31.05.2003 |
NOWOSCI Z USA |
05/2003 (29) |
Wielki Stefan i 80 sluchaczy
W dniu 17 maja 2003 w sklepie wspinaczkowym w podgunksowskim New Paltz, NY, goscinnie z pokazem przezroczy wystapil Stefan Glowacz z Niemiec, slawa miedzynarodowa. Celem jego przyjazdu do USA byla promocja butow wspinaczkowych firmy Red Chili, ktorej jest jednym z wlascicieli. We wstepie Glowacz pochwalil Gunksy, gdzie mial przyjemnosc byc po raz pierwszy (choc wczesniej slyszal wiele dobrego o tym rejonie), za jakosc wspinania. Nastepnie opowiedzial o swoim ostatnim wyczynie alpejskim w r. 2001 -- przejsciu tzw. alpejskiej trylogii, czyli trzech drog zaliczanych do najtrudniejszych klasycznych w Alpach, w tym jednej jego wlasnej pod nazwa "Des Kaisers Neue Kleider" w Wilder Kaiser (8b+; ponoc do tej pory bez powtorzenia). Po krotkiej (i raczej malo ciekawej) wstawce promocyjnej o historii zalozenia (dosc dobrze juz znanej w USA) firmy Red Chili, opowiedzial o wyprawie na El Gigante w Meksyku w r. 2002, z ktora z kolei czytelnicy w naszym kraju mieli juz okazje szczegolowego zapoznania sie (zob. "Gory" 6/2002 s. 10--21). Ogolnie wieczor z Glowaczem udal sie, chociaz swiatowej slawy wspinacza w ten akurat piekny majowy dzien przyszlo posluchac ok. 80 osob. Poziom zaprezentowanych zdjec byl wysoki (wszystkie autorstwa zawodowcow), aczkolwiek w niektorych ujeciach wspinaczkowych mnie razilo naduzywanie fotograficznego chwytu, polegajacego na przechylaniu pionu aparatu w strone sciany w celu zwiekszenia jej kata nastromienia. Przedstawiajac uczestnikow wyprawy do Meksyku, jednego z nich, debiutanta w tym zespole, Glowacz, nie wiem czy swiadomie, przedstawil mylnie (i powtarzal to wielokrotnie) jako "Paola (lub podobnie) z Czech", choc ja rozpoznalem w nim bez problemu swojego przyjaciela z Neukirchen.
Czytelnikow krajowych moze zdziwic liczba 80 sluchaczy atrakcyjnego przeciez prelegenta. Otoz pod tym wzgledem Ameryka jest jakims fenomenem. Czytalem co dopiero informacje o spotkaniu z Krzysiem Wielickim, na ktore trzeba bylo doniesc dodatkowo ok. tysiaca krzesel. Inna sprawa, ze New Paltz to mala miescina i trudno ja porownywac do takiej Lodzi. Mimo wszystko, nie wydaje mi sie, by nawet w Nowym Jorku Glowacz zgromadzil publicznosc wieksza, niz zwykla w naszym kraju. Nawiasem mowiac, wstep na prelekcje byl bezplatny. Na imprezach platnych w tym samym miejscu (5 $) frekwencja bywa o polowe mniejsza.
Wywiad z Jackiem Czyzem
W wydanym wlasnie przez Chicago Mountaineering Club biuletynie "The Mountaineer" 2002 (vol. 38) ukazal sie wywiad z Jackiem Czyzem na temat jego drogi "Quo Vadis" na El Capitanie, przeprowadzony przez Pawla Szymanskiego. Chociaz tekst zawiera troche bledow, to niewatpliwie jest cennym uzupelnieniem wiadomosci o przejsciu "Quo Vadis". Caly material wraz ze zdjeciami i rysunkami wypelnia 10 stron. W tymze biuletynie mamy jeszcze jeden polski akcent, a mianowicie dwa atykuly napisane przez Anete Tomaszkiewicz .
Spacery po Red River Gorge
Miniony weekend, swiateczny w USA (Memorial Day), mielismy przyjemnosc spedzic z Hania Beutler w bardzo obecnie modnym rejonie piaskowcowym Red River Gorge w Kentucky. Oprocz nas zjechalo sie tam znacznie wiecej Polakow, w tym wspinacze tej klasy, co
Krzysiek Belczynski (aktualnie Evanston, IL), ktory na goraco i chetnie opowiadal o swoim ostatnim wyczynie na Alasce (zob.
GG 05/03 z 21.05.2003 w znakomitej relacji Grzegorza Glazka) oraz
Jacek Czyz z Chicago, wyjatkowo tej wiosny nie na El Capie, choc przez ostatnich pare lat spedzal tam pracowicie wszystkie wiosenne sezony. Z Jackiem znamy sie "przez telefon" od co najmniej 8 lat i zdazylismy juz przegadac dziesiatki godzin, po raz pierwszy jednak spotkalismy sie osobiscie. Z kolei Krzyska Belczynskiego, ktorego pierwszym klubem byl Sudecki KW i ktory nosil legitymacje klubowa podpisana jeszcze przeze mnie, takze nie mialem okazji wczesniej poznac. Korzystajac z dobrej pogody (mielismy duzo szczescia, bowiem w tym czasie na calym Wschodzie lalo) wspinalismy sie na Roadside, Funk Rock City i Military, skupiajac sie na klasykach. Zaimponowal mi Krzysiek nie tylko wspinaniem, ale swoja niezwykle intensywna rozgrzewka, trwajaca minimum godzine. Od tej pory bedzie on pod tym wzgledem moim wzorem! Red River Gorge przezywa wstrzas jesli chodzi o frekwencje, co obserwuje z niejaka troska od zeszlego sezonu. Polana namiotowa obok siedziby Miguela Ventury, Portugalczyka, artysty i dobrej duszy tego rejonu, trzeszczala w szwach i wypelniona byla namiotami rowno po brzegi, a na poszerzony pare lat temu parking samochodowy wieczorem nie sposob bylo w ogole wjechac (200 aut?; wyjechac tym bardziej, gdyz samochody parkowane byly bez pardonu jeden obok drugiego). Rownie trudny byl dostep do kibelka i prysznica. Pomalowana swiezo na zolto restauracja "Miguel's Pizza" zyje i rozwija sie jak nigdy wczesniej, serwujac ze znanych mi najlepsza na swiecie (do tego portugalska) pizze. Choc alkoholu sie nie podaje (prohibicja w powiecie), to ludzie daja sobie z tym rade, przemycajac piwo zza pobliskiej granicy powiatu. Red River Gorge to rejon sportowy i tradycyjny z ogolna liczba ponad tysiaca drog o trudnosci do 5.14. Kraina wspaniala, wszystkim sie tam podoba! Ale Red ma tez niestety swoje problemy. Stale niepewna jest przyszlosc dostepu do skal, polozonych czesciowo na terenach prywatnych i panstwowych. Od kilku lat zamkniety jest dostep do masywu Pocket, oferujacego najlepsze w okolicy 5.10-tki. Niektore inne miejsca moga zostac wkrotce zamkniete z uwagi na unikalna roslinnosc badz cenne pamiatki archeologiczne. Do tego dochodza jeszcze spory miedzy sportowymi i tradycyjnymi wspinaczami. Nad ogolem spraw czuwa co prawda bardzo aktywne zrzeszenie o nazwie Red River Climbers' Coalition, ale jak wiadomo, negocjacje z wlascicielami skal powszechnie nie naleza do latwych.
