GS/0000 ZJAZD STULECIA ZA NAMI 09/2003
[Janusz Onyszkiewicz]
Zjazd otworzył prezes PZA, Janusz Onyszkiewicz. Fot. Janusz Kurczab
Sto lat temu miejscem narodzin naszej organizacji było Zakopane – z ważnym jednak udziałem Krakowa, gdzie w dniu 26 kwietnia 1903 Walne Zgromadzenie TT formalnie wyłoniło swą Sekcję Turystyczną i przyjęło jej statut. W latach 1911–20, 1928–35, 1945–54 Kraków był siedzibą zarządów ST TT, ST PTT, KW i KT PTTK, a ok. 1930 r. stąd przyszły pierwsze impulsy zjednoczeniowe. Tak więc wybór Krakowa na miejsce jubileuszowego Zjazdu nie był przypadkowy. W r. 1903 Zgromadzenie TT, które Sekcję "powołało do życia", obradowało w sali Muzeum Techniczno-Przemysłowego, zaś nasz Zjazd odbył się w sobotę 20 września 2003 w gościnnych murach AWF. Zebranych przywitał prezes Janusz Onyszkiewicz, obrady prowadził Leszek Dumnicki. Po jego bokach zasiedli nestorzy taternictwa, ogarniający pamięcią 70 lat dziejów naszej organizacji: Ryszard W. Schramm (83), Zdzisław Dziędzielewicz (87), Zygmunt Mikiewicz (92) oraz Maciej Mischke (94). Na sali obecni byli niemal wszyscy żyjący exprezesi KW i PZA: Leszek Łącki, Toni Janik, Andrzej Paczkowski, Leszek Cichy i Wojciech Święcicki, był także długoletni sekretarz generalny, Jan Kowalczyk. Nad Jubileuszem honorowy patronat objął prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, którego na Zjeździe reprezentował prezes PKOl, Stanisław S. Paszczyk. Gośćmi byli też prezes PTTK, prof. Janusz Zdebski i przewodniczący Polskiej Konfederacji Sportu, Andrzej Krasucki. Prezes Paszczyk odczytał list Prezydenta RP do Zjazdu.
Po powitaniach i formalnościach zjazdowych, zebrani wysłuchali referatów J. Nyki (odczytała go Anna Milewska) o stu latach dziejów naszej organizacji, Andrzeja Paczkowskiego o polskiej drodze na najwyższe szczyty ("Everest zamiast Liliowego"), Ryszarda W. Schramma o członkach honorowych PZA, także tych, którzy tej godności "nie doczekali", Janusza Baryły o historii polskich zrzeszeń jaskiniowych. Gorącą owacją sala przyjęła narrację Andrzeja Wilczkowskiego "Alpinizm jako sposób na życie" – filozoficzno-psychologiczne rozważania, bogate w nowe myśli i przeplecione nicią subtelnej wilkowskiej ironii. Ryszard W. Schramm odczytał propozycje członkostw honorowych, zaś Leszek Dumnicki – listę osób wyróżnionych Medalem 100-lecia. Wbrew oczekiwaniom, aula AWF nie pękała w szwach, zawiodły zwłaszcza kluby: Komisja Skrutacyjna stwierdziła, że delegatów jest tylko 28, czyli dużo mniej od wymaganego przez statut quorum. Zjazd nie miał więc mocy stanowiącej i był tylko towarzyskim spotkaniem.
W "wolnych wnioskach" Elżbieta Jaworska (SKT) poruszyła wracający od lat problem polskiego cmentarza ofiar Tatr, zaś Wojciech Brański upomniał się o nietracenie z oczu w podsumowaniach historycznych jednego z w ogóle najświetniejszych sukcesów polskiego alpinizmu, mianowicie pierwszych wejść na dziewicze Kangchendzöngi Południową i Środkową (obie po ok. 8500 m!). W kuluarach grotołazi przypominali o polskim rekordzie świata w jaskini Lamprechtsofen (-1632 m), wypracowanym w trakcie cierpliwej 20-letniej penetracji i też przeoczanym w podsumowaniach.
