31.10.2002 |
MELDUNEK Z DOLINY |
10/2002 (23) |
Optymistyczna wiadomosc z Camp 4 z Yosemite przekazal mi telefonicznie Jacek Czyz, ktory poinformowal, iz jest na polmetku nowej drogi na El Capitanie, na lewo od "Nosa". W sobote 26 pazdziernika zszedl na dol po zrobieniu pierwszej partii sciany (11 wyciagow). Zajelo mu to 5 dni poreczowania (ze zjazdami i spaniem pod sciana) i nastepnie 7 dni non stop w scianie. Najtrudniejszy zrobiony wyciag ma trudnosci A4+. Kluczowe na nim jest przejscie ok. 10 m na skyhookach oraz 5-metrowe wahadlo z kontynuacja w rysce z rarpami i copperheadami. Jeszcze jeden wyciag ma trudnosci A4. Natomiast duzo latwiejszy (A3) okazal sie fragment, ktory poczatkowo zapowiadal sie na kluczowy na calej drodze, pokonany czesciowo na skyhookach i -- z braku innych mozliwosci -- nitach (co 7--10 m). Z 11 zrobionych wyciagow wiekszosc jest nowa i jedynie poltora pokrywa sie z innymi drogami. Do przejscia pozostalo jeszcze 12 wyciagow (z tego 7 i pol zapowiada sie w nowym terenie). Dalszy plan dzialania zaklada uzupelnienie zaopatrzenia w wode i jedzenie i w czwartek 31 pazdziernika powrot w sciane na 12--13 dni, z zamiarem dokonczenia drogi. Bedziemy trzymac za Jacka kciuki!
Czesciowo zakonczyla juz dzialalnosc w Dolinie trojka Jaroslaw Caban, Maciej Ciesielski i Maciej Kubera, ktorzy przeszli slawna hakowke "Sea of Dreams" (A4) na El Capie, z siedmioma biwakami (plus poreczowanie dolnych wyciagow). Caban i Kubera jutro wracaja do kraju, zas Ciesielski mysli jeszcze o jednej drodze na Capitanie ("Zenyatta Mondatta"?). Swoj plan w pelni chyba zrealizowali Stefan Stefanski i Szczepan Glogowski, przechodzac kilka pieknych klasykow w rejonie, w tym na Capitanie "Nosa" (z dwoma biwakami) i klasycznie "West Face" (5.11b) w 11 godzin. W ogole to Polakow w Yosemite bylo tej jesieni znacznie wiecej, momentami na Camp 4 mozna bylo naliczyc sie ok. 10 osob. Jeszcze jeden zespol z kraju na pewno zrobil "Nosa", byly liczne proby i wycofania, czyli ogolnie duzo wspinania i zabawy. Na pelne zestawienie przejsc trzeba jednak troche poczekac -- w koncu sezon jeszcze trwa...
Wladyslaw Janowski
22.10.2002 |
TATRZANSKA CHWILA ODDECHU |
10/2002 (23) |
Do dzisiaj pielegnowana tradycja jesiennych zebran wyjazdowych zarzadu PZA w
"Betlejemce" na Hali Gasienicowej siega co najmniej cwierc wieku wstecz, czyli do czasu, kiedy za prezesury Toniego Janika obiekt ten w trybie dzierzawy od TPN wszedl w zarzad Klubu Wysokogorskiego. Kilka zebran ma dokumentacje w postaci wspolnych fotografii, zawsze przed ta sama poludniowa sciana "Betlejemki". Porownujac je, widac jak w rytmie walnych zjazdow zmieniaja sie sklady zarzadu i jak kolegom stopniowo poszerzaja sie lysiny.
Zdjecie, ktore dzisiaj prezentujemy pochodzi sprzed 15 lat, z dnia
12 wrzesnia 1986 roku. Siedza i stoja od lewej: przedstawiciel Komisji Rewizyjnej Andrzej Piekarczyk, pani Anna Majzer (do r.1989 glowna ksiegowa PZA). Obok niej Zbigniew Kowalewski, ktory nigdy nie dal sie namowic na wybor w sklad Zarzadu, uczestniczyl jednak w pracach Komisji Sportowych jako niezbedny w tamte lata doradca himalajski. Dalej w latynoskim kapeluszu Leszek Dumnicki, do dzis czynny dzialacz Krakowskiego Klubu Wysokogorskiego i "etatowy" przewodniczacy walnych zjazdow PZA. Hani Wiktorowskiej przedstawiac nie potrzeba, w jej objeciach Adam Bilczewski, kierownik udanych wypraw i autor ksiazek, dokladnie w rok pozniej zmarly nagle w drodze z Tatr na Slask. Drugi kapelusz zdobi glowe drugiego krakusa, Leszka Zabdyra, a we wzorzystym swetrze (juz niezyjacy) Janusz Bednarek. Dalej Andrzej Sobolewski, drugi, obok Hani Wiktorowskiej, do dzis czynny czlonek zarzadu PZA. Nad nim Piotr Malinowski, od maja 1984 szef COS (1987--93 kierownik GT GOPR i TOPR), zmarly po blahej operacji w krakowskim szpitalu. Zadumany mlody czlowiek to Tadeusz Solicki, a obok niego przedstawiciel speleologow Jan Orlowski. No i skromnie na boczku, jak plutonowy przy swojej druzynie, prezes PZA, Andrzej Paczkowski czyli "Owieczka". Brak kilku osob z czlonkow zarzadu, w ktorego sklad w grudniu 1983 wybrani zostali nadto: Ludwik Wilczynski, Kazimierz J. Rusiecki, Jerzy Wesolowski, Bogdan Jankowski, Marek Sygowski, Jan Wolf i Zbigniew Skoczylas.
