19.06.2007 RYSY – JAK BYLO NAPRAWDE? 06/2007 (68)
Podczas sobotniego (16 VI 2007) wejscia na Rysy, o godz. 13.15 bylismy swiadkami tragedii mlodego wspinacza z Zakopanego. Kiedy podchodzilismy szlakiem w okolicy Buli pod Rysami, uslyszelismy z gory glosny, krotki krzyk. Po chwili kilkadziesiat metrow nad nami zobaczylismy czlowieka, zsuwajacego sie po sniegu, lezacym w stromym zlebie ponizej Rysy.
Kiedy podbieglismy do lezacego bez ruchu na sniegu chlopaka, stwierdzilismy, ze ma bardzo powazne obrazenia i stopniowo traci oddech. Zawiadomilismy TOPR (juz wczesniej wezwany przez jednego z partnerow wspinaczkowych rannego). Przez okolo 15 minut, do przylotu helikoptera, reanimowalismy nieprzytomnego (jeden z nas jest lekarzem). Po przybyciu ratownikow pomagalismy przez kolejny kwadrans w prowadzeniu dalszej akcji reanimacyjnej. Tymczasem w chwile po nas obok rannego siedemnastolatka pojawil sie dziwnie zachowujacy sie mezczyzna – probowal przeszkadzac nam w akcji reanimacyjnej, krzyczal cos glosno, byl podekscytowany, biegal i stracal kamienie w stromym i zasniezonym zlebie, stwarzajac zagrozenie dla siebie i idacych nizej turystow. Po przylocie smiglowca staral sie za wszelka cene zwrocic na siebie uwage ratownikow.
Jak dowiedzielismy sie pozniej, ow mezczyzna juz w drodze powrotnej do schroniska i potem do Zakopanego opowiadal niestworzone historie o tym, ze trzej chlopcy pobili sie na scianie, ze byli pijani, a ofiara wypadku zostala przez pozostalych dwoch stracona. Okazalo sie, ze czlowiek ten nie po raz pierwszy probuje w bardzo kontrowersyjny sposob zwrocic na siebie uwage. W Izbie Przyjec zakopianskiego szpitala wykrzykiwal podobno, ze "byl swiadkiem morderstwa", ze zmarly Kuba "zostal zepchniety w przepasc". To wlasnie on byl owym "tajemniczym swiadkiem", ktory – jak podawaly media – mial zglosic sie do szpitala w Zakopanem i na wiesc o zgonie poszkodowanego opowiedziec o "morderstwie pod Rysami".
Biorac pod uwage fakt, iz dziwnie zachowujacy sie czlowiek pojawil sie obok nas wkrotce po tym, jak ofiara wypadku zjechala ponad 300 metrow zasniezonym zlebem, jestesmy przekonani, ze nie mogl on widziec okolicznosci odpadniecia turysty ze sciany, tym bardziej ze wspinajaca sie trojka zachowywala sie cicho i zadne odglosy nie kierowaly uwagi w tamta strone.
W czasie akcji reanimacyjnej pomagal nam tez turysta, ktory opowiedzial pozniej, ze w drodze na Rysy, kiedy byl juz na grzedzie, uslyszal krzyk i zobaczyl spadajacego czlowieka. Jak twierdzil, chlopak polecial do tylu, wykonal obrot w powietrzu i przynajmniej raz uderzyl glowa w skale, nastepnie opadl do podnoza sciany i zaczal zsuwac sie coraz szybciej waskim zlebem.
Rysy (2499 m) ze sniezna Rysa. W prawo biegnie ciemny kontur grani zachodniej z widocznym zabkiem turni zargonowo zwanej Innominata. Kolor niebieski: droga WHP 1018; linia przerywana – przypuszczalny lot Kuby w terenie skalnym; linia rozowa – jego zeslizg po jezykach snieznych (ok. 100 m wysokosci, razem ze skala ok. 150 m). W dole Kociol pod Rysami, za grania – Czeski Szczyt a nad nim wierzcholek Wysokiej.
