GS/0000 O PIKU LENINA INACZEJ 09/2002
Buszujac po zasobnych archiwach internetowych "Gor i Alpinizmu" przypomnielismy sobie juz kiedys czytany artykulik Andrzeja Wojtonia "O Piku Lenina inaczej" (GiA nr 79–80). Autor pisze o probie wejscia na ten szczyt grupy z Walbrzycha (do 6700 m), sporo takze o samym masywie. W tresciwym rysie historycznym slusznie stwierdza, ze pierwszego wejscia dokonali nan w r. 1928 czlonkowie wyprawy Rickmera-Rickmersa i pozniejsi himalaisci, Eugen Allwein, Erwin Schneider i Karl Wien, przy czym sprostowac trzeba informacje, ze Schneider (nb. wybitny kartograf gorski, m.in. autor mapy Everestu) byl Niemcem, byl bowiem rdzennym Austriakiem. Dalej czytamy, ze to wejscie nie zostalo w ZSRR uznane i w Rosji do dzis za pierwszych zdobywcow Piku Lenina uwaza sie Witalija Abalakowa i towarzyszy, ktorzy staneli na wierzcholku 8 wrzesnia 1934 roku.
Prawda jest inna i z uwagi na poczytnosc GiA warta wyjasnienia. Otoz pretekst do zakwestionowania sukcesu trojki Allweina dal Rosjanom niewiarygodnie (dla nich) krotki czas ataku: 15½ godz. od Przeleczy Krylenki, a takze brak "zapiski" szczytowej i zdjec ze szczytu (chmury). W literaturze radzieckiej skwapliwie za pierwsze przyjeto wejscie Rosjan z r. 1934, nic nie wspominajac o Niemcach i Austriaku. Ale w r. 1957 znaleziono na szczycie oprawke okularow "inostrannogo proischozdienia", a 14 VIII 1967 Austriak Rolf Walter (nb. pierwszy zdobywca Lhotse Shar) powtorzyl wyczyn sprzed 40 lat, wchodzac z Przeleczy Krylenki na szczyt w 1 dzien. Poniewaz panowal juz wtedy w polityce nowy duch, Rosjanie oficjalnie przyznali, ze skrzywdzili Allweina i jego kolegow i nadali im ex post (dla Wiena takze post mortem) zetony i numerki 1–3. Od tego czasu ich nazwiska weszly na pierwsze miejsce takze w pismiennictwie radzieckim i nikt juz ich pionierskiej roli nie kwestionowal. Monografia "Pik Lenina" W.I. Racka z r. 1968 zamieszcza liste 83 wejsc (812 nazwisk), ktora z numerami 1–3 honorowo otwieraja Allwein, Schneider i Wien (s.44). Rok "1934" w naszej encyklopedii to jakies smutne echo tamtego politycznego szachrajstwa – mechanicznie przenoszone z edycji do edycji. Andrzej Wojton slusznie pisze, ze Pik Lenina byl przez pare lat (do Kametu w r.1931) najwyzszym szczytem zdobytym przez czlowieka, czego z kolei jakos nie chce zauwazyc literatura zachodnia.
Przypomnijmy, ze do poczatku lat 60. w ZSRR – gdzie wszystko musialo byc radzieckie – ignorowano wejscia alpinistow angielskich, niemieckich i francuskich sprzed I wojny i z lat 20., za zdobywcow szczytow Kaukazu, Pamiru, Tien-szanu podajac wylacznie ludzi radzieckich. Dziela powazniejsze uzywaly nierzadko manipulacyjnej formuly "pierwszym alpinista sowieckim byl na szczycie...", nie wspominajac o zachodnich poprzednikach. Po politycznej "odwilzy", z falszow tych cichcem sie wycofano. Tak wiec jesli chodzi o Pik Lenina dzisiejsi historycy nie maja nic do roboty, co najwyzej specjalisci od socjotechniki i psychologii spolecznej. Warto jednak przy okazji zapytac, czy wielki Witalij Abalakow – bohater niejednej z tych rzekomych premier, w tym roku uhonorowany saznista biografia ksiazkowa – byl tak nieoczytany, czy tez tak ulegly wobec naciskow propagandy partyjnej, ze przez wiele lat zgadzal sie na wystawianie na szwank swojego nazwiska.
