GS/0000 150 LAT TEMU 07/2009
GIERLACH – ROZWIAZANIE ZAGADKI?
W wykazach pierwszych wejsc na Gierlach – a zestawiono ich kilka jesli nie kilkanascie – jedno z najwyzszych miejsc zajmuje tajemniczy "podrozny niemiecki" w koncu lat piecdziesiatych XIX wieku. Czesto slyszy sie – np. "Wierchy" 1957 r. – ze byl on na tym szczycie w ogole pierwszy. Jego przewodnikiem byl Martin Spitzkopf Urbans. Pisze o Gierlachu Bronislaw Gustawicz w "Slowniku Geograficznym" 1881: "w r. 1860 zwiedzil go podrozny niewiadomego nazwiska, przewodniczyl mu Marcin Urban (juz zmarly), mlynarz z Nowej Lesnej". Albo w kolejnych tomach dr August Otto: "Jak zaswiadczaja mieszkancy Nowej Lesnej, Gierlach zostal po raz pierwszy zdobyty w koncu lat szescdziesiatych przez jakiegos turyste, ktorego wprowadzil Martin Urban. Jego nazwisko pozostalo jednak niewiadome." Ta informacja byla i jest powtarzana dziesiatki razy. Mimo dociekan, osoby "podroznego" nie udalo sie ustalic takim badaczom, jak Witold H. Paryski, Boleslaw Chwascinski, Ivan Houdek czy pracujacy pare lat nad historia Gierlachu Stanislav Samuhel. Mozna wyrazic zdziwienie, ze na na jego trop nie wpadla Zofia Radwanska-Paryska, ktora jako botaniczka powinna byla znac artykuly naukowe, zawierajace wyjasnienie zagadki.
Gierlach z drogi na Polski Grzebien
Gierlach z drogi na Polski Grzebien - mal. Walery Eljasz-Radzikowski
Jest bowiem wielce prawdopodobne – chyba nawet pewne – ze owym tajemniczym turysta byl dr Josef Friedrich Krzisch (ur. 24 IX 1812 zm.14 III 1875), w latach 1854–1861 c.k. lekarz obwodowy i dyrektor szpitala w Trnavie (Tirnau, Nagy Szombat), doswiadczony turysta gorski i alpinista (wspomina m.in. Alpy Salzburskie), w pozniejszym okresie czlonek a nawet delegat miejscowy DuOeAV w Neunkirchen, dokad przeniosl sie z Baden w r. 1863. W lecie 1859 r. – a wiec rowno 150 lat temu! – przez kilka tygodni prowadzil on w Tatrach poszukiwania botaniczne, w ktorych trakcie zwiedzil Tatry Zachodnie i Tatry Bielskie, a z bazy w Szmeksie (Smokowcu) wszedl na kilka szczytow Tatr Wysokich, m.in. Krywan, Slawkowski, Gierlach, Lomnice i Lodowy. Doline Wielicka, Kwietnice, Dlugi Staw i Polski Grzebien zwiedzil w 1-dniowym wypadzie. Wejscie na Gierlach wspomina w swoich artykulach kilka razy, wcale nie w kategoriach wyczynu, skupiony byl bowiem na botanice a jako wyrobiony wspinacz alpejski trudnosci wspinaczki zbytnio nie odczul. Nie porusza tez kwestii pierwszenstwa – snadz nie interesowaly go te sprawy, moze tez przewodnik wspominal jakies wczesniejsze wejscia. Nie podaje szczegolow, ani nazwiska przewodnika, gdyz nie nalezalo to do schematu artykulow stricte przyrodniczych, choc o wejsciu na Krywan rozpisuje sie szeroko. I tak w artykule zamieszczonym w "Osterreichische Botanische Zeitschrift" 1860 na s.144 pisze, ze przez 14 dni bawil w Szmeksie. Pare stron dalej stwierdza, ze zaden ze zwiedzonych przez niego szczytow, jak "Slawkowski, Lomnica, Gierlach i Krolewski Nos" pod wzgledem bogactwa i roznorodnosci flory nie moze sie rowac z Krywaniem, na ktorego czubku znalazl jeszcze 20 gatunkow rzadkich roslin naczyniowych. Nadmienia tez, ze wejscia na wysokie szczyty Tatr wymagaly biwakow pod golym niebem, ale ogolnie biorac byly nieporownanie latwiejsze od wspinaczek w Alpach. W swoich wykazach zdobyczy botanicznych, z Gierlachu nie wymienia ani jednej rosliny, podobnie jak i ze Slawkowskiego. Powod byl prozaiczny: przetrzymanie przez poczte jego pilnych przesylek (ekspediowanych ze Szmeksu) doprowadzilo do zgnicia duzej partii roslin i ich kompletnego zniszczenia, co – jak pisze – "bedzie wymagalo odbycia powtornych wycieczek". Wolno przyjac, ze byly to zbiory wlasnie z wspomnianych szczytow. Wchodzil na Gierlach z pewnoscia najstarsza z drog, czyli przez Gierlachowski Kociol. Moze to po nim pozostala butelka po kwasnej wodzie z Tatrafured (Szmeksu), wygrzebana z piargu przez Dechyego 31 sierpnia 1874 r. i wspominana w jego artykulach? Do tajemniczego "podroznego" pasuje narodowosc Krzischa ale takze calkiem scisle czas wejscia.