Z relacji dwu partnerow wspinaczkowych tragicznie zmarlego dowiedzielismy sie, ze we trojke probowali wejsc wyrazna stroma rynna powyzej Rysy, biegnaca ukosem w kierunku zachodniej grani, na lewo od tzw. Innominaty. Byla to najprawdopodobniej trojkowa droga Szczepanskiego i Zareby z 1926 roku. Wszyscy trzej mieli juz paroletnie doswiadczenie gorskie (sztuczne scianki, skalki, Tatry). Nie byli zwiazani lina, a Kuba, ktory spadl ze sciany, jako jedyny nie mial na glowie kasku. Szedl jako drugi, kiedy odpadl, wspinajacy sie przed nim Maciek postanowil z racji trudnosci nie schodzic w dol i kontynuowal wspinaczke w kierunku grani. Z kolei Michal, ktory wspinal sie jako trzeci, pospiesznie zszedl na dol do miejsca, w ktorym do przybycia ratownikow probowalismy walczyc o zycie Kuby.
Kiedy smiglowiec wraz z rannym i ratownikami odlecial do Zakopanego, rozmawialismy chwile z towarzyszem poszkodowanego, ktory zszedl ze sciany. Chlopak byl bardzo zaniepokojony brakiem kontaktu z kolega, ktory wspinal sie jako pierwszy i pozostal w scianie. Po poinformowaniu dyzurnego ratownika z Morskiego Oka o sytuacji, kontynuowalismy marsz na Rysy, co chwila nawolujac po imieniu owego trzeciego z niefortunnych wspinaczy czyli Macka.
W polowie grzedy zobaczylismy schodzacego szlakiem nastolatka w niebieskiej kurtce i w kasku. Okazalo sie, ze to wlasnie poszukiwany przez nas Maciek. Jak nam powiedzial, przeszedl droge do grani zachodniej i po wejsciu na Rysy zaczal schodzic szlakiem. Pytal nas o los kolegi i byl wstrzasniety jego powaznym stanem.
My obaj po wejsciu na Rysy zeszlismy przez Chate pod Rysami w kierunku Popradzkiego Stawu. Nasze nadzieje, ze chlopakowi uda sie przezyc wypadek, rozwial telefon z informacja o jego smierci w zakopianskim szpitalu. Jakze wielkie bylo nasze zaskoczenie, kiedy w niedzielne poludnie na Przeleczy pod Chlopkiem odebralismy telefon od znajomego, ktory w radio RMF – FM uslyszal o relacji naocznego swiadka na temat bojki i zepchniecia turysty w przepasc Kotla pod Rysami. Na kilku portalach internetowych pojawily sie tytuly w rodzaju: "Morderca zepchnal chlopaka w przepasc? " czy "Zmarly w Zakopanem turysta mogl zostac zepchniety w przepasc". Jest oczywiste dla kazdego, ze media, ktore bezkrytycznie i bez zastanowienia publikuja tego typu informacje, wyrzadzaja wielka krzywde towarzyszom ofiary wypadku, a takze rodzinie tragicznie zmarlego mlodego czlowieka. Tego typu klamstwa nalezaloby niezwlocznie prostowac, a stare wersje usuwac z serwisu. Przez chec zdobycia sensacyjnego "newsa" i nieodpowiedzialnosc dziennikarzy RMF FM – bo na te wlasnie rozglosnie powolywaly sie gazety i portale, publikujace informacje o domniemanym udziale kolegow w smierci mlodego taternika – wielu spotkanych przez nas w niedziele turystow, ktorzy slyszeli o wypadku, wierzylo, ze tragicznie zmarly chlopak padl ofiara "bojki podczas wejscia na Rysy".
Inna sprawa, to powazne niescislosci w wypowiedziach na temat tragedii w rodzaju: "turysta spadl z grzedy" (z relacji swiadkow i pozostalych dwu wspinaczy wiemy, ze wchodzil ukosnym zacieciem po przeciwnej stronie Rysy, poza tym z grzedy spadlby w zupelnie innym miejscu i musialby zsuwac sie innym zlebem) lub o tym, ze to "towarzysze poszkodowanego udzielili mu pomocy" (jeden z nich poszedl dalej, obawiajac sie schodzenia w trudnym terenie, drugi, ktory wspinal sie o pareset metrow powyzej miejsca reanimacji, dotarl do nas dopiero po okolo kwadransie). W dziennikach radiowych i telewizyjnych mowiono stale o wypadku podczas "wejscia" na Rysy, nie bylo to jednak wejscie turystyczne, lecz wspinaczka trudna droga bez asekuracji, choc moze (tego nie wiemy) z wspinaczkowym przygotowaniem ze sztucznych scianek.