Wyjazdowe zebrania w Betlejemce mialy walory rekreacyjne, ale byly tez -- i sa nadal -- bardzo efektywne roboczo, gdyz obrady mozna ciagnac dlugo w noc. Niestety, w tym roku wzgledy oszczednosciowe zmusily zarzad Zwiazku do rezygnacji z tej tak wszystkim potrzebnej tatrzanskiej "chwili oddechu". Zamiast swiezej fotografii dajemy wiec te sprzed lat.
21.10.2002 |
PEAK 41 CIAG DALSZY |
10/2002 (23) |
Mamy juz wiecej szczegolow wejscia slowenskiego na dziewiczy i trudny technicznie szczyt, nazywany w relacjach "Peak 41" i opatrywany kota 6654 m. 15 pazdziernika Matic Jost (31), Uros Samec (27) i Urban Golob (32) wyruszyli z ABC (5600 m) na plateau o godz. 3 rano. Zle warunki sniegowe zepchnely ich ze sciany do ograniczajacych ja od lewej zlebow, gdzie mogli trzymac sie skal i na nich zakladac asekuracje. Trudny teren spowalnial akcje, ok. 500 m wysokosci zajelo im 8 godzin. Mysleli juz o odwrocie. O godz. 18 bylo juz ciemno i wspinaczke kontynuowali przy swietle czolowek. O godz. 22 osiagneli gran na lewo od szczytu, gdzie na wysokosci 6500 m spedzili mrozna i wietrzna noc. Rano 16 pazdziernika, skostniali z zimna, ruszyli ku szczytowi, na ktorym staneli o godz. 9.30. Wiatr i przejmujace zimno nie pozwolily im cieszyc sie panorama dluzej niz przez pol godziny. Zejscia dokonali w wiekszosci zjazdami: szescioma w gornej czesci i siedmioma w dolnej.
Tymczasem trojka Ales Kovac (28), Bostjan Jezovsek (25) i Matej Kovacic (25) w dniu 16 pazdziernika probowala wejsc grania polnocno-wschodnia, jednak ciezkie warunki zmusily ja do odwrotu z wysokosci ok. 6000 m. 18 pazdziernika trzej alpinisci wystartowali ponownie. Poszli nowa droga, na prawo od drogi kolegow. Poniewaz nie obciazyli sie sprzetem biwakowym, byli znacznie szybsi. Doszli do siodla w grani na lewo od szczytu, nie zaryzykowali jednak biwaku i noca schodzili, majac juz zalozone stanowiska zjazdowe. Jak z tego wynika, z samego wierzcholka zrezygnowali.
20.10.2002 |
CZY BEDZIEMY SIE WSPINALI (LEGALNIE) W KARKONOSZACH? |
10/2002 (23) |
Jak wiadomo, od kilku lat obowiazuje w naszych Karkonoszach zakaz wspinania sie, tak latem, jak i zima, rygorystycznie egzekwowany przez sluzby Karkonoskiego Parku Narodowego. W ostatnim czasie w jednym z rejonow zanotowano bardzo nieprzyjemny i grozny incydent. Otoz pewnego dnia bedacy na sluzbie straznik KPN wytropil wspinajacy sie zespol. Straznik ow na obecnosc wspinaczy w niedozwolonym miejscu zareagowal bardzo emocjonalnie i -- choc trudno w to uwierzyc -- celowo pociagnal za line, sciagajac prowadzacego wyciag i powodujac kilkumetrowe odpadniecie. Na szczescie przeloty wytrzymaly i nikomu nic sie nie stalo... Opisany przypadek -- powtarzam: jezeli faktycznie sie zdarzyl -- kwalifikuje sie w zasadzie do postepowania prokuratorskiego. W tym miejscu chcialbym zaapelowac do Dyrektora, wladz i Rady Naukowej KPN o wieksza tolerancje dla wspinaczy i w ogole zaakceptowanie ich obecnosci na terenie Parku. Mysle, ze pierwszym krokiem, jaki Park moglby dla nas zrobic, byloby wprowadzenie reglamentacji i przepustek lub zezwolen na wspinanie sie, co daloby Parkowi absolutna kontrole nad ruchem wspinaczkowym, nam zas wreszcie mozliwosc legalnych treningow. Na poczatek zadowolilby nas kazdy, najskromniejszy nawet limit, np. 3 zespoly dwuosobowe na 1 dzien w Snieznych Kotlach. Warto dodac na koniec, ze aktualnie zakaz wspinania obowiazuje rowniez po czeskiej stronie Karkonoszy, choc od wiosny czeskie wladze alpinistyczne czynia starania o udostepnienie lodowych terenow w Kotle Laby (Labsky dul).
Wladyslaw Janowski
20.10.2002 |
POLOWA PAZDZIERNIKA |
10/2002 (23) |
Slowacy w Pradeshu
W polowie pazdziernika swoj szczesliwy powrot z Indii z rejonu Pradesh zameldowala silna grupa Slowakow w skladzie: Igor Koller, Dodo Kopold, Vladimir Linek i Ivan Stefansky. We wrzesniu przez 4 tygodnie dzialali oni w dolinie Miyar. Poczatkowo planowali nowa droge na dziewiczym szczycie o wysokosci ok. 6500 m, jednakze zle warunki i niebezpieczny lodowiec na podejsciu zmusily ich do zmiany planow. Ostatecznie za cel obrali w przyleglej dolinie bezimienny szczyt o wysokosci ok. 5 800 m z latwiejszym podejsciem, nazwany przez nich
Castle Peak, ktorego polnocno-zachodnia sciane ("nadhernou ostrohou na vrchol steny") przeszli w 10 dni w okresie od 21 do 30 wrzesnia 2002 (
zdjecie). Droga zostala nazwana Sharp Knife of Tolerance. Liczy ona 13 wyciagow, trudnosci oceniono na VIII+ A3. Na zakonczenie pobytu Koller i Linek wdrapali sie latwym terenem na inny dziewiczy szczyt, proponujac dla niego nazwe JAMES Point (ok. 5 500 m).
