20.06.2003 |
ZLOT W BEDKOWSKIEJ 2003 |
06/2003 (30) |
Tradycyjnie juz, tydzien wczesniej niz spotkanie w Morskim Oku, odbyl sie Zlot Pokutnikow w Dolinie Bedkowskiej, u Jurka Rosciszewskiego (24 maja 2003 r.). Nie byl tym razem tak liczny, jak poprzednie, zabraklo m.in. glownego aranzera witajacego przybylych przy ognisku -- Karolka Jakubowskiego, wobec czego honory mistrza ceremonii spadly na mnie. Na szczescie powodem nieobecnosci Karola byly jego aktywnosci harcersko-partyzanckie. Bral udzial w jubileuszu szczepu harcerskiego, a takze w obchodach 59. rocznicy pomyslnego wyladowania szesciu cichociemnych w Wierzbnie -- jednym z nich byl gen. Leopold Okulicki. To wlasnie Karol projektowal pomnik upamietniajacy ten historyczny zrzut.
Miedzy uczestnikami pojawili sie koledzy z daleka -- Andrzej Manda z zona i Jurek Pilitowski w towarzystwie z rzadka widywanego krakowskiego kolegi, Zbigniewa Lagockiego. Po raz pierwszy pojawil sie Tadeusz Malkiewicz Gandhi. Andrzej Manda mial ze soba zdjecia z pierwszego zlotu, autorstwa Adama Dobrowolskiego. Doskonale, choc oczywiscie czarno-biale, bo to z innej epoki. Mozna bylo sobie tym lepiej uswiadomic, jak wygladalismy w 1977 roku i ilu nas juz od tego czasu brakuje. Zloty dolinkowe maja swoich stalych bywalcow, ktorzy nie przyjezdzaja do Morskiego Oka; inni bywaja i tu i tu (wystarczy porownac listy uczestnikow). W tym samym czasie w dalszej czesci doliny mlodsi koledzy z Klubu Krakowskiego otwierali sezon skalkowy. Jednak seniorzy nie dali sie namowic na przeniesienie imprezy, woleli wlasne towarzystwo. Tylko nieliczni skusili sie na wystawiona tam beczke piwa.
Osobiscie dzien ten dzielilam miedzy Doline Bedkowska a Zakopane, gdzie -- w koncu -- odbylo sie zebranie zalozycielskie Oddzialu Zakopianskiego PTT. A oto uczestnicy zlotu w Dolinie Bedkowskiej, ktorych podpisy udalo sie zebrac do naszej kroniki:
1. Babinska Barbara 2. Bagsik Jan 3. Bala Marian 4. Barutowicz-Worwa Zofia 5. Bednarz Alicja 6. Berska Zofia 7. Biel Stanislaw 8. Ciochon Kazimierz 9. Czuj Jozef 10. Czuj Lidia 11. Dabrowska Alina 12. Dabrowski Jan 13. Dunikowska Krystyna 14. Filek Anna 15. Filek Kazimierz 16. Fraczek Bogdana 17. Fraczek Leszek |
18. Hrebenda Andrzej 19. Jakubowska Danuta 20. Kasprzyk-Kania Ewa 21. Koziel Stanislaw 22. Kusmierczyk Stanislaw 23. Lechowska-Bujak Maria 24. Lechowski Jerzy 25. Lipinska Danuta 26. Lipinski Wieslaw 27. Lagocki Zbigniew 28. Maciolowska Barbara 29. Maciolowski Wladyslaw 30. Malkiewicz Tadeusz 31. Manda Andrzej 32. Manda Czeslawa 33. Mazurkiewicz Boguslaw 34. Morawska-Nowak Barbara |
