GS/0000 TRZY BIEGUNY 01/2000
Ludzie kochają się w liczbach. Alpiniści kolekcjonują czterotysięczniki Alp, trzytysięczniki Pirenejów, ośmiotysięczniki Himalajów i Karakorum, 10-tysięczniki (w stopach) Nowej Zelandii, szczyty siedmiu kontynentów, czubki wszystkich stanów USA – polarnicy zaś kojarzą swoje masochistyczne hobby z alpinizmem i łączą dojścia do obu biegunów geograficznych, północnego i południowego, z osiągnięciem najwyższego punktu Ziemi w wyczyn nazwany roboczo "Trzema Biegunami" (chodzi oczywiście nie o postawienie stopy na biegunie, lecz o sportowe dotarcie tam na piechotę). Już 5 osób dorobiło się tej oryginalnej kolekcji, a mianowicie:
1993Koreańczyk Heo Young-ho (Everest 22 XII 1988 i 13 IV 1993);
1994Norweg Erling Kagge (Everest 9 V 1994);
1999 (styczeń)wojskowi francuscy Antoine de Choudens i François Bernard (Everest 6 X 1993);
1999 (maj)Hiszpan Francisco Gan, 41-letni oficer oddziałów górskich (Everest 15 V 1992, częściowo drogą polską).
Pojęcie "trzeciego bieguna" nie jest nowe, a spopularyzował je znany szwajcarski ekspert himalajski, wrocławiak z pochodzenia i zasłużony taternik, Günter Oskar Dyhrenfurth (ojciec Normana), który metafory tej użył w tytułach dwóch swoich głośnych książek, tłumaczonych na różne języki (w tym w r. 1957 rosyjski, niestety, nie na polski): "Zum dritten Pol. Die Achttausender der Erde" (1952) oraz "Der dritte Pol" (1960). Kolekcja "Trzy Bieguny" obejmuje mały krąg ludzki i nie ma jeszcze wielkiej prasy, ale są już kandydaci do dalszych miejsc na liście zdobywców. Po cichu o trzech biegunach myśli też pewnie nasz znany polarnik, Marek Kamiński. W tym roku późną wiosną razem z nim w północne strony zamierza wyruszyć Leszek Cichy, którego korci wejście na najwyższy szczyt Grenlandii, o tyle kłopotliwy, że do końca nie zdefiniowany: obok tego z map o nazwie Gunnbjrnsfjeld (3708 m), zdobytego już w połowie lat trzydziestych, znaleziono dwa inne, prowizorycznie wymierzone na 3780 i 3790 m. Wszystkie trzy wznoszą się w Górach Watkinsa, na północ od Kangerlugssuaq Fjord – dość blisko siebie (w zasięgu wzroku), obaj Polacy mają więc szansę na potrojenie sukcesu: zamiast jednego szczytu, na wszelki wypadek powinni zaliczyć całą wielką grenlandzką trójkę. A Leszek Cichy jako fachowy geodeta może uzbroi się w przyrządy i zdoła precyzyjniej określić wysokości konkurujących gór?
Józef Nyka
GS/0000 O KULACH NA KILIMANDŻARO 01/2000
29-letni Krzysztof Gardaś, niepełnosprawny alpinista z Żywca – z paraliżem obydwu nóg, wszedł w styczniu 1998 r. na Aconcaguę (6959 m) a 9 grudnia 1999 – na Kilimandżaro. Jego wejście trwało 5 dni, nie dłużej niż czas "normalny", a towarzyszył mu Marcin Dudek. Osiągnięto najwyższy punkt masywu, Uhuru (5895 m). O tym sukcesie ukazały się liczne materiały prasowe, m.in. w "Przeglądzie" z 3 stycznia 2000 ("Jak najwyżej o kulach"). Krzysztof stracił władzę w nogach w r. 1991 po urazie kręgosłupa (w pasie lędźwiowym) w wypadku motocyklowym. Przed wypadkiem wspinał się – po pobycie w szpitalu i rekonwalescencji zaczął wracać w góry, które w pewnej mierze przywróciły sens jego życiu. Chodził w Beskidach, Tatrach, 25 lipca 1996 stanął na Mont Blanc. Obecnie myśli o Górze Kościuszki, marzy mu się nawet Mount McKinley, ma jednak pełną świadomość powagi tego wyzwania. Pracuje w szkole w Pewli Małej, gdzie ma do dyspozycji ściankę wspinaczkową. (Nawiasem mówiąc, w tej żywieckiej wsi mieszka nasz przyjaciel, długoletni działacz KW i PZA,Tadeusz Solicki). Nie można tu nie dodać – bo media jakoś o tym nie pamiętają – że na Kilimandżaro Krzysztofa Gardasia już 8 października 1992 uprzedził inny inwalida polski, również wspinający się o kulach, Jan Luber z Gilowic. I on dotarł do czubka zwanego Uhuru, o czym szerzej donosił GS 12/1992.
