GS/0000 JAN MOSTOWSKI 10/2012
[Jan Mostowski]
Jan Mostowski w r. 1961.
Fot. Czeslaw Momatiuk
Taternik, alpinista, podroznik, z zawodu inzynier elektryk. Urodzil sie w Lodzi 25 stycznia 1928 r. jako Jan Henryk Majzel. Wszystkich bliskich stracil w ogniu holokaustu, z calej rodziny ocalal tylko on wraz z bratem, ukryty przez ksiezy Salezjanow w Gloskowie w poblizu Garwolina. W r. 1951 na Politechnice Slaskiej uzyskal dyplom inzyniera elektryka. Pracujac w "Biprohucie" zajmowal sie piecami elektrycznymi do wytopu stali, a jednym z jego kolegow z pracy byl Zdzich Dziedzielewicz. Przez turystyke gorska w r. 1954 trafil do taternictwa. Mial talent do skaly i do sniegu. Jego przejscia – letnie i zimowe – wyroznialy sie swietnym stylem, a kilka z nich przeszlo do historii. 3 kwietnia 1956 dokonal wraz z Andrzejem Sidwa I zimowego przejscia grzedy Tomkowych Igiel ("Oscypek" 18 s.31) zas latem tegoz roku III polskiego przejscia Komina Lapinskiego na scianie Galerii Gankowej. 29–30 grudnia 1957 ze Stanislawem Kulinskim zrobil I zimowe wejscie srodkowym filarem Mieguszowieckiego Szczytu Posredniego a 14 marca 1960 z Maciejem Popka – droga "Korosada" na pn. scianie Malego Mlynarza. Jego glownym partnerem byl Sidwa. "Cieplo mi sie robi na sercu – mowil po latach – gdy wspominam, jak z Andrzejem, chyba w 1956 roku, wspinalismy sie na Ostrym Szczycie, sypiajac w Zbojnickiej Chacie." W r. 1957 wyjechali w Alpy. 30 lipca przeszli pn.-wsch. sciane Lyskamm, 9 sierpnia pn. sciane Dent d'Herens, a 17 sierpnia pn. sciane Breithornu. Ich 8 godzin na Dent d'Herens – jak komentowano – "dobitnie swiadczylo o walorach polskiego zespolu". W r. 1958 wspinali sie w Kaukazie. Weszli trudnymi drogami m.in. na Pik Szczurowskiego (4259 m, 31 VII), Ach Su (4120 m, 2 VIII), Ullu-tau-Czane (4207 m, 9 VIII – srodkiem pn. sciany). Byly to pierwsze polskie wejscia na te szczyty.
W Alpy Janek wyjezdzal kilka razy. Latem 1961 dluzej biwakowal pod Eigerem ze Stanislawem Bielem, Janem Dlugoszem i Czeslawem Momatiukiem. Zaprzyjaznil sie wtedy z Chrisem Boningtonem i Donem Whillansem. Staszka Biela poznal w r. 1954 w chacie nad Popradzkim Stawem po akcji po Milowke. Wspolnie zrobili w Alpach 3 wysoko notowane drogi. W r. 1959 drugie calkowite wejscie wsch. sciana Matterhornu (4477 m, 25–26 IV) i w lecie 1961 r. pierwsze polskie przejscia slynnych polnocnych scian Matterhornu (20–21 VIII) i Eigeru (3970 m, 31 VIII – 2 IX). Szczegolnie otoczona zla slawa Eigernordwand odbila sie w kraju szerokim echem. Gorska przygoda zycia Janka byla wyprawa w dziewiczy Hindukusz latem 1960 roku. 27 sierpnia 1960 stanal w 7-osobowym zespole na najwyzszym szczycie Afganistanu, Noszaku (7492 m – drugie wejscie). 