29 maja 2003 |
Wladyslaw Janowski |
31.05.2003 |
STANISLAW KUKLASINSKI |
05/2003 (29) |
W dniu 2 maja 2003 r. zmarl po krotkiej, acz ciezkiej chorobie czlowiek rozmilowany w gorach -- Stanislaw Kuklasinski, wielki znawca Tatr, Podhala, a szczegolnie ukochanej Orawy i Spisza. Za trumna przy dzwiekach kapeli goralskiej podazaly setki osob, wsrod nich przyjaciele i towarzysze gorskich wedrowek. Urodzil sie 11 stycznia 1932 r. w Poznaniu. Tu skonczyl szkoly i studia wyzsze (chemie na UAM). Do konca zycia pozostal wierny swej pasji -- turystyce gorskiej, tej pisanej przez duze "G", dzieki czemu poza Polska poznal gory niemal calej Europy -- od Pirenejow i Alp az po gory Rumunii, Bulgarii czy Sardynii. Wiedze o nich czerpal z wspanialej biblioteki gorskiej, liczacej tysiace pozycji. Jego milosc do gor i goralszczyzny udzielala sie wszystkim, mial bowiem latwosc zarazania swa pasja innych. Jednoczesnie sam zawsze byl pelen respektu dla trudnosci w gorach i nigdy nie przekraczal granic swych mozliwosci. Honorowy przodownik turystyki gorskiej (od r. 1995), prezes klubu gorskiego "Gran", uczestnik wielu sympozjow, organizator wystaw, prelekcji i spotkan ze znanymi ludzmi gor. Czlonek KW w Poznaniu od maja 1972 r. -- kurs zrobil u Wojtka Wroza, o ktorym tak pieknie napisal pozniej w "Wierchach" (r.56; 1987 s.226). Nigdy nie wspinal sie wyczynowo, ale zawsze byl gleboko zainteresowany polskim alpinizmem, sledzil los kazdej wyprawy i przezywal niepowodzenia i sukcesy. Zaden artykul w prasie i zadne czasopismo gorskie nie uszlo jego uwadze. Staszek byl znana postacia w srodowisku ludzi gor (
zdjecie) -- przyjaznil sie tez z wieloma znanymi osobami, takimi np. jak Ryszard W. Schramm, Stanislaw Biel, Wieslaw W. Wojcik. W Zakopanem i na Podhalu spotykal sie z malarzem Z. Walczakiem, siostrami Bronka Czecha, T. Staichem, F. Bachleda Ksiedzulorzem, A. Puszkaszem, rodzinami Makowieckich i Pilarczykow. Bywal na posiadach w domach W. i J. Obrochtow i W. Byrcyna. Panstwo Lapinscy przyjmowali go w schronisku jak czlonka rodziny. Pisywal do roznych wydawnictw i czasopism, m.in. Wierchow", biuletynow i jednodniowki Klubu "Gran". Widnieje wsrod autorow przewodnika po nowym cmentarzu zakopianskim.
Niestety tegoroczne plany gorskie pozostana niezrealizowane -- odszedl w inne gory. Dlatego nie mowimy zegnaj, ale do zobaczenia Przyjacielu w tamtych halach i na tamtych wysokich graniach. Pozostajesz w naszej pamieci, a my jestesmy dumni z tego, ze moglismy byc z Toba.
Dzialalnosc organizacyjna Staszka Kuklasinskiego. W latach 1967--70 zalozyciel i prezes kola nr 265 przy Zakladach Gazownictwa w Poznaniu. W l. 1978--82 wiceprezes Klubu "Gran", 1977--81 sekretarz WKTG przy ZW PTTK -- Poznan, 1981--90 wiceprzewodniczacy Wojew. Komisji Turystyki Gorskiej w Poznaniu, 1981--90 wiceprzewodniczacy WKTG w Poznaniu, od 1973 prezes Kola nr 317 "Gran", 1982--90 czlonek KTG przy ZG PTTK Poznan (przez dwie kadencje), 1989--93 czlonek ZG PTTK, 1993--97 czlonek KTG przy ZG PTTK w Krakowie, 1997--2001 czlonek zarzadu klubu "Gran" a od 2001--03 prezes, od stycznia 2001 przewodniczacy Komisji Rewizyjnej Wielkopolskiego Klubu Przodownikow Turystyki Gorskiej PTTK im. K. Kantaka. Wspolzalozyciel ogniska Zwiazku Podhalan w Poznaniu, a nastepnie wieloletni jego prezes.
Za swa dzialalnosc otrzymal nastepujace wyroznienia: W r. 1973 Odznake 100-lecia Turystyki, w 1977 honorowa odznake Oddzialu Poznanskiego PTTK, w 1978 Odznake 25 lat w PTTK, 1985 Honorowa Odznake Jubileuszu GOT, 1993 -- Medal KTG ZG PTTK "Za zaslugi dla rozwoju turystyki gorskiej", w 1986 medal pamiatkowy 100-lecia smierci K. Kantaka, 1998 -- Medal Komisji Turystyki Gorskiej ZG PTTK -- w 125-lecie TT-PTT-PTTK, 1979 -- srebrna honorowa odznake PTTK, 1984 -- zlota honorowa odznake PTTK, 2003 odznake "50 lat w PTTK". Z odznaczen panstwowych otrzymal Srebrny Krzyz Zaslugi. Byl czlonkiem honorowym Klubu Gorskiego "Gran".
