GS/0000 ZMARL JERZY PILITOWSKI 01/2007
Jerzy Pilitowski
Fot. Marian Bala
Rok 2006 zakonczylismy w naszej Gazetce Gorskiej smutna wiadomoscia. Od pani Marii Nowotarskiej otrzymalismy informacje, ze 30 grudnia w Toronto zmarl jej maz, inz. architekt Jerzy Pilitowski. Urodzil sie 17 marca 1927 r. w Kaliszu, mial wiec bez mala 80 lat. W czasie okupacji wstapil do Szarych Szeregow i byl zolnierzem powstania warszawskiego (ps. "Sylwek", "Zych", "syfon"). Jak podaje "Encyklopedia Powstania", walczyl w stopniu starszego strzelca w rejonie Politechniki, w III batalionie zgrupowania "Golski". Po powstaniu zostal wywieziony do Niemiec jako jeniec nr 103311 do stalagu Lamsdorf a potem do Muhlbergu i do Brockwitz. Do kraju wrocil wiosna 1947 roku. Studiujac w Krakowie, wspinal sie w skalkach i w Tatrach, m.in. z Janem Dlugoszem, Staszkiem Bielem, Andrzejem Pietschem. Podczas wakacji szukal w gorach zatrudnienia – Halina i Janusz Voglowie wspominali go jako sezonowego pomocnika w restauracji na Kasprowym Wierchu. Taternictwa nie traktowal wyczynowo, w srodowisku byl jednak bardzo popularna postacia, m.in. czolowym odtworca slowackich piosenek, ktore po latach wraz z Markiem Stefanskim spisal z pamieci do prowizorycznego wydania. Z talentem fotografowal i rysowal – np. okladke "Gor Wysokich" z lutego 1955 roku. W Krakowie dzialal w "Piwnicy pod Baranami", ktorej byl wspolzalozycielem. W Tatrach i na Podtatrzu pamietany jest jako zdolny architekt, nalezacy do reformatorow stylu budownictwa tatrzanskiego lat 60. i 70. Byl wspolprojektantem m.in. pawilonu przy Wlosienicy, osiedla mieszkaniowego na Pardalowce, domu wypoczynkowego "Harnas" w Bukowinie Tatrzanskiej nad szosa do Morskiego Oka. Z jego udzialem powstawaly nie zrealizowane nowatorskie projekty schronisk nad Morskim Okiem i na Hali Kondratowej, tworzyl tez nowe budowle i kompleksy poza gorami, a nawet w Azji Mniejszej i w Afryce. Zaprzyjazniony z Bronislawem Chromym, realizowal zalozenia architektoniczno-rzezbiarskie, glownie pomniki. W r. 1990 osiadl na stale w Toronto. Wraz z zona Maria Nowotarska – aktorka z zawodu, kolezanka ze studiow Anny Milewskiej-Zawadowej – zalozyl tam Salon Muzyki i Poezji, ktory kulturalna Polonie podbijal ambitnymi spektaklami teatralnymi. Czesto odwiedzal Polske, takze ze swoim zespolem scenicznym, uczestniczyl w zlotach seniorow nad Morskim Okiem i utrzymywal zywe wiezi z dawnymi gorskimi przyjaciolmi. Barbara Morawska-Nowak (ktora odwiedzala Pilitowskich w Toronto) przyslala nam kopie duzego artykulu Stanislawa Slusarczyka pt. "Jerzy Pilitowski", zamieszczonego w pismie "Zwiazkowiec" z 9 maja 2002. O gorach jest w tym tekscie niewiele, ale szczegolow biograficznych bez liku. Zmarl po dlugich cierpieniach 30 grudnia, nabozenstwo zalobne odbylo sie 7 stycznia u Norbertanek w Krakowie, uroczystosci pogrzebowe zostaly odlozone do lata. (jn)
GS/0000 JOLANTA MACIUCH-GRZYBOWSKA 01/2007
