GS/0000 EDMUND HILLARY 01/2008
Jest tylko jeden najwyzszy szczyt Ziemi i jedno moglo byc na niego pierwsze wejscie, dlatego smierc zadnego chyba alpinisty nie odbila sie w swiecie takim echem, jak zgon pierwszego zdobywcy Everestu, Edmunda Percivala Hillary'ego. Byl nowozelandzkim pszczelarzem, alpinista, polarnikiem, a na sportowej emeryturze – spolecznikiem, dyplomata, swiatowa osobistoscia, odwiedzajaca prezydentow i uswietniajaca gorskie i nie tylko gorskie imprezy. Urodzony 20 lipca 1919 w Tuakau, wspinaczki rozpoczal przed wojna a w czasie wojny byl nawigatorem sil powietrznych. W latach 1951–53 uczestniczyl w 3 wyprawach himalajskich, m.in. jako towarzysz slawnego Shiptona. 29 maja 1953 wraz z Tenzingiem Norgayem stanal jako pierwszy czlowiek na czubku Ziemi, co obydwom zapewnilo prestiz i slawe na cale zycie. Za czyn ten otrzymal od krolowej Elzbiety II Order of the British Empire i tytul szlachecki "sir". W latach 1954–67 kierowal wyprawami w Himalaje i na Antarktyde, plynal do zrodel swietej rzeki Gangesu (1977). W trakcie trawersowania Antarktydy z pomoca pojazdow, 3 stycznia 1958 stanal na biegunie poludniowym. Wyprawa w latach 1960–61 byla jedna z pierwszych wypraw zimowych w Himalaje a jej lupem padla popularna dzis Ama Dablam, zdobyta – bez zgody wladz – w polowie marca. Od r. 1961 rozwijal akcje pomocy Szerpom przez swoj Fundusz Himalajski (Himalayan Trust), budujac szkoly i szpitale, w latach 1989–93 pomagal dzwignac ze zgliszcz szerpanska Czestochowe, czyli slynny klasztor w Thyangboche. Zaangazowany do sluzby dyplomatycznej, do lipca 1989 r. byl amabasadorem Nowej Zelandii w Indiach, Nepalu i Bhutanie. W r. 1975 w katastrofie malego samolotu w Katmandu stracil zone i mlodsza corke Bellinde. Poslubil pozniej pania June, wdowe po swym partnerze wspinaczkowym, Peterze Mulgrew. Byl otwarty dla mediow, wydal kilkanascie poczytnych ksiazek, m.in. High Adventure (1955), High in the Thin Cold Air (1963), Schoolhouse in the Clouds (1965), Nothing Venture, Nothing Win (1975), View from the Summit (1999). Ksiazki byly tlumaczone na dziesiatki jezykow, w tym polski ("Na przelaj przez Antarktyde" 1959, "Widok ze szczytu" 2000). Na zaproszenie PZA, w czerwcu 2004 zawital do naszego kraju, gdzie odebral z rak Prezydenta Krzyz Komandorski, wyglosil kilka prelekcji, a w Zakopanem biesiadowal w "Czarcim Jarze" z alpinistami i notablami. Szkoda, ze Morskie Oko przywitalo go chmurami i deszczem. Obsypywany zaszczytami, byl czlonkiem honorowym wielu organizacji, w tym PZA (1998). W r.1992 zostal czlonkiem honorowym UIAA, ktora wczesniej rezerwowala te godnosc tylko dla wlasnych dzialaczy. W r. 2003 otrzymal honorowe obywatelstwo Nepalu, ostatnio wladze tego kraju postanowily imieniem Hillary'ego i Tenzinga nazwac lotnisko w Lukli.