Marek Maluda, Mieczyslaw Rozek
22.05.2003 |
DZIADKOWIE NA SZCZYTY! |
05/2003 (29) |
Po chwilowym zachwianiu, pogoda w rejonie Everestu ulegla poprawie i dziesiatki alpinistow sla triumfalne SMS-y z czubka swiata. Strony internetowe podaja nazwy wypraw i nazwiska szczesliwcow -- zbyt liczne, zeby je przytaczac. W dniu dzisiejszym (22 maja 2003) odnotowano na szczycie 44 ludzi, a zapewne nie jest to wszystko. Bez maski tlenowej wszedl Rosjanin Nikolaj Totmjanin. Jest tez rewelacja, szczegolnie dla naszej, adresowanej do seniorow "Gazetki Gorskiej": w towarzystwie 6 Szerpow wierzcholek osiagneli trzej Japonczycy: ojciec i syn
Yuichiro i
Gota (34)
Miurowie oraz wybitny wspinacz i fotograf, Noriyuki Muraguchi (47). Rewelacja polega na tym, ze Miura senior liczy latek... 70 i o 5 lat poprawia rekord wieku najwyzszego szczytu Ziemi (por.
GG 05/03 z 9.05.2003)! Jest jednym z pionierow himaljaskiego skialpinizmu -- sprzed 33 lat pamietamy (no, nie wszyscy) jego zjazd na nartach sponad Przeleczy Poludniowej, z uzyciem spadochronu jako hamulca. Zespol Miury wyruszyl w nocy z obozu V, zalozonego na wysokosci 8400 m i poznym popoludniem byl juz z powrotem na Przeleczy Poludniowej. Miejmy nadzieje, ze dalsze zejscie odbedzie sie rownie gladko i niewiarygodny wyczyn zakonczy sie pelnym sukcesem. Rownoczesnie od strony Tybetu weszla na Everest inna dwojka rodzinna, juz mniej niezwykla: slynny John Roskelley (54) z synem Jessem (20), ktory jest najmlodszym Amerykaninem na czubku Globu.
Notowane sa wejscia na inne wysokie szczyty, m.in. na Lhotse, jest tez informacja z Manaslu mowiaca o tym, ze polska wyprawa podaza w doliny, szkoda, ze bez wejscia Ani Czerwinskiej i Darka Zaluskiego, a takze Slowenki Barbary Drousek. Na stronach Babanowa i Kammerlandera znalezlismy szczegoly odnoszace sie do Nuptse East. Pozostaje ona nadal szczytem dziewiczym, brak stabilnej pogody zmogl nie tylko obu Rosjan (Suwiga nabawil sie nadto odmrozen) ale takze swiezszy zespol Kammerlandera, a wydarzeniem pobytu byly odwiedziny bazy pod Nuptse przez Messnera (wielokrotnego partnera Hansa), idacego do bazy everestowskiej, by wziac udzial w uroczystosciach jubileuszowych. Odwrot nastapil ok. 20 maja. Nie powiodla sie tez -- przerwana 16 maja -- sportowa proba Erharda Loretana na 3000-metrowej polnocnej scianie Jannu (Kumbhakarny, 7710 m), na ktora jesienia wybiera sie silna ekipa rosyjska w ramach akcji "Stieny Mira".
Z ulga prostujemy wiadomosc podana przez nas -- ze znakiem zapytania -- w
GG 05/03 z 21.05.2003, mowiaca o katastrofie na Cho Oyu. Otoz po sprawdzeniu doniesienia okazalo sie, ze na szczycie tym zginal jeden alpinista niemiecki, a nie dziesieciu, jak informowaly swiatowe agencje. I druga szczesliwa informacja: Hiszpan
Carlos Pauner (cztery 8-tysieczniki), ktory w czasie schodzenia ze szczytu Kangchendzongi zaginal i zostal uznany za zmarlego, odnalazl sie po dwoch biwakach pod gwiazdami i 3 dniach bez jedzenia i picia. O wlasnych silach dotarl do oplakujacej go bazy. A wracajac do bohatera wczorajszego dnia przytoczmy jego slowa, wypowiedziane po powrocie na Przelecz Poludniowa: "Czlowiek moze zrealizowac kazde swoje marzenie, warunkiem jest, by dazyl do tego calym soba i by sie nie poddal." I slowa jego syna: "Chociaz jestem okropnie zmeczony, nigdy w zyciu nie czulem sie tak cudownie, jak w tej chwili." (jn)
Polak pod Everestem
Wiadomosci everestowskie warto uzupelnic informacja, ze od strony polnocnej (tybetanskiej) wspina sie na Everest alpinista polski, Krzysztof Liszewski z Lodzi. Jest to juz druga jego proba, poprzednia podjal w r. 2000. Z Polski wylecial razem z wyprawa Piotra Pustelnika. Ostatnia wiadomosc jest dosc odlegla, pochodzi bowiem z 2 maja.
Jerzy Natkanski
21.05.2003 |
OSTATNI KRZYK MOTYLA |
05/2003 (29) |
Trzyosobowa ekipe stanowili znani juz z innych podobnych wypraw Krzysztof Belczynski i Marcin Tomaszewski oraz Dawid Kaszlikowski, doswiadczony wspinacz skalny i "miejski", ale debiutant w prawdziwym big wallu, zaproszony jako wziety fotograf (jest m.in. wspolpracownikiem magazynu "Rock & Ice"). Citadel (8520 ft, 2597m) wznosi sie tuz na polnoc od najwyzszego szczytu masywu, Kichatna Spire, od ktorego jest o 140 m nizsza. Poczatkowo celem naszej trojki mialy byc inne sciany samej Kichatna Spire (m.in. polnocno-zachodnia, z lodowca Cul-de-Sac, z jedyna droga Bridwella z 1979 roku, oraz sciana poludniowa). Rekonesansowy przelot samolotem wokol szczytu wykazal, ze wiecej miejsca na samodzielne skalne drogi tam nie ma, gdyz sciany te u gory maja mniej ciekawe lodowe stoki lub przelamuja sie ku slynnej scianie wschodniej, majacej juz az 5 drog. W tej sytuacji nasi wspinacze wybrali niewiele nizsza wschodnia sciane sasiedniego szczytu Citadel nad lodowcem Shadows, ktora do tej pory wiodla tylko jedna droga -- z 1976 roku, biegnaca na prawo od polskiej, powtorzona w r. 1984. Sam szczyt zdobyto latwiejszym terenem od polnocy w roku 1972, polnocno-zachodni filar zostal przebyty w 1978.
Nowa linia ma wedlug poziomic bez mala 1000 m wysokosci (od pierwszych skal do wierzcholka), z czego 700 m przypada na elegancki pionowy monolit. Do tego dochodzi troche mikstu u dolu, u gory zas zebro z turnicami i zlebkami, wymagajacymi zjazdow i wspinaczki lodowej. Dlugosc pionowej partii drogi oceniamy na okolo 1150 m czyli 25 wyciagow z lina 60-metrowa. Trudnosci: kategoria scianowa VI, 5.10+ (VII UIAA), A4, C3 (hakowka bez mlotka), lod do 70 stopni. Po 4 dniach poreczowania (20--23 kwietnia 2003), 24 kwietnia nastapilo ciagle 12-dniowe "natarcie" z biwakami w 3 miejscach na wiszacych platformach. Szczyt osiagnieto 3 maja, z powodu krotkiego zalamania pogody zjazdy do podstawy sciany trwaly do 5 maja.