Po 14 latach walki z choroba nowotworowa, 27 stycznia zmarla w Warszawie Jolanta Maciuch-Grzybowska, lekarka, taterniczka i himalaistka. Absolwentka Akademii Medycznej w Warszawie (w r.1975), wyspecjalizowala sie w chirurgii. Pracowala w szpitalach na Solcu i w Otwocku, od poczatku lat 90. byla lekarka w redakcji "Gazety Wyborczej". Ok. 1980 r. zaangazowala sie w dzialania "Solidarnosci", m.in. w kolportaz "Tygodnika Mazowsze". Do jej partnerow gorskich nalezeli Marek Glogoczowski, Andrzej Gierych, Stanislaw Bratkowski. W Tatrach miala udane sezony, tak np. z obozu przy Jamskim Stawie latem 1979 r. przywiozla 3 nowe drogi: wschodnia sciana Jamskich Turni (30 VIII), poludniowo-wschodnim filarem Wazeckiego Zebu (31 VIII) i wschodnia sciana Liptowskiej Turni Posredniej (7 IX). Swoja wiedza i biegloscia lekarska sluzyla calemu srodowisku gorskiemu Stolicy, udzielala sie w zyciu klubowym, w KW i PZA pracowala w komisjach lekarskich, szkoleniowych i egzaminacyjnych. Wyjezdzala w Alpy, m.in. latem 1977 do Szwajcarii. W roli lekarki-alpinistki dwukrotnie uczestniczyla w wyprawach himalajskich: w r. 1980 na Kangchendzonge (ekipa Karla Herrligkoffera) i w 1982 na K2 (kobieca wyprawa pod wodza Wandy Rutkiewicz). Pod Kangchendzonga miala pelne rece roboty, opiekowala sie bowiem tez – czesciowo w bazie wysunietej 5500 m – wyprawa meksykanska (T. 3/1980 s.112). Na K2 ciezko przezyla smierc Haliny Kruger, ktorej nie mogla juz pomoc (T.2/82). Trapiona ciezka choroba, po jej atakach wracala do pracy i do zajec klubowych. Spoczela na Powazkach Wojskowych. (jn)
GS/0000 FINAL PUCHARU TRUDNOSCI 2006 01/2007
W slowenskim Kranju, miescie Tomota Cesena, 18 i 19 listopada rozegrano finalowe spotkanie Swiatowego Pucharu Trudnosci 2006. Jako impreza, zawody byly "fantastyczne" – zmaganiom przygladala sie publicznosc w liczbie 1500 osob (!). Na najwyzszych podiach staneli Dawid Lama z Austrii, Cedric Lachat ze Szwajcarii i Holender Jorg Verhoeven oraz panie – Maja Vidmar ze Slowenii, Angela Eiter z Austrii i Natalija Gros rowniez ze Slowenii. Ciekawsza jest lista zwyciezcow calego Pucharu Swiata 2006, wskazujaca na przelom w dotychczasowej hegemonii Francuzow, powoli traca tez impet Rosjanie. Mistrzami swiata we wspinaniu na trudnosc zostali Bask Patxi Usobiaga (619 p.), 16-letni Austriak David Lama (548) i ex aequo Czech Tomas Mrazek i Wloch Flavio Crespi (po 533 punkty). Mistrzyniami: Austriaczka Angela Eiter (845) oraz Francuzki Sandrine Levet (655) i Caroline Ciavaldini. I jeszcze ranking laczny PS trudnosc + bouldering: Tomas Mrazek, David Lama, Jorg Verhoeven – Angela Eiter, Natalija Gros, Maja Vidmar. Roznice w punktach wynikaja tez z udzialu w poszczegolnych spotkaniach – gdyby nie ten powod, austriacki "wunderkind" David Lama, ktory w Kranj "plezal kot pajek", mialby szanse na zajecie pierwszego miejsca – w swoim pierwszym seniorskim sezonie! Wspinanie ma on w krwi: jest synem Nepalczyka i austriackiej trekerki z Innsbrucka.
