GS/0000 ADAM LIBERAK NIE ŻYJE 10/2006
Adam Liberak
"Tygodnik Podhalański"
W wieku równo 85 lat zmarł w Zakopanem Adam Kazimierz Liberak, znany dziennikarz i działacz turystyczny i sportowy. Był synem inż. Mariana A. Liberaka (1890–1931), nadleśniczego w lasach Zamoyskiego a potem Fundacji Kórnickiej, wybitnego znawcy historii gospodarczej Tatr Zakopiańskich. Urodził się 6 września 1921 r. w Toruniu, do szkół uczęszczał w Zakopanem i Nowym Targu, choć maturę zdał dopiero po wojnie we Francji. W młodości próbował sił w taternictwie, m.in. pod okiem Staszka Motyki, ostatecznie wybrał narty (już jako nastolatek należał do SN PTT). Wojenne losy rzuciły go do Francji, gdzie – jak opowiadał – walczył w Oddziale Rozpoznawczym II dywizji gen. Ketlinga. Wzięty do niewoli, lata 1940–44 spędził w obozach w Niemczech, do kraju wrócił z Francji w r. 1946. Ekonomista z wykształcenia (UJ), zajął się m.in. dziennikarstwem. Przez szereg lat mieszkał w Katowicach i pracował w prasie śląskiej, sporadycznie wspinał się – przewodnik WHP t.14 notuje jego udział w przejściu nowej drogi na pd. ścianie Skrajnej Nowoleśnej Turni (1958). Zajmował się też twórczością filmową. W r.1971 wrócił na stałe do Zakopanego. Jako korespondent gazet, żywo interesował się taternictwem, pamiętamy go z zakopiańskich zebrań i walnych zjazdów KW i PZA, był stałym odbiorcą naszego "Biuletynu Informacyjnego" KW i PZA (1969–89) a od r. 1981 także "Głosu Seniora". Obsługiwał prasowo GOPR, w periodykach ogłosił szereg opracowań – kilka w nowym "Pamiętniku PTT", którego był współzałożycielem i redaktorem naczelnym w latach 1992–2005. Choć miejscami mało krytyczne, cenne są jego zamieszczone tam wywiady z Józkiem Uznańskim (1993), Janem Krupskim (1994), Robertem Janikiem (1994), Witoldem H. Paryskim (1998), Jerzym Grodzickim (1999). Jako literat pamiętany jest z opowiadania, które stało się kanwą filmu Munka "Błękitny krzyż". Rodzinnie zaangażowany w sprawy ochrony przyrody Tatr, był blisko związany z TPN, w latach 1991–2001 przewodniczył jego Społecznej Radzie Współpracy. W latach 80. włączył się do starań o wskrzeszenie PTT i zajął się wydawaniem jego "Pamiętnika". W r. 2001 otrzymał członkostwo honorowe PTT a "Pamiętnik" ogłosił jego życiorys pióra Macieja Zaremby (t.X s.351–352). Pod koniec życia zdążył spisać wspomnienia, które zatytułował "Opowieść starego gaduły". Zmarł 14 września i spoczął na Nowym Cmentarzu. Noty biograficzne ukazały się m.in. w "Tygodniku Podhalańskim" (21 IX, Anna i Michał Ronikierowie) oraz w "Co słychać?" (10/2006, Barbara Morawska-Nowak), hasła Liberaków syna i ojca znaleźć też można na kartach WET. (Józef Nyka)
GS/0000 GENERAL ASSEMBLY UIAA 10/2006
Walne Zgromadzenie UIAA tym razem odbyło się w kanadyjskiej stolicy filmu górskiego, Banff, w dniach 13 i 14 października 2006. Uznano za celowe kontynuowanie prac nad przebudową organizacyjną UIAA, najważniejszym z postanowień jest jednak – zapowiadane od paru lat – wyłączenie z UIAA wspinaczki sportowej – na rzecz autonomicznej Międzynarodowej Federacji Wspinania Zawodniczego, o organizacji dostosowanej do wymogów ruchu olimpijskiego. Wspinaczka lodowa pozostaje w gestii UIAA – ale tylko na razie. Nowym prezesem UIAA został Mike Mortimer z Kanady, wiceprezesem Jordi Colomer z Hiszpanii, szef komisji alpinizmu narciarskiego (ISMC). Do prezydium włączono Petera Farkasa z Węgier, w składzie Rady (Council) znaleźli się m.in. Rumun, Ekwadorczyk i Rosjanin Jurij Skurłatow. Delegacji rosyjskiej przewodniczył prezes Federacji, Andriej Wołkow. W Banff zjechali się delegaci z 61 organizacji krajowych z całego świata – szczegóły obrad znaleźć można na stronie www PZA. Tymczasem 16 i 17 września w Pekinie odbyło się Walne Zebranie Union of Asian Alpine Associations (UAAA), któremu prezesuje Japończyk Fumio Tanaka. Obecny był p.o. prezesa UIAA Pierre Humbelt. Delegacja Nepalu liczyła 9 osób a prowadził ją wiceminister kultury i turystyki.