Nazwa drogi
"Ostatni Krzyk Motyla" oddaje aure rozszalalej i pelnej wysoko latajacych motyli wiosny na Alasce. Siadajac w poblizu wspinaczy, przy wieczornym spadku temperatury motyle zamieraly lub raczej umieraly. W trakcie akcji naszego zespolu, pod sciana zjawil sie takze 3-osobowy team brytyjski, ktoremu przewodzil slynny eksplorator, Mike "Twid" Turner. Zespol ten wytyczyl droge waska lodowa nitka w dnie kuluaru na lewo od drogi polskiej i dokonal szostego wejscia na szczyt, podczas gdy Polakom przypadlo wejscie piate. Naszym chlopcom ich droga podobala sie nieco bardziej, niz ubiegloroczny Mount Thor na Ziemi Baffina (zob. topo w "Taterniku" 1--2/2003). Wiecej informacji o drodze zawiera zalaczona ilustracja (
zdjecie).
Grupa
Kichatna Spires znajduje sie w pasmie
Alaska, w odleglosci okolo 110 km na SWW od masywu Mount McKinley (
mapa). Rozlegloscia przypomina cale Tatry Wysokie, niemal tatrzanskie sa tez wysokosci (Kichatna Spire 2748 m, blisko 50 innych szczytow przekracza 2100 m). Kotly firnowe leza na wysokosci okolo 5000 stop (1500 m). Dla linii sniegu podaje sie rzedna ok. 600 m, ocean jest kilkadziesiat kilometrow na poludnie. Wiele scian osiaga 1000 m w pionie, lodowce maja dlugosc do 16 km. Skala jest granit, ladnie i lito wygladajacy, ale na ogol nieco bardziej kruchy, niz ten, jaki przewaza w Tatrach. Eksploracje wspinaczkowa w stylu big wall (tzn. wielodniowe akcje z uzyciem platform, amerykanska kategoria VI) rozpoczeto w latach 1975--1977. I tak np. jedna z najwyzszych w rejonie (4000 stop) zachodnia sciane
Middle Triple Peak (2694 m, drugi szczyt masywu) pokonala dwojka ze slynnym Charlie Porterem w 1976 roku. Drogi robili tez tu Jim Bridwell (1979), Conrad Anker (1987) i inni. Druga z najwiekszych scian, wschodnia
Kichatna Spire pokonano dopiero w r.1982, ale za to dwiema drogami, w tym jedna A5. Znow glosna stala sie kolejna nowa droga -- zachodnia sciana Middle Triple Peak w 1997 roku (czworka z Danem Osmanem). Inne znane szczyty, to m.in. Gurney Peak, Mount Jeffers, Mount Nevermore, Mount Neveragain i wlasnie Citadel.
Obszerne omowienie masywu z lista szczytow i bibliografia znajduje sie w AAJ 1982 s. 15--20. Obecnie Kichatna stanowi jeden z dwoch najbardziej znanych -- obok Ruth Gorge -- terenow wspinaczki wielkoscianowej na Alasce. Pewne zamieszanie panuje jednak wokol nazwy masywu, zwanego formalnie Cathedral Spires, w nieco szerszym masywie Kichatna Mountains. W pasmie Alaska na polnocy, mniej wiecej w polowie drogi do Mount McKinleya, lezy inna grupa o nazwie Cathedral, tez bogata w pionowe sciany lecz niemal dwa razy nizsze. Wsrod alpinistow okreslenie Cathedrals z dodaniem w nawiasie "Kichatna Spire" uleglo skroceniu i pojawila sie liczba mnoga. Zreszta w miejscowej nomenklaturze zdarzyly sie i inne "populistyczne" uproszczenia.
W podsumowaniu stwierdzic nalezy, ze Polacy zaciesniaja sojusz z Ameryka takze w alpinizmie i wykazuja sie kolejna, czwarta juz (lub nawet lub piata, liczac Mendenhall Towers) w ciagu kilkunastu miesiecy nowa droga w najbardziej cenionych rejonach big wall climbingu Ameryki Polnocnej. Najwyrazniej kieruja sie tam doborowe ekipy. Gratulujemy.
Grzegorz Glazek, CDW PZA
21.05.2003 |
POLOWA MAJA |
05/2003 (29) |
Z Zadniego Koscielca na nartach
Korzystajac z wyjatkowo obfitej pokrywy snieznej, w kwietniu tego roku zakopianski wspinacz, przewodnik i ratownik TOPR, Edward Lichota, zjechal na nartach zalupa zachodniej sciany Zadniego Koscielca, tzw. wariantem H (w przewodniku WHP 94H), od lat funkcjonujacym jako popularna kursowa droga wspinaczkowa o trudnosciach III. Spotkalem sie z opinia, ze jest to najtrudniejszy technicznie narciarski zjazd scianowy, jakiego udalo sie dokonac w Tatrach Polskich.
W poprzednich sezonach Edward Lichota zjechal na nartach m.in. z wierzcholka Rysow az do Czarnego Stawu, polnocna sciana Czarnego Mieguszowieckiego na Kazalnice czy wschodnia sciana Miedzianego.
Andrzej Sklodowski
Pallavicini na nartach
Ladnym sukcesem moga sie pochwalic mlodzi slowaccy skialpinisci, ktorzy 4 maja 2003 dokonali grupowego zjazdu slynnym Zlebem Pallaviciniego, pomiedzy Gross- a Kleinglocknerem. Zespol tworzyli: Iva Filova, Martin Jurik, Peter Zavodsky, Bohus Stofan i Rast'o Krizan, przy czym Iva jest byc moze pierwsza pania, jaka sie na cos takiego odwazyla. Pallavicinirinne ma 600 m wysokosci i sredni spadek 60*. Jako pierwszy przeszedl ja z przewodnikami Alfred hr. Pallavicini w r. 1876, pierwszy zjazd na nartach mial miejsce w r. 1961.
Ostatni krzyk motyla
Wladyslaw Janowski informuje nas o nowym polskim sukcesie w gorach Alaski. Na szczycie Citadel (Kichatna) nowa bardzo trudna droge poprowadzili Krzysztof Belczynski, Marcin Tomaszewski i Dawid Kaszlikowski. Sciana ma 1200 m wysokosci, trudnosci przejscia ocenili na VII, A4, C3, a droge nazwali "Ostatni Krzyk Motyla". Wspinaczka wymagala spedzenia w scianie 12 mroznych dni, z noclegami na platformach.