4 wrzesnia dokonal z Kulinskim, Rubinowskim i Sprudinem I wejscia na Aspe Safed (6607 m). Po latach pisal, ze chowa jak skarb film Sprudina, ktory w Filmie Polskim kupila mu w prezencie ciotka – za 200 dolarow. W ostatnich miesiacach zycia rozgladal sie za krajowym archiwum, ktoremu moglby powierzyc swoj hidukuski dziennik – w r.1961 podstawe jego "Kroniki Polskiej Wyprawy w Hindukusz 1960" w "Taterniku" 2–4/1962. W koncu zimy 1962 odwiedzil znow Alpy, by wraz ze Zbigniewem Jurkowskim, Andrzejem Nowackim i Zbigniewem Rubinowskim dokonac proby II zimowego przejscia pn. sciany Matterhornu (18–19 III – tylko do Ramienia). Rzec mozna swiatowa slawe przynioslo mu cudowne ocalenie na scianie Eigeru 1 maja 1963 roku. Wiele lat pozniej jego przyjaciel sfotografowal na stacji kolejki w Murren tablice z krotka historia Eigeru. "W marcu 1963 – glosi tekst – znalezli sie w silnie zasniezonej scianie Polacy C. Momatiuk i J. Mostowski z zamiarem poprowadzenia direttissimy. W pelnej dyskrecji i ze skromnym sprzetem. Droga Sedlmayera i Mehringera wspieli sie do pierwszego wielkiego uskoku. Biwak w snieznej zawierusze. Odwrot, w ktorego trakcie Mostowski przezyl 400-metrowy lot, z lekkimi tylko urazami." Wczesniej weszli obaj z Czeslawem na Monch przez Nollen (5–6 III). Szerzej pisalismy o tym w naszej "Gazetce Gorskiej" w grudniu 2006 roku.
[Pod Eigerem 1961]
Pod Eigerem 1961. Od lewej: Czeslaw Momatiuk, Jan Dlugosz, Stanislaw Biel i Jan Mostowski. Fot. Czeslaw Momatiuk
Janek byl dzialaczem organizacyjnym, w Kole Gliwickim KW pelnil m.in. funkcje prezesa. Od 7 grudnia 1958 do 20 stycznia 1963 byl czlonkiem ZG KW, aktywnym szczegolnie w Komisji Sportowej. Z "Taternikiem" wspolpracowal od r. 1957. Za prace klubowa i swe sukcesy gorskie otrzymal w r. 2007 godnosc czlonka honorowego PZA. W r. 1963 "wybral wolnosc" i zatrzymal sie w Szwajcarii, gdzie przeszedl m.in. sciany Gross-Fischerhornu (4048 m) i Lauterbrunnen-Breithornu (3782 m). Jego partnerami byli Albin Schelbert, Sepp Inwyler i Kurt Gruter. Nie mogac uzyskac zgody na prace, 1 pazdziernika przeniosl sie do Wiednia. Zostal tu przyjety do elitarnego Osterreichischer Alpenklub, a w Sekcji Akademickiej OeAV poznal dwoch weteranow, ktorzy wspinali sie z... bracmi Smoluchowskimi. W r. 1965 osiadl w USA, o czym doniosl niemiecki "Alpinismus" (5/1965 s.49). Ozenil sie tam z Ruth Philipp, przyjmujac jej nazwisko. Obowiazki zawodowe rzucaly nim po swiecie. Wspominal Jerzy Piotrowski: "W Rio de Janeiro Janek prowadzil w latach 1971–73 jakis duzy projekt. Pare lat pozniej odwiedzilem go w Caracas w Wenezueli, gdzie koordynowal prace nad nowa linia metra. Budowal jakies lotnisko w Arabii Saudyjskiej, po czym spedzil 4 lata na Taiwanie. W Rio kupil rasowa lodz zaglowa, na ktorej razem plywalismy." W Ameryce Poludniowej wszedl na kilka wysokich szczytow, m.in. Pico Bolivar w Andach Wenezuelskich (5005 m). W listopadzie 2003 mocno przezyl smierc Jurka Piotrowskiego. "Kiedy mieszkalismy w Rio de Janeiro – wspominal – wpadal do nas na kolacje, wspinalismy sie razem w Agulhas Negras miedzy Rio i Sao Paulo." W tych samych dniach co Jurek w Sao Paulo, w Warszawie zmarl kochany brat Janka, Zygmunt.
