GS/0000 KLOPOTY Z PERSONALIAMI 08/2016
[Zdzislaw Dziedzielewicz-Kirkin]
Zdzislaw Dziedzielewicz-Kirkin urodzil sie 25 wrzesnia 1916 roku. Gdyby zyl, za miesiac swiecilby setne urodziny. Fot. Jozef Nyka
Metryka urodzenia jest aktem urzedowym i dla wladz definitywnym, tak tez jako dowod tozsamosci funkcjonuje powszechnie. Tymczasem i te opatrzone znakami wodnymi i pieczeciami papiery moga kryc – i czasami kryja – umyslne badz nieumyslne nieprawdy. Jest zrozumiale, ze nie wszystko wychodzi na jaw. Z przypadkow ujawnionych widzimy, ze powtarzaja sie bledy lub male falszerstwa w datach – najczesciej sa to „odmlodzenia” o jeden miesiac. Stanislaw Ignacy Witkiewicz – w pewnym okresie tez taternik – mial w metryce date 24 marca 1885, podczas gdy faktycznie przyszedl na swiat 24 lutego. Jego urodziny w gronie bliskich zawsze byly swiecone we wlasciwym terminie. Blad czy manipulacje w akcie urodzenia Stanislawa Krystyna Zaremby odnotowuje Witold H. Paryski w encyklopedii: Zaremba urodzil sie nie 15 wrzesnia, lecz 15 sierpnia 1903 roku. O jakims rodzinnym zabiegu z data w jego metryce wspominal Jerzy Hajdukiewicz. Wanda Henisz-Kaminska przyszla na swiat 20 sierpnia 1918 r., jednak przy chrzcie rozmyslnie „odmlodzono” ja o miesiac. Falszywa data znalazla sie w metryce i pozniej ona sama, czego nie kryla, w czesci dokumentow podawala 20 wrzesnia jako dzien swego urodzenia. Podczas Przegladu Filmow Gorskich w Ladku Zdroju Wojtek Kurtyka przyjmowal urodzinowe gratulacje (20 wrzesnia 1947). Wyjawil przy okazji, ze faktycznie urodzil sie w lipcu, lecz rodzice nie spieszyli sie z formalnosciami i zgloszenie zlozyli dopiero we wrzesniu. Tymczasem z blednym rokiem smierci notowana byla w literaturze zdobywczyni polnocnej sciany Szczyrbskiego Szczytu, Helena Dluska. Date podawano za haslem w Encyklopedii Tatrzanskiej jako „wrzesien 1922”, podczas gdy naprawde zmarla 15 lub 16 pazdziernika 1921 r., co ostatecznie wyjasnila Monika Nyczanka na podstawie wychodzacych wowczas w Ameryce polskich gazet. Autorzy ET i WET zasugerowali sie zapewne artykulami w „Taterniku” 3–4/1922: wspomnieniem Ferdynanda Goetla (bez dat zycia) i wrazeniami z Gor Skalistych piora Heleny, datowanymi „Chicago we wrzesniu 1921”.
Rownie czesto jak naszych taternikow, defekty dokumentow tozsamosci dotykaja alpinistow za granica. Ostatnio na portalach rosyjskich dyskutowano date urodzenia Michaila Chergianiego – chodzi o spora rozbieznosc: 1932 czy 1935, do tego jeszcze 20 czy 23 marca? W zachowanej ankiecie Chergiani wpisal rok 1935, ale kolegom wyjawial, ze jego faktyczna data urodzenia mocno odbiega od tej, jaka ma w paszporcie. Zwrocmy uwage, ze sprawa dotyczy ZSRR, gdzie formalnosci personalnych dogladano wyjatkowo starannie.