K2 zima
13 maja 2003 w Klubie Olimpijskim w Hotelu Grand w Warszawie odbylo sie spotkanie sympatykow alpinizmu i alpinistow z kierownikiem i kilkoma uczestnikami "Polskiej Wyprawy Zimowej NETIA K2 2002/2003". Slowo wstepne wyglosil prezes PZA a zarazem weteran polskich walk o K2, Janusz Onyszkiewicz. Krzysztof Wielicki zlozyl obszerna i szczegolowa relacje z przebiegu wyprawy, ilustrowana chyba setka przezroczy. Wybor slajdow z K2 Andrzeja Zawady zaprezentowala z pieknym jak zawsze slowem wiazacym Anna Milewska-Zawadowa. Swoja prywatna wizje wyprawy z pomoca ok. 30 przezroczy (dobrych!) przedstawila korespondentka "Rzeczpospolitej", Monika Rogozinska. Wybrala ona wesole i powazne epizody, ktorych -- jak powiedziala -- z roznych powodow nie moglismy zobaczyc ani w relacjach telewizyjnych, ani prasowych. Widownia byla wypelniona, a wsrod mlodziezy swiatlem gorskiego i zyciowego doswiadczenia swiecily siwe glowy seniorow -- nazwisk oszczedzimy, gdyz w alpinizmie trudno jest poprowadzic granice miedzy juniorem a nestorem. Ostatecznie zblizajacy sie do siedemdziesiatki Maciej Popko, wybitny uczony i profesor, na sciance wspinaczkowej utrzymuje sie od lat w okolicach "siodemki", w skalkach zas dobrze powyzej "szostki". Dzieki zyczliwosci dyrektora Klubu Olimpijskiego, p. Bogdana Sobieraja, kolumnowa sala na najwyzszym pietrze "Grandu" gosci coraz to nowe spotkania i prelekcje, powoli stajac sie klubowa "Bacowka". Dziekujemy.
Dobra wiadomosc z Himalajow
Po ataku silnych wiatrow, pogoda w Himalajach poprawila sie a dzialalnosc wypraw weszla w faze atakow szczytowych. Jak podala strona
www.mounteverest.net, w dniu 17 maja 2003 wczesnym popoludniem na szczycie Manaslu (8156 m) staneli
Piotr Pustelnik i
Krzysztof Tarasewicz. Pod wieczor byli z powrotem w obozie IV (7400 m). Niestety, nowa fala wiatru uniemozliwila szturm szczytowy Darkowi Zaluskiemu, Ani Czerwinskiej i Slowence Barbarze Drousek, ktorzy po poprawie warunkow zapewne w tych dniach ponowia probe. Dla Piotra Pustelnika jest to dwunasty z kolei szczyt osmiotysieczny. Do pelnej "korony" brakuje mu juz tylko Annapurny i Broad Peaka.
Pod Manaslu bawila tez slowenska wyprawa z klubu Rifnik Sentjur, z udzialem Peruwianczyka Artiza Monasterio i Chorwata, Darka Berljaka. Akcja rozwijala sie dobrze, jednak w dniu 8 maja po wielkich opadach sniegu ekipa stracila nadzieje na poprawe pogody i wyprawe zwinela.
Uwaga: Pierwsza wersja naszej notatki mowila o trzynastu 8-tysiecznikach Pustelnika -- blad zauwazyl i poprawke nadeslal kol. Pawel Strzelecki. Dziekuje J.N.
Everest sezon jubileuszowy
Coraz to nowe zastepy wspinaczy opuszczaja bazy pod Everestem, ruszajac w strone szczytu, ktory planuja osiagnac -- jesli pogoda pozwoli -- miedzy 19 a 22 maja. Od strony polnocnej wystartowalo w gore 6 wypraw (w tym dwie rosyjskie), od strony poludniowej -- ok. 10. Duzy ruch panuje w Kotle Khumbu -- zajmowane sa obozy II i III. 17 maja w obozie III (7200 m) w polowie wysokosci sciany Lhotse byla trojka Yuichiro Miury, w jej skladzie jego syn, Gota. 18 maja dotarli oni na Przelecz Poludniowa. Gota telefonowal do bazy, ze wszyscy, takze trzej Szerpowie, czuja sie swietnie, a najlepiej jego ojciec, ktory w wieku 70 lat chce ustanowic rekord wieku na Everescie. Wszyscy z niepokojem obserwuja niebo, gdyz uklad pogodowy nie wydaje sie byc stabilny.
Na Annapurne (8091 m) weszlo 16 maja 6 Japonczykow z 3 Szerpami. Ostatni oboz pod szczytem Kangchendzongi (8586 m) osiagnal zespol Carlosa Paunera. Celem jednej wyprawy jest Lhotse, na ktora wczesniej juz weszly zespoly z Korei i Japonii oraz ekipa wojskowej wyprawy nepalsko-indyjskiej. Po drugiej stronie grzbietu trwa tymczasem wyscig zespolow Kammerlandera i Babanowa na Filarze Nuptse East. Oba zespoly wspinaja sie roznymi, lecz niedalekimi i rownoleglymi drogami. Stawka jest m.in. dziewiczy wierzcholek. Media internetowe zwracaja uwage na widoczny w tym roku postep technologiczny: grupy alpinistow z drogi przesylaja do swoich krajow relacje video, krecone na zywo, w dodatku z autentycznym dzwiekiem. Lacznosc miedzy wspinaczami i ze swiatem zewnetrznym jest perfekcyjna.
Oby sie nie potwierdzilo!
Za posrednictwem wyprawy hiszpanskiej
MountEverest.net uzyskal informacje, ze podczas zejscia z
Cho Oyu w ataku wichury ponioslo smierc 10 czlonkow wyprawy niemieckiej. Nie sa znane zadne szczegoly, tragiczna informacja nie ma tez na razie potwierdzenia z innej strony. Redakcja przypomina, ze stosunkowo latwy Cho Oyu jest drugim po Everescie 8-tysiecznikiem pod wzgledem liczby wejsc, cieszy sie tez opinia najbezpieczniejszego. Wiadomo tez jednak, ze niemal masowy ruch na himalajskich olbrzymach przy trudnych do przewidzenia atakach morderczych wichur kryje w sobie wielkie zagrozenia. Wiadomosc podano 19 maja.