35. Ostafin-Martyna Jadwiga 36. Pilitowski Jerzy 37. Popowicz Andrzej 38. Potoczek Adam 39. Rodzinska Wanda 40. Rodzinski Ryszard 41. Rokita Aleksander 42. Rosciszewski Jerzy 43. Sieminska-Slupska Jadwiga 44. Skoczylas Anna 45. Skowera Henryk 46. Skowera Krystyna 47. Skrzynski Andrzej 48. Slupski Jan 49. Urbanska Alicja 50. Waldeck-Kurtyka Ewa 51. Zagajewski Bogumil |
Barbara Morawska-Nowak
|
Z glebokim zalem i smutkiem przyjelismy wiadomosc, ze w dniu 17 czerwca 2003 zmarl w Lesnej Podkowie w wieku 77 lat nasz serdeczny Kolega i Przyjaciel, czlonek honorowy Polskiego Zwiazku Alpinizmu,
PIOTR MLOTECKI
taternik, alpinista wyprawowy i dzialacz organizacyjny, wspolzalozyciel Polskiego Klubu Gorskiego i przez wiele lat jego prezes. Kierowal ok. 20 wyprawami w Kaukaz, Altaj, Pamir, gory Ameryki, Himalaje, Karakorum. Sukcesy kilku z nich -- jak wejscia na dziewicze 8-tysieczne szczyty Kangchendzongi -- wpisane sa do kart historii alpinizmu swiatowego. Byl wspoltworca, swiadkiem i -- jako autor publikacji -- kronikarzem zlotej epoki himalaizmu polskiego, nagradzanym wysokimi odznaczeniami sportowymi i panstwowymi. Skladamy hold jego pamieci
POLSKI ZWIAZEK ALPINIZMU
Grono kolegow i przyjaciol
|
|
|
Kaukaz 1966 -- Piotr Mlotecki po zejsciu ze Szchary Wschodniej.
Fot. Andrzej Skupinski
|
17.06.2003 |
MORSKIE OKO 2003 |
06/2003 (30) |
To juz jedenasty zlot seniorow taternictwa nad Morskim Okiem, a kazdy z nich byl inny i kazdemu mozna przypisac inne dedykacje. Ten byl wpisany w obchody stulecia zrzeszenia sie taternictwa polskiego, organizowane przez Polski Zwiazek Alpinizmu. Data rozpoczynajaca to stulecie bylo zalozenie przez grupe inicjatorow z udzialem Janusza Chmielowskiego Sekcji Turystycznej Towarzystwa Tatrzanskiego. W trakcie mojego wystapienia przypomnialam, ze bylo to w trzydziesci lat od zalozenia Towarzystwa Tatrzanskiego w ogole, ktore to Towarzystwo zaraz w nastepnym roku otworzylo swe pierwsze schronisko, wlasnie nad Morskim Okiem. Akurat takze w tym roku mija 30 lat pracy nad Morskim Okiem obecnej kierowniczki, Marii Lapinskiej. Oczywiscie, zanim zostala kierowniczka schroniska, przeszla w nim wszystkie szczeble kariery, byla tez zona przedwczesnie zmarlego Wojciecha Lapinskiego, ktory przejal kierownictwo po ojcu Czeslawie. Przypomnialam takze, ze wlasnie 29 maja minela 50. rocznica zdobycia Mount Everestu -- najwyzszego szczytu Ziemi. Przy okazji wspomnialam o polskim wkladzie w podboj Himalajow, poczawszy od zdobycia Nanda Devi East w 1939 roku. Tak sie zlozylo, ze miedzy nami byla corka jednego ze zdobywcow, Magdalena Bujak-Lenczowska. Specjalnie podkreslilam 25. rocznice zdobycia przez Polakow dwoch wierzcholkow Kangchendzongi.