W jesieni 2004 panstwo Mostowscy przeniesli sie z San Francisco do Bellingham w stanie Washington, "30 km od Kanady i 40 km od Ryska Berbeki". "Jak ci pewnie wiadomo – pisal – sa tu najladniejsze gory w Stanach poza Alaska." Odwiedzali Berbekow, jezdzili na wyciagach i chodzili po gorach. Na stare lata ulubionym szczytem Janka byl Mount Baker (3285 m), na ktory wszedl 6 razy – "rytualnie co roku". W GS 06/08 zamiescilismy notatke o zabawnym spotkaniu z rodakami pod tym szczytem. W kwietniu 2008 przeszedl zabieg wymiany drugiego stawu biodrowego i w 6 tygodni po operacji wszedl na Mount Baker. Zdjecie ze szczytu poslal chirurgowi z dopiskiem "pana staw wynioslem na ten szczyt". Jakis czas pozniej znajomi doniesli Jankowi, ze jest na billboardzie na N State Street jako reklama Kliniki Ortopedycznej. "Zgniewalo mnie to, bo ktos mogl pomyslec, ze mi za to zaplacono". Byly tez inne gory. "Ostatnio bywalem kilka razy w Sierras – donosil we wrzesniu 2002. – Wchodzilem tam na okoliczne szczyty. Sypiam w samochodzie." 20 sierpnia 2009 wszedl z Andrzejem Nowackim na Mount Rainier (4330 m) przez Emmons Glacier, jako drugi pod wzgledem wieku zdobywca (rekord nalezal do 84-latka). "Andrzej ma 71 lat ale chodzi jakby mial 40 – nadzwyczajne!" – stwierdzal w liscie.
[Mount Rainier 2009]
Mostowski (z prawej) i Nowacki, Mount Rainier 2009.
Utrzymywal zywy kontakt z Andrzejem Manda, zyjac w bogatszym swiecie pamietal o kolegach w kraju, Andrzej Zawada wspominal z rozrzewnieniem, ze to on ufundowal – drogi wowczas – sprzet komputerowy dla Jerzego Warteresiewicza. Oplakiwal odchodzacych przyjaciol. "Janka Stryczynskiego nie widzialem od r. 1963 i mam w oczach jego usmiechnieta mloda twarz. Mialem z nim bliski zwiazek. Kiedy dzwoniono z Roztoki, ze dotarli Poznaniacy, zbiegalo sie tam, by im pomoc niesc do Morskiego Oka ciezkie wory. Jakie to byly dobre, beztroskie czasy, kiedy, jak mowia tutejsi, »sky was the limit«." Pilnie sledzil literature krajowa i obca. Po przeczytaniu glosnej ksiazki "Climbers for Freedom" zwierzyl sie nam, ze ze szczerym zdziwieniem uslyszal, jakoby na Noszak wchodzil nie z pobudek sportowo-eksploracyjnych, lecz w... ucieczce przed komunistycznym uciskiem. W Polsce bywal i odwiedzal przyjaciol, uczestniczyl tez w zlotach Seniorow nad Morskim Okiem – ostatni raz w r. 2009. "Bardzo mnie ten pobyt podniecil – pisal – juz chcialbym byc z powrotem. Moje przyjazdy nad Morskie Oko to jak powrot do rodziny." W ostatniej dekadzie zycia byl po operacji nowotworu, niestety w tym roku przyszla wznowa. Na rece Barbary Morawskiej-Nowak przyslal ze szpitala wzruszajacy list do przyjaciol Seniorow:
"Kochane Kolezanki i Koledzy! Tak sie stalo, ze osiagnalem koniec mojej podrozy – moj wyrok, to nieuleczalny rak i jeszcze kilka tygodni zycia. Wojna zabrala mi Rodzine i stal sie nia Klub a Morskie Oko moim domem. Podczas moich wedrowek po swiecie nigdy nie napotkalem piekniejszego miejsca. Przezylem tam z Wami moje szczesliwe mlode lata i czesto o nich mysle, a odleglosc i czas nie oslabily mojego przywiazania. Jestem wdzieczny losowi, ze mnie zwiazal z alpinizmem, bo nie ma chyba innej dziedziny, ktora by tak blisko laczyla ludzi. Zegnajcie moi byli partnerzy, Staszku B., Andrzejku S., Macku P., Staszku K. i wszyscy, z ktorymi przezylem chwile w gorach i w schronisku. Dzieki za Wasza przyjazn. Janek Mostowski, 23 kwietnia 2012."