Jestesmy wstrzasnieci tym, ze mimo desperackich wysilkow nie udalo sie uratowac mlodego, dopiero wchodzacego w zycie czlowieka, a tym bardziej bolesne jest to, ze jakis niezrownowazony osobnik probuje winic za te tragedie kolegow chlopaka, ktorzy i tak z pewnoscia przechodza teraz bardzo trudne chwile. A to ze powazne media rzucaja sie na niesprawdzona i niewiarygodna sensacje budzi juz tylko niesmak. Do Rodziny Kuby kierujemy ta droga slowa naszego najszczerszego wspolczucia i zalu.
Jan Nyka, Adam Sternik
18.06.2007 ZLOT DZIEWCZYN W DOLINCE BEDKOWSKIEJ 06/2007 (68)
Wspinaczkowy Meeting Kobiet
Bedkowice 2007
W dniach od 7 do 10 czerwca 2007 r. w Dolince Bedkowskiej pod Krakowem mial miejsce II Wspinaczkowy Meeting Kobiet. Przyjechalo 80 dziewczat, glownie mlodych i bardzo mlodych. Goszczone bylysmy przez bardzo sympatycznych gospodarzy "Brandysowki". W programie bylo poznanie sie przez wspolne wspinanie, pokaz ekiperski, zawody na czas w podchodzeniu po linie oraz konkurs fotograficzny, na ktory zgloszenia przyjmowane sa aktualnie na stronie www.wspinaczki.pl, a rozstrzygniecie nastapi za trzy tygodnie. Prelegentkami byly: Kasia Biernacka, Marta Czajkowska, Eliza Kubarska, Xenia Kuciel, Kinga Ociepka, Ewa Panejko-Pankiewicz. Tematyka – od boulderow po osmiotysieczniki. Na zakonczenie w sobotnia noc odbyla sie "szampanska" zabawa pod "Dupa Slonia". Muzyke obslugiwali profesjonalisci, byla ona puszczana z czarnych, winylowych plyt – "swiat kolem sie kreci", "nowe ciagle wraca".
W moim wieku [no, no – Red.] cisna sie do glowy porownania z dawniejszymi czasami, spotkaniami z tamtych lat.....Swiat sie musi zmieniac, wiec i nasze srodowisko rowniez. Teraz jest inaczej – i wlasciwie zeby poznac to "inaczej" wymyslilam te meetingi. Do Bedkowskiej przyjechalo, jak na nasze srodowisko, bardzo duzo osob, mimo ze wielu uczestniczkom termin nie odpowiadal. Na co liczyly mlode dziewczyny przyjezdzajac do dolinki ? Glownie chyba na duzo zorganizowanych imprez. Z ankiety i wypowiedzi wynika, ze jest wielka potrzeba brania udzialu w zorganizowanych wyjazdach. Kursy nie spelniaja tych oczekiwan. Kiedys w czasie duzych kursow klubowych poznawala sie grupa, pozniej byly wspolne wyjazdy klubowe. Teraz mlody czlowiek czasami nie potrafi sobie poradzic po kursie, a czesto chce sie wspinac bez kursu. Byc moze dlatego trafia do firm "partnerskich", organizujacych wyjazdy. W ankiecie wypelnianej na koniec spotkania, na pytanie, jak dlugo powinien trwac meeting odpowiedzi brzmialy przewaznie 3–4 dni, ale trafialy sie rowniez postulaty, by byl to tydzien albo dwa tygodnie. Czyli bardzo dlugo. To byly wypowiedzi osob poczatkujacych. Natomiast wybitne osobistosci wspinaczkowego sportu, poza nielicznymi wyjatkami, raczej nie sa zainteresowane spotkaniami w srodowisku. Niektore decyduja sie przyjechac jedynie na prelekcje i od razu wyjezdzaja. Wiec trzeba bedzie nieco zmienic formule naszych spotkan, by odgrywaly one role bardziej stymulujaca wspinanie.
Zbiorowa fotografia przed pozegnaniem. Spotkamy sie w przyszlym roku! Fot. Marcin Gala
Glownym sponsorem Meetingu byla firma HiMountain. Jestesmy jej bardzo wdzieczne za pomoc. Poza tym sponsorowaly nas firmy Lhotse i Amberland. Wszystkim bardzo dziekujemy, tym bardziej, ze wspolpraca ukladala sie niezwykle pomyslnie.
