GS/0000 SLABE LATO W PAKISTANIE 07/2002
Nikt nie mial watpliwosci co tego, ze sezon 2002 w Pakistanie nie bedzie w pelni udany. Naplynelo tylko 35 zgloszen czyli mniej niz polowa notowan z ostatnich lat. Pisalismy o tym w GS 6/02, nie przewidzielismy jednak, ze do trudnosci politycznych dolaczy sie tez pogoda. Ostatecznie w Karakorum zjawilo sie ok. 25 wypraw i dwie pod Nanga Parbat. Nie bylo ani jednej wyprawy z Europy wschodniej, takze z aktywnych ostatnio Rosji i panstw postradzieckich. Czesc ekip planowala dublety: Brod Peak i K2 lub Gasherbrum II i K2. Niebo bylo jednak nieublagane: wracajac 20–25 lipca bez sukcesow wyprawy narzekaly, ze na przeszlo miesiac pobytu w gorach, dni wspinaczkowych bylo w sumie 3–5, i to nie w jednym ciagu. Zalamywaly sie wiec proby na Gasherbrumach i na Broad Peaku, na ktorym 19 lipca zespoly szturmowe kilku wypraw, w tym Christine Boskoff i Chris Fowler, zawracaly spod przeleczy, z wysokosci 7800 m. Na grani Abruzzow porazke poniosla Pakistansko-Tybetanska Wyprawa Pokoju. 20 lipca dotarla do wysokosci 8000 m (mowiono tez o 8400 m), gdzie dopadla ja wichura. Odwrot do gornego obozu byl dramatyczny. Ducha ekipy zalamal nadto tragiczny wypadek: wskutek upadku w nizszych partiach drogi (ok. 6000 m) smierc poniosl zasluzony pakistanski oficer lacznikowy, kpt. Muhammad Iqbal – druga w tym roku ofiara K2 (pierwsza byl 13 lipca tragarz wysokosciowy, Sher Ajman). Nie widzac szans na ponowienie ataku, Wyprawa Pokoju poddala sie. Podobnie postapila po 35 dniach akcji grupa Chrisa Warnera. "Pakuje manatki nie bez smutku – mowil Chris – ale wiem, ze to sluszna decyzja. K2 jest niebezpieczna gora, a kiedy w dodatku warunki sa zle, ryzyko staje sie zbyt wielkie." Ok. 25 lipca bazy pustoszaly, stracil animusz nawet Simone Moro, ktory mial najwiecej czasu, zjawil sie bowiem w Karakorum pozniej niz inni. Na Nanga Parbat zaniechala dalszych prob wyprawa baskijska, ktora na drodze Kinshofera z powodu lawiniastego sniegu nie mogla sie przebic wyzej, niz 7000 m (kierownik Luis Cortabitarte). Do tej pory nie bylo w Karakorum ani jednego wejscia 8-tysiecznego. W dniach 26 i 27 lipca ataki ostatniej szansy przypuscili Koreanczycy na Broad Peaku, Japonczycy na Grani Abruzzow i niebezpiecznie ambitni Amerykanie, Christine Boskoff i Chris Fowler, ktorzy na K2 chca wchodzic droga Kukuczki z nowym wariantem – by fair means, bez poreczowek i tlenu. Chcieliby sie zamknac w 5 dniach, weather permitting. Pod Nanga Parbat oczekiwany jest nowy zespol. Maja go tworzyc 50-letni Japonczyk Ichiro Hosada i 30-letni Pakistanczyk Shaheen Baig.