GS/0000 KOLEJNA GÓRSKA ZAGADKA 01/2000
Do największych sukcesów sportowych w górach Nowej Zelandii zaliczne jest pierwsze przejście Caroline Face Mount Cook, dokonane 8 listopada 1970 r. przez dwójkę Peter Gough i John Glasgow. Jedną z prób przejścia dziewiczej ściany – znanej jako "last great problem in Mt Cook National Park" – podjęli w listopadzie 1963 r. John Cousins (25) i Michael Goldsmith (22), niestety zaginęli bez wieści. Jak nas informuje Alex Payatt z Christchurch, ostatnio lodowiec wyrzucił zwłoki obu alpinistów, był to jednak Hooker Glacier po drugiej stronie masywu Mount Cook, co zdaje się sugerować, że dwaj młodzi ludzie zdołali przejść ścianę a życie stracili podczas zejścia. Przy zwłokach znaleziono aparat fotograficzny z taśmą. Odcinek 17-zdjęciowy próbowała wywołać firma w Auckland, stwierdziła jednak, że emulsja uległa rozkładowi i materiał jest trudny do obróbki. Resztę filmu powierzono wyspecjalizowanej U.K. Imagepac. Cała sprawa ma zdumiewające podobieństwo do tak głośnej ostatnio historii Mallory'ego na północnej ścianie Everestu. Biorąc pod uwagę skromny ekwipunek dwójki, jej sukces na wielkiej i prawdziwie trudnej Caroline Face 7 lat lat przed jej udokumentowanym przejściem wydaje się wątpliwy, chociaż...
GS/0000 PIOLET D'OR SCHYŁKU STULECIA 01/2000
Przyznawane od paru lat w Chamonix (początkowo w Autrans) pod opieką GHM Złote Czekany są swego rodzaju Oskarami w dziedzinie alpinizmu wyczynowego. Nominacje są rozpatrywane w międzynarodowym gronie i ich lista stanowi za każdym razem wybór (choć nie komplet) czołowych osiągnięć sportowych roku. W dniu 8 stycznia 2000 zaszczytną nagrodę otrzymali Francuzi Lionel Daudet i Sébastien Foissac za drogę "Voyage des clochards célestes" na SE ścianie strzelistej Burkett Needle (3049 m) na Alasce: 1200 m, z tego 720 m czystej pięknej skały, 7a+, A3+, 25 dni w ścianie (6–31 V 1999) w warunkach nieomal polarnych. Rozpatrywane były też inne kandydatury, z których 5 wyróżniono nominacjami. Są to trzy zespoły oraz dwaj soliści, Rosjanin i Słoweniec:
Amerykanie Alex Lowe, Jared Ogden i Mark SynnotNW ściana Great Trango Tower, 6294 m (1800 m, 6c, A4).
Rosjanie Aleksiej Bołotow, Michaił Diewij, Aleksandr Klenow i Michaił Pierszindirettissima N ściany Thalay Sagar, 6904 m (1400 m, 7b, A3; GS 12/99).
Rosjanin Valerij Babanowsolowa droga "Eldorado" na N ścianie Grandes Jorasses (Pointe Whymper), 4184 m (1200 m, 6b, A3–A4, lód 90°; GS 11/99).
Hiszpanie Sílvia Vídal, Miquel Puigdomnech i Pep Masipdroga "Solsolet" na Amin Brakk w Karakorum, 5850 m (1650 m, 6c+, A5, lód 60°).
Słoweniec Tomaž Humarambitna próba solowego przejścia południowej ściany Dhaulagiri, 8167 m (3500 m,VII, M7+; GS 10/99).