GS/0000 Z HIMALAJSKIEJ JESIENI 10/2006
Dobiega końca sezon jesienny w najwyższych górach świata. Jak zwykle, obfitował on w wejścia na Cho Oyu, odwiedzano też oba szczyty Shisha Pangmy. Na Annapurnę weszli 12 października Włosi Silvio Mondinelli (jego 13. ośmiotysięcznik), Marco Confortola i Marco Comandona z Lakpa Sherpą. Na Manaslu szczęście dopisało lekkiej 5-osobowej wyprawie czeskiej: 2 października na szczycie stanęli Zuzana Hofmannová i František Kolář, dzień później Pavel Matoušek. Od r. 2002 nie było jesiennego wejścia na Everest, a od strony nepalskiej nawet od r. 2000. W tym sezonie ten impas został przełamany: kanadyjsko-amerykańska wyprawa wprowadziła na szczyt 9 Szerpów i 5 alpinistów, w tym małżeństwo DesLautiers. Mimo kilku prób, nikt nie zdołał wejść na Dhaulagiri a silna międzynarodowa wyprawa Ryszarda Pawłowskiego załamała się w wichurach. Sam Ryszard 7 października dotarł do 6900 m. Polski zespół tworzyli oprócz niego Sylwia Bukowicka i Grzegorz Murawicz.
Były też w górach wypadki. Na Pumori 14 października zginęli w lawinie 2 Szerpowie, Słowak Ivan Prokop zabił się w trakcie powrotu ze szczytu Tilicho 7134 m. Na Annapurnie 22 października ofiarą lawiny padł w obozie II sirdar wyprawy japońskiej, Lakpa Rita Sherpa (25). W Indiach na Changabangu (6864 m) poszukiwani są Meksykanie Alfonso de la Parra i Andreas Delgado, zaginieni od 13 października. Światowa społeczność górska z oburzeniem i odrazą przyjęła wiadomość o wyczynie chińskiej policji granicznej, która 30 września nad bazą pod Cho Oyu otworzyła ogień do 75 uchodźców forsujących przełęcz Nangpa La. Zginęły 2 osoby, w tym młoda mniszka buddyjska, byli też ranni. Tylko 43 osoby przedostały się do Nepalu, widziano, jak żołnierze sprowadzili i wywieźli z gór 10 pozostałych za dorosłymi dzieci. Alpiniści byli świadkami tych wydarzeń.
GS/0000 DROGI SPORTOWE W HIMALAJACH 10/2006
Oprócz wspinaczek na ośmiotysięczniki, realizowane są też w Himalajach ambitne wejścia wyczynowe. Dużo pisze się o nowej drodze na 1000-metrowej SW ścianie Cho Oyu, którą wytyczył Słoweniec Pavle Kozjek (47). 2 października przeszedł on jednym rzutem lewą stronę ściany do "Polskiej Grani", którą tego samego dnia osiągnął szczyt (prawą połacią ściany wiedzie droga Kurtyki z r. 1990).
