GS/0000 LORD HUNT NIE ZYJE 11/1998
Nie byl alpinista wybitnym w sensie osiagniec sportowych, mimo to jednak – m.in. dzieki swej wyrazistej osobowosci – przez nieomal pol wieku nalezal do absolutnie czolowych postaci wysokogorskiej sceny. Urodzony 22 czerwca 1910 roku w Simla w Indiach, John Henry Cecil Hunt wybral kariere wojskowa, dochodzac do wysokich oficerskich godnosci. Przed wojna sluzyl w Indiach i Burmie, zas w czasie wojny – w Afryce Polnocnej i Wloszech. W Alpach mial za soba takie tury, jak gran Younga na Breithornie, Sentinelle Rouge na flance Brenva czy trawersowanie Meije. W r. 1935 byl czlonkiem smialej proby Jamesa Wallera na Saltoro Kangri (7742 m – do 7530 m), jesienia 1937 – wraz z C. Reggie Cooke – eksplorowal obrzeza masywu Kangchenjungi i wszedl jako pierwszy na SW wierzcholek Nepal Peak (7180 tez 6910 m). O obu wyprawach pisal w "Himalayan Journal" 1936 i 1938. Jako kandydat do wyprawy na Everest w r. 1936 odpadl – zdyskwalifikowany przez Komisje Medyczna. Ukoronowaniem jego gorskiej kariery bylo powierzenie mu kierownictwa wyprawy na Mount Everest w r. 1953, ktorej efektowne zwyciestwo zapewnilo mu dozywotnia slawe i tytul szlachecki (do grona lordow wszedl w r. 1966). W r. 1956 opuscil szeregi armii – angazowal sie odtad w rozne misje spoleczne, m.in. w przebijanie "zelaznej kurtyny". W r. 1958 doprowadzil do wyjazdu alpinistow angielskich w Kaukaz – pierwszego wowczas szerszego kontaktu alpinizmu radzieckiego z Zachodem. W 1962 kierowal zwycieska i tragiczna British-Soviet Pamirs Expedition, uczestniczac w I wejsciu na P. 5754 m (Pik Konkordia). W latach 1964 i 1965 odwiedzal Polske i byl zachwycony Tatrami, w ktore za drugim razem – najpierw w czesc slowacka – przywiozl duza grupe brytyjskiej mlodziezy (25 osob + 14 "senior party"). Wspinal sie m.in. na Mnichu i na grani Koscielca ("Taternik" 3–4/1964, 3–4/1965), a jednym z jego partnerow byl Andrzej Kus, z ktorym potem korespondowal do ostatnich lat zycia. Spotykalismy go tez czesto jako przedstawiciela Anglii na swiatowych imprezach, byl dzialaczem wielu organizacji i fundacji, m.in. prezesem Alpine Club (1956–58), Climber's Club, British Mountaineering Council, Royal Geographical Society (1978–80). Jego wielokrotnie wznawiana i tlumaczona ksiazka "The Ascent of Everest" (1953, polskie wydanie 1956 w przekladzie Jana Szczepanskiego) jest klasyczna pozycja literatury wyprawowej, licznych czytelnikow mialy jego dalsze ksiazki – "Our Everest Adventure" (1954), "My Favourite Mountaineering Stories" (1978), autobiografia "Life is Meeting" (1978) czy napisany wespol z Christopherem Brasherem reportaz z Pamiru "The Red Snows" (1960). O Tatrach oglosil kilka artykulow, m.in. w "The Alpine Journal" 1966 The Tatras in September, 1965 oraz w "The Geographical Magazine" 12/1966 Climbers in the Tatras (ze zdjeciami Alfreda Gregory'ego). W r. 1967 otrzymal godnosc czlonka honorowego KW (pozniej tez PZA), ktorej – jako jedyny z zagranicznych czlonkow honorowych – zrzekl sie w grudniu 1981 roku na wiesc o ogloszeniu stanu wojennego. Po paru latach i rozmowach z przedstawicielami Zwiazku, glownie Andrzejem Paczkowskim, rezygnacje wycofal, nigdy tez nie oslabil przyjazni z alpinistami polskimi, ktorych krytyczny stosunek do rezimu byl mu dobrze wiadomy. O jego smierci w dniu 7 listopada 1998 roku doniosly nasze media, na lamach "Rzeczpospolitej" z 13 listopada pozegnal go w obszernym i cieplym wspomnieniu Andrzej Zawada. (jn)
GS/0000 SAMOTNIE SCIANA EL CAPITANA 11/1998
Minionej jesieni Jacek Czyz przeszedl samotnie droge Zenyatta Mondatta na El Capitan w Yosemite w Kalifornii. Czyz jest pierwszym Polakiem, ktoremu udalo sie pokonac solo slynna sciane, i to niezwykle trudna i niebezpieczna droga. Jej hakowe A5 z pierwszego przejscia, to dzisiaj modernistyczne A4, wystepujace na 5 z ogolem 16 wyciagow. Droga jest hakowa, odcinki klasyczne lacznie siegaja zaledwie 50 m. Pierwszego przejscia dokonal z tow. Jim Bridwell – legendarna postac Doliny – w roku 1981, zas przejscie Czyza jest przypuszczalnie dopiero trzecim samotnym.