09.05.2003 |
POL WIEKU NA CZUBKU ZIEMI |
05/2003 (29) |
Wielkie wspominanie
Kalendarze okolicznosciowych imprez z okazji zlotego jubileuszu zdobycia Mount Everestu (
zdjecie) byly znane juz w zeszlym roku. O przygotowaniach w Nepalu pisalismy na naszych lamach: imprezy sportowe, uroczyste otwarcie Miedzynarodowego Muzeum Himalajskiego, organizowana przez NMA dostepna dla wszystkich Wyprawa Zlotego Jubileuszu Everestu na dziewiczy szczyt Machhermo (6273 m), zebranie Komitetu Wykonawczego Himalayan Environmental Trust, zebranie Rady UIAA, 28--29 maja zlot wszystkich zdobywcow Everestu z okolicznosciowym sympozjum. Nie mniej hucznie swietowac beda alpinisci brytyjscy, mimo iz ze zdobywcow Everestu zyje juz tylko polowa -- w tym na szczescie jeden z glownych bohaterow, Hillary. Rodzinne "Everest Party" przygotowal na 28 maja Alpine Club -- obecni beda weterani, ale takze ludzie zasluzeni dla idei podboju najwyzszych gor, a nawet potomkowie Tenzinga. Prezes AC, Alan Blackshow, obiecuje nieformalna atmosfere i okazje do osobistego poznania everestowskich znakomitosci. Dzien pozniej w salach kina Odeon odbedzie sie oficjalna jubileuszowa gala -- z udzialem Her Majesty the Queen oraz Ksiecia Edynburgu. Wyswietlony zostanie skrot historycznego filmu "The Conquest of Everest" (1953), prelekcje wyglosza takze przedstawiciele mlodszej (no, pod siedemdziesiatke...) generacji: Chris Bonington, Doug Scott, Stephen Venables. Po spotkaniu odbedzie sie specjalny bankiet juz tylko dla grupy wybranych osob.
3 lipca w wydawnictwie Stanford beda podpisywali ksiazki George Band, Edmund Hillary i Stephen Venables. Z okazji jubileuszu przygotowano w Londynie kilka wystaw fotografii, malarstwa i pamiatek -- do najciekawszych bedzie nalezala prezentacja starych zdjec zwiazanych z Everestem. Ekspozycje rocznicowych pamiatek mozna tez bedzie przez cale lato ogladac w salach British Council w Katmandu. Wsrod okolicznosciowych wydawnictw ciekawostka jest wydrukowana w 1000 egzemplarzy faksimilowa reedycja ksiazki Hunta "The Ascent of Everest", rozprowadzana w specjalnej stylowej kasetce. Poczta brytyjska juz od konca kwietnia sprzedaje serie znaczkow jubileuszowych, ktora na pewno zaciekawi filatelistow wysokogorskich.
Wracajac do udzialu Krolowej (jak pamietamy, uswietnila ona tez obchody 40-lecia) przypomnijmy, ze wejscie na Mount Everest 29 maja 1953 r. przypadlo na dni koronacji wowczas 27-letniej Elzbiety II i bylo dla niej najwspanialszym prezentem koronacyjnym -- nota bene we wrogich gazetach radzieckich, a takze naszych, podejrzliwie i uszczypliwie komentowanym. (jn)
Everest w liczbach
Sezon himalajski jest w toku i nie wiemy jeszcze, ilu ludzi stanie na czubku Ziemi do konca maja, a tym samym w calym 50-leciu 1953--2003. Chetnych jest kilkuset, co jednak powie na to pogoda? Ale przy okazji jubileuszu warto zaprezentowac statystyke 50 lat Everestu -- do progu sezonu 2003. Z tych 50 lat 15 nie zapisalo sie zadnym sukcesem szczytowym. Poniewaz sytuacja z identyfikacja Szerpow i ich powtornymi wejsciami nie jest wciaz wyjasniona, ograniczmy sie do liczby wejsc na szczyt. I tak do konca 2002 r. w sumie dokonano 1660 wejsc na Mount Everest, a alpinisci pochodzili z 63 krajow. Najliczniejsi byli Szerpowie czy w ogole Nepalczycy (601 wejsc), nastepnie szli Amerykanie (201), Japonczycy (94) i -- uwaga! -- Rosjanie (73 wejscia, nie liczac rownie aktywnych panstw dawnego ZSRR). Na dalszych, choc tez wysokich miejscach plasowaly sie kolejno Wielka Brytania, Hiszpania i Indie. Polska z 15 wejsciami (2 powtorne Pawlowskiego) zajmuje w tabeli 19. pozycje.
Jako liczbe indywidualnych zdobywcow media podaja 1200 (np. NG 5/03 s.73), jest to jednak wielkosc przyblizona -- faktyczna zamyka sie w granicach od 1197 do 1223 osob. W kazdym razie alpinistow przyjezdnych (tych spoza Nepalu) bylo do tej pory ok. 940. Panie stanowia zaledwie 6% ogolnej sumy zdobywcow. W ciagu 27 lat (1975--2002) stanelo ich na szczycie 75 w 81 wejsciach. Polki sa w tym elitarnym gronie dwie: Wanda Rutkiewicz, jako trzecia kobieta w ogole, i Anna Czerwinska, przez 2 lata rekordzistka wieku. Niedawno przytaczalismy nazwiska seniorow Mount Everestu, dla kompletnosci materialu powtorzmy je raz jeszcze. Seniorzy -- pan Tomiyasu Ishikawa lat 65 1/2 i pani Tamae Watanabe lat 63 1/2 i juniorzy -- Szerpa Temba Tshiri (16) i Hinduska Dicky Dolma (19). W zimie weszlo na Mount Everest 15 osob (10 Japonczykow), z tego 7 (3 Japonczykow) w dniach wlasciwej zimy kalendarzowej. Po szczegoly serdecznie zapraszam zainteresowanych do moich tablic na stronie
www.adventurestats.com.