Z roznych powodow przytrafialy sie tez zmiany miejsca urodzenia. Alpinista i taternik Alfred Martin w zyciorysach ma jako miejsce urodzenia Luzyce, w WET nawet scislej – Gorne Luzyce. Jak wiadomo, Luzyce to nie miejscowosc, lecz kraina. Faktycznie bowiem Martin przyszedl na swiat 24 lipca 1882 w Berlinie. Wiele lat temu zapytalismy go o to wprost. Przyznal, ze urodzil sie w Berlinie, ale za swoje rodzinne strony zawsze uwazal Luzyce i nierzadko sam podawal biografom taki wlasnie Geburtsort. Zmarl 11 czerwca 1979 w Monachium. Nieprawdziwe miejsce urodzenia maja w metryce Malgorzata i Jan Surdelowie. Urodzili sie pod bombami niemieckimi 19 wrzesnia 1939 w Garbatce niedaleko Radomia. Przewiezieni w walizce furka w Gory Swietokrzyskie, zostali ochrzczeni i zapisani do koscielnych ksiag w Slupi Starej – z poprawna data, ale z tamtejszym miejscem urodzenia. Po wojnie jakos tak zostalo.
Stosunkowo czeste byly zmiany w nazwiskach. Taterniczki wychodzace za maz zachowywaly niekiedy wlasne nazwisko, godnosc meza dolaczajac jako czlon drugi: Zofia Radwanska-Kuleszyna-Paryska, Halina Kruger-Syrokomska, Barbara Morawska-Nowak... Taternik z pierwszych dekad XX wieku Wlodzimierz Boldireff, urodzony i wychowany w Paryzu, w Polsce nosil zmienione we Francji nazwisko rosyjskiego ojca i swoja taternicka karte zapisal z ta godnoscia. W r. 1926 zostal usynowiony przez krewnego zony i wpisany do ksiag w Pultusku jako Boldireff-Strzeminski. Rosyjska forma nazwiska brzmiala Boldyriew. Stanislaw Gronski „Mojzesz” nosil z domu banalne nazwisko Wrobel. Urodzil sie w Drohobyczu, ale rodzinnie byl zwiazany z podhalanskim Groniem, gdzie Wroble byli notowani juz w wieku XVII. W poczatkach swego taternictwa poslugiwal sie nazwiskiem rodowym, w tym przybranym nawiazal do nazwy wsi Gron. W GS 08/14 pisze Adam Konior o zmarlym w Kanadzie krakowskim taterniku Jerzym Nowinskim. Do lat 50. nazywal sie on Krasikow (stad przezwisko klubowe „Sikawka”), potem ozenil sie z „urocza dziewczyna” Basia Nowinska i przyjal jej nazwisko.
[Pawel Vogel]
Pawel Vogel – od 1955 r. Fogel. Fot. Jozef Nyka
Po wojnie trwala akcja odstepowania od nazwisk niemieckich, czesto tez spolszczali nazwiska Zydzi. Jan Mostowski, dziecko ocalone z holocaustu, nazywal sie z urodzenia Maydel lub Majzel, a Mostowskim stal sie wraz z bratem w domu, ktory ich przez zle lata przechowal. Po wyjezdzie na Zachod, w Ameryce, przyjal godnosc zony i odtad przez wiele lat nazywal sie John Philipp. Jerzy Pierzchala, wychowanek zakopianskich szkol, po wojnie pozostal w Anglii i tam poslugiwal sie tez nazwiskiem J. E. Rock lub J. E. Rock Pierzchala. Innego rodzaju problem mieli w Zakopanem bracia Voglowie. Otoz w latach 50. urzad miejski zazadal, by pisownie nazwiska zmienili na Fogel, gdyz w kartotekach mieszkancow nie ma nikogo innego na litere „V”. Pawel, jako uzalezniony od wladz kierownik schroniska „Roztoka”, ulegl tej presji, natomiast Janusz – nie bez klopotow – oparl sie i pozostal przy Voglu. Stad roznica w pisowni nazwisk obu braci. Zdarzaly sie tez spolszczania nazwisk z pobudek patriotycznych. Tak bylo z inicjatorem i wspolzalozycielem Sekcji Turystycznej TT, czyli posrednio naszego Klubu, Dionizym Beckiem. W r. 1899 usunal on niemieckie „c” i przekonal do podobnego manewru dwu braci. Pozniej jego bratanek wrocil do pierwotnej pisowni i jest nam znany jako minister spraw zagranicznych Jozef Beck. Sporo lat temu srodowisko zaskoczyl czlon „Kirkin” przy nazwisku Dziedzielewiczow. Poniewaz Zdzislaw i Leszek mieli gleboki zal do ojca o rozbicie rodziny, poslugiwali sie nieoficjalnie nazwiskiem matki: Kirkin, co dla Zdzislawa juz przed wojna bylo pseudonimem autorskim. W r. 1977 Leszek zrzekl sie urzedowo nazwiska ojca i przyjal forme Kirkin – na dwa czlony MRN i USC nie chcialy wyrazic zgody. Pisal Zdzich w liscie z 4 maja: „Moj brat juz nie nazywa sie Dziedzielewicz lecz Leszek Kirkin. Zmienil dowod osobisty.” Zdzislaw dlugo dodawal macierzynski czlon do nazwiska ojca, co w r. 1998 uzyskalo akceptacje urzedu i znalazlo sie w jego dowodzie osobistym. „Ojca nienawidzilem i ucieszylem sie gdy umarl na atak serca w Myslenicach, gdzie mieszkal z druga zona Maria” (list z 29 III 1989).
