Drogim Czytelnikom milych godzin przy choince – ze sniegiem za oknami i betlejemskim swiatlem w sercach, a w Nowym Roku wielu slonecznych spotkan z gorami i gorskimi przyjaciolmi zyczy
 
GLOS SENIORA
GS/0000 I ZNOW MINAL ROK 12/2003
Zamykamy rok gorski 2003, ktory przyniosl sporo interesujacych wydarzen ale tez bolesnie przerzedzil nasze seniorskie szeregi. Sprobujmy naszkicowac – chocby tylko w grubym zarysie – panorame tych znaczonych pogrzebami 12 minionych miesiecy.
I tak, poglebily sie klopoty calego Globu, spowodowane ociepleniem sie klimatu. Szczegolnie widac to po lodowcach, w ktorych niedawna fala upalow poczynila prawdziwe spustoszenia. Znany lodowiec Pasterze skrocil sie tego lata o 30 m a miazszosc jego dolnego odcinka zmalala o 6,5 m. Lodowym platom na Kilimandzaro uczeni wroza juz tylko kilkanascie lat, zanika malownicza szata lodowa na scianach Andow Peruwianskich. Wskutek topnienia lodowej czapki, Mont Blanc stracil 2 m wysokosci. Poprawia sie natomiast sytuacja polityczna w srodkowej Azji. Przygasa konflikt indyjsko-pakistanski na lodowcu Siachen. W Nepalu problemem nadal sa maoisci, ale turysci przywykli do ich obecnosci i liczba wypraw znowu wzrasta, podobnie jak w Pakistanie, ktory zacheca alpinistow obnizkami oplat.
Dla nas rok zaczal sie od niepowodzenia zimowej wyprawy na K2. Nekana mrozem i wichurami, dotarla ona na polnocnym filarze do wysokosci 7630 m (oboz IV). Wiosna 2003 pogoda w Himalajach byla laskawa i sypaly sie statystyczne rekordy: nienotowana dotad liczba osob jednego dnia na Everescie, imponujacy rekord wieku meskiego na tym szczycie: Yuichiro Miura lat 70½, rekordowe 13. wejscie Apy Sherpy. Rowniez sezon w Pakistanie byl owocny: wedlug danych Eberharda Jurgalskiego, 130 wejsc 8-tysiecznych, z tego 72 na Gasherbrum II, 26 na Broad Peak, 19 na Gasherbrum I i 14 na Nanga Parbat. 6 osob (2 panie) zaliczylo po 3 osmiotysieczniki, Koreanczyk Wang Yong Han stal sie 11. zdobywca Korony Himalajow. Jedynie szczyt K2 pozostal bez odwiedzin. Symboliczny wymiar mialo wejscie miedzynarodowej "wyprawy pokoju" z doliny Qazi Deh na Noszak (7492 m) w Hindukuszu – po 20 latach wojennej przerwy. Jesien byla kaprysna, nikt nie wszedl na Everest a porazek bylo kilka, wsrod nich bojowej grupy Rosjan na polnocnej scianie Jannu. I znowu rekord statystyczny: Hiszpan Juan Oiarzabal po powtorkach na Cho Oyu stal sie rekordzista swiata pod wzgledem liczby wejsc na glowne 8-tysieczniki: 20. Osiagniec sportowych w swiecie bylo wiele i nie pora jeszcze na ich podsumowanie, czesc z nich zreszta wzmiankowalismy na naszych lamach. Na ich czolo wysuwa sie ciezko wywalczony sukces Walerija Babanowa i Jurija Koszelenki na poludniowym filarze Nuptse Wschodniej (7804 m, szczyt 2 XI), ktory pierwszego z nich umacnia na pozycji herosa wielkiego alpinizmu. Za bardzo cenne uznac trzeba wejscia takie, jak poludniowo-zachodni filar Annapurny III (7555 m), droga Bulgarow na Thalay Sagar, sciana Putala Shan (5428 m) Grmovsekow. Modnymi poligonami wspinaczki skalnej byly Garhwal, skalne turnie Karakorum i Andow (Esfinge), Patagonia, baszty Ziemi Baffina, rozne rejony Alaski, Grenlandii i Antarktydy (por. GS 11/03 s.2), a takze coraz to nowe parki skalne odkrywane przez wspinaczy w Chinach.