W Tatrach Krzisch bywal zapewne czesciej. W r. 1863 na lamach "Osterreichische Botanische Zeitschrift" (nr 1, s.20) oferuje do sprzedazy za 50 fl. wielki zielnik tatrzanski (Tatra-Herbar), zlozony z 7 plikow, zawierajacych 1400 roslin z 830 gatunkow.
Historycy taternictwa przeoczyli nie tylko Gierlach dra Krzischa, ale rowniez jego nie mniej interesujace wejscie na Lodowy, i to skad? – z Doliny Pieciu Stawow Spiskich! W wykazie WHP w tomie XVIII "Tatr Wysokich" (1974, s.68) nalezaloby mu sie miejsce czwarte, po ks. Grzegorzku, jezeli ten faktycznie byl 14 sierpnia 1855 na szczycie glownym. Mozna miec co tego watpliwosci, gdyz w swoim zestawieniu roslin, opublikowanym w r. 1867, wymienia wylacznie te gatunki, ktore zebral w r. 1854 na Kopie Lodowej. "Kon" Lodowego – pozniej niefortunnie przezwany "Lodowym Koniem" – owczesny postrach taternikow – dla wspinacza po alpejskiej szkole mogl nie przedstawiac przeszkody godnej zauwazenia. Za pierwszego zdobywce Lodowego od strony Pieciu Stawow Spiskich uchodzi Franz Denes w r. 1876 – i to pierwszenstwo zostaje zatem powaznie podwazone. O ile z Gierlachu i Slawkowskiego Krzisch nie notuje roslin, o tyle na Lodowym jego zniwo botaniczne bylo bardzo obfite i obejmuje rosliny z roznych wysokosci. Krzisch ma haselko w WET, wyjete zapewne z jakiejs ogolnej encyklopedii, wymieniono w nim bowiem tylko jego pospolite wejscie na Krywan – innych szczytow ani itinerariow (ciekawszych przeciez!) nie wspominajac. Te powtarzane w pracach historycznych tabele kolejnosci wejsc na szczyty maja zreszta niewielka wartosc, opieraja sie bowiem na zalozeniu, ze kazdy taki wyczyn byl swiadomie dokumentowany – czy to w notesie, czy w druku, czy przynajmniej w formie kartki w butelce, co jest smieszne, gdyz tylko bardzo nieliczni turysci mieli swiadomosc tworzenia historii Tatr. Nie mozna tez liczyc na pamiec przewodnikow, bylo bowiem publiczna tajemnica, ze zatajali oni wczesniejsze wejscia, by problemy "sprzedawac" panom jako dziewicze, zreszta w tamte lata prowadzic mogli ludzie calkowicie dorywczy, jak o tym swiadcza chocby jurgowscy przewodnicy Lorenca.