Zasnal na zawsze 8 maja 2012 w Bellingham, w obecnosci Ruth ale i przyjaciol Rysia Berbeki i Andrzeja Nowackiego, ktorzy tez – zgodnie z jego zyczeniem – jesienia rozsypali jego prochy na ramieniu pieknego Mount Shuksan. Tak zamknelo sie to bogate w sukcesy i przygody i tak mocno wpisane w gory zycie. Skalne szczyty byly jego niebem i niebem zostana.
Jozef Nyka
GS/0000 SEZON NA TEPUI 10/2012
Owocny w wyniki sezon 2012 zanotowano na wielkich stolowych scianach (tepui), polozonych w odleglym i nielatwo dostepnym pograniczu Wenezueli i Gujany (Wyzyna Gujanska). Poprowadzono tam co najmniej osiem nowych duzych drog. Bernd Arnold z Saskiej Szwajcarii wraz z dziesiatka ludzi (Wlosi i Wenezuelczyk) zagospodarowali nawet nowy skalny ogrodek Auyantepui, robiac w sumie 21 drog jedno- i kilkuwyciagowych (niektore zostaly ospitowane). Na czolo dokonan wysuwa sie jednak droga "Apichavai", zrobiona przez Belgow Seana Villanueva, Stephane Hanssensa, Jean-Louisa Wertza i Nicolasa Favresse. Droga liczy sobie 15 wyciagow i pokonuje ok. 450 m imponujacego przewieszenia ("most overhanging big wall in the world" – John Arran). Kluczowe trudnosci otrzymaly cyferke 5.13c, przy czym w wielu miejscach na drodze mozliwosci asekuracji z kostek byly bardzo skape, wymuszajac duze oddalenia ponad przeloty. Na jednym z wyciagow prowadzacy Villanueva spadl nawet 40 m – lot w przewieszeniu byl co prawda bezpieczny, ale asekurujacego kosztowal popalenie dloni. Jedna z nowych drog (Los Sobrevivientes del Ego, 5.12d) zostala po raz pierwszy zrobiona przez samodzielny zespol z Wenezueli. Jedynym polskim akcentem jest udzial Marka Arcimowicza (z dwojka Wenezuelczykow) w przejsciu nowej drogi Selva Lluiosa Vertical (5.11b A2, 7 wyciagow) na Tramen Tepui.
Rudaw Janowic
GS/0000 WANDA W ZLOTYM KREGU 10/2012
Na dziedzincu warszawskiej AWF wokol pomniczka patrona uczelni Jozefa Pilsudskiego, od r. 2005 powstaje wieniec tablic poswieconych wybitnym osobistosciom polskiego sportu: Zloty Krag Gloria Optimis. Od jesieni 2011 alpinizm reprezentuja tu Wanda Czarnocka-Karpinska i Jerzy Kukuczka (GS 10/11), jest tez narciarz i taternik Bronislaw Czech. 2 pazdziernika 2012 r. przybyly tablice upamietniajace m.in. Wande Rutkiewicz i Mariusza Zaruskiego. Uroczystosc odsloniecia otworzyl Rektor AWF a prowadzil pomyslodawca Kregu i jego opiekun, Ryszard Parulski. Delegacji PZA przewodniczyl prezes Janusz Onyszkiewicz. Odnotujmy, ze inicjatywa wprowadzenia Wandy do zasluzonego grona wyszla od Leszka Lackiego, ktory tez pomogl ja zrealizowac.