Południowo-zachodnia ściana Cho Oyu. Od lewej drogi: słoweńska (Kozjek), japońska (Yamanoi), polsko-szwajcarska (Kurtyka, Loretan, Troilet). Fot. Pavle Kozjek
W tym samym czasie (3 października) na NE ścianie Shisha Pangmy nowy wariant wyszukał Ińaki Otxoa de Olza (39) z Nawarry, mający już w dorobku 11 8-tysięczników. (Jak sądzimy, jego wariant mógł mieć wcześniejsze przejścia). 19 września przewodnik kataloński Jordi Tosas, aklimatyzując się przed Cho Oyu, zrobił en solo integral dobrej klasy nową drogę 900-metrową S flanką Palung Ri (7012 m). Nachylenie ściany ocenia na 55–60° a duże partie wspinaczki na M4/90°. Z Himalajów Indyjskich znakomitym sukcesem mogą się pochwalić Brytyjczycy Tim Emmett i Jan Parnell. W dniach 1–7 października przeszli oni stylem alpejskim SE filar Kedar Dome (6832 m), liczący 2000 m wysokości.
Południowo-wschodni filar Kedar Dome. Na wschodniej połaci doprowadzone do krawędzi ściany próby węgierska (2) i polska (3). Źródło: planetmountain.com
Ocenę drogi zamykają w formule ED+ 6c (5.11) M3. Zacięcie 5.11 na wysokości 6100 m prowadził Tim, który oświadczył, że był to kawałek porównywalny ze skałkami w Walii. Przed laty na wschodniej ścianie były zaawansowane próby węgierska i polska, obie jednak nie doprowadzone do szczytu. Równie dobrze spisali się Czesi Marek Holeček i Jan Kreisinger, który w Gangotri w 13-dniowym ataku zrobili nową drogę NE ścianą Meru Central (6310 m, 2000 m, trudności 7a, M5, 80°). Na szczycie stanęli 6 października.
Północno-wschodnie ściany Meru Central (Shark's Fin, 6310 m). Z lewej nowa droga czeska, z prawej solowa droga Babanowa z r. 2001. Źródło: www.czechclimbing.com
Kilka wypraw działa dotąd w rejonie Nanda Devi. W Tybecie przy granicy Bhutanu dwie wielkie nowe drogi na Chomolhari (7326 m) poprowadzili Słoweńcy pod wodzą Marka Prezelja – szczyt osiągnęła 14 października czwórka, dwa dni później dwójka. Z Tybetu też czekamy na wiadomość od francuskiej dwójki, która wzięła za cel atakowaną już przez silne zespoły północną flankę wspaniałego Menlungtse (7181 m). Tworząca trapez ściana rozpina się pod 2-kilometrową granią łączącą 7-tysięczne wierzchołki wschodni i zachodni. Dwójkę tworzą Aymeric Clouet i Christophe Dumarest, którzy realizują trzeci etap programu "Shining Wall".
Latok 2 z drogą powtórzoną tej jesieni przez Amerykanów Chabota, Richeya i Swensona.
W Karakorum sezon efektownie zakończyli Amerykanie Doug Chambot, Mark Richey i Steve Swenson szybkim wejściem na Latok II (7108 m) drogą włoską pd. filarem (drugie wejście, pierwsze stylem alpejskim). Tymczasem baskijska "Pyrenaica" (3/2006) dorzuca z Karakorum dwie przeoczone przez innych informacje. Jonatan Larrańaga, Gorka Diaz i Dani Ascaso przeszli w 13 dni "capsule style" ścianę Longmun Tower nad doliną Nangmah. Piękna 850-metrowa droga otrzymała ocenę VI, 6a/A3. Baskowie Kike de Pablo i Ińaki Ruiz Peribańez weszli w dziewiczą alpinistycznie dolinę Garumbar, podchodzącą od lodowca Hispar pod Spantik. W jej obramieniu zdobyli stylem alpejskim ładny i bardzo trudny 6-tysięcznik – bez nazwy i koty – który nazwali Uyum Rum Chhish (piszą błędnie Chiis). Nieodwiedzane północne ściany Spantika są według nich 3000-metrowym murem, obwieszonym serakami i grzmiącym bez przerwy lawinami. Słabą stroną wszystkich doniesień jest niedbalstwo dokumentacyjne: brak dat, orientacji ścian, bliższych (ale i dalszych) szczegółów lokalizacji szczytów, nierzadko nazwisk wspinaczy.