Wladyslaw Janowski
Polacy w Yosemite
Jesienny sezon wspinaczkowy w Yosemite trwa na dobre, odnotujmy wiec, ze w gronie wspinaczy z calego swiata nie brakuje rowniez Polakow. Z Chicago pojechal tam Jacek Czyz z jak zwykle ambitnymi zamierzeniami sportowymi. Z kraju (informacja od Grzegorza Glazka z CDW) bawi juz w Dolinie sportowo nastawiony zespol w skladzie: Jaroslaw Caban, Maciej Kubera i Maciej Ciesielski, sa takze Stefan Stefanski i Szczepan Glogowski, ktorzy zadowola sie powtorzeniem "Nosa". Przypomnijmy, ze minionej wiosny Jacek Czyz i Miro Subotic dokonali powtorzenia (jednego z pierwszych) drogi "Dorn Direct" (VI 5.8 A4) na El Capitan, co jak na razie jest najlepszym naszym przejsciem w tym roku w Yosemite.
Wladyslaw Janowski
Garhwal: z Shivlinga na desce
Mala hiszpanska wyprawa na "himalajski Matterhorn" czyli Shivling (6554 m) mimo nie najlepszej pogody 5 pazdziernika weszla na szczyt, z ktorego "snowboarder extremo" Jordi Tosas dokonal nielatwego zjazdu na snowboardzie. Gorne 300 metrow stanowily stoki o nachyleniu 50-55 stopni, z odcinkami 60-stopniowymi. Plateau miedzy wierzcholkami sprowadzilo do pionowej bariery serakow, ktora wymagala 60-metrowego zjazdu na linie. Dalej byly znowu partie sniezne o spadku 55 stopni. Po noclegu w obozie III, 6 pazdziernika alpinista kontynuowal zjazd -- wciaz jeszcze stromy i przerwany wymagajaca zjazdu na linie partia skalna. W drodze do obozu II snieg byl niebezpiecznie zlodzony. Nizej w strone obozu I nastromienie zlagodnialo. "Zjazd byl bardzo skomplikowany, milo nam poinformowac, ze pierwszy udany w dziejach legendarnego Shivlinga" -- meldowal Jordi.
Shivling zostal zdobyty w r. 1974 przez wyprawe hinduska, a jego scianami wioda duze drogi sportowe -- za ostatnia (VII/A4) Thomas Huber i Iwan Wolf nagrodzeni zostali Zlotym Czekanem.
Padl dziewiczy 6-tysiecznik
W
GG 09/02 z 21.09.2002 i
GG 10/02 z 6.10.2002 anonsowalismy jesienna wyprawe slowenska na podobno dziewiczy szesciotysiecznik w sasiedztwie trekkingowego szczytu Mera na poludnie od Mount Everestu. Szczyt byl juz dwukrotnie atakowany -- w maju i czerwcu 2000. Jak nas poinformowal 16 pazdziernika
Franci Savenc, wyprawa zakonczyla sie zdobyciem nielatwego wierzcholka. Po rozbiciu namiotu ABC na plateau pod sciana (5600 m) i zaawansowanej probie wejscia w dniu 6 pazdziernika, w polowie pazdziernika skalno-lodowa sciana zachodnia (
zdjecie) na szczyt weszli kierownik wyprawy
Matic Jost (31),
Uros Samec (27) i
Urban Golob (32). Po okresie niepogod, warunki sniezne byly kiepskie i zespol musial wybierac odcinki skalne. Bylo bardzo mrozno (stale ok. -20*C). Po 19 godzinach akcji non stop, "prvopristopniki" szczesliwie powrocili do namiotu pod sciana, skad 17 pazdziernika zeszli do bazy (4600 m). Tymczasem szczyt zaatakowala druga trojka: Ales Kovac, Bostjan Jezovsek i Matej Kovacic. Proba wejscia nowa droga, grania, utknela w ciezkich sniegach, w planie jest jeszcze jeden wypad w strone szczytu: tym razem sladami pierwszej trojki.
Slowency, ktorzy od paru lat przoduja w himalaizmie swiatowym, nie zapadli na chorobe osmiotysiecznikow i naleza do nielicznych juz nacji uprawiajacych himalaizm zdobywczy. Serdecznie im gratulujemy i czekamy na dobre wiesci z Janaku. Wyjasnienia bedzie jednak wymagala identyfikacja szczytu "Peak 41", gdyz w tym wezle gorskim -- podobnie jak w wielu innych -- panuje duze zamieszanie w nazwach i wysokosciach. Nie wykluczone, ze kota szczytu spadnie, ale przeciez osiagniec odkrywczych nie mierzy sie w metrach (choc oczywiscie maja one znaczenie).
