GS/0000 ANDRZEJ ZBOIŃSKI 02/2006
[Andrzej Zboiński]
Andrzej Zboiński
W ostatnim dniu lutego na Starych Powązkach złożyliśmy do grobu prochy naszego przyjaciela, Andrzeja Zboińskiego, który po ciężkiej chorobie zmarł 19 lutego 2006 roku. Urodzony 20 marca 1935 w Warszawie, był absolwentem Wydziału Geologii UW i długoletnim pracownikiem naukowym Instytutu Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej (m.in. kierownikiem Pracowni Gruntoznawstwa). Jego specjalność stanowiła mikroskopia elektronowa. Od r.1952 był członkiem a wkrótce też oddanym działaczem PTTK, szczególnie rozmiłowanym w Bieszczadach, które zwiedzał w pionierskich latach 1955–64. Ówczesne wycieczki były – jak mówił – prawdziwą szkołą hartu i przetrwania. W r. 1964 z grupą przyjaciół założył Mazowiecki Klub Górski "Matragona" i przez cały czas pozostawał jego prezesem. Jako działacz PTTK, był inicjatorem i niestrudzonym organizatorem Zimowych Rajdów Nocnych oraz Maratonów Pieszych w Puszczy Kampinoskiej (jesienią 2005 odbył się XXXII z kolei). Sam był bohaterem tych zmagań – uczestniczył we wszystkich: 27 razy po 100 km, 2 razy po 75 km i 3 razy po 50 km. Jak podliczono, w sumie przeszedł przeszło 3000 km w łącznym czasie 614 godzin.
Jako alpinista wspinał się w Tatrach i innych górach, członkiem KW był od r. 1968. W latach 1977–2005 zorganizował i poprowadził serię wypraw w góry Azji Centralnej, z tego 8 w latach 1977, 1979, 1984, 1987, 1994, 1998, 2002 i 2005 w rejon Lahul w indyjskim Himachal Pradesh, którego był najlepszym na świecie znawcą. Plonem tych 8 wypraw było zdobycie 11 dziewiczych szczytów wyższych niż 5500 m, w tym trzech 6-tysięczników. Dwa z nich miały symbole KR2 i KR8, trzeci był ostatnim z dziewiczych masywów w otoczeniu doliny Koa Rong (nadano mu nazwę "Uruswati" – Światło Jutrzenki). Andrzej uczestniczył w pierwszych wejściach na 4- i 5-tysięczniki, a ze wszystkich swoich sukcesów, z uwagi na trudności, najwyżej sobie cenił zdobycie 23 sierpnia 1984 wraz z Ryszardem Wroną szczytu KR2 (6194 m). Jego dwie ostatnie wyprawy poszukiwały drogi na szczyt T2 6107 m.
