco, o przebiegu chodnika zadecyduje komisja zlozona z naukowcow, pracownikow TANAP i HZS. W kolejnych latach stowarzyszenie "Tatranske chodniky" chce wyznakowac sciezki m.in. na Szczyrbski Szczyt, Swistowy Szczyt, Furkot. Wsrod postulatow znalazla sie tez propozycja zobowiazania oficyn wydawniczych do oznaczania na mapach trudniejszych odcinkow szlakow.
Inwazja kornika
Mimo intensywnych prac porzadkowych, po slowackiej stronie Tatr na ogromnych przestrzeniach wciaz czekaja na uprzatniecie wiatrolomy. Pracownicy TANAP spodziewaja sie tego lata rekordowych legow kornika. Kornik drukarz to rozpowszechniony w calej Europie szkodnik. Jest to chrzaszczyk, ktory osiaga 4,2--5,5 mm dlugosci. Ma on cialo walcowate, lsniace i rdzawo owlosione. Atakuje oslabione drzewa, preferuje starsze drzewostany, liczace powyzej 60 lat. Bardzo chetnie opanowuje wiatrolomy, nie gardzi tez scietym drewnem. Bytuje w swierkach, ale w drzewostanach swierkowych z udzialem innych drzew iglastych zasiedla tez sosne i modrzew. Korniki draza chodniki w korze drzew, tam samice skladaja jaja, z ktorych potem rozwijaja sie larwy. Do rojki (lotu godowego owadow) dochodzi nawet kilka razy w ciagu roku. Pierwsza tegoroczna rojke w Tatrach zanotowano juz w kwietniu. Pracownicy TANAP rozpoczeli dzialania zapobiegawcze. W ubieglym roku na obszarze TANAP ustawiono 3600 pulapek feromonowych. Feromon, srodek zwabiajacy korniki, zacheca je do wejscia do wnetrza pojemnika, skad sa systematycznie usuwane i niszczone. Pulapki feromonowe pozwalaja unicestwic do 30% populacji tego szkodnika. Pelnia tez role prognostyczna -- po ilosci odlawianych owadow latwo jest okreslic stopien zagrozenia. Najgorsza sytuacja jest w Dolinie Bialej Wody, gdzie pozostaly do usuniecia wielkie polacie powalonych drzew. W pierwszych dniach maja do kazdej z tamtejszych pulapek w ciagu 2 dni trafialo 8--10 000 kornikow.
Na Slowacje z polisa
Jak juz informowalismy, od 1 lipca 2006 w gorach Slowacji wszystkie akcje ratownicze beda prowadzone odplatnie. W zwiazku z tym trzy duze towarzystwa ubezpieczeniowe obecne na slowackim rynku (Union, Generali i Allianz) przygotowuja specjalne polisy. Union zaplanowala dwa typy ubezpieczenia: dla turystow w mniejszym stopniu narazonych na niebezpieczenstwa, ktorzy poruszaja sie tylko po znakowanych szlakach i dla tzw. turystow wysokogorskich (w tej grupie znajda sie amatorzy wycieczek poza szlakami, taternicy, speleolodzy, przewodnicy gorscy, narciarze). Stawka dzienna ma wynosic 15 koron za dzien w grupie pierwszej i 30 koron za dzien w grupie drugiej. Nieco mniej zaplaca osoby zameldowane w schroniskach, hotelach i pensjonatach. Nie jest jeszcze ustalone, czy wysokosc dziennej stawki bedzie zalezala od pasma gorskiego. W Allianz oplata bedzie jedna, niezaleznie od grupy gorskiej. Klienci beda podzieleni na trzy grupy: turysci piesi, milosnicy sportow zimowych i amatorzy adrenaliny czyli sportow kryjacych zwiekszone ryzyko. Podstawowa stawka to 20 koron za dzien, "sportowcy" zaplaca nieco wiecej. Allianz zaproponuje tez ubezpieczenie na caly rok. Polisy bedzie mozna wykupic w wielu miejscach: w punktach informacji turystycznej, hotelach, kantorach, rowniez za posrednictwem internetu.
