GS/0000 75 LAT TEMU 04/2014
BRUNATNY ALPENVEREIN 1939–1944
[Großglockner, 1942]
Großglockner, styczeń 1942. Ratownicy Luftwaffe ćwiczą zwózkę rannego z pomocą windy Grammingera.
W tym roku mija 75 lat od ataku Niemiec na Polskę i od wybuchu II Wojny Światowej. Z końcem lata media przypomną wydarzenia polityczne i wojskowe, my spróbujmy rzucić okiem na to, jak w wojnę angażowali się nasi koledzy górscy z Deutscher Alpenverein. W roczniku "Zeitschrift des DAV", wydawanym do roku 1942, artykuły mają neutralny charakter i wojny się nie odczuwa. Wyjątek stanowi zamieszczony w tomie 73 materiał o "odzyskanych" Alpach Julijskich, zresztą utrzymany w spokojnym tonie. Bardziej bojowy nastrój panuje w "Bergsteigerze", a jeszcze gorętszy w "Mitteilungen des DAV", wychodzących w coraz to chudszych edycjach do końca 1943 roku. Duch nazistowski i tematyka wojenna są w nich mocno obecne, a główną misją Deutscher Alpenverein staje się edukowanie dla armii zaprawionych w górskich trudach żołnierzy. "Wspinanie idealnym przygotowaniem do służby frontowej" – głosi tytuł artykułu w "Deutsche Allgemeine Zeitung". Prezesem DAV jest minister dr Artur Seyß-Inquart (stracony w r. 1946 po Norymberdze), którego depesza do Führera na otwarcie Walnego Zjazdu w Grazu w dniu 30 lipca 1939 r., przez delegatów przyjęta "niemilknącą burzą oklasków", obrazuje oficjalny stosunek DAV do brunatnej rzeczywistości:
Mein Führer! Mój Wodzu! Z miasta Graz pozdrawia Pana, mój Wodzu, 65. Walne Zgromadzenie Deutscher Alpenverein, towarzystwa zrzeszającego wszystkich niemieckich alpinistów, stojących przy Panu w świadomie bojowej postawie, w miłości Ojczyzny i w wypróbowanej wierności i woli pójścia za Panem, mój Wodzu! Heil, mein Führer!
Dwa miesiące później na fronty rozpętanej przez Hitlera wojny ruszają strzelcy górscy Wehrmachtu i Waffen SS, wyrusza też cały Alpenkorps Wehrmachtu (XVIII Armeekorps), zasilany przez DAV wartościowymi kadrami. Formacje te uczestniczą w kampanii wrześniowej, później walczą pod Narwikiem (także z Polakami), w Jurze we Francji, na Bałkanach, a w r. 1942 wsławiają się na Kaukazie. Już w r. 1940 pojawia się książka "Alpenkorps in Polen". "To – pisze jej recenzent – czego na chwałę niemieckiego oręża dokonali chłopcy z szarotkami podczas »kampanii 18 dni« w Polsce, to w książce ożywa w porywających relacjach, których dostarczyli oficerowie i szeregowcy jako świadectwa chlubnych bojów w górach Tatr Wysokich, przed Przemyślem i we Lwowie." O tym, jak "walczyli" Alpenjäger w Tatrach pamiętamy.