Powiązaną z krajoznawstwem pasją Andrzeja była fotografia – prezentował swe dzieła na wielu wystawach ("Bieszczady", "W Himalajach Lahul"). Pisywał w "Taterniku" (od r. 1978) i innych periodykach, tak się złożyło, że swój ostatni raport wyprawowy zamieścił w naszej "Gazetce Górskiej" (GG 11/05 z 22.11.2005 – "Matragona znowu w Lahulu"). Zdobywał nagrody w konkursach fotograficznych, był odznaczony Złotą Honorową Odznaką PTTK oraz Odznaką "Zasłużony dla Turystyki". Odszedł utalentowany organizator, rzadkiej klasy znawca gór i wspaniały, a przy tym pełen skromności człowiek. Do Żony i Córki kierujemy słowa serdecznego współczucia. (Józef Nyka)
GS/0000 ZŁOTE CZEKANY 02/2006
Styczeń i luty są okresem podsumowań rocznych i nagradzania bohaterów ostatnich sezonów. Uroczyste wręczanie nagród – wzorowane na galach hollywódzkich – poprzedza ogłaszanie nominacji, cennych jako przeglądy co ciekawszych dokonań. W alpinizmie za światowe "oscary" uznaje się przyznawane we Francji międzynarodowe Złote Czekany, w tym roku wręczone 10 lutego w Grenoble. Otrzymali je, a nie było to zaskoczeniem, Amerykanie Steve House i Vince Anderson, których piękny wyczyn na Nanga Parbat omówiliśmy w GS 09/05. Przypomnijmy jednak też nominacje do tej nagrody: 1) Południowa ściana Broad Peak (Denis Urubko, Sergiej Samojłow); 2) Chomo Lönzo (zob. niżej); 3) solowe przejścia ścian Cholatse i Tawoche (Szwajcar Ueli Steck); 4) ściana Cerro Murallon w Patagonii (R. Jasper i S. Glowacz); 5) nowa droga na Cerro Torre (E. Salvaterra, C. Beltrami i R. Garibotti). Na liście tej uderza brak Słowaków Jozefa Kopolda i Gabriela Čmáríka – za swoje wejście alpským štýlom na Trango w kraju nagrodzonych Złotym Karabinkiem. Bez niespodzianek podzieliła też swoje zaszczytne "Kryształy" Fédération Française de la Montagne et de l'Escalade (FFME, zob. GG 02/06 z 10.02.2006), wręczone 11 lutego w sali Majestic w Chamonix. W kategorii wspinaczek alpejskich nagrodę otrzymali Philippe Batoux, Christophe Dumarest i niezdarty Patrick Gabrarroux za nową drogę w murze Grandes Jorasses, w kategorii "góry świata" – Yannick Graziani, Christian Trommsdorff i Patrick Wagnon za zdobycie trudnych a przy tym dziewiczych szczytów Chomo Lönzo Nord (7199 m, 7 V) i Chomo Lönzo Central (7450 m, 21 V). Gospodarzem gali był François Marsigny.
[Chomo Lönzo]
Szczyty Chomo Lönzo widziane z drogi na Chago.
Fot. Patrick Wagnen, FFME
Nasi sąsiedzi Czesi uhonorowali swoich asów publikując ich dorobek w formie tradycyjnej listy "Vystupy roku". Podobne rankingi ogłosili Rosjanie. W Anglii Alan Hinkes (51), pierwszy Brytyjczyk z Koroną Himalajów, w nagrodę otrzymał najświetniejsze państwowe odznaczenie brytyjskie, Order of the British Empire (OBE). American Alpine Club na swoim dorocznym zjeździe w New Hampshire prestiżową Underhill Award przyznał tym razem postaci niemal historycznej: wspinaczkowemu obieżyświatowi, Henryemu Barberowi. Złoty Medal AAC otrzymał Nick Clinch, a członkostwo honorowe klubu – pogromca Canadian Rockies, Glen Boles oraz indyjski pionier, Harish Kapadia. Clinch był kierownikiem zdobywczych wypraw na Gasherbrum I, Masherbrum i Mount Vinson, zasłużył się też jednak dla AAC, m.in. reorganizując bibliotekę i muzeum. W Hiszpanii doroczną nagrodę Towarzystwa Geograficznego otrzymała tym razem redakcja magazynu "Desnivel". Nowością było ogłoszenie w okresie świąt Bożego Narodzenia listy "wyczynów roku" przez znaną witrynę internetową Mount Everest.news. Tu typowania są oryginalne, a dla nas miłe, bo wnoszą aż dwa akcenty polskie. Portal ten wybrał osiągnięcia następujące: 1) Trawersowanie Shisha Pangmy i wejście na GII Austriaczki Gerlinde Kaltenbrunner – z ofiarną akcją ratunkową w Superkuluarze Everestu (ewakuacja Hirotaki Takeuchiego z 7650 m); 2) trawersowanie 2200 km Antarktydy w wykonaniu Matty McNair z synem i córką; 3) pierwsze wejście zimą na Shisha Pangmę (Piotr Morawski i Simone Moro); 4) postawę Christiana Waltera i Jensa Sommerfeldta z Alpinclub Sachsen, w odludziach Hindukuszu niosących pomoc Pakistańczykom po trzęsieniu ziemi; 5) sukces Eda Viestursa i dramat Christiana Kuntnera na Annapurnie; 6) "zagadkowe" lądowanie Didiera Delsalle helikopterem na Evereście; 7) wyczyn Urubki i Samojłowa na SW ścianie Broad Peaku; 8) przeprawę przez Syberię w duchu wypraw Shackeltona. Pierwsze z 4 honorowych wyróżnień MountEverest.news (special mention award) otrzymał Polak Marcin Miotk za wejście 5 czerwca bez tlenu na Everest – na przekór wszystkim złym przeszkodom. Inne wyróżnienie przypadło 71-letniemu Minoru Saito, który w 233 dni opłynął samotnie dookoła Globu.