Po części formalnej, odbyło się kilka ilustrowanych przezroczami prelekcji o ogólnym tytule "Dziś i jutro – osiągnięcia i przyszłe cele" – z wystąpieniami Krzysztofa Wielickiego, Jerzego Wali i paru przedstawicieli aktualnej sportowej czołówki. Zjazd zamknęły zawody wspinaczkowe o Puchar Prezesa PZA. Z ramienia Zarządu przygotowania zjazdowe koordynował wiceprezes Jerzy Natkański, gospodynią była Hanna Wiktorowska, imprezą towarzyszącą – efektowna wystawa fotograficzna "Osiągnięcia polskiego alpinizmu", przygotowana przez Mariana Bałę. Medal 100-lecia zaprojektowała Joanna Tępińska-Gondowicz, a wybito go w wersjach brązowej i srebrnej.
[Zygmunt Mikiewicz]
Zygmunt Mikiewicz oraz Bogna i Zbigniew Skoczylasowie. Fot. Janusz Kurczab.
Osobny nurt Zjazdu, nie mniej poruszający, stanowiły kontakty kuluarowe, które były okazją do spotkań z ludźmi z różnych pokoleń i odświeżenia starych górskich przyjaźni, pozwalających z ulgą stwierdzić, że nie tylko z nami czas obchodzi się bez litości. Kameralne przyjęcie odbyło się u Staszka Biela, ogólne – przy gwiazdach i "grilu" – przed hotelem "Sonata". W niedzielne rano żegnaliśmy naszych przyjaciół ze świadomością, że w fetowanym stuleciu mieszczą się także nasze dobre, może najlepsze lata i że oni mieli w nich swój udział. Czy zobaczymy się jeszcze w takim komplecie?
Józef Nyka
GS/0000 LATO W PAKISTANIE 09/2003
Eberhard Jurgalski zebrał całość danych o ruchu minionego lata na pakistańskich 8-tysięcznikach. Jak co roku, pod względem liczby wejść prowadzi najłatwiejszy z wszystkich Gasherbrum II, odwiedzony latem 2003 przez 72 osoby. Na drugim miejscu znajduje się Broad Peak, na który weszło 26 osób należących do 7 wypraw. Najliczniejsi byli Kazachowie (7). Gasherbrum I zdobyło 19 osób, z których 2 (Hiszpan i Argentynka) zginęło w wichurze podczas zejścia. Na Nanga Parbat stanęło 13 alpinistów (7 Kazachów) i 1 alpinistka. Na K2 nie udało się wejść żadnej wyprawie, co w konfrontacji z pozostałymi 8-tysięcznikami pokazuje, o jak wyjątkowo trudną górę chodzi. Aktywne były latem 2003 kobiety. Z ogółem 131 wejść 8-tysięcznych sezonu, 17 (13%) zgarnęły panie, w tym 3 Węgierki i 2 Polki, Sylwia Bukowicka i Anna Czerwińska. 15 lipca na Broad Peaku dopiął swoją Koronę Himalajów Koreańczyk Han Wang-Yong (11. na liście). Na ścianie Diamir Nanga Parbat przybyła nowa droga, a właściwie duży wariant do drogi Kinshofera (Jean-C. Lafaille i Simone Moro). Charakterystyczne dla minionego lata były wejścia seryjne – na 2 lub 3 ośmiotysięczniki, ułatwione w Karakorum skupieniem najwyższych szczytów w ciasnej grupie. Włoski zespół Nives Meroi (f), Roman Benet i Luca Vuerich wszedł na oba Gasherbrumy i Broad Peak w ciągu 20 dni. Były też interesujące wspinaczki na szczyty niższe, przy czym poza wszelką ewidencją pozostaje – bardzo żywa – działalność poniżej 6500 m, nie wymagająca żadnych zezwoleń. Według tabel Eberharda Jurgalskiego, w sumie na szczyty Pakistanu dokonano do tej pory 1515 wejść (z tego przeszło 650 na Gasherbrum II).