Duch tamtego czasu powrocil niespodzianie w zeszlym roku, kiedy wyprawa kirgisko-rosyjska po swoim zimowym wejsciu na Pik Lenina oglosila, ze bylo to dopiero drugie udane wejscie zimowe na ten szczyt. Tymczasem nie bylo drugie, ani nawet piate, jak sprostowala Komisja Klasyfikacyjna Federacji Alpinizma Rossii, ale co najmniej szoste, bo przeciez mogly byc jeszcze inne poza ewidencja. Pierwszego zimowego wejscia dokonali 31 stycznia 1988 w uczciwie zimowych warunkach (pn. sciana, droga J. Arkina z r. 1960) W. Chriszczaty, S. Arsentiew, W. Balybierdin, W. Diedi, J. Mojsiejew i I. Tulajew. (J. Nyka)
GS/0000 WIOSNA 2002 W LICZBACH 09/2002
Przedmonsunowy sezon 2002 w Himalajach Nepalskich byl slaby pod wzgledem wyprawowej frekwencji, ale – dzieki sprzyjajacej pogodzie – udany jesli chodzi o wejscia. I tak Mount Everest mial 155 wejsc: 91 droga normalna od poludnia i 64 droga normalna od polnocy. Wsrod zdobywcow szczytu bylo 5 pan, dwie osoby zginely. Na Kangchendzonge weszlo 14 osob, zanotowano 1 wypadek smiertelny. Wyjatkowo duze bylo zainteresowanie szczytem Lhotse: 35 wejsc. Makalu mial 8 odwiedzin (w tym 1 pani, jeden zgon). Jak zwykle, ludno bylo na Cho Oyu: z wierzcholka zameldowalo sie 48 osob, w tym tylko jedna pani; dwie osoby stracily zycie. Liczne byly rowniez wejscia na Manaslu: 29 osob, 1 kobieta. Annapurna miala w sumie 14 wejsc. Shisha Pangma wiele wejsc na wierzcholek srodkowy ale tylko ok. 4 na glowny. Na Everescie najowocniejszy byl tym razem 16 maja: 77 osob na szczycie, 61 od Przeleczy Poludniowej, 16 od Polnocnej. W zestawieniu listy nazwisk najwiecej problemow sprawiaja Szerpowie.
Eberhard Jurgalski
GS/0000 REKORD WIEKU NIE PADNIE NA SHISHY 09/2002
Jak zapowiadalismy w GS 8/02, jedna z wypraw na Shisha Pangme doprowadzil w tym sezonie w gory slynny "Ragno delle Dolomiti" (Pajak Dolomitow) i kontowersyjny zdobywca Cerro Torre, Cesare Maestri. Urodzony w jesieni 1929 r., liczy on 73 lata, mimo to nosil sie z zamiarem wejscia na szczyt, aby na nim ustanowic rekord wieku dla osmiotysiecznikow i wyczynem tym efektownie zamknac swa bogata kariere. Wyprawa, zlozona z doswiadczonych alpinistow wloskich i hiszpanskich, wyruszyla z Europy 6 wrzesnia – w asyscie ekipy medyczno-naukowej z Werony. Jak na stara szkole przystalo, ma tez dedykacje polityczna: Un ottomila per la pace czyli Osmiotysiecznik dla Pokoju. Uczestnicy zamierzaja propagowac hasla takie, jak sprawiedliwosc, rownosc, tolerancja, wzajemny szacunek. Na szczycie ma zostac zatknieta choragiew z napisem "Pokoj" we wszystkich jezykach swiata.