Jesli chodzi o nizsze szczyty, z uwaga sledzilismy postepy naszych kolegow z Alpinclub-Sachsen na podobno dziewiczej Baturze II (7762 m). W dniach od 27 czerwca do 15 lipca Sasi zalozyli 4 obozy (gorny 6580 m), po drodze wchodzac w piatke na Batokshi (6050 m) czyli Szczyt nad Przelecza. 16 lipca trzej alpinisci ruszyli "voller Elan" z obozu IV i szybko doszli do 7100 m, gdzie zastali 55-stopniowe lawiniaste stoki, ktore, mimo pogody i godziny 8 rano, zmusily ich do odwrotu. 20 lipca wyprawa opuszczala baze. Kierowal nia Markus Walter, ktory w r. 1999 prowadzil w rejon Batury wczesniejsza, bardziej udana saska wyprawe. Szwajcarsko-wloska wyprawa na Gasherbrum IV zamierzala powtorzyc droge wloska ale wobec braku warunkow zawrocila z wysokosci 6070 m. W koncu lipca z pustymi rekami wracaly wyprawy francuska i belgijska spod Spantika (2027 m), natomiast baze rozbijala tam nowa ekipa: zwabieni posezonowa obnizka oplat Japonczycy.
Czy odnalezienie szczatek Dudleya Wolfe (zob. nizej) bedzie jedynym sukcesem sezonu w Karakorum? A moze jednak wytrwalosc zostanie nagrodzona i ostatni zryw przyniesie jakies wejscia? Wiecej szczegolow o przebiegu sezonu publikowalismy w internecie, choc pelniejsze dane dopiero naplyna.
GS/0000 MUZTAGATA I KONGUR 2002 07/2002
Na stronie internetowej GG 07/02 z 21.07.2002 Grzegorz Glazek informuje o przypuszczalnie trzecim polskim wejsciu na Muztagata (7546 m) w Gorach Kaszgarskich, ktorego dokonali 7 lipca Wieslaw Madejczyk z Warszawy i Marcin Pius z Czestochowy. Pierwszym Polakiem na tym wysokim lecz latwym szczycie byl w r. 1998 Ryszard Pawlowski, drugim w r. 2000 Krzysztof Berbeka z Krakowa (spokrewniony z zakopianska linia Berbekow). 15 lipca Madejczyk i Pius zamierzali wyruszyc z Kaszgaru na sasiadujacy z Muztagata od polnocy piekny i trudny Kongur (7719 m).
[Kongur]
Kongur (7719 m) od strony poludniowej
Zrodlo www.tag.spb.ru
Warto dodac, ze ten wspanialy masyw jest tez – po zeszlorocznym rekonesansie – celem silnej wyprawy z Moskwy. 12-osobowa ekipa pod wodza znanego wysokosciowca, Jurija Chochlowa, w koncu lipca dobila przez Biszkek i Osz do Kaszgaru. 28 lipca kierownik meldowal klopoty z celnikami, ktorzy skonfiskowali mu m.in. czesc produktow miesnych. Jak podaje, wladze chinskie buduja przez wysokie przelecze magistrale Kaszgar – Osz. "Ogromna inwestycja, prawdziwa budowa stulecia" – mowi. Jako pierwsi zdobyli Kongur 12 lipca 1981 Anglicy: Chris Bonington (stad "Przelecz Boningtona"), Peter Boardman, Alan Rouse i Joe Tasker ("Taternik" 1/82 s.35). Po nich byly zaledwie 2 lub 3 wejscia. Stary problem stanowi geograficzne zaszeregowanie calej grupy. Czesc naukowcow uwaza ja za kulminacje Pamiru, inni – za korone Kunlunu, a jeszcze inni – za zwienczenie samodzielnych Gor Kaszgarskich. Juz od lat miedzywojennych nie ma tez zgody, co do pisowni nazwy Muztagata.