Monika Nyczanka
26.05.2006 MAKALU I ANNAPURNA 05/2006 (60)
Ania na szczycie
Zadzwonil do nas z ta dobra wiadomoscia Marek Maluda z Poznania, w godzine pozniej potwierdzily ja swiatowe strony internetowe. "Summit Day on Makalu" -- glosza tytuly. Jurkowi Natkanskiemu szczescie, niestety, nie dopisalo: z powodu klopotow zdrowotnych musial poczekac na Anie na wysokosci 8400 m, czyli tuz pod wierzcholkiem (8463 m). Polska dwojka nie byla w strefie smierci sama -- rownolegle wchodzilo na Makalu 5 alpinistow wloskich, ktorzy zostawili na gorze poblogoslawiony przez Dalaj Lame Puchar Pokoju. Anna Czerwinska nalezy do kilku swiatowych rekordzistek pod wzgledem liczby zdobytych osmiotysiecznikow. Weszla do tej pory na nastepujace:
30 czerwca1983Broad Peak -- Rocky Summit (8030 m)
15 lipca1985Nanga Parbat
22 maja2000Mount Everest
6 pazdziernika2000Shisha Pangma -- wierzcholek centralny
21 maja2001Lhotse
25 wrzesnia2001Cho Oyu
2 sierpnia2003Gasherbrum II
25 maja2006Makalu
W jej dorobku wazne miejsce zajmuje dokonane 5 lipca 1979 r. pierwsze wejscie kobiece i drugie (!) w ogole na wspaniala Rakaposhi (7788 m) w Karakorum. Makalu nalezy do trudnych szczytow i pan weszlo na jego wierzcholek tylko kilka (pierwsza byla w r. 1990 Amerykanka Kitty Calchoun). Za 2 dni powinnismy uslyszec Anie i Jurka z bazy i poznac blizsze szczegoly wejscia.
Wiadomosc z Annapurny
Po kilku dniach niepokojacego milczenia, w srodowy wieczor wreszcie odezwal sie zespol Piotra Pustelnika z Annapurny. Informacje sa na razie skape, wiemy jednak to, co najwazniejsze: cala czworka jest juz w bazie. Na glowny szczyt (8091 m) wszedl 21 maja tylko Slowak Peter Hamor, Pustelnik i Morawski dotarli do wierzcholka wschodniego (Annapurna NE, 8010 m), gdzie musieli zrezygnowac z bliskiego juz celu, aby udzielic pomocy jednemu z dwu wspinaczy tybetanskich, ktorzy dolaczyli sie do ich grupy. Wspinacz ten nagle zaniewidzial, co na osmiu tysiacach moze oznaczac smiertelne zagrozenie atakiem obrzeku mozgu. Jak widac, wszystko skonczylo sie szczesliwie. Tygodniowa przerwa w lacznosci, ktora kosztowala nas tyle nerwow, spowodowana byla wyczerpaniem sie baterii w telefonie. Tyle na razie w MountEverest.net.
18.05.2006 SEZON W GORACH WYSOKICH 05/2006 (60)
Z ostatniej chwili
W "glowce" do naszych doniesien podalismy informacje, ze polska wyprawa (Falvit Expedition) podaza z obozu III w strone szczytu Everestu. Wczoraj (17 maja) osiagnela ona Przelecz Poludniowa i o polnocy wyruszyla do ostatecznego ataku. Dzisiaj (18 maja) od rana dzienniki radiowe i telewizyjne podaja sensacyjna wiadomosc: Martyna Wojciechowska, znana podrozniczka i dziennikarka telewizyjna, stanela wraz z kolegami na szczycie Everestu i jest trzecia polska zdobywczynia najwyzszego szczytu Ziemi -- po Wandzie Rutkiewicz (1978) i Annie Czerwinskiej (2000). We wczorajszej wypowiedzi z Przeleczy Poludniowej Martyna Wojciechowska mowila o swoim (i kolegow) znakomitym samopoczuciu -- z powrotem ze szczytu do bazy nie powinno wiec byc klopotow. Rownolegle podawana jest wiadomosc, ze na szczyt wszedl Japonczyk, ktory poprawil rekord wieku Everestu. Natomiast sprostowania wymaga podana przez nas wiadomosc o zjezdzie na nartach dwoch dwojek: niestety, jeden ze zjezdzajacych -- Szwed Tomas Olsson -- spadl podczas krotkiego zjazdu na linie i zaginal. W dzisiejszym serwisie MountEverest.net ukazal sie duzy tekst o Polakach na Annapurnie i poczynaniach wyprawy Piotra Pustelnika.