[Xxxx Xxxxxxx]
Les Drus i Verte. Fot. Andre Fournier
Jesli chodzi o sukcesy polskie, w Himalajach i Karakorum sprowadzaly sie one do 8-tysiecznych standardow (Manaslu, Cho Oyu, G II), ciekawsze byly np. na Alasce, gdzie na szczycie Citadel (2597 m) Krzysztof Belczynski, Marcin Tomaszewski i Dawid Kaszlikowski poprowadzili 1000-metrowa nowa droge VII, A4 (24 IV – 3 V), nazwana "Ostatni Krzyk Motyla". W Alpach w lutym Janusz Golab, Grzegorz Skorek i Stanislaw Piecuch stali sie autorami trzeciej polskiej drogi na Petit Dru. Wiele dzialo sie na scianach Tatr, gdzie przybylo sporo nowych drog, w tym kilka "dziewiatek". Grzegorz Glazek za najciekawszy pomysl uwaza konsekwentny trawers zachodniej sciany Koscielca zespolu Jana Muskata (VII-, A3+). Bardzo dobrze oceniaja rok 2003 grotolazi, do ich czolowych krajowych osiagniec nalezy poglebienie Jaskini Malej w Ciemniaku do 444 m i Snieznej do 824 m. W naszej himalajskiej kadrze rozblysla nowa gwiazda: Sylwia Bukowicka (latem w dobrym stylu G II, jesienia Cho Oyu). W sporcie wspinaczkowym cieszy mistrzowska pozycja Tomasza Oleksego, ktory z Chin wrocil z drugim juz pucharem swiata w kategorii "szybkosc". Finalowe zawody trudnosciowe i w boulderingu odbyly sie w Edynburgu, a zdobywcami Pucharu "Trudnosc" 2003 zostali Belgijka Muriel Sarkany i Francuz Alexandre Chabot. Puchary "de bloc" tym razem odebrali Francuzi Sandrine Levet i jej rodak Jerome Meyer. Prymat zawodnikow francuskojezycznych wciaz pozostaje niezachwiany, bravo a tous!
W naszym zyciu organizacyjnym wazkim wydarzeniem byly przenosiny biura PZA i KW Warszawa do nowego lokalu w srodmiesciu. Imprezy klubowe i zwiazkowe toczyly sie wedlug kalendarza 100-lecia zrzeszenia sie taternikow polskich. Kulminacja uroczystosci byl 20 wrzesnia jubileuszowy Walny Zjazd w sali AWF w Krakowie (GS 09/03). Swiat gorski swietowal (glownie w Nepalu i w Londynie) 50-lecie wejscia na Everest, juz bez Lorda Hunta i bez Tenzinga. U nas odnotowalismy tez kilka innych waznych rocznic, m.in. 25-lecie wejscia Wandy Rutkiewicz na Everest i pierwszych wejsc wyprawy PKG na 8,5-tysieczne Kangchendzongi Poludniowa i Srodkowa. Jesienia 50-lecie powstania swiecil KW Szczecin, zas UKA swoje 40-lecie (1963–2003, pierwszy prezes Maciej Popko). Jubileusz Wandy uczcilismy zeszytem nr 12 "Biblioteczki Historycznej GS".
Z wydarzen kulturalnych zapamietamy organizowane z coraz wiekszym rozmachem festiwale filmow gorskich w Ladku-Zdroju i w Lodzi. W Lodzi doroczne "Explorery" otrzymali tym razem Ryszard W. Schramm, Janusz Kurczab i norweska polarniczka Liv Arnesen. Cieszy to, ze imprezy festiwalowe skupiaja coraz to szersza publicznosc, czego potwierdzenie mielismy ostatnio podczas powtorki Ladka-Zdroju w Warszawie. Na swiatowych festiwalach sukcesy odnosily prace filmowe Miroslawa Dembinskiego (m.in. Srebrna Gencjana w Trento) i Darka Zaluskiego. Ukazalo sie kilka waznych ksiazek, wsrod nich I tom "Wielkiej encyklopedii gor i alpinizmu" Malgorzaty i Jana Kielkowskich oraz dobrze przyjeta przez rynek biografia Andrzeja Zawady piora Ewy Matuszewskiej pt. "Lider". Udanie podjal dalszy lot "Taternik" pod nowa redakcja Janusza Kurczaba, okrzeply redakcyjnie krakowskie "Gory" i poznanski "n.p.m.", podstawowym zrodlem informacji gorskiej stal sie "Tygodnik Podhalanski". Coraz czesciej polscy autorzy i fotograficy goszcza na lamach prestizowych pism zachodnich (m.in. Kurtyka w nowym amerykanskim "Alpinist").