Szerpowie w Nepalu depesze o zgonie Hillary'ego przyjeli jak wiesc o smierci ojca. Pogrzeb 22 stycznia 2008 w Auckland mial charakter panstwowy i skupil przy trumnie 500 zaproszonych gosci, w tym wiele znakomitosci. Kondukt tworzyly tysieczne rzesze. Premier kraju pani Helen Clark, powiedziala, ze zmarly byl "herosem, naszym bohaterem i najslawniejszym Nowozelandczykiem swiata – inspiracja dla calej nowej generacji". Przewodniczacy delegacji z Nepalu dodal, ze dla Szerpow Hillary znaczyl tyle samo, co dla swoich rodakow, a moze nawet wiecej... Zalozona przez niego fundacja wybudowala 63 szkoly, 2 szpitale, 13 osrodkow zdrowia a takze ujecia wody, mosty, male lotniska i wiele mil drog. 11 stycznia 2008 w Auckland dobieglo kresu zycie dlugie (88 lat), barwne, pelne bogatych tresci i do konca spelnione. Sam podsumowal je wczesniej slowami: czy moglbym marzyc o czyms wiecej? (J. Nyka)
GS/0000 ZYGMUNT MIKIEWICZ 01/2008
kw.katowice.pl
Na Slasku zmarl w wieku bez mala 97 lat nestor polskiego taternictwa, Zygmunt Franciszek Mikiewicz. Urodzil sie 21 kwietnia 1911 r. w Radymnie w woj. lwowskim, studia odbyl w Akademii Handlowej i Szkole Nauk Politycznych w Krakowie (mgr nauk ekonomicznych), pracowal na stanowiskach kierowniczych w przemysle. Przed wojna uprawial glownie turystyke i narciarstwo, wspominal tez wspinanie, do PTT wstapil w r. 1930. Od wrzesnia 1945 dzialal w Sekcji Wysokogorskiej Klubu Narciarskiego CZPW, zajmujac sie m.in. szkoleniem poczatkujacych. Jego starszy brat, Damazy Mieczyslaw (ur. 11 XII 1904), chirurg z zawodu, uprawial taternictwo przed wojna i – jak podawal "Taternik" – z dniem 8 maja 1949 r. zostal reaktywowany w prawach czlonka zwyczajnego, "jako byly czlonek STAZS Krakow, z przydzialem do Kola Slaskiego". Damazy byl wspolzalozycielem Kola Slaskiego KW, zawiazanego 12 pazdziernika 1949 roku. Zygmunt Mikiewicz – co jest do dzis uparcie powtarzane – do siodemki formalnych zalozycieli Kola nie nalezal, nie byl bowiem czlonkiem zwyczajnym, ktorym zostal pare miesiecy pozniej. W nowym Kole Slaskim powierzono mu funkcje skarbnika i referenta sprzetu. W dniu 17 maja 1951 r. zostal przewodniczacym Kola i pelnil te funkcje przez 14 miesiecy (do 24 lipca 1952) – zrezygnowal wskutek niemoznosci godzenia obowiazkow prezesa z praca zawodowa. W poczatku 1952 r. mial stopien pomocnika instruktora i wykladal na kursach teoretycznych, w srodowisku nazywany byl "Wujem". Znal dobrze Beskidy i Jure, uprawial turystyke, przez PTTK organizowal wycieczki i rajdy, nadmienil tez kiedys, ze wspinal sie w skalkach Szwecji. Uczestniczyl w spotkaniach slaskich seniorow (m.in. w Istebnej), przyjezdzal na doroczne zloty nad Morskie Oko, w r. 2001 w tym gronie swiecil 90. urodziny. Zaspiewano mu wtedy "Sto lat", co Zbyszek Skoczylas poprawil na 102 lata. Pisywal na tematy gorskie m.in. w "Turyscie" i w "Pamietniku PTT". W swoich opowiesciach sprzed lat – takze tych w druku – smialo puszczal wodze fantazji. Podczas Zjazdu Jubileuszowego KW–PZA w Krakowie w r. 2003 zasiadal przy stole prezydialnym a w krotkim wystapieniu przypomnial, ze to jego Kolo pierwsze zaczelo organizowac alpiniady. Do ostatnich dni zycia interesowal sie gorami i utrzymywal kontakty z dawnymi kolegami klubowymi. (jn)
GS/0000 WIENCZYSLAW KOGUT 01/2008