Ten sam portal opublikowal obszerniejsza informacje o polskim wejsciu, zatytulowana: "Falvit summit success". Wynika z niej, ze wraz z Martyna Wojciechowska szczyt osiagneli Boguslaw Ogrodnik (41, kierownik wyprawy), Janusz Adamski (37), Tomasz Kobielski (33), Dariusz Zaluski (47) oraz 3 Szerpowie -- Ang Dorjee, Phur Tenji i Mingma Sherpa. Jak podano, rosyjski uczestnik wyprawy, Jurij Jermaczek, "nie zjawil sie jeszcze na szczycie, ale powinien byc blisko niego". Oficer lacznikowy R. D. Pandey nie umiescil go w swoim raporcie, jednak o jego wejsciu doniosly rosyjskie strony internetowe -- jako jedyny z zespolu szedl bez tlenu i byl nieco wolniejszy. Wszyscy wrocili na Przelecz Poludniowa. Z planowanego trawersowania szczytu z poludnia na polnoc zrezygnowano wobec braku zgody wladz chinskich.
Tymczasem na Annapurnie zespol Piotra Pustelnika wszedl na wschodnia gran i ustawil tam oboz, jednak silny wiatr zmusil alpinistow do powrotu na wysokosc 6200 m.
Ziemia Ognista 2006
W lutym 2006 r. wraz z dwoma mlodszymi towarzyszami: Krzysztofem Marchlewiczem i Dominikiem Sikorowskim bawilem na Ziemi Ognistej. Naszym zalozeniem bylo powedrowanie w Cordillera Darwin.
Mozliwosci dostania sie w te gory szukalismy dopiero w Punta Arenas. Rozmowy z miejscowymi rybakami postepowaly zbyt wolno, wobec czego zdecydowalismy sie na wariant alternatywny i 1 lutego wyruszylismy na pokladzie niewielkiego promu, plywajacego raz w tygodniu do Puerto Williams. Po 34 godzinach zeszlismy na lad na poludniowym brzegu Isla Grande Tierra del Fuego, u wylotu zatoki Yendegaia, na wschodnim krancu Cordillera Darwin, o kilka kilometrow od granicy argentynskiej. Znalazlszy sie tam, wytknelismy sobie program, m.in. w oparciu o informacje uzyskane od dwuosobowego posterunku carabineros: przejsc nad Lago Fagnano, do ktorego polnocnego brzegu zbliza sie budowana droga; miala ona umozliwic nam powrot do cywilizacji. Po drodze planowane byly dwa kilkudniowe postoje.
Pierwszy z nich rozpoczal nasz pobyt w tamtejszych gorach -- po trzydniowym domarszu stanelismy u czola lodowca Stoppani, skad chodzilismy w kierunku wschodnim. Planowana dzialalnosc gorska zostala zredukowana do skromnego minimum -- gdy po raz pierwszy zobaczylismy zerwy skalne i lodospady Cerro Bove, jasne bylo, ze przerastaja one nasze kwalifikacje oraz mozliwosci sprzetowe, przede wszystkim zas czasowe. Krzysztof skomentowal ten widok lapidarnym: "marzenia karleja". Dorobek nasz ograniczyl sie do dwoch "pipantow" w bocznych graniach. Po szesciu pieknych dniach wrocilismy do zlozonej nizej reszty zywnosci i ruszylismy ku polnocnemu wschodowi, wedrujac w gore Valle Lapataia, a nastepnie nad fiordy Bahia Perry i Seno de Almirantazgo. Tempo poruszania sie bylo bardzo wolne, o czym stanowily rozliczne trudnosci terenowe: geste lasy, stromizny (nieraz jedno i drugie lacznie), bagniska powstale wskutek intensywnej dzialalnosci bobrow, wreszcie potoki ktore trzeba bylo przebywac w brod. Niekiedy zysk z calodziennego marszu nie siegal na mapie dziesieciu kilometrow. Z tego wzgledu musielismy zrezygnowac z drugiego postoju, zaplanowanego w okolicach Cerro della Vedova. Nie pozbawione dramatyzmu sforsowanie wplaw przepieknej Rio Azopardo otworzylo nam droge do mocno juz upragnionej "mety" na polnocnym brzegu Lago Fagnano.