Wspomnielismy wyzej o naszych bolesnych w tym roku stratach. I tak kolejno opuszczali nasze szeregi Jan Staszel (3 II), Jan Jozef Szczepanski (20 II), Stanislaw Worwa (17 III), Andrzej Ziemilski (29 IV), Piotr Mlotecki (17 VI), Wojciech Truszkowski (20 VI), Juliusz Szumski (11 VIII), Zygmunt Zdrojewski, Teresa Bromowiczowa (22 VIII), Barbara Polaczek-Kondracka, Andrzej Grabianowski (27 IX), Marek Nowicki (10 X), Maciej Mischke (17 XI), Jerzy Piotrowski (21 XI) – kto jeszcze? Alpinizm swiatowy stracil m.in. takie znane postaci, jak speleolog Fernand Petzl (1 VI), alpinista ukrainski Michail Turkiewicz (3 VII) czy rezyserka i gwiazda filmow gorskich 100-letnia Leni Riefenstahl (8 IX). W Tatrach Polskich zginelo od pazdziernika 2002 do pazdziernika 2003 18 osob (w tym 3 samobojstwa). Dla turystow tatrzanskich wstrzasem byla szeroko (i nie zawsze rzeczowo) dyskutowana styczniowa tragedia lawinowa w Kotle Czarnego Stawu, w ktorej smierc ponioslo siedmioro licealistow z Tych wraz z opiekunem.
W przyszlym roku na swiecie fetowane bedzie polwiecze wejscia na K2 (31 VII 1954) i – skromniej – na Cho Oyu (19 X 1954). U nas "Taternik" wraca do 4 zeszytow, a TPN wznawia wydawanie swego organu "Tatry", ktory redagowac bedzie Marek Grocholski. Slychac o ambitnych planach wyprawowych, w tym kolejnej probie zimowej na K2. Czeka nas tez zwyczajny Walny Zjazd PZA, ktory zapowiada sie pracowicie i interesujaco. Rok 2004 witamy z nadzieja, ze bedzie laskawszy od swego poprzednika dla nas weteranow, no i ze nie ucieknie nam tak nie wiadomo kiedy.
GS/0000 JERZY PIOTROWSKI 1923–2003 12/2003
[Jerzy Piotrowski]
Jerzy Piotrowski
Jak nas poinformowali Jan Mostowski i Andrzej Manda, w dniu 21 listopada zmarl w Sao Paulo Jerzy Piotrowski, od 40 lat mieszkajacy w Brazylii. Zegnajac w GS 04/03 Stanislawa Worwe, powolywalismy sie na grupowe zdjecie z r.1947, przedstawiajace uczestnikow pierwszego po wojnie wyjazdu KW w Alpy. Sposrod stojacych na nim 7 Polakow (pozostali to Francuzi) dzisiaj zyje juz tylko jeden, prof. Tadeusz Orlowski. W ciagu poltora roku odeszlo z tego grona az 4 kolegow: Stanislaw Siedlecki, Jan Staszel, Stanislaw Worwa i teraz Jerzy Piotrowski.
Jerzy (wlasciwie Jerzy Jan) urodzil sie 4 pazdziernika 1923 r. i byl synem zasluzonego dzialacza ST TT, ST PTT i KW, dra Kazimierza Piotrowskiego (WET s.916). Od r. 1943 wspinal sie w skalkach, jako czlonek wojennych "Pokutnikow". Do KW wstapil w lutym 1945 r., czlonkiem zwyczajnym zostal w sierpniu 1946 roku. Jego interesujaca dzialalnosc tatrzanska – letnia i zimowa – krotko omawia Witold H. Paryski w "Wielkiej encyklopedii tatrzanskiej" (s.916), wiecej szczegolow znalezc mozna na kartach roznych tomow "Taternika". W Tatry wszedl w lata wojny, od jesieni 1944 przebywal wraz z grupa Siedleckiego na Wadze (m.in. 15 wrzesnia nowa droga na Smoczy Szczyt). Po wojnie najcenniejszym z jego tatrzanskich dokonan byl udzial w pierwszym przejsciu grani Tatr – od Przeleczy Zdziarskiej po Hucianska (3–13 IX 1955). Wspinal sie tez w Alpach, duze sukcesy odnosil na Spitsbergenie, gdzie bawil trzykrotnie w latach 1956, 1957 i 1958. W Alpach do jego najciekawszych osiagniec nalezalo II pelne trawersowanie grani Grandes Jorasses (29–31 VII 1947), na Spitsbergenie – II wejscie na Hornsundtind 7 i 8 lipca 1958 – wraz z Ryszardem W. Schrammem i Andrzejem Zawada. Inne wejscia polarne wylicza tom II "W skalach i lodach swiata" s.283–284. W r. 1959 uczestniczyl w obozie kaukaskim (Pik Szczurowskiego 28 VII; Czegiettauczana 3 VIII), wspinal sie tez w Alpach Julijskich i w gorach Bulgarii.