Zmianom ortograficznym ulegala pisownia imion. W okresie rozbiorow byly one wrecz zniemczane badz zruszczane. Zdarzaly sie problemy z pisownia nazwisk, szczegolnie tych obcego pochodzenia. Niezwyklych zaslug badacz Tatr, Ludwik Zejszner, z domu pisal sie Ludwig Zeuschner i tak sygnowal swe niemieckie prace – w polskich byl Ludwikiem Zejsznerem. Maciej Bernadt od zawsze pisal sie w taki wlasnie sposob, jednak w metryce syna pojawil sie troche inny zapis. Rodzina postanowila zrobic z tym porzadek i ojciec urzedowo przyjal nazwisko zgodne z papierami syna, stajac sie Maciejem Bernattem. W nazwiskach Polakow mieszkajacych za granica czesto wypadaja polskie znaki diakrytyczne. Malgosia i Jas Kielkowscy w obrocie lokalnym w Niemczech sa Kielkowskimi, a w Paryzu syn Andrzeja Mroza pisze sie nie Mroz tylko Mroz.
Jak widac chocby z tych paru przykladow, urzedowe dokumenty tez bywaja zawodne. Czasem prowadzi to do nieporozumien, w praktyce jednak nalezy raczej do sfery biograficznych ciekawostek, ubarwiajacych nudne ksiazkowe zyciorysy. Jesli ktos z naszych czytelnikow zna podobne tajniki biografii ludzi z wysokogorskiego swiatka – bedziemy wdzieczni za informacje.
Jozef Nyka
GS/0000 SNIEZNE KOTLY 50 LAT TEMU 08/2016
Zycie wspinaczkowe w Karkonoszach przed pol wiekiem toczylo sie prawie wylacznie wokol Schronu pod Smielcem, bazy wypadowej owczesnego Kola Sudeckiego KW. Schron ten nazywany byl wtedy „Ksiezycowka” (nazwa nie przetrwala). Mamy przed soba zapiski z 1966 roku. W ciagu calego roku przebywalo w „Ksiezycowce” 107 osob, spedzajac lacznie prawie 500 dni. Wsrod tej grupki bywalcow znalezli sie rowniez pozniejsi himalaisci: Jerzy Woznica (57 dni), Jerzy Pietkiewicz (11 dni), wroclawianin Bogdan Jankowski (10 dni). Od r. 1968 stalym gosciem bywala tu Wanda Rutkiewicz. Etap jej regularnych pobytow w Snieznych Kotlach (2–3 w sezonie) trwal ladnych kilka lat.