Elzbieta Fijalkowska
WMK 2007, czyli jak integruja sie polskie wspinaczki
"No i gdzie ta Brandysowka? Chyba powinnysmy skrecic w prawo... no to jedzmy... a moze jednak nalezalo w lewo? Myslisz, zeby zawracac? Moze pojedziemy jeszcze kawalek... to chyba tu! Tak to tu! Nareszcie." Godzina 22, w koncu dotarlysmy. Ela i tak wybrala chyba najlepsza droge. Kazda nastepna dziewczyna docierala inaczej, niektore z przygodami.
"Czego ty od niej chcesz, ty meski szowinisto?!" uslyszalam nastepnego dnia przed prelekcja Ewy Panejko-Pankiewicz i zaczelam sie zastanawiac, jak czuja sie nieliczni faceci, ktorzy przyjechali w roli towarzyszaco-wspomagajaco– dopingujacej. Po wspanialej prelekcji Ewy, Xenia zaproponowala obejrzenie kultowego juz Dosage'a IV. Gdy blisko dwugodzinna dawka wspinaczkowej mocy na ekranie miala sie ku koncowi, panowie podchodzili do swoich wpatrzonych w Chrisa Sharme partnerek: "Kochanie, dlugo jeszcze?" – pytali i czesto musieli troche zaczekac na odpowiedz. Ciii, panowie, nie przeszkadzajcie!
A skaly? No wlasnie. Moze to nie Hueco Tanks czy Rodellar, ale i nasza kochana Dolina Bedkowska miala do zaoferowania wystarczajaco duzo. Dzieki organizatorkom, ktore zadbaly, aby kazda dziewczyna dostala odbite topo, poszukiwania najladniejszych drog trwaly jedynie 1/3 dnia. Odbyly sie warsztaty ekiperskie, i zajecia dla poczatkujacych, zakonczone oczywiscie sukcesem. Eliza tlumaczac tajniki otwierania nowych drog wzbogacila Krakowskie kobiety na Labajowej o 2 nowe przeloty, ktore rzeczywiscie ulatwialy sprawe. Dla spokoju wspinaczy dodam, ze spity zostaly przetestowane i wszyscy zyja. Droga zostala wzbogacona rowniez o pamiatkowa kamienna tabliczke (nie uzywajcie jej jako stopnia, bo ledwo sie trzyma). Adeptki sztuki wspinania nauczyly sie natomiast prawidlowej asekuracji oraz zrobily postepy pokonujac nowe drogi.
Nauka wchodzenia po linie. Fot. Magda Poplawska
Konkurs malpowania – zawodniczki gotowe do startu. Fot. Magda Poplawska
Oprocz Ewy Panejko-Pankiewicz mialysmy okazje uslyszec, co na temat swojego wspinania maja do powiedzenia Kinga Ociepka czy, wczesniej juz wspomniana Eliza Kubarska, badz nasza wybitna speleolozka Kasia Biernacka. Mogloby sie wydawac, ze prelekcja tej ostatniej dotyczyc bedzie jaskin, ale jak sie okazalo, motywem przewodnim byla... Zuzia! Mala coreczka Kasi, w ktorej zakochal sie chyba kazdy w promieniu 5 km od Brandysowki, zwiedzila juz wiecej swiata, niz jej wszyscy mali rowiesnicy razem wzieci. Glebokie hawajskie jaskinie, sniegi na Mazurach czy piaski Tunezji nie byly jej straszne i dzielnie podrozowala ze swoimi rodzicami we wszystkie zakatki swiata, co Kasia uwiecznila na wspanialych zdjeciach. Chyba mozna powiedziec, ze mala Zuzia, podobnie jak jej rodzice, jest juz obywatelka swiata. Tak samo zreszta, jak "duet bardzo inspirujacy" czyli Eliza Kubarska i David Kaszlikowski, o ktorych za sprawa nieustajacych wypraw ciagle jest glosno. Tym razem Eliza opowiedziala o Meksyku i otwarciu nowej drogi Arte de Malaria w Parku Narodowym Huaseteca, a niesamowite zdjecia zapieraly dech w piersiach. Pelen profesjonalizm nagrodzony zostal dlugimi brawami.