W spotkaniu wzielo udzial okolo 120 osob (
lista). Z radoscia powitalam najstarszego, 92-letniego seniora, Zygmunta Mikiewicza, zyczac mu, aby setne urodziny takze obchodzil nad Morskim Okiem. Niestety, z przykroscia odnotowalam nieobecnosc kilku innych starszych kolegow, ktorzy zwykle w zlotach uczestniczyli -- Zdziska Dziedzielewicza (ktorego list odczytalam), Ryszarda Schramma, Zygmunta Grabowskiego, Tadeusza Marka. Nie bylo tez przebywajacego w szpitalu Janka Serafina. Z radoscia powitalam zagranicznych gosci -- bedacych z nami po raz pierwszy na tym spotkaniu: Jurka Pilitowskiego i Marka Stefanskiego, jak tez i tych, ktorzy regularnie bywaja z nami -- Henia Bednarka z austriacka zona oraz Andrzeja Mande z zona. Musialam niestety wymienic takze tych, ktorzy juz nigdy na tym swiecie nie spotkaja sie z nami, a opuscili nas w okresie od poprzedniego spotkania: Adama Lewandowskiego, Zygmunta Stype, Jana Staszla, Jana Jozefa Szczepanskiego, Stanislawa Worwe, Andrzeja Ziemilskiego. Za nich tez modlilismy sie wczesniej w czasie mszy odprawionej przez o. Leonarda z Wiktorowek w tym najpiekniejszym plenerowym kosciele tatrzanskim -- przy kapliczce Matki Boskiej od Szczesliwych Powrotow.
W tym roku w piatek i sobote byla przepiekna pogoda, sprzyjajaca posiadom w Dolinie za Mnichem i innym spacerom. Ci, ktorym chodzic bylo trudniej, posiadywali przy stoliku z boku schroniska, na miejscu dawnego kurnika. Jurek Wala, Wojtek Kapturkiewicz i Adam Trzaska jak zwykle szusowali jeszcze pod Zadnim Mnichem. W niedziele postraszylo deszczem przy zbieraniu sie do pamiatkowej fotografii; niektorzy stchorzyli i nie wyszli do niej. Bylo jeszcze kilka faktow wyrozniajacych ten zlot.
Byli na nim obecni przedstawiciele wladz PZA -- Hania Wiktorowska, Andrzej Sobolewski i Ryszard Dmoch. Bylby tez sam prezes Janusz Onyszkiewicz, gdyby nie zyczenie Pana Prezydenta, aby wzial udzial w krakowskich rozmowach z prezydentem Bushem.
Byla tez ekipa telewizyjna z TV Polonia pod wodza naszego kolegi, Andrzeja Skoczylasa. Kreceni bylismy i w Dolince za Mnichem, i w schronisku, i przed schroniskiem. Moze nasi koledzy rozproszeni po swiecie beda mieli okazje zobaczyc nas w swoich telewizorach.
Zbiorowe spiewy nie wypadly tak dobrze, jak w ubieglym roku, a raczej dosc kiepsko; novum stanowily za to tance przy tradycyjnej muzyce tanecznej, zainicjowane przez wladze PZA. Osobiscie wytanczylam sie jak dawno mi sie to nie zdarzylo. Andrzej Sobolewski okazal sie wspanialym tancerzem. Hania Wiktorowska takze wywijala. Obtancowywane byly wszystkie schroniskowe mlodki, ktore wczesniej serwowaly nam jak zawsze wspaniala kolacje.
Inna atrakcja bylo ogladanie przelatujacego sputnika -- obserwowanego od Miedzianego az do jego skrycia sie za gran Zabiego.
Jako ze wszyscy zylismy zblizajacym sie referendum w sprawie przystapienia do Unii Europejskiej, Kierowniczka schroniska wspomagana przez Zbyszka Skoczylasa zaproponowala przeprowadzenie prereferendum. Wyniki pokryly sie z uzyskanymi tydzien pozniej, a nawet byly lepsze -- tylko 14 glosow bylo na "nie". Jeden z kolegow, ktory zadeklarowal sie jako przeciwnik Unii, zostal zakrzyczany przez euroentuzjastow.