[Gloria Optimis]
Przy tablicy Wandy Rutkiewicz w Zlotym Kregu pomnika Gloria Optimis. Stoja od lewej: Andrzej Sobolewski, Jerzy Natkanski, Malgorzata Regulska, Marek Janas, Andrzej Piekarczyk, Hanna Wiktorowska, Anna Okopinska, Janusz Onyszkiewicz, Elzbieta Piekarczyk i Wojciech Branski. Fot. Leszek Lacki
GS/0000 PRZED DNIEM ZADUSZNYM 10/2012
20 pazdziernika, w sobote, przy kosciele na Wiktorowkach odbyla sie uroczystosc odsloniecia tablicy pamiatkowej poswieconej osmiorgu czlonkom (w tym jednej czlonkini) Klubu Wysokogorskiego w Toruniu, ktorzy w latach 1974–1986 oddali zycie gorom. Upamietnieni zostali: Jaroslaw Michel, Krzysztof Mosingiewicz, Roman Gutkowski, Tadeusz Wasniewski, Jakub Kaminski, Krzysztof Kozlowski, Maria Litowska i Andrzej Jankowski. Tablice ufundowal KW w Toruniu z inicjatywy Ludwika Wilczynskiego, projekt wykonal Robert Kleemann. Piec pierwszych nazwisk to ofiary Tatr, troje pozostalych zginelo w Alpach, Andach i Hindukuszu. Srednia wieku zaledwie 30 lat. Tadeusz Laukajtys opracowal 17-stronicowa ksiazeczke, zawierajaca krotkie zyciorysy. "Strony te – mowi – pisalem czesto z lzami w oczach i z bolem w sercu. Znalem osobiscie ich wszystkich i byli czescia mojego zycia." Rodziny Zmarlych otrzymaly oprawione egzmeplarze ksiazeczki.
[tablica]
GS/0000 PACKOWSKI O KURTYCE W "VERTICALU" 10/2012
Popularny francuski "Vertical" z wrzesnia br. (nr 37) na stronach 38–47 zamiescil obszerny artykul poswiecony Wojciechowi Kurtyce: "Voytek Kurtyka – Shining Wall Climber ou l'itineraire d'un romantique". Tekst zostal napisany (po francusku) przez Piotra Packowskiego, wroclawianina, od lat 80. mieszkanca Francji. Rzecz jest godna uwagi nie tylko ze wzgledu na "wielkosc" Kurtyki, ale takze na fakt, ze podobnego o nim artykulu poza Polska wlasciwie dotad nie bylo. Piotr Packowski w notatce "Artykul o Kurtyce bez wazeliny", opublikowanej na stronie Sudeckiego KW, zdradzil nie tylko kulisy powstania tekstu, ale rowniez jego tresc:
"Co napisalem o Kurtyce? Rzetelna prawde. Piszac o Zwierzu nie moglem pominac kontekstu, w jakim rozwijalo sie po wojnie polskie taternictwo i polski alpinizm: pod baczna obserwacja czerwonego systemu. Pisalem tez o Kurtykowce [na Malym Mlynarzu; red.], o zimowych przejsciach Wojtka na Kazalnicy, o jego skali trudnosci. Musialem wspomniec o alpejskiej dzialalnosci polskich taternikow, wspinajacych sie we Francji czy Szwajcarii z garstka dolarow i z zabytkowym sprzetem. Srodkowa czesc tekstu zawiera wysokogorskie osiagniecia Wojtka: od Kohe Bandaka do Cho Oyu. Piszac o Kurtyce nie mozna nie wspomniec o jego alpinistycznej etyce, ktorej glowna idea jest, stosowany do dzisiaj, styl one push. Koncowa czesc tekstu dotyczy literackiej dzialalnosci Kurtyki (Losar) i jego mistycznego kontaktu ze Swietlistymi Gorami."
Artykul w "Verticalu" ukazal sie w skroconej wersji (zaledwie 15% objetosci) a calosc w przyszlosci byc moze posluzy do wydania ksiazki. Dodajmy dla przypomnienia, ze "Vertical" ukazuje sie w 4 wersjach: po francusku, wlosku, angielsku i niemiecku, pole jego oddzialywania jest wiec niemale.
Rudaw Janowic
[Wojtek Kurtyka i Krzysztof Zurek]
Wojtek Kurtyka i Krzysztof Zurek.
Fot. Jozef Nyka
GS/0000 ZAPROSZENIA 10/2012
GS/0000 NOWOSCI W SKROCIE 10/2012