Zmagania finalowe. Fot. Magda Poplawska
Ula i Kasia po walce. Fot. Magda Poplawska
Nie zabraklo zawodow. Tym razem byl to konkurs we wchodzeniu po linie, popularnie zwanym malpowaniem. Najszybciej malpujaca dziewczyna zostala Monika Prokopiuk, ktora mimo zmeczenia (obowiazywal system pucharowy) i palacego slonca pokonala reszte zawodniczek. Po rozdaniu nagrod, przed Brandysowka ustawila sie dluga kolejka po piwo, a 20 minut pozniej nastapil zmasowany atak na Dupe Slonia, pod ktora miala miejsce konczaca Meeting nocna zabawa. Jak powszechnie wiadomo, towarzystwo wspinaczkowe do cichych i ponurych nie nalezy, wiec nie zabraklo rowniez gosci w osobach okolicznych wspinaczy. Dziewczyny odwaznie okupowaly parkiet. O muzyke zadbala niesamowita Anna Ziolkowska z ekipa, a oprawa wizualna zajela sie Eliza, ktorej zdjecia pojawialy sie na skale, czasami zaskakujaco komponujac sie z nia i tworzac niepowtarzalny klimat. Impreza skonczyla sie bladym switem a wielu uczestnikow mialo podobno powazne problemy z powrotem do namiotow. Niestety pamiatkowe zdjecia zostaly zrobione nastepnego dnia rano, kiedy wszystkie bylysmy ledwo zywe:) Mam nadzieje, ze maly retusz komputerowy bardzo sikomputerowy bardzo sie przyda.
Nocne szalenstwa taneczne wsrod skal. Fot. Eliza Kuberska
Takie spotkania moga odniesc sukces badz skonczyc sie klapa, jak niektore niezorganizowane przedsiewziecia. Jednak dzieki wspanialej wspolpracy organizatorek, Meeting przebiegl bezproblemowo i na dodatek wstrzelil sie w sloneczna pogode, co pewnie tez bylo ich zasluga. Nie zaluje, ze pojechalam. Wymiana doswiadczen, wzajemne poznanie, rozszerzenie horyzontow. Do domu wrocilam zainspirowana i z bardziej sprecyzowanymi planami na przyszlosc. Jestem pewna, ze kolejne edycje odniosa rownie wielkie sukcesy (w tym roku zjechalo sie blisko 100 uczestniczek), a to, co z nich wyniesiemy zaprocentuje w przyszlosci, czego wszystkim serdecznie zycze!
Monika Mlodecka
13.06.2007 ANDRZEJ TRUSZKOWSKI 06/2007 (68)
Andrzej Truszkowski w Kaukazie w roku 1957.
Fot. Roman Petrycki
Kolejny przedstawiciel starej gwardii wyruszyl na swa ostatnia wyprawe. Jak nas poinformowala Basia Morawska-Nowak, 9 czerwca zmarl w Krakowie ostatni z czworki braci Truszkowskich, Andrzej Ignacy. Urodzony 10 pazdziernika 1918 r., studia ekonomiczno-handlowe odbyl w Akademii Handlowej i uzyskal stopien magistra. Turystyke tatrzanska uprawial od r. 1937, w 1945 zapisal sie do PTT, wspinaniem zarazil sie w dolinkach. Towarzyski i mily, szybko stal sie jedna z popularniejszych postaci powojennego rzutu Pokutnikow. "Chudy, koscisty, o poteznej glowie i dlugich jak u zrebaka konczynach" – pisal o nim Jan Dlugosz a slusznej posturze zawdzieczal przekorne przezwisko "Malenstwo". Wiosna 1949 r. ukonczyl kurs skalkowy zas latem kurs dla poczatkujacych w Tatrach nad Morskim Okiem. W r. 1951 zaliczyl kurs dla zaawansowanych. Do KW zostal przyjety 5 grudnia 1949 r. z rekomendacja Karola Jakubowskiego, czlonkostwo zwyczajne uzyskal z dniem 21 pazdziernika 1951. Mial od poczatku znakomitych partnerow, do ktorych nalezeli Stanislaw Biel, Jan Zarebski, Jan Zaunar, Zenon Wegrzynowicz, Jerzy Lechowski, a przede wszystkim mlodszy brat Wojciech Truszkowski (zmarly 20 czerwca 2003 r., GS 6/03).