GS/0000 NAUKOWCY NA NIBY 07/2002
Prezes Ian McNaught-Davies prowadzil 6-osobowa wyprawe UIAA w rejon Everestu w celu zbadania zmian w krajobrazie lodowcowym od czasu wejscia na szczyt Hillary'ego i Tenzinga. Ustalono, ze wskutek wzrostu sredniej temperatury, lodowiec Khumbu skrocil sie od tego czasu o ok. 5 km. Jak glosi komunikat powyprawowy, najoczywistszym dowodem zmiany klimatu jest jezioro polodowcowe u stop Island Peaku (6189 m), na ktory ekipa dokonala wejscia. "30 lat temu – czytamy w komunikacie – w miejscu tym byl przysypany gruzem lodowiec, ktory w wyniku ocieplenia stopnial, a jego miejsce zajelo jezioro 100 m glebokosci, 500 m szerokosci i 2 km dlugosci." Prace "badawcze" ekipy polegaly na wypytywaniu miejscowych, m.in. Lamy Rinpoche z klasztoru Thyangboche i prezesa Nepalskiego Towarzystwa Gorskiego, Tashi Jangbu Sherpy. Komunikat nie mowi, kto poza Prezesem UIAA (nie glacjologiem) uczestniczyl w wyprawie i jakie byly kwalifikacje "naukowe" uczestnikow. Dowcip polega na tym, ze ogloszone sensacje mozna wyczytac w przewodnikach po Nepalu, zas "odkryte" przez wyprawe zmiany pod Island Peakiem widac chocby przy porownaniu mapy Washburna (na ktorej w r. 1984 jest juz jezioro) z mapa Schneidera z r. 1957 (gdzie zaczyna sie ono tworzyc). Wydaje sie, ze UIAA oraz United Nations Environment Programme (UNEP) nie najlepiej spozytkowaly spoleczne fundusze, delegujac "naukowa" wycieczke.
GS/0000 NOWE KSIAZKI 07/2002
Na sezon ukazuja sie przewodniki, natomiast ksiazki "do czytania" na ogol wychodza na okres jesienno-zimowy. W tym roku jest troche inaczej. Dwa od dawna zapowiadane i wazne dla milosnikow gor wznowienia: "Zwyciezyc znaczy przezyc" Aleksandra Lwowa i – "kultowego", jak pisze Henryk Raczka – "Miejsca przy stole" Andrzeja Wilczkowskiego, znajda sie w ksiegarniach w srodku lata, oba mocno rozszerzone tekstowo i ilustracyjnie. Ale tez obie ksiazki sa pozycjami ponadczasowymi i nie musza szukac okazyjnego gwiazdkowego odbiorcy. Nakladem "Wydawnictwa Gorskiego" Milosza Martynowicza (zasluzonego wydawcy "Wielkiej encyklopedii tatrzanskiej") w tych dniach ukazala sie przeszlo 500-stronicowa bogato ilustrowana ksiazka Krzysztofa Lozinskiego "Slady na sniegu". Prof. Zdzislaw Ryn zbiera pochwalne recenzje swej wydanej nakladem UJ bogatej w tresc ksiazki o badaczu Andow, "obywatelu swiata" Ignacym Domeyce. W faze druku wchodzi calkowicie nowa wersja przewodnika Janusza Kurczaba "Himalaje Nepalu" ("Sklep Podroznika"). Ukaze sie ona w koncu lata. gdyz sezon wycieczkowy w Himalajach przypada na jesien. Kilka innych tytulow jest w opracowaniu lub dopiero na autorskim starcie. Do bardziej zaawansowanych naleza m.in. monografia Karakorum Jerzego Wali i literacka biografia Andrzeja Zawady piora Ewy Matuszewskiej, a takze budzaca zainteresowanie w srodowisku autobiograficzna ksiazka znanego z ostrego piora Wladyslawa Cywinskiego "Goral z Wilna czyli Tatry, seks, polityka" ("Wydawnictwo Gorskie"). Niestety, nie trafiaja w zainteresowania czytelnikow przeklady nowosci zagranicznych i wydawcy przestali po nie siegac. Jedna z ich slabosci byly kiepskie tlumczenia.
Kilka nowych pozycji omawiamy szerzej na stronie internetowej "Glosu Seniora".
GS/0000 WYJATKI Z RECENZJI 07/2002
W ostatnim czasie wyszla wspaniala ksiazka Barbary Wachowicz o Aleksandrze Kaminskim. Sa tam dwa fragmenty wazne dla naszego alpinistycznego srodowiska. Cala moja recenzja ksiazki ukazala sie w lipcowym numerze "Aspektu Polskiego". Poniewaz pismo to – w odroznieniu od "Glosu Seniora" – ma zasieg lokalny, chcialbym tymi dwoma fragmentami zainteresowac czytelnikow naszego pisemka. Moga sie okazac ciekawe.