W kraju dzialal w Kole Krakowskim KW, czlonkiem ZG KW byl w kadencji 1946–48 (m.in. z funkcja skarbnika). Rownoczesnie delegatem PTT do Zarzadu KW byl jego ojciec, Kazimierz. W r. 1962 przeniosl sie na stale do Brazylii, gdzie jako utalentowany architekt (studia na Politechnice Krakowskiej) latwo znalazl atrakcyjna prace. Wlaczyl sie tam w dopiero raczkujacy alpinizm, w ktorego rozwoj wlozyl cala swoja wiedze gorska i cale doswiadczenie. W weekendowych wypadach eksplorowal dotad slabo poznane masywy gorskie, jak Agulhas Negras czy Sierra de Mantiqueira, w ktorych pod szczyty trzeba sie bylo przerabywac przez dzungle. Skupil tez wokol siebie grono alpinistow polskich, ktorym duchowo przewodzil. Nalezal do nich Michal Bogdanowicz, zdobywca najwyzszego szczytu Brazylii, Pico de Neblina.
Kulminacja alpinistycznej kariery Jerzego Piotrowskiego byl jego udzial we wloskiej wyprawie w Cordillera Huallanca, tworzaca poludniowo-wschodni cypel Cordillera Blanca. W dwojce z kierownikiem wyprawy, Domenico Giobbim, dokonal pierwszych wejsc na 4 glowne a przy tym solidnie trudne dziewicze szczyty 5-tysieczne, a mianowicie Nevado Huallanca (5470 m, 22 VI), Cumbre de los Burros (5400 m, 22 VI), Minapata (5260 m, 23 VI) i "cudowna grania" na Tunacancha (5320 m, 23 VI). Szczegolnie cenne jest zdobycie Nevado Huallanca, najwyzszego w calej grupie gorskiej tej samej nazwy. Zaden z andynistow polskich nie ma w dorobku tylu tej klasy pierwszych wejsc w Andach Peruwianskich. Sukcesy te wylicza Mario Fantin w swej znanej monografii "Le Ande" (s.79), szczegolowo omawia je "American Alpine Journal" 1969 na s.426–428.
[Nevado Huallanca]
Nevado Huallanca. Fot. Jerzy Piotrowski.
Z Brazylii Jerzy odbywal dalekie podroze a na tematy gorskie chetnie pisywal, w Polsce m.in. w "Problemach" i "Przekroju" (od r. 1947 poczynajac). Kilka waznych artykulow i sprawozdan – w hasle WET przeoczonych – zamiescil w roznych rocznikach "Taternika". Po smierci Jerzego, rodzina przekazala Zarzadowi PZA jego 220-stronicowa autobiografie, zatytulowana "Podsumowanie" (2002). Przebywajac daleko od kraju, nie zaniedbywal kontaktow z ojczyzna i towarzyszami wspinaczek, rozsianymi po swiecie, z ktorymi zywo korespondowal. Zwiedzil wiele pasm gorskich ale jego sercu do konca najblizsze pozostawaly Tatry. (Jozef Nyka)
GS/0000 SHISHA PANGMA ZIMA 12/2003
Na zimowym bezrybiu, swiatowe strony internetowe niemal codziennie zajmuja sie nasza wyprawa do Tybetu. Drugi temat stanowi – sportowo jeszcze ambitniejsza – japonska wyprawa na poludniowa sciane Lhotse. Polska czesc ekipy odleciala z Warszawy 4 grudnia, uczestnicy zachodni dolaczyli w Nepalu. Sklad zespolu byl nastepujacy: Jan Szulc (kierownik), Jacek Jawien, Piotr Morawski, Darek Zaluski, Wloch Simone Moro i Kanadyjczycy z Quebecu, Pierre Bergeron i Yvon Latreille. Wyprawa planuje poprowadzenie nowej drogi sciana poludniowa i pierwsze wejscie zimowe na wierzcholek glowny. Jak podal aktywny medialnie Simone Moro, od poczatku grudnia na poludniowej scianie Shisha Pangmy operuje dwoch Anglikow. Nasza grupa 12 grudnia dotarla do bazy, niestety, z 7 uczestnikow 5 zapadlo na ostra chorobe wirusowa, trapiaca tez tybetanskie wioski – Moro i Jawien spiesznie wrocili do Katmandu.