[Paul Bauer]
Paul Bauer (1896–1990)
Wybitni alpiniści byli dowódcami różnych szczebli. Całością Gebirgstruppen dowodził członek honorowy DAV, gen. Eduard Dietl, zaś I Dywizją Górską – gen. Kübler, który chwalił swoich żołnierzy – "w przewadze synów Alp i zapalonych alpinistów" – za "wyróżniającą się waleczność podczas kampanii polskiej". Wiceprezes DAV, słynny himalaista Paul Bauer, kierownik wypraw na Nanga Parbat i Kangchendzöngę, w r. 1933 gościnnie przyjmowany w Krakowie i Warszawie, we wrześniu dowodził kompanią Gebirgsjäger. 29 września 1939 pisał do kolegów w Rzeszy: "Po zwycięskim marszu na Lwów i po zaciętych walkach z daleko przeważającymi siłami wroga (...), jesteśmy już w drodze powrotnej (...). Mimo dużych strat w mojej kompanii i wielkich trudów, wszystko zniosłem dobrze. Serdecznie pozdrawiam panów w VA i HA. Heil Hitler! Paul Bauer". W tym samym czasie eksplorator Wilder Kaiser i znany autor podręczników wspinaczkowych, Franz Nieberl, patrolował granicę zachodnią Reichu i donosił w liście, że jako "65-letni leutnant jest dumny z tego, że ma możność (...) uczestniczyć w wielkim dziele, i to wcale nie na tyłach." Wracając do Bauera: w sierpniu 1939 r. gościł on na Spiszu, 5 sierpnia wygłosił odczyt w Kieżmarku, po którym odśpiewano "Deutschland, Deutschland" i "Horst-Wessel-Lied" (Karpathen-Post 12 VIII 1939). Uzasadnione wydaje się podejrzenie, że była to misja zwiadowcza – wszak za 3 tygodnie jego pułk miał tędy forsować polską granicę.
[instruktor DAV]
Zmobilizowany instruktor DAV uczy chłopców z Berg-Hitlerjugend wiązania się liną.
Alpiniści w mundurach feldgrau nie próżnowali sportowo i na zdobytych terenach szukali górskich problemów. W roczniku 1940–41 "Mitteilungen" mamy opisy kilku wejść w Norwegii. We wrześniu 1941 strzelcy górscy Schrempf (por.) i Novotni wchodzą w 30 godzin 600-metrową pn.-wsch. ścianą Rombakstøtta nad Narwikiem (I wejście, VI). Trzej żołnierze, członkowie DAV, pokonują ścianami (810 i 400 m, 22 i 24 godziny wspinania) dwa dziewicze szczyty: Lørfjelltinfjellet (1260 m) i Dronthjemfjellet, na których zatykają Hakenkreuzflagge. Na jednym z urwisk malują czerwoną farbą swastykę. Są wejścia w górach Bałkanów, są też liczne urlopowe wspinaczki w Alpach. Tak np. w połowie lutego 1941 SS-Sturmmann Fritz Kasparek (Eigernordwand w r. 1938) z 2 towarzyszami robi w 3 dni 1. zimowe przejście pn. ściany Hochtor w Gesäuse. Osobny rodzaj górskiej działalności stanowiło symboliczne zdobywanie najwyższych szczytów podbijanych krajów. 16 kwietnia 1941 7-osobowy patrol rozwija Reichskriegsflagge na Olimpie. Powrót komplikuje śnieżna zadymka. Na Elbrusie dochodzi do zmagań na sztandary: hitlerowską płachtę po pewnym czasie zdziera alpinistyczny patrol radziecki. Jak podają "Mitteilungen", wejścia niemieckiego 21 sierpnia 1942 r. dokonują znani bawarscy wspinacze, kapitanowie Groth i Gämmerler, a z nimi reporter Gorter oraz dwaj himalaiści, pamiętani z Nanga Parbat i Kangchendzöngi – Hans Ertl (także filmowiec) i lekarz dr Karl von Kraus. O obu wyczynach donosił "Goniec Krakowski" w dniach 22 kwietnia 1941 ("Flaga niemiecka powiewa na Olimpie") i 28 sierpnia 1942 ("Pokonanie góry Elbrus").