W dwa i pol miesiaca po smierci Staszka Worwy moglam juz rozprowadzac jego wspomnienia gorskie, wydane pod tytulem "Blizej nieba". Niektorzy wytykaja drobne uchybienia, ale generalnie ksiazka zostala dobrze przyjeta i rozchodzi sie calkiem dobrze. Szczegolnie ciesza mnie pochwaly ze strony autorytetow za duzy wybor dobrze reprodukowanych zdjec, ktorych jakosc jest zasluga przygotowujacego je do druku pana Piotra Drapy.
Barbara Morawska-Nowak
08.06.2003 |
WIELKA ZAPOMNIANA |
06/2003 (30) |
W roku 2003 obchodzimy 100-lecie zorganizowania polskiego taternictwa, czyli powolania do zycia w roku 1903 przy Towarzystwie Tatrzanskim Sekcji Turystycznej. W bogatym programie obchodow jubileuszowych nie mozna sie jakos dopatrzyc chocby wzmianki o jubileuszu innego jeszcze gorskiego wydarzenia, ktore w krajach o starszej historii alpinizmu na pewno byloby zauwazone, jesli nie hucznie swietowane. Redaktor "Taternika", pisal o tym wydarzeniu tak: "Najwazniejsze, ze nie zapomni o polskich sukcesach -- historia." No i okazuje sie, ze -- zapomniala, przynajmniej historia polskiego alpinizmu. Francuzi obchodzac w 1990 r. czterdziestolecie swojego pierwszego osmiotysiecznika -- Annapurny, o polskim sukcesie nie zapomnieli, zapraszajac, na fetowane z wielka pompa uroczystosci w Chamonix, dwoch zyjacych jeszcze uczestnikow tego wydarzenia i przez to nadajac mu charakter, no coz, trzeba uzyc tego slowa, swiatowy. Zacytujmy jeszcze slowa J. Nyki: "Ranga wyprawy wyrasta poza krajowe ramy, a historia himalaizmu zapisze ja jako jedna z najefektowniejszych wypraw w ogole. Zdobywcy obu szczytow -- dwojka i trojka -- osiagneli jako pierwsi Polacy wysokosc 8500 metrow."
Dla tych, ktorzy maja krotka pamiec lub nie interesuja sie odleglymi latami siedemdziesiatymi, trzeba tu podac, ze wspominanym wydarzeniem sprzed 25 lat jest wyprawa Polskiego Klubu Gorskiego na
Kangczendzonge Poludniowa, ktora oprocz Poludniowej zdobyla jeszcze
Kangczendzonge Srodkowa (obie po ok. 8500 m). 19 maja 1978 r. pierwszy z tych wierzcholkow osiagneli Genek Chrobak i Wojtek Wroz, natomiast 22 maja na drugim wierzcholku stanela trojka: Wojtek Branski, Zygmunt A. Heinrich (Zyga) i Waldek Olech. Kierownikiem tej niezwyklej wyprawy byl Piotr Mlotecki. Dla uzupelnienia nalezy tu dodac, ze zdobyte wowczas szczyty na liscie najwyzszych wierzcholkow Globu zajmuja ex aequo honorowe 6. Miejsce -- po Lhotse (8511 m) i Yalung Kangu (8505 m). Oba byly dziewicze i ustanowiony w tej kategorii polski rekord nigdy nie zostanie pobity, jako ze wyzszych od nich niezdobytych szczytow juz nie ma (
zdjecie).
Zbigniew Kowalewski i Andrzej Paczkowski, w swoim opracowaniu dziejow polskich wypraw himalajskich, zatytulowanym "Himalaje", pisza tak: "Zdobycie dwoch dziewiczych osmiotysiecznych wierzcholkow Kangchendzongi jest jednym z najwiekszych osiagniec polskiego himalaizmu, a zarazem stanowi duzy wklad w historie podboju najwyzszych szczytow swiata". Tytulem uzupelnienia: Nie byloby sukcesu na wierzcholkach Kangczendzongi, gdyby nie konsekwencja w linii dzialania PKG, dajaca zawsze priorytet celom odkrywczym. Poczynajac od dziewiczych szczytow w Altaju Mongolskim i pierwszych polskich wejsc na wierzcholki Pamiru, w tym siedmiotysiecznik Jewgienii Korzeniewskoj (7105 m), az do dziewiczego szczytu Kangbaczena (7902 m), pierwszego polskiego szczytu w Himalajach Nepalu, osiagnietego w trakcie pierwszej w ogole polskiej wyprawy w to pasmo w 1974 roku.