GS/0000 ŚLADY TWOICH STÓP 10/2006
Od paru lat w Polsce i na świecie tworzone są galerie odbić dłoni czy stóp gwiazd filmu, sportu, sztuki. Praktyka ta nie ominęła też alpinistów. W dniu 24 września 2006, w trzecim dniu karkonoskiej części Festiwalu w Lądku Zdroju, na skwerze przy Urzędzie Miejskim w Karpaczu odbyła się uroczystość odsłonięcia serii odcisków butów wybitnych polskich himalaistów. Pomysł, zrealizowany przy współpracy Szkoły Górskiej "Samotnia" i Urzędu Miejskiego, głównie staraniem Magdy Siemaszko, miał na celu stworzenie "przyjaznego miejsca" dla ludzi "zakręconych" i związanych wspólną pasją. Obejrzeć można (a nawet dotknąć) odciski butów górskich i autografy 13 osób – są nimi: Maciej Berbeka, Leszek Cichy, Anna Czerwińska, Artur Hajzer, Jerzy Kukuczka, Piotr Morawski, Maciej Pawlikowski, Ryszard Pawłowski, Piotr Pustelnik, Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Wielicki, Dariusz Załuski i Andrzej Zawada. Trojga z tej trzynastki nie ma już między nami.
Władysław Janowski
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 10/2006
Jan Mostowski.
Na dowód, że żyję, przekazuję dwa zdjęcia sprzed tygodnia z mojego wejścia na Mount Shuksan: biwak przed wejściem i szczyt.
Mount Shuksan. Biwak przed wejściem na szczyt. Fot. Jan Mostowski
Jeszcze tylko dwu lat brakuje mi do osiemdziesiątki – to będzie chyba jakaś granica (nota bene kiedyś myślałem to samo o... czterdziestce). W tych dniach odpowiadam na pytania Dana Dewella z "Climbingu", który interesuje się szczegółami mojego pamiętnego lotu ze ściany Eigeru. Nasze przyjaźnie klubowe były dla mnie zawsze wielką rzeczą. Ostatnie pobyty nad Morskim Okiem przeżywałem jak powroty na łono rodziny, szczególnie że moją rodzinę straciłem podczas wojny.
Maciej Popko.
Na początek jesieni polecam Gorgany. Od 21 do 26 września w 6 dni przeszliśmy (z Jackiem Komosińskim i Andrzejem Piątkiem) z Osmołody przez Sywulę do Rafajłowej, potem przez Bratkowską i Czarną Klewę do Jasinii, wreszcie Świdowiec od Przełęczy pod Bliźnicą po Tempą, z zejściem do Krasnej. Opowiedzieliśmy o tej przygodzie w SKT 19 października.
Piotr Jasieński (Szuwarek).
Dzisiaj stałem się właścicielem wzmiankowanego w GS 07/06 atlasu satelitarnego "Tatry i Podtatrze". Jest to pozycja, której nie można nie mieć i która powinna zajmować miejsce na półce obok WET Paryskich i "Wielkiej Encyklopedii Gór" Kiełkowskich. Zaraz stanęły mi w oczach pierwsze odczucia, jakich doznawałem w czasie lotów nad Tatrami na pokładzie Mi-2 z Tadziem Augustyniakiem. Co innego najdokładniejsza mapa, a co innego tak plastyczne zdjęcia z lotu ptaka, w dodatku szczegółowo opisane. W moim księgozbiorze ważne miejsce zajmuje skromny zeszyt "Taternika" 4/1970. Kupiłem go w kiosku Ruchu, miałem wtedy 16 lat i od tego momentu zaczęły się moje wizyty w Kole Gliwickim KW. Niebawem wstąpiłem do tego Koła, obiecując Mamie, że będę bardzo ostrożny. Po dwóch latach o mało nie straciłem życia – na jednej linie z Januszem Radziwonem, któremu ostatecznie nie udało się na Mięguszowieckim.
GS/0000 JEDNYM ZDANIEM 10/2006
GS/0000 ONI I ONE 10/2006