GS/0000 |
WŁADYSŁAW DANOWSKI 19282015 |
02/2015 |
|
|
Władysław Danowski. Fot. Marian Bała |
W wieku 87 lat zmarł w Krakowie Władysław Danowski, geolog z zawodu, taternik i grotołaz z pasji, postać popularna w kręgach krakowskich seniorów. Urodził się 19 lutego 1928 r. w Białymstoku. W czasie wojny walczył w szeregach AK na Podlasiu. Górami zainteresował się wcześnie, a jego legitymacja PTT miała nr 0059. Pierwsze wspinaczki odbył w lipcu 1950 r. m.in. na północnych ścianach Mnicha i Zadniego Mnicha, na zachodniej ścianie Żabiego Niżniego, na graniach Rysów i Mięguszowieckich Szczytów. Do jego nauczycieli należeli Władysław Maciołowski i Zbigniew Jaworowski. 18 lipca wespół z Kazimierzem Kowalskim sprowadził i zniósł spod Żabiego Mnicha jednego z braci Jakubowskich. Do KW został przyjęty decyzją Zarządu z 22 października 1950 r., rekomendowany przez Jana Słupskiego i Zenona Węgrzynowicza. Bardziej niż wspinanie interesowały go jaskinie. W r. 1951 wraz z Kowalskim i Maciejem Kuczyńskim odkrył kilometrowej długości główny trzon Szczeliny Chochołowskiej, która z miejsca wysunęła się na jedną z czołowych pozycji w Tatrach. W r. 1952 wstąpił do Klubu Grotołazów, jako jeden z jego najwcześniejszych członków. Brał żywy udział w badaniach jaskiń Tatr Zachodnich, m.in. Miętusiej, Zimnej, Kasprowej Niżniej. W sierpniu 1955 r. uczestniczył w treningowo-odkrywczym obozie taterników jaskiniowych w Tatrach Słowackich (głównie Bielskich), wyjeżdżał też do jaskiń węgierskich. Na przełomie lat 196162 był aktywnym członkiem wyprawy do jaskiń Kuby, uczestnicząc w rozległych odkryciach jaskiniowych i geologicznych. W Cueva Rollando wraz z Andrzejem Radomskim zjechał do 84-metrowej dzwonowatej studni z jeziorkiem na dnie, co jak pisze Jerzy Głazek przy ówczesnej technice linowej było dużym wyczynem sportowym. W taternictwie większych sukcesów nie miał, choć w r. 1958 wyjechał w reprezentacji Klubu na alpiniadę w bułgarski Pirin. W większej grupie (m.in. Jan Długosz i Adam Skoczylas) przeszedł 20-kilometrową grań wokół doliny Byndericy (31 III 2 IV 1958), a potem z Bułgarem Georgim Atanasowem i Erazmem Rozwadowskim b. trudną ścianę Sinanicy (2516 m, 4 IV).
|
|
Rok 1962, w drodze na Kubę. Od lewej: Jerzy Tomaszewski ( GS 04/13), Władysław Danowski i Marian Mitan. Fot. Ryszard Gradziński |
W lecie 1955 r. prowadził badania geologiczne w Dolinie Rybiego Potoku i okolicy, interesując się strukturami nieciągłymi, utworami hydrotermalnymi i ciosem granitu. Odbył wtedy z niżej podpisanym kilka interesujących wycieczek, m.in. w rejon zachodu Grońskiego i zachodu Abgarowicza. W pracach geologicznych współdziałał często z kolegami grotołazami, Ryszardem Gradzińskim, Januszem Baryłą, Andrzejem Radomskim, Rafałem Unrugiem. Jako wysłannik Instytutu Nauk Geologicznych PAN, w r. 1986 wszedł w skład zespołu naukowego X Antarktycznej Wyprawy PAN, działającej na Wyspie Króla Jerzego (29 I 23 II 1986). Prace badawcze wraz z nim prowadzili m.in. Antoni Tokarski i Ryszard Wrona. 9 stycznia 2015 r. uczestniczył jeszcze w pogrzebie Ryszarda Gradzińskiego i w drodze z cmentarza żywo rozmawiał z Jerzym Walą. Zmarł dość niespodzianie miesiąc później 9 lutego. Na cmentarzu na Grębałowie (Nowa Huta) w imieniu seniorów KW Kraków żegnali go Barbara Morawska-Nowak i Jan Słupski. Z historycznego zawiązku Klubu Grotołazów przy życiu pozostali już tylko Krzysztof Birkenmajer w Krakowie i Maciej Kuczyński w Warszawie.