Postacia Krzischa warto by sie zajac blizej, moze sie z nia wiazac niejedna jeszcze niespodzianka. Wskazane byloby tez rozejrzenie sie za jego wspomnianym wyzej zielnikiem tatrzanskim – nie wykluczone, ze zachowal sie w jakims botanicznym archiwum. Moje poszukiwania w archiwach w Wiedniu i Innsbrucku w 1978 r. nie daly rezultatow, ale to tylko dwa punkty z setki czy setek mozliwych.
Jozef Nyka
GS/0000 NIECODZIENNE SPOTKANIE 07/2009
W zeszlorocznym, czerwcowym numerze GS zamieszczony zostal pod powyzszym tytulem tekst opisujacy niezwykle dla autora (Krzysztof Gorny) spotkanie w Gorach Kaskadowych. Poznany na lodowcu, zmierzajacy na trzeci co do wysokosci szczyt regionu, Mount Baker (3287 m), starszy pan, okazal sie Janem Mostowskim, ktory ukonczyl niedawno 80 lat i przeszedl operacje wymiany dwoch stawow biodrowych. Czy to nie pobudzajacy nas – seniorow – obrazek? Warto przypomniec, ze "Most", wybitny wspinacz, ma swoj udzial w pierwszych polskich przejsciach polnocnych scian Matterhornu i Eigeru, nie mowiac juz o historycznym II wejsciu na hindukuski Noszak. A jesli o Eigerze mowa, to zaliczyl tez glosny nawet w zachodniej literaturze upadek na polnocnej "mordwand" – okolo 500 m.
Coroczne seniorady nad Morskim Okiem stwarzaja okazje do niecodziennych spotkan. Tegoroczna nie zapowiadala sie najlepiej. Raz, ze droga do schroniska byla w remoncie, a dwa – gory przysypal swiezy snieg. W piatek wieczorem rozpadalo sie na dobre, ale sobotni ranek przyniosl niespodzianke – zaczelo swiecic slonce, snieg szybko topnial. Najwiecej osob wybralo sie, oczywiscie, do Doliny za Mnichem, ryzyko lawiny wydawalo sie tutaj najmniejsze. Krysia Dolebska, ktora juz tradycyjnie podjela sie poprowadzic wieczorne spiewanie z akompaniamentem swojej gitary, zaproponowala wejscie na Szpiglasowa Przelecz, na co chetnie przystalem, jako ze dawno tam nie bylem. Niedaleko przeleczy ktos wskazal nam widoczna w gorze, sprawnie idaca osobe z kijkami narciarskimi w rekach i dodal, ze to jest wlasnie Jan Mostowski. Doszlismy do Janka pod sama przelecza, bedac przekonani, ze zakonczy on tam podejscie. Nie docenilismy go, po chwili juz razem wchodzilismy na Szpiglasowy Wierch. Posilony na szczycie, Janek wspominal niefortunna wspinaczke z Czeskiem Momatiukiem na Eigerze, oferte wspolpracy z Urzedem Bezpieczenstwa po powrocie do kraju i dramatyczna decyzje wyjazdu za zelazna kurtyne.
Mysle, ze zachecony atmosfera spotkania, na ktorym byl witany z aplauzem, zrealizuje dana nam obietnice uczestniczenia w kolejnych zlotach, a moze tez zdecyduje sie opisac swoje gorskie dokonania i zawile, czesto trudne koleje zycia.