W ocenach przejść, u jurorów szczególny walor ma ostatnio rezygnacja z wszelkich możliwych sztucznych pomocy i walka alpinisty ze skałą w stylu engagement totale. Spora część nominacji i nagród ma taki właśnie charakter. Ta tendencja prowadzi, niestety, do redukowania do zera marginesów bezpieczeństwa, czego ostatnio o mało nie przypłacili życiem laureaci Złotego Czekana, a co ostatecznie unaocznił światu los Christophe Lafaille'a na Makalu. O tym promowanym kierunku można będzie teraz mówić obrazowo jako o "stylu a la Lafaille". (Józef Nyka)
GS/0000 POLAK POTRAFI 02/2006
O maratonie everestowskim pisywaliśmy już na naszych łamach, a o ostatnim polskim sukcesie dowiedzieliśmy się z artykułu Wojciecha Osińskiego w "Gazecie Wyborczej" z 24 lutego. Na starcie maratonu na wysokości 5364 m stanęło 121 zawodników. Warszawski biegacz, Robert Celiński (29), miał towarzysza w osobie starszego od siebie Bogdana Barewskiego. Oczywiście przewagę mieli "wysoko urodzeni" Szerpowie. Celiński przekroczył rzędną 5000 m po raz pierwszy, a aklimatyzację zdobył w trakcie marszu z Lukli. Trasa biegu wiodła po szutrze, kamieniach, błocie, nie brakowało stromych podbiegów i odcinków narażonych na groźne upadki. Metę w Namche Bazar (3440 m) nasz zawodnik osiągnął w czasie 5 godzin 34 minut i 2 sekund, co okazało się wynikiem najlepszym w gronie obcokrajowców. Przed nim było tylko 35 bezkonkurencyjnych Szerpów, którzy na dobrą sprawę powinni być klasyfikowani w osobnej kategorii. Bogdan Barewski przybył na metę o godzinę później. Około 20 zawodników odpadło po drodze.
Po drugiej stronie Globu, na granicy Kanady, równie dobrze spisał się nasz kolega – tym razem prawie senior – Gerard Małaczyński, który – jak nas informuje jego dawny partner wspinaczkowy, Maciek Popko – 4 lutego wygrał w swojej kategorii wiekowej (60–64 lata) wielki bieg narciarski White Pine Stampede. Dystans 21 km pokonał mimo bardzo ciężkich warunków (brak śniegu) w czasie 1.27:12. Startował w tym biegu po raz trzeci i po raz trzeci zwyciężył w grupie równolatków. Zanim zaczął rywalizować w White Pine Stampede, startował w innych imprezach, m.in. 12 razy w zawodach między Cable i Hayward w północnym Wiscontin. Biegi te odbywają się na dystansie 55 km i są zawodami o puchar świata. Startuje w nich cała czołówka światowa – w r. 2004 Gerard był w swej kategorii piąty, co jest wynikiem bardzo dobrym. A przecież nasz Kolega nie uważa nart za "swój" sport – jego specjalnością są letnie biegi długodystansowe i w tych ma największe osiągnięcia. A my? – Bieg do kiosku po Apap od bólu głowy, to wszystko...