Eberhard Jurgalski, Lorrach
Everest na lamach NG(P)
Z okazji 50-lecia pierwszego wejscia na Mount Everest, miesiecznik "National Geographic Polska" poswiecil tej problematyce czesc numeru 5/2003. Z polotem dobrane teksty, zdjecia i ryciny wypelniaja strony 72--107 i stanowia smakowity coctail, wsrod autorow jest m.in. Edmund Hillary. Atrakcyjne uzupelnienie stanowi wkladka w postaci cyfrowej "fotografii" masywu o wymiarach 50 x 80 cm, z naniesionymi na nia warstwicami, wyborem paru drog i objasnieniami, na rewersie zawierajaca mapki i diagramy, obrazujace topografie okolic i historie zdobywania Gory Gor. Teksty nie wnosza na ogol nowych informacji, ale sa bardzo ciekawe, szkoda jednak, ze polska edycja czasopisma nie zadbala o skrotowe bodaj przypomnienie naszego wkladu w eksploracje czubka Ziemi. Jedyny element polski, jaki widzimy, to maciupka notatka o ciezko wywalczonym pierwszym wejsciu zimowym, o polowe mniejsza od np. informacji o pierwszej kobiecie czy o wejsciu na szczyt synow dwu zdobywcow, Hillary'ego i Bishopa. Ciekawe, ze autorzy NG bez wahan uznaja kontrowersyjne wejscie chinskie na Everest w r. 1960, opowiadaja sie tez za nie do konca jasna szwajcarska kota 7906 m dla Przeleczy Poludniowej, o niemal cale 100 m nizsza od ustalen poprzednich ekip pomiarowych. Na s.82 w artykule "Losy Gory" Michael Kelsius pisze, ze w r. 1865 "Peak XV otrzymuje imie Sir George'a Everesta". Oczywiscie, nie oczekujemy, by amerykanscy dziennikarze przegladali "Taternika", szkoda jednak ze tego nie zrobili, bo z numeru 3-4/1964 s.109 dowiedzieliby sie, ze polskie (!) gazety juz w r.1856, a wiec niemal 10 lat wczesniej, poslugiwaly sie ta nazwa, w dodatku swiadome tego, ze z braku nazwy miejscowej utworzono ja "od nazwiska pewnego jeometry angielskiego, ktory dawniej byl szefem pomiaru w Indiach".
Dodajmy, ze "National Geographic" ma historyczne zaslugi wobec najwyzszego szczytu Planety. Publikowal unikalne materialy z kluczowych anglosaskich wypraw, a w r.1988, w 35-lecie zdobycia szczytu, przyniosl jako wkladke nowa mape Everestu 1:50.000 Brada Washburna -- do dzis najlepszy obraz kartograficzny rejonu Chomolungmy. W r. 1991 mape te wznowiono w Szwajcarii, dodajac na rewersie arkusz 1:25.000 (
mapa), dla ktorego siec drog -- o czym wie malo kto -- opracowal polski ekspert, Jerzy Wala. (jn)
Gdzie sa chlopcy z tamtych lat?
Jubileusz polwiecza nasuwa tez pytanie, co dzieje sie z ludzmi ze zlotego teamu col. Hunta? W r. 1953 wyruszylo do Nepalu 10 alpinistow i 3 specjalistow. W Katmandu do zespolu dopisano Tenzinga, dolaczyl tez korespondent The Times, James Morris. Razem -- nie liczac Szerpow -- 15 osob. W r. 1993 jubileusz 40-lecia swiecilo jeszcze 10 uczestnikow, w tym sam Lord Hunt, a jednym z honorowych gosci byl w Londynie Andrzej Zawada (
zdjecie). Piecdziesieciolecia wiktorii doczekalo juz tylko 7 czlonkow wyprawy. Z urokow emerytury korzysta Charles Wylie. Alfred Gregory, ktory kiedys zachwycal sie Tatrami, mieszka w Australii i nadal pracuje jako artysta fotografik. Hillary jest bohaterem narodowym Nowej Zelandii, a jego podobizna zdobi 5-dolarowy banknot tego kraju. Zapraszany ze wszystkich stron swiata, kalendarz ma zapelniony na 3 lata wprzod. Hillary's Himayan Trust wciaz dobrze sluzy nepalskim Szerpom, a jego brytyjska filia zarzadza George Lowe, ktory duzo pracy wlozyl w filmowanie wyprawy w 1953 roku. Wciaz aktywny jako publicysta jest James Morris, jednakze -- po zmianie plci -- juz jako pani Jan Morris. Jego (jej) kluczowym dzielem jest madra trylogia polityczno-historyczna "Pax Britannica". Michael Westmacott polozyl wielkie zaslugi jako dyrektor biblioteki i tworca banku danych Alpine Club oraz indeksu himalajskiego. Dwaj czlonkowie ekipy wzbogaca tegoroczny jubileusz cennymi ksiazkami, ktore w koncu maja beda podpisywali podczas imprez. George Band wydal ksiazke wspomnieniowa "Everest: 50 Years on Top of the World", zas Michael Ward -- kompleksowa monografie rejonu "Everest. A Thousand Years of Exploration".
A ci, ktorych juz nie ma? Jako pierwszy odszedl Tom Burdillon, ktory zginal na wspinaczce w Oberlandzie Bernenskim w r. 1956. Wilfrid Noyce stracil zycie w znanym wypadku na Piku Garmo w Pamirze w r.1962. Tom Stobart, autor glosnego portretu filmowego wyprawy, zmarl w r. 1978. Tenzing odmeldowal sie w 8 lat pozniej w Dardzilingu. Griffith Pugh zmarl w r. 1994, Charles Evans w 1995, a Lord Hunt w 1998 -- w kilka miesiecy po jubileuszu 45-lecia, ktory sam z rozmachem zorganizowal. Odeszli, ale uczestnikami jubileuszu beda na prawach zyjacych, gdyz alpinizm nalezy do tych sfer aktywnosci ludzkiej, w ktorych dnia dzisiejszego od historii oddzielic sie nie da. (jn)
09.05.2003 |
GORY ZA WIELKA WODA |
05/2003 (29) |
I znowu Polacy. W lutym br. ladna 7. wyciagowa nowa mikstowa droge na polnocnej scianie Pyramid w Gorach Kaskadowych poprowadzil zespol w skladzie Coley Gentzel, Krzysztof ("Chris") Koziarz i Robert Rogoz ("Polish Bob"). Trudnosci drogi D (mikst), teren do 90 stopni. Na 7 wyciagach asekuracja jest mizerna, a skaly miejscami pokryte cienkim lodem. Obaj Polacy maja za soba doswiadczenia tatrzanskie, jeden z nich zauwazyl, iz "Kaskadowe sa jak Tatry ok. 30 lat temu -- to znaczy mozliwosc robienia nowych drog jest wylacznie ograniczona pogoda i warunkami snieznymi". Nazwa drogi nawiazuje do slow z piosenki LiRoya "Scyzoryk", ktorej w drodze powrotnej sluchali uczestnicy przejscia, kiedy akurat wpadli na kolo lezace na szosie i rozbili samochod. Droge odnotowal "Rock & Ice" w numerze 125.
Camp 4 uratowany. Dobra wiadomosc z Kalifornii: z dniem 21 lutego 2003 slawne obozowisko wspinaczkowe Camp 4 w Yosemite wpisane zostalo do rejestru narodowych zabytkow historycznych. Decyzja ta zakonczyla kilkuletni spor o przyszlosc Camp 4, ktoremu od czasu wielkiej powodzi w Dolinie w r. 1997 grozila likwidacja (na tym terenie planowano budowe zniszczonych przez powodz domow pracowniczych). W negocjacjach ostatecznie gore wziely racje wspinaczy, reprezentowanych przez American Alpine Club (i majacych poparcie na calym swiecie), od poczatku argumentujacych, iz miejsce to ma istotne znaczenie w historii wspinaczki. Od nowego sezonu Camp 4 zostanie powiekszony z 32 do 64 miejsc namiotowych.