Pierwsza sprawa dotyczy Klimka Bachledy. Nie wiem jednak, czy zwracac sie z nia do Pani Basi czy do samego Kaminskiego. Nic nie ujmujac jego autentycznej wielkosci, przed ktora chyle czola, druh harcmistrz na taternictwie znal sie raczej slabo, co wynika chocby ze sformulowania w "Kamieniach na szaniec". O duszy "klubu pieciu", Alku Dawidowskim, Kaminski pisze, ze wslawil sie zdobyciem kilku niebezpiecznych tatrzanskich zboczy. Otoz jak taternictwo taternictwem nikt nie nazywal sciany zboczem. A Aleksy Dawidowski jako zywo nie figuruje w przewodniku jako tworca jakiejkolwiek nowej skalnej drogi – a szkoda.
W ksiazce Barbary Wachowicz jest ilustracja przedstawiajaca Klimka Bachlede i podpis, ze poniosl smierc spieszac na ratunek mlodemu, nieostroznemu turyscie. Znowu nie jest to sformulowanie przystajace do rzeczywistosci. Jesli nie ja, to juz nikt nie ujmie sie za Stanislawem Szulakiewiczem, ktory ulegl wypadkowi podczas proby pierwszego przejscia ekstremalnej bodaj na owe czasy polnocnej sciany Malego Jaworowego.
[Stanislaw Szulakiewicz]
Stanislaw Szulakiewicz (1890–1910)
Fot. z archiwum redakcji
Szulakiewicz – na ratunek ktoremu pospieszyl kwiat polskiego "rycerstwa" tatrzanskiego – rzeczywiscie byl mlody, bowiem byl studentem politechniki lwowskiej ale juz od trzech lat zaznaczal w sposob trwaly swoja obecnosc w Tatrach. Jest mianowicie 18-krotnie wymieniany w przewodniku W. H. Paryskiego jako tworca nowych drog tatrzanskich. Warto tez pamietac, ze to nie on odpadl od sciany, tylko jego partner Jarzyna, ktory go wyrwal ze stanowiska. A Klimek tez nie przypadkiem zginal, tylko wybral. On to bowiem juz w scianie, w ulewnym deszczu i wichurze powiedzial Zaruskiemu, ktory go wzywal do powrotu, ze zycia ludzkiego na swoje sumienie nie wezmie. I to dopiero w pelni usprawiedliwia pokazanie sylwetki Bachledy w ksiazce o Aleksandrze Kaminskim.
I jeszcze jedna uwaga dotyczaca postaw ludzkich. Otoz na stronach ksiazki pojawia sie postac Janka Strzeleckiego, mojego serdecznego przyjaciela z Tatr i wyprawy polarnej na Spitsbergen, z ktorym wspolnie o malo co nie oddalismy Bogu ducha na tej wyspie podczas huraganu "Alicja", ktory nas nie rozpieszczal. Zaiste niewielu jest ludzi, z ktorymi przegadalem tyle czasu w tak waznych sprawach. I kiedys zapytalem Jaska – cozes tez takiego zwojowal w tej konspiracji? – Wiesz – odparl – ja bylem najmlodszy z braci, to mnie zawsze starali sie chronic.
I coz sie dowiaduje, dopiero dzis – w 15 lat po tragicznej smierci przyjaciela. Pani Basia pisze wyraznie. Janek byl redaktorem pierwszej gazety, ktora ukazala sie w konspiracji po klesce wrzesniowej.
Kochany, jakbys mi mial cos jeszcze do powiedzenia z tamtego brzegu rzeki, to moze bardziej bezposrednio, bo sie bede boczyl. A swoja droga, chcialbym tak umiec sie schowac. Niestety, nie potrafie.
Andrzej Wilczkowski
GS/0000 A, TO CIEKAWE 07/2002
GS/0000 PERSONALIA 07/2002