Józef Nyka
GS/0000 |
ROBERT CRAIG NIE ŻYJE |
02/2015 |
Był jednym z bohaterów głośnych wydarzeń na K2 w r. 1953, kiedy 8 osób uwięzło w niepogodzie na 10 dni w strefie śmierci, w obozie VIII (7700 m). 27-letni Art Gilkey doznał tam wysokościowego zatoru żyły w nodze, co po 2 dniach przeszło w zator płucny. W trakcie beznadziejnej próby ratowania go, opuszczający go zespół zaczął spadać upadek 5 ludzi i spakowanego w śpiwory Gilkeya cudem zatrzymał z czekana Pete Schoening. Cztery osoby doznały uszkodzeń ciała. Zdrowi umocowali Gilkeya na zboczu, by pomóc poszkodowanym dojść do obozu VII. Gdy wrócili po Gilkeya, nie było go już na śniegu. To tajemnicze zniknięcie uznano za łaskę losu, gdyż dalsze desperackie próby ewakuacji groziły zagładą całej ekipie. Podejrzewano, że Gilkey dręczony nieludzkim bólem i rozumiejąc sytuację, sam obluzował swe zakotwiczenia. Craig napisał rozdział do głośnej książkowej relacji z tych wydarzeń Houstona i Batesa "K2, The Savage Mountain" (1954). W r. 1974 kierował grupą amerykańską, uczestniczącą w alpiniadzie pod Pikiem Lenina, kiedy to po wejściu na szczyt tragicznie zmarły Elwira Szatajewa i jej 7 towarzyszek ("Taternik" 1974 s. 116). Craig opisał ten dramat w pięknej książce "Storm and Sorrow" (1977). Szerszy opis zdarzeń na K2 znajdzie Czytelnik w dziele Kowalewskiego i Kurczaba "Na szczytach Himalajów" (ss. 186187), historyczny czekan Schoeninga obejrzeć można w Muzeum AAC. W czasie wojny Craig walczył jako marynarz, jego dorobek górski (Mount Rainier, Long's Peak, 1983 wyprawa na Everest) w skrócie podaje WEGA. Wysoko wykształcony (uniwersytety Washington i Columbia), był wybitnym naukowcem, twórcą i kierownikiem instytutów naukowych. Z górami był związany do późnej starości, zmarł 16 stycznia 2015 w wyniku zapalenia płuc w wieku 90 lat.
Rudaw Janowic
GS/0000 |
SETKA DANUTY SZAFLARSKIEJ |
02/2015 |
Znakomita aktorka dobiła do stu lat w godnej pozazdroszczenia formie. Przy tej okazji warto przypomnieć, że w swoim życiorysie miała też krótki epizod taternicki. "Taternik" 23/1947 s. 80 informuje, że podanie o przyjęcie w poczet członków-uczestników KW złożyła "Danuta Szaflarska, aktorka (Łódź)" a obok niej Maria Skroczyńska, studentka z Łodzi. Decyzją Zarządu Klubu członkostwo otrzymały obie z dniem 28 września 1947. Na s. 161 "Taternik" odnotowuje z zimy 1947 r. II (?) zimowe wejście na Owczą Przełęcz od Czarnego Stawu i powrót tą samą drogą Danuty Szaflarskiej i Marii Skroczyńskiej w towarzystwie Tadeusza Orłowskiego i Wawrzyńca J. Żuławskiego. Obaj panowie wprowadzali też panie do Klubu. Danuta Szaflarska wystąpiła z Koła Warszawskiego KW z dniem 11 października 1949 roku ("Taternik" 12/1949 s. 80).