GS/0000 NASI W "LA MONTAGNE" 09/2003
Przypominają się dobre czasy, kiedy w każdym zeszycie "La Montagne" starannie robiona "Chronique alpine" przynosiła notatki o polskich sukcesach w górach świata. W numerze 3/2003 ukazała się 10-wierszowa informacja o nowej drodze na zachodniej ścianie Petit Dru (3733 m), przebytej w dniach 18–23 lutego 2003 przez Janusza Gołąba, Stanisława Piecucha i Grzegorza Skorka. Zaczyna się ona na prawo od directe américaine, a kończy przewinięciem na kant ściany północnej. Droga – nazwana "Home Speed Home" – ma 17 oryginalnych wyciągów i trudności jak na zachodnią ścianę Dru umiarkowane: V, A3. Jest to druga polska droga na Petit Dru – pierwszą była bardziej samodzielna "Petit Jean" na północnej ścianie, którą 30 lat wcześniej poprowadzili Jerzy Kukuczka, Wojtek Kurtyka i Marek Łukaszewski 6 i 7 sierpnia 1973 roku.
Władysław Janowski, Filadelfia: Do notki "Nasi w La Montagne" chciałbym wnieść uzupełnienie. Otóż jest jeszcze jedna polska droga na (zachodniej ścianie) Petit Dru o nazwie l'Esprit d'Escalier. Zrobiona została latem 1983 r. przez Jana Fiałkowskiego, Marka Danielaka i Jacka Kozaczkiewicza w dniach 27 VIII – 1 IX. Trudności VI A3. Zdaje się że dotąd pozostaje ona niepowtórzona. Jej opis zamieścił "High" nr 209 z kwietnia 2000 roku. [Wcześniej droga była też wzmiankowana w "Taterniku" 2/1983 s.75 i 1/1984 s. 40 (schemat) jednak jako "wariant" z trudnościami IV A1. Dwaj uczestnicy przejścia już niestety nie żyją. Red.]
GS/0000 HITY HIMALAJSKIEJ JESIENI 09/2003
Oprócz 8-tysięcznej "normalki", będziemy w najbliższych tygodniach śledzili kilka ciekawych przedsięwzięć sportowych. Na południowej ścianie Shisha Pangmy nowe drogi planują wyprawy słoweńska i francuska GMHM. Walerij Babanow zmienił partnera (nowym jest Jurij Koszelenko) i po raz trzeci próbuje szczęścia na południowo-zachodnim filarze dziewiczej Nuptse East (7804 m). Silna ekipa rosyjska z programu "Stieny Mira" rozwiązuje stary problem direttissimy północnej ściany Jannu. Po dwóch wypadkach (jeden wymagał ścianowej interwencji helikoptera) wspinacze dotarli w końcu września do wysokości 7000 m. Równie ambitny zamiar ma wyprawa czeska Jiřiego Nováka na Annapurnę IV (7525 m). Dwójka chce poprowadzić drogę zawrotnym filarem południowo-zachodnim, czwórka wejść na szczyt również dziewiczą granią zachodnią. Inna czeska wyprawa wspina się na dotąd niezdobyty Shartse II (7590 m) w rejonie Everestu. Planowany jest zjazd na nartach ze szczytu. Na Everest wchodzi Amerykanka Maegan Carney, która chce powtórzyć narciarski rekord Karničara, tyle że w damskim wydaniu. Życzmy wszystkim sukcesów, a szczególnie zdrowych powrotów. Więcej informacji na ten temat podaje nasza "Gazetka Górska".
[Jannu]
Direttissima północnej ściany Jannu
GS/0000 WYSOKOŚĆ MONT BLANC 09/2003
"Le Dauphiné Libéré" z 10 września zajmuje się problemem wysokości Mont Blanc, który od paru lat znów przyciąga uwagę naukowców. Długo używaliśmy koty 4807 m, od 8 września weszła na mapy wysokość 4810,4 m – z błędem w granicach 10 cm. Na skałkach w rejonie szczytu umieszczony został precyzyjny reper. Ale areopag geometrów, geografów i geologów nie zadowala się tym. Postanowili oni ponawiać badania co 2 lata, aby uchwycić dynamikę zmian w pionowym i poziomym położeniu czubka Europy. Program studiów obejmuje też ew. zależność tempa dźwigania się góry od zjawisk meteorologicznych, w szczególności rocznych sum opadów. W dniach 5 i 6 września 2003 przeprowadzono nową serię pomiarów – z zastosowaniem urządzeń GPS, fotogrametrii i tradycyjnej triangulacji. Wyniki mają zostać ogłoszone 17 października, przy okazji table ronde w Saint-Gervais. Badacze są zdania, że wskutek ruchu płyt kontynentalnych Mont Blanc dźwiga się w tempie 2–3 mm rocznie, przesuwa się też w płaszczyźnie poziomej, nie wiadomo jednak, w jakim kierunku. Nieco więcej będziemy wiedzieli w r. 2005 a jeszcze więcej za 10 lat, kiedy suma obserwacji będzie większa i zmiany wyraźniej uchwytne.