Coz mozna dodac wiecej? Byla to wyprawa tradycyjnego typu, zakladajaca uzycie tlenu, majaca wielu uczestnikow i bagaz siegajacy 10 ton. Konsekwencja tego byla koniecznosc zatrudnienia ok. 300 tragarzy i zwiazane z tym trudnosci. Skromny natomiast byl budzet, nie przekraczajacy 20 tys. dolarow Porownanie z budzetami dzisiejszych wypraw, siegajacymi setek tysiecy czy nawet miliona dolarow, wypada dosc zenujaco i nie daje sie wytlumaczyc ani inflacja dolara, ani wzrostem cen. Na tej wyprawie nikt sie po prostu nie dorobil, a wszyscy do niej dolozyli. A jedynym dorobkiem byly reportaze prasowe pisane przez uczestnikow, ksiazki: "Dwie Kangczendzongi" pod red. Piotra Mloteckiego i "Swieta gora Sikkimu" Wojtka Wroza, kilka filmow Szymona Wdowiaka i masa dobrych fotografii, wykonanych przez uczestnikow, wsrod ktorych bylo kilku uznanych fotografikow. No i medale "Za Wybitne Osiagniecia Sportowe" (5 zlotych i 4 srebrne), przyznane przez owczesne "ministerstwo sportu", czyli Glowny Urzad Kultury Fizycznej i Sportu.
Na zakonczenie zacytujmy raz jeszcze Jozefa Nyke, ktory probujac ocenic miejsce polskiego himalaizmu, rozwaza pierwsze wejscia na wszystkie 21 osmiotysiecznych szczytow himalajskich (liczac szczyty glowne i wchodzace w sklad masywow tzw. boczne). Pisze on tak: "Po zdobyciu obu wierzcholkow Kangczendzongi Polska przeskoczyla ze zbiorowego trzeciego miejsca, na samodzielne drugie..." (ten cytat jak i poprzednie z ksiazki "Dwie Kangczendzongi"). I pomyslec, ze to wszystko w konkurencji z potegami wyprawowymi takimi, jak Francja, Szwajcaria, Ameryka, Japonia i inne, ktore rozpoczynaly swoja aktywnosc w Himalajach 20 a nawet 50 lat wczesniej. W ostatecznym rachunku wyprzedzaja nas tylko Austriacy. W duzej mierze przyczynil sie do tego nasz sukces sprzed 25 lat. [W calym materiale zachowujemy spolszczona pisownie nazw, stosowana przez Autora -- Red.].
Wojciech Branski
04.06.2003 |
NIE MA TO JAK ALPY WIOSNA |
06/2003 (30) |
Podobnie jak w ostatnich latach co roku, tak i tej wiosny wybralismy sie z Markiem Grochowskim (62) i Piotrem Pietrzakiem (54) w Alpy. Wyjazd trzeba bylo przesunac z wczesniejszej pory na koniec maja -- z przyczyn, powiedzmy, zdrowotnych nizej podpisanego. I bardzo dobrze, bo trafilismy na tydzien pogody. Tak dlugo organizowalismy wsrod przyjaciol alpejska wyprawe, ze w koncu wzielo w niej udzial 9 osob, nie tylko seniorow.