Nadal wspinal sie w skalkach, intensywnie chodzil po Tatrach. W r. 1949 przeszedl polnocna sciane Mieguszowieckiego, w lutym 1951 wszedl w trudnych warunkach na Rysy, co w tamtym czasie nalezalo niemal do wyczynow. Latem 1951 zaliczyl obie sciany Koscielca, 5 drog na Zamarlej Turni (w tym Wrzesniakow i Siedleckiego), a na Mnichu m.in. Stanislawskiego i budzacy respekt skrajnie trudny "kant". Przeszedl rzadko odwiedzana polnocna sciane Swistowki, z Bielem zrobil polnocno-zachodnia sciane Malej Buczynowej Turni. Przewieszki nad Komarnickimi pokonal klasycznie, poprowadzil nawet wraz z bratem czesciowo nowa droge na polnocnej scianie Koziego Wierchu, na prawo od drogi Gronskiego. Kolejne sezony byly rownie owocne. Do taternickiej beletrystyki wszedl jako ofiara (zreszta o malo nie smiertelna) mlotka spadajacego polnocna sciana Mieguszowieckiego w dniu 12 kwietnia 1953 r., o czym pisali m.in. Jan Dlugosz ("Direttissimia"), Andrzej Wilczkowski, Stanislaw Worwa. W dniach 15–17 lutego wraz z Adamem Skoczylasem i Zbigniewem Jaworowskim dokonal I wejscia zimowego wschodnia sciana Mnicha na Mnichowa Przelaczke Wyznia, szkoda ze w koncowce z kolezenska pomoca z gory. 30 sierpnia 1953 uczestniczyl w pamietnej I Polskiej Alpiniadzie na Orlej Perci, zas w marcu 1954 w I Ogolnopolskiej Alpiniadzie Zimowej. Jego pierwsze wejscie w masywie Niznich Rysow 7 sierpnia 1954 odnotowaly "Gory Wysokie" (luty 1955), nazwisko pojawialo sie w "Oscypku", np. po I zimowym trawersowaniu Dziurawej Przeleczy (20 III 1955). Nie stronil od dlugich graniowek. W dniach 22–25 marca 1954 zrobil I przejscie zimowe grani od Woloszyna do Mieguszowieckiego Szczytu (towarzyszyli mu Karol Jakubowski, Zbigniew Skoczylas i Jerzy Wala), wiosna 1956 r. uczestniczyl w tragicznej wyprawie zimowej grania Tatr, rozpoczetej 31 marca od Przeleczy pod Kopa, a przerwanej 12 kwietnia smiertelnym wypadkiem Czarnockiego i Strumilly ("Taternik" 1/1957). W r. 1957 wyjechal w Kaukaz, gdzie wszedl polnocna grania na Gumaczi (3909 m) a w piec dni pozniej (10 wrzesnia) w licznej polskiej grupie na wschodni wierzcholek Elbrusa (5595 m). Wsrod towarzyszacych mu alpinistow byli Boleslaw Chwascinski, Roman Petrycki, Zdzislaw Dziedzielewicz, Andrzej Manda, Czeslaw Mrowiec. Latem 1959 wspinal sie w Alpach Julijskich a jego glownym sukcesem bylo wejscie na Triglav slynnym 900-metrowym filarem Juga (z Janem Slupskim, 14 IX 1959). Cenne bylo tez wejscie polnocno-wschodnim filarem Stenara (11 IX). Alpinizmem interesowal sie do konca zycia, gromadzil literature, cieszyly go wedrowki turystyczne. Duza radosc sprawil mu przyznany mu w r. 2003 Medal 100-lecia Alpinizmu Polskiego. Uroczystosci pogrzebowe odbeda sie na cmentarzu Rakowickim w dniu 18 czerwca 2007 roku o godz. 9.40.
Jozef Nyka
11.06.2007 SLOWACJA U PROGU LATA 06/2007 (68)
Gdy w roku 2003 przeprowadzono reorganizacje ratownictwa gorskiego na Slowacji, powstala HZS (Horska Zachranna Sluzba), jedna organizacja zlozona z zawodowych ratownikow, obslugujaca wszystkie grupy gorskie w calym kraju. Centrala zostala tymczasowo ulokowana w Popradzie-Wielkiej, w wynajetym domu. 10 maja 2007 w Gornym Smokowcu miala miejsce uroczystosc otwarcia wlasnej siedziby HZS. Nowy budynek, wzniesiony nakladem 20 mln Sk, miesci biura, centrum koordynujace wszystkie akcje ratownicze na obszarze gor Slowacji, a takze pomieszczenia magazynowe. Kierujacy HZS Jozef Janiga objal w posiadanie piekny gabinet z widokiem na Tatry Wysokie. W Starym Smokowcu czynna jest caly czas centrala HZS dla Tatr Wysokich i Bielskich, polozona w centrum osady, pomiedzy dworcami autobusowym a kolejowym. Dom Horskej Sluzby, wzniesiony w r. 1967, zostal ostatnio powiekszony, a 14 czerwca 2007 zostanie w nim otwarty punkt informacji turystycznej, prowadzony wspolnie przez ratownikow i Zdruzenie cestovneho ruchu Vysoke Tatry (ZCR VT). Bedzie tu mozna zasiegnac wszelkich informacji dotyczacych regionu, sytuacji w gorach, prognozy pogody, zarezerwowac pokoj, kupic wydawnictwa turystyczne. Bedzie kacik internetowy i ksero. Kancelaria bedzie czynna w godz. 8–20, w nocy informacji udzieli dyzurny ratownik.