GS/0000 LHOTSE OD POLUDNIA 12/2003
Wspomniana wyzej wyprawa japonska na poludniowa sciane Lhotse jest w akcji od polowy listopada. Dwa lata temu Japonczycy podjeli podobna probe, ktora 19 grudnia 2001 r. zalamala sie na wysokosci 7600 m, czyli u poczatku wlasciwych trudnosci. W tym roku probuja szczescia po raz wtory. Kierownictwo ogolne sprawuje Noboru Onoe, szefem technicznym jest Osamu Tanabe, doswiadczony wysokosciowiec (7 osmiotysiecznikow) i kierownik proby z grudnia 2001. W wyprawie uczestnicza m.in. Shigeru Ogawa, Atsushi Senda, Toshiyuki Kitamura (5 osmiotysiecznikow), Shigehisa Yamamoto, Masao Suzuki i Goro Takenaka. 25 listopada stal juz oboz I, 9 grudnia oboz III na wysokosci 7850 m, o 200 m nizej, niz planowano. 11 grudnia 2003 nastapil pierwszy atak szczytowy, ktory utknal w trudnosciach. W dniach 14–16 grudnia dociagnieto poreczowki do 8300 m – pozostala trudna i wystawiona na wichury gran. Srodek liczacej 3300 m wysokosci poludniowej sciany Lhotse (8501, tez 8511 i 8516 m) ma jak dotad dwa wejscia – oba z r. 1990. Wiosna wspial sie nim Tomo Cesen, choc jego wyczyn otaczaja powazne watpliwosci. Jesienia przejscia dokonal zespol radziecki – za cene ciezkich odmrozen i z zaangazowaniem wszystkich sil. Prob bylo przeszlo 20, w trakcie jednej z nich zginal Jerzy Kukuczka.
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 12/2003
Maciej Popko, Warszawa.
We wspomnieniu o Marku Nowickim w GS 10/03 zawarta jest sugestia, ze to on zalozyl Federacje Akademickich Klubow Alpinistycznych, tymczasem rzeczywistym jej tworca byl Marek Glogoczowski – gdzies w drugiej polowie lat szescdziesiatych. Po jego wyjezdzie za granice prezesowanie FAKA spadlo na mnie (1968–1969). Za mojej kadencji liczba klubow zrzeszonych w Federacji wzrosla z 4 do 14. Po mnie prezesem byl ktos z AKA Politechniki Warszawskiej (nazwiska nie pamietam), Marek Nowicki wlaczyl sie jeszcze pozniej. Takze w "Taterniku" ta sprawa jest, jesli dobrze pamietam, opisana tak, jakby to Marek byl tworca FAKA. I jeszcze ciekawostka: w r. 1963 Marek byl na Hali Gasienicowej kursantem Andrzeja Zawady.
Wladyslaw Janowski, Filadelfia.
Po powrocie z Hiszpanii zdolalismy pojechac do New River Gorge, gdzie trafily nam sie 2 piekne dni i nawspinalem sie po pachy. W ostatni weekend swiateczny (thankgiving) byl zupelnie brawurowy wypad do Kentucky. Dla nas wyprawa do Kentucky to prawie 11 godzin jazdy. Ale warto bylo pojechac, zwlaszcza ze to pewnie ostatnia wizyta w piachach w tym roku. Znow trafilismy na 2 piekne dni, to prawda, ze pierwszego dnia rece troche przymarzaly do skaly, ale w sloncu bylo dobrze, zas drugiego dnia wspinalem sie nawet w bularce. Rowniez swieta Bozego Narodzenia planujemy wspinaczkowe. W wigilie polecimy do Las Vegas, a stamtad w zaleznosci od pogody: albo na polnoc do St. George w Utah, albo na poludnie do Owens w Kalifornii. Wszystkich Znajomych i Przyjaciol pozdrawiam swiatecznie i noworocznie!