Za pierwszy rejon dzialania obralismy nieznany nam masyw
Hochschober, polozony na poludnie od Grossglocknera. Nasze wlasne samochody wywiozly nas na 1500 m., a kilkugodzinne podejscie zawiodlo do pomieszczenia zimowego schroniska Hochschober (ok. 2300 m). Bylo ono co prawda przeznaczone dla 6 osob, ale jakos upchalismy sie. 27 maja Marek, Piotr i Iwona Mosiej-Sklodowska oraz Waldek Nowak i Robert Miliszkiewicz weszli na Hochschober (3242 m. ). Waldek Ruta, Kazik Sobanski (67), Jacek Bogudzinski (w cywilu moj ziec, po raz pierwszy w gorach) i ja (
zdjecie) -- na sasiedni Rotspitze (3096 m.). Oba szczyty sa w tej porze roku sniezne, a dostep do obu stanowi wspolna, liczaca prawie 3000 m przelecz.
Waldek i Robert opuscili "wyprawe", aby wejsc na Grossglockner. My przerzucilismy sie w Alpy Karnickie, gdzie Marek, Piotrek i Iwona weszli na Cellon -- jeden z wyzszych szczytow tych niskich (niewiele ponad 2500 m) wapiennych Alp. Ich towarzyszem na stromej, miejscami ubezpieczonej sciezce, byl dzielny maly pies, prowadzacy ostro w gore swych wlascicieli.
Kolejny nieznany nam dotad masyw stanowily Alpy Kreuzeck na zachod od Lienzu. Tu weszlismy (Marek, Kazik, Piotrek, Iwona i ja ) na jeden z wyzszych szczytow tych gor -- Scharnik (2656 m), bedacy taka nieco wyzsza Swinica.
Nie ma to jak alpejska wiosna, snieg rankiem trzyma mocno, w gorach pusto, w dolinach tanio. No i ta pogoda...
Andrzej Baron Sklodowski (60)
03.06.2003 |
EVEREST: 50 ANS AU TOP |
06/2003 (30) |
Podobnie jak w innych krajach swiata, rowniez we Francji media skupily sie w ostatnich dniach na jubileuszu Mount Everestu, jak gdyby bylo to jedno z czolowych wydarzen przelomu maja i czerwca. Temat ten wracal po wielekroc w telewizji, podejmowala go prasa codzienna, czasopisma gorskie poswiecily mu duze czesci aktualnych numerow. Rowniez francuskie wydanie
"National Geographic" (por.
GG 05/03 z 9.05.2003) przynioslo bogate materialy rocznicowe, w ktorych niestety nie znalazlem wzmianki o pierwszym wejsciu zimowym na najwyzsza gore Ziemi, choc odnotowano znacznie mniej wazne szczegoly. Natomiast redakcja paryska NG(F) zadbala o elementy francuskie, dodajac nawet artykulik o I wejsciu na Annapurne w r. 1950. Dwa bardzo ciekawe artykuly zamieszcza
"Montagnes Magazine" 5/2003. W pierwszym wypowiada sie mieszkajacy w Katmandu Henri Sigayret, ktory komentuje tlo calej jubileuszowej wrzawy w Nepalu i poza tym krajem. Autorem drugiego artykulu jest przedsiebiorca turystyczny z Darjeelingu, syn Tenzinga Norkaya, Jamling Tensing Norkay, ostro krytykujacy motywacje rzesz kandydatow do wejscia na czubek Ziemi, co sezon zjawiajacych sie w bazie. "Wejscie na Everest jest najlepszym sposobem dla wyrobienia sobie nazwiska" -- stwierdza bez ogrodek. Skromny ilustracyjnie ale bogaty tematycznie i fachowy pod wzgledem tresci dodatek specjalny przyniosla
"Liberation" z 27 maja. Z duza przyjemnoscia przeczytalem pisemko dla dzieci
"Le Petit Montagnard" (cos w rodzaju "Malego Taternika") nr 5/2003, obfitujace w ciekawe i pozyteczne wiadomosci everestowskie i w ogole himalajskie. Na s. 5 zamieszczono zestaw "1978 -- rok premier", w ktorym jedna z 5 notatek mowi: "Tego samego dnia (co Pierre Mazeaud) Polka Wanda Rutkiewicz dokonala wejscia na szczyt. Jest pierwsza Europejka na Dachu Swiata." Na s.12 podobne zestawienie "Wielkie daty". Pierwsza pozycja: "1980 pierwsze wejscie zimowe Polakow". Tak sie sklada, ze wsrod 13 drog na Everescie zadna nie jest francuska, a wyczynami, jakimi moga sie tu pochwalic Francuzi sa pierwszy skok na spadolocie Jeana-Marca Boivina w r. 1988 i zjazd na snowboardzie Marca Sifrediego (ktory rok pozniej zginal przy probie zjazdu Kuluarem Hornbeina). Wszyscy podkreslaja znaczenie ekonomiczne Everestu dla Nepalu: 27 000 turystow przewala sie w ciagu roku przez ten region.
