GS/0000 ZARZĄD PZA NA HALI 09/1997
Tegroczne jesienne zebranie Zarządu PZA – tradycyjnie wyjazdowe – odbyło się 13 września 1997 r. w "Betlejemce". Oprócz członków Zarządu (komplet, z wyjątkiem Pawła Pallusa) w posiedzeniu udział wzięli także Zofia Chruściel, Maciej Pawlikowski, Jacek Berbeka, Bogumił Słama, Andrzej Piekarczyk, Zbigniew Skoczylas i Andrzej Zawada. Ten ostatni przedstawił wstępny skład planowanej na zimę 1997–98 wyprawy na Nanga Parbat, a także sposoby zdobycia na nią funduszy (UKFiT zaoferował tylko 40%). Piotr Pustelnik zrelacjonował przebieg wyprawy na Gasherbrumy, której uczestnicy niemal w komplecie osiągnęli szczyty. Jacek Berbeka planuje na przyszły rok wejście na Makalu od strony Tybetu, wiosną zaś Mount Everest. Renata Piszczek z dumą opowiedziała o sukcesach swoich wychowanków w Międzynarodowych Zawodach Juniorów (do lat 14) w Marina di Ravenna. Na przeszło 130 startujących (w grupie 10–11 lat) Konrad Ociepka zajął pierwsze miejsce w boulderingu w konkurencji na czas i w łącznej klasyfikacji. Na czołowych miejscach uplasowały się również dziewczynki, w grupach wiekowych 8–9 i 10–11 lat. Bogna Skoczylasowa ubolewała nad marną sytuacją finansową obozowisk w Tatrach po tegorocznym mokrym lecie. Sporo czasu zebrani poświęcili sprawie stworzenia stałej bazy dla taterników i grotołazów w rejonie Zakopanego (zakup placu, chaty do remontu itp.), co jak na razie pozostaje w sferze pobożnych życzeń, bowiem ceny pod Giwontem są porażające (80–100 $ za 1 m2). Zarząd upoważnił Zbigniewa Skoczylasa do podjęcia starań dla zrealizowania tego projektu (znając werwę Zbyszka można liczyć na to, że nie skończy się na zapowiedziach). Z wielką przyjemnością nadano kol. Zdzisławowi Dziędzielewiczowi stopień instruktora seniora. Jak zwykle, obradom towarzyszyły wielogodzinne wspominki – wesołe i smutne – sięgające 30–50 lat wstecz, a wzbudzające szczere zainteresowanie ze strony zarządowej młodzieży.
Hanna Wiktorowska
GS/0000 MOUNT McKINLEY PO RAZ DRUGI 09/1997
W GS 7/97 zamieściliśmy artykulik Marka Grochowskiego o wyprawie na Mount McKinley wiosną tego roku. Oprócz grupy Marka Rożnieckiego wspinało się też w tym rejonie kilka innych zespołów. Im również dopisało szczęście. I tak kol. Piotr Gawłowski (59) prowadził 4-osobowy team, w którego skład oprócz kierownika wchodzili Jakub Henclewski, Jerzy Ganszer i Joachim Przebierała. Bazę założono 5 czerwca, korzystano z 6 obozów. W nocy z 21 na 22 czerwca 1997 Przebierała (40) dokonał wejścia z przełęczy Denali na rzadko odwiedzany północny wierzchołek Mount McKinley (5934 m). Stanął na nim jako pierwszy Polak. 22 czerwca główny szczyt osiągnęli kolejno Henclewski, Gawłowski i Przebierała, natomiast gorzki zawód spotkał Ganszera, któremu problemy zdrowotne uniemożliwiły wejście. Cała wyprawa zajęła 23 dni.
Równolegle wspinał się dwuosobowy zespół w składzie Krzysztof Lisewski i Jerzy Zontek (prezes KW Bielsko-Biała). Do bazy dotarli oni wcześniej, bo już 28 maja, wejścia na szczyt dokonali obaj również 22 czerwca. Tak więc w sumie wierzchołek najwyższego szczytu Ameryki Północnej osiągnęło w sezonie 1997 co najmniej 15 Polaków. Warunki pogodowe były, jak na kapryśny pod tym względem masyw Mount McKinley, wcale dobre. Informację powyższą przekazał nam kol. Piotr Gawłowski.