Tomaž Humar otrzymałby Złoty Czekan, gdyby nie to, że nie zdołał dotrzeć do szczytu góry. Ten zgodny werdykt jury i międzynarodowych doradców jest ważkim głosem w dyskusji, czy warto przenosić w Himalaje praktyki przyjęte w skałkach (nie wszystkich!), polegające na kończeniu drogi u kresu trudności, czego podobny przykład mieliśmy w r. 1999 z polskim zespołem na Kedar Dome (zob. nasze uwagi w GS 10/99). Nota bene w obu przypadkach nie chodziło o zamierzone "odpuszczenie" łatwego terenu, lecz o wyczerpanie się sił wspinaczy – Humar przyznał wręcz, że dnia koniecznego do wejścia na szczyt już by nie przeżył. Oczywiście, każdy może się wspinać według własnych prywatnych norm, musi się jednak liczyć ze społeczną oceną swego dokonania. Całkiem źle jest natomiast, jeśli szczegół w postaci nie osiągnięcia szczytu zostaje – jak się to niestety zdarza – w sprawozdaniu przemilczany lub zatajony.
GS/0000 JAN STASZEL 85 01/2000
16 stycznia 85 lat ukończył nasz przyjaciel, Jano Staszel, jeden z czołowych asów taternictwa lat – jak to ujmuje W.H. Paryski – 1930–1960. W Tatrach z jego nazwiskiem wiąże się kilkadziesiąt nowych dróg i najambitniejszych wówczas pierwszych wejść zimowych. Kto dla przykładu nie zna filara Staszla na Granatach? W roku 1934 wraz z Pawłem Voglem pokonał grań Tatr od Murania po Rysy, w 1955 uczestniczył w 5-osobowym pierwszym przejściu całej grani Tatr – w 11 dni od Przełęczy Ździarskiej poczynając. "Projekt naszej wyprawy pochodził od Jana Staszla – pisał R. W. Schramm – i on też (...) był jej kierownikiem." Tomiki "Tatr Wysokich" WHP notują go przeszło 85 razy! Kilkakrotnie wspinał się w barwach KW w Alpach i na Spitsbergenie, wiele podróżował. Pracował w zarządach KW, w Kole Warszawskim zajmował się m.in. szkoleniem. Jako inż. poligraf z zawodu, w trudnych latach pomagał w wydawaniu "Taternika", o sprawach górskich pisywał m.in. w serii "W skałach i lodach świata". Jego obszerny biogram znajduje się w niezastąpionej WET. Gratulujemy, Jano, jubileuszu i życzymy Ci, abyś mógł długo jeszcze cieszyć się wspomnieniami Twoich tatrzańskich szaleństw i nowymi eskapadami w góry egzotycznych krajów.
[Jan Staszel]
Jan Staszel w Górach Białych na Krecie w jesieni 1999 roku.
GS/0000 NOWE WŁADZE TOPR 01/2000
W grudniu 1999 r. odbyło się w Zakopanem walne zebranie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, na którym podsumowano 3-letnią kadencję władz TOPR i działalność ratowniczą w Tatrach Polskich w latach 1997–99. Prezesem zarządu został ponownie Józef Janczy, wiceprezesem – Kazimierz Gąsienica-Byrcyn, członkami – Andrzej Blacha, Krzysztof Długopolski, Kazimierz Mateja, Lesław Rimen i Mieczysław Ziach. Funkcję naczelnika TOPR pełni od roku Jan Krzysztof, a jego zastępcą jest Adam Marasek. Przewodniczenie Komisji Rewizyjnej powierzono Czesławowi Ślimakowi. Ze spraw ważnych dla ewentualnych ofiar Tatr: wygląda na to, że po wielu staraniach zarząd TOPR zdołał załatwić problem finansowania działań śmigłowca TOPR typu "Sokół". W roku 1999 z powodu braku pieniędzy "Sokół" miesiącami stał bezczynnie w Krakowie, w Tatrach zaś używano maszyny Mi-2. Teraz eksploatacja "Sokoła" będzie finansowana przez budżet w ramach tzw. zintegrowanego systemu ratownictwa z powietrza dla obszaru południowej Małopolski. Śmigłowiec będzie służył nie tylko do działań ratowniczych w górach ale i do innych operacji, wymagających natychmiastowej pomocy medycznej i szybkiego transportu.
Andrzej Skłodowski
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 01/2000
Mieczysław Rożek, Poznań.