"Mitteilungen DAV" w specjalnej kolumnie odnotowują ordery przyznawane na polu walki alpinistom. Pierwszy w kadrze oficerskiej Wehrmachtu Krzyż Rycerski odbiera alpinista por. Josef Stolz, autor nowych dróg na Hohe Wand i na Schneeberg, za bohaterstwo przy szturmie Fortu nr 2 w Warszawie. Wspomniany Paul Bauer otrzyma Żelazny Krzyż I klasy ze Srebrną Klamrą za sukcesy w Polsce i we Francji, gdzie jego kompania ujęła 3 generałów. Pojawiają się też wojskowe odznaczenia "z mieczami" bułgarskie (Hans Barobek) i rumuńskie (kpt. Karl Bucher). Do wiosny 1942 zaszczytne Krzyże Rycerskie zdobiły już piersi 30 alpinistów. Obszerne kroniki zmarłych żegnają poległych kolegów, często ludzi o ogólnie znanych nazwiskach. W "Mitteilungen" 11/1941 mamy opis ostatniego dnia Ludwiga Vörga (30), najmłodszego ze zdobywców Eiger-Nordwand w lipcu 1938 roku. Zginął on 21 lub 22 czerwca 1941, atakując sowieckie linie granatami i miotaczem ognia. Był to jego pierwszy kontakt frontowy.
[Gebirgsjager]
Patrol Gebirgsjäger w Kaukazie. Fot. Metzler "Wiener Illustrierte" 1942.
Ruch turystyczny w Alpach był mimo wojny duży, a schroniska w sezonie przepełnione. Licznie widziało się żołnierzy. Alpiniści niemieccy bratali się z alpinistami włoskimi, słynni Alpini walczyli na froncie wschodnim, na Słowacji DAV otaczał opieką niemiecki Karpatenverein. Delegacje z Reichu uczestniczyły w Walnych Zjazdach KV, niemiecka Straż Górska pomagała w szkoleniu tatrzańskich ratowników. Kursy prowadził w Śląskim Domu szef wiedeńskiej Bergwacht Adolf Roßberger – we wrześniu 1940 wraz z drem Karlem Prusikiem a w jesieni 1941 z Ludwigiem Grammingerem, który demonstrował swoje rewelacyjne wynalazki. KV otrzymał w darze od DAV najnowszy sprzęt ratowniczy, w tym świeże "patenty" Grammingera. Znany działacz spiski Alfred Groß (do wojny i po wojnie Grósz) wygłaszał w Reichu odczyty o Tatrach.
Za niemieckimi zdobyczami szły zmiany organizacyjne. Pod skrzydła DAV z radością wróciły jego "wierne" sekcje sudeckie, swastyka pojawiła się na siedzibie Sekcji DAV w Pradze (założonej już w r. 1870). W Polsce jako pierwsza odżyła sekcja (Zweig) Katowice, która zawiązała się w r. 1909 i miała ok. 250 członków, jednak "pod polskim jarzmem" została oderwana od DAV a w latach 30. uśmiercona. Jej "Kattowitzer Hütte" w Alpach w Maltatal, oddana w zarząd Zweig Graz, w r. 1940 wróciła do rąk koła Katowice. Jako nowa powstała sekcja DAV w Łodzi (1942), odnowiła też żywot Sekcja Poznań (19 VII 1942). Ta druga zrzeszała przeszło 100 członków. Po rocznych przygotowaniach, dopiero wiosną 1943 ruszyła sekcja DAV w Krakowie (Zweig Krakau), a do jej założycieli należeli gubernator Hans Frank i sekretarz stanu Bühler. Sekcja miała m.in. szkolić narybek górski dla armii, powierzono jej też nadzór nad ratownictwem w Tatrach.
Przypominamy te dawno zapomniane sprawy z rocznicowej okazji – w wielkim skrócie, nie ma bowiem na naszych łamach miejsca na pełniejsze zobrazowanie tej tak ciekawej górsko-wojennej tematyki – dotąd u nas nie opracowanej ani historycznie, ani publicystycznie, a bez wątpienia zasługującej na szczegółowszą prezentację.