[Ksiezycowka]
Chatka, 21 i 22 lutego 1970 r. – Bogdan Jankowski, Waclaw Serwa, Jan Wojciech Rutkiewicz, Wanda Blaszkiewicz i Henryk Piecuch. Notatka w ksiazce pamiatkowej „Ksiezycowki” – repr. Rudaw Janowic
Latem 1966 r. najwiekszym wzieciem w Kotlach cieszyla sie Turnia Popiela. Droge „Przez Uszy” przeszly w 9 zespolach 24 osoby, zas lewy filar 11 osob w 5 zespolach. Nowe drogi zrobiono na Czarcim Murze (Eigerze) i Tarasie. W tradycyjnym, jesli dobrze licze dwunastym z kolei, obozie 1-majowym wzielo udzial 14 osob, lacznie z pionierami: Zygmuntem Piotrowskim, Ryszardem Salega i Leszkiem Rozanskim. „Pogoda swietna, bezchmurna, snieg twardy, warunki wspinaczkowe b. dobre, temp. 20*C” – zanotowano w chatkowej kronice. Zima ruch byl mniejszy, przechodzone byly niezmiennie popularne Filar Pierwszomajowy i Gran Studentow. Dokonano tez pierwszego przejscia zimowego prawego filara Turni Popiela. „Z prawdziwa przyjemnoscia stwierdzam, ze Kolo Sudeckie K.W. nareszcie ma okres bujnego rozwoju, ze ruch w Kotlach jest wiekszy niz dawniej. Zycze sukcesow... w Himalajach!” – zanotowal w kronice w dniu 18 sierpnia 1966 Jerzy Kolankowski, wowczas, po czasowej rezygnacji z Kola Sudeckiego (co jest faktem biograficznym raczej malo znanym) czlonek Kola Warszawskiego KW.
Rudaw Janowic
[Zygmunt Piotrowski, Zab Rekina]
Zygmunt Piotrowski na wschodniej scianie Zeba Rekina (na drodze swojego autorstwa). Lata 60. Reprodukcja z ksiazki pamiatkowej „Ksiezycowka”.
GS/0000 CZTERY DNI NA WIELKIEJ GRANI 08/2016
W dniach 12–15 lipca 2016 Artur Paszczak i Adam Pieprzycki przeszli gran glowna Tatr – w 106 godzin 38 minut (4 i pol dnia). Szli wedlug „Kurczaba”, wchodzac co najmniej na wszystkie wytluszczone w jego opisie szczyty i pokonujac warianty do V– (uskoki Krzesanego Rogu, Rowienkowej Turni, Malego Ganku, Malej Snieznej Kopy). Sprzet i wode niesli z soba, na grani zdeponowali wczesniej 2 pollitrowe soki Tymbark i butelke wody. Byl to niemaly wysilek tak fizyczny, jak i psychiczny – mowia. Dwa rekordowe pod wzgledem czasu przejscia grani Tatr siegaja wstecz lata 1975 – oba w solowym wykonaniu Krzysia Zurka i Wlodka Cywinskiego (3 dni i 3 i pol dnia).
GS/0000 TEGO ZAKOPANEGO JUZ NIE MA 08/2016
Nakladem Muzeum Tatrzanskiego i Wydawnictwa Czarne ukazala sie ksiazka trzech znanych zakopianskich autorow, Macieja Krupy, Piotra Mazika i Kuby Szpilki, zatytulowana „Nieobecne miasto. Przewodnik po nieznanym Zakopanem”. Jej tematem sa trzy wazne dla rozwoju Zakopanego sfery, o ktorych dzisiejszy turysta wie niewiele lub nie wie zgola nic. Poznajemy wiec role „ceprow” patronujacych przemianie goralskiej wioski w modny kurort, czytamy o leczeniu gruzlicy, jako wspolprzyczynie kariery uzdrowiskowej Zakopanego, ogladamy tez zycie i dokonania zakopianskich Zydow. Trzeba z uznaniem podkreslic, ze autorzy siegneli do spraw zapomnianych, pozornie nieatrakcyjnych czytelniczo i chocby dlatego rzadko stanowiacych przedmiot zainteresowania piszacych o Zakopanem. Obficie cytuja archiwalne zrodla – dawne gazety, dokumenty. Szczegolnie cenny jest rozdzial dotyczacy tematyki zydowskiej, nieco slabiej wypadlo podsumowanie spraw zwiazanych z sektorem lecznictwa. Ksiazka – nie tracac wartosci popularyzatorskich – jest interesujacym i waznym wkladem w obraz dziejow miasta pod Giewontem, zwlaszcza ze autorzy zadbali w tekstach o ich dokumentacyjny charakter. Jest dobrze napisana i starannie zredagowana. Dodatkowy atut stanowia ilustracje – nie banalne zakopianskie widoczki, lecz cenne historycznie perelki, wygrzebane w archiwach Muzeum Tatrzanskiego i w wiekszosci prezentowane w druku po raz pierwszy.