Jacek wszedl w sciane 14 pazdziernika, caly bagaz (w tym zapas wody) wazyl 95 kg. W ciagu 4 dni poruszal sie w tempie dwu wyciagow dziennie, niestety, na 7. wyciagu doszlo do groznego wypadku: zwykle obsuniecie sie z hakiem w terenie A2 zakonczylo sie 25-metrowym upadkiem. Przyczyna tak dlugiego lotu byl przyrzad asekuracyjny "soloist", ktorego – jak sam przyznal – nie zabezpieczyl zgodnie z zaleceniem producenta i ktory zacisnal sie dopiero w polowie liny. Na domiar zlego, w trakcie porzadkowania sprzetu po wypadku, jedna ze zwisajacych lin zaklinowala sie na 40. metrze i nie mozna jej bylo uwolnic. Wspinacz odcial ja wiec mlotkiem i odzyskal, a cala operacja odbywala sie w przewieszonym terenie i w bliskosci mogacej spasc niestabilnej skalnej pletwy. "Zawsze mnie nurtowalo – wspomina – po co ludzie biora w sciane noz. Pojalem to dopiero teraz."
Choc nieco zszokowany, potluczony i zmeczony, Jacek czul sie na tyle dobrze, ze mogl podjac dalsza wspinaczke. Poruszal sie jednak odtad bardzo ostroznie, a tempo zmalalo do 1 wyciagu dziennie. Ostatecznie przejscie zakonczyl po 10 dniach i ok. 100 godzinach efektywnego wspinania. W dniu 23 pazdziernika wieczorem zameldowal sie z gory, bedac ciagle w dobrej formie fizycznej i psychicznej. Zszedl z El Capa taszczac caly swoj dobytek – czesciowo zjazdami, z ktorych 3 odbyl w towarzystwie przypadkowo spotkanego zespolu amerykanskiego. Pogoda, dotychczas bardzo ladna, w nocy kompletnie sie zepsula, przynoszac opady sniegu w wyzszych partiach gor. Wyczyn Jacka Czyza nalezy zaliczyc do paru najciekawszych dokonan naszych wspinaczy w wielkich scianach na przestrzeni ostatnich lat.