Teddy Wowkonowicz, Chamonix
02.06.2003 |
ZWYCIESTWA TOMKA W PUCHARZE SWIATA |
06/2003 (30) |
Od dwoch pieknych zwyciestw w dwoch roznych konkurencjach rozpoczal Tomasz Oleksy starty w tegorocznym wspinaczkowym "Kubkie Mira", ktorego pierwsza edycja wlasnie odbywa sie w Jekaterynburgu (dawniej Swierdlowsk) w Rosji. Najpierw w dniu 31 maja 2003 zwyciezyl w konkurencji boulderingowej, wyprzedzajac Salawata Rachmietowa z Rosji i Francuza Jerome Meyera i potwierdzajac tym samym, iz oprocz czasowki, w ktorej zaliczany jest do najlepszych na swiecie, rowniez w boulderingu ma wielkie mozliwosci i ambicje.
1 st BOULDERING WORLD CUP EVENT 2003 EKATERINBURG, RUSSIA -- MAY 30--31
Results list - MEN |
Place | Reg. | NAME | CNT | QUALIFYING ROUND | FINAL |
TOP | | BONUS | | TOP | | BONUS | |
1 | 34 | OLEKSY | Tomasz | POL | 4 | 7 | 5 | 10 | 4 | 9 | 5 | 9 |
2 | 41 | RAKHMETOV | Salavat | RUS | 6 | 8 | 6 | 6 | 3 | 5 | 5 | 7 |
3 | 7 | MEYER | Jerome | FRA | 6 | 15 | 6 | 9 | 3 | 6 | 5 | 8 |
4 | 9 | JULIEN | Stephane | FRA | 3 | 4 | 5 | 6 | 3 | 7 | 4 | 7 |
5 | 53 | BASHKIRTSEV | Evgeny | RUS | 3 | 4 | 4 | 8 | 2 | 2 | 3 | 3 |
6 | 11 | GAIDIOZ | Loic | FRA | 3 | 6 | 4 | 4 | 2 | 2 | 3 | 3 |
7 | 12 | LAURENCE | Ludovic | FRA | 3 | 7 | 6 | 18 | 2 | 3 | 4 | 7 |
8 | 8 | MERAL | Julien | FRA | 3 | 3 | 5 | 7 | 2 | 5 | 4 | 10 |
9 | 70 | GOLOB | Jure | SLO | 4 | 7 | 6 | 10 | 1 | 1 | 4 | 7 |
10 | 71 | CEHOVIN | Urh | SLO | 3 | 4 | 5 | 9 | 1 | 1 | 3 | 4 |
11 | 26 | BOROWKA | Karsten | GER | 4 | 10 | 4 | 4 | 1 | 1 | 3 | 5 |
12 | 74 | KAZBEKOV | Serik | UKR | 4 | 7 | 5 | 7 | 1 | 1 | 3 | 8 |
13 | 32 | JONGENEELEN | Wouter | NED | 3 | 7 | 5 | 8 |
14 | 6 | DULAC | Daniel | FRA | 2 | 2 | 5 | 7 |
15 | 3 | RADOVAN | Soucek | CZE | 2 | 2 | 4 | 5 |
16 | 13 | PARRY | Gareth | GBR | 2 | 2 | 3 | 3 |
17 | 75 | KONOVALOV | Dmytro | UKR | 2 | 3 | 4 | 4 |
18 | 23 | BRUNN | Manuel | GER | 2 | 6 | 5 | 13 |
19 | 78 | SHEVCHENKO | Kyrilo | UKR | 1 | 1 | 4 | 4 |