GS/0000 POWRÓT GENERAŁA 09/1997
Staraniem Małopolskiej Chorągwi Żeglarskiej ZHP im. Gen. Zaruskiego oraz prezydenta Miasta Rzeszowa, dra inż. Mieczysława Janowskiego, z Chersonia na Ukrainie sprowadzona została "ziemia z prochami" Mariusza Zaruskiego, który w r. 1941 zmarł tam w więzieniu NKWD. 27 września w kościele garnizonowym w Rzeszowie odprawiona została Msza Św. z asystą Kompanii Honorowej 21 BSP i udziałem orkiestry garnizonowej, po czym nastąpił przemarsz pod pomnik Gen. Władysława Sikorskiego. W obecności licznie zgromadzonych rzeszowian urna z ziemią i prochami ś.p. Generała Zaruskiego, założyciela Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, została przekazana delegacji TOPR, która przewiozła ją do Zakopanego. Finalne uroczystości odbędą się na Pęksowym Brzyzku w Święto Niepodległości 11 listopada 1997 roku. Mariusz Zaruski ma tam od kilkunastu lat symboliczny nagrobek w postaci granitowego głazu.
Andrzej Kuś
GS/0000 ALPY SIĘ WALĄ 09/1997
Obrywy skał są w górach zjawiskiem częstym, ten jednak osiągnął gigantyczne rozmiary, a do tego wydarzył się na słynnej na cały świat ścianie. W nocy z 17 na 18 września (z środy na czwartek) potężny huk wstrząsnął Alpami a nad masywem Aiguille Verte uniósł się w świetle księżyca ogromny biały obłok. To oberwała się orograficznie lewa partia zachodniej ściany Petit Dru (3733 m), by z wysokości 400 m runąć do stóp urwiska. Oblicza się, że płat skał miał 90 m wysokości, 30–40 m szerokości, 5–8 m grubości i objętość co najmniej 13.000 metrów sześciennych.Wstrząs wywołany obrywem zanotowały sejsmografy w odległych obserwatoriach, one też zapisały dokładną godzinę: 1.33 i 20'. Zmieniła się topografia ściany, zniszczeniu lub częściowej "amputacji" uległy znane drogi, w tym Filar Bonattiego, "Absolue" Greniera, "Thomas Gross" (pierwsze wyciągi), "Destivelle", "directe américaine" (7. wyciąg). Na drogach tych przypuszczalnie nie było ludzi, choć na drodze Berardiniego biwakowała dwójka przy "bloc coincé". Inny zespół poprzedniego dnia zawiadomił PGHM, alpiniści odczuli bowiem niepokojące "wibracje góry". Ratownicy obawiają się, że zanim rejon obrywu ustabilizuje się, ruszą nań niecierpliwi poszukiwacze dziewiczego terenu wspinaczkowego i może dojść do tragicznych wypadków.
O polskim "zamiarze" zmierzenia się z zachodnią ścianą Dru w r. 1932 pisał GS 7/1997 – faktyczne jej polskie przejście miało miejsce ćwierć wieku później i stało się główną wizytówką przy naszym powojennym powrocie w Alpy (Jan Długosz, Czesław Momatiuk i Stanisław Biel 31 lipca – 2 sierpnia 1957). Mają też nasi alpiniści piękny dorobek zimowy na tej ścianie.
Teddy Wowkonowicz
GS/0000 Z PRACOWNI JANA KIEŁKOWSKIEGO 09/1997
Jan Kiełkowski wydał w ostatnich miesiącach trzy nowe cenne publikacje. Pierwszą jest kolejny tom jego szczegółowego przewodnika po Himalajach, obejmujący grupę Ohmi Kangri Himal na pograniczu Nepalu i Tybetu (52 strony, rysunki masywów, mapy). Drugą pozycję stanowi zeszyt zatytułowany "Polskie książki o Wysokiej Azji", inicjujący nową serię składającą się na bibliografię gór świata. Na 23 stronach autor zestawia 275 tytułów druków zwartych (nie licząc wznowień). Podobnie jak jego bibliografia przewodników po Tatrach (wzmiankowana w GS 4/97), zeszyt ma charakter druku roboczego i faktycznie wymaga sporych uzupełnień. Najważniejsza jest jednak trzecia z kolei pozycja, tj. oczekiwany przez nas pierwszy tom monograficznego przewodnika po Tatrach, obejmujący masyw Świnicy – od Liliowego po Zawrat i Mylną Przełęcz. Układ i konstrukcja opisów dróg wzorowane są z grubsza na Paryskim – i słusznie, system WHP sprawdził się przecież i został przyswojony przez kilka pokoleń wspinaczy – każdy inny byłby z pewnością gorszy. Na dobro autorowi zapisać należy to, że nie uległ pokusie stworzenia setki nowych nazw, dobrze sobie radząc z ich starym garniturem. Autor przebrnął przez obszerną litreraturę, choć sporo mu jeszcze brakuje, przeoczył nawet pozycję historyczną zamieszczoną w naszym GS (4/1988 – pierwsze wejście zimowe na niższy wierzchołek Świnicy). Znając jednak systematyczność Jaśka, można liczyć na to, że będzie on się rozwijał z biegiem kolejnych tomów, podobnie jak to się działo z przewodnikiem Witolda H. Paryskiego.