[Cesare Maestri]
Cesare Maestri dziesiec lat temu
Fot. Waclaw Swiezynski
Jeszcze 20 wrzesnia Maestri wierzyl w swoj sukces, ufny w dawna krzepe i w roczny trening, prowadzony pod okiem dra Fabrizia Zamperioliego. Organizm szybko jednak przypomnial mu o metryce. Juz w drodze do bazy zapadl na chorobe wysokosciowa i lekarze nie tylko zabronili mu pojscia wyzej, ale poradzili powrot do Katmandu, gdzie znalazl sie 28 wrzesnia. W skladzie wyprawy sa Sergio Martini i Fausto de Stefani. Ten drugi od 3 lat chodzi w glorii zdobywcy Korony Himalajow, choc wie, ze do czubka Lhotse w maju 2000 r. zabraklo mu ok. 100 m w pionie (a wiec nie tylko Abalakow...).
GS/0000 NEPAL ZAPRASZA 09/2002
Nepal nie ustaje w zabiegach o odzyskanie wyprawowej i turystycznej klienteli, odstraszanej sytuacja wewnetrzna kraju. Jak oglosila NMA, otwarte zostaly 33 nowe szczyty, z tego 13 dla wypraw i 15 dla grup trekkingowych. Szczyty udostepnione wyprawom znajduja sie w 6 prowincjach gorskich, najwiecej w Mahalangur Himal. Najwyzszymi z nich sa Nemjung (7139 m) w grupie Annapurny i Khangri Shar (6811 m) – Khangri West (6773 m) w rejonie Everestu. Atrakcyjne cele otrzymuja trekkerzy – m.in. Cholatse (6440 m), Langsisa Ri (6427 m) i Lobuje West (6145 m). Zezwolenia (permity) na te pietnastke beda kosztowaly 500 dol. dla grupy do 7 osob i 100 dol za kazda dalsza osobe do liczby 12. Grupy liczniejsze musza wykupic drugie zezwolenie. Depozyt smietnikowy wynosi 250 dolarow. Tymczasem w Katmandu ogloszono najswiezsze dane na temat ruchu turystycznego. Notowany jest wzrost przylotow z Indii i Chin – przy ostrym spadku liczby gosci z zachodu: o 33% w dol jesli chodzi o USA, o 38% z Anglii i 13% z Niemiec – a wszystko to nie w stosunku do juz slabego roku 2001, lecz do "poprzednich miesiecy".
GS/0000 ZMARL GINO BUSCAINI 09/2002
Ta wiadomosc bardzo nas zaskoczyla. Gino byl okazem zdrowia i mimo 70 lat czlowiekiem pelnym zapalu do gor. O jego czlonkostwie honorowym CAI pisalismy w GS 6/02, a o zyciowej "cordata" z Silvia Metzeltin (od r. 1958) – w GS 7/02. Zmarl w domu w nocy z 14 na 15 wrzesnia w wyniku kryzysu sercowego, oplakiwany przez tlumy przyjaciol i czytelnikow ksiazek. Urodzony w r.1931, autor przewodnikow wspinaczkowych (m.in. Dolomiti le 100 piu belli ascensioni), byl w CAI przez 33 lata koordynatorem serii Guide dei Monti d'Italia. Kilkanascie lat temu odegral wazna role w zespole, ktory ustalal liste czterotysiecznej "Korony Alp". Jak juz podawalismy, uczestniczyl w 30 wyprawach i przeszedl przeszlo 1300 drog na calym swiecie. Byl specjalista od Patagonii, wspolautorem (wraz z Silvia) kluczowej monografii "Patagonia, terra magica per viaggiatori ed alpinisti". Co roku wraz z zona wyruszal w te surowa i wietrzna kraine, by wchodzic na niezdobyte szczyty, robic nowe drogi, prowadzic wolne zycie traperow, wsrod bliskich im miejscowych gorali. Zachowalo sie zdjecie grupki polskich wspinaczy spod Fitz Roya, a wraz z nimi, jako "gospodarzy" terenu – Gina i Silvii. Na cmentarz w Lugano odprowadzily Zmarlego setki sympatykow i przyjaciol.