Wladyslaw Janowski
GS/0000 1873 CZY 1874? 11/1998
Zrzeszenia nawiazujace do tradycji dawnego Towarzystwa Tatrzanskiego (TT) obchodza w tym roku jubileusz 125-lecia powstania tej zasluzonej organizacji, czynia to jednak z wyprzedzeniem, bo przeciez TT jako formalne towarzystwo stalo sie cialem dopiero w maju 1874 roku. W swym "Zarysie dzialalnosci Towarzystwa Tatrzanskiego (...) od roku 1874 do r. 1883" ("Pamietnik TT" 1885) pisze swiadek jego poczatkow, Leopold Swierz (s. 94): "Towarzystwo Tatrzanskie zalozone 10 maja 1874 r. zajmuje na 80 istniejacych Towarzystw alpejskich 20 miejsce co do czasu powstania." Wegierskie Towarzystwo Karpackie znajduje sie na miejscu 16. W samym Towarzystwie Tatrzanskim jubileusze obchodzono liczac od r. 1874. Jego 25-lecie odnotowuje "Pamietnik TT" 1900 na s. 3 nastepujacymi slowy: "Dnia 10 maja 1899 r. uplynelo 25 lat, kiedy na podstawie statutu zatwierdzonego rozporzadzeniem c.k. Namiestnictwa we Lwowie z d. 19 marca 1874 L.11734 czlonkowie zalozyciele zawiazali w muzeum techniczno-przemyslowym w Krakowie galicyjskie Towarzystwo Tatrzanskie z siedziba Zarzadu w Nowym Targu (w ktorym sie nie odbylo ani jedno posiedzenie)." Podobnie wypowiada sie "Przeglad Zakopianski" z 3 maja 1900 r. (s. 143): "Dnia 10 maja 1899 roku uplynelo 25 lat, kiedy na podstawie statutow zatwierdzonych przez Namiestnictwo grono zalozycieli zawiazalo w Krakowie Galicyjskie Towarzystwo Tatrzanskie z siedziba w Nowym Targu". Rok 1874 jako poczatek TT wymieniali tak powazni znawcy, jak np. Stanislaw Eljasz-Radzikowski ("Poglad na Tatry" 1900), Janusz Chmielowski ("Przewodnik po Tatrach" 1907), Zygmunt Klemensiewicz ("Zasady taternictwa" 1913). Do r. 1873 zaczeto sie odwolywac dopiero po wymarciu ludzi pamietajacych narodziny organizacji. Od r. 1909 na okladce "Pamietnika" pojawil sie dopisek "Rok zalozenia 1873", co nota bene wywolywalo wrazenie, ze mowa o powstaniu rocznika a nie Towarzystwa Tatrzanskiego. W r. 1913 na progu lata urzadzono huczne uroczystosci jubileuszu TT, choc w okolicznosciowej broszurze dr Wladyslaw Szajnocha stwierdzil wyraznie, ze swiecone jest nie 40-lecie zalozenia, lecz "powstania mysli zawiazania Towarzystwa Tatrzanskiego". Impreza w Krakowie odbyla sie 28 czerwca, w Zakopanem – 3 sierpnia (Pamietnik TT 1914 s. LVIII). Rozgrzeszono sie pokretnym stwierdzeniem, ze "oficjalnym rokiem powstania Towarzystwa jest r. 1874, projekt jednak i organizacja wewnetrzna nastapily w 1873, ten zatem rok, a nie dzien urzedowej sankcji uwazac nalezy za wlasciwa date zawiazku Towarzystwa" ("Taternik" 2/1913 s. 44). Po I wojnie swiatowej – juz w PTT – 50-lecie organizacji swietowano 5 sierpnia 1923 r. w hotelu "Morskie Oko" w Zakopanem – z udzialem Prezydenta RP, Stanislawa Wojciechowskiego ("Wierchy" 1924 s. 239), 75-lecie zas 7 i 8 sierpnia 1948 r. – rowniez w Zakopanem ("Wierchy" 1949 s. 125). Daty obu uroczystosci wskazuja na to, ze za moment zalozenia Towarzystwa uznano nie zebranie zalozycielskie, nawet nie podpisanie statutu (formalnie 31 grudnia 1873), lecz ow bankiet zakopianski i "rzucenie mysli" przez Plawickiego, co zarowno z prawnego, jak i zwyczajowego punktu widzenia stanowilo moment bez wiekszego znaczenia. Dzisiejsi dzialacze odziedziczyli taka tradycje i kontynuuja ja w dobrej wierze, nie wglebiajac sie w motywacje i prawne szczegoly sprzed przeszlo wieku.