Wojciech Branski
GS/0000 NA PRZYKLAD "PHARILAPCHA" 07/2009
Cieszyc musi fakt, ze w gorach najwyzszych ostatnio coraz czesciej "odkrywane" sa rowniez szczyty o mniej imponujacych wysokosciach. Ze sa to nieraz odkrycia wtorne, wspolczesnych odkrywcow raczej nie niepokoi. "Odkrytym" gorom dosc czesto nadawane sa nowe nazwy, ktore w gruncie rzeczy wprowadzaja w blad. Przykladem moze byc polskie wejscie nowa droga na efektowny szczyt "Pharilapcha" (lub "Phari Lapcha") w rejonie Khumbu, w 2008 roku. Nasi koledzy podaja te nazwe prawdopodobnie na podstawie informacji Francuzow, ktorzy weszli na szczyt w 2003 roku. W 2006 Amerykanie zdobyli sasiedni wierzcholek, ktory – poslugujac sie juz istniejaca nomenklatura – okreslili nazwa "Phari Lapcha West". Nie wiem, skad pochodzi ani co znaczy nazwa Pharilapcha – nie ma to jednak dla sprawy znaczenia. Do dobrych zwyczajow alpinistycznych nalezy m.in. to, ze nazwy bezimiennym szczytom nadaja ich zdobywcy, a potem, w zaleznosci od obowiazujacych w danym kraju regul nadawania nazw, ewentualnie zatwierdzaja je stosowne instytucje geograficzne. Otoz "Pharilapche" zdobyli 8 listopada 1955 r. Amerykanie F. Beckey, G. Bell i R. McGowan. Oni tez wprowadzili dla niej nazwe Langcha, podana im przez Szerpow. Na pn.-zach. wierzcholek "Phari Lapcha West" pierwsi weszli w 1987 roku Polacy, Elzbieta Budzbon z Krzysztofem Lozinskim, i nazwali go Machermo Kang (od osady w dolinie i lodowca, przez ktory szli na szczyt). W wydanym w 1995 r. przewodniku monograficznym "Cho Oyu Himal" (w jezyku angielskim) uzywam (i wszedzie bede propagowal) oryginalne nazwy, przy czym Machermo Kang zamienilem na Machhermotse. Naklad przewodnika jest juz wyczerpany, ale skorzystac mozna z niego w wiekszosci wazniejszych bibliotek gorskich na swiecie.
Jan Kielkowski
GS/0000 JERZY GLAZEK 07/2009
Prof. Jerzy Glazek ze studentami UAM w Tatrach
Prof. Jerzy Glazek ze studentami UAM w Tatrach. Fot. T. Nowicki, Przeglad Geologiczny 1998.
W dniu 3 lipca 2009, po dlugiej i ciezkiej chorobie, zmarl w Poznaniu prof. dr hab. Jerzy Glazek – geolog, alpinista, speleolog, redaktor naukowy, wspolautor wieloarkuszowej "Mapy geologicznej Tatr Polskich" 1:30 000, przez wiele lat kierownik Zakladu Geologii Dynamicznej i Regionalnej UAM. Opublikowal przeszlo 300 prac naukowych i popularnych z dziedziny geologii i krasu Tatr, Sudetow, Gor Swietokrzyskich oraz pasm zagranicznych z Wietnamem wlacznie. Okolo setki innych jego publikacji dotyczy speleologii, ochrony przyrody, krajoznawstwa, biografistyki. Urodzony 10 lipca 1936 w Warszawie ale wychowany w Bukowinie Tatrzanskiej, wspinal sie w latach 1957–61, ma tez wielki wklad w eksploracje jaskin w kraju i za granica. Byl jednym z pionierow naukowych metod badania jaskin, m.in. barwienia wod (Panszczyca). Byl dzialaczem wielu organizacji jaskiniowych i przyrodniczych, od 1973 delegatem KW(PZA) do Miedzynarodowej Unii Speleologicznej (UIS), w latach 1981–86 zastepca jej sekretarza generalnego. Redagowal i wspolredagowal czasopisma jaskiniowe i geologiczne, uczestniczyl autorsko w wazkich miedzynarodowych projektach wydawniczych. Byl bratem Kazimierza Glazka (GS 10/05) i ojcem taternikow Grzegorza i Stanislawa. Pare lat temu zegnal swoich przyjaciol-grotolazow Rafala Unruga, Kazimierza Kowalskiego – nie przypuszczal wtedy, ze sam wkrotce podazy za nimi, zabierajac z soba szmat nie spisanej w pore historii polskiego taternictwa podziemnego. Bardzo dobry i szczegolowy zyciorys naukowy i sportowy Zmarlego, piora Ditty Kicinskiej, ukazal sie na stronie internetowej PZA. Przedwczesna smierc Jerzego Glazka jest wielka strata dla nauki polskiej a takze dla goroznawstwa a szczegolnie speleologii. Do Rodziny i Bliskich Profesora kierujemy slowa szczerego zalu i wspolczucia.