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 09/2002
Andrzej Slawinski "Negro"
Na zakonczenie "skalnego lata", 13 wrzesnia wybralismy sie polska trojka, tzn. Piotrek Smolik, Slawinski jr. (Rafal) i ja na Mount Robson, ktory jest najwyzsza gora w kanadyjskich Gorach Skalistych (3954 m). Wysokosc niewielka, ale przewyzszenie znaczne: z punktu wyjscia do szczytu ponad 3100 m! Pogoda o dziwo nam dopisala. Weszlismy na gore od polnocy, droga pierwszych zdobywcow (przez tzw. Kain Face), a zeszlismy na strone poludniowa. Na grani szczytowej silnie wialo. Na szczycie bylismy 15 wrzesnia okolo 9 przed poludniem. Zejscie dalo nam sie we znaki: przeszlo 3 km w pionie przez seraki, eksponowane i kruche polki i scianki, czesto o trudnosciach 2/3, bez asekuracji. A potem przedzieranie sie przez "pionowy" las. Droga od szczytu do parkingu zajela nam z gora 12 godzin. Gdyby sie ktos wybieral na Mount Robson, gleboko odradzamy poludniowa strone, pomimo, ze jest to najkrotsza droga do szczytu i na wysokosci ok. 2500 m znajduje sie niezagospodarowany schron. Polnocne sciany sa znacznie bardziej estetyczne, wspinanie jest bardziej techniczne i mniej jest obiektywnych niebezpieczenstw.
Jan Mostowski, San Francisco
W minionym sezonie odwiedzilem pare razy Sierras i wszedlem na kilka szczytow. Podczas ostatniego wypadu rano bylo -10*C a powyzej 3000 m lezalo sporo swiezego sniegu. Sypiam w samochodzie, kiedy budze sie o swicie, jest pokryty lodem. Przeczytalem tekst "Biblioteczki Historycznej" o Ostrym Szczycie i Englischu. Cieplo mi sie robi na sercu, kiedy wspominam, jak to z Andrzejem Sidwa, chyba w r. 1956 wspinalismy sie na Ostrym, mieszkajac w Zbojnickiej Chacie. Na Gwiazdke tradycyjnie wybieram sie do Ryska Berbeki, by jak zawsze pochodzic z nim na nartach po gorach.
Andrzej Sklodowski "Baron"
Wspolny alpejski urlop zaplanowalismy z Iwona na lipiec. W tym celu kupilismy nawet samochod, ale jak to w Warszawie: po 5 dniach auto juz bylo skradzione. Udalo sie wreszcie we wrzesniu. Tym razem nawet pogoda byla laskawa, szczesliwie tez dotrwal do wyjazdu kolejny samochod. Najpierw zalatwilismy stare porachunki z Hochalmspitze (trawersowanie szczytu), potem pojechalismy w Alpy Karnickie (urocze male Dolomity). Lalo, wiec weszlismy tylko na latwy Rauchkofel (2468 m) – vis-a-vis najwyzszego tam wierzcholka Hohe Warte (2780 m). Stamtad wrocilismy w Taury, aby wejsc wschodnia flanka na Hochgall (3435 m – kawalek przyzwoitego lodowego kuluaru). Dwa dni pozniej wspielismy sie na Konigspitze (3859 m) w Ortlerze. Ostatnie 3 dni spedzilismy w Otztal. Byla lampa, puste gory i doskonaly snieg. Weszlismy na dwa wierzcholki Ramolkogel – glowny (3550 m) i srodkowy (3518 m) oraz na Anichspitze (3428 m). Wszystko razem w 6 godzin. A na koniec byl Schalfkogel (3540 m) ze wspaniala firnowa grania. Po powrocie do domu rzucilem okiem na nasz wykaz wejsc. Iwona byla na 118 szczytach w Alpach, ja na 151.
GS/0000 LUDZKIE SPRAWY 09/2002
GS/0000 GARSC NOWOSCI 09/2002