Jacek Winkler nie zyje
Wojciech Swiecicki przekazal nam smutna wiadomosc, niebawem tez ogloszona przez media: w drodze na Mont Blanc w rejonie Mont Maudit zmarl mieszkajacy w Paryzu Polak
Jacek Adam Winkler, taternik i alpinista, przede wszystkim jednak zasluzony dzialacz polityczny. Jego zwloki znaleziono po 2 dniach poszukiwan. Wedlug tego, co napisal nam zaprzyjazniony z nim Andrzej Skupinski, Jacek cierpial na nadcisnienie, ktore moglo stac sie przyczyna zgonu. Z wyksztalcenia byl historykiem sztuki. Urodzil sie w r. 1937 w Toruniu, ale wychowywal sie w Milanowku, gdzie przyjaznil sie ze starszym o pare lat Szymkiem Wdowiakiem, ktory wprowadzil go w Tatry. Przez kilka lat uprawial taternictwo i byl wielkim milosnikiem gor (
zdjecie). Uczestniczyl w zyciu Kola Warszawskiego KW, wyjezdzal na obozy, m.in. do Doliny Kaczej, ale wspinania nie traktowal wyczynowo. W r. 1964 wyjechal do Paryza, skad podjal wspolprace z opozycja polityczna w Polsce. Proces taternikow, w ktorym jego zona, Maria Tworkowska, skazana zostala na wiezienie, odcial mu na dlugo droge powrotu do kraju. Szeroki rozglos zyskal, zatykajac po ogloszeniu stanu wojennego flage Solidarnosci na szczycie Mont Blanc. W latach 1985-87 udal sie do Afganistanu, by jako ochotnik Adam Khan wstapic do oddzialow mudzahedinow. Byl m.in. zolnierzem slynnego zgrupowania Ahmada Massuda. Swoje umiejetnosci taternickie wykorzystywal walczac w Gorach Pansziru. Jako utalentowany fotograf, przywiozl z Afganistanu bezcenna, pelna autentyzmu dokumentacje fotograficzna walk. Po powrocie do Europy prowadzil szeroko zakrojona dzialalnosc publicystyczna, majaca na celu przekazanie swiatu prawdy o tym tak ciezko doswiadczonym kraju. W r. 1986 odbyl wielkie tournee prelekcyjne po osrodkach uniwersyteckich USA, Kanady i Meksyku. "Gdy mnie ktos pyta, dlaczego pojechalem bic sie do Afganistanu -- mowil -- moja odpowiedz jest krotka: dlatego, ze jestem Polakiem, ze nauczyla mnie tego moja historia." Mieszkal we Francji, przyjezdzal jednak czesto do Polski. Alpy byly jego ukochanym miejscem relaksu, w ostatnich latach zapalil sie do wspinaczki na lodospadach i na lodowych obiektach sztucznych. W r. 2001 przypomnial o sobie w Polsce, opracowujac scenariusz wystawy "Afganistan w ogniu" w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, gdzie pokazal tez wlasne zdjecia. Pogrzeb odbyl sie w Chamonix 15 pazdziernika. Wspominany bedzie jako czlowiek wielkiej prawosci i niezawodny przyjaciel.
12.10.2002 |
SWIETA NIE BEDZIE |
10/2002 (23) |
Jak wynika z informacji uzyskanej z PZA od Marcina Bibro (szefuje Komisji Wspinaczki Sportowej), zawody wspinaczkowego Pucharu Swiata w Nowym Saczu, planowane na listopad 2002, niestety nie odbeda sie. Wycofal sie glowny organizator imprezy (Robert Stocki) z powodu braku pieniedzy na zawody i niemoznosci pozyskania sponsorow. Warto zwrocic uwage, ze wobec wczesniejszego odwolania zawodow w Grenoble, w tym roku rozegrano jedynie trzy edycje bulderowego Pucharu Swiata. (rj)
12.10.2002 |
BERGHEIL - CZYLI WIESCI Z NIEMIEC |
10/2002 (23) |
Alex na "Brandlerze"
W
GS 08/02 podalismy krotka wzmianke o nowym niewiarygodnym wyczynie
Alexandra Hubera, ktory w stylu free solo pokonal slynna direttissime "Hasse-Brandler" na polnocnej scianie
Cima Grande w Dolomitach. Przejscie odbylo sie 1 sierpnia, a poprzedzily je 6-dniowe wspinaczki studyjne. Najpierw Alex przeszedl cala droge on sight w towarzystwie Guida Unterwurzachera, nastepnie przez 2 dni opracowywal jej szczegoly z innym partnerem (Michim Althammerem), wreszcie 3 dni trenowal samotnie. Znal juz teraz kazdy chwyt. Mialo to duze znaczenie, ale usuwalo tylko mala czesc ogromnego ryzyka. Do tej pory bylo na swiecie wiele przejsc free solo drog skalkowych, a nawet w wiekszych scian, ale co sie tyczy rozmiarow drogi, nagromadzenia trudnosci i prawdziwie porazajacej ekspozycji -- direttissima "Hasse-Brandler" wymyka sie jakimkolwiek porownaniom. Przypomnijmy: pierwsze przejscie Dietrich Hasse, Lothar Brandler, Jorg Lehne i Siegfried Low 1958; pierwsze przejscie polskie (wowczas ok. 60. z kolei) 1963; pierwsze przejscie rotpunkt Kurt Albert i Gerold Sprachmann 1987 (co juz bylo sensacja). 18 wyciagow, w tym trzy o trudnosciach VIII i piec o trudnosciach VII, reszta VI i V. W kregach wspinaczy alpejskich nie brak glosow, ze podobnie karkolomne wyczyny sa kuszeniem losu i prowokowaniem innych do niosacego smiertelne zagrozenie nasladownictwa. Tym razem sie udalo...