|
|
Notatka dla Marii Skroczyńskiej wpisana ręką Żuławskiego. |
GS/0000 |
ZIMA TRZYMA |
02/2015 |
Tematem głównym sprawozdań zimowych z Himalajów była tym razem Nanga Parbat, na której do końca lutego nikt serio nie przybliżył się do wierzchołka. W połowie stycznia doszło do bezprecedensowego wypadku, którego bohaterem był Tomasz Mackiewicz, wspinający się z Francuzką Elisabeth Revol. 14 stycznia założyli oni obóz IV (7000 m), z którego 16 stycznia dotarli we dwoje do wysokości 7800 m i w zawierusze wrócili do "czwórki". 17 stycznia podczas schodzenia, Tomek, idąc bez liny, załamał mostek śnieżny i wpadł do głębokiej szczeliny lodowej, z której poturbowany i odmrożony cudem zdołał się wydostać. Zejście z pomocą Elisabeth do bazy zapamięta na całe życie, osobną drogą krzyżową był powrót 22 stycznia do Chilas i podróż do szpitala. Była to piąta zimowa wyprawa Tomka na ten szczyt i jak zapowiada ostatnia. Obszerną relację z wyprawy i wypadku przyniósł "Tygodnik Podhalański" z 29 stycznia (s. 32). Gdy zamykamy ten numer, działalność na Nanga Parbat kontynuują dwaj Irańczycy oraz trójka Alex Txikon (Bask), Daniele Nardi (Włoch) i Ali Sadpara (Pakistańczyk).
GS/0000 |
BYŁA RAZ WOJNA |
02/2015 |
13 września w Jabłonce na Orawie odsłonięto pomnik "Ocaleni dzięki odważnym" w 70. rocznicę zestrzelenia przez Niemców amerykańskiej latającej fortecy Boeing B-17 i uratowania przez Orawian kilku lotników. Informację o uroczystościach nadesłał nam p. Zbigniew Kubień z Andrychowa. Tymczasem w bieżącym roku mija 70 lat od zakończenia II wojny światowej. Do obchodów jubileuszu włączają się też alpiniści dawnego Kraju Rad. Federacje Alpinizmu Rosji i Białorusi opracowały okolicznościowy projekt "Pobieda, Pamjać, Mir". Przewidziane jest masowe, w dawnym sowieckim stylu, wejście na Elbrus, a także sportowa wyprawa na Pik Pobiedy. Udział w programie wezmą też Kirgizja i Kazachstan. Republiki północno-kaukaskie będą pobiedę świętować osobno. Przygotowują one wyprawę 70-lecia na Everest, na szczycie zatknięte zostaną flagi Osetii, Czeczenii i innych republik, flaga Federacji Rosyjskiej, flaga ZSRR i "sztandar zwycięstwa". O niemiecko-radzieckiej bitwie na proporce na Elbrusie wspomnieliśmy w
GS 04/14 w artykule "Brunatny Alpenverein".
GS/0000 |
SUDECKI KW 60? |
02/2015 |
Od 28 lutego br. nowym prezesem Sudeckiego KW (z siedzibą w Jeleniej Górze) jest Roman Bebak. Na połowę roku 2015 Klub zaplanował obchody 60-lecia swoich początków. Nie jest dla mnie jasne, skąd wziął się jako start rok 1955. Jerzy Kolankowski widział to inaczej. Znalazłem nawet takie zdanie, własnoręcznie przez niego napisane: "W 1952 wspólnie z Tadeuszem Steciem i Tadeuszem Muchą zorganizowaliśmy Sekcję Wysokogórską przy PTTK w Jeleniej Górze początek S.K.W." Trochę o tym organizacyjnym początku napisaliśmy z Kaziem Głazkiem w "Skałkach wzgórza Sokolik" (1994), jest też parę szczegółów w
"Biblioteczce Historycznej GS" nr 8 z r. 2001. Nie wszystko jest spójne, ale rok 1955 nigdzie nie występuje. Jeśli się nie mylę, w r. 1955 został pokonany Filar Pierwszomajowy w Śnieżnych Kotłach może stąd ta rocznica?