Monika Nyczanka
GS/0000 NIUSY OD RUDAWA 08/2016
Czeskie drogi. Internetowa baza rejonow wspinaczkowych w Czechach (www.skalnioblasti.cz) obejmuje przeszlo 70 000 drog i nazwiska z gora 1000 ich autorow. Najefektywniejszym eksploratorem jest bezapelacyjnie Karel Belina (ur. 1947) – z wykazem ponad 4 500 drog, drugie miejsce zajmuje Lubos Martinek (1958–2016) – 2593 drogi i trzecie – Stanislav Lukavsky (ur. 1946) jako autor 1800 drog. Belina i Lukavsky (obaj sa w WEGA) wciaz pozostaja aktywni i nie powiedzieli jeszcze ostatniego slowa. Na liscie, o ile czegos nie przeoczylem, znajduja sie tylko dwaj Polacy (Witek Szalankiewicz, 6 drog i Wojciech Piekarek, 1 droga). W naszych skalkach Jacek Trzemzalski oglosil wlasnie swoj projekt tysiaca drog – od r. 1991 zrobil ich 700.
[Ivo Rousek]
Labske udoli, jeden z najwazniejszych rejonow skalkowych w Czechach. Na zdjeciu Ivo Rousek na drodze Zhluboka dychat! VIIIc. Fot. Rudek Janowic 7/2016
Z Ziemi Baffina. W lipcu i sierpniu br. szereg nowych trudnych drog zrobil w rejonie Stewart Valley na Ziemi Baffina belgijsko-wloski zespol: Nicolas Favresse, Sean Villanueva, Matteo De Zaiacomo, Matteo Della Bordella i Luca Schiera. Do najciekawszych mozna zaliczyc droge Coconut Connection (5.12d, 1050 m) na Great Sail Peak, ktora jest polaczeniem drogi amerykanskiej (dol) i drogi rosyjskiej (gora) z duzymi wariantami wlasnymi. Calosc zrobiona w ciagu 8 dni, klasycznie, bez boltowania.
Siostra na krawedzi. Ksiazka pod tym tytulem ukazala sie wiosna nakladem Wydawnictwa WAM. O pasjach silniejszych niz narkotyk pisza Jolanta Glapka i Agata Puscikowska. Jolanta (z wyksztalcenia psycholog) jest zakonnica, obecnie prowadzi fundacje „Pasja Zycia”, ktorej celem jest budowa w Legionowie osrodka dla ludzi z uzaleznieniami. Ze wspinaniem zetknela sie we Wroclawiu. Nalezala do KW Wroclaw, a po przeniesieniu sie do Jeleniej Gory – do Sudeckiego KW, gdzie przez jedna kadencje zasiadala w Zarzadzie Klubu. W Tatrach przeszla m.in. droge Lapinskiego i Paszuchy na Kazalnicy (1978 z Kazimierzem Smieszko), w Snieznych Kotlach nowa droge na Malym Ganku („Turystyka i wypoczynek”, V+, z Damianem Mozanowiczem 30 XI 1978), powtorzyla tez m.in. klasyczna na Mokrych Scianach (z Kazimierzem Smieszko i Wladyslawem Janowskim, 30 VI 1981). Taternickie wspomnienia i emocje wracaja na kartach ksiazki.
Rudaw Janowic
GS/0000 Z GOR NAJWYZSZYCH 08/2016
GS/0000 NOTATKI 08/2016