"Berg" 2003
Ukazal sie juz 127 tom rocznika "Berg" (kiedys "Jahrbuch des DuOeAV"), jednego z najokazalszych periodykow gorskich swiata. Wydaja go wspolnie Deutscher Alpenverein, Oesterreichischer Alpenverein i Alpenverein Sudtirol -- lacznie skupiajace przeszlo milion czlonkow. Temat alpejski stanowia tym razem Berchtesgadener Alpen, zas w tylnej kieszonce miesci sie mapa 1:50.000 grupy Granatspitz. 24 artykuly, napisane przez wybitnych autorow, obejmuja szeroki wachlarz tematow -- geograficznych, historycznych, kulturalnych, sportowych. Stephen Venables pisze o Everescie z okazji polwiecza jego zdobycia a Stefan Glowacz o swej nowej egzotycznej drodze na scianie "El Gigante" w Meksyku. Pekaty tom kosztuje tylko 15 euro, mimo to jednak jego naklad ogranicza sie do 30.000, a sprzedaz -- przy stalym wzroscie liczby czlonkow organizacji -- rownie systematycznie spada, co jest wielka troska wydawcow. Powolana w zwiazku z tym specjalna grupa studyjna szuka drog dotarcia do szerszych kregow odbiorcow.
Mlodzi w Garhwalu
Na naszych elektronicznych "lamach" donosilismy o wyjezdzie 11-osobowej grupy mlodych alpinistow niemieckich w Himalaje Garhwalu na Changabang i Purbi Dunagiri. Wyprawa rozbila baze na lodowcu Bagini (4600 m) i zrealizowala juz czesc planu. Zespol szturmowy przeszedl poludniowy filar trudnego szczytu Purbi Dunagiri (6523 m), pokonujac trudnosci VI i w paru miejscach A1. Jak podala sluzba prasowa Deutscher Alpenverein, zespolowi nie udalo sie dotrzec do szczytu, tworzacego poprzewieszany blok kruchych skal. Skladem calej wyprawy zaatakowano wschodnia gran Purbi Dunagiri, rowniez bardzo trudna. Dzialalnosc komplikuje niestabilna pogoda. Wyprawa kieruje Jan Mersch, obowiazki lekarza pelni Ulrich Steiner. Wsrod sponsorujacych firm jest La Sportiva, ktora wyposazyla wyprawe w nowoczesne obuwie. O wyborze rejonu dzialania zadecydowala jego atrakcyjnosc alpinistyczna i stosunkowo latwa dostepnosc. Lacznosc z wyprawa utrzymywana jest z pomoca SMS, meldunki nie sa wiec szczegolowe.
100 lat biblioteki DAV
W pieknym palacyku na Praterinsel w Monachium miesci sie biblioteka Deutscher Alpenverein, ktora swieci wlasnie 100-lecie istnienia. Jej zawiazkiem bylo 5000 tomow ksiazek i czasopism ofiarowanych przez geografa i organizatora wypraw, Willego Rickmera Rickmersa. Do wojny biblioteka DAV byla najwiekszym ksiegozbiorem gorskim swiata, padla jednak w calosci ofiara bombardowan Monachium. Restytuowany DAV zdecydowal o jej odtworzeniu. Dzisiaj liczy 70.000 tomow i znowu nie ma rownej rozmiarami na swiecie. Jej thrillerem czytelniczym jest Krakauera "In eisigen Hohen" (1997), zas filmowym -- hollywoodzka ekranizacja ksiazki "Siedem lat w Tybecie". Z okazji jubileuszu biblioteka wespol z Muzeum Alpejskim DAV zorganizowala wystawe "Faszination Himalaya", pokazujac z pomoca wybranych z wlasnych zbiorow ksiazek i dziel sztuki cala historie himalaizmu. Obszerniej od innych uwzgledniony zostal dzial ksiazek dzieciecych o Himalajach. Wazny skladnik prezentacji stanowi oprawa dzwiekowa, przygotowana przez Redakcje Gorska Bayrischer Rundfunk. 15 pazdziernika prelekcje wyglosi Szerpa Gyalzen, ktory jako 15-latek uczestniczyl w wyprawie Hunta na Everest.
08.10.2002 |
CZESI I SLOWACY W HIMALAJACH |
10/2002 (23) |
W ostatnich dniach praskie media podaly wiadomosc, ze czeska wyprawa narciarska na Shisha Pangme (8027 m) szczesliwie (choc nie w calosci) zrealizowala swoj program. 5 pazdziernika na szczyt weszli Petr Novak, Milan Sedlacek i Sherpa Lhakpa Dorjee. Nigdzie nie ma wzmianki o ktory wierzcholek chodzi, jednak z informacji, ze w gorze napadalo duzo swiezego sniegu, wnosic mozna, ze nie ryzykowano lawiniastego trawersu i zespol zadowolil sie wierzcholkiem centralnym (8008 m). Rowniez z powodu niebezpieczenstwa lawin, Novak wyniosl narty tylko do wysokosci 7500 m i stamtad zjechal az do podnoza gory. W jednej z notatek mowa jest o rownolegle idacym malzenstwie meksykanskim wraz z dwoma Szerpami. Wyprawa kierowal weteran himalajski Josef Simunek.
O wiele ciekawsze, niz standardowe wejscie na Shisha Pangme, sa dwie inne wyprawy himalajskie naszych poludniowych sasiadow. Silny sportowo zespol czeski odlecial z Pragi z zamiarem wejscia na niedawno otwarty przez Nepal szczyt Teng Kang Poche (ok.6500 m) w rejonie Solo Kumbu, jak juz donosilismy, zdobyty wiosna 2002 przez wyprawe francuska. Czworka ma w planie 1700-metrowy filar polnocno-wschodni, jesli jednak warunki beda dobre -- dwie dwojki zaatakuja dwa sportowe problemy. Liczebniejsza wyprawa czecho-slowacka wyruszyla 17 wrzesnia w Janak Himal (rejon Kangchendzongi), gdzie chce sie zmierzyc w stylu alpejskim z ambitnym celem, jakim jest zachodni filar Talung Peak (7349 m). W sklad zespolu wchodza Martin Otta (kierownik), Alena Cepelkova, Petr Kolouch, Vaclav Patek, Pavol Jackovic, Josef Skokan i Tibor Hromadka. Jak juz podawalismy, w tym samym rejonie bawi rownie bojowo nastawiona wyprawa slowenska.