W tym przymykaniu oka na fakty kiedys chodzilo o miejsce TT w swiatowym kalendarium powstawania organizacji, zwlaszcza o wyprzedzenie dzialaczy wegierskich, ktorych przewagi w tym wzgledzie nasi dziadowie nie mogli scierpiec. A przeciez pomysl w zakopianskim "Zwierzyncu" (nie w dworze Eichborna, jak sie niekiedy pisze) padl pod wplywem aktywnosci organizacyjnej Wegrow, nie mozna wiec twierdzic, ze narodziny TT "wyprzedzily o kilka dni" powstanie Magyrorszagi Karpategyesulet. Stawia sie wowczas obok siebie dwa rozne jakosciowo zdarzenia: "podanie mysli zawiazania towarzystwa" w Zakopanem przez Feliksa Plawickiego w dniu 3 sierpnia 1873 i formalne zebranie zalozycielskie w Szmeksie 10 sierpnia 1873, ktore powolalo do zycia MKE – z nazwa organizacji, statutem, prezesem, zarzadem, siedziba, 200 czlonkami itp. "Mysl" zalozenia towarzystwa zrodzila sie zreszta duzo wczesniej, bo juz w latach 1869 i 1871, i to w kregach dzialaczy austriackich (Heinrich Wallmann i Gustav Jager), a ogloszony przez nich wegierski, niemiecki i polski (!) apel zawieral nie tylko zarys programu i struktury towarzystwa, ale nawet pomysly odnosnie jego finansowania (Alfred Grosz "Die Hohe Tatra" 1961 s. 19–20). W tym samym czasie (1871) Julius Zimmermann z Kiezmarku wystapil z postulatem zawiazania wegierskiego towarzystwa karpackiego – inspiracji bylo wiec pod dostatkiem. Rywalizacja polsko-wegierska na tym tle, zrozumiala w sytuacji zaborow, dzis przeszla juz do historii i z prob dalszego jej podtrzymywania nalezaloby wycofac sie co rychlej. Bowiem stosujac taka sofistyke, trzeba by takze daty powstania innych organizacji cofnac o rok lub kilka lat – Sekcji Turystycznej TT (do sierpnia 1902), Klubu Wysokogorskiego (do lat 1932–33), PTTK ("mysli" o polaczeniu z lat przedwojennych), PZA (do r. 1973), Polskiego Klubu Gorskiego itd. itd. Rowniez Polski Zwiazek Alpinizmu jest – poprzez ST TT i KW – jedna z galezi wyroslych z pnia Towarzystwa Tatrzanskiego, o czym postaramy sie przypomniec w przyszlym roku. (Jozef Nyka)
GS/0000 DR HAB. ANDRZEJ MATUSZYK 11/1998
3 wrzesnia 1998 r. na Wydziale Wychowania Fizycznego krakowskiej AWF odbylo sie kolokwium habilitacyjne dra Andrzeja Matuszyka, kierownika tamtejszego Zakladu Alpinizmu. Podstawa byla jego rozprawa pt. "Humanistyczne podstawy teorii sportow przestrzeni na przykladzie alpinizmu" (opublikowana w serii "Studia i monografie AWF w Krakowie", Krakow 1998). Grono recenzentow stanowili prof. Jacek Kolbuszewski (Instytut Filologii Polskiej UWr.), prof. Jozef Lipiec (Instytut Filozofii UJ) oraz rektor AWF w Warszawie, prof. Henryk Sozanski (Katedra Teorii Sportu). Jest to pierwsza w naszym kraju rozprawa habilitacyjna z alpinizmu, a dr Andrzej Matuszyk (w r. 1980 takze pierwszy doktor z alpinizmu, na podstawie pracy o Staszicu) staje sie historycznie drugim w naszym kraju samodzielnym pracownikiem naukowym w tej dziedzinie. Dolaczamy sie do gratulacji, ale choc wynik glosowania (tajny) byl jednoznaczny, wypada jeszcze poczekac na zatwierdzenie przez CKK.
Przypomnijmy tez, ze pierwszym samodzielnym pracownikiem naukowym w dziedzinie naszego sportu byl poprzedni kierownik i zarazem tworca Zakladu Alpinizmu, prof. Ryszard Koziol, ktory habilitowal sie na AGH z automatyki (robotyki) i dopiero potem rownolegle zajal sie cybernetyka sportu, ktora ogolnie zajmuje sie do dzis. Zas o drugim (nie pierwszym!) w Polsce doktoracie z alpinizmu (Ewy Kuczaj-Jasinskiej) pisal "Glos Seniora" w pazdzierniku 1997.
Grzegorz Glazek
GS/0000 GDZIE MOJE OKULARY? 11/1998
GS/0000 W PARU SLOWACH 11/1998