Rudaw Janowic
GS/0000 |
LISTY SPRZED WIELU LAT |
02/2015 |
|
|
Jerzy Miłobędzki |
W naszych kurzem pokrytych segregatorach zachowało się dużo chyba kilka setek listów z ciekawymi informacjami, wspomnieniami i opiniami. Niektóre nawiązują do publikacji w "Taterniku" czy "Głosie Seniora", autorzy większości już nie żyją. Nie brak też przyczynków, które zainteresują przyszłych historyków taternictwa i biografów ludzi gór. Oto dwa przykłady:
Elsplorowanie Zamarłej. Wzmianka w "Głosie Seniora" o drodze Stanisława Siedleckiego na Zamarłej Turni przypomniała mi, jak tuż po roku 1950 wspinałem się na tej ścianie z Tadkiem Strumiłłą. Po zrobieniu drugiego przejścia lewego zacięcia Czesława i Stanisława Wrześniaków (jeszcze się to nie nazywało "Lewymi Wrześniakami"), a potem trzeciego przejścia środka płyt drogą tej samej zakopiańskiej dwójki, próbowaliśmy również przejść pomiędzy tymi dwiema drogami. Było tam dosyć trudno a udało nam się dotrzeć tylko do trawersu, dalej w górę nie mogliśmy się jakoś przebić i wycofaliśmy się trawersem do Zmarzłej Przełęczy. Usiłowaliśmy być wszędzie pierwsi takie było wtedy hasło dnia: właśnie ukazał się tomik "Tatr Wysokich" Paryskiego z Zamarłą Turnią i nagle pokazało się, co jest jeszcze do wzięcia.
Jerzy Miłobędzki "Angora" 24 IV 2002 (zmarły 2 X 2002 w USA).
Niebezpieczne granice. Zeszyt
07 BH GS przeczytałem z zaciekawieniem, chociaż przebieg zdarzeń na Żabim Niżnim w lutym 1954 był mi dobrze znany. Ta strzelanina to był właściwie ostatni akord większych wopowskich szykan wobec taterników. Kiedy w marcukwietniu tegoż roku byliśmy na warszawskim kursie zimowym, prowadzonym przez Jurka Mierzejewskiego, nie zauważyliśmy nadmiernej kontroli naszych ruchów. Bez przeszkód chodziliśmy po granicy w rejonie Żabiego Niżniego, Owczej Przełęczy a nawet po Cubrynie do Przełączki pod Zadnim Mnichem. Pamiętam, że zrobiliśmy wtedy wejście na Cubrynę zachodem w prawo od Zadniej Galerii Cubryńskiej ze Zdzichem Kozłowskim jako instruktorem, a kursantami byli oprócz mnie Andrzej Bonarski, Władek Malinowski i Zbyszek Wiśniowski "Poleszuk". Obóz miał także grupę wyczynową i w jego trakcie Jurek Sawicki "Szmaciarz", Mierzejewski, Witold Ostrowski i Jerzy Piotrowski z Krakowa zrobili notowane w annałach I wejście zimowe filarem Mięguszowieckiego Szczytu (1213 IV 1954). W dniu 8 kwietnia Sawicki i Piotrowski weszli Kominem Stanisławskiego w urwiskach Mnicha. Od momentu, kiedy Stalin kopnął w kalendarz, stosunki na granicy łagodniały, aż do podpisania konwencji turystycznej.