08.10.2002 |
XII BIENNALE FOTOGRAFII GORSKIEJ |
10/2002 (23) |
W dniu 13 lipca 2002 r. rozstrzygniety zostal konkurs fotograficzny w ramach XII Biennale Fotografii Gorskiej w Jeleniej Gorze, zorganizowanego przez Jeleniogorskie Centrum Kultury. 5-osobowe jury, ktoremu przewodniczyl Adam Sobota, fotograf i czlonek honorowy ZPAF, Grand Prix i nagrode pieniezna 4 500 zl postanowilo przyznac Michalowi Makowskiemu za prace w kolorze: "Glacjal", "Koniec" i "Poranek". Pierwsza nagrode (2 500 zl) otrzymal Marek Arcimowicz za rowniez kolorowe zdjecia: "Pod Newtontoppen", "Wspinanie w lodzie" (zob. okladka "Taternika" 2/01), "Ostatni przechwyt" i "Fun Carving". Druga nagroda (1 200 zl) przypadla Mackowi Hnatiukowi za zestaw czarno-bialych fotografii z Karkonoszy. Nagrode trzecia otrzymala Krystyna Nowak za "Zwierciadlo jesiennego poranka", "Zlote oko Tatr" oraz "Gdy ostatnie promienie". Honorowe wyroznienie przyznano Kazimierzowi Smieszko, laureatowi poprzedniego konkursu, za zestaw kolorowych zdjec wspinaczkowych pt. Red Rock z Indian Creek w Utah. Ogolem swoje prace na konkurs przyslalo 69 autorow. Z calkowitej liczby 415 zdjec do wystawy zakwalifikowano 194 prace. W opublikowanym komunikacie jury stwierdzilo zdecydowany wzrost poziomu technicznego i artystycznego nadeslanych prac i ogromna przewage fotografii barwnej, co stawia -- zdaniem jury -- nielicznych autorow uprawiajacych fotografie czarno-biala w szeregu tworcow wyjatkowych, zwiazanych mocno z fotografia w jej pierwotnej postaci. Wystawa pokonkursowa, ktora mialem przyjemnosc obejrzec, odbyla sie we wrzesniu br. w Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Gorze. Towarzyszyl jej poplenerowy pokaz "Samotnia" 2001--2002 oraz -- zorganizowana w Galerii "Korytarz" Jeleniogorskiego Centrum Kultury -- wystawa "Karkonosze", przygotowana przez Jeleniogorskie Towarzystwo Fotograficzne.
Skadinad sympatyczna i popularna w kraju impreze jeleniogorska trudno jest oczywiscie porownywac z rozmachem i swiatowa renoma dorocznych konkursow fotografii gorskiej w Banff w Kanadzie (co ciekawe jednak, nagrody byly w tym roku wyzsze w Jeleniej Gorze niz w Banff!), ktorego rozstrzygniecie dopiero co zostalo ogloszone. Glowny laur przypadl w udziale Jamesowi Delano z Tokio za czarno-biala fotografie z rejonu Kham w Tybecie pt. Jambeyang Holy Mountain, zas wsrod innych nagrodzonych zdjec, juz bez wyjatku kolorowych, spotkac mozna nazwiska znane z magazynow gorskich, jak Cameron Lawson, Rene Robert czy Bobby Model. Ogolem w konkursie zanotowano 2700 zgloszen z 22 krajow. Wsrod wyroznionych nie ma osob z Polski.
Wladyslaw Janowski
06.10.2002 |
ZE SWIATA |
10/2002 (23) |
Smutna wiadomosc przekazuje nam Andrzej Manda. Po 17 latach bohaterskiej walki z rakiem, w Los Angeles zmarl
Jerzy Milobedzki "Angora", taternik i alpinista. Urodzony w r. 1932, do Kola Warszawskiego KW PTTK zostal przyjety w pazdzierniku 1951 r., rekomendowany przez Justyna Wojsznisa i Jerzego Strojnego. Studia odbyl na Wydziale Lacznosci Politechniki Warszawskiej. Wspinal sie glownie z kolegami ze swojego Kola, ale takze m.in. z Tadeuszom Strumilla i Ryszardem W. Schrammem.
Tragedia
Gorana Kroppa (35) poruszyla skalnych wspinaczy nie tylko w Ameryce. Okolicznosci wypadku sa skrupulatnie badane, juz dzisiaj jednak wiadomo, ze glownie zawiodla asekuracja. Wylecial co najmniej jeden przelot, u podstawy sciany znaleziono w linii wspinaczki rozerwany karabinek. Ostatecznie nieszczescie spowodowala polka skalna na drodze upadku wspinacza, na ktorej sie rozbil.
We francuskich magazynach informacje o wejsciach grupy wspinaczy francuskich na dwie dziewicze turnie wulkaniczne we wschodnim
Hoggarze w Algerii. Turnie Eferi-n-Hadj Askiou zdobyto dwiema drogami (obie po 150 m, IV-V+), turnie Eferi-n-Tiguieit droga o podobnych trudnosciach. W sklad grupy wchodzili m.in. Catherine Destivelle i Eric Decamp. Obie iglice zbudowane sa z wulkanicznych andezytow, wierzcholki zas z kwarcytu.