GS/0000 Z BESKIDOW W KARAKORUM 01/2007
W "Kronice Beskidzkiej" z 20 grudnia znalazlem artykul o Bielszczanach w 1000-metrowej scianie Trango. Pierwsza probe przeprowadzili oni latem 2005 r. zespolem Mariusz Nowak, Alfred Sosgornik i Marcin Szczotka. Probe przejscia drogi amerykanskiej przerwal im wtedy spadajacy kamien, ktory ugodzil w bark Sosgornika. Latem 2006 pod palec Trango wrocil Marcin Szczotka z kolega z KW Krakow Adamem Pieprzyckim. Droga slowenska pokonali 2/3 wysokosci sciany, by 300 m od wierzcholka zawrocic w zalamaniu pogody. Na otarcie lez weszli na dwie nizsze turnie. Autora reportazu nalezy upomniec, by w przyszlosci uwazniej operowal liczbami. To nie prawda, ze latem 2006 tylko jeden zespol wszedl na szczyt Trango, nie jest tez prawdziwe zdanie, ze "do tej pory Trango zdobylo zaledwie okolo 30 alpinistow, gdy przykladowo podczas jednego dobrego sezonu tylu potrafi wejsc na Mount Everest". W rzeczywistosci zdobywcow Bezimiennej Turni Trango bylo o wiele wiecej (trzydziestu notowano juz w r. 1990) a na Everest w "dobrym" sezonie wiosennym 2006 weszlo nie 30 a 400 alpinistow. Ten sam numer "Kroniki" przyniosl tez reportaz z trekingu wokol Annapurny, odbytego w listopadzie przez trzy 50-letnie panie z Bielska-Bialej i Zywca – Mariole Chowaniec, Malgorzate Kancler i Maryle Szwed. Na trasie poznaly grupe Francuzow o interesujacej dla seniorow sredniej wieku: 65 lat.
Zbigniew Kubien
GS/0000 2170 M W JASKINI WRONIEJ 01/2007
Najglebsza jaskinia swiata jest Jaskinia Krubera-Woronija w Kaukazie Zachodnim. W dniach od 6 do 21 stycznia dzialala w niej przeszlo 20-osobowa miedzynarodowa wyprawa, ktora zaatakowala koncowe syfony. 12 stycznia Oleg Klimczuk i Jurij Wasilewski przenurkowali obiecujacy syfon w bocznym ciagu na glebokosci 1770 m. Za 20-metrowym zalanym odcinkiem ciagnie sie dalej korytarz z ciekiem wodnym. 16 stycznia Oleg zanurkowal w syfonie na aktualnym dnie jaskini. Przeplynal 80 m, schodzac na glebokosc 30 m. Do konca syfonu nie dotarl, gdyz mial tylko 2 butle. Nowa glebokosc Wroniej ustalono na razie na 2170 m, zapewne jest nieco wieksza, konieczne beda jednak szczegolowsze pomiary – w tych partiach oczywiscie bardzo trudne. Rownoczesnie w Meksyku znaleziono polaczenie miedzy dwoma wielkimi jaskiniami podwodnymi. Powstalej w ten sposob rekordzistce zostawiono nazwe Sac Actun – jej dlugosc wynosi 155 km, co wlacza ja do dziesiatki najdluzszych jaskin Globu. Druga co do dlugosci jaskinia podwodna swiata jest polozona w tym samym rejonie Sistema Ox Bel Ha (146,7 km). Wiecej szczegolow ukaze sie w "Tygodniku Podhalanskim" z 1 lutego 2007.