W wieku 83 lat zmarl jesienia w Krakowie Wienczyslaw Kogut, znany paru generacjom taternikow klubowy szkoleniowiec skalkowy i tatrzanski. Z zawodu byl inzynierem mechanikiem. Mieszkal sam i zmarl niezauwazenie. Jak wynika z przekazanego nam przez Barbare Morawska-Nowak kombatanckiego nekrologu, w lata wojny dzialal w podziemiu, najpierw w Harcerskich Szarych Szeregach, nastepnie, z pseudonimem "Orlot", w oddziale lesnym "Skok" AK i w Samodzielnym Batalionie Paryzanckim "Skala". W r. 1944 ukonczyl Szkole Podchorazych, bral udzial w walkach pod Sadkami, Zaraszynem i pod Zlotym Potokiem. Wspinaczki nauczyl sie w skalkach, szybko zdobyl kwalifikacje dydaktyczne (stopien instruktora w r. 1956) i z pasja zajmowal sie szkoleniem. Andrzej Skoczylas wspomina, ze w r. 1956 pod okiem Wienka konczyl kurs skalkowy, a wsrod elewow byli takze m.in. Marian Kata, Ryszard Koziol i Stefan Heinrich. W Tatrach wspinal sie duzo, latem i zima (m.in. II przejscie zimowe Komina Drcge'a). Przewodnik WHP notuje nowa droge z jego udzialem: nr 2191 prawa czescia polnocnej sciany Malego Jaworowego Szczytu (10 VIII 1956). W 4 dni pozniej, ponownie z Romanem Lazarskim, wszedl na Skrajna Rogowa Przelecz droga nr 2253 – jako pierwsi wprost od dolu. W latach 1958 i 1959 uczestniczyl w dwu wyjazdach w Kaukaz w rejon Adyl Su. "Taternik" 3/1961 wylicza jego wejscia na Gumaczi, Wia Tau, Elbrus, Szczyt Wolnej Hiszpanii (wszystko w r. 1958), Bzeduch, Pik Giermogienowa, Szchelde i Pik Profsojuzow (w 1959), II tom "Tobiczyka" dodaje Pik Fizkulturnik. Wejscie 21 sierpnia 1958 na wschodni wierzcholek Elbrusa (5621 m) bylo jego zyciowym rekordem wysokosci. W zimie 1960 r. uczestniczyl w alpiniadzie w Rile w Bulgarii i w wiekszym zespole w zlej pogodzie wspinal sie trudna grania Malowiszki Dial. W ciagu paru sezonow szkolil w skalkach i w Tatrach komandosow. Trapiony postepujaca choroba psychiczna, odsunal sie od dawnych przyjaciol, ale nie od skaly. Nadal wspinal sie w dolinkach i na scianach Zakrzowka, zachowujac wysoka forme. Nie stronil od sztucznych scianek. Od r. 1991 zwiazal sie z Sekcja Wspinaczkowa KS "Korona", ktora mianowala go swoim czlonkiem honorowym. Andrzej Marcisz i koledzy z tej sekcji zajeli sie jego pogrzebem – w dniu 10 stycznia zostal pochowany na cmentarzu Batowickim w Krakowie, odprowadzany przez liczna rzesze przyjaciol i wychowankow. (jn)
GS/0000 ZIMA W TOKU 01/2008
Tegoroczna zima w gorach najwyzszych nie zapowiada sie bogato. Na Nanga Parbat jako pierwszy zaczal sezon w poczatku grudnia Wloch Simone La Terra, ktory zalozyl oboz I (6000 m) ale zwinal wyprawe, kiedy burza zniszczyla mu namiot kuchenny. Simone Moro stracil kilka tygodni w Islamabadzie i Skardu, gdzie czekal na dostawe swego ekwipunku. Dopiero 25 stycznia opuscil Skardu. Czasu na zdobycie Broad Peaku robi sie coraz mniej, z wyprawy wycofal sie juz jego partner Leonhard Werth – pozostaja Pakistanczycy Shaheen Baig i Qudrat Ali. Lepiej maja sie sprawy na Makalu. Akcje prowadza Nives Meroi, Roman Benet i Luca Vuerich (Wlochy) oraz silny zespol Centralnego Klubu Sportowego Armii Kazachstanu w skladzie Denis Urubko, Siergiej Samojlow, Jewgienij Szutow i Giennadij Durow. 18 stycznia spedzili oni noc na 6800 m i dotarli do 7000 m. 24 stycznia ponownie ruszyli do szturmu. Piekny zimowy sukces melduja Rosjanie Wladimir Bielousow i Aleksandr Nowikow, ktorzy w dniach 8–10 stycznia przeszli stylem alpejskim 1200-metrowa sciane Kwangde Lho (6187 m) w rejonie Khumbu – nowa droga nazwana "Chicory" (M4 WI4 5.7 80 st.). Noc przesiedzieli na polce nie mogac rozbic namiotu. Na drugiej polkuli ambitny plan zimowy mial Rosjanin Artur Testow, ktory zamierzal przejsc solo polnocna sciane Mount McKinley. Z trudem dotarl do jej podnoza, zasniezenie bylo jednak tak wielkie, ze musial zrezygnowac z ataku. Sciana pograzona jest w zimowym mroku, a temperatury siegaja w niej –60*C. Testow zapowiada powrot za rok. Polakow tej zimy nie ma w gorach Azji.
GS/0000 ICH DRUGIE ZYCIE 01/2008
Jan Dlugosz w Kaukazie.