Józef Nyka
GS/0000 ZAPAMIĘTANE SPOTKANIE 04/2014
Mieszkam od paru lat w Madrycie i jestem członkiem najstarszego z tutejszych klubów, RSEA Peñalara, do którego należy też Carlos Soria. W klubowym kwartalniku "Peñalara" ukazał się ostatnio ciekawy artykuł, zatytułowany "Los guerreros del hielo" a poświęcony głównie sukcesom polskich "lodowych wojowników" w górach Azji. Autor, Pedro Nicolás, opisuje też spotkanie w r. 1982 pod Huascaranem z wyprawą KW Zakopane (Lech Korniszewski, Bogusław Probulski, Maciej Berbeka, Maciej Pawlikowski i inni). Artykuł jest bardzo ciepły i szczerze polonofilski, a jego wartość podnoszą historyczne już zdjęcia. Przypis na końcu informuje o tragicznej śmierci Maćka Berbeki na Broad Peaku. Autor pisał o tym spotkaniu już 2 lata temu w internecie, widać wyraźnie, że wspólne dni z kolegami z Zakopanego w Andach a potem w Limie utkwiły mu głęboko w pamięci i cały czas miło je wspomina. Artykuł zasługiwałby na spolszczenie.
Karol Piotrowski
[Penalara]
GS/0000 LOVE STORY SPOD TATR 04/2014
Słowackie pismo "Tatranský dvojtyždennik" od dłuższego czasu serwuje czytelnikom serial obyczajowy. Jego bohaterem jest orlik krzykliwy o imieniu Arnold, którego liptowskie gniazdo w ubiegłym roku "podglądała" kamera zarządu (Spravy) TANAP. Sympatyczny ptak został wyposażony w nadajnik, dzięki czemu internauci mogli śledzić jego lot w ciepłe strony, a potem poczynania na południu kontynentu afrykańskiego, gdzie spędzał zimę. W marcu Arnold wyruszył w drogę powrotną do domu – miał do pokonania 8000 km i każdego dnia przemieszczał się o około 300 km. W międzyczasie montowano nową kamerę przy jego gnieździe, gdyż wichura złamała drzewo z dotychczasowym nadajnikiem. Jako pierwsza pojawiła się pod Tatrami partnerka Arnolda. On sam przyleciał dopiero 22 kwietnia. Niestety w rejonie gniazda zastał żonę z nowym młodszym partnerem... Ptaki stoczyły walkę – najpierw w powietrzu, a potem na ziemi. Gniazdo pozostało puste. Fanowie Arnolda niecierpliwie czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Ostatnie doniesienia, z 26 kwietnia, są optymistyczne – widziano go w locie godowym z nową "konkubiną".
Monika Nyczanka
GS/0000 JESZCZE O KOLEDZE KAROLU 04/2014
Po publikacji notatki Aleksandra Kwiatkowskiego o Karolu Modzelewskim otrzymaliśmy listy od Władka Janowskiego i Janusza Kulisia. Władek widział w biurze KW Wrocław nieodebraną legitymację klubową ("legitkę") Karola Modzelewskiego, pamięta też jego wpisy w książce meldunkowej lub pamiątkowej Chatki pod Śmielcem, z czego wynika, że bywał jako turysta lub wspinacz w Śnieżnych Kotłach. Janusz Kuliś jako ówczesny prezes KW Wrocław wspomina, że gdzieś około 1978–79 r. w czasie zebrania zarządu zgłosił się do niego Karol z podaniem o przyjęcie do Klubu, popartym chyba przez Bogdana Jankowskiego i Kazka Głazka. Podanie zostało załatwione pozytywnie, niestety dokumentację pochłonęły odmęty pamiętnej powodzi. Nazwisko Modzelewskiego już niebawem miało stać się głośne – i to z powodów wcale nie górskich.
GS/0000 POŻEGNANIA 04/2014
GS/0000 HISTORIA, KULTURA 04/2014
GS/0000 VARIA 04/2014