Teddy Wowkonowicz, Chamonix.
GS/0000 KRAKOWSKIE ROZSTANIA 09/2003
Czarna seria w naszym Klubie nie chce się skończyć. W tym roku odeszli już Jan Józef Szczepański (GS 03/03), Staszek Worwa (GS 04/03), Wojtek Truszkowski (GS 06/03), Juli Szumski (GS 08/03), Basia Polaczek-Kondracka, a ostatnio – Andziu Grabianowski. Z trochę młodszych: Jacek Jasiński, zwany Półkmieciem. Wojciech Truszkowski wspinał się od r. 1949, jego starszy brat, Andrzej, bohater "Direttissimy" Długosza, pozostał jako ostatni z czterech braci Truszkowskich. Nad grobem Wojtka przemówił Karol Jakubowski i zebrani dowiedzieli się, że Zmarły był także taternikiem z wcale pokaźnym dorobkiem trudnych dróg. Barbara Polaczek-Kornecka była duszą naszego krakowskiego towarzystwa seniorskiego, jedną z "7 Baś", które wspólnie świętowały w naszym Klubie Barburkę. Wspinała się w latach pięćdziesiątych, wiosłowała, jeździła na nartach. Z wykształcenia była mikrobiologiem (dr), lata całe pracowała w laboratorium bakteriologicznym Szpitala im. Narutowicza. Uczestniczyła we wszystkich chyba zlotach seniorów nad Morskim Okiem, w ostatnim już w nienajlepszej formie. Pochowaliśmy ją 11 września na cmentarzu Rakowickim – w dwa tygodnie po Julim Szumskim... Jako ostatni opuścił nas 27 września Andrzej Grabianowski, dr nauk technicznych, wieloletni pracownik naukowy Instytutu Podstaw Metalurgii PAN. Obok taternictwa uprawiał też narciarstwo. Miał 73 lata. U ks. Malińskiego (Wizytki na Krowoderskiej) zamówiłam mszę św. za dusze wszystkich naszych zmarłych kolegów – zostanie ona odprawiona 3 listopada o godz. 18.
Barbara Morawska-Nowak
GS/0000 JAK MINĘŁO LATO? 09/2003
Iwa Momatiuk-Eastcott
Właśnie wróciliśmy z Alaski. Lato było tu dziwne, bardzo mokre i zapleśniałe na wschodzie, bardzo suche (i masa pożarów lasów) na zachodzie kraju. Ale misie typu grizzly znakomite, nadal bardzo zębate i pazurzaste, jak trzeba. Odwiedziliśmy po drodze Andrzeja Nowackiego, jego żonę Annę i trzy wspaniałe psy.
Wojciech Święcicki
Urlop spędziłem częściowo nad Morskim Okiem, częściowo na Słowacji (Śląski Dom jest tak zaniedbany, że właściwie uciekłem stamtąd rozczarowny wszystkim po kolei). Potem wybrałem się jeszcze z żoną na Bornholm na rowery. Film ze spotkania seniorów oglądałem i uśmiałem się serdecznie, kiedy Maniek Bała opowiadał, że wszyscy Afgańczycy w okularach, o blond włosach i do tego niewysocy, to z pewnością potomstwo Staszka Biela. Wybieram się oczywiście na zjazd do Krakowa, w końcu z tych 100 lat polskiego alpinizmu przypada na mnie równiutko ⅓, więc mam prawo do wspomnień.
GS/0000 Z CZECH I SŁOWACJI 09/2003
GS/0000 TO I OWO 09/2003