20 | 10 | DUTRAY | Matthieu | FRA | 1 | 2 | 5 | 9 |
21 | 54 | SHARAFUTDINOV | Dmitry | RUS | 1 | 2 | 4 | 11 |
22 | 52 | POPOV | Sergey | RUS | 1 | 2 | 3 | 3 |
23 | 40 | KHAKIMIANOV | Ilfir | RUS | 1 | 3 | 3 | 3 |
24 | 22 | JUNG | Daniel | GER | 1 | 6 | 3 | 4 |
25 | 79 | SHALAGIN | Mykhaylo | UKR | 0 | 0 | 4 | 5 |
26 | 37 | ZEMSKI | Alexei | RUS | 0 | 0 | 4 | 6 |
27 | 33 | JONGENEELEN | Jeroen | NED | 0 | 0 | 3 | 4 |
28 | 66 | TCHERNYKH | Maxim | RUS | 0 | 0 | 3 | 5 |
28 | 29 | SCARIAN | Riccardo | ITA | 0 | 0 | 3 | 5 |
30 | 24 | NEUHAUS | Thorsten | GER | 0 | 0 | 3 | 9 |
31 | 25 | BENK | Christian | GER | 0 | 0 | 2 | 3 |
Dzien pozniej (1 czerwca) odniosl drugie pucharowe zwyciestwo, wygrywajac w "swojej" konkurencji na szybkosc, pokonujac m.in. Aleksandra Pieszechonowa z Ufy (II miejsce), zwyciezce zeszlorocznego Pucharu Swiata i jednego z faworytow tegorocznej edycji. Trzecie miejsce zajal D. Omielczenko z Krasnojarska. Na tych samych zawodach inna nasza reprezentantka, Edyta Ropek, zajela w czasowce 14 miejsce (zloto wywalczyla Anna Saulewicz z Jekaterynburga).
Wladyslaw Janowski
1 st SPEED WORLD CUP EVENT 2003 EKATERINBURG, RUSSIA -- JUNE 1 st
Results list - MEN |
Pl. | Reg. | NAME | CNT | QUALIF | 1/8 F | 1/4 F | 1/2 F | FINAL |
SUM | SUM | SUM | SUM | SUM |
1 | 34 | OLEKSY | Tomasz | POL | 0:31,94 | 29,46 | 26,28 | 24,07 | 25,55 |
2 | 43 | PECHEKHONOV | Alexandre | RUS | 0:30,96 | 29,28 | 27,73 | 25,11 | FALL |
3 | 65 | OMELTCHENKO | Denis | RUS | 0:37,38 | 30,92 | 28,61 | 27,22 | 25,58 |
4 | 45 | MINATCHEV | Evgueni | RUS | 0:35,22 | 30,78 | 28,40 | 26,14 | 25,86 |
5 | 38 | SOUBBOTINE | Iakov | RUS | 0:37,99 | 30,69 | 28,90 |
6 | 75 | KONOVALOV | Dmytro | UKR | 0:37,15 | 33,06 | 30,77 |
7 | 78 | SHEVCHENKO | Kyrilo | UKR | 0:38,02 | 47,84 | 31,39 |
8 | 36 | BARANOV | Vladislav | RUS | 0:37,32 | 33,45 | FALL |
9 | 54 | SHARAFUTDINOV | Dmitry | RUS | 0:38,16 | 31,76 |
10 | 58 | CHARAFOUTDINOV | Denis | RUS | 0:36,35 | 33,88 |