Wedlug doniesien z Kazachstanu, minionego lata
Chan Tengri przezywal prawdziwe oblezenie. W zwiazku z niepewna sytuacja w Pakistanie, wiele wypraw i grup trekkingowych kierowalo sie w Tien-szan, niektore zmienialy plany w ostatniej chwili. Pogoda nie byla stabilna, mimo to jednak bylo duzo udanych wejsc na Chan Tengri, m.in. alpinistow amerykanskich, koreanskich, japonskich, iranskich, australijskich. W bazach przewodnictwem trudnilo sie wielu wybitnych alpinistow, wsrod nich Jurij Mojsiejew i Jurij Jermacziek.
29 wrzesnia Juiji Hirayama i Hans Florine (obaj ludzie z czolowych miejsc we wspinaczce zawodniczej) ustanowili nowy rekord szybkosci na "Nose"
El Capitana: 2 godziny 48 minut. Poprzedni rekord Deana Pottera i Tima O'Neila zostal tym samym poprawiony o az 36 minut. Hans byl na drodze przez "Nose" po raz 46! Droga pokonuje 870 m wysokosci i ma ocene 5.13b (F8a). Wspanialy El Cap schodzi coraz to bardziej do roli swiatowego -- jak mowia Wlosi -- rocodromu.
5 pazdziernika na
Cho Oyu weszla wyprawa baskijska, a razem z nia dwaj alpinisci z Wysp Kanaryjskich. W ekipie baskijskiej byli Juan Vallejo (jego piaty osmiotysiecznik) oraz zdobywca Korony Ziemi, Juanito Oiarzabal. Pani Edurne Pasaban zaliczyla swoj trzeci szczyt osmiotysieczny.
Miedzynarodowe Muzeum Gorskie w nepalskiej Pokharze, zbudowane i urzadzone przez wladze Nepalu z duzym udzialem bogatszych krajow zachodnich, 29 maja otworzylo swe podwoje, chociaz oficjalne otwarcie nastapi dopiero 29 maja 2003, w 50-lecie zdobycia Everestu. Muzeum prezentuje Himalaje jako gory, kulture ludow je zamieszkujacych, historie alpinizmu swiatowego i historie podboju alpinistycznego Himalajow. Z inicjatywa budowy muzeum wystapil Walny Zjazd UIAA w r. 1982.
06.10.2002 |
ZDROWIE STARSZYCH PAN! |
10/2002 (23) |
Okienko pogodowe, jakie pare dni temu nasunelo sie na Himalaje Nepalskie, przyszlo w dobrym momencie, wyprawy byly bowiem gotowe do atakow szczytowych. Najwiecej wiadomosci naplywa z Cho Oyu, pod ktorym tez bawi najwiecej wypraw. O pierwszych w tym sezonie wejsciach na ten szczyt juz donosilismy. W dniach 1 i 2 pazdziernika piekny sukces odniosla chinsko-japonska ekipa kobieca. Na szczyt weszlo 10 pan, przewaznie w wieku 30-35 lat. Seniorka jest 45-letnia Tybetanka Kui Sang, trzy Chinki maja po 20-23 lata. Jednemu z zespolow towarzyszyli Szerpowie. 3 pazdziernika ze szczytu zameldowala sie inna wyprawa japonska -- jej trzem mlodym czlonkom pomagal Szerpa. Tymczasem wejsc bylo wiecej, a juz sensacja prasowa stal sie wyczyn Japonki z Jokohamy, pani Toshiko Ushida, ktora, jak podaje JapanToday.com stanela na szostym szczycie Ziemi majac lat 71. Jako pierwszy czlowiek przekroczyla bariere 70 lat, a rekord swego rodaka Yuichiro Miury z maja tego roku poprawila o 2 lata (w dniach wyliczy to dokladnie niezawodny Eberhard Jurgalski).
Sa postepy na wschodniej grani Annapurny, gdzie ekipa Abele Blanca jest w trakcie zakladania obozu II, powodzeniem zakonczyl sie atak wyprawy uniwersytetu Meiji na Lhotse: 3 pazdziernika szczyt osiagneli w towarzystwie Szerpy trzej Japonczycy. Mimo stosunkowo mlodego wieku (26--28 lat) wszyscy maja juz w dorobku po 3-5 szczytow 8-tysiecznych. Na Everescie Brazylijczycy dotarli do Przeleczy Poludniowej. Mimo silnego mrozu i wiatru, a takze sniegu "po pachy", Waldemar Niclewicz z towarzyszem i Szerpa w nocy podjeli atak szczytowy. Wycofali sie, kiedy zjechali 100 m z lawina, a wichura stawala sie coraz silniejsza. Poniewaz w planie mieli takze Lhotse, obecnie probuja zrealizowac przynajmniej te czesc programu. Niestety, prognozy pogodowe nie sa zachecajace: niebo ma pozostac bezchmurne, ale jetowe wichury uniemozliwia w gorze jakiekolwiek ludzkie dzialania.
P.S. Sobota, 5 pazdziernika. Wspomniany juz przez nas w GG 09/02 z 21.09.2002, slowenski zespol pod wodza Matica Josta na dziewiczy
Peak 41 (6654 m) rozpoczal dzialalnosc od aklimatyzacyjnego wejscia na sasiedni, czesto odwiedzany trekkingowy Mera Peak (6476 m). Natomiast w 60. dniu trwania wyprawy los sie wreszcie usmiechnal do Brazylijczykow: dzisiaj, o 9.30 czasu lokalnego, Waldemar Niclevicz i Irivan Gustavo Burda staneli na szczycie
Lhotse (8501 tez 8516 m). "Jestesmy dumni -- powiedzieli -- ze moglismy wejsc na czwarty wierzcholek Ziemi jako pierwsi przedstawiciele naszego kraju." Tak wiec wielki wysilek wyprawy nie poszedl na marne.