Ciekawie, choc nie za darmo. W dniu 17 kwietnia 2003 przed publicznoscia w rodzinnej Filadelfii wystapil z prelekcja
Tim O'Neill, wybitny amerykanski wspinacz (m.in. rekordowe przejscie Nosa na El Capie z Deanem Potterem). Spotkanie zorganizowane zostalo na Uniwersytecie Pensylwania, wzielo w nim udzial ok. 200 osob, w tym liczna rodzina bohatera wieczoru (Tim ma siedmioro rodzenstwa). Gosc zaprezentowal sie jako ciekawy i niezwykle dowcipny mowca. Program obejmowal pokaz trzech krotkich filmow, w tym szeroko juz znanego "Front Range Freaks [Part One]: Urban Ape" (nagroda w Banff w r. 2002), a takze projekcje przezroczy ze wspinaczek w Yosemite i Patagonii (zob. artykul O'Neilla w AAJ 2002 s. 144--155). Kilka cieplych slow O'Neill (
zdjecie) poswiecil swojemu przyjacielowi (rowniez duzej klasy wspinaczowi), wenezuleczykowi Jose Pereyra (ur. 1962), zmarlemu w wypadku wspinaczkowym w styczniu 2003 w El Potrero Chico w Meksyku. Wedlug niedyskrecji ujawnionej w internecie, O'Neill bierze za prelekcje 5000 dolarow.
Odszedl zasluzony eksplorator. W dniu 23 stycznia 2003 w Vancouver zmarl w wieku 57 lat na raka mozgu John Clarke, znany kanadyjski alpinista, z wyksztalcenia geograf. Urodzil sie w r. 1946 w Dublinie w Irlandii, skad jako kilkunastolatek przeniosl sie z rodzina do Vancouver. Wslawil sie jako konsekwentny (i na ogol samotny) eksplorator dzikich lodowcowych Gor Nadbrzeznych (Coast Mountains) w British Columbia, po ktorych tylko do r. 1990 odbyl 160 podrozy, przebywajac ogolem pieszo dystans ok. 22 000 km. Swoja pierwsza wieksza wyprawe odbyl w r. 1971, dokonujac pierwszych wejsc w pasmie Misty w parku Garibaldi. W latach pozniejszych eksplorowal Gory Nadbrzezne metodycznie, penetrujac nieznane tereny i wspinajac sie na setki szczytow. Przy okazji powstawala bogata dokumentacja fotograficzna. Ogolem zrobil ok. 600 nowych drog. Technicznie najtrudniejsza byla Klattasine Ridge (z Peterem Croftem, 1986). Honorowy czlonek Alpine Club of Canada (1988), nauczyciel i dzialacz na rzecz ochrony przyrody, byl wspoltworca szkolnego programu edukacyjnego z tego zakresu. Szerzej zostal przedstawiony w zrealizowanym w r. 1995 przez Billa Noble'a filmie "Child of the Wind", nagrodzonym pierwsza nagroda w Banff. Za zaslugi eksploracyjne i ochroniarskie w r. 2002 otrzymal Order of Canada, najwyzsze odznaczenie tego kraju.
Wladyslaw Janowski, Filadelfia
08.05.2003 |
HEJ, KRYWANIU, KRYWANIU WYSOKI... |
05/2003 (29) |
Nielatwo to przyznac, ale racje ma Ernest Skalski piszac o odchodzacym pokoleniu. 29 kwietnia zmarl nagle w wieku 80 lat nasz przyjaciel
Andrzej Ziemilski, z wyksztalcenia i zawodu socjolog, z zamilowania narciarz, taternik, kajakarz i turysta gorski, z pasji -- literat, eseista, dziennikarz. Madry humanista i wspanialy czlowiek. Jego pierwsza ksiazka -- "Filar Pysznego Szczytu" -- wydana w r. 1959 przez Sport i Turystyke, byla "kultowa" pozycja w biblioteczce taternickiej lat szescdziesiatych. Potem byly inne ksiazki, wszystkie jakos tam zahaczajace o gory, ktore dla autora byly czyms waznym, byc moze najwazniejszym. Biegle wladajac jezykami francuskim i niemieckim, wlaczal sie w miedzynarodowe imprezy PZN i KW, opiekowal sie przyjezdzajacymi z Zachodu goscmi (
zdjecie). Ciagle w ruchu, mimo zaawansowanego wieku do ostatnich dni utrzymywal dobra forme: regularnie publikowal swe madre i blyskotliwe felietony, cieszyl sie, ze zmierzaja do konca prace nad podsumowaniem drugiego zwiadu socjologicznego, ktory na zlecenie TPN przeprowadzil niedawno w rejonie Hali Gasienicowej. Na tydzien przed smiercia wrocil z nart -- jezdzil na Kasprowym, odwiedzil tez Bialke Tatrzanska i z zachwytem mowil o tamtejszym centrum narciarstwa rodzinnego. Nieco wczesniej, 8 kwietnia, uczestniczyl w spotkaniu z Leszkiem Cichym i Januszem Kurczabem, po ktorym z zalem stwierdzil, ze nigdy nie byl w Nepalu ale po tym pokazie nabral ochoty, by tam "wyskoczyc". Pracowal tez nad kolejna ksiazka o tematyce gorskiej i sportowej, a jeden z rozdzialow stanowic mial wypadek lotniczy sprzed polwiecza, w ktorym zginela taterniczka i uczestniczka klubowego wyjazdu w Alpy, Ewa Dewitz. Mial rzesze przyjaciol i czytelnikow, a jego odejscie honorowo odnotowaly czolowe dzienniki: w "Gazecie Wyborczej" pozegnal go Ernest Skalski, w "Rzeczpospolitej" -- Stefan Bratkowski. Pogrzeb w dniu 7 maja na sosnowym cmentarzu w Laskach zgromadzil tlumy ludzi, a Andrzeja zegnal kwartet goralski rzewna nuta "Krywaniu, Krywaniu wysoki..." Pelniejszy gorski zyciorys postaramy sie zamiescic w "Glosie Seniora". (
J. Nyka)
07.05.2003 |
UMILKL TATERNY SZUM |
05/2003 (29) |
Rejon Krupowek i okolicy zubozal o kolejna charakterystyczna postac: wysokiego chudego pana, ktory podchodzil do turystow i oferowal za niewiele zlotych tomiki wypelnione wlasnej produkcji wierszami. Od r. 1992 wydawal te zbiork