W ciągu minionego roku w naszym poznańskim środowisku straciliśmy aż trzech kolegów. 19 maja 1999 podczas schodzenia z Mount Everestu zginął Tadeusz Kudelski (GS 5/99), urodzony 3 lipca 1954 r. i pożegnany w licznych notatkach prasowych. Był nie tylko alpinistą, ale także uzdolnionym fotografem górskim, autorem kilku wystaw. "Magazyn" Rzeczpospolitej z 6 sierpnia 1999 zamieścił 6 jego pięknych zdjęć Everestu i okolic – ostatnich wykonanych przez Tadeusza. W kilka dni później, 25 maja 1999, zmarł nieoczekiwanie prof. Jan Michejda. Urodzony 28 maja 1927 r., do końca życia pracował w Zakładzie Biochemii UAM w Poznaniu, do którego w r. 1970 przyjął go prof. Ryszard W. Schramm. Uczestniczył w wyjazdach w góry wysokie, sam kierował m.in. wyprawą w Ruwenzori w r. 1974 (T. 1977 s. 148). Wspomnienie o nim zamieści pewnie któreś z naszych czasopism górskich. Największym jednak zaskoczeniem była dla naszego środowiska śmierć w Boże Narodzenie (25 grudnia 1999) Leszka Malanowskiego. Urodził on się 8 października 1931 w Grudziądzu i nie miał efektownych osiągnięć sportowych, choć drogi, jakie robił, były solidne. Do Koła Poznańskiego KW wstąpił w r. 1958. Sporą część życia poświęcił Klubowi, angażując się w każdą pracę społeczną. Długi czas był skarbnikiem klubowym, został też pierwszym chatarem Chatki Wielkanocnej w Śnieżnych Kotłach (od 1976 do 1985 r.). W Tatrach z rąk Zbyszka Skoczylasa przejął szefostwo obozowiska PZA na Rąbanisku. Uczestniczył w zlotach seniorów i był członkiem honorowym KW Poznań. Spoczął na cmentarzu w Owińskach koło Poznania, odprowadzany przez rzeszę przyjaciół i sąsiadów. Niech im wszystkim góry śnią się po wieczne czasy.
Barbara Momatiuk, Katowice.
11 czerwca zeszłego roku miał w naszym mieście dużą retrospektywną wystawę nasz kochany "Picek" czyli prof. Andrzej Pietsch z Krakowa. Wystawione grafiki budziły ogólny zachwyt, szczególnie seria górska. Goście dopisali nadspodziewanie – zarówno oficjele, jak i kochająca sztuki piękne plecakowa młódź. Opiekę kulinarną wzięła na siebie znana u nas gospoda – nie brakowało pieczonych prosiaków, kaszanki, wiejskiej kiełbasy i innych specjałów. Były przemówienia i toasty. – W październiku 1999 r. odbył się nad Morskim Okiem zjazd z okazji 50-lecia założenia w Katowicach Koła Śląskiego KW. Udział zapowiedziało 60 osób, zjawiło się 110, nikt nie został jednak bez dachu i strawy. Intrygującym uczestnikiem był nikomu z nas nie znany 95-latek (urodził się w r. 1904), który bez wysiłku okrążył nie tylko Morskie Oko ale i Czarny Staw. Przygarnęliśmy go do stołu i łoża – jak się później okazało, był to dziarski weteran przewodnictwa z Bystrej, który przyjechał na zjazd koleżeński, pomyliło mu się jednak miejsce imprezy. Gwoździem programu była "filmowa" prezentacja osobistości klubowych 50-lecia – żyjących i zmarłych. Kogoż tam nie było? Chmielowski, Furmanik, Druciarz, Kukuczka, Dziędzielewicz, Krok, Grabowski, Zyzak, Wojtera, Popowicz, Mikiewicz, Pawłowski... Nie pominięto i mojej skromnej osoby, jak w ukłonach i uśmiechach zdobywam w WOP zezwolenie na wspinanie się w Tatrach. Przez Koło Katowickie i KW Katowice w ciągu tych 50 lat przewinęło się mocno powyżej 800 osób. Było 16 prezesów, w tym 3 wielokrotnych. Zmarło w tym czasie ok. 40 osób, z tego 16 w górach (pierwszą z ofiar był Abgarowicz, ostatnią – Jurek Kukuczka). Aktualnym prezesem jest Piotr Księski. Od niedawna Klub ma w centrum Katowic własny lokal, przydzielony przez władze miasta i wyremontowany własnymi siłami. Jest nawet ścianka wspinaczkowa – nie dla nas, niestety, nie dla nas.
GS/0000 SPRAWY STARSZEJ MŁODZIEŻY 01/2000