Jozef Nyka
GS/0000 JOHN BACHAR 1957–2009 07/2009
John Bachar w Yosemite w 1984 roku
John Bachar w Yosemite w 1984 roku. Los Angeles Times
5 lipca swiat wspinaczkowy stracil jedna ze swoich najwyrazistszych ikon: podczas solowej wspinaczki na Dike Wall nad Mammoth Lakes wskutek upadku do stop sciany stracil zycie slynny kalifornijski skalolaz, John Bachar, uosobienie ducha amerykanskiego free climbingu i oddany obronca klasycznych regul wspinania. Mial 52 lata. Nalezal do pionierow treningu gimnastycznego i wspinaczkowej diety a takze do wynalazcow boulderingu, zanim ten stal sie osobna domena sportu. Wszyscy pamietamy jego niewiarygodne free solos na takich drogach, jak Outer Limits (5.10c), New Dimensions (5.11a), Butterfingers (5.11a), The Moratorium (5.11b – on sight) czy tez Enterprise (5.12b) w Owens River Gorge lub The Gift (5.12c) w Red Rocks. W r. 1986 z Kanadyjczykiem Peterem Croftem, zrobil w 14 godzin kombinacje El Capitan (Nose) – Half Dome (Regular Route), co bylo wowczas wyczynem wrecz szokujacym. Niektore jego drogi z ok. 1980 r., z zaledwie paroma spitami na stanowiskach, dzisiaj budza szczery szacunek i nie sa czesto powtarzane. John byl gwiazda skalkowa juz jako wczesny nastolatek, nikt mu w jego solowkach nie byl w stanie dorownac. Pozniej byl wolnym duchem – kontrowersyjnym ale i podziwianym i nasladowanym. Jego wplyw na srodowisko byl ogromny. Rob Robins mowi: "John Bachar byl bez watpienia najwiekszym wspinaczem naszego pokolenia". A John Long dodaje: "Nigdy wczesniej nie bylo faceta formatu Bachara i nigdy juz nie bedzie."
Wladyslaw Janowski
GS/0000 ECH, LATO, LATO 07/2009
Monika Nyczanka.
Meldujemy sie z Wietrznej Poreby. Polowa lipca, pogoda piekna i prawie puste gory. Z okien mamy widok na Niskie Tatry, w dole lsni swiatlami Liptowski Mikulasz. Zaliczylismy Siwy Wierch, kawal grani wokol Doliny Zarskiej, Bystra i Droge nad Lakami. Niesamowite wrazenie robia ostatnie zniszczenia lawinowe – w Zarskiej cala srodkowa czesc doliny ogolocona jest z drzew a warstwa sniegu lawinowego jeszcze teraz siega kilku metrow. W Dolinie Kamienistej podobnie – chlopcow korcilo, by przejsc tunel, wytopiony pod sniegiem przez potok na dlugosci 200 metrow, pamietalam jednak, co stalo sie przed laty w podobnej formacji pod Bula pod Rysami.
Marek Maluda, 16 lipca.
Pozdrawiam serdecznie wraz z Jola z wedrowki po Balkanach. Po rozgrzewce w Retezacie (Peleaga, Retezat), dotarlismy do Macedonii. Bylem tu dokladnie 30 lat temu, stad nostalgiczny wymiar podrozy. Ukoronowaniem naszej dzialalnosci bylo wejscie na Korab (2764 m) i najwyzszy ze szczytow w calosci macedonskich, Titov Vrh (2748 m). Szczegoly po powrocie.
Rafal Kardas, 28 lipca.
Pozdrawiam z mojej ulubionej Bregaglii. Zrobilismy juz z Dozentem (Wojtkiem Wajda) kilka ladnych drog, w tym Cassina na Piz Badile (3308 m). Jaka wspaniala wspinaczka! Nasz liczacy 113 lat zespol (lacznie, oczywiscie) jest pelen podziwu dla Mistrza, ktory powtorzyl swoja droge w wieku 78 lat i to w czasie 10 godzin. Czapki z glow! Szlismy tak jak Cassin – od lodowca, co obecnie jest rzadko praktykowane, wiec wleklismy przez sciane raki i czekany.
GS/0000 W PARU SLOWACH 07/2009