Apoloniusz Rajwa
GS/0000 ZLOTY CZEKAN 2006 01/2007
W grudniu i styczniu odbywaja sie tradycyjnie uroczystosci przyznawania nagrod za supersukcesy roku – swiatowe, krajowe, klubowe. Krysztalow Gorskich, Zlotych Czekanow, Zlotych Hakow jest coraz to wiecej, takze u nas w Polsce. Mowilismy juz kilka razy, ze ich dobra strona jest popularyzacja najwartosciowszych dokonan a nierzadko tez wydobywanie z cienia cennych a nie zauwazonych realizacji. Glowna na swiecie nagroda pozostaje przyznawany we Francji Zloty Czekan. W tym roku imprezie towarzyszyl niemily incydent: po ostrej polemice ideologicznej, z jej organizacji wycofala sie niegdysiejsza inicjatorka nagrody, Groupe de Haute Montagne (GHM) – gospodarzem pozostal zespol "Montagnes Magazine". W dniu 26 stycznia w Grenoble Zloty Czekan odebrali Slowency Marko Prezelj i Boris Lorencic za nowa smiala droge polnocno-zachodnim filarem Chomolhari w Tybecie. Laureatem przyznanej po raz pierwszy nagrody publicznosci zostal trzeci Sloweniec, Pavle Kozjek, za poprowadzona solo nowa droge (zreszta nietrudna) poludniowo-zachodnia sciana Cho Oyu. Marko Prezelj swoj pierwszy Piolet d'or otrzymal 17 lat temu za filar Kangchendzongi Poludniowej. Przypomnijmy trzy pozostale nominacje do Zlotego Czekana 2006: 1) Ian Parnell i Tim Emmett za nowa droge poludniowo-wschodnim filarem Kedarnath Dome; 2) Igor Czaplinski, Andriej Rodioncew i Orest Wierbicki za polnocna gran Singu Charpa w Karakorum oraz 3) Denis Urubko i Siergiej Samojlow za nowa droge na Manaslu. Jurorami byli w Grenoble wybitni alpinisci, m.in. Jurij Koszelenko (przewodniczacy), Michel Piola, Steve House, Vince Anderson i Christian Trommsdorff.
GS/0000 HALO, TU ACONCAGUA 01/2007
Najwyzszy szczyt Ameryki (6962 m) ma nowy rekord szybkosci wejscia. Na drodze normalnej czas 4 godziny 25 minut ustanowil w r. 2002 austriacki skyrunner Christian Stangl. Na trudnej – jak pisze – "Polenroute" przez "Polengletscher" od 15 stycznia rekordzista jest Niemiec Luis Stitzinger, ktory z bazy Plazo Argentina (4200 m) wszedl na szczyt w 9 godzin 36 minut. Powrot do bazy zajal mu 3 godziny. Droga pokonuje wysokosc 2800 m, nachylenie lodu siega 65 stopni, a normalne wejscie trwa 4–5 dni. Tyrolczycy Andy Holzer (40) i Peter Mair (54) weszli na Aconcagua "na czterech nogach, z trzema rekami i jedna para oczu". Peter stracil reke w wyniku eksplozji, Andy jest niewidomy od urodzenia, mimo to robi trudne drogi w Dolomitach a w Alpach lodowcowych jezdzi na nartach. 15 stycznia 2007 byl dniem spelnienia ich marzen. "Dziekujemy Bogu – mowia – ze dal nam rodziny, ktore nie tylko akceptuja nasze szalenstwa ale nawet wspieraja nas w ich realizacji." W tym sezonie w masywie Aconcagua dziala kilka polskich zespolow – jeden z nich prowadzi Leszek Cichy (nota bene wspolautor nowej drogi na scianie poludniowej).
GS/0000 A CO U CIEBIE? 01/2007
Mieczyslaw Rozek.