Zanim dotarlismy do budowanej przez wojsko drogi, zagoscilismy krotko pod dachem domu, ktory blisko dwadziescia lat temu w tym przepieknym pustkowiu zbudowal German Genskowski, prawnuk przybysza z Polski. Wzbudzil w nas wielka sympatie -- tak dalece, ze Dominik, ktory i tak zamierzal przedluzyc pobyt w Ameryce Poludniowej, wrocil tam z Punta Arenas i przez miesiac byl u niego peonem. Don German bardzo nierad jest temu, ze droga zbliza sie do jego domostwa, co niebawem przyniesie koniec zyciu w pustce i spokoju. "Prawda -- przyznaje -- komunikacja bedzie latwiejsza, a moja zona juz nie bardzo moze jezdzic te 60 kilometrow konno. Ale..."
Dla nas natomiast budujacy droge oddzial wojsk inzynieryjnych byl nadzieja na "okazje" mogaca nas dowiezc do Punta Arenas. Rzeczywiscie tak sie stalo -- po telefonicznym (przez telefon satelitarny z obozu wojskowego nad Lago Deseado) przelozeniu o dobe naszego lotu do Santiago de Chile, dotarlismy do Punta Arenas. Na przesiadke w Santiago nastepnego dnia mielismy cztery godziny.
W czasie naszej 19-dniowej wedrowki pogode mielismy na ogol dobra, nieraz wrecz bardzo dobra. Temperatury porownac mozna bylo z tatrzanskim wrzesniem. Odbiegalo to od relacji innych wypraw w tamte strony. Choc w jakims stopniu wynikac moglo z faktu, ze znalezlismy sie po wschodniej stronie Cordillera Darwin, ktorej bariera byc moze oslaniala nas od idacych znad Pacyfiku wiatrow i deszczow.
Tomasz Schramm
Wiosna w Alpach Austriackich
Aby uniknac tloku w Tatrach podczas dlugiego majowego weekendu, wybralismy sie -- tak jak to czynimy ostatnio co roku -- w Alpy Austriackie. Iwona, Marek Grochowski, Piotr Pietrzak, Jacek Komosinki i ja tworzylismy grupe szturmowa, wyposazona w rakiety sniezne, bo sniegu w tym roku bylo w Alpach w maju co niemiara (podobnie zreszta jak w Tatrach). Naszym pierwotnym celem byl Hochtenn (3368 m.) w Wysokich Taurach. Ale warunki na podejsciu do Schroniska Gliwickiego (Gleiwitzer Huette) zmusily nas do zmiany planow. Do schroniska (a nawet w jego okolice) nie zdolalismy dotrzec, bo przez trzy doby poprzedzajace nasz przyjazd, w Alpach Wschodnich niezle walilo sniegiem. Poniewaz prognozy pogody byly niezle (na szczescie sprawdzily sie), poszukalismy gorskich wrazen w nieznanych nam dotad Schladminger Tauern, lezacych na poludnie od grupy Dachsteinu. Z parkingu (900 m.) podeszlismy, w koncowce na rakietach, do Preintaler Hutte (1657 m). Warto dodac, ze schronisko to ma kiepskie pomieszczenie zimowe, ale zyc sie w nim da, zwlaszcza, ze caly czas mielismy piekna pogode. W dniu 4 maja po wspanialym firnie wdrapalismy sie nad ranem na Schneider (2328 m.) -- taki tamtejszy Krywan. A towarzysko wyjazd byl jak zawsze -- palce lizac!