*
U stop Tatr znowu wazne zmiany wlasnosciowe, ktore nastapily w oparciu o rozporzadzenie wprowadzone w zycie z poczatkiem roku 1997, nakazujace zwrot gruntow zabranych poszczegolnym miejscowosciom w latach 1948–89. W maju 2007 slowacki Sad Najwyzszy zakonczyl trwajace 10 lat postepowanie i uznal zasadnosc roszczen wsi Szczyrba (Strba), przyznajac jej Szczyrbskie Jezioro wraz z gruntami liczacymi 2017 ha (cala Dolina Mlynicy i wschodnia czesc Doliny Furkotnej). Szczyrbskie Jezioro przez ostatnie 60 lat bylo czescia tworu administracyjnego o nazwie mesto Vysoke Tatry (skupiajacego kilkanascie miejscowosci lezacych przy Drodze Wolnosci). Werdykt sadu wywolal radosc mieszkancow Szczyrby, podczas gdy wladze mesta Vysoke Tatry nie szczedza cierpkich komentarzy. Warto przypomniec, ze obszar mesta Vysoke Tatry, liczacy obecnie ok. 37 000 ha, byl juz wczesniej uszczuplony. W r. 2000 sad uwzglednil roszczenia Przybyliny (zwrot 1200 ha – czesci Podbanskiego), a w r. 2005 roszczenia Wychodnej (zwrot 519 ha w rejonie Trzech Studniczek). W przypadku Szczyrbskiego Jeziora chodzi jednak o cenne obszary i bardzo wysokie podatki plynace do wspolnej kasy...
*
Ostatni letni sezon rozpoczela kolejka na Siodelko. Bedzie kursowala do polowy wrzesnia. Potem czeka ja ekspresowa przebudowa. Urzadzenia, ktore pracuja od r. 1970, zostana zdemontowane. Nowe dostarczy austriacko-szwajcarska firma Doppelmayr/Garaventa. System napedu kolejki bedzie cichszy i bardziej ekologiczny. Dotychczasowe sklady zastapia futurystyczne wagony z przeszklonymi dachami. Budynek dolnej stacji (z roku 1967) zostanie przebudowany wedlug projektu Petera Marcinka. Pomiesci kasy, poczekalnie, restauracje, wypozyczalnie sprzetu sportowego. Przewidywany koszt inwestycji to okolo 250 mln Sk. Wedlug planu, przebudowa ma sie zakonczyc jeszcze w grudniu 2007. Warto przypomniec, ze w przyszlym roku kolejce na Siodelko stuknie setna rocznica "urodzin"...
*
W Starym Smokowcu trwaja przygotowania do rozbiorki gmachu domu kultury, ktory przez ostatnie cwierc wieku szpecil centrum osady. Betonowy moloch stoi na lewo od drogi wiodacej od dworca kolejowego do dolnej stacji kolejki na Siodelko. Jego budowe rozpoczeto w latach osiemdziesiatych, ale nigdy jej nie ukonczono. Mial pomiescic sale widowiskowe, restauracje, ale takze pokoje hotelowe. Odzyskana dzialke ma w przyszlosci zajac nowy obiekt, nizszy i o mniejszej kubaturze, zaprojektowany tak, by wspolgral z planowana uliczka handlowa.
*
W Pieninach zaplanowano na poczatek lata remont drogi wiodacej Przelomem Dunajca, pomiedzy Czerwonym Klasztorem a Lesnica. Prace rozpoczna sie 15 czerwca i potrwaja co najmniej miesiac. Popularny trakt rowerowy i spacerowy, masowo wykorzystywany przez Polakow, bedzie na ten czas zamkniety dla ruchu turystycznego.
Monika Nyczanka