02.10.2002 |
POZDROWIENIA Z EVERESTU |
10/2002 (23) |
Nielada ciekawostke dla filatelistow przyniosla strona K2News.com. Jest nia pierwsza na swiecie pocztowka wyprawowa, jak sie okazuje prawie tak stara, jak powazniejsze himalajskie wyprawy. Wymyslil ja kpt.
John Noel, oficjalny fotograf brytyjskiej ekspedycji na Everest w
1924 roku, jako srodek reklamowy nie tyle samej wyprawy, co jej pozniejszych efektow "kulturalnych": filmu, fotografii, prelekcji -- do ktorych prawa na pniu wykupila zalozona przez niego spolka "Explorers Films". Sam Noel zaprojektowal wzor kartki (
reprodukcja) i znaczek "Mount Everest Expedition". Po ogloszeniu w gazetach akcji pocztowkowej, na biuro Noela zwalila sie lawina zamowien. Pomysl odniosl wielki sukces, chociaz Mount Everest Committee po zgarnieciu "kasy" odzegnywal sie pozniej od calej operacji, jako niezgodnej z ideologia szlachetnego i bezinteresownego alpinizmu brytyjskiego. Znaczek z Everestem byl kasowany stemplem typu pocztowego "Mt Everest Expedition -- Rongbuk Glacier", niezaleznie od indyjskiego znaczka obiegowego. Kartki byly dostarczane z Rongbuku przez gonca pocztowego do Indii. Ciekawe jest rowniez to, ze juz wowczas myslano o prawach do filmow i enuncjacji prasowych i co wiecej -- stosowano ich wykup. Okazuje sie, ze komercja -- w roznych formach -- towarzyszyla alpinizmowi wyprawowemu od samego jego zarania. Wizerunek pocztowki przenosimy ze strony K2News.com, ktora obiecuje w niedalekiej przyszlosci jego lepsza reprodukcje.
02.10.2002 |
I ZNOWU HIMALAJE |
10/2002 (23) |
Po okresie sniezyc i wichur, ktore zatrzymaly wyprawy w bazach, niebo nad Himalajami rozblyslo blekitem i warunki robia sie coraz to lepsze. Sa juz kolejne sukcesy 8-tysieczne: komercyjna wyprawa amerykanska International Mountain Guides weszla 1 pazdziernika rano na Cho Oyu -- po 6 godzinach wspinaczki z obozu III. "Widzimy polnocna sciane Everestu!" -- wolal z gory Kris Erickson, co oznacza, ze stoja na najwyzszym czubku po drugiej stronie plateau. Alpinisci uzywali masek tlenowych (!). Zjazd na nartach ze szczytu z uwagi na piekny firn byl duza przyjemnoscia. Wszedl tez na Cho Oyu Joan Cunill z wyprawy katalonskiej. Pod Shisha Pangma czeka na warunki kilka wypraw, m.in. czeska, trzy wyprawy juz sie zwinely. Na wschodniej grani Annapurny ekipa Abele Blanca zalozyla oboz I (5500 m). Sklada sie ona w wiekszosci z zaawansowanych kolekcjonerow 8-tysiecznikow -- sam Abele Blanc walczy o ostatni z czternastki. Na Everescie wyprawa brazylijska doszla do obozu III, a Waldemar Niclevicz atak szczytowy zapowiada na dni 3-7 pazdziernika. "The weather looks geat" -- mowi. W odstepie dnia idzie team japonski Katayamy Ukyo, planujacy szczyt na 4 pazdziernika. Od paru dni brak wiadomosci z Dhaulagiri, swiezych meldunkow nie ma tez od Francuzow z Annapurna Dakshin, ktorzy 23 wrzesnia rozpoczeli wspinanie. Baza pod Everestem przezywa najazd trekkerow, ktorych jest mniej niz we wczesniejsze lata, ale i tak za duzo.
Tymczasem ze Szwecji nadeszla smutna wiadomosc: w wypadku wspinaczkowym na Sunshine Wall nad Vantage w rejonie Seattle na drodze 5.10a spadl 20 m i zginal uderzywszy w polke slynny himalaista
Goran Kropp, ktory wszedl na Everest 23 maja 1996 jako pierwszy Szwed, a potem powtornie 5 maja 1999 -- wraz z Renata Chlumska, jego pozniejsza towarzyszka zycia (
zdjecie). Byl jednym z bohaterow ksiazki Krakauera i filmu IMAX "Everest". Na swiatowa arene wyplynal w r. 1990 wspinaczka na Mustagh Tower. Byl na K2 i Cho Oyu, na Broad Peak wszedl w "wielickim" tempie -- z bazy w 18 1/2 godziny. Duzy rozglos przyniosla mu wielomiesieczna podroz na rowerze ze Sztokholmu w... Himalaje i z powrotem -- z wejsciem na Everest. Z Renata przeniosl sie ze Szwecji do Seattle, gdzie zalozyli firme turystyczna, a Renata -- autorka nagradzanego filmu z Shisha Pangmy -- zajmowala sie kreceniem filmow. Duzo energii wkladal w dzialalnosc ekologiczna i charytatywna na rzecz biednych krajow azjatyckich. Odszedl, jak napisano, "the most entertaining adventurer on Earth".