Za miesiac, wzmocnieni o innych seniorow (m.in. Marek Janas, Andrzej Piekarczyk) i kilku dobiegajacych szescdziesiatki mlodziencow -- jedziemy w Kaukaz, na Kazbek.
Andrzej Baron Sklodowski
Drugi etap "Tryptyku"
Ekipa Piotra Pustelnika (HiMountain Team) przyslala kolejny SMS spod Annapurny (8091 m), z biwaku w miejscu tzw. depozytu na wysokosci ok. 5300 m. Komunikat jest krotki: "Jutro do gory do konca. Widzimy tylko droge na przelecz. Easy."
W dniu 14 maja wyprawa w skladzie Piotr Pustelnik (HiMountain Team), Piotr Morawski (Marmot Team), Don Bowie (Kanada) i Peter Hamor (Slowacja) zdolala sie przedrzec przez trudny lodowiec do wysokosci 6200 m, w okolicy podstawy scian opadajacych z Glacier Dome i Roc Noir. Tu zostawiono depozyt (wyprawa Kukuczki z 1988 roku miala mniej wiecej w tym miejscu oboz I) i wrocono na 5300 m. Caly dzien (15 maja) alpinisci przeznaczyli na odpoczynek i regeneracje sil przed finalnym atakiem. Slowa ostatniego SMS "...Widzimy tylko droge na przelecz. Easy" dotycza dalszej drogi z 6200 m na przelecz pomiedzy Glacier Dome a Roc Noir (rysunek), gdzie wedlug Janusza Majera, wspolautora drogi, trudnosci rzeczywiscie sa mniej stresujace, choc gran do szczytu jest bardzo dluga. Problemem wspinaczkowym moze byc natomiast przejscie ze szczytu wschodniego na glowny. "Tam jest dosc trudno. Ja i Jurek Kukuczka nie dalismy rady, bylo pozno, nie bylismy przygotowani na takie trudnosci i niewatpliwie na jeszcze jeden nieplanowany biwak powyzej 8000 m" -- wspomina Artur Hajzer (HiMountain Team). Ocenia sie, ze wspinaczka na szczyt zajmie himalaistom okolo 4 dni. Ewentualne wejscie na Annapurne przez Piotra Pustelnika oznaczaloby, ze bedzie on zdobywca 13 osmiotysiecznikow, a do pelnej Korony Himalajow pozostanie mu tylko Broad Peak, ktory zamierza atakowac latem tego roku. Dla Piotra Pustelnika jest to juz trzecia proba wejscia na Annapurne -- dwie poprzednie zakonczyly sie niepowodzeniami.
Aleksandra Opiela
Powrot w zapomniany Hindukusz
Duzo sie pisze o polskich wyprawach w Himalaje i Karakorum, warto wiec poswiecic pare zdan planowanej na okres lata wyprawie w Hindukusz. 17 czerwca rusza ta wyprawa, w sklad ekipy wchodza mlodzi ludzie -- Piotr Pawlus, Robert Szymczak, Tomasz Wawrzyniak, Tomasz Slodnik i Pawel Kulinicz -- srednia wieku grupy to 25 lat. Celem jest jeden z najwyzszych szczytow Hindukuszu, Istor-o Nal (7403 m -- zdjecie), wznoszacy sie w polnocnym Pakistanie, tuz obok Tirich Mira i Noshaka. Zdobyty zostal w r. 1969 przez Hiszpanow (m.in. Anglade i Ponsa), wejsc mial niewiele, do dzis nie stanal na nim zaden Polak. Wyprawa -- organizowana przez KW Krakow -- jest czescia projektu (PHARE) Polish High Altitude Research Expeditions, oprocz wspinania czeka nas szereg prob i badan. Moze nie zrobimy nowej drogi ani ambitnej pionowej sciany, ale kontynuacja polskich tradycji w Hindukuszu jak najbardziej zasluguje na uwage. Wiecej informacji o wyprawie znalezc mozna na stronie internetowej http://wyprawy.onet.pl/10644,ekspedycja.html.
Pawel Kulinicz