Miniony rok okazal sie dla mnie trudny i nie bedzie dobrze wspominany. Bylo w nim jednak kilka tygodni, ktore pozwolily zapomniec o wszystkich frustracjach. Wraz z moim czestym towarzyszem wycieczek, Markiem Maluda, i naszymi Zonami odbylismy wypad w gory Wloch. Najpierw chodzilismy sciezkami Jana Pawla II w Apeninach, weszlismy na Corno Grande i na kilka slicznych przeleczy, zywo przypominajacych nasze Tatry Zachodnie. Kolejny tydzien poswiecilismy Toskanii, potem byly jezioro Garda, Arco, rejon Brenta w Dolmitach, wreszcie Catinaccio, u nas znane raczej jako Rosengarten. Wspaniala pogoda umozliwila nam kilka cudownych "spacerow" po ferratach Catinaccio i Selli. Duzo milych wspomnien mamy z przejscia ferraty Sentnera oraz wejsc na Rotwand, Piz Boe i inne atrakcyjne szczyty. Wciaz pozostaje wierny mojemu hobby, czyli gorskiej filatelistyce. Chcialbym przerobic moj zbior wystawowy i wiekszy nacisk polozyc na wspinanie, alpinizm, himalaizm. Wszystko bedzie przygotowane na komputerze, bo takie sa dzis wymogi ekspozycyjne. Ze znaczkami jestem na biezaco.
Roman Ryszard Redziejowski.
Wzruszylem sie widzac w "Glosie Seniora" w roli 80-letniego jubilata Karolka Jakubowskiego, ktory cierpliwie i skutecznie uczyl mnie skalnego rzemiosla na kursie dla poczatkujacych w "Betlejemce" w r. 1954. Nie jestem pewien, czy to nie on pierwszy nazwal mnie "Zyrafa". Jestem od niego troche mlodszy, urodzilem sie w r. 1937 i niedlugo stuknie mi siedemdziesiatka. Troche nosi mnie jeszcze po gorach ale nie za bardzo. Musze uzywac kijkow, aby oszczedzac kolana. Chodze teraz rano 5 km, aby sie stawy nie zastaly. W zimie 2005–2006 przez 2 miesiace bylo mnostwo sniegu i codziennie uganialem na biegowkach. Jako ze mieszkam w pasie, w ktorym Sztokholm graniczy z lasami i polami, jest gdzie spacerowac. Z okazji Swiat Bozego Narodzenia mialem mila wymiane korespondencji z Leszkiem Lackim i moim glownym tatrzanskim partnerem, Jurkiem Fiettem, nota bene w latach 1960–63 prezesem Klubu Wysokogorskiego.
Andrzej Nowacki.
Pytacie, jak wygladal w minionym roku moj alpinizm. Gory mam u siebie "pod nosem", nie sadze jednak, abym w tym roku zwiazal sie lina wiecej niz 10 razy, i to wylacznie na 2- do 3-wyciagowych sciankach. Takie wspinanie jest tu najbardziej popularne. Icicle Valley, u ktorej wylotu mieszkamy, slynie w stanie Washington z doskonalego granitu, latwego podejscia i z reguly dobrej pogody. Sa tez pod bokiem dlugie drogi wspinaczkowe na najwyzszy w okolicy Mount Stuart (2869 m) lub na Dragontail (2695 m), ale to na ogol kilkudniowe "wyprawy", na ktore bylem w ostatnim czasie zbyt leniwy. Zreszta od niedawna lina i zelastwo zaczynaja mi sie wydawac podejrzanie ciezkie... Chodzilem natomiast w roku 2006 sporo z partnerami lub sam na kilkudniowe wycieczki, takie na pograniczu wspinania i turystyki. Zawsze wybieram miejsca, ktorych nie znalem lub ktore sa rzadko uczeszczane – ten rodzaj kontaktu z przyroda sprawia mi teraz najwiecej przyjemnosci: odkrywanie miejsc w gorach, o ktorych w ogole brak informacji lub jest jej bardzo malo. Jak sie pewnie domyslacie, obszary gor North Cascade sa tak rozlegle, ze nie ma obawy abym je zdolal wyeksplorowac. Z Jasiem Mostowskim umawialem sie, ze razem wleziemy na wznoszacy sie blisko niego Mount Shuksan (2782m), na ktorym bylem juz przed kilku laty. Most pospieszyl sie jednak i wszedl na ten szczyt samotnie. Brawo! No i oby tak dalej – tego tak jemu, jak i wszystkim milym Przyjaciolom a takze samemu sobie zycze z okazji rozpoczynajacego sie kolejnego gorskiego roku.
GS/0000 W PARU SLOWACH 01/2007