GS/0000 ŚLADY POLSKIEJ STOPY 09/1997
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 09/1997
Barbara Morawska-Nowak, Kraków.
We wspomnieniu o Janie Sawickim (GS 5/97) pominięto informację, że na zjeździe PTT w 1995 r. otrzymał on członkostwo honorowe tej organizacji. Natomiast wspomniany w tymże artykuliku "urodzajny" rok 1909 przyniósł również na świat (11 marca) Macieja Mischke – osobę nr 1 w nowym PTT. We wspomnieniu o Stanisławie Urbańskim (GS 6/97) podano, że był on zastępcą skarbnika Oddziału Krakowskiego PTT, brak jednak informacji, że należał do PTT od r. 1945 do 1950 i obecnie od 1990 oraz że członkiem PTT był także jego ojciec, Bolesław. Jest też w tym wspomnieniu pewien błąd: Stanisław Urbański nie ukończył studiów; zaliczył tylko 3 semestry AGH. Podobnie jak Jan Długosz należał do ludzi, którym skałki i Tatry przeszkadzały w zajmowaniu się nauką, chociaż obydwóm nie brakowało wrodzonego polotu.
       Jeśli chodzi o moje lato 1997, to spędziłam je pod Tatrami. Między przeważnie deszczowymi dniami udało mi się w końcu lipca zrobić wypad w Dolinę Białej Wody. Razem z Magdą i Adamem Lenczowskimi powędrowaliśmy do Doliny Kaczej. Wspomnieniami biegłam do obozu Koła Krakowskiego tamże w r. 1957 i do obozu Koła Warszawskiego (z udziałem Benka Uchmańskiego) w 1960. Na Polanie pod Wysoką zastaliśmy okropnie zaniedbane taborisko, a na nim tylko 1 namiot – taterników z Niemiec. Odbiliśmy ze szlaku nad Zielony Staw, dotarliśmy do jednej z koleb, obeszliśmy staw dookoła. Perci pozarastały, okolica stała się znów terenem dziewiczym. Słowacka służba leśna podała informację, że przeprasza za nieporządki na drodze, spowodowane ściąganiem wiatrołomów i drzew opanowanych przez korniki. Lasy na zboczach Holicy są przetrzebione, ale i po naszej stronie uwidacznia się stan klęski – na zboczach Wołoszyna i Roztockiej Czuby widać pasma lasów już nagich, jak w Karkonoszach. Pogoda była słoneczna, spotkany w autobusie Władysław Cywiński powiedział, że tak piękny dzień trafił mu się w tym sezonie po raz pierwszy.
       W sierpniu byłam z Lenczowskimi w Pańszczycy, odbyłam też wycieczkę z obecnym prezesem PTT, Krzysztofem Kabatem, w Tatry Bielskie i do Doliny Kieżmarskiej (znów wspomnienia z obozu taternickiego). Wreszcie 16 sierpnia zapaliliśmy znicze pod tablicą Wawrzyńca Żuławskiego na Symbolicznym Cmentarzu pod Osterwą – w 40. rocznicę tragedii alpejskiej. Z grona naszych klubowych seniorów towarzyszyli mi oboje Lenczowscy i Andrzej Grabianowski.
GS/0000 POŻEGNANIA 09/1997
GS/0000 NOWOŚCI W SKRÓCIE 09/1997