GS/0000 DROGA Z KROPLAMI WODY 02/2006
Robert Jasper i Markus Stofer znowu przypomnieli o sobie. Poprowadzili oni nową, 12-wyciągową supertrudną drogę tuż na prawo od słynnego wodospadu Staubbachu nad kurortem Lauterbrunnen w Alpach Berneńskich. Przejście realizowali w kilku etapach. W początku lutego przeszli w parę dni 10 wyciągów, potem próbowali jednodniowego przejścia klasycznego całości, zatrzymał ich jednak wyciąg 11., gdzie z powodu ocieplenia znikła część lodu. Wykorzystując ochłodzenie, w 3 dni później zjechali z góry i dorobili dwa końcowe, nota bene wcale niełatwe odcinki. Trudności drogi sięgają M9 i WI5+, poszczególne wyciągi otrzymały oceny następujące: WI4+, WI5+. WI3, WI3, WI4+, M8, M7+, M8, M9, M8, M8/9 oraz WI2. Droga ma 330 m długości i pokonuje 287 m deniwelacji (wysokość Staubbachfall już w XIX w. trafnie szacowano na 300 m) – jej przejście w jednym rzucie czeka na realizację. Kryje ona duże i trudne do przewidzenia niebezpieczeństwa – w górnej części nagle urwał się sopel, po którym prowadzący co dopiero sie wspinał: bryła lodu uderzyła z siłą bomby tuż obok stanowiska. Przy powrotach w urwisko stwierdzono dużą zmienność formacji lodowych, dostrzegalną nawet w ciągu godzin.
GS/0000 POLSKIE DROGI 02/2006
Artur Hajzer przekazał nam garść informacji o przygotowaniach Piotra Pustelnika do najbliższych himalajskich poczynań. Jak pamiętamy, Piotrowi do 8-tysięcznego szczęścia brakuje już tylko Annapurny i Broad Peaku. Na obu szczytach przeżył porażki i z oboma chciałby w tym roku wyrównać rachunki. Dla aklimatyzacji zacznie od wprowadzenia wyprawy na Cho Oyu, skąd przerzuci sie pod Annapurnę, by zaatakować ten szczyt drogą Hajzera i Kukuczki, w r. 1988 doprowadzoną do wierzchołka wschodniego. Latem byłby Broad Peak, również w sposób sportowy: dziewiczą i niełatwą granią południową, będącą jednym z ostatnich wielkich problemów Karakorum. W realizacji tryptyku towarzyszami Piotra będą Piotr Morawski, Amerykanin Dan Bowie oraz Słowak Peter Hamor. Wyprawę wyposaża firma HiMountain.
Wiosną w Himalajach będzie się też wspinał inny polski zespół. Jego plany są równie ambitne: chodzi o trawersowanie masywu Everestu – z południa na północ. Bez maski tlenowej chciałby ten trawers wykonać uralski członek zespołu, doświadczony himalaista Jurij Jermaczek, któremu ma towarzyszyć 5 Polaków. Dwaj inni dołączą do wielkiej wyprawy Saszy Abramowa i przygotują obozy po stronie północnej. "Wejście od południa na szczyt i zejście do obozu III na 8300 m będzie zadaniem nieprostym, szczególnie bez sztucznego tlenu" – mówi Jurij. Kierownikiem wyprawy będzie Bogusław Ogrodnik z Wrocławia, z ramienia TV ma w niej uczestniczyć dziennikarka Martyna Wojciechowska, która chciałaby stanąć na Evereście jako trzecia Polka.
GS/0000 LUDZIE 02/2006
GS/0000 WYDARZENIA KULTURALNE 02/2006
GS/0000 W PARU SŁOWACH 02/2006