Fot. Jan Surdel
Zorganizowany przez Romana Goledowskiego, III Warszawski Przeglad Filmow Gorskich (14–16 XII 2007) zakonczyl sie sukcesem. Wielka sala "Luny" byla pelna a program atrakcyjny i zywy. Z ciekawoscia obejrzelismy dwa nowe filmy z serii Marka Klosowicza dla TVN Discovery – "Karawana marzen" o Wandzie Rutkiewicz i "Zycie jest za krotkie" o Andrzeju Zawadzie. Filmy oparte sa na modelu "mowiace glowy" – narratorem wiazacym jest spacerujacy nad Morskim Okiem Piotr Pustelnik. Rezyser pozwala wygadac sie wszystkim, takze dosc przygodnym komentatorom, tylko nie bohaterom – Wanda wypowiada sie raz i w dodatku krotko, podobnie jest z Andrzejem Zawada. Strona wizualna ma ten sam mankament: w pamiec widza zapadaja mocne i plastyczne twarze narratorow, natomiast wizerunki Wandy i Andrzeja pojawiaja sie w tle w nieostrych migawkach, nie pozostawiajac w naszych mozgach trwalych znakow. Poznajemy zycie prywatne obojga, rodziny, przygody towarzyskie, malo jest jednak – poza ogolnikami – o ich miejscu w historii alpinizmu i ich stosunku do wysokogorskiego sportu. A przeciez Wanda byla pierwsza kobieta na najtrudniejszym z 8-tysiecznikow Ziemi, K2, zas Andrzej Zawada – swiatowym pionierem zimowego himalaizmu, otwierajacym w tej dyscyplinie zupelnie nowa karte. Pod tym wzgledem podobno lepszy jest film tegoz producenta o Kurtyce, ktoremu Jerzy Surdel daje wysoka ocene – glownie za to, co ma do przekazania sam bohater.
Tymczasem w dniach 17 i 18 stycznia przez nasze male ekrany przeszedl film o krotkim zyciu Jana Dlugosza, stworzony przez Krzysztofa Kubiaka a nakrecony przez Andrzeja Skoczylasa. Rezyser zebral liczne grono przyjaciol i dobrych znajomych Jaska, w tym dwoch jego parnerow od liny – Stanislawa Biela i Zbigniewa Jurkowskiego. Bieda polegala na braku materialu filmowego, choc Dlugosz interesowal sie filmem, byl nawet inicjatorem i autorem scenariusza "Zamarlej Turni". Mimo to rezyserowi udalo sie odtworzyc aure tamtego czasu – ze spiewami, kurnikiem i schroniskiem nad Morskim Okiem jako centrum zycia taternickiego. Podobnie jak w produkcjach krakowskich, tak i tu nie dosc wyraziscie nakreslono sportowa pozycje bohatera. Wobec goracego przyjecia filmow przez sympatykow gor wysokich, rezyserzy mysla o dalszych tego typu tematach.
GS/0000 Z WYDAWNICTW 01/2008
Podczas wspomnianego wyzej przegladu filmow w "Lunie" odbyla sie prezentacja nowej ksiazki Anny Czerwinskiej "GorFanka czyli ABC w skale i lodzie" (25 zl), powstalej z jej rozmow z Romanem Goledowskim. Zapowiadane sa dalsze tomy. W cwierc wieku od pierwszej edycji, w Lodzi ukazalo sie IV wydanie klasycznego juz "Miejsca przy stole" Andrzeja Wilczkowskiego. Teksty sa odswiezone a ksiazka wzbogacona o autorska wkladke z 40 fotografiami Mariana Baly. Pewien znak czasu stanowi naklad, ktory z 30 000 w r. 1982 spadl do 1000 przy wydaniu IV. Konczy sie tez druk innego wznowienia Wilczkowskiego – ksiazki "Anatomia boju", opisujacej bitwe kawalerii pod Mokra w dniu 1 wrzesnia 1939 roku. Obie pozycje mozna nabyc u autora: e-mail lub tel. 042 657 84 29. Cena 35 i 40 zl plus porto. Jak nas informuje Apoloniusz Rajwa, nakladem Wydawnictwa Gorskiego w Poroninie ukazal sie 13 tom przewodnika szczegolowego po Tatrach Wladyslawa Cywinskiego – "Kasprowy Wierch". Obejmuje on odcinek glownej grani od Przeleczy pod Kopa Kondracka po Liliowe, ze wszystkimi bocznymi grzbietami i ich odnogami, az po Nosal. Tom dedykowany jest Janowi Muskatowi. W Krakowie ukazal sie bogato ilustrowany przewodnik wspinaczkowy po Mnichu Andrzeja Marcisza. Znakomity pomysl mial COTG PTTK, ktory przystapil do stopniowej reedycji "Pamietnika Tow. Tatrzanskiego". W grudniu ukazal sie tom I z roku 1876 – dotad wielka rzadkosc bibliofilska. Naklad ograniczono do 300 egzemplarzy przy cenie 25 zl za tom.
GS/0000 ORGANIZACYJNE 01/2008
GS/0000 ROZNE 01/2008