Andrzej Skupiński "Maharadża" (zmarły w Kanadzie 3 I 2005)
Trudno sobie wyobrazić, by po lutowej awanturze na Żabim Niżnim oficjalny kurs Sekcji Taternickiej OW PTTK (416 IV 1954) nie wyjednał zgody WOP na poruszanie się w pasie granicznym. Na granicach konwencja nic nie zmieniła, a szykany trwały także po jej podpisaniu we wrześniu 1955 roku. Wyjawmy też, że wspominany przez Maharadżę obóz został zorganizowany w ramach "zobowiązań taternickich" z okazji II Zjazdu PZPR, miał więc wiążące dla WOP polityczne umocowanie. (Red.)
GS/0000 |
NOWOŚCI Z JAGIELLOŃSKIEJ |
02/2015 |
|
|
Oficyna Wydawnicza "Wierchy" Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie, ul. Jagiellońska 6, rozwija coraz szerszą działalność edytorską. W zeszlym roku zapoczątkowała ona serię biograficzną "Pro Memoria", którą otworzyły kolejno wydane okazałe i bogato ilustrowane tomy "Tadeusz Staich (19131987)", "Jerzy Harasymowicz. Poeta Krakowa, Bieszczadów i Sądecczyny", "Jan Gwalbert Pawlikowski. Humanistyczna wizja ochrony przyrody i turystyki". Tom poświęcony Staichowi opracował i zredagował Wiesław Wójcik. W najbliższym czasie ukaże się drugie, poszerzone wydanie świetnej "Encyklopedii schronisk tatrzańskich" Janusza Konieczniaka, potem otrzymamy rocznik 2013 "Wierchów", planowany jest też czwarty tom "Pro Memoria", którego bohaterem ma być Władysław Orkan. W przygotowaniu jest kolejny tytuł z serii prezentującej poszczególne karpackie grupy etniczne. Tak więc pamiętając cenne wcześniejsze publikacje można stwierdzić, że krakowski COTG wyrósł na poważną oficynę wydawniczą w dziedzinie krajoznawstwa górskiego. Tytuły można nabyć w COTG PTTK, ul. Jagiellońska 6, 31-010 Kraków, adres e-mailowy:
poczta@cotg.pttk.pl.
GS/0000 |
ECH, DZIAŁO SIĘ |
02/2015 |
W dniu 17 lutego minęło 35 lat od pierwszego wejścia zimowego na Everest. Święto jubileuszowe odbyło się w sali kina "Wisła" i miało charakter rodzinnego spotkania z projekcjami slajdów, emisjami nagrań z bazy, gorącymi wypowiedziami przeszło 20 osób, w tym telefoniczną wypowiedzią Rysia Szafirskiego z Kanady. Bilety na imprezę rozeszły się w 2 dni, sala była wypełniona po brzegi, a spotkanie przeciągnęło się poza godz. 22 i jest komentowane, jako jedno z najbardziej udanych w ostatnich latach. Organizatorem i prowadzącym był Roman Gołędowski. "Program mówi musieliśmy skracać, bo mówcy nie mieścili się w czasie 35 minut, ale to oni stworzyli tę wspaniałą atmosferę, Andrzej Zawada przebijał się z nagrań, fajnie było oglądać "chłopców" z Everestu, z rozpłomienionymi licami wspominających tamte wielkie chwile."
|
|
Centrum Górskie w Zawoi. Fot. Jan Nyka |
|
|
Autrans 1991 Marko Prezelj odbiera swój pierwszy Złoty Czekan. Stoją od lewej: prezes GHM i inicjator nagrody, Jean Claude Marmier, Andrej Štremfelj, tłumaczka, Marko Prezelj. Po prawej Christine Janin. Fot. Józef Nyka wraz z Andrzejem Zawadą członek 5-osobowego Jury pierwszej edycji Piolet d'Or. |